Wałachowy siusiak

vissenna   Turecki niewolnik
15 stycznia 2010 20:51
incognito

Jeśli ogier stał na śniegu w dzień bardzo możliwe, że dostał poparzenia słonecznego. Skóra sisiora rzadko kiedy ma dłuższy kontakt ze słoneczkiem, w tym przypadku na pewno słońce odbijało się mocno na śniegu i poparzenie słoneczne gotowe. zwłaszcza  w rejonach, gdzie nie ma barwnika.
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
17 stycznia 2010 08:52
vissenna nowłaśnie tez możliwe,ale takiej ewentualności nawet nie wziełam pod uwage,bo słońca właściwie nie było,było dośc spore zachrzmuerzenie.
Co do opuchlizny to jest znacznie mniejsza tak,że konisko prawie sobie ukryło to co ukryc powinno,ale jeszcze nie do końca.
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
15 marca 2010 10:02
Przyznam sie, że nigdy nie czyściłam mojemu wałkowi siusiaka  😡 Mam konia ponad 1,5 roku.
Nie było z tym problemu, więc się nie interesowałam tematem.
Ale od kilku dni zauważyłam brudną sierść po wewnętrznej stronie tylnych nóg i chyba trzeba się zająć jego interesem.
Nie mam pojęcia jak się do tego zabrać, ale jutro przyjeżdża weterynarz przy okazji zastrzyku z kwasu i kontroli oraz problemu z wycieraniem ogona mimo odrobaczenia...
Nie wiem, czy brudny siusiak i wycieranie ogona mogą być ze sobą powiązane? Nie mam pojęcia  🤔
Oby to nie był stan zapalny czy jakieś inne badziewie.
to napisz potem co i jak bo mnie też ciekawi czemu ta maź na wewnętrzych stronach nóg... mój czasami własnie tak ma ale sporadycznie. i zapaszek też czasem czuć, trochę częściej niż sporadycznie. nigdy mu nie myłam siusiaka bo nie pozwalał się dotknąć ani przy mnie nie wystawiał ale dziś odkryłam sposób na niego więc jak się okaże, że trzeba myć jak maź jest na nogach to dam rade.
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
16 marca 2010 18:38
Ok, dziś weterynarz nie mógł przyjechać, ale jutro po południu będzie.
Dam Ci wtedy znać.
dzięki :kwiatek:
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
17 marca 2010 16:32
Weterynarz przyjechał, dał mu jakiś środek na rozluźnienie (ale nie powiem Ci jaki bo nie pamiętam nazwy)
i konia śmiesznie zamuliło  😜
Stał taki biedaczek i wtulił we mnie łeb. Siusiaka tylko trochę wystawił i z lekka wierzgał jak pan doktor go dotykał.
Wystarczyło wiaderko z ciepłą wodą, doktor włożył mu rękę do środka i czyścił z mazi i farfocli. Woda była szara  🤔
I tyle.
Sama się tego nie podejmę w przyszłości i w razie potrzeby poproszę weta o pomoc.
Ale nie jest to zabieg, który trzeba jakoś bardzo często powtarzać.
Jeśli tobie koń pozwala się dotykać i tam majstrować, to chyba możesz spróbować  🙂
Ja namoczoną szmatką oczyszczam powierzchownie i zawsze jest trochę lepiej
my tu gadu gadu o siusiorkach , a jak z czystoscia tego "miejsca" u klaczy ?  😉
kujka   new better life mode: on
17 marca 2010 22:53
Agnieszka, jak konia stopniowo przyzwyczaisz to tez Ci sie pozwoli dotykac.tylko zebys miala cieple rece. gabeczka, ciepla woda i sru.
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
17 marca 2010 23:04
my tu gadu gadu o siusiorkach , a jak z czystoscia tego "miejsca" u klaczy ?  😉

http://www.voltopiry.pl/forum/index.php/topic,14918.0.html 😉
no ale co powiedział na temat tej mazi? czemu jest czasem na wewnetrznych stronach nóg? czy to normalne?
Edytka dzieki  😉
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
18 marca 2010 12:17
Abeba: niewiele powiedział, to wet niewiele mówiący jest  😉
Maź jest, jak koń się rozluźni np. jak śpi i wystawi swego ptaka na ktorym jest ta maź, to może sie pobrudzić. Sierść potem jest brudna i sklejona (tak wet tłumaczył skąd to na nogach)
Wg mnie po prostu brud i tyle, gdyby było cos złego powiedziałby i zaaplikował lek.
My kobiety tez wytwarzamy pewną maź, że tak sie wyrażę...  😁 Tak dla porównania mi sie nasunęło, ale lekarzem nie jestem.

