Singiel, związek - wybór czy konieczność?

Murat-Gazon, z tym, że my same nakręcamy facetów takim gadaniem. Jeśli w kółko bedziemy gadać: "facet to świnia" to największy anioł zacznie sie po świńsku zachowywać...

Ja bym nie generalizowała. Są tacy, którym we łbie tylko jedno - ale i tacy jak ich "grom z jasnego nieba" trafi potrafią się o 180 stopni zmienić w czułego, wiernego i oddanego partnera...
[quote author=_Gaga link=topic=7238.msg2385945#msg2385945 date=1435829420]
Jeśli w kółko bedziemy gadać: "facet to świnia" to największy anioł zacznie sie po świńsku zachowywać...
[/quote]
Przepraszam za brutalność, ale czy jeśli faceci będą w kółko gadać "kobiety to k***y", to zaczniesz się puszczać?
Hahaha nie wiem - możliwe
Z tym, że ja nie mam kolegów, którzy maja takie poglądy... zatem raczej tego nei sprawdzę
tylko poligamia jest bardzo zakorzeniona w męskiej naturze. Kobiety generalnie wolą monogamię...
Warto spojrzeć na całokształt przez taki pryzmat

Poza tym pomimo, że miałam również niefajne doświadczenia z facetami - nie będę pisać, że wszyscy chcą tylko pobzykać w klubowym kiblu... bo to koszmarny absurd jest
Kastorkowa   Szałas na hałas
02 lipca 2015 10:40
[quote author=Murat-Gazon link=topic=7238.msg2385937#msg2385937 date=1435828964]
Gaga mają prawo, oczywiście. Smutne jest to, że przez fakt posiadania tego prawa dochodzi do traktowania wszystkich kobiet tak, jakby właśnie tak postępowały.
[/quote]

Zaś przez to samo prawo, wszystkich mężczyzn można traktować tak jakby właśnie tak postępowali i to smutne nie jest?
Kastorkowa, dokładnie, trochę hipokryzją zalatuje (z całym szacunkiem)
Ja nie traktuję wszystkich mężczyzn, jakby właśnie tak postępowali. Zasadniczo idealistycznie zakładam, że ludzie są bardziej dobrzy niż źli i bardziej przyzwoici niż niemoralni.
Po prostu życie uczy, żeby mimo takich założeń zachowywać ostrożność w relacjach. I tyle.
Oczywiście, są normalni faceci kierujący się normalnymi zasadami, i to niemało, skoro w zasadzie każda kobieta zna takich.
Ja dla odmiany w ogole nie znam tych kiblowych, albo sie przy mnie nie ujawniaja, bo raczej nie wygladam na osobe, ktora bylaby takimi rzeczami zainteresowana 😀 No ale ja stara jestem 😉
Jestem młoda ale ustabilizowana związkowo, mimo to z lubię wyjść na miasto (często bez męża), czasem nawet do klubu napić się i pobujać. Jednak ostatnio zostałam tak perfidnie zmacana przez kilku gości że w końcu paru dostało z łokcia w brzuch albo ich zdeptałam. Naprawdę poczułam się zgwałcona na parkiecie pełnym ludzi. To było proste polowanie, wchodzi nowa dziewczyna i nagle ją otaczają i macają dokładnie tak jak nie powinni. 90% obcokrajowców. Jeszcze żebym dawała jakiekolwiek sygnały, a ja poszłam tak jak stałam - w trampkach, jeansach i t-shircie.
To było bardzo smutne.


