Kto/co mnie wkurza na co dzień?

Cricetidae, ale nie jest nigdzie napisane, że nie pracują... Mowa o tym, że samotnie wychowują dzieci ale o pracy nie ma słowa. Skoro koszty leczenie, kredyt itp są jakieś tam a im zostaje jeszcze po 500zł na osobę to jest szansa, że ktoś jednak pracuje. Chyba, że to jest napisane gdzieś poza cytatem.
Chociaż w sumie jak każda dostaje jakiś zasiłek czy 500+ na pierwsze dziecko to się uzbierała taka suma jak mają.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
29 listopada 2017 11:15
Az weszlam. Popatrzylam i padlam. Padlam przy rodzinie, ktorej przy 7 osobach, po odliczeniu wszystkich wydatkow, wlacznie z jedzeniem i rzeczami dla dzieci, zostaje tylko 360zl. na osobe. Zaiste dramat, ludzie dajcie.

Albo 'Pani X pracowala, ale musiala zlozyc wypowiedzenie, bo szef sie czepial o drobnostki.
Cricetidae, - ja też nie rozumiem. Babcia nie może przypilnować, skoro nie pracuje? Albo jedna z nich, praca na zmianę? Normalnie ludzie jakoś sobie radzą mając dzieci i pracując...
tunrida - amen. Pytanie co zrobią, jak będą 40 letnimi krowami bez doświadczenia, a dziecki już urosną i 500+ nie będzie.
Chess - alimenty (jak nie płaci ojciec, to urząd), renta, rodzinne, zasiłki, 500+ i spokojnie tyle wyjdzie 😉

Wiecie co? Mi też, po odjęciu kosztów w listopadzie zostało 1000zł na dwie osoby. Ktoś chciałby mi paczuszkę może wysłać?  🤣
Napisane jest, że samotnie wychowują dzieci, nic o pracy. Jeśli pracują, to jest to źle napisane 🙂
Jest tam wiele rodzin, które faktycznie potrzebują pomocy... powinni to jakoś lepiej selekcjonowac.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
29 listopada 2017 11:25
Cytat skopiowałam z fb znajomej, nic więcej nie było tam napisane. Może na stronie jest  🙂

Mnie bardziej dziwią takie rzeczy - jedna córka zostaje samotną matką w wieku 20 lat, druga w wieku 18 lat. Ja wiem, że takie sytuacje się zdarzają, ale 2 w rodzinie? To brzmi nieco "patologicznie" nie obrażając nikogo.
W dobie obecnych metod antykoncepcji naprawdę można z dzieckiem poczekać. Staram się tego nie oceniać, ale jednak... Wpadki się zdarzają, ale chyba nie tak często 😉
Mam wielka alergię na osoby niepracujące, w pełni sił i możliwości. Jak słucham, że mąż mojej koleżanki nie pracuje od kilku lat bo nie może znaleźć pracy, to ojej... no strasznie przykro ale ja z kimś takim nie chciałabym być albo bym go próbowała postawić do pionu.
mamy prawo oceniać, bo to MY mamy dać NASZE pieniądze dobrowolnie. Ja nie dam.

edit- co roku moja koleżanka dzwoniła, która jest zaangażowana w szlachetną paczkę w naszym mieście i co roku zawsze jej dokładałam. Ostatnio na węgiel dla jakiejś rodziny. A teraz wiecie co? Nie dam. Niech im PiS przeleje. Moja okolica to sami PiS-owcy. Ja jestem pazerna, zła i niedobra. A PiS jest super? To niech im PiS da co chcą. Ja NIE!
tunrida, może następnym razem inaczej zagłosują 😀 PiS daje wszystkim, jest taki dobry 😉 Tak ładnie dali wszystkim, że u mojego taty w pracy zwolniło się kilka osób bo pińćsteplus panie! I pracuje Ukraina. I przynajmniej babeczki z Ukrainy się myją i sa zadbane 😉
Tak sobie kalkuluję i jest mi po prostu trochę przykro. Moja siostra pracując ponad siły i samotnie wychowując córkę ma mniej kasy niż te wspomniane tutaj rodziny. Zarabia nieco ponad minimalną krajową (chyba, że weźmie dodatkowe dyżury), dostaje alimenty i po opłaceniu wszystkiego zostaje jej na bank mniej niż w tych rodzinach :/ Wychodzi tego trochę ponad 3000zł miesięcznie z czego samo mieszkanie zjada spokojnie połowę.
Chess, - zapewniam Cię, nie jest jedyna. Po prostu są ludzie uczciwi i pracujący, i są śmierdzące nieroby, co wyciągają rękę i "dej". Najgorzej, że tym drugim się udaje często, ale ojojoj jacy oni biedni.
tunrida, może następnym razem inaczej zagłosują 😀


