Kącik WEGE DZIECI oraz matek/ciężarówek myślących "alternatywnie" :-)

To jeszcze Wam powiem, że zamiast marchewki można dać dynię i też jest przepyszne! Robiłam te ciasta ja Rózia była malutka i było podejrzenie alergii na mleko więc musiałam ze swojej diety usunąć wszystko co mleczne. I bananowca też wtedy robiłam, zamiast masła dawałam margarynę, ciasteczka owsiane i "jabłecznik Białej" bo to ona przepis tu na forum wstawiała (zamiast jabłek mozna tam wsadzić dowolne owoce a ciasto przepyszne).
Ja zamiast masła daje olej rzepakowy, jest lepszy niż na maśle 😉
slojma   I was born with a silver spoon!
16 stycznia 2015 12:26
gwash- daj przepis na placuszki bananowe  :kwiatek:
To mega prosty chlebek bananowy z moich wypieków

http://www.mojewypieki.com/przepis/chlebek-bananowy-banana-bread

tylko że:
- ja daję 1/3 szklanki cukru
- 1/3 szklanki oleju zamiast masła
- często część mąki (50%) zastępuję zmielonymi orzechami lub migdałami (z migdałami jest pycha!)
gwash, No coś Ty, przecież nie zjada tych dwóch blach ciasta jedna osoba na raz. 😉 Ja zjem góra dwa kawałki dziennie, Gabik góra jeden. Ile może być tego ksylitolu w jednym kawałku ciasta...? Załóżmy, że kroję jedną blachę na 12 kawałków... to będzie 5 g w kawałku.
No wiesz, ja znam takich co nie mają problemu z blaszką ciasta 😉 😀
Ja mam opory co do ksylotolu  i stewii - jakoś tak po wypiciu np. herbaty nimi posłodzonej pozostaje mi taki posmak jakby chemii w ślinie, nie wiem jak to opisać, podobne uczucie jak po słodzikach syntetycznych.
Dla mnie stewia ma bardzo wyraźny, ohydny posmak, a ksylitol ledwo wyczuwalny, wcale nie ohydny, tylko taki... specyficzny. I z pewnością nie poczuję go w takiej ilości ciasta, w herbacie może tak.
slojma   I was born with a silver spoon!
16 stycznia 2015 17:15
qwash-dziekuje
Dziewczyny, macie może jakiegoś linka albo namiar na książkę o rozwoju ruchowym/neurofizjologii?


Zawitkowski wydal serie ksiazek "Mamo tato, co ty na to" ale nie mialam w rece wiec nie wiem co to warte. Zatem podlaczam sie do pytania bo tez jestem ciekawa tematu.
Ktoś tu był fanką mojej córci  👀 Otóż nowe wieści z frontu rodziny. Dostałam newsa od szwagierki, że jak byliśmy po świętach u teściów to nasze dziecię kochane o poranku zeszło do teściów i z marsową miną zapytało "Czy to tak ładnie kłaść gości w pokoju, w którym są niepozmywane naczynia (wieczór wcześniej jedliśmy kolacje razem i zostały jak zawsze do rana)? Czy jak następnym razem przyjedziemy to też tak będzie?" Oczywiście teściowa jest pewna, że to moje słowa bo przecież nie 6-cio latki, a na domiar złego akurat tego poranka w ramach medytacji postanowiłam pozmywać po kolacji, a nigdy tego nie robię gdyż nie cierpię. Tadammmm z cyklu jak kochany bąbelek uatrakcyjnia życie  😁 A ja się dziwiłam co teściowa taka wobec mnie wycofana była  😜
Gdzieś wyczytałam (na chustoforum prawdopodobnie) że w tej książce rozwój też przy okazji fajnie opisany klik
Nie miałam w ręce wieć info nie jest zweryfikowane 😉

