Dla fanów Kaprioli

też trzymam za Was kciuki  😅
to już jutro  🙄 napiszę jak tylko wstanie, poproszę o trzymanie i niepuszczanie do tego czasu kciuków  😅 mam nadzieję, że nie dostanę zawału  😁
Kaprioleczka ja również mocno trzymam kciuki!  Czekamy na wieści!
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
16 grudnia 2015 10:29
Kapri jak sytuacja?  Trzymamy kciukasy i kopytka  :kwiatek:
Jeszcze nie stoi ale juz sie obudzila. Chcemy zeby stanęła w miarę możliwości jak najpóźniej także im wolniej tym lepiej. Przerzuciła sie na jakiś czas na mostek wiec mamy dobry znak  😅

Dam znac jak wstanie
nasze kciuki ciągle mocno zaciśnięte! a zwierzyniec po swojemu dopinguje 😉
Wstała i przeszła sie po boksie  😅 teraz odpoczywa.

Zdjęcie na instagramie bo tu za wielkie by przejść; potem wkleję z komputera  🏇
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
16 grudnia 2015 16:56
Kaprioleczka, super!
Kaprioleczka, świetne wieści! 😀
Kaprioleczka,  super! dobre wieści  🙂
dla wszystkich zainteresowanych ganiający kobył  🏇
Kaprioleczka, super! Najgorsze już za Wami!
dea   primum non nocere
16 grudnia 2015 21:38
Trzymam kciuki za w miarę równe obciążanie giczoł, żeby znów ochwatowa nie dostała mocniej. Dzielne jesteście, zdrowiejcie dalej!
na razie głównie leży i bardzo dobrze  😀 ale mam nadzieję, że w ciągu kilku dni pewniej stanie na kopytach (no, na gipsie i opatrunku 😉 ) i że już niedługo pojedziemy do domu  😅

na razie pilnie studiuje wątek o meszu żeby popełnić idealny tylko do zalewania na ciepło, bo jak ja ją tak mam porzucić (ewentualnie) bez rozpieszczania  😁 chciałoby się cały czas w stajni siedzieć, ale niestety nie ma tak dobrze 😉
Kaprioleczka, jak tam ma się Kapriola? 🙂
2 tygodnie po operacji. Przepraszam, za wcześniejszy brak update'ów ale nie starczyło mi rąk przez święta  :kwiatek:

dzisiaj była zmiana opatrunków. noga nadal opuchnięta, ale ziejąca rana która powitała nas kilka dni po operacji już jest tylko wspomnieniem  😅 zdjęcia nadal trochę zbyt drastyczne do publikacji. za tydzień rentgeny i wyjmujemy z gipsu. zobaczymy jeszcze co i jak, ale na razie wygląda to wstępnie optymistycznie.

kopyto ochwatowe - BAJKA  😍 goi się fenomenalnie  🏇

odleżyna po lewej jest już szczątkowa, praktycznie czekamy tylko na sierść; odleżyna po prawej zmniejszyła się od przyjazdu z Francji o ok. 60-70%, za miesiąc jej nie będzie.

opatrunki ciągle zmieniamy na leżąco, ale dziś po raz pierwszy Kapriola wstała bezpośrednio po tym jak ją puściliśmy. w trakcie leży spokojnie. ogólnie wygląda na bardzo szczęśliwą, szczegolnie kiedy karmię ją marchewkami  😁

razem z Kapriolą życzymy Wam szczęśliwego Nowego Roku i bardzo dziękujemy Wam za wsparcie i w ogóle wszystko  :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek: jesteście debeściaki  :kwiatek:
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
31 grudnia 2015 18:34
Kaprioleczka, Super!!! Tak się cieszę, że wam się udało!!! Nawet nie wiesz jak bardzo...
Z tym udawaniem to się jeszcze tak nie wyrywajmy  😉 w domu jeszcze nie jesteśmy. Nie mniej jednak dzięki za pozytywne fluidy  :kwiatek: mam nadzieję, że naprawdę się uda do końca.

Francuzi to jednak mogą nam wyłącznie naskoczyć  😎
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
31 grudnia 2015 18:44
Kaprioleczka, ciągle z Tobą jest, to moim zdaniem wystarczające udanie się =)
co fakt to fakt; nie wszystkim się udało  😕 :przytul:

tylko z przysłowiowym otwieraniem szampana to ja czekam aż pojedziemy do domu  :kwiatek:
co u Kaprioli?
Epikea, ale masz wyczucie 😉 akurat dziś były opatrunki i właśnie śpieszę z newsami  🏇

więc dzisiaj pozbyliśmy się gipsu  😅 kość się zagęściła na tyle by wytrzymać (tak przynajmniej wygląda na rentgenie; w praktyce wiemy jakie jest życie 😉 ), więc gips poszedł papa. Rany pooperacyjnej już prawie nie ma, wręcz jeśli uznacie że jesteście o mocnych nerwach to Wam mogę wrzucić jak to wygląda.

