Wałachowy siusiak

kujka   new better life mode: on
18 września 2010 22:08
kenna, a jak go kapiesz calego, jakbys tak wziela wiaderko z ciepla woda i gabeczka tam troche w srodku hmm pogmerala? zawsze sie costam odklei... ciepla woda jest przyjemna wiec jest szansa ze (moze nie za  pierwszym razem), ze w koncu wysunie siusiaka i pozwoli sobie go wyczyscic... Gilu jest z natury hmm dyskutujacy, jego ulubiona forma wyrazania niezadowolenia to wymachiwanie tylnymi na boki, a mimo to pozwala sie tam czyscic. Musisz poswiecic na to troche czasu ale w koncu sie uda 🙂
Próbowałam dokładnie tak jak mówisz. Myłam "pieszczotliwie" 😀 ciepłą szmatką, nawet przystawiając szmatkę do interesu, żeby ciepło rozluźniło puzdro i nic. Próbowałam tak jak piszesz "pogmerać" i udawało mi się co nieco wewnątrz odskubać, ale to kropla w morzu. Jak trzymałam wiaderko z dość ciepłą wodą pod jego brzuchem a nic go nie dotykało, to lekko się rozluźniał, natomiast każde dotknięcie powodowało schowanie 🙁 W sumie dawno już nie próbowałam, przekonana o tym że efekt będzie ten sam, może po tych 2 latach razem w końcu mi zaufa? 😉
caroline   siwek złotogrzywek :)
18 września 2010 23:27
kenna, alez ty sie z nim certolisz... dobra rada z któregoś angielskojęzycznego końskiego magazynu: zakładasz rękawiczki lateksowe i wkładasz rękę i czyścisz. tylko się nie zdziw, bo rękę prawie do łokciada się tam wpakowac jak się kon uprze na brak współpracy 😉 a jeśli wystawił to nie "dotykasz" tylko jedną ręką łapiesz i stanowczo trzymasz, a drugą czyścisz.

...albo po prostu nie czyścisz puzdra 😉
caroline- heh, ja mam do czynienia z tym bardziej wstydliwym. Zastosuję tą metodę uprzednio zamknąwszy stajnię na 4 spusty  😂
caroline, heheheh muszę mu to powtórzyć, że się "za bardzo z nim certolę" 🤣 Może podziała. To chyba dotyczy wszelakich  moich z nim stosunków...
Można tez spróbować systematycznie i spokojnie przesuwać granicę tolerancji na dotyk puzdra 🙂
Ja tak miałam z wałachem , który na próbę dotyku osłaniająco podnosił tylną nogę.
Więc zaczęłam dotykać spokojnie codziennie i coraz dalej- i teraz problemu nie ma.
Może  taka obrona to pamięć kastracji, bo mój  ogier mycie , dotyk przyjmuje jako coś normalnego- żadnej obronnej reakcji 😉
U nas byl wczoraj doktor. Mialyscie racje, to sa brodawczaki. Wet podał zastrzyk, w przyszlym tygodniu kolejny. Mam nadzieje ze to zniknie.
kujka   new better life mode: on
22 września 2010 11:21
Hypnotize, a powiedzial moze jaka jest przyczyna ich powstawania?
Oslabiona odporność , wirusy . W przypadku Siwego nieleczone zapalenia stawów. a same brodawczaki musi miec juz od paru ładnych lat i nikt sie tym nie interesował. Ponoc wystarcza dwa zastrzyki zeby to zeszło. I mam nadzieje ze tak bedzie.
chodzi o to, ze jesli mial obnizona odpornosc, to jest douza szansa, ze to brodawczak.

