500+ jaką macie opinie o tym programie?

Mnie taka kobieta siedzaca w domu zle sie kojarzy. Taka sierota, co nic w zyciu nie osiągnęła zawodowo. Dzieci sie usamodzielnia a ona zostaje chyba z depresją.
😵
Jak czytam wypowiedzi kobiet piszących pozytywnie o "pozostawaniu w domu przy dzieciach" innych kobiet  ... no to po prostu krew mnie zalewa .
Jakbym nie miała koleżanek , które po kilkunastu latach "pozostawania" mąż zostawił dosłownie z niczym
Albo tych , poniżanych w towarzystwie przez swoich kochanych małżonków
Albo tych , poniżanych w towarzystwie przez swoje kochane dzieci
Albo tych , które kochająca rodzinka przerzuciła z wychowywania dzieci od razu w wychowywanie wnuków
Mądre , wykształcone , fajne laski , po kilkunastu latach wyprane z pasji , osobowości , nawet wyglądają dwadzieścia lat starzej ode mnie niektóre ...serio 😀iabeł: 😀iabeł: 😀iabeł:

Murat , weż rusz się po osiedlu i zrób wywiady z takimi kobietami. Kim były , a kim są dzisiaj . I z tymi , które dzisiaj są przed pięćdziesiątką - same , z długami i smutkiem , a mąż z atrakcyjną trzydziestką . Pożytek  dla dzieci , owszem wazny jest . Ale nie kosztem pożytku matek !

😤 😤 😤 😤


O to to! Ja to się już nie chciałam odzywać, ale jak patrzę, co się dzieje w związkach moich serdecznych koleżanek pozostających na łasce męża... to jest MA SA KRA! Tym mocniej odmieniam przez wszystkie przypadki SAMODZIELNOŚĆ i NIEZALEŻNOŚĆ.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
21 kwietnia 2016 09:28
Można popatrzyć na wątek o problemach sercowych. Trochę smutek.
A po wielu latach, wejście na rynek pracy jest koszmarnie trudne.
Po części się zgadzam...ale obecnie ostatnią rzeczą o jakiej marzę to pójście do pracy. Muszę poczekać 3-4 lata aż dzieci podrosną na tyle żebym mogła posłać ich do punktu przedszkolnego (przyjmują przy dobrych układach od 3,5 roku).

Najbliższy żłobek znajduje się 23 km stąd co daje 46 km dziennie, a raczej nie będzie mi się opłacało zapłacić za dwójkę  w żłobku + paliwo + czas + zwolnienia z powodu ich chorób. Do tego dochodzi jeszcze odbiór dzieciaków, zakupy, gotowanie, sprzątanie i okazuje się, że doba ma tylko 24 godz., a z dziećmi nie mam czasu spędzić godziny na zabawie itp. Ok, niby ktoś może powiedzieć, że opcją byłaby opiekunka - tylko jak taką znaleźć u mnie na zapadłej wsi, najlepiej z prawem jazdy bo jak inaczej? W dodatku zatrudnienie jej prawie pochłonęłoby moje zarobki więc jaki miałoby to sens?

Mam 2 kierunki studiów, bogate doświadczenie zawodowe i w sumie wybrnę z tej sytuacji bo mogę pracować z domu, na część etatu itp., mam założoną działalność gosp. z dającymi duże możliwości pkd. Jednak rozumiem inne matki, którym powrót do pracy nie opłaca się z punktu ekonomii i dobra małego dziecka. Oczywiście mówię tu o maluchach, nie o dzieciach w wieku szkolnym.

Znam siebie i pewnie nie usiedzę w domu długo i zacznę w jakiś sposób pracować bo cenię niezależność dającą w jakimś stopniu wolną głowę i rękę 😉 Ale każda z nas jest inna.

