Tu taki mały aneks do tego o czym pisałam : fotka
Tet kwiatuszku, poczytaj trochę Kanta, i domyśl się o który z paradoksów mi chodziło, bo kompletnie nie trafiłaś. :kwiatek:
Jak widac czytania Kanta nie przekłada się na rozumienie własnych tekstów. Miłego dnia, krainy łagodności.
czytałam na "magicznej fejsbukowej grupie RB" rady odnośnie "4 letni syn mnie bije i dotkliwie kopie". Polecają... powiedzieć, że się kocha, przytulić i wycałować. Autorka dała klapsa za mocne bicie. Pytają, czy przeprosiła. To, że ją pobił jest JEJ winą, to ona ma problem. Rady, żeby dać synkowi poduchę i zeby walił w matkę poduszką...
wstrząsnęły mną opisy matek...
Córka 6 letnia krzycząca, że może bić rodziców, bo nic jej nie zrobią, gryząca ojca w policzek tak dotkliwie, ze miał sine ślady kilka dni. Biegająca po podwórku z krzykiem, że rodzice chcą ją zabić.
Syn 4 letni drapiący matkę rozmyślnie po twarzy.
"sezon" jak mialam około 6 lat pamiętam. Ale nie pamiętam, żeby bicie rodziców było tak powszechne.
Ale to, ze te dzieci tak sie zachowują, naprawdę jest wina rodziców. Czy uważasz, ze to wina dzieci?
tet, czasem nie ma ewidentnej winy. Dzieci ucza sie radzic sobie z emocjami, wyrazac zlosc i frustracje (bo te najtrudniej jest opanowac malemu czlowiekowi) i miewaja (w wiekszosci smiem twierdzic) momenty, kiedy przejawiaja zachowania uznawane za agresywne (bija, kopia, gryza, rzucaja przedmiotami, jedzeniem itp). Czasami dzieje sie tak w powiazaniu z jakimis wydarzeniami, emocjami towarzyszacymi rodzinie, a czasem, zdawalo by sie, 'bo tak'.
O ile u maluchow jest to powiedzmy powszechniejsze i bardziej spolecznie akceptowalne, o tyle 6 latek ma juz rozumek na tyle duzy, ze rozumie raczej idee sprawiania bolu i przykrosci i jesli cos robi- to celowo. Wtedy juz mozna mowic o jakims problemie (ale wciaz- niekoniecznie winie), ktory byc moze wymaga konsultacji np z psychologiem dzieciecym, bo 6 latek okladajacy mame na odlew, ktory nie ma stwierdzonych zaburzen utrudniajacych kontrolowanie zlych emocji (zlosci), nie jest akceptowalny i w zw. z tym rodzina MA problem. Byc moze sa nim niejasne, plynne granice, brak konsekwencji, brak szacunku, odpowiadanie agresja na agresje. A byc moze problem jest gloebszy i bardziej zlozony.
Moje dziecko zachowania typu gryzienie, plucie, drapanie przyniosło po tygodniu przedszkola. Mieliśmy "sesyjkę" rodzinną w łazience gdzie nasza wówczas 3 letnia córka biegała od jednego do drugiego rodzica wykonując ww czynności na przemian i z całęj siły, a my znosiliśmy to - ja z łzami w oczach z bólu mówiąc tylko "to boli, to mnie boli", efekt był taki że to był jedyny wyskok na taka skalę. Choć poświęciliśmy temu wydarzeniu razem z opanowaniem emocji i "pogodzeniem się" może ze 3 godziny. Ale dało radę. Klapsy uważam za porażkę własną. Porażka miała miejsce 2 razy i w zasadzie była efektem mojego przemęczenia psychicznego i niezapanowania nad emocjami - choć była to sytuacja z TIrem w tle tylko bardziej drastyczna niż zwykłą chęć wyrwania się.
A wracając do negatywnych zachowań, niestety szkoła i przedszkola to wylęgarnia, dziecko widzi coś co ktoś inny wyniósł z domu, placu zabaw etc. i powiela - trzeba to tłumić w zarodku bo to jakaś epidemia jest ostatno.