Utylizacja Koni... :( czyli wszystko na ten temat

wracajac do moich wczesniejszych wypowiedzi, ale teraz juz na powaznie. Ja bym pokombinowala cos z tym, ze kon za granica. Przedtem poprosilabym kogos z kopara, albo kilku jozkow (przepraszam wszystkich jozkow!!!) ze wsi, zeby dol wykopali, po co? bo oczka wodnego mi sie zachcialo, albo cos w ten desen.
Tylko pomysl dla tych, ktorzy maja wlasna ziemie.
Nie wiem jak wy, ale uwazam, ze moze sie cos udac... 🙄
Ale ty żartujesz sobie, prawda? Wiesz jakie to jest zagrożenie, zakopywanie padłego zwierzęcia gdzieś na polu/ ogrodzie itp?
jakie???? Ja wszystkie tzn swoje dwa psiaki zakopałam w ogrodzie. Jestesmy cali i zdrowi.
Nie, nie namwaiam do takiego rozwiązania ale czasem człowiek nie ma innego wyjscia. SAwojego przyjaciela na Bakuty bym nie oddała. Trzeciego piska pochowalismy juz na cmentarzu za Starą Miłosna.
Nie wiem ale szczerze wątpię aby przyjmowali tez duże zwierzaki.
duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
24 września 2010 08:30
ok Faza-Wy jesteście cali i zdrowi, ale pamiętaj ze istnieje coś takiego jak obieg wody w przyrodzie 😉
żeby nie było-ja swoje drobiazgi też zakopałam nieopodal domu-natomiast zakopanie 600 kg konia uważam za niemądre 🙄
tak, tak epk zartuje 🙄

Owszem istnieje, obieg wody w przyrodzie. Pies to pies jest maly, a kon jest jednak troche wiekszy. Jakby tak sie zastanawiac co truje, a co nie ludzi do okola to powinnam chyba gdzies uprzejmie doniesc, ze moj sasiad ma lakiernie samochodowa i truje wszystkich do okola dzien w dzien malujac, bez zadnych filtrow itp. Tak samo polowa osob, ktore maja konie w moim rejonie tak robi.

no sorry, kowalskiemu wolno, a mnie nie? pfff
Ja to uważam, za niebezpieczne - deszcz, wody gruntowe, potem ładnie do głębinowych i pijemy z wodą pozostałości naszego konika kochanego - może Wam to nie przeszkadza, ale innym może...

Ale on te lakiery do ziemi wylewa?? Ktoś je łyka? Wiesz w ogóle jakie filtry są potrzebne do lakierni i jakimi lakierami maluje?
To że ty kochasz konika nie oznacza, że ktoś 500m dalej ma pić wodę zanieczyszczoną produktami rozkładu twojego kochanego konika. I tak, to trochę co innego niż opary z lakierni...
epk niestety wiem, moj chlopak jest lakiernikiem.
Wiekszosc maluje lakierami rozscienczalnymi w nitrze, nie w wodzie, bo taniej i szybciej, a przede wszystkim nie trzeba do tego komory. Lakiery sie wdycha, a gdzie wylewa brudne nitro??? albo do wc (a zdarzaja sie tacy domowi lakiernicy), albo na ziemie, bo tez sie tak zdarza, a tylko nie liczni wzywaja kogos do zutylizowania, a konczy sie na tym, ze taka osoba tylko czysci z uzyty i wrzuca z powrotem w obieg.

a jak padnie w lesie jakas sarna, albo inny zubr? moim zdaniem na to samo wychodzi.
a jakby sie tak zastanowic co zatruwa wode to taki kon to maly pikus.

jak bede postawiona w takiej sytuacji to sie bede zastanawiac czy utylizowac czy oddac komus na karme dla zwierzat. Teraz poprostu "badam" wszystkie mozliwosci.
duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
24 września 2010 08:52
nie wychodzi na to samo, choćby przez tylko to że padła sarna lub żubr będzie zjedzone np przez lisy itp

ponadto trochę wyobraźni, bo 600 kg konia to 10 osób ważących 55-60 kg-czyli mały cmentarzyk koło domu...  😉
"a jak padnie w lesie jakas sarna, albo inny zubr?"
to ja lisy rozbiora

ja sobie nie wyobrazam, ze pewnego dnia pies przynioslby mi na przyklad kopytko mojego ukochanego konia. brrrrr. sama dla siebie tez uwazam kremacje za najodpowiedniejsze rozwiazanie. w koncu trup to trup. a na pamiatke mam zdjecia, wspomnienia. nie musze miec martwego ciala pod oknem. ble
owszem lisy i inni padlinozercy ok, ale nie wszystko przeciez zjedza.

