Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Szafirowa a moze wczesniej cos malego kulo badz uwieralo i dlatego poplakiwal nie za kazdym razem?
Moj Kubus tez ostatnio sypia i je jak szalony 🏇
Wstajemy najwczesniej po 9 hehe.
A polozna ma 6wizyt, za kazda jej placa dlatego
tak jej zalezy!

Imboz o masakra! jak pomyslalam o tym co przeszlas to az
mna wzdryglo! wspolczuje!

Apualoth trzymaj sie. Lada moment do nas powrocisz!

Isabelle to juz lada moment ten dzien! Cieszysz sie.

Kenna, sznurka a refluks to moze byc wczesniej zdiagnozowany
niz przed 3mc zycia? Mnie pediatrzy mowili, ze dopiepo po 3mc...

Szafirowa pytalas o zalecony nam sposob noszenia.
O tak mamy m.in. nosic Kubulka jak na fotce, tylko dlonie powinny byc na udach dziecka, a nie pnd
stopkami niemal. Ciocia sie uczy
nowego sposobu hehe.

Pokemon nie daj sie i badz konsekwentna. Ja jestem za starymi metodami..raz drugi, trzeci jak sie mowi
i dziec ma rodzica gdzies to klaps i 'wyrzucenie ze stada' jak to dempsey nazwala.
Inaczej tak sie wlasnie zachowuja 'bezstresowe dzieci'.

Czarownica 1l picia w godzine? A nie lepiej czesc tego zamienic
na mleko?


A ja mam najkochansze i najslodsze dziecie! Odkad jest poprawa po rehabilhtacji
to to jest normalnie inny czlowieczek!
Biedny tyle sie musial wymeczyc!
dempsey   fiat voluntas Tua
12 czerwca 2013 11:30
a jeśli w drugim pokoju dalej rozwala, to sory, za fraki i wystawiasz za drzwi domu. IMHO musi do delikwenta dotrzeć, że jest jakieś "poza stadem" i że nie wszędzie jest różowo.
ja wystawiałam buntownika na taras zimą i zamykałam drzwi - wystarczał moment i wystarczyło 2-3 razy.
(zaraz usłysze ze jestem gestapo 😉 )
To był wehrmacht.
Wystawiasz za drzwi mówisz...

Akzzi ja nie wychowuję bezstresowo, ale na pewno nie będzie klapsa. Nie wiem co musiałaby zrobić, żeby mnie aż tak wyprowadzić z równowagi.
Z córeczką nie miałam takich akcji,  z synem natomiast codziennie.
Wypracowałam trzy metody:
1. synu za chwilę mama się NAPRAWDĘ ZDENERWUJE I BĘDZIE NIEMIŁO!
2. liczę do trzech. RAZ DWA.... (do trzech nigdy nie doszłam bo przy DWA polecenie jest wykonane)
3. dobra, to wobec tego wyjdź z pokoju i wróc jak się uspokoisz. Nie mam ochoty z Tobą przebywać. Jeśli zaraz sam nie wyjdziesz, to cię wyprowadzę.



Toćka w toćkę tak samo 😁. Jak nie działa to wywalam na "karne schodki" w przedpokoju- posiedzi, powyje, powrzeszczy (nie reagujemy, dopiero jak sie uspokoi), a potem przytula się przeprasza i na trochę jest spokój...
dempsey   fiat voluntas Tua
12 czerwca 2013 11:38
Wystawiasz za drzwi mówisz...


już nie. teraz mówię raz-dwa..i...
albo proszę "wyjdź z łaski swojej bo jesteś naprawdę niemiły i wróć jak troszkę mniej będziesz zły"
z tym że on ma 4 lata i już jest przepracowany
ale czy to dobra metoda zawsze i w ogóle? nie wiem. u mnie na razie działa. a co będzie za 10 lat????? ne wim

mac piona! jak wehrmachtowiec z wehrmachtowcem :P
Ale moja jeszcze nie liczy nawet do trzech  😀
Wczoraj naprawdę dawała czadu. Połowa zabawek wyjechała do sanatorium.
Poki, to pomijaj punkt drugi albo naucz liczyć do 3  😁 😁 😁
dempsey   fiat voluntas Tua
12 czerwca 2013 11:42
akzzi jakie pozytywne zdjęcie!  🙂
i pozytywne informacje - super z tą rehabilitacją!!!! 🙂
Muffinka, ja pisałam, że jest do 9 kg. Nie mam papierów od niej i pudełka i tak mi się wydaje. Ale jak mówisz, że do 11 to mnie pocieszyłaś 🙂

