Co mnie wkurza w jeździectwie?

kotbury, dziecior ją odczuli w 5 minut i nadal będzie stać, gdzie stoi
Fajne te konie... takie nie za mądre 😉
_Gaga, z bardzo głośną trąbką może?.... eeehhh masz rację.

z postępującym wiekiem postępuje u mnie wiara w pogląd, że dziś nie ma szansy na zdrowy chów koni, bo żaden cudny padok całodobowy czy łąka siana i nawożona nie zastąpią po prostu konieczności pilnowania żeby wilcy nie zjadły i wielokilometrowych wycieczek po wodę/lepsze żarcie, cień, miejsce do spania.
Innymi słowy- 90% naszych problemów z końmi bierze się z dobrobytu.

A w temacie wątku:
bardziej śmieszy (ale też wkurza brak wiedzy), jak widzę wpisy na grupkach FB, jak to ktoś ma super "więź z koniem" bo jak wchodzi na padok to koń zostawia stado i za nim chodzi... i wstawia fotę/filmik, a tam padok wielkości podwórza gospodarskiego, samo błoto, stado bez rówieśników do zabawy, jeden paśnik pustawy. I ludzie nie widzą związku, że to żadna "więź" tylko bezgraniczna nuda.
kotbury, albo marchewki w kieszeni😉
Po swoim widzę, że on przychodzi jak jest już wybawiony i nażarty trawą. Jak przyjdę wcześniej to jakby głuchnie i czasem muszę sama po niego podejść, jak po południu to tupta do mnie. Jak jest błoto przyjdzie, jak leje przyjdzie, jak muchy gryzą przyjdzie. Jak ładna pogoda i jeszcze się nie nabył na padoku to niekoniecznie. Padoczek ma z trawą - nie bujną, ale jest co jeść, wodą.

Dobre towarzystwo dużo zmienia, mój całe życie stał i się opalał, a z obecnym kumplem często dzikują i o dziwo to mój często prowokuje. Jak bym śnieg, to jego kumpel miał go aż dość (mój na śnieg reaguje jakby koks z nieba padał, on go wciągał). Są tak zgrane, że potrafią mesz z jednej miski jeść. Mega się cieszę, że tak się dogadały, miał już miłości padokowe, ale nigdy takiego fajnego kumpla, nigdy nie był tak zabawowy. Ciągle nie mogę wyjść z szoku, że mój koń biega z kitą w górze, zamiast się opalać i patrzeć z pogardą 😂
hmm a kilka lat temu to twój koń był taki ,,szcześliwy,, w stajni bez padoków, na trawe nawet patrzeć nie mógł bo ,,puchł,, w oczach, a ruch mu wystarczał w pracy pod siodłem 🙂
blucha, - bo z tego co było tam do wyboru ta opcja była najlepsza. Nigdy nie twierdziłam, że to układ idealny. Poza tym wychodził na piaskową kwaterę. Obecnie nie mam opcji wypuszczania go na piach i na wiosnę był kryzys wagi. Jakbym miała pełną opcję wyboru to chodziłby na piachu z sianem w siatce 🙃 ale nie mam swojej stajni i milionów na koncie, więc staram się wybrać najbardziej optymalną opcję.

