Kto/co mnie wkurza na co dzień?

Pracy jest pełno, tylko ludzie są coraz bardziej leniwi. Jak już ktoś łaskawie się znajdzie to zwalnia się po kilku dniach, bo on nie będzie tak długo i ciężko pracował. Chyba ciężkiej pracy nie widzieli.. Ktoś im zakazał się uczyć, zdobywać doświadczenie? Ludzi na wyższe stanowiska też brakuje. Bo oni nie będą się przepracowywac.. Nie ogarniam tego. Jak można siedzieć na dupie i nie pracować? To ja już z nudów latam codziennie do tej pracy no nie chce mi się siedzieć w domu. Poza tym pójdę do pracy, mam kasę na konia, treningi, zawody, mogę iść na super zakupy i nie muszę się nikogo prosić i tłumaczyć. Dla mnie to już jest motywacją. A jeśli jeszcze ma się do tego rodzinę do utrzymania. Naprawdę lepiej siedzieć w domu i płakać, że nie ma się co do garnka włożyć? Mnie też mama samotnie wychowywała. Kiedyś nie było kolorowo ja teraz. Widywalam mamę tylko na weekendy bo siedziałam na wsi u babci bo mama musiała pracować. Później poszłam do przedszkola i siedziałam tam jak najdłużej żeby mogła na spokojnie skończyć pracę. Dało się, wszystko się da tylko trzeba odrobinę chęci. A jak słyszę, że ktoś nie pójdzie do pracy bo ma dziecko to mam ochotę trzasnac go w łeb..
Jeśli chodzi o wydawanie kasy to do wszystkiego da się przywyknac. Na studiach jak mam ograniczony budżet to jestem w stanie tak tym wszystkich gospodarowac, że utrzymam się nawet za te 500 zł bez większych problemów. Jak pracuje, mieszkam z rodzicami i wiem, że jedzenie w lodówce jest, za mieszkanie płacić nie muszę to ogólnie ciężko mi w jakimkolwiek budżecie się zmieścić.  😀
Kompletnie nie mam litości i zrozumienia dla nygusów siedzących w domach i tylko wyciągających łapy, i daj, daj, daj. Każdy kto chce iść do pracy, jakiejkolwiek, może pójść. I jeśli wtedy nadal będzie miał za mało, bo np. praca słabo płatna, nieregularna, to oczywiście rozumiem pomoc i nie widzę w tym nic złego, pomagać się powinno. Ale pomagać ludziom biednym, a nie cwanym. Człowiek niepracujący, uwstecznia się, traci kontakt z rzeczywistością, z każdym miesiącem bez pracy pogrąża się w niebycie, a wrócić do obowiązku zarabiania na siebie będzie trudniej. A przyzwyczajenie do darowanego, zdobywanego bez wysiłku przychodzi bardzo szybko i wtedy swoją energię tacy ludzie pożytkują zamiast na pracę, to na kombinowanie skąd by tu jeszcze i gdzie dostać za nic. Druga kwestia to dzieci w takich domach, uważam, że bieda często jest dziedziczona, przede wszystkim ta cwaniacka, z wyboru. Dzieciaki uczą się życia na cudzym garnuszku, że za nic nie trzeba płacić, na nic zarabiać samemu, a przecież jest, bo się należy. Ktoś zawsze da, dofinansuje, zapłaci ... Wkurza mnie to strasznie.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
30 listopada 2017 08:41
No zdecydowanie, przy kilku osobach w domu koszt na osobę robi się jakiś taki bardziej racjonalny  🙂 Ja widzę, że nawet ze współlokatorem już się lepiej to wszystko kalkuluje, bp np kupię mleko i zanim zdążyłabym wypić to i tak się zepsuje i pół kartonu do wylania. A tak to wypijemy na pół i następnym razem kupi on  😉

