Ostrożości nigdy dość.

W stajni niedaleko mnie pewna kobieta prowadziła ogiera na lonży zawiniętej wokól dłoni i palców. Koń zaczął się wyrywać i tak oto nie ma 2 albo 3 palców...
dempsey   fiat voluntas Tua
03 listopada 2010 16:48
Mnie chyba nigdy nie przychodzi do głowy, ze mogą mnie kopnąć, ugryźć, czy nie przyjść .


no właśnie - im więcej koni, im więcej sytuacji, tym więcej się o nich dowiadujemy

ja na przykład nigdy nie pomyślałabym że koń biegający i nawet ostro brykający na lonży w poprawnie zapiętym dopasowanym ogłowiu może się tego ogłowia jakoś pozbyć.. a zdarzało mi się przez wiele lat lonżować wiele rozmaitych koni i stawać w różnych sytuacjach. w takiej - po raz pierwszy.
teraz zawsze będę brać pod uwagę taką ewentualność, chociaż prawdopodobieństwo jest niewielkie (ok, przy tym konkretnym koniu jest większe)
Maddie   Hucykowa demolka na wakacjach
03 listopada 2010 18:08
Ja sie nie smieję ale nie można wpadać w skrajne zachowania, niestety trzeba uważać...i miec wychowane konie.
Wypadki sa wszędzie.


Jestem ciekawa, co MI POWIESZ na to, że aktualnie mam konia niewychowanego, ponoszącego, kopiącego, gryzącego, uciekającego, dębującego i atakującego człowieka przy wyprowadzaniu na pastwisko/maneż... Ogółem czyste zło. A dlaczego? Bo nie został przez nikogo nigdy wychowany i był rozpuszczany. Plus może ktoś mu dał niezłego kopa w przeszłości.

Dzisiaj? Zrzucił mnie i to w bardzo chamski sposób.
Ostatnio jak szliśmy na maneż, usłyszał konia za sobą, zaczął się tak rzucać, że myślałam, że ja utrzymam, ale ogłowie strzeli.
Jeszcze niedawno na jeździe raz na minutę musiał wystrzelić z kopyta z brykami.
Przy czyszczeniu tylnych kopyt przymierza się do kopnięcia. Ogółem osiodłać się da, ale prowadzić go GDZIEKOLWIEK to się czasami boję.
Aktualnie jest lepiej niż było - konia wychowuję bez bata, bez kopania, bez szarpania (niestety, ale na nim w taki okropny sposób jeździli do tej pory). Pracuję z koniem regularnie od dwóch tygodni. Mała poprawa już jest.

Ale czy to moja wina, że mam niewychowanego konia i na prawdę chamskiego? Dodam że to kuc 145 cm, a ja baba 175 cm go utrzymać już czasami nie potrafię i sił mi brakuje...
.
😀 Rozumiem wasze problem z koniem .Ja jak kupiłam swoja kobyłkę  miła  2,5 roku była zła.Na poczatu ugryzła mojego tatę w rekę a potem moja mamę w pierść.Na szczęcie nic sie nie stało. Jak miał pawie 4 lata  ,posatowilismy  ją zajeżdzic i wtedy zaczoł sie dramat..Jak  trzeba było zakładać ogłowie to potrzeba było 3 osoby, przy podkuwania aż 5 osób.Natomiast zajeżdzanie było trudne i długie.Dopiero zanjomy który szkoli konie metoda naturalna  zajędził konia w tydzień.Bez bata i innych  pomocy.Obecnie klacz ma  9 lat i jest jak przytulanka.Przychodzi na gwizdanie,kłania się robi różne sztuczki.Poprostu jest kochana.
[quote author=guli link=topic=5596.msg756519#msg756519 date=1288777181]
Mnie chyba nigdy nie przychodzi do głowy, ze mogą mnie kopnąć, ugryźć, czy nie przyjść .


no właśnie - im więcej koni, im więcej sytuacji, tym więcej się o nich dowiadujemy[/quote]

Naprawde uważasz, ze w ciągu swoich 50 lat widzialam tylko swoje dwa konie?
Podstawą jest zawsze prawidłowa relacja koń- czlowiek.
I nic więcej.
Nie zajmujesz się jednocześnie dwoma, czy 10 końmi naraz- tylko jednym w danej chwili.

ja na przykład nigdy nie pomyślałabym że koń biegający i nawet ostro brykający na lonży w poprawnie zapiętym dopasowanym ogłowiu może się tego ogłowia jakoś pozbyć..