Na razie to moge tylko gdybac, jak juz pisalam wyzej.

Raczej jak sie zakopuje takie zwierze to nie kopie sie dolka na 50 cm tylko raczej na wieksza glebokosc.... tak mi sie wydaje by najmniej.
A to niech już sobie Twój chłopak odpowie na pytanie co lepsze. 3 lakiernie moich znajomych zostały kilka lat temu unowocześnione, zresztą przy okazji środków unijnych - wyposażone we wszelkie filtry itp. A to co zrobi z odpadami to także jego sprawa, ale proponuję nie przykładać tej miary do wszystkich...

Ja się nie zgadzam na zakopywanie padliny w ziemi i tyle. Na inne rzeczy także się nie zgadzam - jak się dowiem, że ktoś wylewa nitro do ziemi to będę zgłaszać gdzie trzeba. Jak będzie śmieci do lasu wywoził to także. Jak ktoś zakopie konia - też. Mam dość wrzucania w ziemię wszystkiego jak leci. Po to jest coś takiego jak utylizacja, żeby z tego korzystać. Cmentarze dla zwierząt też są. Proszę bardzo - jak nie chcesz utylizować.
Jak Ci umrze ktoś bliski to też zakopiesz w ogródku, bo go kochałaś i chcesz mieć blisko?

Na zachodzie dostałabyś za to taką karę, że byś się 200 razy zastanowiła, zanim by CI coś takiego do głowy przyszło.
epk ok. mojego chlopa w to nie mieszajmy, bo akurat on jest zatrudniony w profesjonalnej firmie. Mowie o innych i oczywiscie nie o wszystkich.

Jesli bedzie taki cmentarz gdzie bede mogla konia pochowac na terenie wroclawia to rozwaze cos takiego. Zreszta nie mialam na mysli ogrodka jak juz, a przede wszystkim napewno po glowie nie chodzilo mi, zeby miec go blisko 😵
to moze na polu sasiada albo w pobliskim lasku? 🤣

w pl za zakopanie konia pewien znajomy dostal 8tys zl plus koszty wykopania, bo sasiad zauwazyl, ze chowa padlego konia, a po jakims czasie sie poklocili i doniosl do sanepidu 🙂
a powiem Ci, ze jest taki jeden... a niech sie zatruje, a co? zart  😂

jak mowilam ja rozwazam, a nie powiedzialam, ze tak zrobie i koniec. Po smierci nawet ukochany zwierz jest juz tylko padlina.
A moze jeszcze sie komus przyda nie wiem np. na klinikach dla przyszlych wetow? albo jako karma dla hodowcy lisow czy innych. Nie wiem.
nie tak latwo oddac padline do kliniki - wiem, bo sama chcialam, zeby martwe szkapy posluzyly zywym szkapom... (jak pytalam, to owszem, przyjeliby, ale transport we wlasnym zakresie)