Zawitkowskiego, którąś z serii miałam pożyczoną, ale tam to takie podstawowe informacje jak nosić, odkładać, przewijać nic bardzo fachowego raczej użyteczne informacje bez wgłębiania się dlaczego tak. Nie wiem czy zrozumiale piszę o tej porze 😁
slojma   I was born with a silver spoon!
17 stycznia 2015 07:54
Zawitkowskiego książkę dotyczącą pielęgnacji linka wrzuciłam kilka postów temu, warto zerknąć by nie popełniać błędów i dodatkowo stymulować rozwój. Na youtube można też znaleźć jego wypowiedzi na różne tematy. Po powrocie do uk poszukam książek dotyczących rozwoju maluszków norm i odchyleń , pewnie coś się uda znaleźć to napiszę. Powiem Wam, że od czasu gdy bawię się z Vivi w zasadzie w trzy gry dotyczące obrotów zauważyłam jej zwiększoną aktywność ruchową na obie strony. Dodatkowo stymuluję ją róznymi zabawkami i przedmioami o zróżnicowanej fakturze, ciężarze i kolorze np. kupiłam bardzo tanią piłkę z kolcami, którą wręcz uwielbia.
Kasia - pala, nie martw się,  tez odwalilam takiego kwiatka mamie. Miałam dokładnie 5 lat jak wyprowadziliśmy się z rodzocami od babci.kilka dni później,  odwiedzając ja, oświadczyłam ze ciesze się ze mieszkamy sami, bo teraz rodzice mogą spokojnie chodzić nago po mieszkaniu, i w ogóle to cały czas tak chodzimy 😀 mina ultra-konserwatywnej babci bezcenna 😜
Pandurska, seven piękne brzusie, super zgrabnie wyglądacie dziewczyny !!!!


Ale tata mięso je węć w jego głowie jest ok. to on też. A ja go mięsem nie chcę karmić bo widzę, że przy wegetariańskiej diecie (bezmlecznej ale jajka je ) jest zdrowszy.


No to masz duży problem kotbury. Bo jak tu wytłumaczyć cos tak trudnego takiej małej istotce, kiedy w tym samym momencie równie ukochana osoba właśnie wsuwa kawał kotleta. Dla mnie chyba byłoby to nie do przeskoczenia, bo dziecko bierze przykład z rodziców zarówno mamy i taty.
Młody nie czuje pewnego dysonansu w tej sytuacji ?
Jeżeli widzisz, że dieta bezmięsna i bez mleczna pomaga małemu to chyba tata też to widzi. Czy mógłby w takim razie konsumować mięso po za domem dla dobra małego ?

Ja miałam łatwiej z dziećmi bo brak mięsa w ich diecie był naturalny. Pytania zaczęły pojawiać sie w przedszkolu, ale raczej z ciekawości niż z chęci jedzenia. Ja starałam się nie puszczać  na śniadania dzieci do przedszkola, bo to one przeważnie są najbardziej wędlinowo - chrupkowo- mleczno- przetworzone  😉. Serki topione, parówki, słodkie dżemiki - no samo zdrowie  😉, a to przecież podstawa dnia  🤔.
Także śniadania w domu. Później obiad ( zupy są w większości przedszkoli bezmięsne, a przynajmniej u nas tak było ), drugie danie polegało na wygrzebaniu warzyw, ziemniaków, lub kluseczek z talerza. Podwieczorek raz wartościowy raz nie - trudno. I kolacja na ciepło w domu jakieś fajne warzywka na gorąco, często w formie gęstej zupy ( bo tak najchętniej moje dzieci przyswajają warzywa  😉).
W domu wegetariańskim spokojnie da sie te idee spokojnie przekazać dziecku, bez jakiegoś traumatycznego maglowania mu głowy. No tylko wszyscy
muszą stać po tej samej stronie. Wydaje mi sie, ze dopiero teraz mogłabym zacząć rozmawiać na ten temat z Iwem( o śmierci czy cierpieniu zwierząt)
bez zbytniego obciążania jego głowy smutnymi wywodami.


Ja mam opory co do ksylotolu  i stewii - jakoś tak po wypiciu np. herbaty nimi posłodzonej pozostaje mi taki posmak jakby chemii w ślinie, nie wiem jak to opisać, podobne uczucie jak po słodzikach syntetycznych.


gwash, ale to sa twoje opory gdzieś tam w głowie, które nie mają podstaw  😉. Zarówno ksylitol jak i stewia to naturalne słodziki bez chemii.
Przy czym stewii używa się od ponad 1500 lat, także w regionalnej  medycynie. No ma bardzo specyficzny posmak dlatego nie użyłabym jej do kawy czy herbaty, ale do ciast  😉.  Ten posmak generalnie zabijają inne składniki w cieście- szczególnie owoce suszone.