Co do szacunku ze strony męża... Dobrze jest mieć furtkę awaryjną, która łatwiej jednak otwiera się gdy przynajmniej do jakiegoś stopnia jesteśmy niezależne.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
21 kwietnia 2016 10:21
Czyli jeśli ktoś nie odczuwa potrzeby robienia kariery to jest "sierotą" i "nic w życiu nie osiągnął"? 😲
CzarownicaSa, nie chodzi o robienie kariery
Chodzi bardziej o częste (niestety) przypadki, gdy mężowi się taka (bez urazy) kura domowa zwyczajnie nudzi. I babka zostaje sama, z dwójką dzieci, bez perspektyw zawodowych. Doświadczenie niewielkie, wiele lat bez pracy - sądzisz że taka osoba znajdzie rozsądne źródło utrzymania? Nawet jeśli tak, to za gażę mniej więcej o 1/3 niższą niż inne osoby w jej wieku (brak praktyki)... OK dostanie te 500 zł na dziecko + drugie tyle alimentów - trzech osób za to nie utrzyma :/
Jeszcze większym dramatem jest takie rozstanie gdy dzieci się już usamodzielniają (lub są "na wylocie"😉. Wówczas taka matka zostaje nie dość że sama to bez jakichkolwiek środków do życia (bo przecież emerytura nie należy się jeśli człowiek nie pracował). I co wtedy?
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
21 kwietnia 2016 10:29
Megane - nie, 500+ nie pójdzie w akcyzę bo ci co przeznacza te 500 na papierosy i alkohol zaopatrują się na bazarze w towar z przemytu. Na paczce fajek to kilka zł różnicy od tych w sklepie.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
21 kwietnia 2016 10:35
Niejedna historie znam o tym jak mąż zostawił/umarł, a kobieta... No zaczął sie dramat 🙁
ushia   It's a kind o'magic
21 kwietnia 2016 11:20
Megane - nie, 500+ nie pójdzie w akcyzę bo ci co przeznacza te 500 na papierosy i alkohol zaopatrują się na bazarze w towar z przemytu. Na paczce fajek to kilka zł różnicy od tych w sklepie.

Rozbiłas całą teorię :P
[quote author=_Gaga link=topic=99551.msg2532623#msg2532623 date=1461230792]
Chodzi bardziej o częste (niestety) przypadki, gdy mężowi się taka (bez urazy) kura domowa zwyczajnie nudzi. I babka zostaje sama, z dwójką dzieci, bez perspektyw zawodowych. Doświadczenie niewielkie, wiele lat bez pracy - sądzisz że taka osoba znajdzie rozsądne źródło utrzymania?
[/quote]

Albo mąż straci pracę. Co wtedy?
Albo ma wypadek i nie może pracować, albo nagle odchodzi (jak moja mama zdrowa, w sile wieku - kilka lat temu nagle pstryk i jej nie ma). Scenariuszy jest milion. Dlatego warto być samodzielną... przynajmniej ja tak to widzę.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
21 kwietnia 2016 13:33
Dla mnie jest różnica między zabezpieczaniem przyszłości(z czym się zgadzam) a nazywaniem kogoś "sierotą która nic nie osiągnęła".
Ale już znikam, bo mnie dyskusja nie dotyczy :kwiatek:
A czemu by ludzie mieli nie popierac? Daja? Super, to biore. Skoro rzad twierdzi, ze poradzi sobie z takim wydatkiem, to super. A rzad twierdzi, ze sobie poradzi. Malo kto sie zna na gospodarce, malo kto sie martwi o przyszlosc finansowa kraju. Kraj byl, jest i bedzie. Jak daja, to sie ludzie ciesza i biora. A ze to nie dla bezrobotnych, nie dla zuli, tylko teoretycznie dla dzieci, to popieraja.
Pojawiła się ciekawy wątek. Praca. Stwierdziłam, że tez bym była przeciwko 500+, gdyby ta praca Była. Przy czym za pracę uważam płatną aktywność z nawiązka pokrywającą realne koszta utrzymania, najlepiej na 2 osoby, a nie pół tego, co kosztowałoby zakwaterowanie, odzianie i wyżywienie niewolnika. Ale pracy Nie Ma (dobra, w Gdańsku jest, tam bezrobocie "tylko" 5 %". Jeszcze mogłoby być jak na całym świecie - że dzieci Mogą zarobić na swoje "luksusy". Uhm. Mówicie: nie ma chętnych do pracy przy koniach. A zakład, że jak zapłacisz to będą? Ilu z was płaci dzieciom (nie swoim) za: mycie okien, auta, wyprowadzanie psów, koszenie trawy, baby-sitting itd.?
Nie to, że nie ma Potrzeb. Potrzeby są, jesteśmy zaharowani po uszy. Nie ma Popytu, czyli... Pieniędzy na "zachcianki". Dzięki tym 500+ - będą. Dla wielu rodzin. Te pieniądze stworzą POPYT. Na wiele rzeczy. Popyt napędza gospodarkę.

