Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

klapcio89   Walczący z cieniem...
14 czerwca 2013 11:38
Dziewczyny ciężarne. Wasze maluszki w brzuszku też tak często mają czkawkę w brzuszku? 🙂  👀
Gabryś miał ze 3-4 razy na dobę po 5-10 minut. Kilka razy się zdarzyło, że jego czkawka mnie w nocy obudziła.  😁
dziewczyny nikt nie szuka maty - puzzli?
mam Animal Tessel

to z tego co wiem jedyne nietoksyczne puzzle dla dzieci bez formamidu, acetofenonu i 2-fenylo-2-propanolu,
można z nich potem takiego konia złożyć
Dyskusja o tym, czy sn czy cc jest leprze przypomina trochę dyskusję o wyższości masła nad margaryną 🤣

Haha no dokłaaadnie!
Każdy ma swoje przekoanie. Ale każda kobieta powinna mieć wybór jak chce rodzić. Czy sn, czy sn+znieczulenie czy cc. A w większości naszych cudownych szpitali nawet nie ma co liczyć na znieczulenie i zdarzają się przypadki zmuszania do sn mimo, że cc powinna być wykonana ze względów zdrowotnych.
A gadanie typu, że "do tego jestęśmy stworzone przez naturę" jest dla mnie tak słabe i zaściankowe, że mi się słabo robi... 100lat tem można było tak mówić ale na szczeście mamy rok 2013 i medycyna się rozwinęła na tyle, że można decydować czy się chce to przechodzić czy nie....
Szczepionek też kiedyś nie było, chemioterapii też nie, raków też nie operowano... ale to nie znaczy, że mamy teraz tego nie robić bo "taka nasza natura".
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
14 czerwca 2013 12:38
klapcio89, moj tez tak mial 🙂 I potem jako noworodek tez czesto czkawkowal sobie 😉

Prawda jest taka, ze znam szereg kobiet, ktore po sn (udanym badz i tak zakonczonym interwencyjnym cc) maja konkretna traume- nie uraz, traume. A ja zazdroscilam kobiecie, z ktora lezalam w ostatniej dobie, ze rodzila sn i mogla funkcjonowac jakos. Dla mnie cc bylo koszmarnym przezyciem. I w trakcie i po, najchetniej te 2 doby wymazalabym z pamieci. Pamiec o bolu i bezsilnosci (nie moglam wstac, przekrecic sie, pojsc do toalety, wstac do dziecka, podnisc i odlozyc bez bolu) jest zywsza niz ta o radosci, ze Jasiek jest juz ze mna. Pewnie z czasem sie to zmieni, zatrze, poki co- jest jak pisze. A wszyscy mi wmawiali, ze to cc to takie fajne, ze jak 'spacerek po parku'. Sraty pierdaty.
[quote author=Konianka link=topic=74.msg1802549#msg1802549 date=1371205099]
a przy CC jest bodajże aż 30% szans na powstanie chorób ukł.oddechowego np. astmy 🙄


Skąd to wiesz?
[/quote]
Szwedzi badania robili. Stwierdzili, ze inaczej cos sie robi z bialymi krwinkami po porodzie cc, co ma wplyw na immunologie w tym alergie. Prawdopodobnie zwiazane to jest z rodzajem stresu jakiego dziecko doznaje podczas porodu.

I tak jak pisalam, po cc wzrasta ryzyko np lozyska przodujacego, czy moze wystapic rozejscie blizny. To tez zagrozenie dla dziecka, tyle ze kolejnego i nie kazdy o tym mysli od razu.