Czy nic Cie w tym cytowanym zdaniu nie dziwi??
Nie warto zastanowić się czemu koń ostro bryka na lonży i potrafi nawet pozbyć sie ogłowia , żeby tylko uwolnić się od takiej pracy??
Nigdy nawet nie starasz się odczytac końskiego komunikatu?

Podejrzewam, że zawsze  będziesz miała problemy takie, czy inne z konmi.
.
haha guli normalnie umarłam... Chcesz mi powiedzieć że koń brykający na lonży tak ze zgubi ogłowie oznacza ze mu się krzywdę robi i zwierzak cierpi?? OO matko ile ja juz widziałam wrednych ludzi nie odczytujących końskich komunikatów.. Dziwne że po jakims czasie komunikat znikał i koń zaczynał grzeczniej pracować....  🤔wirek: 🤔wirek:
xxagaxx, to dlatego ze zlamalo mu sie charakter!
xxagaxx, to dlatego ze zlamalo mu sie charakter!


a noo możliwe, nie pomyślałam. Biedne koniki. Mój też był jakiś czas temu biedny. Wzięłam go na lonżę po około 3 tygodniach byczenia się na pastwisku i brykał, kwiczał... I też mu w końcu złamałam charakter bo się uspokoił.
ja muszę chyba poprosić Guli, żeby wychowała mojego, bo nie dość, ze bryka na lonży okrutnie, to nie chce chodzić za mną luzem po nieogrodzonej przesrzeni. Mało tego- tak się mnie boi, że z hali kiedyś wyskoczył  😉
haha guli normalnie umarłam... Chcesz mi powiedzieć że koń brykający na lonży tak ze zgubi ogłowie oznacza ze mu się krzywdę robi i zwierzak cierpi?? OO matko ile ja juz widziałam wrednych ludzi nie odczytujących końskich komunikatów.. Dziwne że po jakims czasie komunikat znikał i koń zaczynał grzeczniej pracować....  🤔wirek: 🤔wirek:


O tym ,że koń przyzwyczaja się do wszystkiego- chyba słyszałaś, może czytałas ?
Może tez warto poczytać , że koń ucieka ze strachu- tak go natura urządziła.
Wrednych ludzi przyzwyczajonych do rządzenia  zwierzęciem tez widziałam- i co z tego?

I takich, którzy narażają świadomie , lub nieświadomie konie i ludzi  na niebezpieczeństwo - też znam i postów takich całkiem sporo.
A to, ze nie obawiam się agresywnych  konie wynika z tego, ze sama nie zachowuje sie wobec nich agresywnie , staram sie nie stwarzać im zagrożenia .

dempsey   fiat voluntas Tua
03 listopada 2010 23:29
guli - oczywiście że wiem dlaczego koń brykał
z oczywistych powodów, ale specjalnie dla Ciebie mogę je wyłuszczyć, czemu nie 😉
wdrażany po dłuższej przerwie do pracy 6letni koń ma prawo bryknąć i odpalić, zwłaszcza gdy dostaje nieźle jeść po rekonwalescencji a w dodatku gdy sprawdza czy może się po raz kolejny odwrócić i iść pod włos + wietrzna pogoda i krowy w zasięgu wzroku oraz stosunkowo nowe miejsce
no ale przecież powinnam odczytać jego komunikat i dać mu święty spokój
tak, być może będę miała problemy z końmi przez całe życie  😎 nie wykluczam, nie wykluczam....

ale wracając do tematu, nie napisałam o tym w tym watku by roztrząsać powody brykania.
napisałam by przestrzec, że czasem zaniechanie banalnej pozornie czynności prowadzi do niebezpieczeństwa
że koń może pozbyć się ogłowia na lonży
ogólnie, że rutyna gubi

btw, skąd przekonanie, guli, że zarzucam Ci znajomość jedynie dwóch koni  😁 czy o Tym wspomniałam w moim poście?
guli czy ty naprawdę wierzysz w to co piszesz?? Bo normalnie aż się wierzyć nie chce..
Nawet nie wiem od czego zacząć.. Bo nawet nie wiem czy jest sens  🤔wirek: 🤔wirek:
Pracowałaś kiedyś z ogierem?? Nie potulnym kochanym miśkiem?? Tylko takim co kryje, co hormony buzują?? Czy po prostu z koniem który ma silny charakter i najzwyczajniej w świecie próbuje Cię dominować?? Co kombinuje jak może BO NIE CHCE PRACOWAĆ?? Takie konie brykają, wkurzają się. Straszą w boksie, podgryzają... Nie datego że się boją tylko dlatego że nas testują, na ile se mogą pozwolić.

