Sztuczki handlarzy i sprzedających. Jak się przed nimi ustrzec, lub je wykryć?

Nie jest dla nas nowością, że sprzedający konie i handlujący nimi, wykorzystują różne sztuczki, podają środki przeciwbólowe i uspakajające ( oczywiście nie wszyscy). Zdarzyło Wam się coś takiego przed kupnem konia? Co zrobić aby uniknąć takich sytuacji? A może da się to jakoś wykryć?  ❓ ❓

Koleżanka kilka lat temu przy kupnie konia spotkała się z sytuacją, gdzie właściciele ukrywali dużego sarkoida po popręgiem z fartuchem... Za każdym razem gdy przyjeżdżała koń był już osiodłany, nie było mowy o żadnym sarkoidzie, a umowa miała być już lada chwila podpisana. Raz zdarzyło się tak, że akurat przyjechała wcześniej bez uprzedzenia, a tu...  😲

Podstawą są badania, i samodzielne dokładne oględziny konia. Najlepszą opcją jest oczywiście okres próbny, ale jeżeli to nie wchodzi w grę, to chociaż kilkukrotne odwiedziny, ale nie tylko, żeby pojeździć, ale również poobserwować konia w boksie czy na padoku. Wiadomo, że są ludzie, którzy potrafią każdego zwyczajnie wyrolować, ale jak jesteśmy ostrożni, to jest mniejsze prawdopodobieństwo, nieprawdaż?  😉

Zawsze warto zwrócić uwagę, czy koń nie ma np zaklejek, czy spoconej sierści pod siodłem, co mogło by wskazywać, że np. był przed chwilą jeżdżony. Wiadomo, że nawet najbardziej nakręcający się koń, jakby go tak przemaglować godzinę, na drugiej będzie spokojniejszy i łatwiejszy. Wszelkie uspokajacze, to chyba też nietrudno zauważyć, a jak coś to są przecież badania krwi.
he, he mnie na szczęscie nic takiego się nie wydarzyło.Ale....widziałam jak handlarze poprostu upili konia aby wreszcie stał spokojny. Był to piękny ogier xxoo, dobry papier ale.....szatanek i juz. Aby go uspokoic wpakowali w niego wódkę. Kon stał mega spokojny i posłuszny. Nawet nie wyobrazam sobie miny nowego własciciela nastepnego dnia.
czego ludzie nie wymyślą... Ale często najzwyczajniejsza na świecie wiedza wystarczy, żeby nas ustrzec od takich ludzi... Spotkałam się z sytuacją, gdzie totalni laicy kupowali w pień kulawego konia nic nie zauważając... 🙄
ovca   Per aspera donikąd
04 grudnia 2011 11:17
zoja bo nie od dziś wiadomo, że na sprzedawaniu koni laikom można duuuuużo zarobić 😉
Upili konia O.o nie no to by mi nigdy do głowy nie przyszło. A czy przyjazd przed czasem może coś dać? Np. Jesteśmy umówieni na 13.00 a przyjedziemy 12.30, czy właściciel może nie zdążyć podać środku, lub takowy nie zacznie jeszcze działać?
Nie spotkałam się nigdy z czymś takim, ale słyszałam opowieści dziwnej treści. Często czytam/słyszę, że najczęściej koń jest na głupim jasiu, na tabletkach uspokajających itd. Jedyne, co mogę powiedzieć to to, że sprzedający (jeżeli jest handlarzem) potrafi sprzedać wraka konia, poruszając serce laika, bo przecież ona pojedzie i nie ma już dla niej ratunku. Ewentualnie, kłamstwo w żywe oczy jak ktoś się nie zna na budowie zwierzęcia i nie umie stwierdzić, że ten np. kuleje. Mam takiego asa w okolicy, co wciśnie dosłownie wszystko i to każdemu, ale ludzie się na nim poznali (ci mądrzejsi).
no to jeszcze kurcze mało widzieliscie. Spotakałam sie też z farbowaniem konia. A tak, kupujący chciał konia łaciatek- no zaden problem, ludzka zwyczajna farba (rozjasniająca) cuda wyczynia.A..oszukać wiek konia..no sory żaden problem, podpiłujemy lub usuniemy zęba. Handlarze maja taaakie pomysły,ze napraęe kazdemu polecam kupowanie u takich ludzi konia tylko i wyłacznie z dobrym wetem. Ostatnio mojemu pracownikowi sprzedali sliczna slazaczkę, paszport okey,konio grzeczeczny no..... tylko ,ze okazał się byc chory. Nastepnego dnia okazało się ,że kon miał bagatela 41 stopni gorączki (tu utrudnienie bo klaczunia była zrebna) . Po przyjezdzie weta okazalo się ,że miała meega ropnie w nosie, od tygodnia bidula jest na antybiotykach , jest juz dużo lepiej. No..ale mega łagodna to niestety Ona nie jest.
co do farbowania to jeden handlarz żeby tylko sprzedać  konia karego  już trochę wiekowego. siwe włosy zapastował  czarną  Pastą do butów, klient  już był gotowy płacić ale pogłaskał sobie konia i miał całą rękę od czarnej pasty...
bardzo często też można dostać lewy paszport.
lewe paszporty mnie zawsze zastanawialy. w wypadku koni bez odmian moze to byc problem, ale jak czlowiek nie sprawdzi dokladnie w paszporcie odmian i potem rwetes, ze "oszustwo".. to tego nie rozymiem. bo powinien to bardzo dokladnie sprawdzic, wiadomo, wszyscy powinni byc uczciwi, ale lepiej jest byc podejrzliwym...
Dlatego jak już zdecydowałam się na Młodą to poprosiłam o paszport, który dostałam bez szemrania do ręki. Sprawdziłam wszystko, długo porównując opis do konia i tak, papierek się zgadzam.
Moja znajoma kupiła konia z dużej państwowej stadniny,6 latka, "sportowca", zdrowego, z miłym charakterem. Sprawdzany był na wszystkie strony, przez miejscowego weterynarza, który patrząc na zdjęcia i obraz z ultrasonografu zapewniał, że wszystko jest ok.