Tia, już lecę "robić karierę", na kasie albo przy biurku lokalnego tartaku, albo dobierając kuchnie za 2 000 za wszystkie szafki, albo użerać się w szkole za (nauczyciele wiedzą za ile). Niezależność jak ta la la.  Mam ponad wyższe wykształcenie, ponad 50 lat, W Życiu nie przepracowałam ani godziny na całym etacie. Nie istnieję w ZUSie! SZOK!
Jakoś mąż mnie nie zostawił, jakoś ja dysponuję całymi zasobami pieniężnymi, jakoś dzieci mną nie pomiatają (jedno licencjat na lingwistycznych, drugie medycyna, trzecie V klasa). Moje dwie siostry, takoż. Po dobrych studiach, pracowały tylko do urodzenia pierwszego dziecka i zrezygnowały z duża ulgą. Jedna nie. Jedna pracowała - jest lekarzem. I marzy o tym, żeby to rzucić nareszcie. Stargane zdrowie i nerwy. Nawet brat przeważnie "siedzi w domu", na etacie pracuje... żona. Mają 5 dzieci. Właśnie wygłosił wykład na UJ.

Nie, mi się "nie opłacało" pracować. Nie opłacało bez cudzysłowu. Gdybym policzyła korepetycje (dzieci w życiu nie wzięły godziny płatnych korepetycji), stałe aparaty orto (miałam czas dopilnować ruchomych, bezpłatnych), wszystkich "serwismanów" do wszystkich komputerów i smartfonów, wszystkich "fachowców" od remontów, wszystkie posiłki "z miasta", całą opiekę dla dzieci... Mnie by się opłacało pracować (40+ h tygodniowo) za 20 000. Około. W tym celu musiałabym... wyjechać z PL, a tego nie chciałam. Mam super domek, super rodzinę, na własny rozwój też nie narzekam.
"Sierota, która nic nie osiągnęła" (i na pewno mąż ją zostawi dla jakiejś... tipsiary, bo dla blachary to nie, bo nie ma odpowiednich blach).
Jakie to jest ponad wyższe wykształcenie?
Widzisz halo- 500+ nie jest potrzebne, aby godnie żyć 🙂
Jedna halojaskółka wiosny nie czyni.
Cricetidae, zazwyczaj studia podyplomowe, doktorat itd. Tak stoi w wielu tabelkach, które przyszło mi wypełniać.

marysia550, patrząc dokoła - to Bardzo jest potrzebne. W zasadzie wszystkim dzieciom z rodzin "patologicznych" (tak żeśmy sobie "żartowali", gdy zdecydowaliśmy się na 3 dziecko, że teraz będziemy patologia, po przecież "wielodzietni", a wielodzietni to patologia, nie?). Oprócz licznych dzieci multimilionerów (ale oni też będą mieli na co wydać, a raczej kogo wspomóc, bo jakoś tak się składa, że multimilionerzy z wieloma dziećmi to dosyć hojni ludzie, znam kilka takich rodzin, dzieci bywa i 8) rodziny z kilkorgiem dzieci mają o wiele niższy standard życia niż te z jednym dzieckiem.
halo, znam dużo więcej samotnych matek , niż rodzin 3 i więcej - dzietnych , w których matka nie pracuje a finansowo jest bardzo OK... Dla mnie hasło, że nie ma pracy za godną - wg Ciebie - płacę - jest kolejnym populizmem. Ja jestem zadowolona z aktualnej pensji , chociaż musiałam sobie na nią kilka lat zapracować. Oczywiście zawsze chciałoby się więcej, ale generalnie nie narzekam. Stać mnie na utrzymanie 2 koni w pensjonacie i trenera. Luzaków niestety takich, którym warto by było zapłacić - to nie znam. Zapłaciłabym za profesjonalizm choćby na czas , gdy wyjeżdżam... Ba - gdybym bliżej miała stajnię z profi obsługą i zapleczem treningowym , droższą - to bym konie przeniosła (najbliższa tego typy
Generalnie wielu moich znajomych to osoby zadowolone i bardzo zadowolone z pracy i płacy... Warto jeszcze podkreślić, że ogromna część naszej pensji (która jest kosztem naszych pracodawców) idzie do państwowej kasy - to są na prawdę grube tysiące co miesiąc. ZUS, NFZ, podatki. Teraz jeszcze dramatycznie wzrosły koszty ubezpieczeń, dorzucą mi do prądu 15 zł/mc, czekam aż wprowadzą daninę na Kościół  🤔wirek:
Fakt w tej chwili mam finansowy kryzys, ale aktualny koszt leczenia jednego z moich koni to od tygodnia koszt rzędu 500 zł / dzień, a zwierza leczę od lutego - więc wiele osób by się wyłożyło :/ (wcześniej podobny koszt tygodniowy). Ale z pewnością nie powiem abym była biedna, zastraszona, znerwicowana i marzyła aby rzucić pracę. Lubię ją - pomimo, że to korporacja...  I nie wyobrażam sobie - tak całkiem serio i mocno osobiście - życia bez pracy.
Ja też bardzo lubię moją pracę 🙂 No mogłabym zarabiać więcej, nie ukrywam, choćby tyle, żeby mieć na konia  😁 Ale póki co mam dwoje dzieci, 3 psy, kota, ryby, no i... pasje. Spełniam się zawodowo i nie wyobrażam sobie życia na czyimś garnuszku, no fucking way!