I oczywiście moze się zdarzyć jeden przypadek na mase koni który jest zestresowany i boi się ludzi, który ma problemy zdrowotne. Tak, tak też się zdarza. Ale na litość boską nie każdy uparty koń jest przerażony i obolały. Nie każdy ma jakś straszną przeszłość, gdzie wredni ludzie znęcali się.

[quote]A to, ze nie obawiam się agresywnych  konie wynika z tego, ze sama nie zachowuje sie wobec nich agresywnie , staram sie nie stwarzać im zagrożenia. [/qoute]

Jeżeli za niestwarzanie zagrożenia uważasz nie pojawianie się w zasięgu 10m od takich koni to naprawdę możesz czuć się bezpieczna. Bo w kazdym innym wypadku, nieważne jak bardzo "nie stworzysz im zagrożenia" możesz oberwać.
dempsey   fiat voluntas Tua
03 listopada 2010 23:47
moim zdaniem guli nie tylko szczerze wierzy w to co pisze, ale także wierzy, że pewnego dnia tacy ludzie jak Ty czy ja, bezmyślnie dręczący spokojne konie tak, że brykają, nawrócą się na dobrą drogę i zrozumieją wreszcie wysyłane przez nie komunikaty

podpisuję się pod zdaniem kolegi Tomusia:
[quote author=Tomuś link=topic=5596.msg756466#msg756466 date=1288771346]
Wszelkie zasady, które tu padły należy streścić do "Bezpieczeństwo przy koniu daje wiedza o nim i myślenie, a to i tak nie redukuje ryzyka do 0".
[/quote]
ja muszę chyba poprosić Guli, żeby wychowała mojego, bo nie dość, ze bryka na lonży okrutnie, to nie chce chodzić za mną luzem po nieogrodzonej przesrzeni.


Nieporozumienie-  to człowieka w takiej sytuacji trzeba wychować , a nie konia.
On zachowuje się po końsku, tak jak potrafi.. a człowiek podobno potrafi się posługiwać własnym , o wiele większym mózgiem ( nawet w granicach 3 %) 🤔
Ale niektórym łatwiej drwić z tego, czego nie umie , nie zna , nie rozumie, niż uczyć się.
A przecież wiedza obecnie jest łatwo dostępna-  czasem ta wiedza boli  , ale da się przeżyć 😀

Mało tego- tak się mnie boi, że z hali kiedyś wyskoczył  😉


Widzę, że sprawiło Ci to ogromną satysfakcję - dlaczego?

Dempsey - nie ma znaczenia, ile koni będziesz lonżowała w życiu.
One są różne, a Ty ciągle taka sama.

Ed ma rację.
Jest ogromna rzesza ludzi zajmujących się końmi- a nie mają do tego ani talentu, ani wiedzy.
Czyli brak im kwalifikacji.
przepraszam Cię bardzo a jak niby człowieka trzeba wychować?? Żeby użył mózgu i zrozumiał że powinien konika luzem na stepy do naturalnego środowiska wypuścić i dać mu spokój??

Widzę, że sprawiło Ci to ogromną satysfakcję - dlaczego?
Użyj teraz Ty tych 3% bo absolutnie nie zrozumiałaś o co chodzi dempsey..