Po przyjeździe do nowej stajni, koń kulał, nie wiadomo na która nogę, był osowiały, zaczął łysieć i chudnąć. Okazało się, że ma 11 a nie 6 lat, chodził duży sport, ale zmienili mu imię i wyrobili nowy paszport (kto kupując konia patrzy na datę wydania paszportu...), ścięgna w stanie opłakanym, co zresztą widać było gołym okiem, ale że dziewczyna nie znała się najlepiej, nie zwróciła na to uwagi, tym bardziej, że lekarz zapewniał. Koń miał grzyba na całym ciele, grudę, badania krwi również nie wyglądały najlepiej.
Kulawizna nie wynikała z urazów ścięgien, ale z chorego stawu biodrowego.
Konia wstawiła do stajni, gdzie od czasu do czasu - raz na dwa tygodnie wsiadała na stępo-kłus do lasu, poza tym większość czasu spędzał na padokach. Po roku padł na zawał serca.

Charakter miał faktycznie miły. tyle się zgadzało.

Zdjęcia nóg oczywiście zaginęły, lekarz zapiera się, że nigdy nic takiego nie mówił, cena była okazyjna, nie ma dowodów.

Ostrzegam, przed lekarzami wskazanymi przez sprzedającego, a nawet jeśli już z niego korzystacie, warto skonsultować.
governmenthorse   więcej sprzętu, niż talentu...
04 grudnia 2011 14:16
Kiedyś spotkałam się z ogłoszeniem i sama się prawie nabrałam.
Koń był zdrowy, ładnej budowy itd.
Na końcu opisu było napisane, że: "Jeśli koń nie zostanie sprzedany do końca miesiąca dostanie bilet w jedną stronę".
A dlaczego? Bo właściciel nie miał miejsca w stajni!
Komuś ewidentnie zależało, aby sprzedać konia jak najszybciej.
Kto normalny oddaje zdrowego, młodego (4 lata) konia na rzeź, tylko dla tego, że nie ma miejsca w stajni?!
Ludzie czasem nie myślą ...
Croopie, ale to jest proszenie się o oszustwo...

raz, ze weterynarz zaznajomiony nie narazi się. ale skoro byl "badany na wszystkie strony" to dlaczego badania krwi nie byly zrobione wczesniej? poza tym skoro robione byly zdjęcia to dlaczego weterynarz te zdjęcia zatrzymał? dlaczego nie zostaly zabrane? przeciez zawsze dostaje sie płytę/wywołane zdjęcia, bo za to się płaci.

poza tym przez tydzien kon moglby byc zwrócony skoro nagle magicznie zaczął kuleć. scięgna też weterynarz powinien zbadać odpowiednio, ale zwyczajnie ręką mozna wymagac czy są nierównosci, zgrubienia, czy kon jest czysty.

jak mozna grzyba i grudy nie zauwazyc? bo to jest nawet dla osoby "nie super oblatanej" dosc widoczne...

a wiek mozna jednak po zębach oszacować, wystarczyłoby poczytac przed kupnem.

dla mnie to naiwnosc i wtrecz proszenie się o oszustwo 🙁

bardzo szkoda konia i szkoda wlascicielki, bo okropnie ją wkręcili 🙁