halo, nie istniejesz w ZUSie, daj Ci Boże. Pewnie sobie poradzisz. Ale ja widziałam dwie kobiety, zupełnie niezależne historie, obie zrezygnowały z pracy na rzecz wychowywania dzieci, obie mają dziś kapkę ponad 40 lat, jedna ma 3, druga 4 dzieciaków. Wszystko grało i buczało, aż nagle panowie odnaleźli PRAWDZIWĄ MIŁOŚĆ. I zaczął się HORROR. Długoby opisywać, co też działo się w ich życiu ,fakt pozostaje faktem, że obie skończyły marnie. Milczeniem pominę przypadek mojego kumpla, którego ojciec zakochał się w wieku 60 lat, z matką żarł się w sądzie o dom, jednocześnie przeprowadzając rozwód i żeniąc się ponownie. Kobieta totalnie bez funduszy, bo przecież nigdy nie pracowała... Następnie zmarł i teraz pół domu należy do byłej żony, pół do nowej żony i wieloletniej kochanki. Spodziewam się trupów w ogródku  😵 Także ilu ludzi, tyle historii. Na zawodową stabilizację pracuje się latami, nie wpada się po 15 latach z dziurą w CV i nie zaczyna zarabiać dwóch średnich krajowych, no samo życie.

A już z tym aparatem to pojechałaś... Nie wiesz po prostu, o czym mówisz! Aparat stały NIE WYNIKA z braku czasu na pilnowanie zakładanego aparatu! Są sytuacje, uwierz mi, kiedy masz zęby kompletnie poza łukiem, bardzo ciasny zgryz i wtedy zakładanym to se możesz... Taką sytuację miał mój Mąż, pół dzieciństwa chodzący z wyjmowanym apartem, leczony aparatem stałym w wieku bardzo dorosłym, taką też sytuację ma nasza córka - aparat stały założony na tyle wcześnie, że sytuację powinien rozwiązać o wiele szybciej, niż u męża. Także nie wiesz o czym piszesz, kolejny raz.

Co do "opłacalności". Zapierniczam na etacie od 19 roku życia. Moje dzieci jedzą domowe posiłki, ogarniam ich szkołę (nigdy nie zapłaciłam ani złotówki za korepetycje), piorę, gotuję, sprzątam, opiekuję się zwierzyńcem i jeszcze mam czas na tańczenie zumby. Mało śpię. Fakt. Znowu - wypowiadasz się o swoich wyobrażeniach.
jujkasek, to się nazywa zakrzywiane czasoprzestrzeni. I da się - wystarczy chcieć 🙂
[quote author=_Gaga link=topic=99551.msg2532988#msg2532988 date=1461307410]
jujkasek, to się nazywa zakrzywiane czasoprzestrzeni. I da się - wystarczy chcieć 🙂
[/quote]

No... wiem  😀  :kwiatek:
Można popatrzyć na wątek o problemach sercowych. Trochę smutek.
A po wielu latach, wejście na rynek pracy jest koszmarnie trudne.


Rozumiem, że do mnie pijesz? A kto Ci powiedział, że ja nie pracuję? To, że nie chodzę na etat to nie znaczy, że nie pracuję. Ba, nawet składki opłacam. Natomiast prawda jest taka, że bardzo często opieka nad dziećmi, zwłaszcza małymi ogranicza rodzica zawodowo. Nie wyobrażam sobie jako matka, bym mogła pracować po 10-12h dziennie, przebywać ciągle w delegacjach a weekendy spędzać na targach. Niestety w naszym kraju ciężko jest zarobić dobrą pensję na ciepłej posadce w 8h.
Jeśli przez uzależnienie od mężczyzny rozumiecie to, że do funkcjonowania rodziny potrzebne są zarobki 2 osób, to trudno. W moim otoczeniu większość uzależnionych.
bera7, glowa do gory :kwiatek: Nie przejmuj sie osobami i ich opiniami, ktore zycie w zwiazku znaja w wiekszosci z historii innych ludzi, nie maja dzieci, a uwazaja, ze odkryli jakis magiczny klik na odczarowanie rzeczywistosci :kwiatek: Duzo latwiej jest sobie klikac z perspektywy niespelna 30 latki, calkowicie wolnej, nie majacej dzieci etc.

