Wiedźminki - ezoteryka, parapsychologia, wróżby, itp

rico, idź normalnie do spowiedzi - porozmawiać - ale to już raczej po Świętach, żeby czas był na rozmowę; i po prostu do dużego (w sensie ilości/jakości duszpasterzy) kościoła: katedry, uniwersyteckiego - coś w tym stylu. Zdumiewająco mądrych ludzi można napotkać.

Dziewczyny... tylko wiecie... Całe życie jest rozwojem. Wszystko co robimy, a czego nie - ma znaczenie. Wszystko się z sobą wiąże. "Zarządzania" energią człowiek uczy się w bólach i 100x lepiej poświęcić czas na uporządkowanie/zamknięcie "zwykłych" spraw niż marnotrawić na "zabawy" (które wcale nie muszą być obojętne). Życie jest medytacją. Kwestia podejścia/świadomości.

A z "pojęciem robaczka" w chrześcijaństwie nie zgadzam się absolutnie. Bo jak? Jeśli dusza jest częścią Boga? A człowiek jest powołany do świętości? "Gdybyście mieli wiarę, jak to ziarnko gorczycy - moglibyście góry przenosić".
efeemeryda   no fate but what we make.
20 grudnia 2011 21:14
ja się niestety zniechęciłam bardzo i chyba sobie to wszystko daruję, niech intuicja pozostanie tylko intuicją.
halo- masz absolutną rację co do tego, ze całe życie jest rozwojem-zależnym od podjętych decyzji, dlatego pisałam że zamiast rozwijać sztuczki (w stylu widzenie, śnienie, wrózenie itd) lepiej na początku skupić się na rozwiązaniu swoich problemów.
cóż, jeśli chodzi o chrześcijaństwo.. nie mam zamiaru w żaden sposób pić do czyjejś wiary. Ale byłabym skłonna stwierdzić że chrześcijaństwo chrześcijaństwu nie równe. O ile, (że się tak wyraże) Jezus miał całkiem zdrowe podejście do życia, to religia (wg mnie) powypaczała wszystko.
Można powiedzieć że "dusza jest częścią Boga", można powiedzieć ze jesteśmy świetlistymi istotami z boskim pierwiastkiem ( :lol🙂 lub na wiele innych sposobów.
"Gdybyście mieli wiarę, jak to ziarnko gorczycy - moglibyście góry przenosić"- to bardzo mądry cytat- który tak naprawdę pokrywa się z tym co zaczynamy odkrywać apropo fizyki kwantowej i kreowania własnej rzeczywistości.
Różnica pomiędzy świeckim podejściem fizycznym, a chrześcijańskim, jest taka, ze możemy kreować rzeczywistość (tj góry przenosić własną wiarą) samodzielnie, bez uzależnienia od jakiegoś osądzajacego nas bytu.
"robaczek" dlatego że w chrześcijaństwie nie uczy się spoglądania w siebie i samodzielności, tylko wychowuje bardzo nieporadnych, przerażonych wizją kary (piekła) ludzi, którzy są właśnie niczym te małe robaczki wobec wspaniałości boskiej- nie wiedząc, ze ich własny umysł ma boski potencjał 😉
Jak również zdumiewającą zdolność błądzenia po manowcach 🙂
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
22 grudnia 2011 14:57
Co z krzyżem Ankh? Można go nosić jako amulet? Bo czytałam trochę na forach i jest dużo sprzecznych opinii o nim. Od pozytywnych po skrajnie negatywne.
acz czlowiek uczy sie najlepiej na wlasnych bledach, co go rozwija czy tego chcesz czy nie.

KK zadnych rozwiazan nie daje, a "prowadzac za raczke" wrecz ubezwlasnowolnia czlowieka bo chce zeby slepo podazac za tym co mowi ksiadz. Wlasna wola, jasne, ALE...

Robaczka zamienilabym na owieczke, co jest jawnym wrzuceniem czlowieka do wora poslusznych, podazajacych za pasterzem ubezwlasnowolnionych istot. Tego nikt halo nie ukrywa, masz to jak na tapecie. Dusza czescia boga? Powolany do swietosci? Te slowa sa jak najbardziej sluszne, ale nie w doktrynie katolickiej. Tutaj Twoja swietosc ma sie objawiac tym ze masz zyc w totalnym oderwaniu od siebie bo nie wolno Ci grzeszyc (np kochac sie z zabezpieczeniem - ktos oprocz nizin spolecznych ktorych po prostu nie stac na antykoncepcje czy po prostu im sie nie chce tym przejmowac, tego przestrzega?), wiec swoja wole mozesz miedzy ksiazki wlozyc.