ja znam  jeden podobny przypadek oszustwa. mlody kon, czysty, badania porobione, kupa pieniędzy. ruch super, fantastyczna mloda kobyłka, kupiona od jednego ze sławniejszych okręgowych trenerów. niestety po wprowadzeniu w trening kon wiecznie kulawy, jakies zapalenia, rózne cuda, nie pamietam dokladnie. dopiero od swiadków się dowiedziala po jakims czasie, ze ow trener ustawiał 2 letniemu koniowi co drugi dzien wagony po 140-150, zeby juz jako "niby lekko podjezdzony konik ma samorodnie tak wspaniala technikę", potem zaczeła kuleć, więc postała, póki nie przestala, i zostala sprzedana jako zdrowiutka. bo zdjęcia niby nic nie wykazaly. nie wiem na ile to prawda, jedynie stalam z koniem w tej samej stajni co owa kobyłka.
diagnoza finalna w klinice-kon ma jakeis tam przeciążenia z mlodosci, i będzie wiecznie kulawy na "cos" bo ma caly aparat ruchowy w kiepskim stanie.

bylam niestety tylko swiadkiem wiecznej kulawizny klaczy, resztę znam z opowiesci wlascicielki :/
Wszelkie uspokajacze, to chyba też nietrudno zauważyć, a jak coś to są przecież badania krwi.

badania krwi moze i sa, ale kto je robi jadac ogladac konia? jestes przekonana, ze umiesz odroznic czy kon, ktorego nie znasz, nie dostal lekkiej sedacji? ja takiego przekonania nie mam.
z ciekawostek- widzialam sprzedaz koni kompletnie surowych jako podjezdki, sprzedaz zrebicy jako poniaka, no i wiadomo, konie na roznych ciekawych paszportach. 😉
Ja sama kupiłam swoją kobyłkę na uspokajaczach. Nie była całkiem ospała, tylko trzeba było ją mocno pchać do przodu. Jak przyjechałam konia oglądać to już była osiodłana i jakiś łepek na niej stępował. Prawdę mówiąc byłam kompletnie na nią zdecydowana tylko na podstawie zdjęcia z netu i nic chyba nie było w stanie mnie odstraszyć od kupna. A było co.Wsiadłam, powalczyłam z żółwiem, pomyślałam że przyjdzie trochę pracy w nią włozyć i dałam zaliczkę. Następnego dnia koń przyjechał do domu. I zaczęła się walka. Nie dała sobie założyć ogłowia. Nie chciała przyjąć wędzidła..Jakoś się udało i wsiadłam. Tak na chwilę na oklep. I zaraz poczułam,że siedzę na odbezpieczonym granacie..Kobyła nie ruszyła ani na krok ale napięła się tak, że chciałam już tylko zdążyć znaleźć się na ziemi zanim ona wybuchnie. Potem okazało się jak wiele rzeczy jej dolegało ale dziś to wszystko poza nami. Jest cudną kobyłą i mogę na niej spokojnie posadzić małe dziecko całkiem bezpiecznie, nie miewa głupich pomysłów
Isabelle, dobrze, że dla ciebie takie rzeczy są oczywiste !! Szkoda, że nie dla wszystkich. W umowie nie było mowy o tygodniowym zwróceniu konia - poza tym, poprzedni właściciele nie odbierali telefonów.
A badania krwi nie są podstawowym wykonywanym badaniem kupno-sprzedaż 😉