😎 minelam sie z powolaniem 😉 😀
katija
powiem Ci ze modliłam sie zebys miała racje. Balismy sie ze to cos powazniejszego. Ale weterynarz powiedział ze top nawet tak strasznie nie wyglada.
no i dobrze! zdaj relacje jak leki zaczna dzialac.
Mój mnie ostatnio zadziwił. Skaleczył się na nodze i miał strupki. Ukucnęłam i smarowałam i odrywałam te strupki z zadniej nogi. To gmeranie mu się tak spodobało, że pierwszy raz się rozluźnił. Szybko wykorzystałam okazję.
Ja widze ze czesto biorę udział w tym wątku 😉

Moja sierota znowu ma problem. Paradowal jak to ogier po padoku i palnął prąciem w pastuch.
Efekt:
Spuchnięta obwódka na prąciu, sisor wysunięty na zewnątrz i zaczerwieniona cewka moczowa.
Na szczęście on z tych co to dają sobie tam zrobić wszystko. Widać ze go nie boli, bo jakkolwiek bym tam nie dotykała, myła czy oglądała to koń zainteresowany jest innymi rzeczami. Sika normalnie. Mamy zalecenie manusan + rivanol problem w tym że, to nie znika od zeszłej środy.  Nie pogarsza się. Wygląda tak samo jak wyglądało, sisiak potrafi sie schować do wewnątrz , ale tylko jak cos tam zrobię. Normalnie cały dzień jest wysunięty do opuchlizny. Czyli jakieś 5 -10 cm.

Mieliście kiedyś styczność z czymś takim? Bo ja ciągle słyszę ze panikuje i ze to co robie jest ok i to minie. Ale kiedy? Tydzień czasu to dużo moim zdaniem. Tymbardziej ze nie ma tam rany.
Mam dosyć dziwny problem z wałachem, którym się zajmuję, to znaczy od trzech dni nie chowa pisiora, ale może po kolei zarysuję trochę całą sytuację. W czwartek około południa dostał kopa od innego konia, ale w łopatkę i klatkę piersiową. Nic poważnego - lekkie obtarcie, zero opuchlizny, bólu, chodził normalnie. W piątek wystawił penis i tak już mu zostało. Nie było żadnej opuchlizny, ranki, na dotyk nie zwracał uwagi. Dodam, że koń choruje na RAO i poprzedniego dnia miał kilka gorszych momentów jeśli chodzi o oddech (raz na kilka miesięcy zdarza mu się taki starczo-chory dzień, jak to właścicielka nazwała; niestety 15 lat życia w kiepskiej stajni, z wychodzeniem z boksu raz dziennie na trening i od czasu do czasu na kilka godzin na piaszczysty padoczek dało mu w kość; zdarzały się nawet tygodnie, podczas których koń z boksu nie wyściubiał nosa). Koń zachowuje się całkiem normalnie - chodzi nie kulejąc (nie bardzo kłusuje, ale jakoś mnie to specjalnie nie dziwi, z pisiorem obijającym się o nogi...?), do jedzenia jest pierwszy, załatwia się jak zwykle. Dzisiaj sytuacja się zmieniła - ostatnie 10cm jest lekko opuchnięte, kolor różowy trochę ściemniał, już mniej mu się podoba, gdy go dotykam, ale cały czas ma wielki apetyt i z wydalaniem nie ma żadnych problemów. Może to głupie, ale zaczęłam się zastanawiać, czy to, że moje konie praktycznie żyją na dworze (stajnię mają cały czas otwartą), a temperatura na zewnątrz jest coraz niższa dodatkowo mu nie zaszkodzi. Ponoć nie. Właścicielka zadzwoniła do weterynarza, który zgłupiał i stwierdził, że skontaktuje się z kolegami, bo pierwszy raz spotkał się z taką sytuacją.

Ręce mam związane, bo: 1) w naszej okolicy z weterynarzem znającym się na koniach jest dosyć cienko; 2) nawet, gdybym sama kogoś wezwała, to cóż... zdarzają się różne dni w życiu... w tej chwili nie mam z czego zapłacić za wizytę; 3) decyzja należy do właścicielki konia, a ona na razie czeka na jakąkolwiek informację zwrotną od weterynarza.