A tak wygląda mój pulpecik 🙂



dempsey i żółwik!
Trzeba to tałatajstwo trzymać w ryzach choć trochę, bo toto zamiast palca pół człowieka by wzięło jak tylko trochę odpuścisz! I dziwne, bo przy tym wermachcie co trochę przylatuje się wyprzytulać i powiedzieć, że kocha  😍
taką mam refleksję...

moja matka trzymała mnie krótko. do głowy mi nigdy nie wpadło, żeby się spóźnić, czy odpysknąć, bo wiedziałam, nawet jako nastolatka, że zarobię w dziób. jako dziecior podobno raz zrobiłam awanturę w sklepie, matka zostawiła zakupy, wywlekła mnie i tak obiła zadek, że więcej nawet nie pomyślałam o histerii "bo ja chcę". za kiepskie stopnie też dostawałam pasiorem, jako szczyl przepisywałam strony z książek (co sprawiło, że później bez nauki nie miałam żadnych kłopotów z ortografią).

i uważam, że wyrosłam na normalnego człowieka, z dobrym, ugruntowanym spojrzeniem na świat. nie mam pretensji o klapsy, wrecz jestem wdzieczna, bo może to właśnie przez to nigdy nie wpadło mi do głowy, żeby jako nastolatka pić, włóczyć się po nocach czy ćpać.

a teraz jak widzę "młodzież" to mnie cholera bierze i żałuję, że ich nikt nie sprał po zadzie jak były małe. wczoraj jedna dziewuszka w wieku na oko 13 lat, wytapetowana, żująca gumę jak krowa, o mało nie wlazła nam pod samochód. Jako, że miałam otwarte okno, to dosadnie powiedziałam co sądzę o takim zachowaniu. sądzicie, że się przejęła, przeprosiła? dostałam tą gumą przez okno, a za nią poszła plwocina. jak mój M. włączył awaryjne i wysiadł, żeby małej przetłumaczyć co uważa na temat jej zachowania to zwiała w podskokach...

tak samo nie wyobrażam sobie dziecka nie respektującego rodzica, olewającego "nie wolno" "nie można" "zostaw" "przestań". inna sprawa, jak dzieć mały i nie rozumie jeszcze do końca czego się od niego chce. Ale 6-7 latek biegający wszędzie, rozrabiający nagminnie i matka, która bezsilnie powtarza "przestań" a gówniarz ignoruje? Ignoruje, bo wie, że "gadaj se matka".

nie wiem jaką będę matką. nie mam pojęcia. ale nie wyobrażam sobie, że dziecko mogłoby mnie nie szanować i nie słuchać, nawet jeśli będę zmuszona przywalić w tyłek, żeby dotarło. bo z bezstresowego wychowania mamy później plującą gumą, bezkarną patologię.

choć jakbym miała takiego synka jak mój M. to bym go chyba przywiązała do kaloryfera... albo zmarła na zawał. nie wiem jakim cudem ta poczwara wyrosła na w miarę porządnego człowieka. Kiedyś jego matka odbierała go z ... aresztu! a za co tam trafił? wlazł na dach kościoła z kolegą i go zamknęli "ostrzegawczo".  chyba bym gówniarza rozniosła, jakbym miała go odbierać z aresztu...

jestem cholernie ciekawa jak bardzo zmienią mi się poglądy, gdy tego typu kłopoty zaczną mnie dotyczyć. teraz to czysto hipotetyczne założenia, że na pewne zachowania nie pozwolę, a jak będzie tak naprawdę? któż to wie...