niech se robią, co chcą, ja już nie pomagam
keirashara, moja przyjaciółka pracuje od niedawna w urzędzie przy pińcet plus (oni sami tak mówią 😉 )
Ile to ja się nasłucham o ludziach, którzy tam przychodzą... Oczywiście są też normalni ale czasem przychodzą typowe Karyny ("i że niby ja mam jakiś papierek donieść? dobre sobie, dej mi moją kasę"😉 albo psychole do, których trzeba policję wzywać.
Tak sobie kalkuluję i jest mi po prostu trochę przykro. Moja siostra pracując ponad siły i samotnie wychowując córkę ma mniej kasy niż te wspomniane tutaj rodziny. Zarabia nieco ponad minimalną krajową (chyba, że weźmie dodatkowe dyżury), dostaje alimenty i po opłaceniu wszystkiego zostaje jej na bank mniej niż w tych rodzinach :/ Wychodzi tego trochę ponad 3000zł miesięcznie z czego samo mieszkanie zjada spokojnie połowę.


Laski, te "ponad 3000" to jest średnia krajowa, a 70% Polaków zarabia mniej!!! I często są jedynymi żywicielami swoich rodzin. Żeby nie było Chess to nie jest przytyk do Twojej siostry.
Ja wolę nie liczyć ile zostaje na osobę. Wiem, że statystycznie w roku na wyżywienie i chemię dla 3 osób wydajemy około 700 zł miesięcznie. Dziwi mnie, że dla kogoś 500 zł na osobę to mało.
bera7, wg badania MillwardBrown z 2015r. średnio na utrzymanie dziecka (poza rachunkami za dom) wydaje się 607zł.
Dlatego 500zł to wg mnie mało, nie głodowo- mało, ale po prostu mało/niewiele. Mając te 500zł, nie masz już np. na naprawę pralki czy na paliwo, a czy posiadanie auta mieszkając na odległej wsi bez komunikacji to jest taki luksus?

Nie uważam, żeby tego typu niskie dochody były podstawą do żądania pomocy. Ot tylko pomyślałam, że sama mając tylko 500zł ciągle bym się bała, że mi nie wystarczy albo na jedzenie albo np. na leki.
yegua, jedno badań podchodzę z dystansem. Po pierwsze lubimy konsumować,  więc wierzę że ludzie są w stanie i 5000zl wydać na dziecko. Po drugie moje dziecko wyszło z okresu kiedy koszt pieluch,  mleka itp był znaczny a jeszcze nie jest w wielu szkolnych wydatków i płatnych zajęć.  Poza tym ja prawie nie kupuje ubrań.  To też dużo oszczędności.
espana, 3000 już z alimentami i nadgodzinami. Jej podstawowa pensja jest dużo niższa.
Smutno, że takie zarobki to jakaś tam norma 🙁 Biorąc pod uwagę osoby, które nie mają drugiej połówki i w związku z tym drugiej pensji.
busch   Mad god's blessing.
29 listopada 2017 17:33
[quote author=smarcik link=topic=20214.msg2734552#msg2734552 date=1511948098]
Dementek jak to za mało?? Przecież socjal ma górny próg a nie dolny  👀 Dostałaś jakieś oficjalne wyjaśnienie?


Ja miałam na studiach koleżankę, która jeździła Mini Cooperem, mieszkała sama w wynajmowanym mieszkaniu i dostawała socjalne bo taka biedna  😉


Kazano mi przeczytać regulaminy dotyczące stypendiów- są progi minimalne i maksymalne przy przyznawaniu stypendium socjalnego. Nawet nie mogłam starać się o obniżenie czesnego  🤣 Takie wsparcie uczelni!