Moim zdaniem również, dziewczyna jest sama sobie winna. Po pierwsze naiwna, po drugie zdesperowana po trzecie... głupia. Nie brakowało osób, które pomogłyby przy wyborze wierzchowca, ale o tę pomoc nie poprosiła.

Jako że rozmawiamy tu o przypadkach oszustw, nie w naszych rękach leży rozpatrzenie, czy prosiła się o oszustwo, czy nie. Nikt się nie prosi o to, żeby być oszukanym. Niektórzy poprostu się lepiej znają i są mądrzejsi 😉
coś Ty, moje oczy zawodne są niesamowicie! dlatego z braku lepszej opcji zabierałam ze sobą zawsze zaufanego znajomego weterynarza ze stada ogierów, a zdjęcia i rtg i zootechniczne wysyłałam jeszcze dwóm  innym wetom w prosbie o opinie,  oglądałam konia trzy razy, zeby uniemozliwic "ogłupienie" srodkami, zanim wsiadłam na konia, poprosiłam o prezentację, patrzyłam jak sie zachowuje podczas czyszczenia, prowadzenia, zrobiłam próbę zgięciową, starałam się zrobic wszystko, zeby wyeliminowac prawdopodobienstwo wpadki.

bardziej ujełabym, ze nie mądrzejszy, lepiej znający, doswiadczeni, a bardziej podejrzliwi i zapobiegliwi. no i moze biedniejsi 🙂 jak mój facet zwykł mawiac"nas nie stać na tanie buty" tak jak i nie jest nas stać na już kupionego chorego konia🙂
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
04 grudnia 2011 18:40
1)sedacja
2)lewe badania (innego konia niż oglądany)
3)kucie w celu zamaskowania kulawizny
4)koń zawsze gotowy do jazdy (nawet, jak ktoś wyraźnie prosi, że chce zobaczyć, jaki koń jest w obejściu)

ZAWSZE należy brać ze sobą SWOJEGO weta, nie kupować od razu, tylko najpierw pojeździć na koniu, wydzierżawić, przyjeżdżać z zaskoczenia, bo koń może być przygotowany na sprzedaż. Nie wierzyć, że koń:

1)jest idealnie zdrowy
2)jest idealny dla dziecka
3)ma idealny charakter
4)sprzedajemy w dobre ręce, bo (wstaw co chcesz)
5) nie płoszy się.

Sprawdzać, sprawdzać i jeszcze raz sprawdzać. Sama kupiłam konia bez badań, ale:
1)przez 1,5 roku tylko ja na niej jeździłam
2)znałam jej wady i zalety
3)wiedziałam, że jest zdrowa
4)wiedziałam, że nie jest aniołkiem
5)znam swojego szefa (a jej hodowcę i właściciela).
[quote author=Lanka_Cathar link=topic=76337.msg1210208#msg1210208 date=1323024023]

Sama kupiłam konia bez badań, ale:

3)wiedziałam, że jest zdrowa

[/quote]

no to akurat jest niemożliwe, bo bez badań NIE MASZ pojęcia czy jest koń zdrowy czy nie. Zdrowego konia to naprawdę ciężko znaleźć, ale są wady, choroby które nie wykluczają konia z pracy.