Anka, fajny stroj ma Fynn.
klapcio89   Walczący z cieniem...
14 czerwca 2013 13:01
No właśnie mój Filipek ma często nawet co 10 minut mu się zdarza :P
Na początku mnie to bawiło teraz już nie lubię tego uczucia 🙂
Pewnie będzie czkał często jak wyjdzie :P Byle nie jak tatuś, że pół wsi go słyszy heheh 😀
to jest na pewno bardzo osobnicze.

znam i kobiety, które po cc doszły do siebie w ciągu tygodnia, i znam kobiety, które po sn nie mogły w komforcie usiąść i miały nieustanny ból krocza przez wiele tygodni...

wiem, że po cc będzie bolało, bo to rana, operacja, i to ciągnie. ale mniej się tego boję, niż bóli porodowych.

jak to mój M. mówił "kiedyś kobiety szły w pole, zbierały ziemniaki, w trakcie rodziły, wsadzały w koszyk i zbierały dalej". ile z nas by urodziło samodzielnie w domu? poza tym poród domowy ma tą wadę, że można nie zdążyć na czas do szpitala, gdy coś będzie nie tak, bo nie ma na miejscu sprzętu ani lekarza.

jestem po ktg, wszystko dobzie. kupa kobiet po terminie! i to np 1,5 tygodnia.

czkawkę miała tylko kilka razy, taką ewidentną 🙂
jak to mój M. mówił "kiedyś kobiety szły w pole, zbierały ziemniaki, w trakcie rodziły, wsadzały w koszyk i zbierały dalej".

Ja ucinam takie dyskusje pytaniem, czy ta osoba wie ile wtedy kobiet i dzieci umierało.
Warto prześledzić takie statystyki nawet z ostatnich kilkudziesięciu lat i przeliczyć choćby na ilość matek i dzieci w tym wątku. Części z nas i naszych dzieci by tu nie było.

Jeszcze odnośnie kar. Jeśli moja nastolatka wróci kiedyś pijana do domu, to położę ją do łóżka, podstawię michę do rzygania, dam mokry ręcznik na głowę, zmierzę się z moimi lękami sama. A jak się wyśpi to z nią porozmawiam (nie mylić z kazaniem). Wiem, że tak zrobię, ponieważ sama bym chciała, żeby ze mną tak postąpiono w takiej sytuacji.
Naboo,  też dostałam taką radę tu w wątku i ... użyłam 😉 zbaraniał i więcej tak nie powiedział 😉

[quote author=ash link=topic=74.msg1802565#msg1802565 date=1371205892]
[quote author=Konianka link=topic=74.msg1802549#msg1802549 date=1371205099]
a przy CC jest bodajże aż 30% szans na powstanie chorób ukł.oddechowego np. astmy 🙄


Skąd to wiesz?
[/quote]
Szwedzi badania robili. Stwierdzili, ze inaczej cos sie robi z bialymi krwinkami po porodzie cc, co ma wplyw na immunologie w tym alergie. Prawdopodobnie zwiazane to jest z rodzajem stresu jakiego dziecko doznaje podczas porodu.

I tak jak pisalam, po cc wzrasta ryzyko np lozyska przodujacego, czy moze wystapic rozejscie blizny. To tez zagrozenie dla dziecka, tyle ze kolejnego i nie kazdy o tym mysli od razu.
[/quote]

Ja też słyszałam o problemach oddechowych, bradykardii i zaburzeniem pracy serca. Niestety nie mam konkretnych badań, mam za to dzieci znajomych z takimi problemami.
agulaj to nie ja miałam super poród sn 😎

Isabelle sama nie wiem co lepsze. Mam troche wątpliwości.
Pierwszy poród cc nie był planowany więc przeszłam przez wszystkie etapu porodu aż do pełnego rozwarcia. Dopiero wtedy wzięli mnie na stół.
Bóle miałam brzuszne, nie krzyżowe i jakoś źle bardzo tego nie wspominam choć bolało mocno. Ale spadało też Filipowi tętno i na tym byłam skupiona. Cesarkę miałam o 16, na noc zostałam na sali pooperacyjnej. Małym zajmowała się położna i tylko przystawiała mi go do piersi. Ja dużo spałam. Kazali wstać rano i zawieźli na salę. Nie było źle choć miałam zawroty głowy. Blizna bolała ale dało się znieśc. Nie wzięłam ani jednego środka przeciwbólowego mimo że proponowali.
Ogólnie chyba dość szybko doszłam do siebie, choć blizna bolała i ciągnęła jeszcze długo. I czasem boli do dziś.

