Koń z "turbodoładowaniem" - jak wyciszyć konia?

K-cian
nieczytaj jesli masz AZ taki niesmak.

polonez:
byłam w Twojej stajni jeszcze wiele razy. Nie zawsze wieczorem karmiłas konie... i nie zawsze wieczorem w stajni byłas jak jeszcze miałas pensjonat.Świadkiem Twojgeo zakładani ogłowia rudemu tez byłąm osobiscie 🙂 Swoja droga musisz niepamietac jak wygladam... 🙂

A poza tym z mojej strony koniec  🚫

Jak chcesz zobaczyc konia z turbodoładowaniem pod siodłem to zapraszam OSOBIŚCIE do stajni z której Cie ponoć NIEWYRZUCLI 🙂 M. sie napewno ucieszy jak Cie zobaczy 😀 😀 😀
Sankarita
dziękuję! nasunęlo mi się to skojarzenie, bo w którymś momencie to, co się  tu dzieje przypomina mi anegdotę S. Mrożka o różnicy między Polakami a Maksykańcami. Zasadnicza różnca miedzy nimi jest taka, że jak wkurzysz Meksykańca to przyjdzie i da ci po twarzy. A Polak? nasra Ci na wycieraczkę i zwieje.  🙄 czas upgrejdował ten fakt i teraz zamiast paskudzić na wycieraczkę można obsmarować kogoś w necie...
byłam w Twojej stajni jeszcze wiele razy. Nie zawsze wieczorem karmiłas konie... i nie zawsze wieczorem w stajni byłas jak jeszcze miałas pensjonat.Świadkiem Twojgeo zakładani ogłowia rudemu tez byłąm osobiscie 🙂 Swoja droga musisz niepamietac jak wygladam... 🙂

uuuuu...powiało grozą z horroru klasy Z  🙄
_kate, przykra jest zawiść z jaką to ludzie robią...

a potem od osób trzecich dowiadujesz się jaka jesteś i jaki jest Twój koń 😉 i ze śmiechem Ci opowiadają jak to bali się pierwszej nocy nowego koniowatego, bo ostrzegano z jego ex stajni że to koń który jest niezrównoważony i wszystko w pył obraca i roznosi na strzępy 😉 o pańci już nie wspominając! i co? okazał się baranek i jeden z najgrzeczniejszych koni w obsłudze, totalnie bezproblemowe zwierzę 😉
k_cian, takie sytuacje to zaliczają się do tych z happy endem. 😉 Ja się kilka miesięcy temu dowiedziałam, że rozpuszczam jakieś niestworzone historie nt kogoś, co jest oczywiście nieprawdą, a dowiedziałam się tego od tego kogoś i w tamtej sytuacji w ogóle nie było mi do śmiechu. Po dziś dzień zastanawiam się czy ja kiedykolwiek powiedziałam jakieś jedno konkretne złe słowo i nic mi do głowy nie przychodzi. Mówić cokolwiek - źle, nie mówić nic - jeszcze gorzej. Ludzie sami słowa w usta wsadzą.
Magda, chodzi mi o to jak Ty sama napierdzielasz własne konie i dlaczgeo ludzie od Ciebie uciekli. Nie o to jakie masz zaplecze stajenne. Patrz na swoje zachowanie zanim zaczniesz głupoty gadać... . Bo 100 razy bardziej wolałabym dac na swojego konia dac wsiasc M. niz Tobie.
A poza tym jakis jednak był powod tego ze Cie w farta wypieprzyli... .

A co do trenera... chocbym chciała to nie jestem w stajni w godzinach kiedy jest pan M.