O matko, przypomniałaś mi to, czego nienawidziłam nie mając chłopaka jeszcze, albo teraz, jak jestem bez niego na imprezie. Ba, nawet byłam ostatnio z nim, na chwilę się oddaliłam do koleżanki, którą spotkałam to poczułam jakieś łapy dookoła mnie i jakiegoś uwieszonego na mnie gościa... 5 minut wystarczyło! Jak pracowałam raz jedyny w klubie zbierając szklanki to najgorsi byli właśnie cudzoziemcy. Oni myślą, że jak tu przyjadą to sam ich widok rozpuści polskie majtki i każda będzie chciała z nim spędzić upojną noc...
Mam wolne i mówię dziś do koleżanki "Mąż mnie goni żebym podłogę pomyła, bo on ostatni całe mieszkanie wyodkurzał". Na co koleżanka "Skąd Ty takiego męża wytrzasnęłaś, co sam odkurza" 🙂 🙂 🙂
Odkąd jestem z Ł. to nie chciałabym już być singielką. Razem jest łatwiej, raźniej, weselej itd. Nie zawsze jest zgodnie, ale to dla mnie nie problem.
Wczoraj wieczorem spotkałam się z 10 obcymi wcześniej osobami. Bo tam wyszło, bo drogą FB się skrzyknęliśmy. Wokół sprawy, na której nam zależało.
I wracając do domu pomyślałam o singlach. Tych z konieczności, co siedzą w kącie i się martwią. W dzisiejszych czasach łatwo poznać nowych ludzi. Tylko trzeba mieć pomysł na siebie, na życie. W coś się zaangażować, czymś zająć. Nie w siebie i polowanie na super bohatera naszego życia. I krąg znajomych nagle się poszerza. A reszta być może się też ułoży.
Moje spotkanie zupełnie nie służyło sprawom sercowym i ja w ogóle się tym nie zajmuję. Dałam ten przykład, bo odkryłam wielką łatwość poznawania ludzi. Na tym spotkaniu wszyscy byli sobie obcy. Była trudna do pokonania bariera : iść czy nie iść (wstydzę się) . Potem druga: who is who? . Jednak po kwadransie lody znikły.
Taniu, ale z moich obserwacji "singli siedzących w kącie" jest naprawdę niewielu. Właśnie tak jak powiedziałaś - obecnie jest mnóstwo sposobności do poznawania ludzi. Ale... 
...ale chyba za bardzo cenimy sobie swoją niezależność... tak myślę hm...
Może i kwestia niezależności.
Ale też w moim odczuciu ilość relacji, łatwość relacji spowodowała drastyczne ich spłycenie. Nie "ceni się" drugiego człowieka...

Nie wiem czy umiem to wyjaśnić, a nie chcę się znowu podłożyć. 😉
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
03 lipca 2015 12:58
Nie "ceni się" drugiego człowieka...

Ooo, dokladnie to jest sednem tego, co mowilam o zachodnich facetach!

Odpisze (rowniez Tobie Naboo - wcale mnie nie meczysz  😀) dluzej wieczorem, bo mam nawet swieza perelke z komisariatu apropo tego, jacy NIEKTORZY faceci potrafia byc low-life 🤣
Wiem co jeszcze...
Rozmowa straciła na wartości. Wymienia się informacje, ale się nie rozmawia. Przynajmniej ja mam coraz częściej takie wrażenie...
Wymiana myśli jest passe - bo 'za dużo filozofujesz", bo "po co analizować". Jak coś na głos rozważasz, tak po prostu, dla rozmowy, dla pokazania co Ci w głowie siedzi to większość ludzi traktuje to jako okazanie niewiedzy i słabości. Taki trochę syndrom Media Markt - "nie dla idiotów", więc jak ktoś rzuci jakąś wątpliwością to już się go traktuje jako idiotę, któremu koniecznie trzeba pomóc. 😉
Mało kto umie słuchać.
Znowu rozmowa o jakiś naukowych ciekawostkach, albo np. o trendach w modzie, albo np. o kuchni (w sensie potrawy, smaki) - ogólnie określając rozmowa o wiedzy jest "nudna", jest "zaśmiecaniem sobie umysłu niepotrzebnymi danymi".
I to wygląda jakoś tak przykro - ktoś zdanie, ktoś zdanie, niekoniecznie na temat, niekoniecznie "w łączności".
W związku z tym ludzie nie mają szans się naprawdę poznać. Tylko "są obok siebie" i 'mówią do siebie".
Averis   Czarny charakter
03 lipca 2015 21:19
Nie wiem jakie masz osoby w swoim otoczeniu, ale z bliskimi mi ludźmi mogę porozmawiać na tematy różne. Od Hegla po kolor sukienki na wesele. To są bardzo inspirujące rozmowy, które mnie intelektualnie rozwijają. A z dalszymi znajomymi? Nie bez powodu są dalsi 😉 Nie trzeba z wszystkimi móc rozmawiać o wszystkim. Z resztą nawet nie miałabym ochoty.
Averis, ok, nie ze wszystkimi o wszystkim, ale jednak wydaje mi się, że nawet z obcą osobą powinno się móc porozmawiać.
Poza tym piszę w kontekście poznawania się, więc... Jak ktoś dalszy ma się stać bliższy?