Wadera doskonale przedstawila sytuacje. Po prostu prawda o instytucjach religijnych zaczyna wylazic na jaw, przestaja one miec monopol na "prawde" czy "boga" (co oczywiscie kryje pod soba zupelnie co innego niz gornolotna idea), pojawia sie wiele dostepnych zrodel poznania, ktore nie ograniczaja czlowieka a wrecz otwieraja go na wiele nowych sciezek,ktore nie wykluczaja sie a tworza zharmonizowana calosc.


Notarialna, szczerze? Poszukaj sobie jakiegos kamienia, w sensie mineralu - sa one czyste energetycznie i maja naturalne wlasciwosci, a nie takie ktore nadal im czlowiek. Sa takie, ktore odbijaja zla energie, transformuja itd. Zalezy czego szukasz. Jak dla mnie talizmany itd lepiej sobie darowac.
Pracujac z kamieniami trzeba je co jakis czas oczyszczac z tego co zbiora, ale to nic trudnego.
nerechta, ja coś pisałam o KK? Pisałam o Chrześcijaństwie. Jeśli ktoś nie wierzy w Obietnicę - jakie znaczenie gdzie jest przypisany?
Poszukaj sobie jakiegos kamienia, w sensie mineralu - sa one czyste energetycznie i maja naturalne wlasciwosci, a nie takie ktore nadal im czlowiek. Sa takie, ktore odbijaja zla energie, transformuja itd.
W epoce powszechnego radia, komputerów ktoś jeszcze wierzy w kamienie odbijające "złą energię"?

p.s. ta "transformacja" złej energii to zamienia ją w ciepło, powoduje skroplenie czy coś podobnego? - i co normy unijne mówią o niej w kontekście ochrony środowiska?
Wolno taki "transformator" mieć w domu? Czy ta zła energia może być zamieniona na dobrą, magazynowana i wykorzystana do napędu pojazdów - a może to ona powoduje globalne ocieplenie?
Byłbym wdzięczny za link do tabeli współczynników odbicia "złej energii" - i ewentualnie jakieś wzory, by można zaprojektować z tych kamieni koncentrator wiązki - mam pomysł na wiertarkę zasilaną "złą energią", badania rynku potwierdzają ogromne zainteresowanie potencjalnych klientów.
Nestor oczywiscie, iz energie subtelne sa mierzalne, ale nie przy pomocy urzadzen, jakimi poslugujemy sie na codzien na zasadzie, iz przy pomocy wagi kuchennej nie zrobisz pomiarow pradu elektrycznego.

Nie bede podsuwac Ci gotowych linkow, proponuje, abys zainteresowal sie tym sam. Niemniej jednak jest cala grupa naukowcow, ktorzy zajmuja sie nazwijmy to przekladaniem energii, o jakiej tu wspominamy w wiarygodny dla naszych umyslow sposob (zachodni sposob, czyli: zwazyc- zmierzyc- zdefiniowac)
O ile jest mi wiadome Polacy i Rosjanie maja w tej kwestii bardzo wiele zaslug.

Nie zapominaj, ze technologia nadal sie rozwija i byc moze negowany przez zachodnie umysly dzial wiedzy bedzie mial szanse sie polaczyc z tym, co daje druga strona. Moj maz inzynier pracujacy w branzy rozwoju zajmuje sie w wolnych chwilach wlasnie ta dziedzina.

Jesli chodzi o moj stosunek do jakichkolwiek amuletow, to ludzie, dajcie sobie spokoj i nie napedzajcie interesu branzy ezoterycznej. Pierscienie, amulety i inne badziewie produkowane seryjnie jest tyle warte, co zlom. Jesli przejrzycie rozne szamanskie wzmianki dowiecie sie, iz talizmany byly produkowane recznie, osobiscie przez osoby je noszace (lub szamanow, ktorzy przez pozycje przez siebie zajmowana byly autorytetami i dlatego wywieraly silne bodzce na procesy zmian podswiadomych zachowan), co tym samym oznacza, iz wykonujacy wkladal jakas tam swoja intencje w caly proces tworzenia i kierowal swoja podswiadomosc tak, aby dzieki talizmanowi "wierzyla" iz ten chroni ja np. od chorob.  Taka jest brutalna i prozaiczna koncepcja talizmanow, czyli zmiana procesow podswiadomych.

