Co ćwiczyć z koniem, na którym się nie jeździ? Lista przydatnych umiejętności.

fioukova czyli taki uwiąz z łańcuszkiem podpięty pod zwykły kantar tak? Swoją drogą nie wiedziałam że to robi tak dużą różnicę w odczuciach konia, niż "szarpnięcie" zwykłego uwiązu.

Ulalala - uwiąz z łańcuszkiem w takim systepie dopina się inaczej zupełnie - przyjrzyj siedokładnie zdjęciu.

katy naucz konia najpierw chodzenia właśnie na takim patencie - uwiąz + łańcuszek pod brodą. I powolutku oddalaj się od stajni do granicy końskiego strachu. Koń ogólnie nie powinien wyrwać się w żadnej sytuacji - ale wiadomo - koń to jednak tyko koń i miewa różne pomysły czasami...
Aa tak teraz już chyba zauważyłam.


Czyli do bocznych kółek (zwykłego kantara, czy tez musi miec "pod brodą" łacuszek?) dopinam po łańcuszku, a uwiązem łapie oba "pod brodą"  tak? 
przez boczne kółka kantara przeciągasz łańcuszek (przez lewe kółko -> przeciągasz pod brodą -> zapinasz za prawe kółko), tak, że jeśli go użyjesz zaciska się on pod brodą konia.
Łopatologicznie wytłumaczone, Ula zrozumiała haha😉 Dzieki🙂
Dokładnie, podpięte jak w prezenterce - chodzi o to, żeby go NIE szarpać. Żeby sam się "naciął", bo tak podpięty łańcuszek uderzy do lekko w żuchwę - chodzi o to zaskoczenie, że nic się działo, a coś się stało, o kurczę ^^ I nie szarp konia na tak zapiętym łańcuszku w żadnym wypadku, bo to mu normalnie ból sprawia! (W ogóle nie szarp konia 😉 Osobiście uważam, że jak trzeba szarpać, to znaczy, że został popełniony błąd w wychowaniu konia. Lub jeźdźca  :cool🙂
Napisałam szarpać w cudzysłowie właśnie dlatego , że nie chodzi mi o szarpnięcie , tylko właśnie to jak kon sam sie "nadzieje" na napięty już uwiąz.  ; )
Ulalala, ok, rozumiem. Ślepa jestem, cudzysłowu nie zauważyłam, więc wolałam jakoś tak o tym napomnieć. Bo jakoś nie wydaje mi się, biorąc pod uwagę Twoje posty, żebyś w ramach rozrywki strzelała sobie kantarem po pysku konia  🤣 Po prostu, różne rzeczy się widziało i jakoś tak... No, przepraszam jeśli poczułaś się urażona  😡
uwazaj z tym łancuszkiem
konie nie przyzwyczajone mogą nawet stanąc dęba

mozna podpiąc łancuszek łagodniej- wklejam zdjęcie

oczywiscie wszystko zalezy od konia- na zdjęciu akurat jest roczniaczka
Wojenka   on the desert you can't remember your name
02 lutego 2012 23:01
Zdecydowanie polecam wychowanie łańcuszkowe  😉.
I rzeczywiście, lepiej podpiąć łańcuszek tak jak na zdjęciu Złotej. Efekt nieprzyjemny przy szarpnięciu daje zazwyczaj wystarczający.
Wiecie co... ja myślę, że rozwiązania techniczne do prowadzenia konia to jedno. Dodałabym jeszcze ważną rzecz: żeby zawsze w sytuacjach niepewnych przy prowadzeniu konia mieć na łapkach rękawiczki  ❗
Kto miał poparzoną rękę od uwiązu lub lonży, ten wie...  😉
To znacznie zwiększa szansę utrzymania i uspokojenia zwierzątka. Oczywiście w tych mroźnych okolicznościach przyrody nie ma o czym mówić, ale pamiętajmy o rękawiczkach także gdy jest ciepło! 🙂

Zakładając ten temat myślałam bardziej o wskazówkach dotyczących wychowywania konia tak, żeby był bezproblemowy w każdej sytuacji.
Rozwiązania techniczne to trochę nie to, o czym ma być tu mowa.
No ale dobra... niech będzie tu wszystko co może się przydać 🙂

katy: Jestem prawie pewna, ale chcę się upewnić na 100%, Ty jesteś moją ulubioną blond Kasią w sportowym wozie, jeżdżącą często przed południem, na Heksie i Wojtuniu?
I to Twój dorastający ogierek?
Napisz coś więcej 🙂