Ja to generalnie przerobiłam różne sytuacje - od "nie stać mnie na cheeseburgera za 3zł" po "steki co drugi dzień" i w sumie to uważam, że żadna skrajność nie jest dobra  🙂 Super mieć dużo pieniędzy ale moim zdaniem fajnie robić z nich poduszkę finansową a niekoniecznie wydawać na przesadny dobrobyt  🙂
Ja rozumiem, że komuś dana praca nie pasuje i jej nie weźmie. Że za ciężka, za mało płatna, że to i owo. Ok. Nie podoba się- chcesz lepszej, wygodniejszej- twoje prawo. Tylko nie wyciągaj do mnie łap, żebym ci dała. Bo ugryzę. I tak państwo mnie łupi podatkami, które idą na utrzymanie nierobów. Więc sama z siebie nie dam nic. ( no chyba, że osobiście coś widzę, wiem, znam i wiem, że chcę pomóc)

przykład- przychodzi kobitka do poradni, zwolniono ją kilka tygodni temu z pracy sprzątaczki. Dostaje ode mnie zwolnienie, leki p/depresyjne, bo ewidentnie gorzej się czuje. Zrozumiałe. Nie ma pracy, ma zaburzenia nastaroju, ma prawo je miec. Mimo tego, że jest zwolniona z pracy, dzięki mojemu L4 dostaje nadal kasę. ja ją motywuję, żeby jak tylko czuje się lepiej szukała innej pracy, bo L4 się przecież kiedyś skończy a za coś trzeba żyć. Ta za każdym razem przychodzi i płacze, że nie ma męża, że jej dziecko 18 lat, nie może znaleźć pracy, że ona ma tylko to co "ode mnie" i grosiki z opieki, że zapisała się na jakiś kurs, ale nei dzwonią. Że ona dzwoniła, ale nie oddzwaniają. I biadoli i biadoli. Pracy nie ma, biadoli.
Pytam- Ok, ale jeśli pani zrobi ten kurs, to jest 100% gwarancja pracy? Ona na to "nie wiem". Ja se myślę, to po co czekać na jakiś kurs i marnować czas na czekanie, skoro i tak pracy może nie być?
Pytam- czy myślala o opiece nad jakimś dzieckiem? Wiem, ze ludzie szukają. Ona na to, "nie...ona się do dziecka nie nadaje". No...ok. No to pytam, czy myślała o jakiejś opiece nad starszymi osobami, bo wiem, że szukają. Ona na to "nie...do opieki w ogóle to ona się nie widzi w takiej pracy".
Pracowała jako sprzątaczka, więc pytam, czy pytała znajomych, może ktoś potrzebuje kogoś do sprzątania domów? Wiem, że szukają. Ona na to, że "myślała, ale tak chodzić po domach, to potem ci właściciele to obgadują i jakieś ploty potem chodzą". Nie mam ku**wa pojęcia o co jej chodzi, ale z takim podejściem, to ona nic nei znajdzie.
Mówię- Pani szuka CZEGOKOLWIEK, co pozwoli pani jakoś sie utrzymać!
Oj- wie pani, to tak sie tylko mówi. Łatwo tak mówic tym, co mają pieniądze.
Ok..nie rozumiem co ma na myśli.
Pytam dalej- ma pani w razie czego jakąś rodzine, żeby pani pomogli, wsparli? Przecież ma pani dziecko na utrzymaniu.
Ona na to, że ma rodzine, ale prosić to ona ich o nic nie będzie, bo po co mają wiedziec, że ona nie może pracy znaleźć. Że zawsze jak się jej pytają co słychac, to ona się uśmiecha, że wszystko dobrze.
Ok..nei rozumiem, ale ok.
I pani na koniec tak- "a jak to zwolnienie się skończy to ja bym nei mogła dostac od pani renty na depresje?" 
KURTYNA !!!!!!!!!!!!!
tunrida ja to nawet napiszę tak: nigdy wcześniej płacenie podatków nie bolało mnie tak bardzo jak teraz, kiedy moim zdaniem państwo wywala kasę na lewo i prawo za nic i tak wielu osobom, które złamanego grosza nie powinny dostać. Takie mam zdanie na ten temat. W kwestii pomocy to pomagam i wspieram tylko zwierzęta i osoby im pomagające, często same bardzo skromnie żyjące, ale nie zamykające oczu na krzywdę tych słabszych i zdanych często na nasza ludzką łaskę i niełaskę. Zdarza mi się wesprzeć darowizną kogoś chorego, no i WOŚP oczywiście. To tyle.
tunrida no bardzo dobry przykład. Daj, daj, daj. A Wy na to zarabiajcie.

edit. dopisek
Mnie wkurza system pomocy. Sama pomagam w stowarzyszeniu, które rozprowadza żywność w ramach wsparcia. Kryteria finansowe to dość wysoki próg, w warunkach wiejskich dużo rodzin się kwalifikuje, ale ilość osób jest ograniczona więc nie każdy dostanie. Selekcjonuje MOPS i wydaje zaświadczenia o dochodach. I co roku jest walka, bo uparcie wydają zaświadczenia na pijaków.