PS. Poza tym nie punktuj mnie proszę w kolejnym wątku - skoro tak napisałam to widać "takich mam znajomych", nie ma sensu mi niczego udowadniać. 😉
kujka   new better life mode: on
04 lipca 2015 08:49
Przez to co piszecie zaczynam podejrzewac ze mam wybitne szczescie albo jestem wybitnie tepa 😉

Bo spotykam codziennie ciekawych, inteligentnych ludzi (w tym facetow 😉 serio, mysle ze gdybym nie byla z Boyem to i tak nie bylabym singielka 😉 )
I sa te rozmowy ktorych Ascai tak brakuje, filozofowanie o swiecie i zyciu.
To nie zniknelo. Przykro czytac ze najwyrazniej jestem jakims wyjatkiem.

Ale z drugiej strony jak po poznaniu nie mam o czym z kims gadac albo widze ze to kompletnie nie moj typ czlowieka... to - jak pisze Averis - po prostu szukam lepszego tpwarzystwa 🙂
kujka, jeszcze jest opcja, że to ja mam sporego pecha. 😉 W sumie opcja całkiem rzeczywista i potwierdzona już nawet opiniami moich znajomych i rodziny.
(Ale cały czas mówię, że jak się w końcu pech do ludzi i nieprzyjemnych sytuacji odwróci to los zacznie nadrabiać i będę mega szczęśliwa! 🙂 )

