KOTY

Dea ja nie zmieniam mojej wypowiedzi. Dla mnie kot to zwierze które powinno wychodzić. Jeśli mamy miejsce ze nie przejedzie ich samochód, nie przechadza się tona wygłodniałych zwierząt to nie rozumiem czemu zwierzaki mają siedzieć w domu. Bo dla mnie możliwość przyniesienie przez kota jakiejś choroby jak powód zamknięcia zwierzaka w 4 ścianach jest bzdurą. I nie zmienię zdania.

Widocznie moje zwierzaki i moich znajomych mają niewiarygodne szczęście w życiu 😉 Nic tylko się cieszyć 😀😀

Nikogo do niczego zmuszac nie zamierzam, ale mogę się wyrazić opinię
Mistral, czyli cos juz sie zaczyna dziac, dobry pomysl z ta kuweta, kot nie bedzie balaganil po wycieraczkach wiec wieksza szansa, ze spokojnie doczeka na tej klatce jakiegos domu. A co z ta kobieta z miau? troszke sie boje tej strazy dla zwiarzat, bo jak go wezma do schronu to raczej nie za wesolo bedzie.. Nie wiadomo czy byl szczepiony i nie zalapie od razy jakiegos chorobska a to raczej zle rokuje no i wiele kotow po prostu umiera, nie sa w stanie zyc w klatce pelnej innych kotow :-(
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
13 grudnia 2010 16:15
xxagaxx, kot nie musi wychodzić, żeby być szczęśliwym. Spróbuj wygonić mojego zwierza z domu. Albo mojego poprzedniego, który wychował się na ulicy.
Sanna do Straży napisała ta kobieta z miau.pl , stawiając mnie już przed faktem dokonanym. 😉 Nie wiem więc, co tam im napisała. Straż pewnie też nie może podjąć żadnych działań bez podanych dokładniejszych informacji tj. adresu, danych osoby zgłaszającej etc., więc jeszcze nic straconego...
Mam nadzieje, że "właścicielka" się określi w końcu, a jeśli nie podejmie chęci znalezienia mu bezpiecznego schronienia, czy też będzie go chciała gdzieś wywieść, to na własną rękę podejmę się poszukania mu nowego domu- po prostu wstawię ogłoszenia tu i ówdzie.
Mistral, moze daj go tez do ogloszen u nas, na voltopirach.. no i z doswiadczenia wiem, ze warto ciagnac temat na miau, ze zdjeciami i itd..
Niska szkodliwość społeczna, nóż się w kieszeni otwiera... :-S


Tam było znacznie gorzej- klatka z cudzym kotem na posesji to żaden dowód. Plus brak związku przyczynowo skutkowego pomiędzy klatką pułapką a ginącymi kotami w okolicy miejsca zamieszkania właściciela klatki. Smutne 🙁
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
13 grudnia 2010 17:15
xxagaxx, Jedna z moich ulubionych sentencji o kotach 'Kot zawsze znajdzie wyjście. Nawet tam gdzie myślimy, że go nie ma'

Chyba nie doceniasz inteligencji i pomysłowości tych zwierząt 😉

Obecnie jestem na etapie organizowania mu kuwety, która postawię gdzieś w kącie korytarza. Czekam na odpowiedź z Wrocławia.

edit: sąsiadka, która karmi kota, ma niedługo dzwonić do właścicielki i pogadać z nią, aby zdecydowała się oddać komuś tego zwierzaka...