Ale co tam, jak ktoś chce, to może wspierać finansowo i rzeczowo  samego prezydenta, czy milionera.

yegua- Wiesz, co się wtedy robi? Żyjesz za 10zł tygodniowo, albo czyścisz zapasy z szafek. Sama to przerabiałam ostatnio, bo wypłatę za październik dostałam po 20 listopada. A właśnie musiałam kupić narzeczonemu antybiotyk.
[/quote]

Za moich czasów (ze 2 lata temu na UW) chodziło w tym minimalnym progu o to, że jeśli się rozliczasz jako samodzielne gospodarstwo domowe bez swoich rodziców, to sprawdzali czy masz "minimum egzystencji" i jeśli nie masz, to odmawiali stypendium bo w skrócie wg nich na pewno nie byłaś samodzielna i powinnaś dopisywać swoich rodziców. No ale oczywiście ich kalkulacje swoją drogą, a życie swoją drogą. Plus nie wiem czy można swojego faceta z niesformalizowanego związku dopisać i czy wtedy uznają...
Nie wiem na jakim świecie żyjecie, jeśli 500zl dla was to dużo. Ceny sa takie, ze idąc na zakupy spożywcze wydaje sie 70/100zł, a tak naprawdę nie ma nic konkretnego w koszyku i nastepnego dnia trzeba iść znowu. A gdzie tu kupić ubrania, buty, kupić leki w przypadku choroby. Jak umiecie przeżyć za 500zł to dajcie znać, chętnie się nauczę.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
29 listopada 2017 18:32
Libeerte bardzo jestem ciekawa ile zarabiasz jako 20-latka  🙂 Oczywiście nie oczekuję odpowiedzi bo to Twoja prywatna sprawa, tylko po prostu Twój post jest mocno odrealniony  😉

Nikt nie powiedział przecież, że to dużo. Powiedziano tylko, że ludzie żyją za mniej nie tracąc godności. Czego oczywiście nikt tu nikomu nie życzy.
Libeerte , jak to niektorym ciezko wyjrzec poza wlasna banke, co?  😉

edit. Smarcik  idealnie to ujela.
Libeerte, no już bez przesady, dać się da... Wiadomo, inaczej z dziećmi itp., ale skoro napisałaś, że "chętnie się nauczysz", to zapraszam 😉 Przez cały pierwszy semestr i kawałek drugiego na studiach miałam na utrzymanie 1000-1100zł, za samą swoją część wynajmu płaciłam 650-700zł, leki tanie nie były, a jeszcze sobie na część wakacji odłożyłam. No dobra, przyznaję, czasem zwiozłam z domu trochę żarcia 🤣
Chociaż z drugiej strony, teraz mając miesięcznie sporo więcej to jednak ciężko mi odkładać tyle ile bym mogła, bo wydaję na głupoty i zachcianki. Ale tylko dlatego, że mam z czego wydawać 😉
Averis   Czarny charakter
29 listopada 2017 19:56
Ja mam mieszane uczucia do tego równania w dół. Na upartego można i przeżyć za 150 zł, ale co z tego? I dziwienie się, ze ktoś się dziwi, ze można za tak małą kwotę wyżyć. Ja się dziwię, że ludzie są w stanie utrzmać rodzinę za dwie pensje w wysokości 1300 zł netto każda. Wiem, że to robią, ale dziwię się. Sama żyłam i za 300, ale wspominam to jako smutny okres mojego żywota. Człowiek, kiedy musi, to przystosuje się do wszystkiego, ale niskie zarobki powinny nas oburzać, a nie być stawiane jako wzór, że "Polak potrafi".
ja to widzę hipotetycznie tak: "samotnie wychowuję dziecko lat 6, i mam to nieszczęsne 500zł na osobę. W danym miesiącu musiałam wydać na wizytę u lekarza - dajmy na to endokrynologa 120zł (bo 1 wizyta na NFZ jest za kilka miesięcy/lat) więc budżet mocno nadszarpnięty. No i idę z tym dzieckiem ulicą i ono chce gofra, a ja mu nie mogę kupić tego gofra, bo te 6zł, to jest na nasz obiad. Innym razem odmawiam dziecku pójścia na imprezę urodzinową do kolegi, bo nie mamy nawet tych 20zł na prezent, bo trzeba było hydraulikowi zapłacić."
smarcik, jako 20sto latka utrzymuje sie sama, pracuje na cały etat, gdzie mam wicej niż najniższa krajowa, dorabiam czasem na rzeczach typu ulotki na pare dni, jeśli mam czas i chęci. I niestety, ale mając więcej, niż 500zl na miesiąc, to wciąż końcówka miesiąca nie jest taka, jak by sie chciało i odkładać tez wcale nie tak łatwo. Mimo, ze nie kupuje sobie żadnych pierdółek, nie wydaje połowy wypłaty na ciuchy, nie przepijam kolejnych milionów co weekend. Z nadplanowych wydatków to oczywiście koń i treningi, studia. Dlatego uważam, ze skoro mi, młodej, zdrowej osobie, bez dzieci, kredytów, żyjącej normalnie, nie jest super łatwo mając trochę więcej, niż te 500zl miesięcznie, to co dopiero większej rodzinie, która ma jakies tam problemy.