Dla mnie EOT, bo jak widać nie odpowiadasz na żadne pytania tylko dalej o tych niedobrych niemyślących ludziach zanęcających się nad końmi. 
Dajcie spokój dziewczyny, Guli ma swój własny i indywidualny sposób wychowywania koni oraz swoje indywidualne mądrości, których i Salomon nie przegada. 🙂
Guli, a spotkałaś na swojej drodze konie wesołe? takie które brykają, bo się cieszą, przeskakują płoty pastwisk, bo na zewnątrz jest fajniej? takie, które nie chcą zrobić krzywdy,ale mogą zrobić niechcący? takie, które po tarzaniu od razu wystrzeliwują radośnie do góry? taki koń jest wg Ciebie nieszczęśliwy czy niewychowany? Bo ja nie zamierzam zabijać w moim koniu tej radości i robić z niego ciapka snującego się za mną- owszem bez uwiązu,ale też bez tego błsku w oku
Łooo matko. To ja jestem dręczyciel koni.... - jeden wałach notorycznie "dla jaj" wyskakuje poza pastwisko - ale to ma chyba chłopak jakąś traumę na tym pastwisku, albo co  🤔. Muszę mu stworzyć mniej traumatyczne warunki hehehe. Natomiast parę dni temu inny z koni na lonży bryknął, zrzucając młodą adeptkę jazdy (niestety na tyle pechowo, że łapka w gipsie). Ja myślałam, że to ot taki wesoły bryk, a tu wychodzi, że molestuję konia. I żeby nie było - nie uważam, iż wypadek amazonki to powód do śmiechu, absolutnie, poprostu nieszczęśliwy wypadek, choć koń z tych misiowatych, osiołkowatych i wychodzonych, ale jakoś nie mogę powiązać bryknięcia z traumą. Może nie potrafię zrozumieć własnego konia.....  🙄 - on coś do mnie mówił....  😵
Też miałam do czynienia z koniem wyskakującym, który to uciekał za stadem. Niska pozycja, wypuszczany i wpuszczany był ostatni. Dopóki się go nie nauczyło, sąsiadowi w pole wpadał. Notorycznie.

Ja znam sytuację, że bł młody misiek, tulas. Mówiono o nim, że muła z charakteru przypomina. I co? Razu pewnego właścicielka go lonżowała, wszystko rzecz jasna w jak najlepszym porządku. Nagle koń stanął, gwałtownie zawrócił i na nią... Odskoczyła, nic jej się nie stało. Następnym razem już sobie nie pozwoliła, bo próbował jeszcze raz. Nie ma dnia ani godziny, która by mówiła, że można być całkowicie bezpiecznym.
ash   Sukces jest koloru blond....
04 listopada 2010 10:18
Nigdy nie wiadomo kiedy i co "odbije". Mój kary przeważnie grzeczny i spokojny, przy wszystkich zabiegach pielęgnacyjnych zasypia, nawet dentysta mu nie straszny. A na padoku, lonży i nawet pod siodłem wykonuje przeróżne ewolucje, bryki,barany,wywrotki i wyskoki z padoku. Co mam mu zrobić? Taki już jest, wesoły jak to określiła Forta. Dopóki nie robi nikomu krzywdy(ani sobie) nie zamierzam go zamknąć w stajni na 24h żeby nie brykał!
Chciałabym spotykać na swojej życiowej drodze tylko takie dobre i miłe konie. Przykład z ostatnich tygodni. Znajoma ma konia, ideał w obsłudze. Stoi bez przywiązywania, można go odkurzać, kąpać, myć mu zęby, wkładać palce do uszu. Podczas stania na myjce, schylona myła mu kopyto z przodu, gdy nagle koń przestraszył się czegoś i stanął dęba. Cóż, też nie ma kwalifikacji?  😉
Guli, a spotkałaś na swojej drodze konie wesołe? takie które brykają, bo się cieszą, przeskakują płoty pastwisk, bo na zewnątrz jest fajniej? takie, które nie chcą zrobić krzywdy,ale mogą zrobić niechcący? takie, które po tarzaniu od razu wystrzeliwują radośnie do góry? taki koń jest wg Ciebie nieszczęśliwy czy niewychowany?  


Takie konie są radosne- sama takie mam. 😀
Choć moje nie wskakują z ogrodzeń umownych- typu luźna taśma bez prądu 😉

Ale jeśli  koń zaczyna to robić w czasie pracy- to już pewien sygnał.
A przecież była mowa o pracy, a nie koniach w czasie odpoczynku.

To wątek przecie o dzikich i niebezpiecznych koniach 😀

Więc znalazłam stare swoje zdjęcie.  

Od razu wyjaśniam, że to cudze , obce mi konie  daleko od swojej stajni.


I wyjaśniam.
Szefowa- klacz nie zdeptała mnie, nie kopnęła- też jakiś dziwny koń, choć miśkiem zdecydowanie nazwać jej nie można.