Nie czytałam całego wątku, ale zbulwersowała mnie taka wypowiedź.  😲
Hypnotize Tak nawiasem mówiąc, jeżeli osoba do której kierujesz te słowa miałaby tylko taki kaprys mogłaby Ciebie swobodnie pozwać do sądu.  🙄
A jeszcze większym nawiasem mówiąc, to, tak jak masz pod awatarem napisane "Dupotłuk z ambicjami" - bo tylko dupotłuk, do tego prostak pozwala sobie na takie wypowiedzi; jeździec, koniarz, porządny "rekreant" nie wypowiedział by się w ten sposób. Bo jeździectwo to jednak sport, a nie śmietnik. A ty ze sportu robisz śmietnik. I nie gra roli czy piszesz prawdę czy nie - tak się nie robi.  🙄

edit: W zasadzie to nawet nie dupotłuctwo, raczej niespełnione ambicje i rozgoryczenie bardziej oddają (oprócz braku wychowania) charakter Twojej wypowiedzi; na pewno Twoja wypowiedź mnie też przekonała, że nie jesteś w stanie konia którego jeździsz, jeździć przyzwoicie. I zapewne nigdy Ci się to nie uda. Bo do konia trzeba mieć szacunek. A Ty nie masz szacunku do ludzi - więc do koni tym bardziej.  🤔
Dziewczyny spokojnie, nie ma co się kłócić i spalać bo prawda zawsze jest gdzieś pośrodku..

Lets-go niepotrzebnie dokonujesz też interpretacji osoby Hypnotize bo jej nie znasz i nie wiesz tak naprawdę kim jest i co sobą prezentuje, ja mam wrażenie że dziewczyny mają jakieś nie do końca załatwione sprawy i stąd te żale i zgryźliwości, one się znają my je nie znamy więc chyba lepiej żeby sobie wyjaśniły te niedomówienia i będzie po sprawie.

adriena nie mam zamiaru wyjaśniać sobie z tą Panią niczego

ja jej nie znam była u mnie w stajni raz w towarzystwie jakiś kowbojów, którzy chcieli prowadzić rekreacje na moich koniach  🤔
Mój mąż ich wywalił i o to cały żal.

cały wątek zrobił się  🚫
i zaraz dostaniemy ostrzeżenia  😵

Pozdrawiam  😉




A ja polece Hypnotyze jezdzenie z muzyka.
Pol roku temu kupilam konia,po odtuczeniu i wdrazeniu w trening zrobil sie z niego potwor.I to nie byle jaki potwor.180 cm,kawal byka i sprobujcie sobie wyobrazic takiego wielkoluda z glowa miedzy przednimi nogami,walacego z zadu i robiacego zwroty o 360 stopni w zastraszajacym tempie,a na nim mala kobitke 160 cm wzrostu  😀 Oto para: Ja i Pantenol 😀  I dalej tak robi,moze juz nie po przeszkodach bo to w sumie bylo najgorsze(kilka razy zdarzylo mi sie na zawodach spasc,niezle to wyglada w klasie C jezdziec spada "bo konik mu bryka" 😀 )Jedno ci powiem:wszyscy sie tego konia boja,lacznie z trenerem,rodzicami,stajennymi,weterynarzami(jednego juz do szpitala wyslal),i nie probuje tu nikomu wmowic ze ja sie go nie boje.Jak na niego wsiadam to tylko sie modle,zeby zadna sarna nie wyskoczyla z lasu,czy bazant nagle nie krzyknal bo wtedy bedzie po mnie i po koniu(dwupasmowka zaraz kolo stajni).Oprocz tego,ze na skokach zmienilismy mu wedzidlo(ale to raczej ze wzgledu na jego sile) na cyganke,to po 2 tyg oduczyl sie walenia po przeszkodach.Teraz zmienilismy na wielokrazek i jest super,tyle tylko ze on ewidentnie odczuwa ze ja sie go boje jak na nim siedze.Jesli mam muzyke na uszach to wszystko jest cudowne,ja sie rozluzniam zupelnie,moge pracowac na 100% obrotach,on to czuje wiec tez jest rozluzniony.Sprobuj,moze tobie tez pomoze,bo akurat moj kon jest ewidentnym przykladem konia z impulsywnym zaburzeniem osobowosci+wieeeelka energia typowa dla sportowego skoczka  😉 pozdrawiam
lets-go
Muszę Cie zmartwić ale z koniem pracuje mi sie z jazdy na jazde coraz lepiej... .
Mam tez za soba 1 galop, w pełni kontrolowany i zatrzymywalny... .
Averis   Czarny charakter
17 maja 2009 21:33
Ten wątek zrobił się tak bardzo nieprzyjemny, że aż przykro się go czyta  🙄
Ten wątek zrobił się tak bardzo nieprzyjemny, że aż przykro się go czyta   🙄