brawo! to juz jest pomoc konkretna a nie odpychanie problemu! od razu mowie ze kuwete dobrze postawic nie tylko w miejscu dla ludzi mniej uciazliwym ale tez w takim gdzie kot chetnie pojdzie.. czyli nie przy drzwiach wyjsciowych z klatki np. no i sprzatac trzeba oczywiscie bo nie kazdy kot sie do brudnego piasku zalatwi
co do pytania 'wlascicielki'... serio nadal uwazasz ta kobiete za wlascicielke? szkoda ze to drugi koniec polski, tak bym moze cos sprobowala dla kocura zalatwic - chocby na tymczasik jakis..
Magda, a moze to jest dobry pomysl z tym tymczasikiem,..transport jakos sie zalatwi, moze przez miau, tam ciagle ktos gdzies z kotem jedzie, albo ktos od nas, albo moze jakas zrzutke na transport zrobimy, ale to juz byloby cos konkretnego  chyba bardzo dobrego dla samego kota..
Makrejsza   POZYTYWNIE do przodu :)
13 grudnia 2010 17:27
Ja chciałam tylko zauważyć, że Dea poruszyła bardzo ważny temat - ptaków zjadanych przez koty. Kruszewicz w swej książce napisał, że ok. 60% lęgów w miastach jest plądrowanych przez mniej lub bardziej udomowione koty. I warto sobie uzmysłowić, że gdyby nie człowiek, to koty nie miałyby szansy żyć w takim zagęszczeniu jak obecnie występują i że nasz kot przynosząc do domu ptaszka przyczynia się do powstania tej statystyki.

Co do moich bzdur - czuję się z nimi dobrze i przy nich zostanę. Tym bardziej, że sąsiad dzisiaj zaczął się wypytywać, czy ten szary kot to nasz, bo on mu sika w altance i on z nim zrobi porządek. A że regularnie w ich i naszym ogrodzie bywają kuny i lisy i też swoje zostawiają ? Kogo to obchodzi? To kot jest winny.
brawo! to juz jest pomoc konkretna a nie odpychanie problemu! od razu mowie ze kuwete dobrze postawic nie tylko w miejscu dla ludzi mniej uciazliwym ale tez w takim gdzie kot chetnie pojdzie.. czyli nie przy drzwiach wyjsciowych z klatki np. no i sprzatac trzeba oczywiscie bo nie kazdy kot sie do brudnego piasku zalatwi
co do pytania 'wlascicielki'... serio nadal uwazasz ta kobiete za wlascicielke? szkoda ze to drugi koniec polski, tak bym moze cos sprobowala dla kocura zalatwic - chocby na tymczasik jakis..

Co do kuwety, to nie wiem jak zareagują sąsiedzi. Być może nie będą zbyt zachwyceni, ale póki kot nie znajdzie bezpiecznego schronienia, to jest to najlepsze możliwe tymczasowe rozwiązanie. Chyba lepiej dla nich, żeby się załatwiał do kuwety na korytarzu, a nie pod drzwiami. Zresztą są specjalne żwirki neutralizujące zapach, więc z tym też nie powinno być problemu...
Nie posiadam typowej kuwety, ale w piwnicy pełno jest jakichś plastikowych tacek, więc coś się zawsze znajdzie. Ważne, żeby kotek chciał się załatwiać w tym konkretnym miejscu.
Czekam na odzew ze strony "wlaścicielki", jeśli nie zaproponuje żadnego korzystnego rozwiązania, na serio biorę sprawy w swoje ręce i tak jak pisałam, pozamieszczam ogłoszenia, porozpytuję ludzi...
Uważam, że sąsiadka, która zostawiła tego kota, nie zasługuje na miano właścicielki, ale piszę tak, aby było wiadomo o kogo chodzi 😉
cieciorka   kocioł bałkański
13 grudnia 2010 19:04
Mistral, jak znajdziesz postaw mu też jakiś karton, żeby miał swój jakby domek i jak znajdziesz chwilę to pomiziaj go koniecznie.
Kartonów u mnie na pęczki 🙂 Zawsze, gdy go mijam, to go miziam 😀 A jak go spotkam, to porobię jeszcze fotki (jak mi gdzieś nie zwieje) 😉
jak sie kocio w kartonie umosci to tez bedzie niechetnych sasiadow mniej w oczy kluł i spokojniej doczeka jakiegos - mam nadzieje -domu
Właśnie rozmawiałam z sąsiadką- i myślę że się skończy to happy'endem  😅
Skruszona "właścicielka" zobowiązała się do znalezienia nowego domku oraz będzie jutro u nas w bloku i przywiezie żwirek oraz kuwetę! Ja będę odpowiedzialna za sprzątanie kociej toalety 😉
Domek z kartonu też się jakiś postawi 😉
Mistral, bardzo fajne wiadomosci  💃 no i wielki  👍  dla Ciebie  za pomoc kotu w tarapatach :kwiatek:
Cenciakos, dzieki! 🙂 a przez te szparki w łączeniach sie nie wysypuje? kurde nie jestem przekonana do niej w 100 %  🙁
Zastanawiam sie nad nia i nad taką zwykłą z filtrem  :/

