Co jest jeszcze jazdą a co już treningiem?

[quote author=lets-go link=topic=81576.msg1263133#msg1263133 date=1326752236]
🤔wirek: Ale sie pokrecilo... ale halo trafia jak dla mnie w punkt.

[/quote]raczej uprawia sofistykę lub intelektualny onanizm (żeby nie powiedzieć źe zwyczajnie bredzi)
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
17 stycznia 2012 08:36
A mnie coraz bardziej wychodzi, że słowo trening nie funkcjonuje bez rywalizacji, bez odniesienia do rywalizacji.


a mi się zawsze wydawało,że trenuje się po to,żeby dziś być lepszym niż wczoraj,a jutro lepszym niz dziś... może slogan,ale chyba do bycia lepszym rywalizacja na zawodach nie jest potrzebna?

albo inaczej - jak jeździłam L/P to praktycznie z każdych zawodów wracałam z floo i często gęsto z pucharem za miejsce 1-3... dziś,kiedy próbuję swoich sił w C/C1 ciężej jest mi w chwili obecnej dopchać się do floo,nie mówiąc o pucharze... czy to znaczy,że dziś jestem gorsza,niż jak jeździłam L/P?
mnie jakoś mniej cieszy teraz puchar z N,bardziej liczyło się dla mnie np.5 miejsce w MR....
no i znowu wracamy do punktu wyjścia  😉
wg mnie halo była już całkiem blisko w poprzednim poście, tam gdzie było o trenowaniu do "czegoś", czy "czegoś", przy czym wydaje mi się, że rywalizacja sportowa jest celem drugorzędnym.
Zastanawia mnie jeszcze jak się ma trening konia do treningu jeźdzca - często widać, że to co jest treningiem dla jeźdzca jest tuptaniemw kółko dla konia.
Teoria sobie a praktyka sobie. "Trening" w uzyciu potocznym jednak kojarzy sie z rywalizacja sportowa. Przynajmniej wg moich doswiadczen. Ktos kto tylko cwiczy np zeby schudnac i nabrac kondycji, bez wzgledu na to ze zmierza w okreslonym kierunku wg zalozonej metodologii raczej nie powie ze "trenuje", bo intuicyjnie wie, ze lepiej pasuje tu jakies inne slowo. Dlatego, kiedy ktos skacze za stodola bez ambicji startowych i mowi ze "trenuje", to Ci ktorzy to slysza czuja, ze sa wprowadzani w blad.
Teoria sobie a praktyka sobie. "Trening" w uzyciu potocznym jednak kojarzy sie z rywalizacja sportowa. Przynajmniej wg moich doswiadczen. Ktos kto tylko cwiczy np zeby schudnac i nabrac kondycji, bez wzgledu na to ze zmierza w okreslonym kierunku wg zalozonej metodologii raczej nie powie ze "trenuje", bo intuicyjnie wie, ze lepiej pasuje tu jakies inne slowo. Dlatego, kiedy ktos skacze za stodola bez ambicji startowych i mowi ze "trenuje", to Ci ktorzy to slysza czuja, ze sa wprowadzani w blad.


Mam takie same odczucia.
Inny przykład to np. Narciarstwo. Wiele moich znajomych jezdzi na nartach rekreacyjnie, jak tylko zaczyna się sezon jeżdżą co chwila w góry. Jeżdżą coraz lepiej , mają coraz lepsze panowanie nad własnym ciałem , biorą lekcję z zawodowcami by sie podszkolić ale nikt nie mówi ,ze idzie na trening, jest to rekreacyjna jazda.
Mogą sobie jeżdzić nawet na świetnym poziomie ale dopuki nie bedą sportowcami, doputy ich godzinna jazda nawet pod okiem szkoleniowca nie bedzie się nazywala treningiem.
Podobnie jest z jazdą konną. Jest schemat; trening , progres na koniec sprawdzenie efektow treningu. I takim sprawdzeniem efektów są zadowy.