pokemon,  a jakaś ulubiona zabawka do sanatorium? albo może (nie wiem czy w tym wieku dziecko rozumie...) zagrozić, że jak nie przestanie to ją ominie jakieś ważne wydarzenie? np bajka, czy jakiś cotygodniowy wypad, który uwielbia?
CzarownicaSa, litr w godzinę? A jesteś pewna, że ona tego picia po prostu nie wylewa? Kilka razy dałam Milanowi butlę, pokazywałam jak się pije i butla jest super - do rzucania (rzuca zza głowy na kilka metrów, butla się zbije, bo mam taką z twardego plastiku), smoczka nie używa, więc nie zanęci go noszenie w zębach i najlepsze - najfajniejsza zabawa to odwrócenie butli dnem do góry i patrzenie, jak kapie ze smoczka. Dziś w butli jest woda i też była próba - wylewanie wygrywa ze wszystkim. A potem oczywiście ryk, że zabieram zabawkę...
Julie, rozumiem, myślałam że z jakichś względów musisz przestać karmić. Ja karmię butelką i mimo to nie mogę zostawić dziecka na dłużej, bo tylko ja znam prawidłową instrukcję obsługi hehe (trochę ironicznie to mówię, ale jest w tym też dużo  prawdy).

pokemon, przerażasz mnie, bo ja mam JUŻ TERAZ podobnie i dodatkowo nie wiem, co z tym robić, bo jednak roczne dziecko nie rozumie aż tak dużo, nie potrafi panować nad swoimi emocjami i nie rozumie ich. Przykładowo jak zaczyna mnie walić młotkiem po głowie to mówię, że mnie boli - na co on cieszy się i wali nadal. Wobec tego ja zaczynam udawać, że płaczę. Efekt? Dziecko płacze razem ze mną. Jak zabieram młotek to płacze, bo zabrałam zabawkę. Nie mam pojecia, co będzie, jak będzie miał kilka lat, ale łudzę się, że będzie bardziej rozumiał słowo mówione...

akzzi, Milan miał diagnostykę po 3 miesiącu życia, gdzieś w okolicach 3-4 mies. (dokładnie nie pamiętam), niestety nie wiem, czy można wcześniej. Odnośnie noszenia przodem, to Miluś też miał takie zalecenia, niestety zbyt wiele go tak nie nanosiliśmy, bo ważył już wtedy bodajże z 6, czy 7 kg i było to naprawdę niewygodne...
a teraz jak widzę "młodzież" to mnie cholera bierze i żałuję, że ich nikt nie sprał po zadzie jak były małe. wczoraj jedna dziewuszka w wieku na oko 13 lat, wytapetowana, żująca gumę jak krowa, o mało nie wlazła nam pod samochód. Jako, że miałam otwarte okno, to dosadnie powiedziałam co sądzę o takim zachowaniu. sądzicie, że się przejęła, przeprosiła? dostałam tą gumą przez okno, a za nią poszła plwocina. jak mój M. włączył awaryjne i wysiadł, żeby małej przetłumaczyć co uważa na temat jej zachowania to zwiała w podskokach...

Jezu! Miałam ostatnio identyczną sytuację! Tylko ja usłyszałam "spier...".
To, że nie biję dziecka, nie oznacza, że wchodzi mi na głowę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Poza tym, jaki dam przykład dziecku reagując agresją na agresję?
Kenna no ale jeśli mu ten młotek zabierzesz po tym jak nie zareaguje na Twoje "nie wolno" nauczy się jakie są konsekwencje nie słuchania mamy. Wiadomo, ze Miluś jest jeszcze malutki i ta nauka mu trochę czasu zajmie, ale właśnie takimi małymi kroczkami się człowiek uczy. Popłacze za młotkiem, ale po kilku takich sytuacjach zacznie respektować "nie wolno".
Isabelle, nie wyobrażam sobie, że moja mama mogłaby mnie uderzyć, ani nie wyobrażam sobie, że ja mogłabym uderzyć swoje dziecko. Co innego ratunkowe walnięcie "po łapach" tuż przed dotknięciem czegoś gorącego etc. Ale uderzenie, czy danie lania za karę? To mi się nie łączy z wyrazem "kocham".
mac, dokładnie tak robię, mimo ryku. Nie daję się walić młotkiem jak matka Polka cierpiąca  😁
No tak, ale co w sytuacji, gdy moja na hasło "krowa jedzie do sanatorium" robi jej jeszcze "papa"?  😁
pokemon,  no właśnie, nie wchodzi. ale ileż dzieci wchodzi? i takim by się przydało solidnie przetrzepać zad. 