Przepis na wegańską wersje ciasta marchewkowego, ale nie daje gwarancji na to ,ze nie wyjdzie zakalec. Mi raz wyszedł  😉.

- 3 większe marchewki, -szklanka maki gryczanej( migdałowej),- 1/3 szklanki stewii, -od pół do 3/4 szklanki oleju ryżowego,- zalane ciepłą wodą 3 łyżki świeżo zmielonego siemienia lnianego,- 1,5 łyżeczki sody i dodatki w zależności od preferencji ( cynamon, imbir, gałka muszkatołowa, suszone owoce, mleko kokosowe, wiórki kokosowe, kakao, karob, orzechy wszelkiego rodzaju).
Marchewki zetrzeć, mokre składniki połączyć z mokrymi i dodać stewie, suche z suchymi. Później zmieszać wszystko razem, dodać marchewkę, ewentualnie dodatki i do piekarnika na 45 minut w 180*C.
Mamuski, powiedzcie prosze co wg was jest "a must", co sie rzeczywiscie przydaje i jest potrzebne przyszlej mamie pierwszego dziecka? Co byloby dla was najbardziej trafionym prezentem?

I co sadzicie o smoczkach? Uzywacie przy swoich dzieciach czy jestescie przeciwne?
może dałoby się wydzielić przepisy? przepadają w postach. Taki osobny wątek z przepisami ?
Ja najbardziej ucieszyłabym się z chusty- ale to wiem teraz, będąc mamą dwójki. Strasznie załuję, że nie wiedziałam o chustowaniu gdy urodziła się Natalka. NIE MIAŁAM mat edukacyjnych, huśtawek, sterylizatora, podgrzewacza i laktatora elektrycznego (miałam ręczny, użyłam może 3-4 razy), projektora i wielu innych rzeczy wymyślonych po to aby wyciągnąć kasę z portfeli przyszłych rodziców dzięki wmówieniu im, że to absolutne must have.
Smoczków nie używałam, mam schizę z dzieciństwa- moja kuzynka nie mogła się rozstać ze smokiem do 4- 5 roku życia, teraz wydała majątek na ortodontę (o wadzie wymowy nie wspomnę).
To oczywiście moje spostrzeżenia, pewnie inne mamy mają odmienne.
a ja bym nie chciała chusty, a dobre nosidło, lepsze niż mam, a mam beco.
Też nie miałam sterylizatora, miałam podgrzewacz przydawał się umiarkowanie-miałam, to używałam, teraz nie używam, ogrzewam w garnku z wodą...a mam dalej.
Kosz na pieluchy, to wymysł, jak dla mnie. Zły leżaczek był bardzo pomocny, bardzo.
Drugi raz chciałabym leżaczek, elektryczną medelę do odciągania, dobre nosidło, ewentualnie wanienkę z odpływem.
Sienka nie no bomba  😅 dzieci są niesamowite, pewno jeszcze nie raz się tu pochwale takimi kwiatkami 😉 Ten przypadek mnie nie tkną mocno, bo teściowie i tak mają mnie za wariata, który co gorsza zmienił ich syna (nie wierzą w jego własną, osobista przemianę). No bo do niejedzenia mięsa też go zmuszam przecież  😁 jak wychodzę to usiłują mu podtykać wędlinki, bo "ona nie widzi"  😜
A z frontu dzieciowego - jest dobrze. Czytam "wychowanie bez nagród i kar" i zaczyna mi się w głowie systematyzować. Słonko moje wycofało się z karate (i tutaj dobrze że mam kontakt z jej dziecięcymi przyjaciółmi też, bo pierwsze niepokojące słowa padły z ust "narzeczonego" mojej córci). Porozmawiałyśmy i stwierdziła, ze pan jest bardzo miły i wszystko fajnie ale jednak ona nie da rady i już nie chce próbować. Chyba udało mi się ja wesprzeć bo nie zachowywała się tak jakby jej coś nie wyszło, choć już początkowo zaczęła negować zasadność istnienia karate w ogóle  😁 i przeszło - odbieram to jako swój mały sukces, nie wiem czy ktoś mnie zrozumie ale ja jestem zadowolona z siebie.