Zreszta, nie do końca rozumiem po co takie ocenianie komu sie należy, a komu nie. Jest tam tyle rodzin, ze jeśli ktoś chce pomoc, to na pewno znajdzie odpowiednią dla swoich kryteriów należenia się pomocy 😉 Nie sądzę, zeby za 500zl miesięcznie starczyło pieniędzy na prezenty i zrobienie sobie fajnej wigilii (ok, moze to nie jest potrzeba życiowa, ale czy trzeba żyć za absolutne minimum?)

Dopisek:
buyaka, nie uważam, że tak cieżko, a przynajmniej nie to chciałam moim postem przekazać. Sama też jak co roku pomagam taką paczkę przygotować.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
29 listopada 2017 23:26
Libeerte, ale jak wydajesz co drugi dzien 70/100 zł na zakupy to jednak na cos to wydajesz 🙂 
Inna sprawa, że te 70/100zł co drugi dzień to spore wydatki dla jednej osoby.
Ja mieszkając z drugą osobą i kotami (dla nich robimy zamówienie średnio raz w miesiącu ale tak to 1-2 x w tygodniu surowe mięsko) robimy zakupy powiedzmy 2-3 x w tygodniu za te 70-90zł (czasem więcej jak nas najdzie chęć na nową patelnię, wino czy cokolwiek innego) a i tak sporo jedzenia nam się marnuje :/ Nie ograniczamy się, w sumie to dość rozrzutni jesteśmy... Kosmetyki i inne rzeczy do domu zużywają się na tyle powoli, że ich dokupowanie nie jest bolesne dla portfela.


Za to wkurza mnie to, że kupiliśmy samochód bo stary się psuł i mieliśmy dość wkładania w niego kasy i... no, na razie włożyliśmy w "nowy" połowę tego co za niego daliśmy. Jutro odbieramy go z warsztatu, zobaczymy jak bardzo ucierpią na tym oszczędności.
Inna sprawa, że przeliczanie kwotowo wydatków na jedzenie na kilka osób a na jedną nie zawsze jest to proste matematyczne działanie. Z moich obserwacji wynika, ze przy 2-3 osobach da się spokojnie zmieścić w mniejszej kwocie wychodzącej miesięcznie na osobę niż ma to miejsce przy jednej osobe. Wiele rzeczy i tak trzeba kupić, jak już się kupi to trzeba zjeść żeby się nie zmarnowało. Akurat skończyłam podsumowanie listopada i za jedzenie wyszło mi na jedną osobę 460zł, sporo gotuję sama, raz za czas wpadnie coś na mieście czy jakiś gotowiec to jest opcja 'optymalna', bo owszem da sie i w 300 zmieścic ale wtedy to już treba kombinować mocno.
https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/podwyzki-biedronka,99,0,2392163.html

Ja wiem, że nie wszędzie są Biedronki i nie każdy może sobie iść do pracy do takiego sklepu. Ale praca jednak jest. W budowlance dziury kadrowe również. Jesli ktoś pracuje i nadal ma mało, to ja rozumiem pomoc. Bo nie każdy jest wykształcony, nie każdy rozgarnięty, nie każdy się nadaje do wszystkiego itd itp. Ale jeśli ktoś siedzi w domu na dupie, nie robi nic  i wyciąga łapy, żeby mu dać, to ode mnie zrozumienia nie dostanie.
Magdzior, dokładnie.  Przy jednej osobie częściej kupowałam półprodukty,  gotowce. Przy rodzinie częściej gotuje się gar zupy na 2-3  dni. W ten sposób na jedzeniu jest oszczędność.
yegua,  W moim rodzinnym domu normalne było,  że na coś mamy na inne rzeczy nie. Moje dziecko też słyszy, że czegoś nie może mieć A inne owszem dostanie jak będą na to pieniążki.  Chyba mało kto może sobie pozwolić na wszystko czego chce.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się