straszyć dziecko, że np ją porwą jak będzie niegrzeczna? też strasznie niepedagogiczne i burzy poczucie bezpieczeństwa. chyba najlogiczniejsze to wystawienie na ganek 😉 choć jak samodzielna cholerka to pójdzie zwiedzać podwórko i oleje karę 😉

to jest strasznie ciężki temat. myślę, że każdy ma tu własne argumenty, ja póki co niedzieciata, mogę jedynie domniemać, że jeśli bedzie trzeba to pacnę w pupę, a może jak dojdzie do takiej konieczności za jakieś 3-4 lata to kompletnie inne będę miała zdanie? wiem, że to może poskuktować. klap w pupę jest ostateczną karą, i dziecko wie, że jest granica, której przekroczyć nie może.

kiedyś byłam świadkiem, jak koleżanka właśnie próbowała metody "raz dwa trzy". doszła do 3, a grzdyl założył ręce i z butną miną  "no i co zrobisz?" a no nic. kompletnie nie bał się tego, co może nastąpić po 3.

dlatego to ciężki temat i już teraz zaczynam się martwić jak okiełznam taką biegającą cholerkę...
dempsey   fiat voluntas Tua
12 czerwca 2013 12:15
z tą agresją to ja mam takie przemyślenia
Oczywiście sprawienie bólu fizycznego i atak fizyczny w postaci walnięcia w dupę jest dla mnie też porazką i nie do przyjęcia. Nie będę udawać, że mi się never-ever nie zdarzyło, ale potem było długo tłumaczone i prostowane i przeproszone.

Natomiast uważam, że wczesne wyznaczenie granic jest potrzebne. W formie odpowiedniej do wieku zawodnika.
W wieku roku można przytrzymywać młotek walący Cię po głowie i tłumaczyć młotek-be-mama-ała a potem zabierać młotek powtarzając powyższe dla utrwalenia. To też przemoc, nie? Zabierasz coś siłą. Jest rozpacz i płacz.
Ale czeba.

W wieku 2,5 roku gdy rzuca misiem i kopie w telewizor, trzeba wyprowadzić w odosobnione niemiłe miejsce. Czasem za rękę, czasem ciagnąc. Przemoc? No tak.
Jeśli się wyrywa na chodniku pół metra od szosy z tirem, to niestety ale czeba mocno złapać, może nawet i boleć. Tak uważam. To tez forma przemocy. Ale Tir zrobi więcej złego.

Za to wtedy w wieku 4 lat już nie w zasadzie musisz używać przemocy (która musiałaby być wtedy odpowiednio większa hehe bo gnojek taki jest silny). Już masz kod wypracowany i używasz go. Nie posuwasz się do niczego więcej bo nie musisz. Dziecko wie, że istnieją granice, że to TY  je wyznaczasz i że są nieprzekraczalne.

Tak sobie to wyobrażam i czuję, ale oczywiście wszystko jest "w trakcie pracy"  👀
(dobra zobaczymy czy będę taka pewna siebie jak będzie miał 8-10-16 lat  😁 😁 :hihi🙂

