rozmowy o niczym

Graba.   je ne sais pas
08 lutego 2016 22:08
branka, ciasto z mikrofali jest całkiem w porządku!
busch, wiesz, jako małe dziecko wychowywałam się przeważnie... na cmentarzach. W kościele i na cmentarzach. Znałam chyba wszystkie nagrobki dzieci, i historie życia z 1/3 pogrzebanych. Moim ulubionym był nagrobek niejakiej Elżuni, taki biały. Elżunia jako niespełna 3-latka zmarła na ospę. Pamiętam taką akcję, miałam może 2 lata. Siedzę na podłodze i myślę. To bardzo śmieszne i niepokojące jak berbeć myśli i nic nie robi, nie? To pytają: O czym myślisz? A ja zgodnie z prawdą: O śmierci!
Afera była taka, że już nigdy nie mówiłam o czym myślę. Miałam przygotowane takie dżokery: O samochodziku, o baloniku. I był spokój.

Jest taka koncepcja "starych dusz". Niby rodem z reinkarnacji, ale kto wie.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
09 lutego 2016 07:57
Halo też jako dziecko myślałam o śmierci.
Ale dla mnie śmierć to nie była rzecz zła czy negatywna, przyjmowałam ją jako normalną kolej rzeczy. Zawsze mi się wydawało, że jak już przyjdzie- to w sumie bardziej będę się cieszyć niż smucić. Jedyne, czego się bałam- i w sumie dalej boję- to ewentualny ból, nie sam fakt umierania. Oczywiście chodziło tylko o moją śmierć, bo w kwestii śmierci najbliższych miałam już inne zdanie 😉
Tylko ja nie musiałam sobie przygotowywać odpowiedzi, bo w moim "dziecięcookresowym"środowisku myślenie o śmierci jak o rzeczy normalnej było ok.
Za to już jak rozmawiałam z kimś o życiu wiecznym i mówiłam, że mnie to przeraża- wtedy spotykałam(i dalej spotykam) się z totalnym niezrozumieniem- bo jak można nie chcieć żyć wiecznie?!
Ano można.
CzarownicaSa, mnie wieczność też jakoś nie do końca fascynuje, chociaż jestem osobą wierzącą-praktykującą. Kolejna sprzeczność we mnie 😉

Smuga cienia to chyba u mnie nie jest. Ale takie niedopasowanie do czasów - na pewno.

halo, z moim czasem jest przedziwnie - raz go mam ile chcę, za chwilę go nie mam w ogóle. I właściwie nigdy nie mam pewności jak się mój dzień ułoży. Więc trudno mi się jest angażować w jakikolwiek zajęcia w stałym rytmie. Tym bardziej jeśli chcę mieć czas na stajnię - a bardzo chcę tam wrócić!
Co do tych grup "z czasem na głupoty" to chyba jednak też zależy... Przed wypadkiem wciągnęłam się w zumbę, chodziłam w miarę regularnie na tygodniu, czasem jakieś maratony. Kilka stałych osób, z którymi jakieś tam relacje zaczęły się tworzyć, ale... też na ogół po zajęciach każdy szybko-szybko bo jeszcze raport musi napisać, bo dzieci odebrać od babci, bo mąż na nią czeka na dole w samochodzie... Przez naście miesięcy udało nam się poza zajęciami dwa razy wyjść razem do klubu i też niektóre "na 5 minut". To jest po prostu już "ten czas" 😉, a u mnie tak się ułożyło, że jestem niby w tym czasie, a jednak poza.