Poza tym metabilzm w pewnym wieku zwalnia... a mój już jest w tym wieku.
JustKaro   Kiedyś Windziakowa :)
05 września 2023 16:11
A ja odbiegnę od tego tematu, wskakując na falę tego, co dzieje się w POMZJ, bo to cyrk na kółkach. Wkurza mnie to, ze gość z wyrokiem za molestowanie (co prawda nieprawomocnym, bo teraz sprawę przejął Gdańsk) nie dość, ze był w komisji rewizyjnej, to prowadził treningi i stajnie (mimo, ze wszystko jest na jego natkę i żonę) gdzie jeździły młode kobiety/dziewczyny. Chore. A POMZJ teraz na oświadczeniu na fb pisze, ze się generalnie nie miesza w sprawy prywatne i obyczajowe członków zarządu. Cyrk.
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
05 września 2023 16:39
Standardowa procedura środowiska jeździeckiego i naszych "elit", zarówno jeździeckich, jak i kierowniczych- umyć ręce od wszystkiego, nabrać wody w usta, albo chronić za wszelką cenę, ale nie ofiarę, czy kogoś kto słusznie zwrócił na coś uwagę, ale właśnie tego kto zrobił coś złego. Wkurza mnie to w naszym środowisku, wszechobecna zgnilizna, to że przestał się liczyć człowiek, koń czy prawo, a liczy się kasa i "status społeczny". Mówiło się parę lat temu, że jeśli my nie posprzątamy własnego podwórka, to ktoś inny, z zewnątrz, zrobi to za nas. No to się doczekaliśmy. I całe środowisko dostanie po garach, nie jedna osoba. Jak dla mnie to do dymisji zarówno zarząd PomZJ, jak i PZJ- za przykrywanie kupy papierkiem.
Facella   Dawna re-volto wróć!
05 września 2023 20:49
blucha, no tak, bo przez kilka lat nic się nie może zmienić. Bo ludzie się nie uczą, nie zmieniają zdania, nie podejmują lepszych decyzji. Zupełnie niepotrzebna szpila.
Facella, - najlepsze, że szpila nie ma sensu, bo zmieniła mi się głównie lokalizacja i możliwości 🤣 ale logika jest nie ważna, jak można się wyzłośliwić.
Facella   Dawna re-volto wróć!
05 września 2023 23:31
keirashara, dosłownie dwie strony temu dokładnie o tym pisałam 🙃
Dziś wkurzył mnie pies, który wtargnął na ujeżdżalnię i zaczął szczekać na mojego konia, zaganiać go i atakować po pęcinach. Oczywiście pies puszczony samopas podczas spaceru, nie dał się odwołać. To już nie pierwszy raz kiedy bezmyślny właściciel psa puszcza swojego pupilka luzem w lesie czy na polach. Ten konkretny pies już kilkukrotnie rzucił się na mojego konia - później jadąc w teren kojarzy ludzi z niebezpieczeństwem, bo przecież gdzieś musi czaić się pies… a spacerowicze na nerwowe zachowanie konia reagują tekstami „biedny koń, musiał być bity że tak reaguje na ludzi!”.
Dziś właściciel psa nawet nie przyszedł po swojego pupila. Raczej był świadomy, że ktoś korzysta z ujeżdżalni. Jedynie zza krzaków dało się słyszeć jego „przywołujące” gwizdanie.
Proszę doradźcie co mogę zrobić z takim zachowaniem właściciela psa? Mam nagranie jak ten konkretny pies atakuje nas podczas jazdy na naszej prywatnej (i ogrodzonej) posesji, wiem do kogo pies należy. Z właścicielem rozmawiałam, tłumaczyłam dlaczego takie zachowanie jest niebezpieczne dla obu stron… tym bardziej że pies może wtargnąć na pastwiska i padoki, na których są klacze ze źrebakami. Jakby klacz zabiła w obronie własnej i potomstwa to czyja byłaby to wina? Brak mi już po prostu słów na bezmyślność ludzi.
patkahm, - zgłosić. W świetle przepisów pies nie ma prawa biegać samopas, jak rozmowy nie pomagają, to może mandat przemówi do rozsądku.
Można też odwieźć do schroniska jako znalezionego, zwykle za odebranie swojego psa trzeba zapłacić.

Pies ma sporo szczęścia, że nie trafił na konia, który zamiast panikować sprzeda kopa... ludzie to są bezmózgi jednak.
patkahm, uświadomić że następnym razem koń może psa zabić. Mi roczniak zabił psa parę lat temu - przechodził sobie za nią
karolina_, mówiłam już tym ludziom, że może się to skończyć dla psa tragicznie, ale jak grochem o ścianę. I to nie są laicy jeśli chodzi o konie, bo ta babeczka była związana ze światem jeździeckim.
keirashara, Będzie trzeba zgłosić, bo ileż można… nie dość że atakuje konie to gania za zwierzyną leśną.
BUCK   buttermilk buckskin
09 września 2023 09:28
czyli zgłoszenie również do okolicznych służb leśnych z opisem psa który atakuje zwierzynę w lesie
Patkahm nas pies zaatakował w terenie, ja ich (ludzi i psa) słyszałam od jakiegoś czasu. Zatrzymałam sie na prostopadłej ścieżce i czekałam. Pies w pewnym momencie nas wyczuł, odpalił wrotki i pognał z jazgotem w naszą stronę. Jakies 2m przed nami wyskoczył do takiego długiego susa. Mój w tym momencie z 4 w górę, obrót i strzał z tyłów. Figura niemożliwa i to że ja z nim się nie wywróciłam to cud. Jak Ci ludzie dolecieli do nas to pies był na plecach w konwulsjach.. histeria na całego, nie wiedzieli co się stało i co robic. Musiałam na nich wrzasnać że mają brać pasa i do weterynarza pędem. Szacuję że pies tego nie przeżył. I mają szczęście że nam nic się nie stało. Od tego czasu wiem/czuję że każdy dobiegający do nas pies może skończyć w podobny sposób. Mój koń jest pod tym względem naprawdę gibki i szybki i ma niski próg tolerancji.
Adriena w sumie zazdroszczę- moja sąsiadka ma 2 pinczerki, które non stop obszczekują mi konie, wybiegają nagle z krzaków, wpadają mi na placu pod galopujące konie, kilka razy już wracałam z buta z lasu. Rozmowy z sąsiadką oczywiście nic nie dają, bo uwaga to tylko psy i co ona ma zrobić😉 A moje konie wychowane z psami i no nie kopną, ani nawet nie nastraszą. I żeby nie było, uwielbiam psy i naprawdę wolałabym, żeby żadnemu się nic nie stało, ale nie kosztem bezpieczeństwa koni i mojego.
Najgorsze przypadki to takie, w których właściciel psa nie ma nad nim kontroli. Odwołanie nie działa, bo nie jest dobrze wypracowane, a i tak kudłacz lata luzem. I osoba go posiadająca, nie widzi zależności, że jak pies nie przychodzi na określony sygnał to nie może być spuszczany. Pomijając już fakt, iż prawnie jesteśmy zobowiązany do prowadzenia pupila na smyczy.