Moj malec rosnie jak na drożdzach leżakujac w swoim ukochanym hamaczku 🙂
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
13 grudnia 2010 20:42
armaquesse, Raczej nie ma prawa się wysypać. Takie kuwety są w 'połowie' łączone jakby zaciskami, więc przylegają do siebie, a żwirek raczej jest za duży by tam się zmieścić 😉

Jaki zawodolony! 😉
xxagaxx, Jedna z moich ulubionych sentencji o kotach 'Kot zawsze znajdzie wyjście. Nawet tam gdzie myślimy, że go nie ma'

Chyba nie doceniasz inteligencji i pomysłowości tych zwierząt 😉


czemu nie doceniam?? Doceniam jak najbardziej, daję im wręcz całe pole do popisu 😉

u nas spotkać można tylko takie ptaki:



I to trochę za duże progi jak na kocie łapy 😉

edit poprawione 😉
Makrejsza   POZYTYWNIE do przodu :)
13 grudnia 2010 22:15
Aga, nie wiem, co wkleiłaś (zdjęcie się nie wyświetla), ale Piękny Marian dwa razy upolował grzywacza, czyli ptaszka porównywalnego masą do gawrona (ok. 0.5 kg).

Edit (po poprawce Agi): Jeśli w takiej okolicy nie widujesz innych ptaków, to albo nie chcesz ich widzieć, albo nie wiesz jak patrzeć. Dla mnie EOT
Makrejsza no to teraz mnie rozbawiłaś  😂 😂 Rozumiem ze wiesz lepiej?? Ptaków nie ma bo nie ma drzew. Jak wszędzie są pola to gdzie mają gniazda robić?? Żeby je kombajn przejechał/? ALe dobra EOT, mam po prostu niewidzialne ptaki, dobrze ze Ty wiesz ze są.
dea   primum non nocere
14 grudnia 2010 11:17
Wróble się chętnie gnieżdżą po prostu w krzakach. Nigdy nie widziałam, żeby na drzewach coś wiły. Dzwońce, sikorki też na pewno są - zawsze są przy polach. Teraz może ich nie być, skoro od lat masz "teren strzeżony" przez sprawnych łowców, ale gwarantuję -  to nie przez brak miejsca do lęgów. Ten piękny żywopłot z iglaczków doskonale by się nadawał na gniazda. A skoro nie ma drzew, to ten kasztanowiec, na którym siedzi czarna piękność to hmmm krzaczek czy zabudowanie?... 😉

Bez urazy, ale naprawdę strasznie autorytatywnie się wypowiadasz... i odrobinę niespójnie... OK, wypuszczaj koty, ale miej świadomość konsekwencji - i nie dyktuj tego innym jako jedynej metody utrzymania kota bez znęcania się nad nim  🙄
Mój kocurek nie lubi wychodzić na dwór. Może spędzić cały dzień na balkonie, ale na dwór nie wyjdzie. Raz po raz go zabieram, a wtedy jest niesamowite miauczenie i chowanie się pod czym tylko się da - strasznie się boi. Już jak był mały często z nim wychodziłam, by się przyzwyczaił, ale to nic nie dało, a po co ma się męczyć? Urodził się w domu, wychowywany jest w domu i to jest jego naturalne środowisko - tu czuje się bezpiecznie. Nie można powiedzieć, że wszystkie koty są takie same. Każdy jest inny, jeden nie cierpi siedzieć w domu, a drugi z kolei nie chce z niego wyjść.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
14 grudnia 2010 11:27
Ja jestem przeciwna wypuszczaniu samopas domowych kotów. Moja ruda niestety musi z nami jeździć w wakacje na mazury na np 3 tygodnie. Ale wtedy chodzi cały dzień w szelkach i na 10 metrowej lince. Niby luzem, ale zawsze w razie paniki kocicy mogę ją złapać i na spokojnie zanieść w bezpieczne dla niej miejsce. Na pkt bezpiecznej przestrzeni na działce juz mam obsesję. Znikły wszelkie metalowe rzeczy z ostrymi kantami, głębokie dziury (np pod domem) są zasłonięte płytą, do komórki wstępu nie ma.

