Ungolianta

Konto zarejstrowane: 14 października 2011

Najnowsze posty użytkownika:

Wałachowy siusiak
autor: Ungolianta dnia 14 listopada 2011 o 13:10
Mam dosyć dziwny problem z wałachem, którym się zajmuję, to znaczy od trzech dni nie chowa pisiora, ale może po kolei zarysuję trochę całą sytuację. W czwartek około południa dostał kopa od innego konia, ale w łopatkę i klatkę piersiową. Nic poważnego - lekkie obtarcie, zero opuchlizny, bólu, chodził normalnie. W piątek wystawił penis i tak już mu zostało. Nie było żadnej opuchlizny, ranki, na dotyk nie zwracał uwagi. Dodam, że koń choruje na RAO i poprzedniego dnia miał kilka gorszych momentów jeśli chodzi o oddech (raz na kilka miesięcy zdarza mu się taki starczo-chory dzień, jak to właścicielka nazwała; niestety 15 lat życia w kiepskiej stajni, z wychodzeniem z boksu raz dziennie na trening i od czasu do czasu na kilka godzin na piaszczysty padoczek dało mu w kość; zdarzały się nawet tygodnie, podczas których koń z boksu nie wyściubiał nosa). Koń zachowuje się całkiem normalnie - chodzi nie kulejąc (nie bardzo kłusuje, ale jakoś mnie to specjalnie nie dziwi, z pisiorem obijającym się o nogi...?), do jedzenia jest pierwszy, załatwia się jak zwykle. Dzisiaj sytuacja się zmieniła - ostatnie 10cm jest lekko opuchnięte, kolor różowy trochę ściemniał, już mniej mu się podoba, gdy go dotykam, ale cały czas ma wielki apetyt i z wydalaniem nie ma żadnych problemów. Może to głupie, ale zaczęłam się zastanawiać, czy to, że moje konie praktycznie żyją na dworze (stajnię mają cały czas otwartą), a temperatura na zewnątrz jest coraz niższa dodatkowo mu nie zaszkodzi. Ponoć nie. Właścicielka zadzwoniła do weterynarza, który zgłupiał i stwierdził, że skontaktuje się z kolegami, bo pierwszy raz spotkał się z taką sytuacją.

Ręce mam związane, bo: 1) w naszej okolicy z weterynarzem znającym się na koniach jest dosyć cienko; 2) nawet, gdybym sama kogoś wezwała, to cóż... zdarzają się różne dni w życiu... w tej chwili nie mam z czego zapłacić za wizytę; 3) decyzja należy do właścicielki konia, a ona na razie czeka na jakąkolwiek informację zwrotną od weterynarza.

Piszę tutaj, bo może ktoś z Was spotkał się już z taką, lub podobną, sytuacją i jest w stanie poradzić mi jak podczas tego czekania mogę koniowi pomóc, lub zapobiec możliwym przyszłym niechcianym skutkom.