pomysl chowania konia w ogrodku traci mi tanim horrorem i tyle
epk troszkę z tym zachodem to przesadzasz!!!! Nie tak dawno wokół wielkich posiadlosci np w Australi były cmentarze rodzinne, padłe zwierzaki także zakopywane w głegokie doły. Jak jest teraz i jak jest karane nieprzestrzeganie danych przepisó- nie wiem, ale nie wierzę aby prawo zachodu było takie suuper ostre bo jakos przestępców i ilosc wykroczen u nich jest znacznie wyższa niż w krajach wschodu.
Co do przestrzegania prawa- nie zamierzam go łamac i gdyby u mnie padł konik napewno grzecznie zadzwoniłaby po firmy zajmujące się utylizacją, choc rolnikiem nie jestem i nie mam dotacji ,pewnikiem zabuliłabym cos miedzy 500 a 800 zł.
Ale mam nadzieję ,że kiedy powstanie cos na wzór cmentarzy dla małych zwierząt, kiedys pod Krakowem istniał cmentarz dla koni, ciekawostka ,że tam chowano konie jeszcze w sredniowieczu, z tego co wiem nawet niektore pomniki zostały.
Nie każdy traktuje swojego konia jako tylko zwierzaka ale przede wszystkim jako przyjaciela i chcialoby się aby jego prochy zostały pochowane a nie wywalone gdzies tam. Bo co to jest utylizacja i co robi z naszymi przyjaciółmi. Częsc z nich tarfia jako karma dla lisów, częsc spopielona i wyrzucona na nawóz. No mnie to za bardzo nie odpowiada. Ale cóż, prawo jest prawem i zamierzam go rozpektowac, choc ...nie podoba mi się to.
Met: no to w takim razie zostaje oddanie komus zwlok na karme lub utylizacja ewentualnie cmentarz.
Faza: amen  🙇
Faza, ja mówię o zachodzie Europy - Australia choćby nie wiem jak chciała, to nie jest dla nas zachodem.
na wszystkich filmach prochy zmarlych rozsypywane sa czy to nad morzem, czy na wzgorzu. tez nawoz... z prochu powstales, w proch sie obrocisz. krag zycia. cyklicznosc. natura...
Hmmm teraz jak teraz ale znam stajnię gdzie na łączce leży żeby nie skłamać najmarniej 10 koni- co umierało to do ziemi. Wszyscy żyją. Kiedyś nikt nie oddawał do utylizacji i też jakoś sobie ludzi musieli dawać radę i jakoś nie padali jak muchy. Za to dzisiaj jest swoiste miejsce pamięci w tej stajni, niesamowite.
Jest to ostateczność- ale jest. Nikt nie mówi o grzebaniu pod oknem domu.
calkiem serio wolalabym juz stos, niz do ziemi

ja sie bardzo zle czuje ze swiadomoscia, ze martwe zwierze lezy w mojej ziemi. mam pochowanego psa. za mlodu robilam pogrzeby pisklakom wyrzuconym z gniazda czy rozjechanym jezom. ale chociaz codziennie przechodze sciezka obok tego psiaka, to zawsze czuje zniesmaczenie. nie potrafie tego opisac - cos bardzo nieprzyjemnego. tak samo jak nie moglam patrzec na derke, ktora nalezala do mojej Ibizy. mialam problem nawet z tym, zeby ja spakowac dla kolezanki. nie lubie smierci i nie lubie niczego, co ja symbolizuje.
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
24 września 2010 09:59
Bo na wsi jak coś zdychało to sie zwyczajnie w oborniku zakopywało, po roku ze zwłok nie zostawała ani kosteczka. Wiem bo ze wsi pochodzę, ale kiedyś można było tak robić bo nie było paszportów dla zwierząt a teraz musisz mieć kwit, że zwierzak padł i został oddany do utylizacji i dopiero wtedy można go wypisać z rejestru. No chyba, że nasz koń byłby "w papierach" wiecznie żywy 🤣
vampiria, zdajesz sobie sprawe jakim zagrozeniem epidemiologicznym jest 600 kg padliny? moim zdaniem zakopywanie konia gdziekolwiek poza miejscem do tego ew. przeznaczonym jest niedopuszczalne. konia powinno sie zutylizowac poprzez SPALENIE. nie zgodzilabym sie na oddanie na karme, czy cokolwiek innego. a jak spala, to niech sobie z tym popiolem robia co chca.
Faza, ja tez chowam swoje male zwierzeta- koty przedewszystkim w ogrodzie. jednak juz psa raczej oddam do utylizacji. kon a pies- spora roznica...
kolorwiatru   Pani władczyni imperatorka
24 września 2010 11:52
Facet od którego kupiłam moją Bajkę zakopał konia w oborniku. Z tego co mi wiadomo od dziewczyny, która tam jezdziła: został najpierw poćwiartowany  🤔wirek:  Mi w zeszłym roku padł koń, w sobotę. Zadzwoniłam około 11-tej do Farmutilu i przyjechali w ten sam dzien za około 3 godziny i zabrali. Zapłaciłam 500zł. U mnie za stajnią jest pochowany jeden koń. Bylo to jakies 30 lat temu podobno. Codziennie tam chodzę i jakos nie przeraza mnie to, jednak sama nie chciałabym mojego konia zagrzebac gdzies. Są od tego firmy, które się tym zajmują i już. Miałam jednak przygodę tego lata. Otóż pod samym ogrodzeniem pastwiska padła sarna. Dzwoniłam przez pół dnia po różnych instytucjach i nikt nie chcial się tym zająć. No chyba że odpłatnie. Ale dlaczego ja mam płacić za sarnę, która nie jest moja? Ale przylazła na mój teren, i sobie umarła najzwyczajniej w swiecie i to miał niby byc moj problem. Straz Miejska sie tym nie zajmuje, Sanepid umył ręce. Pozostalo schronisko dla zwierzat, które zajmuje sie utylizacja zwierzat lesnych. Ale na terenie miasta. Musialam sie wykłócac zeby przyjechali. A jak juz przyjechali to wystawili mi rachunek na 200zł. Wiec powiedzialam az sie zabierają a ja wywlokę sarnę na drogę i bedą musieli ją zabrac. Więc dopiero w tedy pomysleli i jednak zabrali bez gadania. Jak bym wyniosła wyzej do lasu zeby lisy zjadły to sąsiad by mógł podkablowac i by byla afera, jak bym zakopała, była by afera, a że zgłosiłam do odpowiednich organów to się na mnie wypięli. Taka polityka...
epk niestety wiem, moj chlopak jest lakiernikiem.
Wiekszosc maluje lakierami rozscienczalnymi w nitrze, nie w wodzie, bo taniej i szybciej, a przede wszystkim nie trzeba do tego komory. Lakiery sie wdycha, a gdzie wylewa brudne nitro??? albo do wc (a zdarzaja sie tacy domowi lakiernicy), albo na ziemie, bo tez sie tak zdarza, a tylko nie liczni wzywaja kogos do zutylizowania, a konczy sie na tym, ze taka osoba tylko czysci z uzyty i wrzuca z powrotem w obieg.