Nie zgodze sie z Nestor w kwestii kamieni szlachetnych i polszlachetnych i znowu poradze wgryzienie sie w temat, ktory niekoniecznie jest opisywany w podrecznikach akademickich, niemniej jednak mozna znalezc ciekawe, kompetentne pozycje na ten temat na rynku. Badania naukowe szczegolnie interesuja sie krysztalami gorskimi i ich wlasciwosciami. Znowu celowo nie podam zrodel, gdyz skloni Cie to byc moze do zainteresowania tematem. Oczywiscie, jesli taka twa wola, jak nie, to nie :kwiatek:
Znowu celowo nie podam zrodel, gdyz skloni Cie to byc moze do zainteresowania tematem.

Może jednak chociaż jeden link, albo źródło publikacji - chyba, że to tajne.
Znajduję takie - http://sklep.tarotnet.pl/product_info.php?products_id=4168
które obrażają moją inteligencję.

p.s. przy pomocy jakich urządzeń jest to mierzalne - zakładam, że nie muszę uwierzyć i przejść odpowiedniego stopnia wtajemniczenia, by się tego dowiedzieć.
Nestor jesli zgodzisz sie na uzbrojenie w cierpliwosc, to cos tam wyszukam dla ciebie, tylko u mnie to troche trwa, gdyz mam problemy organizacyjno-czasowe. Nie jest to zadna tajemnica oczywiscie. Wskazowka do googlowania na tu i teraz to odnosniki do historycznych wzmianek o stosowaniu energii krysztalow przez starozytne cywilizacje. Temat kontrowersyjny, ale bardzo ciekawy. Polecam!

Co do urzadzen, to trzeba konkretnie szukac po nazwiskach ich wynalazcow, gdyz wiesz...no niechetnie sie publikuje takie informacje niestety. Jedna z ciekawych osobistosci na tzw. rynku niekonwencjonalnych wynalazcow jest pan Zyrbeltall (jego wygooglujesz). Polecam Ci wroclawski zlot niekonwencjonalnych wynazalcow. Tam sami tacy freacy sie zbieraja i ich osiagniecia wzbudzaja respect.

Wiem, iz nie zadowoli Ciebie ta odpowiedz (mnie takze nie zadowolilaby jakis czas temu), ale radiestezja jest jedna z metod (niezwykle usystematyzowana i piekielnie precyzyjna) pomiaru energii subtelnych. Wierzyc, czy nie wierzyc- dziala.

Z roznych tutaj wypowiedzi moge wywnioskowac jedna kwestie, a mianowicie powszechne stwierdzenie, iz nauki "ezoteryczne" (wspominalam juz jaki mam w ogole stosunek do tego wyrazenia) sa czysto intuicyjne, chaotyczne, niemierzalne, dajace sie opisach w kategoriach wiary i niewiary. Taki obraz jest obrazem zlym i wynikajacym ze zlego patrzenia nazwijmy to na "tamten wymiar energii". Swiaty subtelne SA ogromnie systematyczne i regularne, ALE opierajace sie na innym systemie wartosci niz to, do czego jestesmy przyzwyczajeni przez procesy socjalizacji na przeztrzeni wiekow.

Jestesmy w ten sposob socjalizowani, aby wierzyc w okreslone dogmaty nie poddajac ich w watpliwosc, tak jak czynily to wielkie umysly chocby starozytnej Grecji.Pytanie oczywiscie, czy to, w co wierzymy ma faktycznie swoje uzasadnienie i nie jest tylko zbiorem jakichs tam idealow, w ktore dana grupa spoleczna chciala wierzyc. Znany filozof Lyotard przepieknie opisal w swoim manifescie "Wiedza postmodernistyczna" w jaki sposob przebiegaja mechanizmy uwiarygadniania informacji i ze tam naprawde wierzymy w "wielkie metaopowiadania''- niem. große Metaerzählungen, --nie wiem jak mam to dokladnie przetlumaczyc). Tym samym mozna stwierdzic, a co jesli jednak nasza wizja swiata jest zla...

Tym samym mozemy przyjac, iz wizja przedstawiana przez nauki "ezoteryczne" ma takie same prawo byc prawdziwa jak to, w co wierzy umysl czlowieka zachodu.