A teraz...24 godzinny koszmarek bo bóle same krzyżowe, rozwarcie szło jak krew z nosa. Ostatnie 3 cm to 7 godzin masakry. I parte ponad półtorej godziny. Szycie bolało aż dali mi dodatkowe znieczulenie. Jednak doszłam do siebie bardzo szybko, tyłek bolał 😉a jakże. Szczególnie że coś mi tak się źle goiło. I to wspominam najmocniej 😉

Ogólnie nie wiem - nie umiem powiedzieć teraz co wolę. Bardzo chciałam urodzić naturalnie i żałowałam że z Filipem się nie udało szczególnie że szło sprawnie. Z Adasiem gorzej zdecydowanie ale jakoś poszło. Cieszę się że przeżyłam jedno i drugie.
dempsey   fiat voluntas Tua
14 czerwca 2013 16:02
ja miałam dwa sn. I naprawdę miałam szczęście, bo oba bez większych problemów, zero moich traum. Mimo moich wąskich bioder i w ogóle mało rozrodczej budowy.
Szpital państwowy.
Pierwszy poród dłuzszy, wyczerpujący, dziecko leciutko podduszone, ale po minucie miała już 10pt
Drugi błyskawica, mąż nie zdążył dojechać do szpitala.( W którym to szpitalu znalazłam się tylko na wizytę kontrolną u położnej, bez torby, prosto z pracy itp. I tekst którego nie zapomnę nigdy: "Ty masz 5 cm rozwarcia, ty za 2h już będziesz po porodzie". Położna powiedziała to do mnie po polsku, ale ja nic z tego nie zrozumiałam 😉 Nie mieściło mi się w głowie. Ale miała 100% racji, bo mówiła to o 20,a o 22 Juleczek leżał na mnie i szukał cycka.)

By the way
Natrafiłam przypadkiem na w miarę zgodny z rzeczywistością opis porodu
http://rebelya.pl/forum/watek/65746/
w linku jest wpis na forum, nie chcę kopiować całości - zresztą nie każdy ma ochotę czytać
(pomijam wartościowanie zawarte w tym opisie!! bo tam wynika, że to przeżycie sprawia że pokochamy dziecko - no i trochę to nie bardzo się ma do matek po cc tez jakoś o dziwo kochających swoje dzieci :P)
chodzi mi tylko o dość dobry opis tego co się przeżywa - imho  jest on dość trafny
Oczywiście jestem z tych "innych" bo panicznie bałam się opcji ewentualnego cc  😲
Poród jest ogromnym wysiłkiem, ale jest też magiczny...
Choćbym miała opcję cc na życzenie, bez wskazań medycznych, nigdy nie zdecyduję się na taki zabieg.
Urodziłam dziecko prawie 4,5 kg, byłam nacinana, koniec końcem przeżyłam krwotok.
Wierzę trochę w przeznaczenie 😉 miało być dobrze - tak się skończyło.
Doszłam do siebie dość szybko... gdybym nie była słaba po krwotoku - śmigałabym niemalże od razu jak tylko z porodówki wróciłam.
Rodziłam w szpitalu państwowym, nie miałam opłaconej położnej, nie dostałam też znieczulenia...
Ogólnie bardzo bałam się porodu, ale o wiele bardziej bałabym się cc i gdybym miała ustalony termin z góry, aby przyjechać do szpitala na zabieg - zeszłabym na zawał 😉
Wydaje mi się, że z racji zawodu, napatrzyłam się na zwierzaki z otwartymi brzuszkami i stąd ten lęk 🤣
Oczywiście nie mam nic do kobiet, które na własne życzenie decydują się na cc - bo każda z nas jest inna, ale o bólu porodowym zapomina się dość szybko... zanim wypisana zostałam ze szpitala śmiałam się, że mogę jeszcze jedno dziecko urodzić  😵
Zapomina się?  😁
Gówno prawda, nic się nie zapomina.
Bardzo ładny ten opis dempsey. Miło się go czyta.
Zwłaszcza ten fragment:
"To zawsze nas przerasta, i zawsze sobie z tym radzimy. I to jest pierwsza próba Miłości – wtedy wiele z nas staje się matkami. Ciepłe, wilgotne i magicznie pachnące dziecko na naszym brzuchu i piersiach oddala wspomnienie tego trudu, tej mordęgi bardzo szybko – wymazuje je, wysusza jak słońce osusza kałuże w ciepłe, letnie dni."
Mogę sobie wmawiać, że gdybym nie przeżyła tej masakry z wrzaskiem na cały oddział i siniakami na dłoniach i łokciach od szarpania się z łóżkiem i sześcioma osobami personelu... to bym nie kochała Gabrysia tak jak kocham.
ALE TO BZDURA. Chwila położenia ciepłego, wilgotnego, pachnącego dziecka na brzuchu jest magiczna. Owszem. Najpiękniejsza na świecie.
Ale wszystko przed, to dla mnie był gwałt zbiorowy, do tego z pewnością o wiele bardziej bolesny.  😀
No ale widocznie takiego zajebistego Gabrysia nie można mieć ot tak sobie, za łatwo. Tak to sobie tłumaczę.
Szkoda też, że takie opisy krzywdzą takie osoby jak sznurka - mające w sobie więcej miłości od nas wszystkich razem wziętych.
opis porodu fajny, zgadzam się.