Piszę tutaj, bo może ktoś z Was spotkał się już z taką, lub podobną, sytuacją i jest w stanie poradzić mi jak podczas tego czekania mogę koniowi pomóc, lub zapobiec możliwym przyszłym niechcianym skutkom.
Hypnotize- to ja się teraz podłożę bardziej i będą się ze mnie śmiać a nie z Ciebie.
Uwaga.
Bo ja powiem, (że jak już mówiłam), mojemu się mocno na Wacku łuszczy skóra. I jak znienacka chwytałam i ją i obrywałam, to się wkurzał i Wacka chował. Ale zauważyłem, że jeśli złuszczam tę skórkę ruchem...hm...posuwisto-masującym góra-dół to koń stoi i pozwala na takie zabiegi.
No więc...cóż zostaje?  😡 😡 Zerknąć, czy nikt nie widzi i ruchem posuwisto-masującym złuszczać naskórek. Modląc się w duchu by nikt mnie nie naszedł znienacka przy tej czynności. 😉
Witam,mojemu chłopcu też mocno łuszczy się skóra na wacusiu. I tak jak Tunrida miałam problem z czyszczeniem,ponieważ był problem z dotykaniem. 
Pewnego razu czyszcząc nogi chłopak się rozluźnił więc zadziałałam z zaskoczenia i złapałam za interes. 😀 Złuszczałam skórę takim ruchem posuwisto-masującym i o dziwo nie było żadnej reakcji.. 😡 Znaczy negatywnej reakcji bo reakcja była ale w innym sensie. Widocznie mu się spodobało to co robiłam. 😡 Dobrze że nikt mnie w stajni nie widział bo dość dziwny widok by był. Teraz jest pytanie co będzie jak mój chłopak dojdzie przy takim zabiegu? Nie zwracacie na to uwagi czy jednak zaprzestać takich zabiegów?
czyszczę go kiedy NIKT nie widzi  😉
Gillian   four letter word
25 lutego 2012 13:02
miska80, nie wydaje mi się, żweby tak się stało, czyśc spokojnie dalej 😉
Ja też unikam gapiów w stajni kiedy to robię..  😡 Tylko zastanawiam się czy chłopak nie dojdzie w trakcie czyszczenia?  😡 Bo jakby nie było to te ruchy przypominają w 100% naturalne ruchy..  🤔
Czy macie taż takie obawy?
olaela   Klub Różowego Jednorożca
02 marca 2012 11:31
Czy ktoś miał problem siusiakowo-grzybiczny?  😕
Alicja_8   Z pasja...z miłością...
17 listopada 2012 18:04
Ja od 2 tyg jestem właścicielką wałaszka 😉 juz 9 letniego. Kastrowany w wieku 6 lat. Zauważyłam że jego siusiak nie jest gładki jak u innych wałachów a sporo skórki się łuszczy i ma ona taki żółtawy kolor. Próbowac mu siusiora wymyć? Robił ktoś zdjęcia swoim wałaszkom z nadmiernie łuszczącą się skórą na siusiaku?
Ktoś robił.
Czy czyszczę, czy nie czyszczę na jedno wychodzi. Łuszczy się od lat.