Dla mnie kupno konia od razu, po jednej wizycie i jeszcze z tamtejszym wetem jest szczytem głupoty. I jeśli ktoś się tak pakuje w kupno zwierzaka to naprawdę nie jest mi żal.
Katija, przechodząc po obcej stajni między obcymi końmi zapewne nie, bo dlaczego miałabym podejrzewać, że koń jest na głupim jasiu np, bo i po co? Ale nie raz widziałam konie po środkach w celach weterynaryjnych czy tam różnych innych, więc jak to wygląda to każdy chyba wie. A wiadomo, że łatwiej coś zauważyć, kiedy wiesz czego szukasz. Jeżeli z góry zakładasz, że musisz się upewnić, czy koń nie jest na jakiejś chemii to chyba łatwiej to wypatrzyć - tak jest ze wszystkim. A jeśli ma się jakiekolwiek podejrzenia to badanie nie zaszkodzi.

Isabelle, odmiany, odmianami, mój koń ma identyczne jak w "jego" paszporcie, który jego paszportem nie jest. Nie wiem jak to się stało, teorii jest kilka, ale tak jest  🙄

zdarzyło się komuś z was kupić konia młodszego niż zapewniał właściciel? Bo mi owszem  🤔wirek:
zoja uspokajacza daje się tyle, zeby nie było widać. Od sedalinu po różne ziółka podawana np. na godzinę przed jazdą. I nie znając konia NIE BĘDZIESZ miała pojęcia że ktoś mu coś podał. I naet najbardziej doświadczony wet ci też tego nie powie.

Ale wystarczy wpaść parę razy bez zapowiedzi, albo wcześniej albo zrobić badanie krwi.
Wymieniałam u handlarza kobyłę rekreacyjną ( na której stępem się tylko dało poruszać , bo w kłusie już nie szło jej zatrzymać) i najpierw podstawił mi konia przygotowanego pod siodłem- na szczęście zanim nogę do strzemienia włożyłam koń zwiał. Druga kobyła ruszać się nie chciała kompletnie, ale pomyślałam : jakoś to będzie. Okazało się, że kobyła była głodna po prostu, potem ruszała się aż zanadto. Miała mieć 4 lata, okazało się, że miała 2,5 ( to jeszcze nie była era paszportów)
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
04 grudnia 2011 19:02
Xxagaxx, przez 1,5 roku codziennej pracy coś musiałoby wyjść. Jedyną jej wadą, o której wiedziałam od początku (bo ciężko byłoby nie zauważyć), jest to, że tka. Chociaż też nie jakoś na potęgę i nie stale. Nogi czyste, kopyta super (nawet nasz kowal tak mówi), ojciec miał problemy oddechowe z tego, co pamiętam, więc to może kiedyś się ujawnić, chociaż nie musi.
Zapewne macie rację, że tego się zobaczyć gołym okiem nie da, ale sprawdzić się da, badaniem, jak same mówicie  😀 Więc zawsze jest jakieś wyjście. Jak dla mnie najgorsze są wszelkie zawirowania paszportowe, bo tego nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jeśli coś jest "odgórnie", że tak się wyrażę sfałszowane. Np hodowcy wydający świadectwa pokrycia klaczy, żeby miał źrebak lepsze pochodzenie 🙄 No bo co, markery genetyczne? Każdego konia, którego chcemy ewentualnie kupić? Wiadomo, że najważniejsze, żeby było zdrowe fizycznie i na umyśle, ale jednak...
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
04 grudnia 2011 19:15
Typowa sztuczka którą przeżyłam na sobie to... przetrzymanie klienta po podbiciu ceny, zagraniu na uczuciach. Brzydzę się czymś takim... nie wiem jak można stosować tego typu triki ...Jesteśmy dorośli,  umawiamy sie na konkretna cenę to się jej trzymajmy i koniec.