Fakt. Hypnotize, kończ juz, wstydu (zwłaszcza sobie) oszczędź.
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
20 maja 2009 03:31
Obrzucanie się błotem jest co najmniej niesmaczne i naganne. Kobiety opanowania troszkę.  🤦
Szczególnie Hypnotize 🤬
        Mimo braku taktu i cierpliwości, nie wróżę koniowi źle. Może przyciągnęliście się z tym koniem do siebie? Może właśnie nawzajem mace sobie pomóc?  Tak miałam ze swoją klaczą. Gdy kupiłam ją była tzw. trudnym koniem- zepsutym nieudaną próbą ujeżdżenia, do tego nadpobudliwym , bardzo elektrycznym, przy tym z dość skrajnym wachlarzem zachowań. Natomiast nie za mocno zdawałam sobie sprawę z wagi kłopotów wynikających z moich  problemów (psyche dot. podejścia do koni ) - tymczasem miałam masę lęków ( po wypadkach z końmi, połamaniach), przez to usztywnień, manier. Do tego moja niepewność przekładająca się nawet na niewyraźny język ciała na ziemi, małą konsekwencję podejścia; za małą cierpliwość (choć dość dużą ogólnie), brak spokoju. Kłopoty i lęki potęgowały liczne wybryki, odpały klaczy (także u poprzednich właścicieli), często nawet niebezpieczne. Nie ma się co oszukiwać - w jeździectwie/ pracy z koniem liczy się duet, więc przyczyny problemów nie są tylko po stronie konia.

    My pracowałyśmy sporo na sznurkach, ale wplatając dobrą klasykę, czasami improwizując. Bardzo dużo zabaw z ziemi, pokazywania 'strasznych' rzeczy (by pobudzić racjonalne myślenie), nauki reagowania klaczy na moje sygnały. Nie certolenia się w stylu cicho itp. - przeciwnie swoją stopniowo przyuczałam do co raz większej normalności zachowań człeka - hałasowania, biegania obok, skakania, machania rękami, rzucania obok różnymi przedmiotami, tak by jej to zwisało. W jeździe dużo krótkich nawrotów, kręcenia, rytmu, nagradzania konia (szczególnie jeśli brakuje mu pewności siebie, jest bojaźliwy). Wyszłyśmy uspokajającej rutyny (koń zaczyna wiedzeć co będzie się dziać i poprawia się jego zaufanie), do co raz większego urozmaicania (u nas atutem była ciekawskość klaczy- którą konsekwentnie rozwijałyśmy, dziś klacz jest przez to odważniejsza). Pokonując razem przeszkody, koń zaczął szukać we mnie oparcia, jakby pytać się spojrzeniem. Pomoce najpierw dostosowane do czułości, w trakcie szkolenia, co raz normalniejsze- u nas się to sprawdziło.To samo stopniowo co raz mocniej i pewniej z dotykiem. Dużo nagród w postaci minuty, dwóch nic nie wymagania- to po dłuższym czasie rewelacyjnie wycisza. Pracy na lonży miałyśmy mało (mimo, iż lonżowania uczyła mnie rewelacyjna profesjonalistka w tym zakresie), jednak zabawy na linie wg mnie są o niebo lepsze dla koni z kłopotami emocjonalnymi (procentowo mocniej angażują racjonalne myślenie koni niż lonża, ale dobre lonżowanie może być też bardzo użyteczne). 
      Stopniowo w trakcie pracy emocje klaczy się zmieniły- uspokoiła się, nabrała zaufania, chęci współpracy, stała się bardziej ciekawska, odważniejsza, zrównoważona, szybsza do opanowania. Z konia który rozwalał boksy, odpalał wrotki do zapienienia się, lub przeciwnie zamierał, potem wybuchał- stała się miłym, skupionym konikiem do rekreacyjnego tuptania, bardzo oddanym, z emocjami łatwymi do opanowania (zazwyczaj po max kilku sekundach się wycisza).  💘