Miałam dzis egzamin ostatni w mojej szkole, chyba zdałam. Trochę mi żal, bo fajnie mi tam było...

Mam do Was jeszcze takie pytanie. Co uważacie o takie sytuacji. Jest impreza. są dorosli i dzieci. są też konie. Pani instruktor zaklada ogłowie i wodze oraz taki pas na grzbiet do trzymania z woltyzerki i wsadza po kolei każde dziecko na oprowadzanki, około 5 minut. Czy te dzieci powinny mieć kask? Koń duży, gruby, spokojny ???
Poprosze o Wasze zdanie
Julie widzisz sama 😉 ile kobiet, tyle porodów i przeżyć 😉 miałam poporodową traumę, depresję również... wszystko mija, a mała uśmiechnięta buźka zostaje.
Ja zresztą już dawno temu pisałam, że nie ważna jest droga jaką na świat przyjdzie dziecko, ważne aby było kochane 🙂
No pewnie. Dla mnie to była masakra, ale co z tego. Ważne że Gabunio zdrowy. 🙂
mac- Rodziłaś w Białej?
Ja jeszcze nie wiem czy w Białej (tu nie ma możliwości znieczulenia ZO) czy w Lublinie a może jeszcze gdzieś indziej.
Będę jeszcze rozmawiać z lekarzem, któremu bardzo ufam.
Boję się ale na pierwszy plan wysuwa się obawa o dziecko a nie swoje cierpienie.
U mnie już połowa. Jak to szybko leci.
Zastanawiam się nad szkołą rodzenia- u nas jest bezpłatna.
Nigdy nie miałam do czynienia z małymi dziećmi i nie mam pojęcia jak je trzymać, myć, przewijać, a w szkole m.in. tego uczą, więc może warto?