Hmmm... najśmieszniej, że ludzie są ciekawi inteligentni tylko... leniwi (to co pisałam wcześniej) intelektualnie i emocjonalnie. Przynajmniej ja takich wielu obserwuje wokół siebie. Takim, co im "zwisa", co im się nie chce. Nawet ostatnio:
Umówiłam się z grupą moich rówieśników z pracy. Myślałam, że będzie tańczenie, rozmowy, dowcipy... A tu głównie było siedzenie i sączenie wina. DJ naprawdę fajnie grał, atmosfera miejsca sympatyczna. Ten drgał nogą pod stolikiem, tamta kręciła trochę ramionami w takt muzyki... Pojedyncze wymiany zdań "zaraz urlop - o! super! wyjeżdżacie gdzieś? - no, nad morze..." Koniec rozmowy. I nie to, że ze mną, która może mam z nimi gorszy kontakt, ale między sobą, gdzie wydają się zgraną paczką... 
Może to faktycznie kwestia środowiska w jakim sie obracasz. Ja mam grono znajomych z którymi można pogadać od pierdół typu gdzie na wakacje po biografię Londona czy obrazy Beksińskiego czy dyskusja o sytuacji w Grecji. Po prostu jak z kimś nie mam o czym gadać to sie z nim nie koleguje bo po co? 
Ascaia, czy ja wiem czy ludzie są leniwi? Owszem, też zauważyłam zmiany na niekorzyść, ale, mimo że "już wypada mi" być obserwatorem, jakoś zawsze znajdę interesującego rozmówcę, a taniec? Po prostu wychodzimy szaleć solo i dziwnym trafem znajdują się partnerzy 🙂 Chyba w "twoich" grupach brakuje... zapłonu. Sądzę, że kujka czy dodo nie mają kłopotu by takim zapłonem być. Ty możesz mieć taki kłopot, bo chyba masz taką fuchę w pracy - i możesz mieć dosyć bycia animatorem. No niby np. kujka też, ale dla jednych to jest wysiłek, dla innych oczywista spontaniczność, bez wkładu ekstra energii; ludzie na całe szczęście są różni.
Gotowa jestem się założyć, że w takim niemrawym gronie siedzi jakiś fascynat... majsterkowania 🙂 Np.
Ostatnio trochę było słychać o teście Arona - zestawie 36 pytań, które albo zbliża, albo wręcz ma prowadzić do zakochania się w rozmówcy. Może to taki wspomagacz? (Rozmowy, otwarcia, wymiany?)
halo, przez większość swojego życia byłam "zapłonem" różnych sytuacji. Odkąd weszłam w moje środowisko zawodowe rzeczywiście trochę mnie to stłumiło. Dodatkowo chyba przygasiły mnie różne, nieprzyjemne doświadczenia. Może nie jestem extra spontaniczna życiowo, ale nadal zdarza mi się zatańczyć na środku ulicy. Z publicznymi wystąpieniami tym bardziej nie mam problemu. Poza tym jestem ogólnie postrzegana jako osoba pogoda, życzliwa i stale uśmiechnięta. No i byłam gadułą 😉 nadal jestem, tylko teraz nie mam z kim. Miło byłoby znaleźć "partnerów" w takim stylu bycia.  😉
kujka   new better life mode: on
04 lipca 2015 12:58
Ascaia, takim, czyli ktorym bo przyznam, ze zgubilam sie.
W tym przygaszonym, filozofujacym - jak rozumiem obecnym?
Czy tym co byl kiedys - od zaplonow? ( 😉 )

Z drugiej strony tez nie kazda rozmowa musi byc gleboka niczym row marianski. Przy glosnej muzyce w klubie to sie raczej gada o pierdolach, wiec w sumie nie dziwie sie znajomym.
Chociaz jednak troche dziwie sie - ze nie tanczyli 😉
Jasne, że rozmowy nie muszą być tylko głębokie i wielce intelektualne. Jest czas na wszelkie tematy.
Co do tamtej sytuacji to akurat nie był klub i bardzo głośna muzyka. Ale nawet gdyby to i o pierdółkach nie było gadane.

Filozofowanie, a raczej analizowanie, nie jest kompletem do przygaszenia. 😉 Można dużo rozważać, a jednocześnie działać, żyć i śmiać się.

Ale jest jeszcze jeden czynnik, który sobie właśnie uświadomiłam. Pracoholizm, brak czasu i zmęczenie.

PS. Nie wiedziałam, że mamy pokrewieństwo zawodowe. 🙂
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
05 lipca 2015 21:13
Becia, jeszcze jedno (sorry, ze Cie mecze 😀) moze ta praca w meskim gronie daje Ci krzywy obraz meskiego swiata, bo jak to mowi moj facet jak wychodzi na piwo z kolegami, ze faceci spotykaja sie ze soba, zeby sie przechwalac i klamac, bo zaden z nich sie nie przyzna otwarcie, ze w skrytosci ducha to marzy, zeby spotkac ta jedyna, cudna kobiete 😀iabeł:

Bardzo możliwe w sumie. Ale ta praca ogólnie daje krzywy obraz, niezależnie czy kobiet czy mężczyzn, człowiek w tej robocie robi się bardzo cyniczny, jeśli o ludzi ogólnie chodzi 🤣 🤣
Ale też - może - właśnie widzę realia, tylko że pozwalam sobie na ich widzenie...