      Natomiast druga strona medalu. Ja.  😁    Całe szczęście byłam na tyle pokorna, że wsłuchiwałam się w to co podpowiadał mi swymi reakcjami koń.  Ogólnie dała mi wciry  😂    Przede wszystkim w trakcie pracy stopniowo ujarzmiałam swój strach (pozostał mi chyba w kwestii hubertusów, zawodów itp.). Sama praca z koniem,  pokonywania wspólnie problemów przyczyniły się do zwiększenia mojej pewności siebie przy koniach, spokoju, odwagi; umiejętności większej i świadomej kontroli emocji, a przez nie  NIEŚWIADOMEGO SPIĘCIA MIĘŚNI i ich rozluźniania; większego zaufania koniowi i wiary w niego. Musiałam znacznie poprawić język ciała  i stanowczość- bo koń udawał, że mnie nie rozumie (zresztą gesty miałam zamazane wieloma zbędnymi ruchami, słabo czytelne).  Nauczyłam się częściej wybaczać błędy (koniowi i sobie), przez co jazda na większym laicie dała nam więcej radochy. Stopniowo przy tych zmianach koń zaczął mnie szanować, słuchać, uspokajać się na moje reakcje, zaczęłam dawać jej psychiczne oparcie.
Nauczyłam się świadomie uspokajać swe emocje, myśleć  o oddechu (!), o rozluźnieniu wczuwając się w poszczególne partie ciała i je rozluźniając, nie przewidywać za dużo strachów, duchów (a jeśli wiem, że będą poprawić skupienie klaczy na mnie, zająć ją poprawiając swe  rozluźnienie, oddech).
Wożenie się na pasażera- jest ekstra ćwiczeniem dla rozluźnienia jeźdźca. Bardzo przydatne także okazały się ćwiczenia Sally Swift ('Harmonia jeźdźca i konia'😉.
  Tak sobie myślę, że Parelli to niesamowicie łebski facet- opracował świetne metody poskramiania emocji człeka w pracy z końmi (  który często dzięki temu  zaczyna sobie radzić z koniem ) 🤣
 
    Ktoś pisał o za dużym ogłowiu- broń Was Boże przed takimi pomysłami, przy takich koniach. Tu trzeba mieć bardzo dobrze dopasowany sprzęt, nie za ciasny, a prze nigdy za luźny. Przy pierwszych wsiadaniach na moją, miałam minimalnie za luźne policzka ogłowia. Klacz szarpnęła się niespokojnie pomocnikowi z ziemi, a ogłowie się przesunęło, tak, że wędzidło było poza pyskiem, w pysku znalazło się policzko. Wystraszyła się, emocje zagrały, na szczęście zaczęła słuchać głosu, uspokajania i  wykazała mnóstwo dobrej woli, uspokoiła się (a my przez chwilę udawaliśmy, że z ogłowiem wszystko jest ok i tak ma być).