Na dowód dam foto zadowolonej rudej, z roku 2009 z pobytu na Mazurach 😉

I zgadzam się z dziewczynami. Wypuszczasz bez nadzoru na własną odpowiedzialność.
mój na dwór wychodzi na smyczy, ale od razu tuli uszy i ciągnie do domu.
Poza tym psów się nie boi w ogóle, więc bałabym się, że pójdzie do sąsiada i może się to źle skończyć...
a w domu mu dobrze 🙂 nie wygląda na zmartwionego tym, że nie większość czasu tu spędza 🙂
Bischa   TAFC Polska :)
14 grudnia 2010 12:07
Moje koty całe życie w domu spędziły i spędzają. Wychodzily na parapet w kuchni, nie daj boże spadły z parapetu (wysoki parter) i był rwetes na całe osiedle, żeby po nie przyjść i zabrać do domu.
Mój pierwszy main coon dał się przekonać do siedzenia w domu, mimo, że przez 8 lat u poprzednich właścicieli wychodził swobodnie. Jak spadał z parapetu też rwetes robił, nigdzie nie szedł tylko czekał aż go ktoś krzaków (konkretnie ogromnej malwy, która rosła pod oknem) wyciągnie. Mama swobodnie przy kotach mogła myć okna. Ja Lunie na razie nie pozwalam i nie otwieram okna.
Salomo, mój drugi main coon w ciepłe dni jak jest otwarte na taras wygrzewał się na ławie na tarasie, nigdzie się też dalej nie wybierał. Kitka kiedyś wylazła i łaziła po tarasie, aż ktoś ją zgarnął. Są bitwy przez szybę z innymi kotami u rodziców, bo dużo kotów łazi po działce wkoło domu.
kpik   kpik bo kpi?
14 grudnia 2010 12:22
mój kot pół tygodnia mieszka w bloku - czasem jak mufka ma ochote to prosi o spacer i wtedy na szelkach chodzimy po osiedlu, całkiem niezle nam to idzie - nawet biega przy nodze
drugie pół tygodnia kot spedza w stajni na wsi, tam biega luzem (próbowałam obróżke z dzwonkiem ale zdejmowala ja blyskawicznie)- stajnia ma politykę 'zadnych obcych psów'
na szczeście na ptaki baaardzo rzadko poluje. jest łowna, ale w okolicy łatwiej o myszy- wiec troche pożytku z niej w stajni jest. Chodzi na zwiady w krzaki koło stodoły, ale ogólnie to woli wylegiwać się w słońcu lub przy kominku.

Wypuszczając kota na swoim podwórku można przecież zaopatrzyć go w obróżkę z dzwonkiem a nasz teren możemy przystosować żeby był bezpieczny. Wypuszczanie luzem na blokowiskach to jakas pomyłka - chociaż widząc wałęsające się domowe koty - ludzie to i tak praktykują ;/
Bischa   TAFC Polska :)
14 grudnia 2010 12:26
W moich okolicach często się wałęsa piękny jajeczny kocur syjamski. Przyjacielski do obcych. Bałabym się wypuszczać Rasowego, pięknego, zadbanego kota- wiadomo, złodzieje. Moi rodzice pilnuja kotów, ich sąsiadom otruto psa i kota.
kpik   kpik bo kpi?
14 grudnia 2010 12:33
po moim osiedlu łazi main coon - a przynajmniej jakiś łudząco podobny. Ja mam zbyt bogatą wyobraźnię, żeby pozwolić sobie na takie coś
cieciorka   kocioł bałkański
14 grudnia 2010 12:49
Wypuszczanie niewyciętych to jeszcze większa głupota.

Na swoim- zabezpieczonym, to jasne, tylko już wyobrażam (ba, nawet widziałam!) jak wyglądają takie obwarowania 🤣
innym ciekawym i prostszym rozwiązaniem są kojce.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się