Pijak nie  raczy odebrać paczki (kłopot, bo Stowarzyszenie MUSI mu dać, żeby w papierach był porządek), Nie ma 2 zł (kwota na osobę w ramach partycypowania w kosztach transportu tej żywności) a na koniec jak mu dowieziemy na własny koszt paczkę to idzie sprzedać konserwy żeby kupić alkohol.

Tymczasem są rodziny wielodzietne, gdzie np. jest 3 dzieci własnych + dwoje przysposobionego rodzeństwa po śmierci rodziców, gdzie mama zajmuje się domem a tata pracuje w delegacjach. Mają kilka ha i całą rodziną pracują w sezonie przy warzywach. Dają radę, ale widać, że lekko im nie jest, a paczka żywności na 7 osób to 140 kg jedzenia! Im MOPS nie widzi potrzeby pomóc.
Jest rodzina gdzie rodzice są niepełnosprawni a młodzież uczy się i dorabia. 6 osób w domu i te dzieciaki utrzymują dom i rodziców, są jakieś renty ale to nie kokosy. Im też nie chcą dać.

I takich przypadków jest masa, gdzie rodzina której jest trudno ale funkcjonują nie dostaje pomocy a pijak owszem. I to mnie wkurza!
dempsey   fiat voluntas Tua
30 listopada 2017 10:26
Hm, ostatnio ciekawy przypadek pomocy to zbiórka publiczna dla skompromitowanego "polityka", który nie ma na alimenty, i dlatego przyjmie chętnie 35 tysięcy złotych. Dorosły pełnosprawny mężczyzna, przy zdrowych zmysłach. Ciekawostka socjologiczna.
Ludzie wpłacają, bo chcą, oczywiście ich prawo. Z boku wygląda to ....hm.. nie umiem ująć w słowa tej mieszanki negatywnych odczuć.
Ale on chodził i biadolił "nie mam, nie mam, nie mam, daaj, daj"? Czy po prostu ludzie na zasadzie poparcia postanowili mu dać?
Tak jak ludzie zbierali na prawnika dla chłopaczka, któremu w Tico wjechali rządowymi samochodami? Czasami ludzie na zasadzie wyrażenia dla kogoś poparcia zbierają kasę. A nie dlatego, ze ktoś chodzi i biadoli "daj"
tunrida, tak swoją droga sprzątaczkom tez nie jest łatwo prace utrzymać. Dużo w pracy (galeria handlowa) z nimi rozmawiam, widzę, jak często sa nowe twarze, a „starszych” brakuje. Mówią, ze dzis przychodzą i jest wszystko ok, a jutro mogą im powiedzieć, ze juz nie pracują. Nie raz było widać, że są naprawdę chore (typu mocne przeziębienie, grypa), ale mówiły, ze L4 to one wziąć nie mogą, bo juz pracować nie bedą. Co nie znaczy, ze popieram takie zachowanie jak opisałaś 😉 Praca jest, ale z drugiej strony znaleźć odpowiednia osobę tez nie jest łatwo. Warunki ze strony pracodawcy bardzo często sa absurdalne.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
30 listopada 2017 10:54
Mamy rynek pracownika obecnie, pracy jest więcej niż ludzi, bezrobocie rekordowo niskie  😉
Libeerte ale Ty nie mówisz o normalnej pracy. Tak pracodawca postępować nie może i są na to paragrafy. Ja akurat siedzę w hotelarstwie. Potrzebujemy ludzi od zerowego wykształcenia z odrobiną chęci oraz osób na wysokie stanowiska. Ogłoszeń pracy mamy multum. I co? Nico, bo ludziom się pracować nie chce. Ona sprzątać nie będzie bo nie jest niczyją służąca (zatrudniona jako pokojowa), chcą zostać po godzinach bo kasy mało ale klatek schodowych sprzątać nie będą bo to za dużo roboty. To w takim razie mówię, że innej pracy nie ma i ma wyjść o normalnej godzinie, to mi płacze ze ona taka biedna i za co ma rodzinę utrzymać..  😵 praktycznie na każdym stanowisku są prowizje sprzedażowe i napiwki. Sama pracowałam wszędzie gdzie akurat byłam potrzebna i wiem że przy odrobinie dobrej woli można z tego wyciągnąć drugą pensje, szczególnie w sezonie. I co? Nico, bo lepiej marudzić niz coś polecić, sprzedać, podejść do gościa... No dramat. Jak ktoś mieszkający w moim mieście mówi mi, że bieda i pracy nie ma to nóż mi się w kieszeni otwiera...  😵