Miałam ostatnio świetną kobietę-szkoleniowca, J. po 60tce, ale mega zadbana, w taki ładny, elegancki sposób (nie tandetny), ale najważniejsze: biła od niej niesamowita świadomość własnej wartości, cudowna, tak rzadko spotykana asertywność, która nie jest chamstwem. Kobieta z jajami, odważna, nie dawała sobie w kaszę dmuchać, nie ważne jakiej ktoś był rangi, jak przesadzał, to go grzecznie, acz stanowczo sadzała na tyłku - a wyższe rangi to w stanowczej większości faceci, wielu z nich z prawdziwym przerostem ego.
No i pewnego dnia opowiedziała nam o swoim małżeństwie. Była mężatką przez 32 lata, wychowali wspólnie dwóch synów (teraz już dorosłych), on też w tej samej branży, tylko na innym stanowisku. Określiła swoje małżeństwo jako bardzo, bardzo, bardzo szczęśliwe, wszyscy przyjaciele pozytywnie "zazdraszczali", podziwiali i stawiali sobie jako wzór idealnej pary.
No i pewnego dnia, kilka lat temu, nagle się ocknęła, że... już go nie kocha. Bez powodu, tak po prostu. Nie to że go nienawidziła, czy cokolwiek - po prostu się wypaliło i nagle stwierdziła, że już nie chce z nim być. I w ciągu następnych kilku tygodni posypała się lawina, której nigdy sobie nie wyobrażała. Nagle dowiedziała się od swojej najlepszej przyjaciółki, że mąż J. zdradzał ją właśnie z tą najlepszą przyjaciółką - długo, od dawna (że ona nie powiedziała - inna sprawa, była szantażowana, itd.). Kiedy znajomi dowiedzieli się, że się rozstali, nagle zgłaszały się kolejne i kolejne osoby z informacjami, że od lat mąż zdradzał J. na prawo i lewo. Np. ileś tam lat temu pojechał bez J. (bo nie mogła dostać urlopu) do Kanady na ślub znajomych i tam przy wszystkich bez ogródek przespał się z jakąś kobietą mieszkającą w Kanadzie. J. udało się przy pomocy znajomych namierzyć tę kobietę, skontaktowała się z nią i dostała potwierdzenie. Odkryła, że on od lat używał portali randkowych do szukania kobiet do seksu, był zarejestrowany na stronie do bukowania prostytutek, które regularnie zamawiał do ich wspólnego domu. Ba, jedna z jego "regularnych" mieszkała kilka ulic od ich domu.
No nagle okazało się, że facet od samiusieńkiego początku ich związku prowadził podwójne życie. I to jakie!
A ona głupia nie jest, wręcz przeciwnie, mega inteligentna, spostrzegawcza kobieta. Jej się wydawało, że byli bardzo udanym małżeństwem, była szczęśliwa. Jeśli o niewierność chodzi, ufała mu bardzo, zupełnie się po nim tego nie spodziewała, aż sobie regularnie żarty stroiła przy ich znajomych - bo szczerze wierzyła, że dla nich to jest tak nierealny problem, że może się z tego śmiać. Jak wracała do domu, to on zamykał laptopa i pytał czy zrobić jej herbatę - i ona sobie myślała, że ma zajebistego męża, że rzuca wszystko i się zrywa, żeby jej głupią herbatę zrobić, bo tak o nią dba. W rzeczywistości właśnie bukował kolejną call girl.

Opowiadała to nam w klasie i wszyscy miny mieliśmy takie 😲 😲 😲 Bo nie mogliśmy uwierzyć, że ONA, kobieta stojąca przed nami, tak silna, tak inteligentna, tak asertywna, tak nie dająca sobie w kaszę dmuchać, tak pewna swojej wartości, była robiona w jajo przez 32 lata, szczerze wierząc, że jest jedną z niewielu szczęściar, której trafił się facet do "żyli długo i szczęśliwie".
Jak skończyła opowiadać, ktoś z klasy zadał jej genialne pytanie: czy gdyby tych x lat temu ludzie jej o tym wszystkim mówili, to by uwierzyła? I odpowiedziała szczerze, szczerze przed samą sobą - nie, jestem dosyć pewna, że nigdy w życiu bym im nie uwierzyła.