Kujka: ja teraz cykor na maxa jestem, bo po 3 miesiącach od gleby jeszcze z miesiąc na zwolnieniu będę.
Trochę sie boje, bo mimo uspokajacza Baks wierzchał.
Ale jak znowu stanę sie bardziej odważna to może spróbuję... 🙂
darolga   L'amore è cieco
18 marca 2010 21:43
Tunrida - hahaha, padłam!

To ja mam pytanie. Głupie, proszę się nie śmiać.

Ktoś na starej Volcie pisał, że nauczył konia wystawiać interes na komendę. Na pewno ktoś tak pisał. Tylko nie pamiętam kto.
Moje pytanie brzmi: jak nauczyć delikwenta, zwłaszcza, jeśli mamy do czynienia  z panem wstydliwym?
Nauczenie czegoś takiego bardzo się przydaje...
to ja powiem jaki mam sposób na mojego choć to żadna komenda.. nie lubi dotykania - próbuje kopnąć przy próbach, nie wystawia przy mnie w ogóle, siku robi jak mnie nie ma. i własnie 2 dni temu po jeździe miałam więcej czasu i dokładnie czesałam mu ogon w boksie a on na pełnym relaksie wcinał sianko. zauważyłam, że aż wystawił siusiaka z przyjemności i spróbowałam dotknąć - nie schował, nie kopał. nie próbowałam myć ale jestem pewna, że po takim czesaniu będzie mi łatwiej go nauczyć. może inne okazy też się rozluźniają pod wpływem jakiegoś zabiegu.. 😉 życzę powodzenia :kwiatek:
mojego trzeba podrapac po brzuszku....
darolga   L'amore è cieco
18 marca 2010 22:12
Żebym to ja u mojego jeszcze znalazła takie miejsce... Wstydliwy jest, nie chce interesu pokazać noo... Jak się relaksuje, to mu tylko jęzor wypada, niestety nic innego. I nie wiem jek go poprosić o ten 'striptiz'.
Averis   Czarny charakter
18 marca 2010 22:13
Karsona wystarczy wziąć na sznurki. Nie wiem o co chodzi, ale jest tak rozluźniony, że prawie zawsze się publicznie obnaża. Jak tak dalej pójdzie, to będę musiała się z nim bawić gdzieś w leśnej głuszy.
Gillian   four letter word
18 marca 2010 22:19
Kudłaty jest nieprzyzwoity, wywala swego przyjaciela zawsze i wszędzie niezależnie od okoliczności a także zupełnie nie interesuje go kto ani co z nim wyczynia 😀
darolga, nasz Lider też wystawia język i bardzo lubi smyranie po nim. Do tego stopnia, że za chwilę wystawia też coś innego - może warto spróbować  😁
Po jeździe przy czyszczeniu już pełen relaks i jakoś nie ma problemów 🙂
U nas wystarczy podrapać po wewnętrznej stronie nogi, ale pewnie każdy ma inne miejsce.
To jest wszystko kwestia przyzwyczajenia, dla koni najczęściej wszystko co nowe jest dziwne.
Metodą "co dziennie po trochu" można konia do wszystkiego przyzwyczaić, także do dotykania w miejscu w którym nigdy nie był dotykany.