---
Z krową: moim zdaniem to znaczy, że nie traktuje poważnie wyznaczonej przez Ciebie granicy. Może trzeba zapakować krowę do pudełka, zaadresowac na ciocię i wysłać pocztą w obecności delikwentki 😉 albo coś równie dosłownego, nieodwracalnego i niewrażliwego na ryk. Żeby dotarło, że te granice SĄ NAPRAWDĘ.
Averis   Czarny charakter
12 czerwca 2013 12:21
Isabelle, bicie dzieci nigdy nie jest rozwiązaniem i jest upokarzające dla małego człowieka. Dziecko pewnie nie powtórzy zachowania, bo się będzie bało. Nie wyobrażam sobie, bym mogła uderzyć dziecko. Może być małym gnomem, ale milion innych skutecznych kar. Mnie nigdy nie uderzono, a też się nie włóczę po nocach, nie piję i nie pyskuję. Może gdybym dostawała w tyłek, to byłoby zupełnie odwrotnie. I nigdy nie robiłam scen w sklepach. Mój braciszek ma 5 lat i też nigdy nie został uderzony, a to bardzo fajne i poukładane dziecko. Ma dni trolla, bywa niegrzeczny, ale wtedy idzie do pokoju albo ma zakaz obejrzenia bajki. A bicie za złe stopnie to w ogóle abstrakcja. Do tej pory pamiętam niesprawiedliwe kary i niesłuszne krzyczenie na mnie i do tej pory mam o kilka rzeczy żal. Nie jest to paląca nienawiść, ale to pamiętam i wiem, że czułam się wtedy jak śmieć. Nie mieści mi się w głowie, że można być wdzięcznym za lanie pasem. Za wpojenie zasad i nauczenie granic - tak, ale nie za bicie...
U nas taką granicą było posprzątanie zabawek przeze mnie wpsrost do wora na śmieci i wyniesienie do pieca (no dobra do kotłowni tylko, ale o tym już delikwentka nie wiedziała). Przeżyły to obie, każda w swoim czasie i po tym wydarzeniu wystarczyło przy odmowie sprzątania zabawek spytać czy ja mam to zrobić- sprzątały w locie. Tak samo było gdy z uporem maniaka rzucały jakąś zabawką- wylądowała w koszu na śmieci, bo skoro rzuca to widać nie potrzebuje... 😁
Pokemon no skoro dziecko w momencie kiedy Ty mówisz, że krowa jedzie do sanatorium odpowiada "papa" (co dla mnie oznacza a wsadź sobie ją mamusiu w d***, wezmę coś innego), a po wyprowadzeniu do innego pomieszczenia demoluje je, no to sorry, ale dla mnie to jest wejście na głowę rodzicowi i nie znanie granic.

I w moim poprzednim poście nie miałam na myśli klapsa (nie bicia w sensie nie wiadomo jaki łomot!) w każdej sytuacji, jako podstawowa kara tylko w momencie kiedy do dziecka nie dociera nic i ma w poważaniu ostrzeżenia rodziców.


Kenna
ja może i sobie nie wyobrażam jakbym miała uderzyć młodego, ale tym bardziej sobie nie wyobrażam żeby On miał mi wejść na głowę i nie respektować tego co ja mówię.

Czasem jeden klaps otrzeźwia dziecko bardziej niż sto tysięcy gróźb/próśb.itp

edit: i danie klapsa oczywiście jest zależne od sytuacji i uprzedzone szeregiem ostrzeżeń (czyli jest zastosowane już na samym samym końcu). Nie wyobrażam sobie bicia np. za złe stopnie w szkole, ale za notoryczne i celowe wywalanie czegoś i po zastosowaniu szeregu ostrzeżeń i kilkakrotnym powtarzaniu "nie wolno" już bym była w stanie zastosować klapsa.
Oczywiście każdy ma swoje zdanie i robi jak uważa. Natomiast ja się spotkałam tylko z dziećmi wychowanymi bezstresowo (czyli bez klapsiorka), które robią co chcą, a rodzice tak jak Pokemon wołają "ratunku" bo doszło do tego, że sobie z dzieckiem poradzić nie mogą.