Każdy widzi to co chce, to co mu wygodnie, bo pewne rzeczy są zbyt bolesne, żeby móc dopuścić do świadomości, że są prawdą...


Tak samo z pewnym drobnym politowaniem uśmiechałam się pod nosem, kiedy jakiś czas temu zen (przepraszam, zen :kwiatek🙂 pisała o swoim już ex-facecie, że jej opowiadał "zniesmaczony" jak jego żonaci kumple z korpo po pracy chodzą do prostytutek, chyba szczerze wierząc, że on nie chodzi. A to moje drobne politowanie stąd, że pracując w Londynie, mam codzienną styczność z pracownikami wielkich korpo, banków i firm finansowych i wiem jak uwielbiają swoje "high life" i się nim szczycą - i co w nie wchodzi. (lol, ostatnio gdzieś się walał filmik jak pan w garniturze pracujący w City bez skrępowania w metrze pełnym ludzi wciągał kokę i do nich coś mówił o swoim zajebioszczym życiu :lol🙂. Tak samo, w przeciwieństwie do pewnie wielu innych osób, nie mam problemu z prostytutkami, tematem się z ciekawości interesowałam, i wiem kim jest większość klienteli takich średniej klasy call-girls (bo prostytutki to wcale nie ćpunki i wyniszczone tirówki, to jest stanowcza mniejszość - większość to takie przeciętne kobiety, zarabiające kilkaset funtów na godzinę, albo np. 3k za całą noc - te high class to już inna para kaloszy, te usługują sławom i politykom). I o dziwo, jeśli o sam stan cywilny wchodzi, to większość z nich nosi obrączkę na palcu.


Żeby znowu nie było, że mówię, że "wszyscy" tacy są - nie. Ale to wcale nie jest malutki procent, i gdybym ja była 10 lat po ślubie, to wcale nie dałabym sobie głowy, ani nawet ręki uciąć, że mój mąż jest mi seksualnie wierny, żeby nie wiem jak mnie kochał.

Bo w zasadzie powieszono na mnie psy, a potem Gaga sama napisała:
[quote author=_Gaga link=topic=7238.msg2385952#msg2385952 date=1435829825]
tylko poligamia jest bardzo zakorzeniona w męskiej naturze.
Warto spojrzeć na całokształt przez taki pryzmat
[/quote]
I jednak w dużej mierze się zgadzamy - w takim naprawdę ostatecznym rachunku...?

Bo wszystko sprowadza się do tego: dla facetów seks i emocje to są dwie zupełnie osobne rzeczy.