Wiecie co przy okazji zauważyłam?  😀
Mój Ericzek nigdy nie wystawia siusola przy ludziach, nawet w boksie i widziałam jak sika dosłownie kilka razy w życiu (jesteśmy razem 5 lat). Kiedyś miałam pobrać próbkę moczu dla weta, czaiłam się kilka dni i się nie udało.
A mój mały Murza notorycznie wystawia go na widok publiczny i często sika bez skrępowania, nawet zdarza się na jeździe.
Doszłam do wniosku, że to się wprost proporcjonalnie przekłada na charakter i samopoczucie konia.
Erick jest koniem niepewnym siebie, nieśmiałym, pod słabym jeźdźcem wręcz płochliwym. Ale o dziwo nie ma silnego instynktu stadnego, jest mu wszystko jedno czy jest sam w stajni lub sam na padoku, czy idzie sam w teren. Mimo, że jest moim kochanym synkiem przyznam szczerze, że nie jest zbyt inteligentny. To taki trochę oszołomek, mówię o nim, że jest "elektryczny", w PNH (PNH jest teraz faux pas) określa się takiego konia "krótki" czyli ma krótki czas reakcji. Potrafi się w mgnieniu oka zdenerwować i równie szybko uspokoić.
Natomiast Murza jest jednym z najbardziej inteligentnych stworów jakie znam. Jest ogólnie bardzo pewny siebie, mimo że najmniejszy w stadzie, to wszystkich leje (aż ostatnio za karę nie chodzi z wszystkimi, tylko z kilkoma końmi).
Bardzo lubi się bawić, jest bardzo radosny, tu se bryknie, tu kogoś pogryzie, tu coś zepsuje... szybko się nudzi, nie płoszy się z byle powodu.
Interesujące.
Na przykładzie wielu innych koni stwierdzam, że te które bez skrępowania sikają publicznie są pewne siebie i inteligentne.
" Pokaż siusiaka twojego konia a powiem ci kim jest"  😁
Na przykładzie wielu innych koni stwierdzam, że te które bez skrępowania sikają publicznie są pewne siebie i inteligentne.


To ja mam chyba superinteligentnego konia, bo nie dość, że sika publicznie, to przy czyszczeniu wystawia interes i zadowolony klepie sie nim po brzuchu 😉
Wczoraj zaserowowałam mu bardzo szczegółową higienę intymną, korzystając z działania głupiego jasia po robieniu zębów. Bardzo miał tam brudno, mnóstwo łuszczącego się naskórka. Żadnej wydzieliny nie było, ale nieciekawy widok. Zastanawiam się, czy kiedykolwiek ktos wcześniej czyścił go w ten sposób.
Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
19 marca 2010 16:23
kiedyś ktoś wstawiał płyn do higieny intymnej u koni.... pamięta ktoś?  👀
Dzisiaj sie poważnie zmartwiłam. Prawie cała zime nie myłam puzdra mojemu koniowi. Zdazało sie ze czyściłam z łuszczacej sie skóry i kontrolowałam... nic dogłębnie ze tak powiem. Ostatnio przy rutynowej kontroli klejnotów Rudy domagał sie tam drapania. Troche mnie to zdziwiło... Dzisiaj korzystajac ze słońca postanowiłam zobaczyc co się tam dzieje ciekawego. Okazalo sie ze chyba nawchodziło do środka błota i mam dosyc poważnie otartego konia.  Problem polega na tym ze otarty jest bardzo głeboko. Zby sie tam dostac, musze wszystko wyciagnac na zewnątrz. Przy okazji jest tam masa czarnych poprzyklejanych grudek. Nie ma nieprzyjemnego zapachu wszystko poza miejscem zranienia, które nadzwyczajniej w świecie ropieje... :/ Nie ma opuchlizny, wysięków ani bolesnosci, widac ze sie goi i sedzi.
Mimo wszystko chcialabym to pozadnie wyczyscić. Nie chciałam wodą. Zostawiłam wiec tak jak jest. Chciałabym kupic cos dezynfekujacego i gojacego przy okazji te ranke. Wolałabym cos z apteki głownie dlatego ze zależy mi na czasie 😉
Zna ktos jakiś preparat? Taki nieszczypiący, czyszczacy i pomagajacy w gojeniu?
Dla ciekawych wyglada to mniej wiecej tak.. zdjecie słabe, bo Maż miał radoche z teo co ja robie i nawet nie wiedziałam ze fotki cyka :P
Hypnotize, dzis można mu to było umyć zwykłym mydłem w płynie.
Aldona kiedyś mi zostawiła taki specjalny żel odkażający do mycia. Moge poszukać.
Azbuka
Nie zaryzykowałabym mydła na babrzacą sie rane...
Ale chyba lepiej to umyć niż dalej kisić.  Sorry za szczerość.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się