Dzisiaj zapadła decyzja co do imienia 🙂
Jednak nie Dorian a Damian (podobne a jednak prostsze, "wygodniejsze"😉. Wybór był szybki i zgodny  🙂
Tristia, tak, w Białej i bardzo sobie chwalę. A teraz jeszcze oddział po remoncie to pewnie jeszcze fajniej... Ponoć są porody w wodzie? Powiem Ci szczerze, że aż mnie kusi na trzecie, zeby sprawdzić jak tam jest teraz 🤔wirek:. A naszą szkołę rodzenia bardzo Ci polecam- strasznie fajne położne prowadzą, bardzo miło wspominam te zajęcia. Do jakiego lekarza chodzisz? Może być na pw.

galop moim zdaniem dzieciaki powinny być w kasku. Koń to koń, jakiś czas temu był taki wypadek, że w czasie oprowadzanki (w Bieszczadach gdzieś) zwierz się spłoszył, dziecko nieprzytomne helikopter do szpitala zabrał, nie wiem jak się to skończyło...

Julie tak sobie właśnie uświadomiłam jedną rzecz- gdy rodziłam SN Natusię, było baaardzo mało porodów, my mieliśmy dla siebie całą porodówkę i pewnie to też wpływa na moje pozytywne wspomnienia. Pamętam, jak pisałaś jeszcze przed porodem, jak ważna jest dla Ciebie intymność tego wydarzenia:kwiatek:. Gdy rodziła się Róża równolegle rodziła się jeszcze 3 czy 4 dzieci- chyba ze wszystkimi rodzącymi były osoby towarzyszące, na porodówce tłum, bo oprócz rodzących dużo personelu, lekarzy- pewnie gdybym wtedy miała rodzić SN już bym nie czułą sie tak fajnie na tej porodówce, choć niby były oddzielne boksy.
mac- O widzisz, chyba więc zapiszę się do szkoły.
Co do porodów w wodzie to nie ma u nas z tego co wiem, jedynie w pierwszej fazie można korzystać z wanny (o ile nie pomyliłam).
Słyszałam, że teraz warunki się bardzo poprawiły ale nadal krążą nieciekawe opinie o ordynatorze no i brak ZO trochę zniechęca 😉
maleństwo   I'll love you till the end of time...
14 czerwca 2013 20:11
Tristia, imię istnie "szatańskie" (jakoś mi się "Omen" przypomniał) - IMO, dużo fajniejsze niż Dorian. ALe może ja jestem uprzedzona, na osiedlu u rodziców była taka dresiara, co miała dzieci Doriana, Ariettę i jeszcze jakiegoś trzeciego koszmarka...

Z tego co pamiętam, dla wielu dziewczyn w tym wątku własne dziecię było pierwszym, jakie trzymały - dasz radę 😉 (ja też nigdy nie nosiłam, raz trzymałam butelkę przy paszczy i tyle).
ALE TO BZDURA. Chwila położenia ciepłego, wilgotnego, pachnącego dziecka na brzuchu jest magiczna. Owszem. Najpiękniejsza na świecie.
Ale wszystko przed, to dla mnie był gwałt zbiorowy, do tego z pewnością o wiele bardziej bolesny.  😀
No ale widocznie takiego zajebistego Gabrysia nie można mieć ot tak sobie, za łatwo. Tak to sobie tłumaczę.
Szkoda też, że takie opisy krzywdzą takie osoby jak sznurka - mające w sobie więcej miłości od nas wszystkich razem wziętych.



Ale ja już dawno przestałam ocierać łzy z tego powodu. To co przeżyłam sprawiło że mam pancerz odporny chyba już na wszystko.
Wiesz Julie ja ostatnio wspominałam z K. naszą wyboistą drogę. To ze wczoraj dopiero dostałam jeszcze ciepłe prawomocne postanowienie że jest nasz. Nieodwołalnie.
Dopiero wczoraj... Bo w naszym chorym kraju prokuratura postanowiła  złożyć apelację że nie podoba jej się imię dziecka... I tak przeciągnęła cały proces o 4 miesiace, po to by tydzień przed rozprawą wycofać się ze swoich smiesznych zarzutów...
Precedens na skalę kraju.
Ale myślę że boli mnie to bo świeże jeszcze, a ze się zapomina? na pewno, ja juz nie pamiętam setek testow psychologicznych, kretyńskich rozmów o motywacji, opowiadania obcym ludziom o najbardziej intymnych sprawach.
Jak patrzę w te błękitne ślepia nie pamiętam.
Trzymam tylko dobre wspomnienia wypychając te złe. A nowe życie liczę od pamiętnego dnia kiedy poznałam Lwa.

szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
14 czerwca 2013 20:25
Tristia, warto isc, zobaczyc, jak beda plesc farmazony to po prostu zrezygnujesz. Ja tez nigdy nie trzymalam, nie kapalam, nie przewijalam i nie ubieralam niemowlaka i nie mialam zielonego pojecia jak to zrobic. Ale- lalka to nie dziecko. Mozesz pincet razy wykapac, przewinac i ubrac lalke,a potem sie okazuje, ze dziecko sie rusza, drze, nie zawsze chce zgiac/wyprowstowac raczke/nozke, wije sie, macha nogami itp 😉
Julie, masz rację. To jak ja oba porody miałam cc to znaczy, że kocham dzieci słabiej? I nie miałam niestety tej możliwości przytulenia zaraz po porodzie, dopiero po kilku godzinach.. A i tak kocham nad życie!

A co do alergii dzieci po cc to jestem ciekawa ile w tym prawdy. Moi chłopcy obaj po cc i niestety Kubuś często ma infekcje nosa i Kacperek okazało się, że też furcze noskiem od alergii..
maleństwo, szafirowa- Pewnie instynkt pomoże mi zajmowaniu się dzieckiem.
Kiedyś szkół rodzenia nie było i kobiety same radziły sobie. Chociaż większość pewnie czerpała z dobrych rad matek.
Ja lubię być samodzielna i nie cierpię nachalnych dobrych rad starszych "mądrzejszych", od których zapewne nie ucieknę, dlatego chcę sama się edukować (lekarze, szkoła, książki, internet) 😉
A imię faktycznie jak z Omenu, hehe 😉
Szafirowa- A Ty chodziłaś do szkoły rodzenia?
A wiecie co mnie stresowało teraz podczas porodu Adasia? Wrzaski innych koboet. Rodziło się wtedy na Madalińskiego kilkanaście dzieci. Co chwilkę któraś krzyczała. Rozumiałam to ale tak mnie to stresowało że bałam się iśc sama do kibla i szedł ze mną mąż 😉

Na szkole rodzenia byłam, mimo że z dziećmi miałam do czynienia sporo ale chciałam aby mąż trochę w temat "wszedł". Myślę że jak jest za darmo to iść.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
14 czerwca 2013 20:40
Tristia, ja do szkoły rodzenia chodziłam i podobało mi się bardzo. Opisywałam dość szeroko swoje odczucia. Oczywiście wykłady były ciekawe i nieciekawe, ale wiele się dowiedziałam. A cenne były zajęcia z gimnastyki, pokazujące jakie pozycje pomagają podczas porodu, które pomagają uśmierzyć ból i pokazały mi, jaka zastana jestem.
Nie żałuję i poszłabym drugi raz.
Julie  a widzisz, mnie robi sie smutno, jak to czytam, bo ja nie chcialam cc, ale musieli mnie ciac. Jak bym miala rodzic na polu, to bysmy oboje nie przezyli. Wcale przez to jednak nie kocham Fynna mniej, czy inaczej.
Dopiero wczoraj... Bo w naszym chorym kraju prokuratura postanowiła  złożyć apelację że nie podoba jej się imię dziecka... I tak przeciągnęła cały proces o 4 miesiace, po to by tydzień przed rozprawą wycofać się ze swoich smiesznych zarzutów...
Precedens na skalę kraju.


SŁUCHAM? chore to mało powiedziane... już chyba nijak inaczej nie mogli się do was przyp..... jestem w szoku 😵
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się