Mój koń zna psy i je lubi. Ale nie ma nieograniczonej cierpliwości. 2 lata temu, doleciał do nas kundel, który stwierdził, że będzie podgryzać nogi i ogon. Prawie dostał z kopyta w łeb.

Znajoma zaś, została zaatakowana przez yorka. Wiem, że małe, ale bardzo szczekliwe i upierdliwe. Pies nie przeżył wpadnięcia pod konia. Zwyczajnie został zdeptany.

Sama posiadam psy i nie wyobrażam sobie, aby te miały mi zaatakować konia, w jakikolwiek sposób. I przy tym, stracić swoje życie, bo ja niedopilnowałam, by przerobić ten problem. Nie wybaczyłabym sobie.
Mój też zna i lubi psy, koty i inne zwierzaki tyle że nie w takiej akcji. To taki typ konia że on sobie nie pozwoli na takie ataki, jakby go coś zaatakowało na padoku to pewnie by to coś pogonił. Teraz zawsze ostrzegam wszystkich psiarzy zeby łapali psy bo jak coś do nas leci czy to z przyjaznymi zamiarami czy agresywnie to ja wolę uniknąć powtórki z tej akcji. Niestety wiele osób nie panuje nad swoimi psami i potem takie akcje.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
10 września 2023 10:16
Kocham psy ale kocham też prawo w UK że jeśli pies martwi zwierzęta gospodarcze (w tym pewnie i konie) to ma prawo go odstrzelić. Chociaż szczerze mówiąc to wolałabym żeby właścicielowi się bardziej po dupie dostało niż psu.

Ja w terenie dzięki pieskowi wyskakującemu mi z dupy z krzakow, za koniem i poza kontrolą wy**bałam się na bomboodpornym koniu. Ten wy**bał się na asfalcie i zwiał do stajni. Właściciel nawet chyba nie zwrócił uwagi, pomimo że przez moment leżałam trochę otumaniona (a byłam w terenie sama, otwarte pole, wszystko widać). Szczęście w tym pechu było takie że nienawidzę jeździć na tereny poza tereny stajni i tenże asfalt to była tylko droga wewnętrzna po której jeżdżą tylko klienci, właściciele i pracownicy stajni. I że koń pomimo zadrapań/skaleczeń był cały.

Przez teren stajni prowadziła ścieżka publiczna więc nie można było zakazać ludziom wejść. Ale na każdym wejściu były tabliczki aby psa wziąć na smycz bo tu jest stajnia. Większość ludzi bez smyczy oczywiście a o odwołaniu to już nie wspomnę. Mieszkałam na wsi popularnej dla turystów z pieskami gdzie były podobne zasady (możesz przejść przez tereny gospodarstwa/stajni) i ciągle były akcje jak to piesek turysty (który oczywiście zbiegł, bo po co się przyznawać) rozpruł barana, ganiał konie po pastwisku etc. I w kontraście do tego potem artykuły zdumionych turystów którzy chcieli potem rolnika po sądach ciągać jak już im tego psa ktoś odstrzelił. A miał do tego pełne prawo.

