wychowanie- wydzielony

CzarownicaSa milutka ta Twoja mama. Mam to samo niestety. Zawsze byłam nikim. Na szczęście tylko w jej oczach. 
Tania "na pocieszenie" mogę Ci tylko napisać, jaki uroczy telefon dostałam przedwczoraj od mojej mamy.
"Tylko idź na te studia, żebym mogła być dumna, bo Wy(w sensie ja i moja siostra) mnie tylko całe życie zawodzicie, nic nie osiągnęłyście, inne dzieci kończą studia, wychodzą dobrze za mąż i mają dobrą pracę, rodzice mogą być z nich dymni, a Wy nic nie osiągnęłyście i macie beznadziejne życie. Więc nie załamuj mnie, idź na studia, żebym chociaż z Ciebie mogła być dumna. Myślałam, że lepiej Cię wychowałam, a Ty też masz beznadziejne życie i nic nie osiągnęłaś."
I takie urocze gadki mam średnio co kilka dni już od wielu, wielu lat 😎


A ja dodam jeszcze teksty tego typu:
moja mama: a pamiętasz tą i tamtą?? I jej dzieci to takie super studia mają, mieszkania, samochody, świetną pracę itp.
A Ty ze swoją siostrą co macie ??  Nic nie macie.
Męzowie Was zdradzą dzieci urosną i zostaniecie z niczym.

takie teksty słyszę raz na tydzień tylko ze ja albo to olewam ( i wtedy kończy się gadanie ) albo wdaje się w dyskusje i konczy się gadanie mojej mamy bo już nie ma żadnych argumentów
Averis   Czarny charakter
28 lipca 2013 21:19
To straszne co piszecie... Jak pogubieni i nieszczęśliwi musza być rodzice, którzy nie są w stanie dać dziecku niczego poza agresją i poniżaniem...
Tylko pytanie: czy to że są nieszczęśliwi i pogubieni w jakikolwiek sposób ich usprawiedliwia? imo niestety nie...
Averis   Czarny charakter
28 lipca 2013 21:25
szalonakobyła, pewnie, że nie. Dlatego jestem zwolennikiem teorii, ze jeśli mamy problem ze sobą, to porada " załóż rodzinę, to ci przejdzie" jest szkodliwa i nietrafiona. Nieszczęśliwy człowiek nie wychowa szczęśliwego dziecka. Uciekanie w rodzinę od własnych problemów zazwyczaj kończy się klęską. Bo po euforii narodzin/ślubu przychodzi proza życia i wracają nieprzepracowane demony.
Julie trudno uwierzyć  😲
U nas na półkoloniach dzieciaki biegają całymi dniami i nie ma mowy o żadnym dostępie do internetu.
Z ciekawości, w jakim wieku dzieciaki?

6-12.
Zabieracie im telefony?

Mój ojciec mnie kochał. Ale nie potrafił być dobry. W imię mojego przyszłego dobra krzyczał, wymagał, wyzywał, gnoił, deptał, uderzał, dołował psychicznie "skończysz w ciąży, bez studiów"- w kółko to słyszałam. Brata gnoił jeszcze gorzej.
A wiem, że chciał dobrze. Po prostu nie na ogół umiał inaczej. Czasami mówił, że kocha, że mu zależy, ale po chwili znów gnoił.

Ooo właśnie! Mnie też rodzice kochali/kochają, ale nie potrafili być dobrzy. Niestety oboje.  😎
Najbardziej utkwiły mi w pamięci słowa matki, że "życie składa się z obowiązków, a nie z przyjemności!". (Myślałam sobie: "to po ch... żyć?!"😉
I słowa ojca, że "jak się nie będziesz uczyć, to wylądujesz w rynsztoku".  😁


[quote author=szalonakobyła link=topic=91983.msg1838039#msg1838039 date=1375043013]
Tylko pytanie: czy to że są nieszczęśliwi i pogubieni w jakikolwiek sposób ich usprawiedliwia? imo niestety nie...
[/quote]

Moja mama ma naprawdę wielki bagaż zlych doswiadczeń które spotkały ją w życiu.
Ale to sa jej doswiadczenia i jej bagaż nie mój.
Żeby nie było kocham oraz szanuje swoja mamę i to wszystko.
Nigdy nie była i nie bedzie dla mnie przyjacielem, nigdy nie wypłaczę się jej w rękaw.
Moja mama żyje swoimi problemami a problemy jej dzieci są zawsze na drugim dalszym planie.