Co do tego, że jeśli kobieta jest łatwa, to jest sama sobie winna - ja się NIGDY W ŻYCIU nie przespałam z nikim, z kim nie byłam w związku (takim z deklaracją zaangażowania). Że tak pozwolę sobie zacytować Murat z innego wątku, bo mamy dokładnie takie samo podejście do sprawy:
[quote author=Murat-Gazon link=topic=148.msg2386497#msg2386497 date=1435912525]
safie no właśnie o to chodzi. Tak literacko trochę mówiąc, najpierw facet musi stać się moim przyjacielem, żeby został moim kochankiem. Zaś na budowanie relacji przyjacielskich trzeba czasu. I koło się zamyka.
[/quote]
Ba! Ponieważ szybko zaczęłam mieć dość marnowania mojego czasu, zaczęłam facetów bez ogródek na wstępie (no, może nie na pierwszej randce - ale szybko) jasno - acz delikatnie!!! - informować, że nie jestem tym typem (i że jeśli szuka laski na jedną noc, to tego ode mnie nie dostanie). I co? Mój czas nadal marnowano! Tylko że tu nie chodzi o czas, tu chodzi o krzywdę emocjonalną:
[quote author=Murat-Gazon link=topic=7238.msg2385901#msg2385901 date=1435826181]
(...) to go nie upoważnia do beztroskiego zabawiania się kosztem innych i traktowania ogółu kobiet jak łupu seksualnego bez prawa do szacunku. No sorry, miejmy trochę zasad moralnych i zwykłej przyzwoitości.
[/quote]
Zrozumcie, że nie byłoby problemu, gdyby ci faceci szukali sobie lasek, które też CHCĄ tylko seksu - bo tych jest pełno, wszędzie, i to nie jest żaden problem. Faceci, o których ja piszę, celowo i specjalnie "nabierają" kobietę emocjonalnie, żeby zaciągnąć ją do łóżka i natychmiast po tym robią "sajonara" bez ani "dzięki" ani "trzymaj się" - taki naprawdę prostacki, perfidny sposób.
Mi się to nie stało, bo do tego nie dopuściłam - ale taką samą krzywdę emocjonalną robili mi, kiedy budowali ze mną relację, a później bez słowa zwiewali, bo w końcu zrozumieli, że nie dostaną tego, czego chcą (a ewidentne było, że zwiewali dlatego).
Nie wiem skąd to się bierze, może im się w tej zachodniej rozwiązłości już za bardzo poprzewracało i branie laski, która świadomie chce tylko seksu, jest "za łatwe" i "za nudne".

[quote author=_Gaga link=topic=7238.msg2385945#msg2385945 date=1435829420]
Murat-Gazon, z tym, że my same nakręcamy facetów takim gadaniem. Jeśli w kółko bedziemy gadać: "facet to świnia" to największy anioł zacznie sie po świńsku zachowywać...
[/quote]
Przepraszam, ale to bzdura 🤔
NIC nie upoważnia do celowego krzywdzenia drugiego człowieka! NIC!
Bo gdyby trzymać się tej zasady, to w takim razie przestępcy zostają przestępcami, bo reszta społeczeństwa patrzyła na nich z góry (hoho, moi klienci mają już usprawiedliwienie, nie potrzebny nikomu system sprawiedliwości :lol🙂, gwałciciele gwałcą bo im mówiono że..., faceci biją swoje żony, bo im mówiły że... itd.?
🤔 🤔 🤔

[quote author=Murat-Gazon link=topic=7238.msg2385937#msg2385937 date=1435828964]
Gaga mają prawo, oczywiście. Smutne jest to, że przez fakt posiadania tego prawa dochodzi do traktowania wszystkich kobiet tak, jakby właśnie tak postępowały.

Zaś przez to samo prawo, wszystkich mężczyzn można traktować tak jakby właśnie tak postępowali i to smutne nie jest?
[/quote]
Jeśli to o mnie, to po raz setny mówię, że daję wszystkim szansę, żeby ich poznać. Nikogo nie "traktuję tak jakby" (ale że jak niby miałabym ich traktować? 😉)

Jedyne co, to przyznaję szczerze, że z takim podejściem to nie mam problemu z tym, że "faceci ode mnie uciekają", ale sama się dystansuję - i dopóki czegoś z tym moim nieco nadmiernym cynicyzmem nie zrobię, to nie będę w stanie dać sobie szansy na zbudowanie związku.