Z erą 500+ pełno osób z pracy odeszło bo oni teraz będa mieli kasę to po co się przemęczac? Dla mnie jest to chory system. Moja babcia ma sąsiadke, typowa patologia, szóstka dzieci, każde z innym. Jak wchodziło 500+ to ludzie dostawali wyrównania. I ona dostała naprawdę ogromne pieniądze. Mogła za to zapewnić super warunki dla dzieci. Zamiast tego przez ponad miesiąc była balanga non stop, pol wsi u niej siedzialo, co chwila rozjezdzali się taksowkami. A dzieci jak prosiły ludzi o jedzienie tak proszą nadal. Nie lepiej było za te pieniądze kupić jedzenie, ubrania, jakieś wakacje zorganizować?
Właśnie rozmawiam z żoną alkoholika. Alkoholik odruty, wypisujemy go. Żona płacze, że "on nie chce iść na terapie i dalej będzie pił. Chyba znów go wyrzucę z domu, bo co?" Ja na to " i słusznie, może jak poczuje, że mu źle, to go to zmotywuje do leczenia". Ona na to "nie.. on tylko się ucieszy. Ostatnio go wyrzuciłam to miesiącami pił z kolegami". Pytam " za co? Ma jakieś swoje dochody?'. Odpowiedź- " z MOPS-u!".
(kurtyna)
A potem na wasze leczenie w szpitalach nie ma pieniędzy. A pijaki piją za kasę z mops-u.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
30 listopada 2017 11:37
Libeerte, a ja znam sporo sprzątaczek, które sprzątają po domach, zarabiają dobre pieniądze. W Gdańsku za 5-6 h pracy maja stówkę, jak raz w tygodniu zrobią 2 domy i wolny weekend, to maja 2400 na rękę. I to jest raczej stała pensja, bo znaleźć dobra panią do sprzątania to mission Impossible. Większość po 2-3 nagle przestaje przychodzić, bo plecy bolą od odkrzuania.
Wszystko zależy. U sprzątaczek też.
Od tego gdzie się mieszka, jak wygląda rynek w danym miejscu, jaką się jest osobą, jaki się ma charakter, zaradność, spryt, zdrowie fizyczne itd itp. Ale jeśli ktoś bardzo mocno chce pracować, to pracę znajdzie. Nawet jeśli jest na ten moment niesatysfakcjonująca, to można wziąć jako tymczasową, zanim się nie znajdzie lepszej.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
30 listopada 2017 11:47
tunrida, dlatego opisuje Gdansk.
U nas z reszta, teraz jest tyyyyyyle biurowców, każdy trzeba posprzątać, ochronić, wykonywać drobne prace, przywieźć owoce, kanapki itp....
Sonkowa, dlaczego sprzątanie w galerii handlowej to nie jest normalna praca?
Hm, ostatnio ciekawy przypadek pomocy to zbiórka publiczna dla skompromitowanego "polityka", który nie ma na alimenty, i dlatego przyjmie chętnie 35 tysięcy złotych. Dorosły pełnosprawny mężczyzna, przy zdrowych zmysłach. Ciekawostka socjologiczna.
Ludzie wpłacają, bo chcą, oczywiście ich prawo. Z boku wygląda to ....hm.. nie umiem ująć w słowa tej mieszanki negatywnych odczuć.