Quantanamera,Jeżeli postanowisz , że Twój koń nie będzie juz stratował w zawodach, ale dalej będzie się rozwijał,to w jakim celu? Dla Twojej przyjemności. Czyli to bedzie jazda rekreacyjna, dla własnej przyjemności.A że na poziomie GP...Co za różnica , kto powiedział, że jazda rekreacyjna kończy się na poziomie L, P?
Ktos może sobie biegać wokół bloku dla przyjemności i osiągać coraz lepsze rezultaty ,mieć czasy na równi z czolówką ale nie będzie sportowcem i jego bieganie wokół bloku nie będzie treningiem.
Nie mogę się zgodzić. Czyli jak się umawiam z trenerem to mam pytać kiedy następny trening czy następna jazda?
Moim zdaniem trening nie musi wiązać się z udziałem w zawodach. Dąży do wypracowania mięśni, dopracowania elementów, jest celowy i ukierunkowany.
A co jeżeli trenuję (mam poczucie, że trenuję) teraz nie zamierzam startować w zawodach, ale mogę np. sprzedać konia, udostępnić komuś na zawody itp. to musi być w jakimśtam stopniu wytrenowany....
Może się mylę, ale jednak trening przygotowuje do "przeskoczenia" jakiegoś poziomu, wypracowania czegoś w zadowalającym stopniu, a testem sprawdzającym nie muszą być koniecznie zawody, wystarczy mi nagrany filmik i już widzę, że koń robi postęp.
rosek0, a pytałam powyżej, a jeśli celem pracy będzie dobra sprzedaż, a nie starty, to będzie trening, czy jazda rekreacyjna? Znam wielu ludzi, którzy żyją z treningu i sprzedaży koni - nie startują. Czyli to wszystko są rekreanci, którzy sprzedają przy okazji konie?

Rekreacja na poziomie GP... A wystarczy, że koń raz wystartuje w tym GP, i już rekreacja zamieni się w kilkuletni trening? 😁 Banialuka 🙂
Wojenka   on the desert you can't remember your name
17 stycznia 2012 10:40
Oczywiście, że trening nie jest jednoznaczny ze startami.
Przykład: koń jest trenowany przez kilka miesięcy do wyścigów. Zdarzy się kontuzja i go wycofają z toru, nie pobiegnie ani razu w gonitwie.
Ale w treningu był.
Jazda = wożenie się.
Trening= doskonalenie siebie i/lub konia według jakiegoś planu.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 stycznia 2012 11:02
Jazda = wożenie się.
Trening= doskonalenie siebie i/lub konia według jakiegoś planu.



też tak uważam
Byc moze poprzednio niepotrzebnie uzylam sformulowania "ambicje startowe". Chodzi moze bardziej o kontekst, o to czy temat jest zwiazany czy nie jest zwiazany z rywalizacja sportowa.

Przyklad z zycia: moj malz mowi, ze TRENUJE, chociaz obecnie robi to glownie dla przyjemnosci i nie planuje startow (tez nie wyklucza). Robi to jednak u trenera, ktory przygotowuje innych zawodnikow do startow, w tejze grupie zawodnikow "trenuje" i sam pod jego okiem zdobyl w przeszlosci kilka medali. Stad to co robi kojarzy sie ze sportem.
Moj kumpel z kolei, mowi ze "biega". Robi to wg okreslonego planu i z uzyciem odpowiedniej metodologii, pewnie gdyby chcial moglby wystartowac w jakims maratonie ale poniewaz robi to dla zdrowia, z nudow albo bo lubi, nie przychodzi mu do glowy mowic ze trenuje. On mowi BIEGAM, w ten sposob wyraza bardziej precyzyjnie to co robi, niz gdyby stwierdzil "TRENUJE BIEGI". "Odpowiednie daje rzeczy slowo" w sensie potocznym, chociaz moze nie slownikowym.

I tak jak mowilam, wynika to z moich osobistych doswiadczen, uzywania jezyka w srodowisku, w ktorym przebywam. Nie wykluczam, ze gdzie indziej "trenowac" bedzie lepszym albo chociaz rownie dobrym slowem w obu przypadkach. Ostatnio znajomy pomagal w szalonych zakupach przedslubnych i biegal po centrum handlowym w poszukiwaniu sklepu z laczkami. Z tym ze dla niego laczki to sa po prostu domowe kapcie (goral), a dla pana mlodego laczki to eleganckie mokasyny (zdaje sie wielkopolska).
Moim zdaniem, trening jest wtedy ( jak juz nie którzy napisali) kiedy dązymy do jakiegoś celu, oczywiscie biorac pod uwagę jeździectwo.
Jezeli co dzień wsiadam na konia i powtarzam to co robilismy wczoraj i zaczynam nowe elemnty, czyli ucze konia nowych rzeczy i wszytsko to w celu uzyskania konkretnego celu czyli np konia w N, to chyba jednak jest to trening. Bo jest to ciągłośc, jest podnoszene umiejętnosci, jest podnoszenie kondycji itd. A to czy wystartuje w zawodach zalezy od wielu czynników zewetrznych. Ale załozeniem jest wyszkolenie konia tak jak by miał startowac to N.
Ale jezeli ja sobie wsiadam raz na kilka dni na mojego konia szkółkowego w celu poprawienia jego zachowania, reakcji, wytepoienia złych po szkółkowych nawyków, a następnie podniesienie jego np elastycznosci, itd to treningiem nie jest juz z samego faktu ze nie robię tego systematycznie.