Poparzone ręcę to miewałam jak miałam nieodpowiednie rzeczy w rękach i za krótkie 🙂 Łańcuszek, łańcuszkiem ale nie polecam wychodzić z takim koniem na krótkim w sumie uwiązie albo długaśnej plączącej się lonży. Z ziemi działa ten sam schemat, co z siodła. Jak koń się spłoszy to musi (większość osobników, nie dotyczy tych, co "zamarzają"😉 mięc mozliwość zamielić nogami. Pisaliśmy o tym w wątku o nadpobudliwcach. W siodle lepiej koniowi kilka kroków dać zrobic i powoli go zatrzymać niż szarpnąć i wmurować w ziemię. Tak można się jeszcze doprosić eskalacji wybuchu. Z ziemi tak samo. Ręce muszą umieć szybko ustępować na linie ale zamykać się powoli. Jak kilka lat temu zaczęłam wychodzić z Cejlonem na pierwsze spacery z ziemi to łaziłam tam, gdzie było dużo miejsca i jak się czegoś wystraszył, dzięki dość długiej linie mogłam mu pozwolić te kilka kroków polecieć i by go nei szarpnąc wprowadzałam go na koło. Jakbym go w takim odruchu wtedy szarpnęła by został w miejscu to nie wiem, chyba capriole by mi zaczął uskuteczniać 🙂 trzeba konia wyczuć ale ja teraz osobiście o wiele bezpieczniej się czuje z czymś dłuższym niż uwiąż z koniem na spacerze, bo trudniej z czegoś takiego koniowi się wyrwać 🙂
Ja na spacery zawsze chodzę z lonżą. Raz - jak napisała Cejlonara - bezpieczniej, łatwiej opanować konia na kole w razie W. Dwa - czasami staję obok jakiegoś "stracha" pozwalajac koniowi zapoznać się z nim w jego końskim tempie, a lonża pozwala mi być dalej od konia. Np. nauka przechodzenia przez duże kałuże - koń za wszelka cenę chce kałuze ominąć / skoczyć. Zostawiam go z jednej strony, staję z drugiej z cukierkiem i spokojnym głosem namawiam na przejście. Najwiecej chwalenia jest w momencie, kiedy w kałuży spokojnie stanie - chocby i jedna nogą. Działa. Podobnie uczyłam młodego - półtora rocznego - chodzenia po szeleszczących liściach. Początki były straszne (niestety na spacer mogę wziać tylko 1 konia na raz i nie ma opcji uczenia się od starszych), potem liscie były na tyle fajne (cukierowo), że i jako 3 czy 4 latek pod siodłem lubił skręcić na liście, narobić hałasu i dopominać się nagrody  🤣
Przyzwyczajanie konia do akceptacji dotyku na każdej części swego ciała, czyli żeby pozwalał dotknąć się wszędzie - nawet tam, gdzie budzi to naszą niechęć  😉  (np. w puzdrze). 
trusia: Racja. Bardzo dobra uwaga.

A co do lonży, podzielam pogląd Cejloniary. Uważam, że do spacerów idealna jest około 5-7 metrowa lina. Lonża jednak jest mniej poręczna, a taką linę łatwiej i szybciej można przełożyć z ręki do ręki czy cuś 😉
Julie tak to ja 🙂 Już nie ogierek od 2 mies wałaszek 😉Dobry temat nadałaś 💃 właśnie szukam takich ćwiczeń bo młody dopiero 3latka w kwietniu skończy a zajeżdżać dopiero na koniec lata planuję.
katy: No to fajnie, masz co robić z młodym. Masz tam kogoś kto Ci go zajeździ, czy sama będziesz się bawić?
Juliena pewno dam komuś do zajeżdżania...  😉 Nie mam nikogo konkretnego dlatego jakbyś mogła kogoś polecić to daj na PW.
Napisze ktoś jeszcze jakie można ćwiczenia robić 🏇
Nikitta   Mam na imię... i mam...naście lat :)
05 lutego 2012 19:35
Miło sobie tutaj rozmawiacie. 👀 Ale ja mam niestety chorego konia. Muszę z nim chodzić codziennie godzinę. Tak więc ostrzegam mój kucyk Markus ma naderwane ścięgno. Skoki są fajne zanim się coś nie stanie 😕
Bardzo go kocham,tak więc mu pomagam to przeżyć. 💘
o właśnie! co robić z kontuzjowanym koniem?ma uszkodzone ścięgno..wszelkie szaleństwa, wygięcia nie wchodzą w grę..do tej pory były spacerki..tylko jak to urozmaicić?
amnestria   no excuses ;)
29 maja 2012 22:55
No nie bardzo się da 😉 Mój koń ma zapalenie stawu kopytowego, codziennie wychodzimy na spacerki do 30-40 minut. Żeby koń (i ja) nie umarł z nudów, robimy zatrzymania, łagodne zakręty, zmiany kierunków, czasem cofanie (jak mnie zlewa, ale cofamy mało). Ustawiamy sobie też drągi na stępa, leżące całkiem płasko, później je podnoszę - ustawiam w różnych konfiguracjach. Przy okazji, chwaląc go, dotykam każdej partii jego ciała (D. dość kiepsko reaguje na dotykanie brzucha, w ok. popręgu - ale ostatnio jest duuuużo lepiej 🙂😉

Bezpośrednio po spacerku rozciągamy się do boków - "za cukierkiem" i do dołu. Rozciągamy łapy i bawimy się w głupoty typu buziaczki 😉
Na koniec idę z koniem na uwiązie na trawę na blisko godzinę. Ja się opalam, a on żre 🙂

Ja generalnie wykorzystuję ten czas na naukę posłuszeństwa, np. niewychodzenia z bosu przy otwartych drzwiach czy stania w korytarzu bez uwiązu
Ja mam uwiąz 4-ro metrowy i jest optymalny, bo i do prowadzenia i do wiązania i do  nauki... nawet od biedy, jak trzeba konia w koło przegonić przez chwilę , to nie ma problemu.

Zwykle ,jak nie wsiadam , to chodze na spacery. Na tych spacerach uczę podażania za człowiekiem w trzech chodach, wchodzenia na skarpy, skakania przez rowy i przeszkody naturalne, włażenia w dziwne miejsca i podchodzenia do dziwnych przedmiotów, na podwórku tez zwykle wyszukuje dziwnych przedmiotów, jak folie, flagi, opony i w efekcie mam konia coraz bardziej odwaznego i ufającego 😉
Poza tym uczymy się sztuczek. Na razie szlifujemy stępa hiszpańskiego 😉 Uważam, że jak koń ma predyspozycje i chce , to warto to wykorzystać 🙂


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się