Nie jestes osamotniona w tej sprawie...
Libeerte nie napisałam ogólnie o pracy w galerii tylko o tym co Ty opisalas. Brak możliwości wzięcia L4 czy strach przed tym, że jutro zostaniesz wyrzucona za nic nie jest normalną pracą.
To ja tak o tym rynku pracownika trochę z drugiej strony. Rozmawiam ostatnio z lokalnym pracodawcą i on narzeka, że kobiety od niego z pracy 2 uciekły, bo wolą urodzić kolejne dziecko (3 czy 4) dla 500+ niż pracować. To ja mówię, że chętnie się zatrudnię i pytam o warunki. Minimalna krajowa za pracę fizyczną 10-18. To ja się tym kobietom nie dziwię. Nawet one potrafią liczyć ile kasy mają z zasiłków i ile im zabiorą jak mają umowę o pracę i wykazują dochód. Do tego co zrobić z dziećmi po 16 ? opiekunkę nająć?
Tak kalkulując prosto przestało im się opłacać pracować. Tym z niskimi dochodami. Dla mnie aby mobilizować ludzi do pracy dodatek powinien być dla pracujących, wyjątek powinny stanowić rodziny gdzie są niepełnosprawne dzieci. Opracować system gdzie 500+ nie ma gdy oboje rodzice nie pracują, eliminować sytuacje gdy ludzie opierają swój byt na zasiłkach.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
30 listopada 2017 12:26
bera7, ale wtedy nie będą głosowali na PiS, a o to wlasnie chodzi i tylko dlatego istnieje 500+. 
Sonkowa, ale takie sa warunki od pracodawców. Za normalna prace. Ok. Nie wszędzie, ale tu pojawia sie problem z tym, co mówi bera7.
Strzyga, wiem dokładnie po co powstało 500+ , serio 😉. Ale program to polityka, a beneficjenci tej kasy to nie tylko popierający PiS.
Ale jak już dali, to ludzie biorą i kalkulują czy im się opłaca pracować i zarabiać kasę czy lepiej siedzieć w domu i brać zasiłek.

Typowa analiza wiejska: iść do pracy w promieniu 20 km i zarobić około 2000 zł na rękę (poniżej tej kwoty). Z pensji odjąć koszty paliwa i utrzymania dodatkowego auta, koszty przedszkola, opieki jeśli dziecko zachoruje. Zostaje zdecydowanie poniżej 1000 zł. Ale zabiorą 500+ i tzw rodzinny na dziecko 95 zł.
Za tą różnicę 400 zł miesięcznie kobieta jest w domu, może zaopiekować się dzieckiem, ugotować obiad. Niby traci prawie 5000 zł rocznie, ale tą kwotę częściowo odzyska mając kury/krowę/owoce/warzywa. Poza tym kobieta na wsi nie chodząc codziennie do pracy nie kupuje tyle kosmetyków, nowych ubrań itp. 
bera7, zapewne masz racje, ze tak ludzie kalkuluja i trudno ich za to winic. Taki program powinien istniec, ale w tym konkretnym nie dosc ze jest niesprawiedliwy, rozrzutny to brak w nim myslenia na przyszlosc i ze strony panstwa i ze strony beneficjentow.

Co z tego, ze niby jest rynek pracownika, jak pracodawca nadal czesto tego trudnego-do-zdobycia pracownika nie szanuje 🤔
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
30 listopada 2017 13:41
W kwestii sprzątaczek - pracownika chroni prawo. Jeśli pracują na czarno, bo np jednocześnie pobierają rentę czy emeryturę to jest zupełnie inna sprawa. Na legalnej umowie nikt nie zabroni pójść pracownikowi na L4, bo dobrze wie, że to się może skończyć sądem pracy.