więc wydaje mi się ze trening = systematycznosc, regularnosc, ciągłosc. Ale oczywiscie ta systematycznosc nie moze sie odbywac raz na tydzien....

Trening kojarzy sie z pracą, często cięzką pracą fizyczną. W trakcie tej pracy podnosi sie i kondycja i wytrzyalosc i oczywiscie umiejętnosci czy technika.

I tez mnie drażni jak panienka wsiada na swojego tłuka rekreacyjnego, sztywnego, opornego konia raz na tydzien i nazywa to treningiem tylko dlatego ze na ujezdzalni stoi trener....
rosek0, a pytałam powyżej, a jeśli celem pracy będzie dobra sprzedaż, a nie starty, to będzie trening, czy jazda rekreacyjna? Znam wielu ludzi, którzy żyją z treningu i sprzedaży koni - nie startują. Czyli to wszystko są rekreanci, którzy sprzedają przy okazji konie?

Rekreacja na poziomie GP... A wystarczy, że koń raz wystartuje w tym GP, i już rekreacja zamieni się w kilkuletni trening? 😁 Banialuka 🙂


Chyba odrazu nie można wystartować w GP?  😉 Ale załóżmy ,że można , to jeżeli jeżdzilismy ileś tam lat , progresowalismy i uwieńczeniem tego jest jest sprawdzeniem się w zawodach GP, to to był trening. Jeżeli po tych zawodach uważamy, że zawody nie są nam potrzebne , jeżdzimy sami dla siebie, rozwijamy się dla własnej przyjemności to dla mnie już to jest jazda rekreacyjna.
Nie wiem dlaczego niektórych boli  pojęcie rekreacja, dla mnie słowo trening jest zarezerwowane stricte dla sportu. Ale oczywiście to tylko moje zdanie.
Oczywiście, że trening nie jest jednoznaczny ze startami.
Przykład: koń jest trenowany przez kilka miesięcy do wyścigów. Zdarzy się kontuzja i go wycofają z toru, nie pobiegnie ani razu w gonitwie.
Ale w treningu był.

Oczywiście, że był w treningu , bo celem były zawody  tylko wypadek losowy wykluczył udział.

Edit;Jezeli ja codziennie na swoim koniu , realizuje swoj plan jazdy, powtarzam elementy, uczę nowych, to też to jest trening? Nie , moim zdaniem jest to jazda rekreacyjna a moje działanie ma na celu mieć jezdnego, rozluznionego i chetnego do pracy konia.
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
17 stycznia 2012 12:13
pozostając w temacie:
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 stycznia 2012 15:06
proste
http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=trening



no właśnie. Proste - ale tylko dla niektórych jak widać.
To ja trochę zamieszam
Dwa lata temu wg mnie przynajmniej uprawiałam trening kondycyjny konia - nie dla rywalizacji ale przyjemności zorganizowałam z koleżanką rajd przez pół polski. Był cel aby koń miał dotrwać do końca rajdu bez kontuzji był progres na początku miał gorszą kondycję po 30 minutach się męczył potem po 3 itd. Ale nie było rywalizacji chyba że z własnymi słabościami .
Czyli co nie trenowaliśmy do rajdu tylko jeździliśmy sobie ??
ogurek, tylko lista "innych umiejętności" jest ograniczona (jeśli ma mieścić się w "trening"😉.
Nikt nie trenuje języka polskiego np. Ani ortografii (chyba, że do konkursu, ale to też wątpliwe) Właśnie ciekawi mnie - do jakich. Jakie umiejętności mogą być trenowane a jakie - nie. Owszem, trening autogenny np. czy "trener sprzedaży" podważa moje obserwacje, do jakich dziedzin jest używane słowo "trening". Wydaje mi się, że z powodu kalki z angielskiego.
Można też trenować poszczególne sprawności psychomotoryczne 🤔.