Wszystko dograne.. kasa przygotowana , umowa. Dzwonię, rano i mówię że będę po konia o 18.00 z umową i wózkiem....
- A wiesz nie, bo jednak nie sprzedaje, tak wogóle to ta klaczka (źrebak) jest wart 3 tysiące ( umawialiśmy sie na 2300); wiesz jak to jest,......- byłam w szoku, zabrakło mi słów. Koleś wiedział że mi zależy... znaliśmy sie , przyjeżdżałam , pomagałam mu przy koniach. Wściekła odłożyłam słuchawke, mówiąc- Nie mam takiej kwoty.
Tego samego dnia pojechałam do stajni sportowej... szybka piłka, bez zastanowienia kupiłam źrebaka, na krzywy ryj ale  z możliwością zwrotu  w  przeciągu 8 tygodni. Mieliśmy wszytsko prawnie załatwione.
Po tygodniu handlarz zadzwonił jak gdyby nigdy nic...- No hej, przyjeżdżaj, kobyła jest Twoja.
- Yy... ale ja już mam konia. Dziękuję. Do-wi-dze-nia.
Koleś nie wyrobił i tego samego dnia pojechał zobaczyc mój nowy nabytek.   😎
Do dziś mnie zaprasza na kawę.... nie zamierzam skorzystać bo dla mnei to co zrobił było ( przepraszam za wyrażenie) skur......stwem.
Jeździłam do tego konia prawie 4 miesiace. Była zarezerwowana tylko dla mnie. No i trudno, przebolałam. Nie żałuję.

zoja, np:
Sedalin®gel zawiera neuroleptyk - acepromazynę. Jej ośrodkowe psychomotoryczne hamowanie prowadzi do sedacji i obniżenia ruchliwości (hipokinezja) z relaksacją mięśni, zasadniczo bez obniżania świadomości.
a na opakowaniu masz napisane dokladnie ile podac na slaba sedacje, ile na srednia i mocna. jak dasz slaba, to kon wzglednie normalnie sie zachowuje, nie slania sie, nie wyglada na otepialego. jesli konia nie znasz, stwierdzisz po prostu, ze jest spokojny.
Katija, nie trzeba było, wierzę wam przecież  🙂 Tylko po prostu stwierdzam, że tak czy siak da się poprzez inne sposoby uniknąć nabycia diabła na uspokajaczach 🙂
lewe paszporty mnie zawsze zastanawialy. w wypadku koni bez odmian moze to byc problem, ale jak czlowiek nie sprawdzi dokladnie w paszporcie odmian i potem rwetes, ze "oszustwo".. to tego nie rozymiem. bo powinien to bardzo dokladnie sprawdzic, wiadomo, wszyscy powinni byc uczciwi, ale lepiej jest byc podejrzliwym...


O właśnie mój koń został kupiony z lewym papierem. Był opisany jako konik polski z pochodzeniem itd, ale z gwiazdką na czole, a tymczasem gwiazdki jak nie było tak nie ma.
Z tegoż powodu mam konia rasy "typ kuc" i nic  z tym nie mogę zrobić.
Kolega  opowiadal, jak znajoma kupowała  identyczne konie do pary, z takimi samymi odmianami na pysku. Coś ją zaniepokoiło  -odgarnęła włoski na białej łysinie -a tam czarna skóra, a łysina zrobiona jakims odbarwiaczem albo perhydrolem 😀
A ja z kolei znalam panią z Niemiec, która kupiła srokatego konia bez paszportu -paszport handlarz miał dosłał jej potem, ja ten paszport widzialam -ale w paszporcie był koń gniady b.o. Biedni obokrajowcy -jak nie znają języka polskiego, to lepiej, żeby nie kupowali u nas koni 😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się