Naboo, jest bardzo niesprawiedliwy i generalnie popierający postawę nieroba. Zabierają tym co pracują, a chyba nie ma gorszej demotywacji.

smarcik, z tymi sądami pracy to nie jest takie proste. Po pierwsze nikt oficjalnie się nie podłoży i nie napisze, że zwalnia Cię, bo śmiałaś brać L4. Oficjalnie to są zwykle "redukcje etatów". Ja pracowałam w wielkiej korpo, gdzie na wstępie mi powiedziano, że TU się nie chodzi na L4. Chyba, że szpital, no bo wtedy nie ma wytłumaczenia. Inaczej kazali brać urlop, albo chodzić do pracy zasmarkanym. Serio. Po kilku latach miałam w pracy wypadek i wyskoczył mi dysk. Nie robiłam afery, ale poszłam na L4. Z uwagi na dość poważny uraz i zabiegi rehabilitacji przez dwa tygodnie z rzędu byłam chyba łącznie 3 tygodnie na zwolnieniu. Po miesiącu dostałam wypowiedzenie.
Nie poszłam do sądu pracy, bo uważam, że lepiej zmienić pracodawcę na lepszego. Poza tym to później brzydko wygląda i mogą być problemy z znalezieniem pracy.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
30 listopada 2017 14:04
bera7 nie no, to jasne, że polski rynek pracy jest bardzo daleki od ideału  😉 Ale siedzenie i narzekanie jak to jest źle a pracodawcy okropni wcale nie sprawi, że cokolwiek się poprawi. A niestety mam wrażenie że mnóstwo osób ma właśnie taką mentalność. Ponarzekamy ale palcem nie kiwniemy by było lepiej. Albo w danej pracy jest nam beznadziejnie ale nie zrobimy nic żeby ją zmienić (oczywiście zaraz odezwą się głosy, że niektórzy nie mają jak zmienić, że kredyt, że dzieci, że blablabla.. jasne, ale ogrom ludzi ma jak zmienić a zwyczajnie boi się zmian, albo są zbyt leniwi i wolą narzekać).
Dokładnie o to co napisała smarcik mi chodziło. 🙂
smarcik, ja zawsze byłam typem buntownika. Nigdy nie pozwoliłam by ktoś mnie gnoił w pracy itp. Jak mi nie pasowało to odchodziłam. Ale było mi łatwo, bo nie miałam dzieci, byłam mobilna i wiedziałam, że jak rzucę jedną pracę to zaraz znajdę inną. Jednak wraz ze zmianą miejsca zamieszkania zaczynam widzieć inną perspektywę. Nie moją, bo ja robię to co kocham, zgodnie z planem. Może kasa nie jest z tego taka jak bym chciała docelowo, ale wiem że kiedyś finalnie będzie tak jak chcę. Tym bardziej, że nie mam dużych oczekiwań.
Natomiast widzę jakie warunki pracy i płacy mają znajome. Poniżej godności jakiekolwiek. np. 7h dziennie 6 dni w tygodniu + co druga niedziela za 1200zł na czarno. I cieszą się, że mają jakąkolwiek pracę.
Młodzież ucieka do większych miast lub z kraju i wcale mnie to nie dziwi. Natomiast szkoda, że jak ktoś się trochę dorobi i zatrudnia innych to pracowników traktują jak śmieci.
dempsey   fiat voluntas Tua
30 listopada 2017 21:28
Ale on chodził i biadolił "nie mam, nie mam, nie mam, daaj, daj"? Czy po prostu ludzie na zasadzie poparcia postanowili mu dać?

Nie śledzę pilnie aktywności tego pana, ale choćby w jakże poczytnym portalu pana Lisa jest opublikowany jego dramatyczny apel.
http://natemat.pl/223409,wywiad-z-mateuszem-kijowskim-bylym-liderem-kod-mowi-ze-jest-w-zlej-sytuacji

Może mam jakieś dziwne poglądy, ale normalny dorosły mężczyzna, dla którego słowo "honor" nie jest tylko obcym wyrazem na literę h, mógłby w jego sytuacji zrobić wiele - ale na pewno nic w rodzaju takiego apelu.
Nie mówiąc już o reakcji na zbiórkę (też łatwo znaleźć w sieci). Ale dość o tym, bo kolacja jeszcze zacznie wracać.


Naboo, dobrze wiedzieć...
Nie chce mi się wchodzić w link, ale jeśli faktycznie sam chodzi i biadoli publicznie, że jest w trudnej sytuacji, to masz rację, żenada i tyle! A sam kolo żałosny.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się