mac no wiesz co! jak mogłaś dzieci narażać na taki stres!!  😁 Czy oby to czasem nie podchodzi pod znęcanie się nad dziećmi???
Żartuję oczywiście, ale to działa na takiej samej zasadzie jak klaps, zamiast powtarzać kilkanaście razy zadziałałaś raz dobitnie.
Ja np nie mam problemu z umyciem zębów, czy z akcjami w sklepie. Smark wie, że na mnie to nie działa.
A z tą krową to było przy ojcu  😁 czyli wiecie "tatuś pozwala na wszystko". On w końcu huknął, co tak jak pisałam, zaowocowało rzucaniem dupy po tapczanie w wariackiej radości.
Nie wiem, zobaczę, wystawię do przedpokoju. Na dwór całkiem nie, bo pójdzie do totów. Albo do niayniów (czyt.koni).
Isabelle mnie matka też lała, przemoc psychiczna też się zdarzała często gęsto i wiesz co? jestem zakompleksioną, mega niestabilną emocjonalnie osobą, a kontakty z matką unormowały się jakoś po narodzinach Piotrka, gdy wreszcie przebaczyłam i zrozumiałam, jak było jej ciężko (co i tak nie jest dla mnie usprawiedliwieniem). i teraz na dwoje babka wróżyła-albo twoje dziecko w dorosłości będzie ci wdzięczne za lańsko, albo zniszczysz je psychicznie i stracisz z nim więź. ja do dziś nie jestem w stanie przytulić mojej matki. to jest dla mnie za duża cena i dla mnie klaps zawsze będzie porażką, a nie metodą wychowawczą.
generalnie w 100% podpisuję się pod postami dempsey.
pokemon, oprócz tego, co dempsey i mac napisały dodam tylko-dziecko ma fazy. teraz jest tragedia, zachowaj spokój i konsekwencję a za miesiąc, dwa będzie lepiej. po czym znowu będzie gorzej i tak w kółko. też mi się trafił egzemplarz ciężki wychowawczo i aż wstyd pisać co się u nas działo 3 mies temu. a teraz to jakby inne dziecko. cieszę się, ale też przygotowuję psychicznie na kolejną rundę która pewnie nastąpi za kilka miesięcy  😤
akzzi... zobaczysz sama, jak będziesz miała własnego 2-3 latka. chyba, że trafi ci się ugodowy egzemplarz co się zdarza i tego też ci życzę.
Averis   Czarny charakter
12 czerwca 2013 12:49
akzzi, wyrzucanie zabawek nie działa na takiej zasadzie jak klaps. I nie porównuj wychowania bez klapsów do wychowania bezstresowego. Co to za zrównywanie w ogóle. A ja znam dzieci, które dostają w tyłek a i tak wchodzą na głowę. To co wtedy? Bić mocniej?
Pokemon tylko zamknij drzwi od wyjścia, żeby nie uciekła  😁
A widzisz czyli w sklepie np. zna doskonale granicę. Widać tutaj tata nie wyznaczył granicy i to jego ma córa gdzieś.
To masz większy problem, bo musisz tatusia najpierw "ustawić".

Kurczak ja wiem, że to są takie okresy w życiu dzieciaków, ale mam nadzieję, że uda mi się jakoś z nim dojść do porozumienia.
Chociaż wolę by przeszedł problemowo bunt dzieciowy, bo ten jest łatwiejszy od buntów nastolatków  😵

No i jest ogromna różnica...ja nie mówię o LANIU/znęcaniu się fizycznym/przemocy co dla mnie jest zupełnie odmienne od jednego delikatnego klapsa w sytuacji naprawdę ostatecznej, kiedy to nie dociera do dziecka już nic.
Przemoc psychiczna to już inna bajka. Ona zdecydowanie więcej krzywdy wyrządza niż ten klaps.