Odgrzebię ten jakże ekscytujący temat 😉 Ale w trochę innym kontekście (i nie bardzo wiem, gdzie się z tym wcisnąć, bo nie ma wątku o zachowaniach płciowych koni - albo nie znalazłam... wydaje mi się, że tu to pytanie pasuje najlepiej). Mianowicie trafiłam właśnie na artykuł w Hodowcy i Jeźdźcu odnośnie zachowań płciowych, a w nim na następujący akapit:
U ogierów w różnym wieku, zarówno w warunkach naturalnych jak i chowu stajennego, występuje erakcja i uderzanie prąciem o podbrzusze. Zjawisko to, określane jako masturbacja, uważane jest za niekorzystne, choć nie zanotowano jego wpływu na płodność. Przyczyną wzrostu częstości występowania masturbacji są monotonne warunki w porównaniu z warunkami naturalnymi, gdzie ogier dużo czasu poświęca na obserwację otoczenia. Frekwencja tego zjawiska spada po intensywnym ruchu (jazda). Dostarczenie ogierom większej porcji ruchu, a także urozmaicenie otoczenia mogą przyczynić się do redukcji występowania masturbacji.
I teraz moje pytanie: DLACZEGO uważa się to za niekorzystne? Niekorzystne z punktu widzenia hodowcy, czy ze względu na psychikę konia? Tak na logikę wydawałoby się, że jeśli ogier nie kryje, to jest to dla niego sposób rozładowania popędu... Pytam, bo obserwuję taki przypadek na "własnym podwórku", z tym, że koń jest utrzymywany w chowie bezstajennym. Ma stałe towarzystwo innego konia, raczej nie sprawia wrażenia znudzonego (no... może zimą bardziej, ale takie zachowania z jego strony raczej wiosną i latem - ciekawe, czemu? :hihi🙂. Nigdy nie krył, mimo że... no, miał okazję i nawet próbował, ale bez rezultatów, w tym temacie można wyciągnąć jeden wniosek - może i by chciał, ale nie umie 😉 Pomińmy rozmowę o tym, czemu nie został wykastrowany - od razu mówię, że to nie mój koń, a od właściciela argumenty odbijają się od ściany. Moim skromnym zdaniem powinien być wykastrowany z podwójnych powodów, raz ze względu na jego komfort psychiczny, dwa - wnęter... Ale nie został wykastrowany z obawy o to, że będzie jeszcze mniej temperamentny, niż jest - a generalnie z zachowania to taki dość flegmatyczny wałach (a teraz dodatkowo wzrasta ryzyko operacji ze względu na wiek). W każdym razie inne jego ogierze zachowania objawiają się naprawdę sporadycznie.
Chętnie poczytam inne artykuły na ten temat (zwłaszcza naukowe, również anglojęzyczne), tzn. z uzasadnieniem teorii o tym, że to niepożądane zjawisko. Oczywiście jeśli ktoś się z takimi spotkał. Sama też poszukam, ale może ktoś jednak?... 😉
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
12 lipca 2014 06:44
sumire dzierżawiłam wnętra, który potrafił masturbować się przy siodłaniu, wsiadaniu w zasadzie w każdej sytuacji, czy było to niekorzystne? Na pewno nieco utrudniało życie i stanowiło pewien problem bo po stajni latały dzieciaki a nie moją rzeczą było je uświadamiać co konik robi no i oczywiście głupie żarty były na porządku dziennym. koń był ogarnięty pod siodłem, bywał agresywny do koni ale jakoś nie zauważyłam zmian w jego zachowaniu związanych z masturbowaniem się. Jakoś przecież się wyładować musiał, zwłaszcza że w stajni pełno kobył, które się regularnie grzały.
zauważyliśmy to u naszego ogiera. ale rzadko, w zaciszu boksu, nigdy przy użytkowaniu czy w syt. stresowych (jak ten Biczowej)
- a zwykle od 6 do 21 na urozmaiconym padoku z widokiem na stado, od zawsze w stajni z 3-5 końmi (z którymi ma i fizyczny kontakt), w tym klaczami i wlasnym potomstwem. zachowanie - zero agresji czy nieposłuszeństwa pod siodłem - nawet jak mu grzejące klacze pod nosem przechodzą. bez człowieka już bardziej ogierzasty, ale też nie rozwala ogrodzeń do kobył, nie rzuca się z zamiarem mordu do wał. czy ogierów- nawet jak mu pod mini ogrodzenie podejdą.
zachowanie po? wyluzowany zasypia ;]
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
12 lipca 2014 13:31
Mój wałach tak robił. Czasem z nudów (tak mi się wydaje), czasem zdarzało się podczas drapania go (dość mocno, aż robił pyskiem ,,lamę"😉 po szyi, grzbiecie i zadzie (zwykle wtedy bujał się w przód-tył). Nie był agresywny, nie skakał na zwierzęta, nie atakował ludzi.
[quote author=horse_art link=topic=13583.msg2137836#msg2137836 date=1405149413]
nie rzuca się z zamiarem mordu do wał. czy ogierów- nawet jak mu pod mini ogrodzenie podejdą.
[/quote]
No, tamten akurat jest mordercą innych ogierów (a konkretnie jednego). I obcych koni też (ale już mniej i zależy od sytuacji)... Na wyjeździe miał w boksie po drugiej stronie korytarza innego ogiera i bardzo się spalał przez jego obecność, ale w sumie do niego nie startował (tzn. nie atakował krat itp., przy wyprowadzaniu z boksu też nic nie kombinował) - może dlatego, że tamten miał go centralnie w poważaniu? 😉
Też mi się zawsze wydawało, że to raczej powoduje odstresowanie, więc tym bardziej się zastanawiam, czemu wg autorów artykułu to niekorzystne zachowanie... Może to jakoś negatywnie wpływa na chęć ogiera do krycia czy coś?
Głównym powodem przeniesienia mojego wałacha był właśnie ogier ze stajni. Wnęter obustronny, w boksie dosyć często można było zauważyć, że tym siusiakiem wywija. Był bezpłodny, więc chodził razem z klaczami i krył je na okrągło. Niestety mój wałach się nie poczuwa do straty jajek i również krył klacze. Razem chodziły przez rok i pewnego razu oba wróciły pokiereszowne, metalowe przęsło przerwane. Rozdzielenie nie pomogło bo robiły wszystko żeby się do siebie dobrać, a właściwie mój stawał tak blisko aby go tamten nie sięgnął, a ogier rozwalał płot(metalowy, pastuch, betonowy (!)). Mój miał co najwyżej zęby na dupie, ale tamten raz poszedł z bramką za nim, rozwalał płoty i jednak nogi sobie regularnie rozwalał. Dwukrotnie ten ogier zaatakował człowieka, raz na postoju w terenie, podszedł i złapał za plecy, aż przycisnął do ziemi, drugi raz jak nosiliśmy siano to podbiegł i złapał za ramię. No, ale to ukochany konik właściciela  🙄  Jednak wydaje mi się,że to nie masturbacja wpływa na jego zachowanie, lecz to, że jest wnętrem.
Wiedziałam, że tematu dotyczącego tak istotnego organu nie może nie być, ale takiego tytułu nie spodziewałam się!  🙂