Ale pocieszam się jednym że mam świetny kontakt ze swoją siostra.
Chociaż dzieli nas 2000 km jesteśmy ze sobą zżyte jak nigdy
ushia   It's a kind o'magic
28 lipca 2013 22:18
Julie, jeden moj dziec byl na obozie, gdzie telefon wprawdzie mogl zabrac, ale przez dzien byl w depozycie u wychowawcy, dostawal wieczorem, zeby mogl se do mamy zadzwonic 😉
drugi dziec jedzie za chwile, u niego telefony i gry sa po prostu zabronione. I tyle 🙂

obydwa obozy karate

Tania, mam taki pomysł: weź ty przyozdób się solidnie piercingiem (na pewno są takie sztuczne ozdóbki) i tatuażami, zaaranżuj jakąś przebierankę, e której pokażesz mamusi stringi... To w imię hasła, że nasze wychowanie zaczynają rodzice a kończą wnuki. A dzieci też powinny się dołożyć do wychowania rodziców  😀iabeł:, niezależnie od wieku.

O swoim (i rodzeństwa) wychowaniu mogłabym tomy pisać, nudne by nie były, w żadną stronę  🙄 Żeby przybliżyć sytuację: oboje rodzice byli mgr pedagogiki  😀iabeł: z pokolenia Kolumbów  🙄
I do dziś wychodzi mi w testach, że jestem "dzieckiem tych, którzy Przetrwali" czy jak zwą ten syndrom. Ano jestem.

Całe życie miałam taki podstawowy problem: "Kim ja właściwie jestem?". Nawet  mam w pradawnych notatkach zapisane: Kim jesteś? Podobno sobą. Kim chciałbyś być? Sobą.  👀 Dopiero całkiem niedawno odkryłam, że to oczywiste - kim innym miałabym być jak nie sobą  🤣 A jeśli kto ma do Mnie jakieś wąty - niech SP*LA (w swoją własną za*bistość).
Halo, Ty masz być sobą a ja w stringach? Coś Ty? Po co? Ja też chcę być sobą. W podkoszulku z wilkiem, co mu oczy świecą nocą.
Możemy podsumować w ten sposób: wychowanie musi zawierać element : miłość ? Sama "procedura" to za mało?
Averis   Czarny charakter
29 lipca 2013 08:30
halo, ale takie agresywne reagowanie na wtrącanie się w nasze życie też bywa męczące. Z resztą świadczy o tym, że jednak dalej od cudzych reakcji jesteśmy uzależnieni (jednak opcja 'spier*dalaj z mojego życia' niesie ze sobą ogromny ładunek emocjonalny i wymaga pewnego wysiłku). Poza tym często inni ludzie nie mają złych intencji, po prostu nie potrafią inaczej. Ale to ich problem, więc po co się irytować? Chciałabym dojść do etapu, w którym cudze opinie (z którymi się nie zgadzam/ uważam je za krzywdzace) będę mogła po prostu ignorować. Nie wysyłać autorów do wszystkich diabłów i pławić się w blasku mej chwały, że jestem taka pewna siebie i asertywna. To dla mnie najzdrowsza opcja.
czas zmienić tytuł wątku na: "kozetka psychoanalityka" 😎
czas zmienić tytuł wątku na: "kozetka psychoanalityka" 😎

Tak, słusznie. Mnie wpisy Averis uleczają.  :kwiatek:
Tania, ludzie jak świat światem posługują się przebraniami 🙂. Silne poczucie własnej tożsamości umożliwia dowolność 😉 stroju.
Averis, a czym jest ignorowanie, nie - czytelnym komunikatem pt. "sp* we własne życie"? Na pewno odwrotnością przejmowania się.

Wracając do wychowania, w związku ze wpisem kol. Wrotki. jakoś tak się porobiło, że żyjemy w dziwnie "psychologicznych" czasach. Jakby psychologia, emocje, asetrywność, integracja polisensoryczna, zaburzenia osobowości itd. były centrum człowieka i miały określać priorytety w wychowaniu. Kiedyś takim priorytetem była... moralność. To co człowiek Robi innym, nie to co Odczuwa.
Tania, ludzie jak świat światem posługują się przebraniami 🙂. Silne poczucie własnej tożsamości umożliwia dowolność 😉 stroju.
Averis, a czym jest ignorowanie, nie - czytelnym komunikatem pt. "sp* we własne życie"? Na pewno odwrotnością przejmowania się.