Ale co by nie było tak poważnie i refleksyjnie to pochwalę się, że wczorajszy dzień przeżyłam na medal! 😉
Udało się zrobić każdy plan z listy - w domu, w pracy. Chwała mi!
💃
Taki meterologiczny smieszek. Temperatura dzis: 42*C
Temperatura odczuwalna (zarejestrowana w miescie obok): 62*C

Choc i tak wole upal niz mroz  😁
Gdzie Ty jesteś, że tak ciepło??
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
13 lutego 2016 17:36
Ameryka Południowa.. poleciała i teraz nas tu szczuje! 😁
Dawaj buyaka, jakieś foty!
buyaka dla porównania dzisiejsza temperatura w Ottawie w Kanadzie: -29 stopni, odczuwalna -44!! 😲 😵
Losia, masakra jakaś  🤔

Ja z chęcią szerzej opowiem i foty powrzucam jak tylko wrócę do świata żywych, złapałam angine przy tych temperaturach i 3 dni łaziłam z gorączką wirującą wokół 40*  😵 Wszyscy padają z gorąca a ja po szyję zamotana, brawo ja  🥂
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
16 lutego 2016 09:47
Oglądam sobie "Przeminęło z wiatrem" i naszła mnie refleksja.
Uwielbiam ten film, ale patrząc na niego okiem "koniarza"- jestem przerażona 😵 😁
Czym? Zastrzeleniem kucyka 🙂?

Kurde, czytałam te książki (bo chyba 3 były, nie?) jako nastolatka i pamiętam, że dzień w dzień do 4 rano siedziałam aż nie skończyłam 🙂
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
16 lutego 2016 21:41
A nie, tym najmniej, bo pewnie w rozpaczy sama bym tak zareagowała.
Np. Skokami, szarpaniem, łbem w Krakowie i nogami w Szwajcarii- takie szczegóły, których standardowy widz nie widzi 😉
Wiem o czym mówisz, oglądałam niedawno Robin Hooda z Costnerem i też mnie bolało 😉 A najbardziej mnie boli że wiem jak się kładzie konie i w każdej scenie, gdzie się "przewracają" widzę te łby doginane do boków, a nie spontaniczne gleby, ech.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
16 lutego 2016 22:49
O, dokladnie 😁
Tralala! Zamówiłam formatki na szafki do przedpokoju. Mała rzecz a cieszy 😀
Jutro pierwsza wizyta w SPA z karnetu pod-gwiazdkowego. Mała rzecz a cieszy 😀
Ja wczoraj jadlam najgorsza pizze świata - moi kochani koledzy zamówili mi pizze ze wszystkimi skladnikami wegetarianskimi jakie byly 😂 I w sumie bylaby fajna gdyby nie to ze byly tam dwa rodzaje ostrych papryczek a ja nie lubię nic ostrego. Dalam rade zjeść dwa kawałki i bylo to istne bohaterstwo 😁
Branka a idz ty, wszystko co ostre jest doskonałe  😁 ja do burgerów ostrych (których niektórzy nie mogą zjeść) namiętnie dodaję sos habanero, całość wyciska katar z zatok  😜
Dla mnie smak ostry mógłby nie istnieć  😎 Jedyne co ostre lubię to czosnek i czasem kolorowy pieprz, ale w małych ilościach.

Ascaia - też bym poszła do spa, jakoś na jesień byłam to mi się mega podobało, choć wydawało mi się, że to nie dla mnie takie rozrywki. Chyba namówię koleżanki na takie wyjście, trzeba się czasem trochę porelaksować 🙂 Zresztą ja w ogóle nawet kąpiele lubię z różnymi płynami, solami itd. Nie wyobrażam sobie życia bez wanny!
Skrótowo napisałam bo SPAxx to nazwa miejsca. 😉 Dostałam voucher do wykorzystania na masaże lub kosmetykę. Zdecydowałam się na pielęgnację twarzy i dzisiaj miałam pierwszy peeling kawitacyjny. 😀
I również kocham wannę 🙂
Patrzę rano - nie pada, hurra. Za jakiś czas - słońce, jeszcze większe hurra, może przewietrzymy ogony na dworze. Po 30 minutach słońca - jebudu, ciemno, pionowa ściana śniego-deszczu. I tak do teraz :/ Konina chyba wolne dostanie, średnio mi się chce stać na przystankach w takie gunwo.
Ale zła jestem.
A w poniedziałek już było sucho na placach...
desire   Druhu nieoceniony...
24 lutego 2016 10:04
budyń, u mnie było tak wczoraj..
ciekawe czy przyjdzie do nas, może chłop wcześniej z roboty wróci (przez to czasem lubie, jak naparza takim czymś 😉 ). 🤣
No teraz już z powrotem słońce wychodzi......... 😵
desire   Druhu nieoceniony...
24 lutego 2016 10:14
budyń, aaa to idzie do mnie. 🏇 😀
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
24 lutego 2016 15:05
Branka a idz ty, wszystko co ostre jest doskonałe  😁 ja do burgerów ostrych (których niektórzy nie mogą zjeść) namiętnie dodaję sos habanero, całość wyciska katar z zatok  😜