Wracajac do sedna, a mianowicie do radiestezji 😀 Ma ona tak samo miec prawo do bycia traktowana jako wymierny srodek do mierzenia energii subtelnych, jak Multimetr do roznych pomiarow pradu elektrycznego.

Skaplikowany ten post (sorry), ale staralam sie logicznie przedstawic temat 🙂😉
Jedna z ciekawych osobistości na tzw. rynku niekonwencjonalnych wynalazców jest pan Zyrbeltall (jego wygooglujesz). Polecam Ci wroclawski zlot niekonwencjonalnych wynazalcow. Tam sami tacy freacy sie zbieraja i ich osiagniecia wzbudzaja respect.

OK, Zylbertal dicit:

Zjawisko pamięci materii.
Jest ono znane od niepamiętnych czasów. Jego spektakularnym przykładem są np. przedmioty przynoszące szczęście albo pecha swoim właścicielom.

itd.
Ja nie mam wielu odkryć naukowych - na własny użytek stosuję zmodyfikowane prawo Kopernika-Greshama (te o pieniądzu), tj. że pieniądz gorszy wypiera lepszy, polegające na tym [w mojej wersji], że gorsza religia wypiera lepszą. W Europie religią high quality jest chrześcijaństwo, które jest wypierane przez zabobon nie dorastający do pięt nawet kultom ludów prymitywnych, zajmujących się zbieractwem. Tyle tytułem komentarza, a w rewanżu link do jednego z moich ulubieńców dr Pająka:
http://totalizm.pl/pajak_jan.htm
Człowiek figuruje w bazie naukowców: http://nauka-polska.pl/dhtml/raporty/ludzieNauki?rtype=opis&objectId=72062&lang=pl
co jak widać nie zabezpiecza przed głoszeniem bredni.

Radiestezja nie jest dowiedziona - a wahadełka nie są przyrządami pomiarowymi. Jest prawdopodobne, że płynąca woda wytwarza pole mierzalne i że człowiek może być pod wpływem jego oddziaływania. Dopóki poruszamy się na takim poziomie analizy - to wszystko jest OK, gorzej, gdy przejdziemy do szczegółów.

Zaprosiłem kiedyś renomowanego radiestetę na pomiar mojej działki i wyznaczenie cieków. Wszystko było dobrze, dopóki nie zacząłem być dociekliwy.
Zapytałem, czy oddziaływania są natury fizycznej i mierzalnej - odpowiedź była twierdząca, że są to pola mierzalne dostatecznie czułymi urządzeniami. Zapytałem więc, jak to jest, że on te pola wyczuwa lepiej niż inni (tak twierdził), a są one szkodliwe - lecz jemu nie szkodzą. Odpowiedział, że on ma cośtam cośtam, że mu nie szkodzi. Na to ja, że ja też mogę się nadąć i przetransformować te pola na energię pozytywną i mi nie będą szkodzić - i prawie każdy inny też.  Wtedy się zdenerwował.
Zgłębiałem dalej temat - mój gość opowiadał, jak te "fale" mogą przenikać przez kolejne piętra wieżowca i nic nie robić - a np. na 10 piętrze dostają wzmocnienia i powodują pękanie ściany.
Problem polega na tym, że jeżeli te fale są fizyczne i mierzalne - to oddziaływanie maleje z kwadratem odległości i nie jest możliwe takie ich złożenie, by (biorąc pod uwagę, że są słabe, ledwie mierzalne) rozpęknąć ścianę z betonu.
Dalej też było ciekawie - dostałem "odpromiennik", który wykonany był z pudełka po jogurcie, napełnionego gipsem, w którym umieszczono kilka kawałków bursztynu.
W zasadzie problem sprowadzał się do tego, że musiałbym uwierzyć w coś, co rzekomo można sprawdzić, ale z niewiadomych powodów nie można tego zrobić.