Edycja. Posta  wysłałam nad ranem, dlatego dziś poprawiam niedociągnięcia językowe, wyrażeń, ew. dopisuję :

      Skutecznych metod wyciszania takich koni jest wiele, szczególnie gdy są dobrze, konsekwentnie wykonane w danej sytuacji. Dlatego dobrze jest dokładnie ustalić sobie cele pracy. Np. moją też dało by, się zrobić konwencjonalnie ( np. tak jak ładnie to Halo opisała ), prawdopodobnie zajeżdżenie i korekcja trwałaby krócej, a koń lepiej technicznie by dziś pracował pod siodłem. Ale moim marzeniem był koń oddany, także w trudnych sytuacjach (np. tak jak w historii z ogłowiem), oraz bardzo duże wyciszenie konia (dużo szybsze, większe niż spodziewane efekty konwencjonalnych metod) - dlatego chwyciłam za sznurki. A jak ktoś nie ma warunków, chęci na sznurki, to wierzę, że i tak stopniowo  przy dobrym podejściu konia da się  wyprowadzić do względnej normalności.
Hypnotize myślę, że Wam się to uda, jak popracujecie nad sobą nawzajem. Ten koń bardzo wiele może Cię nauczyć, o ile otworzysz się także na własne problemy i nad nimi zaczniesz pracować, równie mocno, jak nad urazami klaczy.

  A w kwestii trwałości efektów pracy- wiem, że gdyby moja dziś dostała się w nieodpowiednie łapki, prawdopodobnie wróciła by do znerwicowania, odpałów itp. Niestety to już jest koń specjalnej troski (a raczej podejścia), ale coś za coś - za to jest moim genialnym partnerem.

A tak w ogóle wkurza, to, że już jest kilka podobnych tematów i czuję, że masę powtarzam (i chyba nie tylko ja)  😵
gracja03   "Kto dosiadł konia ten dosiadł wiatr"
23 czerwca 2009 11:49
nie mam pojęcia gdzie o to zapytać więc zapytam tu,

nie jest to typ z turbodoładowaniem ale przypadek z opóźnioną reakcją

Jeżdżę teraz 5 letnią klacz ale mało jeżdżoną. Ma strasznie opóźnioną reakcję na sygnał do zatrzymania, sprawia wrażenie twardej w pysku ale wiem , że jest mięciutka i wie co oznacza takie zachowanie ze strony jeźdźca. Jeździłam ją dosyć długo dając jej normalny sygnał ale olewała to zupełnie do tego stopnia, że potwornie bolały mnie ręce po jeździe. Zatrzymywała się z kłusa z wielkim opóźnieniem. Postanowiłam uprzykrzyć jej to zachowanie delikatnie poszarpując ją wodzami, efekt jest . Kilka zatrzymań z poszarpywaniem za wodze i przy kilku następnych klacz na bardzo delikatny sygnał zatrzymuje się praktycznie w miejscu. Ale wsiada ktoś inny i kobyła dalej po swojemu, wsiadam na nią w dzień później i wszystko trzeba zaczynać od początku. Jest to typ takiego osiołka , jakiego mnie stworzyli takim jestem i tak zrobię po swojemu. Reakcja na pozostałe sygnały jest natchmiastowa, problem jest tylko z zatrzymaniem. Zmieniłam jej już nawet wędzidło ale nic to nie dało.
Jak do niej dotrzeć , przecież nie można jej jeździć w taki sposób.
Myślicie , że po kilku -kilkunastu godzinach takiej jazdy utrwali sobie prawidłową reakcję?
A może jednak nowy wątek? np. problemy przy przejściach?
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
23 czerwca 2009 12:07
nie róbmy z wątków o konkretnym problemie wątków zbiorczych na wszystko.

Też jestem zdania że jak najbardziej nowy wątek utworzyć o tytule np. "końz opóźnioną reakcją?",  czy o tytule sugerowany przez Halo.


. Jeździłam ją dosyć długo dając jej normalny sygnał ale olewała to zupełnie do tego stopnia, że potwornie bolały mnie ręce po jeździe. Zatrzymywała się z kłusa z wielkim opóźnieniem. Postanowiłam uprzykrzyć jej to zachowanie delikatnie poszarpując ją wodzami, efekt jest . Kilka zatrzymań z poszarpywaniem za wodze  


Przy normalnym sygnale ręce nie bolą!