Wracając do wychowania, w związku ze wpisem kol. Wrotki. jakoś tak się porobiło, że żyjemy w dziwnie "psychologicznych" czasach. Jakby psychologia, emocje, asetrywność, integracja polisensoryczna, zaburzenia osobowości itd. były centrum człowieka i miały określać priorytety w wychowaniu. Kiedyś takim priorytetem była... moralność. To co człowiek Robi innym, nie to co Odczuwa.

Halo: marszczę się, pocę ale nie rozumiem o czym tym razem piszesz.  😂
Której części?
Co do przebrań: gdy ktoś jest królem, to przebranie klowna mu nie zaszkodzi.
Co do sp*ania - chyba nie ma ignorowania bez wewnętrznego "odstosunkuj się"?

Co do reszty 🤔. Naprawdę żyjemy w tym obowiązującym stylu tak bardzo, że już nie dostrzegamy, że można patrzeć inaczej. Żyjemy w układzie emocje/reakcje, przykrość/przyjemność itd. Tak postrzegamy, tak - wartościujemy. Można inaczej mierzyć. Np. nie czy jesteś szczęśliwy, ale np. jak skutecznym jesteś wojownikiem-zabójcą albo ilu ludziom uratowałeś życie, albo - jaka była twoja postawa moralna wobec trudnej decyzji. Zauważam, że dziś w wychowaniu bardzo (niemal wyłącznie) ważne jest: "będzie szczęśliwy/a? (dziecko)" a nie np. "czy będzie przydatnym członkiem grupy?", "czy da radę przetrwać?" O wartościach próbuję napisać - podstawie wychowania. W różnych kulturach są różne. Jakie mamy My? Czy nie wyłącznie - szczęściodajne?
Aaaa... to teraz rozumiem. Przebieranie się na złość staruszce, po ponad 50 latach bycia grzecznym tylko utwierdzi ją w przekonaniu, że jestem niepoważna. Wytrwam w spokoju.
A na drugi, zasadniczy, temat nie umiem odpisać. Chyba jednak wciąż jest kościół, rodzina, szkoła ? Jakaś podstawa jest. Jest?  👀
Dla mnie to się nie wyklucza.
Możesz być szczęśliwa : będąc skutecznym wojownikiem, ratownikiem życia, mając piękne postawy moralne. I zupełnie nie rozumiem, dlaczego człowiek ma nie być skupionym na tym, by być szczęśliwy? JEDNO mamy życie i nie rozumiem, czemu w tym jednym życiu mam nie być skupiona na osiągnięciu własnego szczęścia. ( dodajmy- o ile dążąc do niego nie szkodzę innym ludziom!!)
Jeśli będziesz żyła w zgodzie ze sobą, to będziesz szczęśliwym wojownikiem. Albo szczęśliwym dobrym człowiekiem o pięknych zasadach moralnych.
Bo będziesz żyła w zgodzie ze sobą.
Nie uważam, by bycie skutecznym pracownikiem/wojownikiem/pomocnym człowiekiem miało zaspokoić naszą wewnętrzną potrzebę szczęścia. Bo skończyć się to może tym, że skuteczny pomocny człowiek popełni samobójstwo. I po pomocnym człowieku z wartościami.

ps- bo chodzi ci o to, by zamiast na swoich emocjach skupiać się bardziej na wartościach jakie mamy/możemy mieć? Dla mnie idealnie, kiedy te wartości dają nam szczęście. Bo kiedy nie dają... to jednak lipa. Wielka lipa.
Averis   Czarny charakter
29 lipca 2013 14:21
halo, czuję różnicę, bo ostatecznie przestanę się kimś przejmować, ale wcześniej będę się na niego złościć i irytować jego wtrącaniem. A to dla mnie niepotrzebne marnowanie energii, chociaż nie umiem reagować inaczej.  Jeśli u ciebie wygląda to inaczej, to jest raczejnormalne. Nie każdy musi mieć podobne reakcje.
tunrida, no właśnie, właśnie. Jedno życie życie - skąd wiesz? Filozofia chrześcijańska (i nie tylko) zakłada, że w tym życiu "pracujemy" na życie wieczne. Nie "tu" mamy być szczęśliwi - tylko "tam". Dla chrześcijanina celem ma być świętość a nie - szczęście. Szczęście ma dawać kontakt z bóstwem - nie terapia ani przyjemności. To tylko przykład taki. W buddyzmie też, zdaje się, nie szukasz szczęścia, tylko starasz się nie przysparzać cierpienia innym istotom żywym?
Czy pogoń za szczęściem nie jest tylko lustrem pogoni za (niedostępną) nieśmiertelnością?
Okrutnie trudno to wytłumaczyć, bo mam wrażenia, że my wszyscy już myślimy wyłącznie w kategoriach indywidualnego szczęścia. W innych kulturach nie "szczęście" może być wartością a np. honor rodowy.
Averis, to, o czym próbuję pisać ma trochę do tematu. Nie wszystko trzeba postrzegać w kategoriach emocji, reakcji, złości, irytacji, przejmowania się, marnowania energii (zaczerpnęłam z jednej krótkiej Twojej wypowiedzi) - w kategoriach psychologizowania.
Filozofia chrześcijańska