Przejrzałem nieco p. Zylbertala - mało konkretów, dużo o niesprecyzowanej energii, mieszanie tego, co naukowe z tym, co jest domeną wiary, pozornie spójny - nieład intelektualny. Trudno jest poważnie traktować dywagacje, w których skomplikowane procesy w mózgu oddziałują z prymitywnym i prostym kryształem czy kamieniem na zasadzie wymiany bliżej nie sprecyzowanej energii.
Otaczająca nas materia jest o tyle spójna, że jeżeli coś jest fizyczne, to jest mierzalne i nie istnieje rzeczywistość alternatywna, w której wszystko znaczy co innego, albo nic nie znaczy. Trywializując - z rozjechanej żaby nie wypadają śrubki i nie wycieka tajemnicza ciecz o kosmicznym rodowodzie. To, co nie jest materialne jest domeną wiary - w tym sensie może być dowolne - ale jako takie nie podlega kryteriom naukowym w analizie.
Przykładowy opis weryfikacji radiestezji z punktu widzenia współczesnej nauki - wynik negatywny: http://archiwum.wiz.pl/1999/99022800.asp

p. Zylbertal zajmuje się numerologią. Co to jest numerologia?
Numerologia - prognozowanie z liczb, opierające się na przekonaniu, że numer przyporządkowany danemu obiektowi (numer domu, samochodu, telefonu, zakodowane pod postacią liczby imię, itp.) ma związek z jego losem. Numerologia uważana jest przez naukowców za pseudonaukę, nie mającą żadnych racjonalnych ani eksperymentalnych podstaw.

Wiara w to (p. Zylbertal głosi to i popiera), że można przewidywać przyszłość w oparciu o zadrukowane kartoniki to współczesny zabobon, podobnie jak to, że można coś wywróżyć. Bardzo łatwo to zweryfikować np. na kursach walut - nie ma takiego mocnego, który potrafi je przewidzieć - można je zgadnąć, ale to potrafi często lepiej niż wytrawni analitycy pospolity (emanujący pozytywną energią) szympans za banana.
Oczywiście "prawdziwy" wróżbita zna te kursy, ale nie może ich podać, bo coś by się sprzęgło, albo utraciłby moc - jak w bajkach dla dzieci. To taka twórcza interpretacja zasady nieoznaczoności Heisenberga - wróżbita zna kurs Euro za pół roku, ale nie może go podać, bo gdyby go podał, to on by się zmienił i wyglądałoby, jakby go nie znał 🙂

Sądzę, że ludzie pokroju p. Z. są dla nauki tym, czym grafomani dla literatury. Prawdziwa nauka jest dla nich za trudna. Ludzie nauki w oparciu o abstrakcyjne rozumowanie doszli do wniosków, które zostały potwierdzone praktyką - tak m.in powstał tranzystor. Cała współczesna elektronika opiera się na czystej abstrakcji.

Sam. p. Zylbertal  (http://www.labes.edu.pl/index.php?id=74 ) pisze, że wróżenie jest swoistym oszustwem - trzeba tylko dobrze wczytać się w treść.
Jakie jest np. prawdopodobieństwo, że kobieta, która chce się dowiedzieć o przyszłość swego związku, a co do której z wywiadu psychologicznego wynika, że ma miejsce i znany jest jego charakter - że ten związek będzie istniał i będzie kontynuowany? Prawdopodobieństwo takie, oparte na statystyce ogólnej i wywiadzie, a także tzw. doświadczeniu życiowym, nazywanym intuicją można oszacować na 80-90%. Karty czy szklana kula mają znaczenie drugorzędne - pełnią rolę generatora liczb pseudolosowych bez znaczenia. Równie dobrze mógłby je zastąpić kalkulator naukowy z taką funkcją. Oszustwo tego czynnika polega na tym, że stwarza wrażenie niezależnego źródła prawdy obiektywnej.
Każda racjonalna wizja przyszłości opiera się na doświadczeniu i zdolności do logicznego myślenia, w tym abstrakcyjnego - a nie na tajemniczych polach, fluidach czy akcesoriach.
Nestor, wiesz co? Tradycja racjonalizmu jest tylko jedną z tradycji. Owszem, jestem przywiązana do racjonalizmu, ale trudno jest przeczyć osobistemu doświadczeniu. Widzę to tak - jeszcze nie dawno nie znano (no i nie Uznawano) zmysłu kinestetycznego (bo nie ma "jawnych", zewnętrznych narządów). Kto wie, jakich swoich zmysłów jeszcze (!) nie znamy? I czym zajmuje się większość naszego mózgu? Bo jakąś tam wiedzę posiadamy o niewielkim procencie.
Nestor, wiesz co? Tradycja racjonalizmu jest tylko jedną z tradycji. Owszem, jestem przywiązana do racjonalizmu, ale trudno jest przeczyć osobistemu doświadczeniu. Widzę to tak - jeszcze nie dawno nie znano (no i nie Uznawano) zmysłu kinestetycznego (bo nie ma "jawnych", zewnętrznych narządów). Kto wie, jakich swoich zmysłów jeszcze (!) nie znamy? I czym zajmuje się większość naszego mózgu? Bo jakąś tam wiedzę posiadamy o niewielkim procencie.