To żałuj, że w Krakowie nie macie 7street i psychoburgera w trzech stopniach ostrości  😜
Jara a byłam we Wrocku w weekend  🤬
[quote author=budyń link=topic=97011.msg2501869#msg2501869 date=1456307674]
Patrzę rano - nie pada, hurra. Za jakiś czas - słońce, jeszcze większe hurra, może przewietrzymy ogony na dworze. Po 30 minutach słońca - jebudu, ciemno, pionowa ściana śniego-deszczu. I tak do teraz :/ Konina chyba wolne dostanie, średnio mi się chce stać na przystankach w takie gunwo.
Ale zła jestem.
A w poniedziałek już było sucho na placach...
[/quote]

nic mi nie mów. Leje - lecę zgonić konie. Wpuściłam je, dałam owsa i co? Piękne słońce. To rzucam im siano na dwór i wypuszczam. I zaczyna sypać śnieg z deszczem  😵 I lecę je wpuszczać, daje siano w stajni - słońce. Oczywiście stwierdziłam że nie będę głupia, zostały w stajni. I od tamtej pory piękne słoneczko.  :emot4:
Ja mam tej pogody dosyć, nie mam jak wsiadać bo jest rozmoknięte podłoże.  Chociaż pozytyw niby taki, że mam więcej czasu dla siebie - a właściwie dla chorego psa rodziców, który na szczeście pomału dochodzi do siebie (miała podejrzenie nowotworu, ale po dokładnych badaniach zostało to wykluczone). Tak czy tak mamy calą rodziną dyżury w ciągu dnia bo ma dużo leków które dostaje o konkretnych godzinach plus co 2 godz musi iść na spacer. Dzięki temu że ja mam więcej czasu rodzine przynajmniej nie muszą się co chwila urywać z pracy 🙂

A teraz czas na kolejny wieczór z... Twin Peaks  😍
Chcę wygrać w Lotka!  😎

Bardzo lubię moją pracę, to moja pasja, ale gdybym miała zabezpieczony byt finansowy...
Przeszłabym z etatu na system pracy projektowej. A poza tym realizowałabym siebie - wróciłabym do śpiewania, do grania w teatrze, robiłabym meble, regularnie jeździłabym konno, czytałabym więcej książek, wróciłabym do fotografowania, chodziłabym na siłownię, na zumbę i jakieś jeszcze tańczenie, dałabym się dopieszczać zabiegami kosmetycznymi, spróbowałabym ścianki wspinaczkowej, z suką spróbowałabym agility...

Poczułam wiosnę  😜, schodzi ze mnie "złe" ostatnich miesięcy, budzi się we mnie pozytywna energia i... nie ma jak jej w pełni spożytkować. 😉
Chce mi się czegoś "ekstra", chce mi się wyjść poza rutynę. I chce mi się żyć "lekko, łatwo i przyjemnie" 😉 - bez dokonywania codziennych wyborów, czy mam zrobić to czy tamto, czy mi wystarczy czasu, pieniędzy, czy znowu będzie trzeba coś przełożyć na później.  😉

Ale tak w ogóle ... jest dobrze!  😀 😀 😀

desire   Druhu nieoceniony...
25 lutego 2016 09:22
Ascaia,   też chce wygrać w lotka ! 
i robiłabym wtedy podobne rzeczy..  😀  :kwiatek:   

ale ponoć jak sie nie ma, co sie lubi... 😉
ostatnio trafiłam 24 zł w lotto, dobre i to.  🤣 🏇
Chyba też zacznę grać, bo pracy w tym walonym Lublinie to chyba nie uświadczę. 🤣

Dobrze, że jeszcze tylko dwa semestry i do dooomu.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się