Ja sie na temat 500+ nie wypowiem, bo uwazam, ze nie tedy droga. Nasze panstwo jest tak kulawe i nieudolne w wazniejszych sprawach...ale jest jak jest.
bera7, wrzuć na luz. Wiesz, jak to jest z teoretykami... Obie wiemy, jak pięknie życie weryfkuje wszelkie nasze ułożone poglądy. Myśmy dyskutowały o kobietach, które radośnie rezygnują z pracy z powodu programu 500+, a to się nijak ma do Ciebie.

edit: O, pisałyśmy jednocześnie z zen 🙂
jujkasek, odniosłam się do konkretnej wypowiedzi Strzyga,, która odniosła się do naszej dyskusji w innym wątku. I dośpiewywania sobie tego, czego nie doczytała. Poza tym luzik.

Dla mnie program 500+ to bzdura. Fajnie mieć dodatkową kasę, na którą nie trzeba teoretycznie zapitalać. Natomiast tylko głupiec może sądzić, że pieniążki się dodrukują. Tu dadzą to gdzieś indziej zabiorą. I nijak ma się to do janosikowego. Bogaty będzie się pienił, ale na chleb mu nie zabraknie. Gorzej będzie z biednymi, którzy też dostaną po kieszeni.
Lady Lawenda   I'm trying to stay sober but I end up drunk...
22 kwietnia 2016 08:22
Pojawiła się ciekawy wątek. Praca. Stwierdziłam, że tez bym była przeciwko 500+, gdyby ta praca Była.



Dzięki tym 500+ - będą. Dla wielu rodzin. Te pieniądze stworzą POPYT. Na wiele rzeczy. Popyt napędza gospodarkę.


Ale gospodarka dostanie w cztery litery ze wzgedu na to, że ktoś będzie musiał na to zapłacić. Więc w najlepszym - hurraoptymistycznym wariancie - wyjdzie na to samo. W realistycznym będzie gorzej.


W Życiu nie przepracowałam ani godziny na całym etacie.


Obawiam się, że nie jest to jakiś szczególny powód do dumy.


Nie, mi się "nie opłacało" pracować. Nie opłacało bez cudzysłowu. Gdybym policzyła korepetycje (dzieci w życiu nie wzięły godziny płatnych korepetycji), stałe aparaty orto (miałam czas dopilnować ruchomych, bezpłatnych), wszystkich "serwismanów" do wszystkich komputerów i smartfonów, wszystkich "fachowców" od remontów, wszystkie posiłki "z miasta", całą opiekę dla dzieci... Mnie by się opłacało pracować (40+ h tygodniowo) za 20 000. Około.


To tylko pozazdrościć - większość ludzi jakoś musiała to pogodzić i zamiast stwierdzić, że im się nie opłaca - zakasała rękawy i wzięła się do pracy. W szczególności samotne mamy, przed którymi chapeau bas!


Mam super domek, super rodzinę, na własny rozwój też nie narzekam.


Szanuję Twoje zdanie, ale osobiście wolę jednak cieszyć się tym, co osiągam dzięki  swojej pracy...

W ogólności mam takie wrażenie, że poniekąd w tym leży podstawowy problem Polski i Polaków - założenie, że "nie opłaca mi się pracować", albo "należą mi się pieniądze, bo ich potrzebuje" - zresztą zdaje się być typowy dla krajów z kręgu nieprotestanckiego  😲 - no niezbyt, nie nie należą się pieniądze, państwo może wspierać ludzi w dążeniu do ich celów, jak dobry mentor, albo wychowawca, ale nie dawać kasy do łapy, jak ciocia z Ciechocinka...
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
22 kwietnia 2016 08:29
bera7, wrzuć na luz dziewczyno. Nie pisałam o nikim personalnie, Chociaż jak sie w tym poczułaś, to moze akurat Cie to boli?
Nie moja wina, ze to Ty sobie odpowiadasz, choc nie padł ani nick, ani nic co wskazywałoby konkretnie na Twoja sytuacje 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się