kopyto ochwatowe ogólnie bomba  😅 z zewnątrz bardzo ładne, na rentgenie podeszwa super gruba. Martwi nas trochę cień na kości kopytowej, ale wcześniej go nie było, może być to sporo rzeczy, więc na razie martwimy się ostrożnie 😉 Kapriola nie zdradza, żeby ją coś bolało, stoi już większość czasu, po ok. 3 godziny na raz. potem robi 30-60 minut przerwy i znowu. Łazi po boksie sporo, na razie jeszcze mało poradnie, ale widac poprawę.

dałam jej siatkę na siano, żeby nie musiała się schylać do jedzenia (mniej obciąża dzięki temu przednie nogi). Kapriola zrobila sobie super zabawę z tarmoszenia i mordowania siatki; za długo jej mieć nie będziemy 😉

wrzucam Wam zdjęcie kopytka ochwatowego (no, już po-ochwatowego) i dowody morderstwa siatki  😂

:kwiatek:

edit: tak dodawałam zdjęcia że nie dodałam  😵 ciemniak  😂
Świetne wieści, trzymamy kciukasy dalej! :kwiatek:
mam nadzieję, że nie zapeszę, ale to zdjęcie gipsu chyba na razie jej posłużyło, bo dzisiaj zamiast 3 godzin stała bez przerwy 5... potem pospała pół godziny i znów wstała. Jakby tego było mało cały czas łazi po boksie od jednego siana do drugiego  🏇 taka podróżniczka 😉
Super! 😅
Słuchajcie, a jakie są najbardziej optymistyczne wersje ciągu dalszego?
Czy są jakieś znane przypadki wyjścia konia z takiego stanu do stanu jakiegokolwiek użytkowania pod siodłem...?
oj raczej nie bardzo  😁 tam jest zespolony caly staw, więc dopóki ktoś nie wymyśli jak zastąpić cały staw (torebkę stawową, przyczepy ścięgien, chrząstki i nasady kości) i jak to zrobić poniżej 4h, to raczej nie bardzo 😉

ale byle sobie mogła kuśtykać po łące, dla mnie będzie git malina  😅
A bez tego zabiegu (zespalania) nie mogła?
drabcio, nie. Przykurcz był tak mocny, że koń był na 3 nogach.
niestety, nie było zbytnio nadziei dla tego przykurczu. przecięliśmy masę rzeczy żeby go odpuścić, ale (nie wiemy dlaczego) efekt był taki, że zamiast co raz lepiej robiło się co raz gorzej. Koń był cały czas na rehabilitacji, robiliśmy rozciągania, ćwiczenia, jakieś plastry, cuda na kiju, ale to po prostu jakby się wszystko sprzysięgło przeciwko nam i niewiele dawało - choć powinno. Przez chwilę było trochę lepiej - nie na tyle lepiej by mówić o sukcesie, po prostu lepiej niż było, ale potem - nie wiemy dlaczego bo nic nie zmienialiśmy - doszło do bardzo gwałtownego pogorszenia i w ciągu praktycznie tygodnia czy 2 wszystko wróciło na naszych oczach do stanu wyjściowego. Potem okazało się, że przykurczyła się też torebka stawowa, a ponoć tego już się nie da przeskoczyć.
Teraz z kolei okazuje się, że zrosły się przecięte do operacji zespolenia stawu ścięgna, i to dobrze, choć nie powinny w ogóle się zrosnąć. Jakby się wiedziało takie cuda, to zamiast zespalać staw ciachnęlibyśmy wszystko, włożyli w gips na 3 miechy i koń miałby staw nieruchomy (przykurczona torebka) ale jednak staw. Francuzi to się w ogóle podrapali w głowę, że skąd te ścięgna i jak się zrosły, bo to w ogóle niemożliwe jest. Choroba, wszystko po kolei było niemożliwe a jednak się działo  👿
Ale niestety myśleć i planować da się tylko do przodu, tak to głupio skonstruowane, i doświadczenie zdobywa się już po tym jak było potrzebne  🙄 jakbym miała maszynę czasu to bym to robiła jakoś inaczej może od początku, albo może machnęłabym się do dnia przed wypadkiem i zawinęła ją w folię bąbelkową tak, żeby wystawały tylko oczy nos i uszy 😉

wklejam zdjęcie jak wyglądało jak było "lepiej", ale to "lepiej" za długo nie trwało. to jest zdjęcie przy pełnym obciążeniu nogi, koń ma tez "obcas" w podkowie żeby w ogóle móc docisnąć piętkę do ziemi. koń nie był w stanie pokonywać nawet kilku cm przeszkód (jak np. 2 cm próg), potykał się o pęknięcia w kostce brukowej. Dla konia to nie jest życie, a przecież nie mogłam chodzić i jej łapać na ręce 24/7 do końca jej życia bo by mi siły nie starczyło.
Gillian   four letter word
15 stycznia 2016 11:32
o żesz w mordę mada faka  😲 😲 😲
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się