Ręce przy zatrzymaniu to tylko ostatni sygnał, a nie jedyny.
A Ty jeszcze robiłas jej " piłę" , czy w inny sposób sprawiałaś ból - fajny sposób na uprzykrzanie życia koniowi.

christine   zawodnikowanie reaktywacja. on the go.
23 czerwca 2009 12:13
guli nie bądź taka cwana. koń przy normalnym sygnale dosiad + ręce na końcu też potrafi się dosyć skutecznie upieprzyć bez winy jeźdźca, a tylko z powodu swojego widzi mi się. mój mi zrobił gdzieś miesiąc temu taki numer, że on ogólnie to nie i on będzie tylko skakał, a po płaskim będzie miał gdzieś. już o tym pisałam w innym wątku, ale z trenerem sposób został znaleziony i dwie jazdy "karne" rozwiązały problem raz mam nadzieję na zawsze (nie chcę nic polecać, bo moje zwierze to silny facet, bardzo pomysłowy i przy tym bardzo trudny z turbodoładowaniem) więc nie uogólniaj...
gracja03   "Kto dosiadł konia ten dosiadł wiatr"
23 czerwca 2009 12:17
[quote author=gracja03 link=topic=5876.msg282214#msg282214 date=1245754176]


. Jeździłam ją dosyć długo dając jej normalny sygnał ale olewała to zupełnie do tego stopnia, że potwornie bolały mnie ręce po jeździe. Zatrzymywała się z kłusa z wielkim opóźnieniem. Postanowiłam uprzykrzyć jej to zachowanie delikatnie poszarpując ją wodzami, efekt jest . Kilka zatrzymań z poszarpywaniem za wodze  


Przy normalnym sygnale ręce nie bolą!

Ręce przy zatrzymaniu to tylko ostatni sygnał, a nie jedyny.
A Ty jeszcze robiłas jej " piłę" , czy w inny sposób sprawiałaś ból - fajny sposób na uprzykrzanie życia koniowi.


[/quote]
ubarwiłas sobie to trochę, napisałam wyraźnie że delikatnie poszarpywałam a nie robiłam PIŁĘ to po pierwsze, po drugie jest to koń rekreacyjny i nie jest tak wyszkolony jak Ci się wydaje. Po trzecie jeździłam ją normalnie to znaczy że dawałam jej sygnał wodzami (jak to ująć abyś znowu nie przekręciła) delikatnie kierując ręce do siebie ale mogłam to robić godzinę a ze strony konia i tak reakcji nie było stąd mój ból w rękach bo aby ją zatrzymać musiałam chwilę " siłować " się z nią. Zamiast mnie na dzień dobry krytykować wykaż sie jakimś dobrym pomysłem .

Proszę moderatrów  o przeniesienie części dyskusji o problemach z zatrzymaniem do nowego wątku http://www.voltopiry.pl/forum/index.php/topic,7084.0.html
Gracja, a możesz wytłumaczyć zdanie "dając jej normalny sygnał ale olewała to zupełnie do tego stopnia, że potwornie bolały mnie ręce po jeździe." ? Boleć ręce mogą od silnego trzymania za pysk bądź od konia, który np. co rusz wiesza się na wędzidle, wyszarpuje wodze, wiesza się na wędzidle i zapierdziela ile fabryka dała.... Na normalnym kontakcie ręce nie bolą.
Pasza uspakająca, moja dostaje Spillers COOL MIX.