https://www.google.com/amp/s/www.dailymail.co.uk/news/article-12474057/amp/Two-XL-bully-dogs-shot-farmer-Wales-killed-22-pregnant-sheep-injured-48.html taki przykładowy artykuł bo większość takich akcji nawet nie trafia do gazet... bo rolnicy nie stoją na patrolu żeby psa odstrzelić, częściej po prostu znajdują podgryzione/zagryzione zwierzęta na polu
JustKaro, jeżeli te zarzuty i materiał to prawda to jeszcze bardziej od tych zdarzeń tragiczne jest to, że multum ludzi musiało wiedzieć i wolało się odwrócić.
Nie wierzę, że przez tyle lat nikt nic nie wiedział, nie widział itd.
Na bank widział, to nie są pierwsze zarzuty, od wielu lat sprawa była szeptana w kuluarach.
Przecież to się latami już ciągnie. I to oficjalnie, publicznie.
JustKaro, jeżeli te zarzuty i materiał to prawda to jeszcze bardziej od tych zdarzeń tragiczne jest to, że multum ludzi musiało wiedzieć i wolało się odwrócić.
Nie wierzę, że przez tyle lat nikt nic nie wiedział, nie widział itd.

kotbury, to jest straszne ale w naszym społeczeństwie bardzo częste, niestety. Króluje mentalność "niewpie*dalania się" a patologię uważa się za rodzinne/prywatne sprawy. Mechanizmy przemocy dalej są abstrakcją dla większości ludzi, którzy nie chcą zrozumieć, że np. zupełnie normalne że dopiero po latach ktoś zbiera się na odwagę żeby zmierzyć się ze swoją traumą i o tym mówić głośno. Stygmatyzuje się ofiary - bo "same się prosiły", "chcą rozgłosu", "chcą wydębić kasę" etc, etc., a sprawca to ten biedny co go chcą wrobić, bo przecież dobry chłop.
Przez to ofiary przemocy bardzo często boją się o tym mówić, zgłaszać, skoro zewsząd płyną takie komunikaty... wystarczy przejrzeć komentarze pod pierwszym lepszym postem na fb o zaginięciu. Nawet gdy dotyczy jedenastolatki znajdują się ludzie piszący o szukaniu wrażeń i proszeniu się samemu 🙄 a jak dziewczyna ma jakikolwiek makijaż czy paznokcie, to już w ogóle piekło i szatani, olaboga.

Co do psów, też mnie mierżą te pimpki biegające pod nogami koni, pół biedy jak w lesie, ale na ujeżdżalni, na zawodach (!), zwłaszcza że często to są psy należące do jeźdźców lub ich bliskich. Muszą ich nie lubić, skoro znając nieprzewidywalność i płochliwość koni puszczają je w takich miejscach.
[quote]
kotbury, to jest straszne ale w naszym społeczeństwie bardzo częste, niestety. Króluje mentalność "niewpie*dalania się" a patologię uważa się za rodzinne/prywatne sprawy. Mechanizmy przemocy dalej są abstrakcją dla większości ludzi, którzy nie chcą zrozumieć, że np. zupełnie normalne że dopiero po latach ktoś zbiera się na odwagę żeby zmierzyć się ze swoją traumą i o tym mówić głośno. Stygmatyzuje się ofiary - bo "same się prosiły", "chcą rozgłosu", "chcą wydębić kasę" etc, etc., a sprawca to ten biedny co go chcą wrobić, bo przecież dobry chłop.
albo baba.
i jak widzisz nie tylko w naszym "społeczeństwie"
W całym społeczeństwie jest taka mentalność - nic mnie to nie obchodzi. Nawet w rodzinie jeden brat nie zwraca uwagi drugiemu, gdy np. bije swoją żonę.
( niestety znam z doświadczenia)

Całego świata nie naprawie, ale staram się w moim otoczeniu rozpowszechniać ideologię nie dawania zarobić patologii - po pierwsze zauważać, pytać, kwestionować i nie dać zarobić na krzywdzie koni. Próbuje budować świadomość po prostu, z lekką nadzieją że może kiedyś te złe ośrodki po prostu padną z braku klienta
Facella   Dawna re-volto wróć!
13 września 2023 17:05
Sonika, a z drugiej strony ludzie uwielbiają się wpieprzać w nie swoje sprawy... tylko może mniej drażliwe.
Facella, tak, niestety i robią to za plecami. Obgadaja, powymyslaja ciekawe historie ale żeby porozmawiać z tą osobą której to dotyczy to już jaj nie ma prawie nikt 😏
Wkurzają mnie anonimowi użytkownicy ogłoszeń. 3 dni rozmów, prośba o mój nr telefonu, żeby „porozmawiać o ogłoszeniu”, ja anonimowym ludziom swojego nr tel nie podaje, więc udało się pisemnie wszystko ogarnąć, przychodzi do płatności za wystawiony przeze mnie przedmiot i cisza 🤡
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się