Averis
no jak ktoś stosuje klapsy tylko jako kary to nic dziwnego  🙄
Czy ja piszę, że klaps za wszystko i na wszystko? NIE, NIE, NIE!
Działa, działa tylko różnica między wyrzucaniem zabawek, a klapsem jest taka, że pierwsze można zaliczyć do znęcania się psychicznego, a drugie do fizycznego. Ot, wszystko zależy od siły i sposobu zastosowania...
Averis   Czarny charakter
12 czerwca 2013 13:01
akzzi, jak niewidzisz różnicy - trudno. Naprawdę nie chce mi się ciebie przekonywać. Sprawiedliwa i odpowiednio zapowiedziana kara nie jest znęcaniem psychicznym. Bicie jest nim zawsze i nigdy nie jest sprawiedliwe. Nawet poprzedzone miliardem gróźb. Tyle w tym temacie. Jeśli ktoś cię spoliczkuje, to ma znaczenie, czy zrobi to lekko, czy walnie pięścią? W pierwszym przypadku jest to mniej upokarzające?
A ta krowa do sanatorium to pewnie mała wie, że wróci bo tam się jedzie na "rehabilitację". Ja mówię krótko: nie sprzątasz to zabawki zabieram, Antkowi (sąsiad rok młodszy od Małgosi) bardzo się ucieszy. Od razu mała sprząta. Po jakimś czasie przychodzi i prosi żeby jej pomoc, to pomagam (chyba, że jestem mega zajęta). Teraz wie, że nie wolno mi nic robić, że mam tylko leżeć to sama sprząta. Ale moje dziecko jest takie karne (nie wiem czemu nigdy nie dostała lania). Jej wystaczy powiedzieć, jak za bardzo truje, że ma iść do swojego pokoju bo ja nie mam ochoty słuchać jak marudzi mimo, że wie że czegoś tam jej nie wolno zrobić czy wziąć to od razu jest spokój. To samo z obiadem. Ona nie będzie jadła. "Nie? To nie, proszę iść do siebie i tam siedzieć, ja nie chcę mieć tu niegrzecznego dziecka" Od razu łapie za łyżkę/widelca i je. Ale to wszystko zależy od dziecka. Nawet głosu nie muszę na nią podnosić.

Teraz mam popołudnie wolne. Mój tata zabrał małą do siebie, tam ma 9-latka i się bawią. Mam ją odebrać jutro po lekarzu. A o jutro się martwię co mi lekarz powie bo naprawdę nie chciałabym iść do szpitala.
mówię, złotego środka nie ma. ale nie mylcie przemocy z klapem, dla mnie to jest spora różnica pomiędzy "biciem" a "klapem" jako ostateczność.

teraz gdybam, bo co mam robić? wiem, że jeśli poniosę klęskę wychowawczą i np moje 14 letnie dziecko wróci do domu pijane, to wkropię, choćby miało mnie znienawidzić, jako cena za to, że nie spadnie na dno. ale jak to będzie? nie wiem.

Czasem podczytuję kącik małolata. i gdy widzę posty 16 latka o tym ile pali, że idzie się zachlać, to autentycznie mam wrażenie, że jednak czegoś w tym wychowaniu zabrakło.

Jeśli łagodne metody (czyli izolacja czy inne bezcielesne) działają, to nie ma potrzeby siegać po klapa. ale co jeśli nie działają i dzieciak jest niebezpieczny?
we wczesnej podstawówce miałam taki egzemplarz. złamał mi palce, popychając na ławkę. zrywał zasłony, uderzył nauczycielkę, potrafił fizycznie krzywdzić inne dzieci. matka zrezygnowana ograniczała sie do "grzesiu, nie wolno", a grześ dalej ciągnął mnie po korytarzu za włosy. Kiedy prawie mnie oskalpował, to moja matka wparowała do szkoły na przerwę, złapała gówniarza za rękę tak, ze o mało się nie poryczał i powiedziała, że skoro jest taki cwany i bije mniejsza dziewczynkę, to może ma ochotę się przekonać jak to jest jak jego ktoś tak samo zdzieli (z furią w oczach i żądzą mordu). na mnie ręki więcej nie podniósł, ale inne dzieci tłukł. zastraszenie? owszem, ale wiem, że jeśli jeszcze raz zrobiłby mi krzywdę to moja matka zrobiłaby krzywdę jemu, skoro własna matka nie potrafiła go usadzić tak jak powinien.


jedynie chcę zaznaczyć, że nie zarzekam sie, że nigdy klapa nie dam, jeśli będzie to już tak zaawansowany moment. konia kocham, ale jeśli mnie zaatakuje kopytem, to nie będę miała oporów, żeby sieknąć, bo następnym razem może mnie zdzielić tak, że już nie wstanę.
Averis   Czarny charakter
12 czerwca 2013 13:04
Naprawdę będziemy porównywać wychowanie dziecka do wychowania konia?
A ta krowa do sanatorium to pewnie mała wie, że wróci bo tam się jedzie na "rehabilitację".
Pewnie tak.
🤣
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się