Lotnaa   I'm lovin it! :)
23 czerwca 2009 15:21
gracja03, a może o łydce zapomniałaś?  😉

Ja się tu pochwalę maleńkimi postępami z moim Banjo. Pierwsze 20-25 minut jazdy na nim to naprawdę przyjemność. Jest dość luźny, nie napiera na wodze, często ma też "magiczne momenty", kiedy się niesie zupełnie sam, robimy sobie skrócenia i wyciągnięcia w kłusie i chyba to bardzo polubił, czuję się wtedy jak na jakiejś poważnej dresiażowej maszynie  😉
Niestety, po ok 25min Banjo stwierdza, że czas na galop i rozluźnienie nam się kończy, drepcze w miejscu i wciąż pyta: "może już może już??!!!???". A po zagalopowaniu mamy starą historię, co prawda udaje nam się przejść do normalnego kłusa i dość szybko do stępa, ale o stępie na długiej wodzy nie może być już mowy.
Nie wiem, czy kiedykolwiek będzie z niego normalny koń  🙄
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
23 czerwca 2009 15:51
Lotnaa
A może macie bardzo schematyczną jazdę jak dla takiego konia?

Może np. wplataj galopy to tu to tam  (oczywiście po rozluźnieniu i rozprężeniu) ?
Jak mi moja cholera szybko i ładnie rozluźni się to zagalopowuję wcześniej (tak by utrzymać rozluźnienie), potem znowu kłusy, ew. poprawa rozluźnienia, przeplatane z galopami, a innego dnia np. mamy galopy prawie na końcu jazdy. Nigdy obecnie nie zagalopowujemy  na jakimkolwiek spięciu konia. Bo wygalopować to się ona może z końmi na padoku. Obecnie zaczynam nawet dodawać energii (utrzymując rozluźnienie) co jest fajne przry koniu który kiedyś odpalał wrotki.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
23 czerwca 2009 16:06
Dorotheah , próbowałam już jazd bez żadnego galopu, ale on nakręca się z czasem. Nawet jeśli nie zagalopuję wcale, to po max. 25 min zaczyna się mała schiza. Ale jeśli zagalopuję np. po 10 minutach, to już nie jesteśmy w stanie wrócić do normalności. Myślę, że po części jest to spowodowane tym, że jest to skoczek, więc podpala się i czeka na "finał" (chociaż ja skaczę na nim mało i rzadko, ale swego czasu, zanim ja zaczęłam go jeździć, niemal każda jazda kończyła się skokami, poza tym był głównie lonżowany).

Obecnie zaczynam nawet dodawać energii (utrzymując rozluźnienie) co jest fajne przry koniu który kiedyś odpalał wrotki.

Tak, to jest rewelacyjne uczucie  😀  tym bardziej, jak całą tą energię daje się okiełznać. Teraz myślę, jak to zrobić w galopie, ale nie wiem czy jest to możliwe. Póki co cieszę się każdymi ułamkami sekundy kiedy odpuszcza.
Lotnaa- moim zdaniem tylko CZAS. I zmieniać schematy jazd na jazdy nietypowe. Chodzi mi o to, żeby np. jakiś czas jeździć kłusem, bez galopu. Kiedy koń się zaczyna rozkręcać ( bo jego zdaniem czas na galop i skoki) to zrobić mu koniec jazdy. Albo zsiąść, połazić z nim po placu i wsiąść znów. Tak by było jak najbardziej nietypowo. Na następnej- np.zacząć od kółka, dwóch galopu- tak znienacka. Zanim zdąży się nakręcić-kłus. I czas, czas.
Odważyłam się poradzić Ci, bo sama miałam podobnie. Koń z rekreacji i przyzwyczajony do tego, że jazda na ujeżdżalni to najpierw stęp, potem kłus i po ok. 15 minutach kłusa- galop. I kiedy nie pozwalałam galopować, to miałam nie konia w kłusie, ale torpedę zawieszoną na wędzidle i przebierającą nogami, aby szybciej.  😉
Pomógł GŁÓWNIE CZAS, no i ta zmiana schematów.
Popieram  🙂 Lotnaa a jak jest na lonży? Bo jeśli w miarę OK - to próbowałabym zagalopowań w niskim ustawieniu, gdy tylko koń się rozluźni - samo zagalopowanie, od b.delikatnych pomocy, taka ledwie zmiana rytmu - i albo spacer w nagrodę, albo praca zanim napięcie się nie pojawi. Ale jeśli na lonży też dramat - to bym po prostu nie wsiadała  🙁 albo robiła lonżę w tej drugiej części jazdy (i różne zabawy).
Lotnaa   I'm lovin it! :)
24 czerwca 2009 11:20
halo, ja go nigdy nie lonżowałam, jestem w stajni ok. 3 razy w tyg i właścicielka chce, żebym go wtedy jeździła.
Niestety nie jest to mój ogon i nie mam pełnej dowolności.
Ogólnie nie jest tragicznie, nie gna strasznie do przodu, tylko siedzi na wędzidle i zazwyczaj każdy mały oddający ruch ręki oznacza większą foule. Ale na parkurze zwalnia, co wynika też z problemów z zakrętami kiedy się go chce naprowadzić na przeszkodę - mimo mocnej zewnętrznej łydki i wodzy zdarzają mu się takie zawieszenia: 