Dziewczyny podpowiedzcie. Jak w przepisie jest mąka gryczana to ja zawsze mieliłam w młynku do kawy takim przedpotopowym, elektrycznym, ale często mi wypiek nie wychodził - to może być przyczyna "za grubej" mąki? Można ją jakoś inaczej robić domowo?
Ja sobie życia nie wyobrażałam i nie wyobrażam bez niani elektrycznej. Ale może to tylko moja schiza... Dzięki niej wiem, kiedy mały odkopał się i trzeba przykryć, wiem też, że zaczyna marudzić i lepiej iść, utulić i zgasić marudę w zarodku, niż dać mu wyleźć, się rozbudzić całkiem i potem usypiać 15 minut.
kenna, Elektronicznej? 😉

My mamy krótkofalówki z zasięgiem do 10 km i wychodzi taniej od elektronicznych niań. Polecam.
elektronicznej 🙂 W sumie, to elektryczna ona też jest 😉 I tak używam i bazy i słuchawki na kablu.
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
18 stycznia 2015 07:42
dziewczyny i tutaj chciałam podziękować za trzymanie kciuków za Bolka  :kwiatek: 

i pomysł z oddzielnym wątkiem z przepisami jest mega ! byłabym tam stałym bywalcem  😁
slojma   I was born with a silver spoon!
18 stycznia 2015 07:52
demon- :kwiatek: za przepis
Rzeczy bez ktorych bym sie nie obyla I przydatne w ciazy to chusta do noszenia maluszka, gdy wiekszy to pewnie jakies nosidlo dla mam co nie chca wiazac,  bujaczek (uzywam sporadycznie ale jest wybawieniem czasem), jakies szumidlo (siostra ma szumisia), termofor (ja mam z jakas kasza w srodku do uzywania w mikro).
Może zróbcie otwarty dokument na dysku google i tam wrzucajcie przepisy?
Na początku "spis treści", czyli każda wrzucająca przepis dopisuje jego nazwę. A dalej już przepisy.
Ja jestem przeciwna wydzielaniu przepisow.. Oddzielilysmy sie z watku wege i z dzieciowego po to, zeby troche holistycznie podejsc do tematu. Natomiast pomysl Teodory jest interesujacy!

Zakonczylismy wlasnie crash kurs przygotowujacy do porodu. Powiem szczerze, ze oczekiwalam zupelnie czegos innego, niz dostalismy. Bylo 10000000razy lepiej! Takiego genialnego prowadzenia i rodzaju przekazanej wiedzy w ogole sie nie spodziewalam! Z przewijajacych sie tutaj rzeczy, to glownie powielaly sie informacje odnosnie karmienia piersia w stylu, w jakim pisza Julie, czy Kotbury. No moze bez takiego nacisku na kp, ale dajace wybor i z drugiej strony pokazujace rodzicom konsekwencje takiej rzeczy. Na lalkach cwiczylismy m.in. przystawianie samego cialka do piersi i troche zeby miec pojecie o technice ssania maluchow robilismy cwiczenie z piciem ze slomki- fajne to bylo!
Sam porod tez byl swietnie przedstawiony i tutaj tak samo jak w przypadku kp, pokazano nam roznice miedzy cc, a porodem naturalnym, ze znieczuleniem i bez, abysmy mogli zdecydowac o konsekwencjach dla siebie i dziecka.
I chyba najwazniejsze- fantastyczne wziecie pod uwage tatusiow w calym procesie, a nie tylko w roli "masazysty" i towarzysza w czasie porodu. Moj maz czul sie poruszony tym faktem. Polecialo nawet kilka lez chyba u wszystkich panow  😉

Generalnie dotarlo do mnie chyba dopiero, jak wiele sie zmieni i troche sie tym przerazilam. Z drugiej strony sama wizja czekajacych nas trudow zblizyla do siebie i mnie i G. i dala nadzieje, ze jakos sobie poradzimy.
Z trzeciej strony wiem, ze czeka na mnie team super poloznych, ktore mnie wspomoga i w czasie porodu i kazdego dnia niemal w okresie porodu sluzac rada w kazdej dziedzinie, w jakiej zajdzie taka potrzeba.