Aaa, jeszcze co do facetów 🤣
W piątek przychodzi na komisariat facet, na oko ok. 35 lat. No i mi mówi, że jego eks dziewczyna została dzień wcześniej zaaresztowana i chciałby znać szczegóły. Więc mu tłumaczę, że niestety nie mogę udzielić żadnych informacji. No i zaczął mi opowiadać:
jest żonaty, ale był wcześniej ze swoją żoną w separacji. Przez 3 miesiące był z zaaresztowaną, Tajlandką, która mieszkała z nim w jego wynajmowanym mieszkaniu. Tylko że on się teraz już ze swoją żoną zszedł. I bardzo, bardzo, bardzo ją kocha i świetnie im się układa, i nie chciałby tego zepsuć - i przyszedł, bo się bał, że policja przyjdzie do jego mieszkanie i zacznie o tę Tajlandkę wypytywać - i żona się dowie. Bo on już w tym wynajmowanym mieszkaniu nie mieszkał, ale ta Tajlandka tak, a to mieszkanie było wynajęte na jego imię.
I co? I ja mu szczerze wierzę, że żonę naprawdę szczerze kocha i mu na niej i na ich związku bardzo zależy. Ale to mu wcale nie przeszkadzało w tym, żeby w czasie separacji przez 3 miesiące uprawiać seks z kobietą, z którą nawet nie bardzo mógł się komunikować (ze szczegółów opowieści jestem pewna na 99%, że Tajlandka mówiła bardzo słabo po angielsku, a kto słyszał Tajlandczyka mówiącego słabo po angielsku ten wie, nie da się ich prawie w ogóle zrozumieć - ogromna różnica w języku mówionym). I żeby potem do tej żony wrócić, nie powiedzieć o tym, desperacko martwić się o nie wydanie się historii. Ale żonę bardzo kochać i bać się, że może odejść.
No więc właśnie. Dla facetów seks i miłość są zupełnie osobnymi sprawami. 😉


Wyszedł strasznie długi post, ale tak to jest, jak ma się dużo czasu na myślenie co napisać, a nie ma się czasu napisać: słowotok 🤣
To ja pociągnę temat "ślubu biedronki z muchomorem". Bo to ciekawe. Zauważyłam, że słabi panowie lgną do silnych kobiet i oplatają je jak bluszcz. Korzystają. A potem, kiedy już poczują się silni, zamieniają je na "kociątko" z reguły znacznie młodsze. Mam wiele takich przykładów wśród znajomych.
Jednak to tylko jedna strona medalu. Silne kobiety też potrafią wpaść w rolę drugiej mamusi. I im pan słabszy i ma więcej minusów, tym mocniej się angażują. Taki wzorzec pokazują/kształtują na przykład liczne reklamy. Ten durny pan co nie wie, że na grypę się zażywa aspirynę. Albo ten co wyjadał boczek bez pamięci i nie umiał sobie leku dobrać. Słabeusze ciągną silne panie jak magnes. A panie się rozczulają jaki to głuptasek co nie umie obsłużyć pralki czy żelazka. I tak matkują, matkują, czują się wielkie a potem nagle się okazuje, że to pomyłka.
I ilustracja: Link
😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
06 lipca 2015 08:23
Kurde to forum zrzesza same święte, świętsze od papieża 🙂
Szkoda, że nie udzielą się kochaki, kobiety zdradzające, pałające się niechlubnymi czynami, robiące świństewka i rzeczy na "pe" (i nie chodzi o prawidłowe parkowanie przodem - by katija). To dopiero by była dyskusja, a nie gdakanie nad jednym tematem, można odnieść wrażenie, że faceci to jakiś podgatunek.
Becia23,
współcześnie seks i emocje, a właściwie uczucia to jednak są dwie odrębne sprawy. Odkąd seks nie jest tabu, rozmawia się o nim, dyskutuje, radzi... Stał się oficjalnie JEDNĄ ZE strefą życia człowieka. Stety - niestety.
Chociaż na pewno najlepszą sytuacją jest kiedy tworzy się związki oparte o jedno, i o drugie.
JARA, a jak któraś uważa, że faceci to nie podgatunek to na bank jeszcze oczu nie otworzyła i żyje w naiwnej niewiedzy 😉.
Ale fajnie się to czyta - szczególnie w kontekście obserwowania różnych rzeczy w REALNYM świecie 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się