Ostatnio kiedy był na zawodach miał dwa przejazdy na czysto, ale dostał pkt karne za przekroczenie normy czasu.

tunrida, z tym zsiadaniem w trakcie jazdy to może być dobry pomysł  :kwiatek:
Mam też problem tej wagi , ponieważ 10 miesięcy temu przytrafiłam mi się Klacz (w 70 % folblut) . Jeżeli chodzi o siodłanie i dogadywanie się z koniem z ziemi to jest naprawde między nami dobra relacja . Gorzej jest kiedy siedze na moim koniu . Nawet nie potrafimy się zgrać w stępie , kierowanie nią to naprawdę duzy wysiłek . Koń nie chodzi jednostajnie , kiedy kłusujemy najchętniej przeszła by do dzikich galopów , w których ciężko ją zatrzymać , zatrzymuje ją wtedy kiedy z niej spadam . Mamy naprawdę duzy kłopot. Staramy się to zwalczyc wiele doświadczonych osób mi pomaga ale narazie efekty są niewielkie.
Teraz powiem wam co robimy z Kaliną , więc klacz jest regularnie lonżowana ma podpięty wypinacz trójkątny i załozony pas do lonzowania (kolejny problem Kaliny nosi strasznie łeb do góry , a chciała bym żeby chodziła do dołu ) Podczas lonzowania staram się wyciszyć konia poprzez ustawione belki które koń przechodzi (kalina nie podnosi nóg do góry ) , jakieś małe przeszkody do (50 cm ustawiane na wzór cavaletti) I na lonzy naprawde nardzo wyciyszyła swój galop lecz gdy na niej siedze robi to samo (czyli pędzi najszybciej jak potrafi i ciężko ją zatrzymać , czały czas tylko dziki galop ) a kiedy pracuje z niąą na lonzy to zwalnia na komendy głosowe i ogólnie wykonuje moje polecenia , a jak na nią wsiąde to nie potrafi się dostosować .
Zamiast wielu doświadczonych osób znaleźć jedną, a doświadczoną i ogarniętą - znaczy normalnego trenera, który/która popracuje z wami jako parą. Praca z ziemi (jakakolwiek...) może sobie być super hiper, ale pod siodłem to pod siodłem i niektórych rzeczy się nie przepracuje (np. własnego dosiadu). Może być tak, że źle siedzisz, coś robisz nie tak i przez to klacz pędzi.
Możesz mieć racje dużo nad sobą pracuje , hymm z dosiadem to raczej nie mam problemów , bo klacz nie pędzi tylko ze mną również z innymi , a na innych koniach nie mam problemów . Spróbujemy rozejrzeć się nad jakimś trenerem .
kasztanowakalina a może coś ją boli, plecy? Z Twojego opisu wynika że próbuje szybko się pozbyć jeźdzca. Może ucieka od bólu?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się