Propriocepcja (kinestezja, zmysł kinestetyczny, czucie głębokie) - zmysł orientacji ułożenia części własnego ciała. Receptory tego zmysłu (proprioreceptory) ulokowane są w mięśniach i ścięgnach. Dostarczają mózgowi informacji o tonusie mięśniowym. Dzięki temu zmysłowi wiemy jak ułożone są nasze kończyny bez patrzenia.


tzn. każdy (lub prawie) obserwuje coś, co jest oczywiste i niepodważalne. To klasyczny przykład czegoś, czym zajmuje się nauka.
Rozumiem, że w literaturze naukowej posługują się językiem Zylbertala?

Chyba trochę opacznie z rozumiałaś mój wpis - nie można językiem nauki (tu pseudonauki) opisywać czegoś, co nie podlega nauce.
Istnienia Boga nie mierzymy woltomierzem, to kwestia wiary.
Napisałem, że jest prawdopodobne oddziaływanie cieków wodnych na człowieka (podobnie, jak założenie, że w ogóle są) - ale cała reszta to najzwyklejszy bełkot.
Wszystko, co materialne da się prędzej czy później wyjaśnić racjonalnie - albo takie wyjaśnienie ma, nawet gdy nie będzie poznane.
Istnieje cały obszar zdarzeń i zachowań, który nie daje się wyjaśnić racjonalnie - ale na pewno odpowiedzią nie są kamienie odbijające złą energię, czy wpływ numeru telefonu na nasz los.

Można np. uznać, że jak ktoś ma łatwy do zapamiętania numer telefonu, to idzie mu lepiej w biznesie. To oczywistość, że tak może być i nie ma w tym żadnej magii, czy energii. Gdyby była w tym jakaś "energia" czy "fale" to można by opisać to wzorami - a z tych wzorów wyciągnąć jakieś wnioski. Tak postępuje się w obszarach, o których piszesz (podlegających nauce) - jest obserwacja, jest myślenie abstrakcyjne, coś z czegoś wynika, z czym się się łączy - i z czasem mamy nową jakość.

Pogląd, że nauka wyjaśni wszystko (wymaga to jedynie czasu) to bełkot. Nauki empiryczne odpowiadają na pytanie "jak" ale nie odpowiadają na pytanie "dlaczego" - tym zajmuje się filozofia czy religia. Problem w tym, że nieudacznicy próbują objąć "nauką" coś, co jej nie podlega. Nie da się np. naukowo przewidywać przyszłości - tę zna jedynie Absolut - i może się z nami tą wiedzą podzielić - ale nie na zasadach nauk empirycznych. Takie "podzielenie się" może nastąpić zgodnie z regułami nauki - lub nie (vide cud w religii) - ale nie da się tego opisać, mierzyć i używać w oparciu o kamienie, numerologię, "taroty", wahadełka czy inne bzdety.


Nestor, wiesz co? Tradycja racjonalizmu jest tylko jedną z tradycji. Owszem, jestem przywiązana do racjonalizmu, ale trudno jest przeczyć osobistemu doświadczeniu. Widzę to tak - jeszcze nie dawno nie znano (no i nie Uznawano) zmysłu kinestetycznego (bo nie ma "jawnych", zewnętrznych narządów). Kto wie, jakich swoich zmysłów jeszcze (!) nie znamy? I czym zajmuje się większość naszego mózgu? Bo jakąś tam wiedzę posiadamy o niewielkim procencie.


Propriocepcja (kinestezja, zmysł kinestetyczny, czucie głębokie) - zmysł orientacji ułożenia części własnego ciała. Receptory tego zmysłu (proprioreceptory) ulokowane są w mięśniach i ścięgnach. Dostarczają mózgowi informacji o tonusie mięśniowym. Dzięki temu zmysłowi wiemy jak ułożone są nasze kończyny bez patrzenia.

tzn. każdy (lub prawie) obserwuje coś, co jest oczywiste i niepodważalne. To klasyczny przykład czegoś, czym zajmuje się nauka.
Rozumiem, że w literaturze naukowej posługują się językiem Zylbertala?