a jak padnie w lesie jakas sarna, albo inny zubr? moim zdaniem na to samo wychodzi.
a jakby sie tak zastanowic co zatruwa wode to taki kon to maly pikus.

jak bede postawiona w takiej sytuacji to sie bede zastanawiac czy utylizowac czy oddac komus na karme dla zwierzat. Teraz poprostu "badam" wszystkie mozliwosci.



A potem się wszyscy zastanawiają skąd na świecie tyle chorób, alergii na wszystko dookoła itp. itd. A nie daj Boże zachoruje nasze dziecko..... to dopiero rusza mózg do pracy i wyszukuje miliony powodów czemu to akurat nasze kochane dziecko musiało zachorować.... Wtedy nie przyjdzie na myśl, że to wpływ chemii ktorą nasz sąsiad, czy my sami wylewaliśmy przez lata do lasu, rzeki, czy co kto miał pod ręką.....
Nie rozumiem takiego myśelnia "ja tylko rozważam różne możliwości". Nie ma różnych możliwości. Zwłok musisz sie obowiązkowo pozbyć w sposób nie zagrażający środowisku i zdrowiu ludzi. Konieczność utylizacji zwierząt to nie wymysł jakiegos urzędasa, coby utrudnić życie innym, tylko względy sanitarne.
edzia69   Kolorowe jest piękne!
24 września 2010 13:35
Załadowanie martwego konia na specjalistyczny samochód to jest problem, a nielegalne,dyskretne pozbycie się 500-600 kilogramowego to już jest w/g mnie niewykonalne.
Na plecach ktoś ma zamiar to wynieść?
Edzi "bez jaj" wystarczy dobra koparka i ... wyciągnie się i z boksu (sciankę jedną można rozebrac) i głeboko się zakopie.
Znasz napewno sprawę stajni T.., tam ostatnio inspektorzy odkryli cąłe cmentarzysko koni , jakos kobieta sobie z tym radziła.
Żeby nie było- ja tego nie pochwalam.
Moi znajomi może i zrobili źle, ale zakopali swojego konika. Paszport oddali jakiemuś handlarzowi, może powiedzieć, że zrobili taki przekręt, że koń niby poszedł na rzeź
brak slow
Znam gospodarstwo gdzie na wiosnę padł wałach i został zakopany w ogródku. Nie brzmiało by to tak źle gdyby nie fakt, że prowadzą "ekologiczny" ogródek. Warzywa rosną jakieś 15m od miejsca pochówku konia. Nie wiem czy dobrze myślę, czy źle, ale czy związki z rozkładanego konia mogą wniknąć w glebe skąd warzywa pobierają substancje ?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się