Ogólnie: używacie słów "poziom", "rozwinąć", "podniesienie", "poprawienie" etc. Uważam, że wszelkie porównania muszą być do czegoś. Czegoś - z czymś. W przypadku treningu - z czymś konkretnym, wymiernym, maksymalnie obiektywnym. Co to znaczy "koń rusza się lepiej"? Wobec czego? Wg jakich kryteriów? Bez jasnych ustaleń nie da się kontrolować postępów, a taka kontrola jest koniecznym warunkiem treningu.
Trening - musi dotyczyć dziedzin, w których to właśnie słowo jest używane. Musi być zaplanowany, systematyczny i celowy a dążenie do celu - kontrolowane. Właśnie konieczność kontroli postępów wymaga odniesienia do rywalizacji. Lepszy-gorszy - to jest rywalizacja.
Istnieje coś takiego jak... korespondencyjne "zawody" pływackie. Na podstawie czasów zmierzonych w określonych warunkach. A każdy pływa "u siebie". Trenuje(!) pływanie (jeśli trenuje).
Istnieje pojęcie "trening zdrowotny". Kryteria są jasne: porównanie masy ciała, obwodów, ciśnienia krwi, tętna, parametrów krwi... Jeśli ktoś to sprawdza (+ plan etc.) to trenuje. Ale jeśli nie? To tylko mówi, że trenuje. Można trenować biegi jako jakieś konkurencje, można trenować biegi (jeśli konkretnie sprawdza się swoje postępy) nie planując startów, ale jeśli się nie sprawdza postępów - to "się biega" albo "uprawia jogging" ale NIE trenuje.
Nie przypadkiem w sporcie funkcjonuje słowo "konkurencja". Konkurencja = rywalizacja. Niekoniecznie "łeb w łeb".

Jeździć konno można albo rekreacyjnie (dla wypoczynku, odprężenia, frajdy), albo - sportowo (a wtedy rywalizacja/porównanie efektów są kluczowe), albo - uprawiać sztukę jeździecką. Ale sztuk się nie trenuje! Sztuki się praktykuje, ćwiczy do perfekcji, najlepiej jak się zdoła - ale nie trenuje.

Trening powinien przynosić efekty. Efekty trzeba mierzyć. Jeśli nie sprawdzamy postępów (np. w odniesieniu do wymogów konkretnej dyscypliny, konkurencji, niekoniecznie startując) to NIE trenujemy. Praktykujemy, uprawiamy, ćwiczymy, bawimy się ale nie trenujemy.

Radeczek, jeśli kontrolowaliście postępy przygotowań (a sądząc z pomiarów czasu adaptacji do wysiłku - to tak) to trenowaliście. Jakość treningu i stopień efektywności to inna sprawa.
(...)to jeżeli jeżdzilismy ileś tam lat , progresowalismy i uwieńczeniem tego jest jest sprawdzeniem się w zawodach GP, to to był trening. Jeżeli po tych zawodach uważamy, że zawody nie są nam potrzebne , jeździmy sami dla siebie, rozwijamy się dla własnej przyjemności to dla mnie już to jest jazda rekreacyjna.


Czyli według Ciebie trening od jazdy rekreacyjnej nie różni się niczym pod względem codziennego sposobu pracy z koniem. Różni się jedynie w kwestii celów - jeśli zawody, to trening, jeśli wszystkie inne to rekreacja. Podnoszę w takim razie pytanie o celu sprzedażowym treningu. Jeśli zawodnik / trener ktoś "robi" konia na sprzedaż, nie do startów, to nie trenuje, a jeździ rekreacyjnie dla przyjemności sprzedania konia? 🙂
quantanamera, już pisałam. Jeśli koń jest przygotowywany "jakby" miał brać później udział w konkretnych zawodach, spełniać określone normy wyszkolenia - to jest w treningu (+ dodatkowe warunki tu wymieniane, w tym kontrola postępów). Jeśli priorytetem jest wygląd umaszczeń, ogona i efektowne sztuczki (np. ukłony, stawanie dęba) - czyli chów i szkolenie do czegoś, do czego nie używa się słowa "trening" (do pokazów słowa trening się nie używa, do pokazów konia się szkoli) to nie jest w treningu. Jest szkolony, ale nie jest w treningu. Trening jest pojęciem węższym niż szkolenie.
To samo będzie dotyczyło konia, który jest szkolony pod kątem konkretnego nabywcy/właściciela - że np. priorytetem jest, żeby szczególnie miękko nosił albo pewnie spacerował w terenie. Bez porównań do maksymalnie zobiektywizowanych kryteriów - treningu nie ma.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się