Chyba trochę opacznie z rozumiałaś mój wpis - nie można językiem nauki (tu pseudonauki) opisywać czegoś, co nie podlega nauce.
Istnienia Boga nie mierzymy woltomierzem, to kwestia wiary.
Napisałem, że jest prawdopodobne oddziaływanie cieków wodnych na człowieka (podobnie, jak założenie, że w ogóle są) - ale cała reszta to najzwyklejszy bełkot.
Wszystko, co materialne da się prędzej czy później wyjaśnić racjonalnie - albo takie wyjaśnienie ma, nawet gdy nie będzie poznane.
Istnieje cały obszar zdarzeń i zachowań, który nie daje się wyjaśnić racjonalnie - ale na pewno odpowiedzią nie są kamienie odbijające złą energię, czy wpływ numeru telefonu na nasz los.

Można np. uznać, że jak ktoś ma łatwy do zapamiętania numer telefonu, to idzie mu lepiej w biznesie. To oczywistość, że tak może być i nie ma w tym żadnej magii, czy energii. Gdyby była w tym jakaś "energia" czy "fale" to można by opisać to wzorami - a z tych wzorów wyciągnąć jakieś wnioski. Tak postępuje się w obszarach, o których piszesz (podlegających nauce) - jest obserwacja, jest myślenie abstrakcyjne, coś z czegoś wynika, z czym się się łączy - i z czasem mamy nową jakość.

Pogląd, że nauka wyjaśni wszystko (wymaga to jedynie czasu) to bełkot. Nauki empiryczne odpowiadają na pytanie "jak" ale nie odpowiadają na pytanie "dlaczego" - tym zajmuje się filozofia czy religia. Problem w tym, że nieudacznicy próbują objąć "nauką" coś, co jej nie podlega. Nie da się np. naukowo przewidywać przyszłości - tę zna jedynie Absolut - i może się z nami tą wiedzą podzielić - ale nie na zasadach nauk empirycznych. Takie "podzielenie się" może nastąpić zgodnie z regułami nauki - lub nie (vide cud w religii) - ale nie da się tego opisać, mierzyć i używać w oparciu o kamienie, numerologię, "taroty", wahadełka czy inne bzdety.

Pogląd, że nauka wyjaśni wszystko to materializm - co najmniej kilka zagadnień po przyjęciu założenia o jego słuszności nie jest możliwe do wyjaśnienia - albo wyjaśnienia są absurdalne.

Nestor, brzmi racjonalnie 🙂 Tylko... kiedyś np. uważano, że poczęcie (każde) to wyłącznie ingerencja bogów (znaczy - mężczyzna nie był z tym faktem wiązany). Ludzie próbują zgłębiać to, co (do czasu) nie jest całkiem oczywiste i niepodważalne. "Jakość" takich poszukiwań to inna sprawa.
Gdy czyta się, jak Leonardo poszukiwał położenia duszy na drodze zgłębiania anatomii - dziś uśmiech się pojawia. "Przy okazji" jednak "nieco" dołożył się do ogółu ludzkiej (oczywistej (?) i niepodważalnej (?)) wiedzy.
Tak, Dziś "twardo" rozdzielamy wiarę a wiedzę. Jednak wiele zjawisk, które Dziś "należą" do wiedzy - kiedyś "należało" do wiary. Nie podejmę się oceniać, czy słuszne są akurat próby "traktowania" niejasności aktualnie akceptowaną metodologią naukową, czy należy "rozszerzać" metodologię. Fakt, że "misz-masz" jednego i drugiego (i bezmyślności zwykłej) - wywraca bebechy.
A wiara - cóż, nawet na co dzień okazuje się ważniejsza niż wiedza - jak to bodaj tunrida w wątku kopytowym poruszyła. "Nie wiemy = wierzymy" (fachowcowi) 🙂
Dla mnie wiara jest bardzo ważna - ale ma "porządkować" moje życie/poglądy, a nie - świat.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
23 grudnia 2011 10:11
O, widzę, że wytworzył się kolejny ezoteryczny temat 😀
Czy któraś z Was spotkała się może z "opcją" Pentagramu ze skrzydłami? Od bardzo bliskiej mi osoby dowiedziałam się, że jeśli chcę mieć jakiś amulet czy przedmiot, to właśnie taki. Ale we wszelkich googlach czy innych takich nie ma o tym ani słowa...
czarownica, przeczytaj to co Pandurska napisala na temat talizmanow.. prosze..