A  i tez w tym czasie byłam mocno dorosła. 🙂

Do ASH:

Zabawy końskie na pastwiskach to norma 😉
Czemu to ma być dziwnym  a niebezpiecznym zachowaniem?  🤣

ash   Sukces jest koloru blond....
04 listopada 2010 10:27
A na padoku, lonży i nawet pod siodłem wykonuje przeróżne ewolucje, bryki,barany,wywrotki i wyskoki z padoku. Co mam mu zrobić? T


wyraźnie napisałam że nie tylko na padoku.
dea   primum non nocere
04 listopada 2010 10:31
Szefowa- klacz nie zdeptała mnie, nie kopnęła- też jakiś dziwny koń, choć miśkiem zdecydowanie nazwać jej nie można.


A ja przechodziłam na czerwonym świetle - nie raz - i nie rozjechał mnie samochód. Ludzie, demonizujecie samochody! Wystarczy się ich nie bać i zawsze zwolnią i ominą - serio! Nie raz to widziałam. One naprawdę nas, pieszych, widzą i nie chcą zrobić krzywdy. Patrzenie na kolor światła to jakaś bzdura. Samochody to nie potwory.

BTW. Ciekawe czy człowiek, który został dziś ze skutkiem śmiertelnym potrącony na obwodnicy trójmiasta, przechodził tamtędy pierwszy raz...

PS. guli - sama tak nie raz leżę między końmi i przy koniach, ale wiem, że ryzykuję i na pewno nie będę tego nikomu polecać 😉 podobnie jak przekraczania ulicy na czerwonym świetle. I to bynajmniej nie dlatego, że konie/samochody to potwory.
No to super, że Cię nie zdeptała. Nie widzę dokładnej odległości od tego kasztana, ale jakby ten kasztan nagle wystrzelił z zadu, to wielce prawdopodobne, że ta cudna klacz by jednak uskoczyła prosto na ciebie. Ale spoko loko - ja tak leżysz i nie jesteś agresywna, to koń na pewno nic nie zrobi, na pewno!
😲
a mnie zawsze intrygowało, skąd się biorą wypadki śmiertelne przy koniach...
Mój też z tych miśkowatych, nigdy go nie przywiązuję do czyszczenia ani ubierania, choć jest do wiązania przyzwyczajony. Kiedyś dawno tuż po zakupie, na myjce (notabene nowy kantar, 20 minut na głowie konia 😉 ) wokół jego nóg zrobiła się kałuża, schylił się, popatrzał, ujrzał swoje odbicie, wystraszył się go, odskoczył, kantar nacisnął go na potylicę, odsadził się i kantar strzelił. Nigdy przedtem ani nigdy potem nie odsadził się ani nie robił żadnych histerii z powodu kałuży powstającej na myjce. Ot, taki przypadek. Każdy koń, nawet wychowany, wyuczony, spokojny, misiek, nawet tzw. święty koń, co to uważa człowieka za Boga (mam przyjemność takim się opiekować w przydomowej stajni, ten typ co to jak się mu każe skoczyć w przepaść to skoczy bez zastanowienia i jeszcze pomacha z uśmiechem 😉) - może się wystraszyć. I nie oczekiwałabym od wystraszonego konia, że będzie patrzał czy nie odskakuje na moją nogę. Uważam, że nawet niebywały respekt do człowieka zaciera się u konia w momencie, kiedy górę zaczyna brać instynkt ucieczki. No, chyba że tak na tyle zabijemy go w koniu, że go nie ma. Chociaż nie wiem, czy są takie konie? I czy chciałabym mieć konia, w którym to zabiłam, nawet gdybym umiała?

p.s. Popieram to, co napisała dea. Nigdy nie położyłabym się tak jak guli obok konia. Po prostu używam 3% swojego mózgu i jak widać te 3% u mnie generują dość dużo wyobraźni. Moim zdaniem, z całym szacunkiem, ale dyskusja z guli jest bez sensu, gdyż kontrargumenty guli uważam za nielogiczne, wypowiedzi niespójne, a wywody nie połączone logicznie z wypowiedziami rozmówców.
dempsey   fiat voluntas Tua
04 listopada 2010 10:40
😲
a mnie zawsze intrygowało, skąd się biorą wypadki śmiertelne przy koniach...

m.in. wlasnie z braku wyobraźni..
oprocz takich obrazkow jak powyzej to jeszcze takie mi sie przypominaja

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się