A..no to tu może być pies pogrzebany.  🙂 Dla mnie liczy się tu i teraz.
I starałabym się wypośrodkować.
Widzę, że wychowuję raroga i egoistę, który po trupach dąży do celu? To wpajałabym mu zasady moralne i tłumaczyła, że tak nie można.
Jeśli dziecko zaczęłoby przypominać marionetkę, popychaną, dostosowującą się do otoczenia, zbyt wrażliwą, a zapominającą o sobie- wpajałabym mu, że ważne, by ONO było szczęśliwe. Nie otoczenie. Nie zasady. Tylko ono.
Taki mój ukochany złoty środek.
dla każdego co innego jest ważne - dlatego wychowuje wg. tego co dla niego ważne, np. jeśli dla kogoś ważna jest "mamona" - to będzie chciał wychować dziecko by walczyło o pieniądze, dla kogoś ważna jest rodzina- to będzie sie starał wychować w kulcie spotkań rodzinnych itd.
niektóym zależy by wychować dziecko typu: po trupach do celu albo altruistę - każdy ma inną filozofię

BTW - Tania - i tu kłania się np. różnica w wychowaniu: ja na przykład nie pomyślałabym, ze przebranie się w żółtą bluzkę jest "na złość" staruszce (bo ja nie robię nikomu na złość), po prostu zakładam tą bluzkę - bo mi się podoba, bo ja sie w niej dobrze czuję - i nie interesuje mnie, że ktoś twierdzi (nwaet bliska rodzina), że źle w niej wyglądam. Może dlatego, że mam mocne poczucie własnej wartości.
Złoty środek to jest jakaś idea. Rzecz w tym, że w trudnych sytuacjach trzeba dokonywać wyborów, a w wyborach - czymś się kierować.
sobą- tym co w duszy bardziej gra w danej chwili
tylko dla każdego "złoty środek" jest czymś innym
tunrida o tyle racja, że zapewne świat, w którym wszyscy by się kierowali... nastrojem(?) nie byłby bardziej apokaliptyczny, niż ten, w którym żyjemy.
Ojtamojtam - wkurzył mnie przyjaciel, a jeśli go nie podkabluję - dostanę po zębach 😀 - i wszystko jasne.
Averis   Czarny charakter
29 lipca 2013 15:00
Ale dlaczego zakładasz, że osoba kierująca się własnym szczęściem z założenia krzywdzi innych.
Nie z założenia - tylko z powodu priorytetów.
(...)
BTW - Tania - i tu kłania się np. różnica w wychowaniu: ja na przykład nie pomyślałabym, ze przebranie się w żółtą bluzkę jest "na złość" staruszce (bo ja nie robię nikomu na złość), po prostu zakładam tą bluzkę - bo mi się podoba, bo ja sie w niej dobrze czuję - i nie interesuje mnie, że ktoś twierdzi (nwaet bliska rodzina), że źle w niej wyglądam. Może dlatego, że mam mocne poczucie własnej wartości.

Mam wrażenie, że się nie rozumiemy. Przypisujesz mi, coś , czego nie pisałam. Pewnie to, wspomniana różnica? Niech tak zostanie.
Mogę jeszcze na kozetkę? Mogę? Mogę?
Na chwilkę się położę. Okazało się, że pobyt u mamy został odebrany bardzo pozytywnie. Opowiadała siostrze, że było przemiło, że pogadałyśmy sobie jak nigdy i w ogóle wspaniale. Ja to nieco inaczej pamiętam, ale niech zostanie. Mogę się przebierać i milczeć.
Cel został osiągnięty. Starsza pani efekty wychowania odebrała. Czasem trzeba w za ciasne buty wejść.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się