Nestor a ja Ci wspolczuje 🙂
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
23 grudnia 2011 12:41
Nerechta nie szukam pouczeń, tylko informacji 😉
i co potem? obwiesisz pokoj pentagramem ze skrzydlami? 🙂

jesli Cie kreci taka dziecinada to prosze bardzo..

ja tam widze informacje, a nie pouczenia. Ale co kto woli 🙂
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
23 grudnia 2011 12:48
Wybacz, ale jeśli Ty obwiesiłabyś pokój pentagramami to nie oznacza, że każdy by tak zrobił 😉
Planowałam dowiedzieć się czegoś na ten temat, zdobyć informacje, potem zrobić samej taki artefakt i bynajmniej nie pokazywać go na prawo i lewo. Bo ma być tylko dla mnie, nie dla osób postronnych.
A chcę, bo po prostu czuję potrzebę. Przez okres młodzieńczy miałam pierścionek od mamy, noszony dobre 12 lat. Teraz wchodzę w nowy okres życia, pierścionek poszedł w odstawkę, więc dowiedziałam się, co teraz powinnam nosić. Ot, cała historia.
wyciagasz zbyt daleko idace wnioski  😉 Ale mloda jestes wiec masz prawo..  😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
23 grudnia 2011 13:12
Ano mam i czasem z niego korzystam 😉
Sluchajcie  kochani, macie moze jakis sposob, zeby odbijac od siebie negatywna energie? Chodzi o to, ze ciazy nade mna grupka osob, ktora mi zle zyczy i nie chce, zeby na mnie sciagneli jakiegos syfa. Ktos zna jakies metody? Z gory dziekuje
ikarina, jeśli jesteś wystarczająco silna, to wystarczy poczekać. Ich negatywna energia w końcu zniszczy ich samych.
W pale mi się nie mieści, że dorosłe osoby wierzą w takie bzdury jak ezoteryka, parapsychologia i wróżby  😵
Nawet mi przykro, z powodu niektórych nicków, które tu ujrzałam.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
16 października 2012 14:33
Sluchajcie  kochani, macie moze jakis sposob, zeby odbijac od siebie negatywna energie? Chodzi o to, ze ciazy nade mna grupka osob, ktora mi zle zyczy i nie chce, zeby na mnie sciagneli jakiegos syfa. Ktos zna jakies metody? Z gory dziekuje


zaopatrz się i noś amulet na złe oko

[img]https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRaZjuS2uuDjOyZJRQxXjQ5pO13LOYy30Jbbu59I4IT9BVz_J3x[/img]
Julie, w Boga, modlitwy i inne cuda wianki też się wierzy i jakoś w tym nikt nie widzi problemu...
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
16 października 2012 14:38
ja tam wierzę we wszystko co nie znaczy że latam po kościołach czy innych temu podobnych obiektach
Nie, no, ja tam swieczek na glowie nie pale i moczu nie pije, ale stwierdzilam, ze czasami mozna sobie pomoc w sposob niekonwencjonalny, chocby na zasadzie efektu placebo. Pare znanych mi osob na przyklad nosi pierscien Atlantow - mimo, ze sa sceptykami twierdza, ze tak jakos zycie latwiej im sie uklada - nie sa pewni, czy to za sprawa tego pierscienia, ale na wszelki wypadek go nie zdejmuja.
Ja przez pewien czas ciagle sie zastanawialam - co mi ostatnio zycie pod gorke idzie, czemu ja ciagle wszystko mam na pechowo, czemu mi tak wszystko idzie zle. W koncu zdalam sobie sprawe, ze sa ludzie, ktorzy na prawde mi zle zycza - dlugo by opowiadac, tylko w skrocie powiem, ze malo kto chyba spotkal kogos, kto tryska takim jadem :/ Pojechalam niedawno do mojej kochanej rodziny, ktora dobrze mi zyczy, spedzilam z nimi sporo czasu, "naladowalam pozytywne baterie" i po tygodniu nagle samo wszystko sie uklada, wszystko samo z siebie wychodzi, nie wpadam w jakies dziwne, szemrane sytuacje. Pomyslalam, ze moze jednak jest jakis sposob, zeby odpedzic te "negatywne mysli" 😉

ElaPe, nosilas taki amulet? Takie cos na prawde dziala? Mowiac szczerze, jestem tak zdesperowana, ze nawet moglabym taniec deszczu odstawic gdyby mi ktos kazal 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się