Jestem doglebnie poruszona i musze pozbierac sie na nowo, jako kobieta  🙂
slojma   I was born with a silver spoon!
18 stycznia 2015 18:40
teodora-dobry pomysl
Pandurska- mialam podobne odczucia po moich zajeciach
Dzis pierwszy raz od kilku miesiecy wsiadlam na konia I pojechalam w teren bylo bosko.  Piekna pagoda,  przyroda I moj cudowny kon oraz mama ktora zajela sie Vivi spowodowaly ze dzien byl cudowny.
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
18 stycznia 2015 19:30
super Pandurska! ciesze sie, ze sie uspokoi
lo u ciebie!
dea   primum non nocere
18 stycznia 2015 21:04
Pandurska - brzmi super, mocno trzymamkciuki za wymarzony poród w swoim czasie 🙂

Co do tych moich rozwojowych pytań, to nie chodzi mi o listę, jakich w necie są setki, typu - sześć miesięcy - siedzi, roczek - chodzi. Książkę też taką mam. Myślę raczej o czymś wchodzącym w mechanikę rozwoju i zestawienie prawidłowych i nieprawidłowych zachowań - tak ze strony dziecka, na co należy zwrócić uwagę, bo jest sygnałem alarmowym (nieotwieranie piąstek, podwijanie palców stóp, prostowanie nóżek, asymetryczne wygięcie....), jak ze strony opiekunów - np. uwaga na przykrótkie śpiochy, lepiej nie wręczać dziecku małych zabawek, maluch nie powinien mieć możliwości odpychania nóżkami od przedmiotów... Do tego - na co powinno się zwracać uwagę, pożądane wzorce, np.zachowanie napięcia centralnego. To wszystko są strzępki, z różnych źródeł, szukam jakiegoś zebrania tej wiedzy. Najwięcej ze stron dotyczących ndt, może faktycznie w tej książce coś będzie - ale tak bez przejrzenia kupić to słabo, cytowany rozdział nie rozwiewa mi wątpliwości.

Przejrzałam ten poradnik Zawitkowskiego, sporo mi pomógł na początku, ale np. próbowałam ćwiczyć te obroty "za pupę" z małą i efekt mam odwrotny - ja pupę w prawo, dziecko się wygina w lewo i góra ciała nadal leży na plecach - plus utrwala sobie jakiś głupi wzorzec, więc przestałam. Coś źle robię :/ Martwi mnie, że ona nóżki częściej prostuje niż zwija się w kłębek i że w wieku 5 m-cy nie obraca się na brzuch, a nawet na bok najczęściej właśnie osobno góra lub dół ciała, to chyba też niedobrze. Czy naprawdę jedyna opcja to z każdą wątpliwością do neurologa iść? Nie wiem nawet czy to zasadne troski, ale nie chcę niczego zaniedbać. Brat lekarz twierdzi, że histeryzuję.

Przejrzałam ten poradnik Zawitkowskiego, sporo mi pomógł na początku, ale np. próbowałam ćwiczyć te obroty "za pupę" z małą i efekt mam odwrotny - ja pupę w prawo, dziecko się wygina w lewo i góra ciała nadal leży na plecach -


w 4 miesiącu pojawiają się ruchy rotacyjne, niedawno byłam u rehab. dziec. z moim synkiem i jest to samo- podobno to jest normalne- ja też pupkę w prawo, a on zostaje. Tylko ja biorę tak, ze kolanka podginam do brzuszka, potem lewe kolanko w górę i w prawo (tak po skosie), góra Maćka pozostaje niezmieniona, i np dzwoniącą piłeczką dzwonię po pr (jego lewej) stronie i on wtedy z ciałem i główką podąża w prawą (jego lewą) stronę. Nie wiem, czy to dobrze zobrazowałam... ja go motywuję dźwiękiem i piłęczką, a czasem sam już wie co robić... i sam się przekręca. Więc na początlku jak dziecko zostaje z ciałem to chyba nic złego...ale moze Tobie chodzi o co innego..? też chciałabym mieć taki poradnik, o jakim piszesz...może trzeba szukac książek dla rehabilitantów dziecięcych typowo naukowych?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się