Mój wałach od kiedy go mam wyciera sobie tytułowego siusiaka o wewnetrzną stronę ud i zostawia tam zaschniętą czarną maź. Kiedyś to działo się od przypadku do przypadku, myłam i na jakiś czas był spokój. Od mniej więcej roku robi to codziennie – jednego dnia umyję, następnego wymazany. Myślałam, że nasiliło mu się z wiekiem i pogodziłam się, że tak być musi (wet powiedzial, że jest fleją), ale ...

Byliśmy miesiąc na Mazurach. Przez ten caly czas ani razu się nie wymazał!  Chodził czyściutki jak klacz.  🤣  Ucieszyłam się niezmiernie, ale radość nie trwała długo. Wróciliśmy i natychmiast się usyfił.

No i zastanawiam się, jaki może być związek między miejscem pobytu a brudzeniem ud. W obu wypadkach chodził i chodzi w stadzie mieszanym, więc nie jest to spowodowane obecnością klaczy.

Jakieś pomysły? 
O, ja się też chętnie dowiem, od czego zależy to umazanie. Swojego czasu myślałam, że to jakieś zmiany grzybicze (bo wyglądało bardzo podobnie do zmian na nadpęciach innego konia), ostatnio mi ktoś powiedział, że to się pojawia, jak koń ma brudne prącie. Co prawda staram się myć te okolice regularnie, ale on z tych, które za nic w świecie nie wystawią, więc wymywam tylko syf z puzdra. Prącie samo w sobie jest w zasadzie czyste (tyle, że się trochę łuszczy). A uda tak czy siak okresowo umazane na czarno. :/
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się