"Szybcy i martwi"

Ciekawie się robi jak taki pieszy stoi sobie na chodniku przy pasach, samochód się zatrzymuje (bo np. jedzie sznur aut i ludź nie ma szans przeczekać i przejść), a pieszy dalej stoi i wcale nie ma zamiaru przechodzić. Widziałam kilka razy taki przypadek.
tunrida Moim zdaniem masz absolutną rację. I ja właśnie jeżdżę wg tego co napisałaś. Jak ktoś koniuszek palca postawi na przejściu - jest już na pasach. Ustępuję mu. Jak stoi, to stoi. Podobnie robię jak skręcam i mam przejście dla pieszych. Jeśli czekają na nim piesi, niech czekają. Nie zatrzymuję się jeśli jedzie za mną inne auto. Ale gdy się uczyłam jeździć musiałam za każdym razem BEZWZGLĘDNIE w tym przypadku przepuścić pieszego. Co z tego, że auto za mną prawie zawisło mi na zderzaku i zatarasowało skrzyżowanie... Prawo mówi, że W RAZIE POTRZEBY kierujący powinien się zatrzymać aby przepuścić pieszego. Ja wychodzę właśnie z założenia, że w razie potrzeby, to wtedy kiedy ktoś już stanie poza chodnikiem, a ja jestem na tyle blisko, że zmniejszenie prędkości nic nie da.

Podobnie zresztą jak asy jadące 70km/h w mieście i gwałtownie hamujący w ostatniej chwili, bo im się pomarańczowe zapaliło. Jak już jedziesz z taką prędkością, to przejedź na tym pomarańczowym.

zen Ja ostatnio słyszałam odgłos zderzenia (skutek wymuszenia jednego auta wyjeżdżającego z podporządkowanej) i mnie totalnie zmroziło. Wyobrażam sobie co musiałaś czuć.

emptyline Kierowca ZAWSZE i WSZYSTKO musi przewidzieć (jak przy koniach!). 😀 Odpowiem Ci tak ładnie, jak kiedyś mi ktoś odpowiedział: umożliwienie przejścia pieszemu po pasach (zatrzymanie się i przepuszczenie) wymaga zgody wszystkich zainteresowanych tym faktem, tzn. samego pieszego i innych kierowców. A kiedy mają przechodzić? Wtedy, kiedy ocenią sytuację na odpowiednią do przekroczenia jezdni po pasach. Proste. 😉

Dokładnie. W razie potrzeby, to wtedy kiedy wchodzi. Matko...gdybym przepuszczała wszystkich stojących na krawężniku, kiedy skręcam w prawo, to nie miałabym zadu w samochodzie.
Nie bawię się w przepuszczanie kiedy korkuję rondo, czy skrzyżowanie. W ogóle rzadko się bawię w uprzejmościowe przepuszczania, a jeśli już, to tak jak mówiłam- pusto za mną, nikogo nie tarasuję.
Ja też tych 'stojaków' nie puszczam (chyba, że jest luźny ruch, nikogo za mną w bliskiej odległości, nikogo na pasie obok a pieszy do osoba znacznie starsza), za to zawsze jakoś mi dobrze robią piesi, którzy pewnym krokiem wchodzą na jezdnię wtedy, kiedy najpierw ocenią, czy jestem w stanie wyhamować (zakładam, że to piesi kierowcy) - takich bardzo lubię, bo sytuacja jest jasna- on wchodzi, ja hamuję lub zdejmuję nogę z gazu. Wszyscy happy. Nie cierpię tych czających się i tych bezmyślnie ładujących się pod koła, bo przecież ja mam zasmarkany obowiązek wyhamować do stój jak tylko musnę hamulec 😤

sandrita, wiesz co, to była masakra, dziewczynę (pasażerkę) wyrzuciło z motoru i została przejechana przez inny samochód 😕
Mnie dobijają dziunie. Dziunia to taka lala, która się odwali i zdaje jej się, że jest piękna i zarąbista i jej przepisy nie obowiązują. Taka dziunia dochodzi do przejścia z dumnie uniesiona głową i przechodzi nie patrząc, czy coś jedzie i czy to coś nie będzie musiało hamować awaryjnie. Bo ONA idzie. ( coś jak na filmach, że laska przechodzi a samochody się zderzają przez zapatrzonych na nią kierowców)
Kit w oko staruszce. Kit w oko pijakowi. Ale takie dziunie to bym rozjeżdżała.  😤
zen, ja tak robię, oceniam czy zdąże, czasem samochód musi tylko troche zwolnić i widzi mnie z daleka. Za to moja mama do tej pory potrafi mnie na pasach przytrzymać jak z nią gdzieś idę... Bo ona właśnie czeka aż samochód się zatrzyma. Nigdy mi się nie zdarzyło władować komuś pod maskę, nigdy nikt przede mną ostro nie hamował.
Powtórzę jeszcze raz, gdyby były progi zwalniajace to żaden kierowca nie musiałby gwaltowie ciskac pedału hamulca, a pieszy nie biegłby przez pasy z sercem w gardle.
No...jeśli mama tak stoi i czeka aż się zatrzymają, to pewno czasami długo się naczeka.  😉 Wchodzisz na jezdnię, kiedy coś jest wystarczająco daleko- pewnym krokiem. I tyle.  🙂

konia- ty sobie wyobrażasz miasto z samochodami poruszającymi się 30 /h ? hehe żartujesz chyba sobie  😉 Moim zdaniem te 50/h to jest już porażka. Są, owszem, w niektórych miejscach takie miejsca, że WARTO jechać te 50. Ale są i miejsca w mieście, gdzie SPOKOJNIE dasz rade jechać 70-80.
konia44 A masz samochód? Wiesz jakie progi robią w Polsce? Wyobrażasz sobie je na głównych ulicach? Ja nie. 🙂 Progi są, gdzieniegdzie, i CAŁE SZCZĘŚCIE. Takie jakie robią potrafią świetnie zniszczyć auto. Dopominanie się o odszkodowania to pewnie taka sama gehenna jak o te, gdzie problemy spowodowały kratery w drodze.

Wystarczyłoby gdyby każdy miał zrowy rozsądek i myślał. Ale to by była utopia.

zen 🙁 Straszne!

tunrida NO DOKŁADNIE!
Tunrida, a dlaczego 30km/h?

W Hiszpanii, tak jak i w Norwegii jak widać, kierowcy się zatrzymują jak pieszy się zbliża do przejścia.
I nie bazuję tu w głównej mierze na doświadczeniach w żadnych pcimiach dolnych, gdzie skrzyżowania można na palcach jednej ręki policzyć, a na wspomnieniach z Madrytu. Kilkumilionowej metropolii. I po 30km/h tam ciągle nie jeżdżą.


Zen, coś strasznego...
Nie nie, tak na pewno nie jest, że pieszy stoi gdzieś hen za sosnami, a my mamy stanąć. Z tego co wiem, był lub jest taki projekt, że kierowca ma przewidzieć czy pieszy będzie wchodził czy nie, ale teraz tak na bank nie jest.

Tak nie jest na pewno, pisałam o małej odległości od pasów, mimo że dla każdego to inna miara.
Oczywiście moje wypowiedzi odnoszą się do kwestii zdawania egzaminu na prawo jazdy, bo z całą pewnością nie mam zamiaru zatrzymać się, kiedy nieznana mi osoba jest kilka metrów od przejścia. Inaczej postępuje jak człowiek biegnie i wtedy nie wiesz, co zaraz zrobi...

Mnie dobijają dziunie. Dziunia to taka lala, która się odwali i zdaje jej się, że jest piękna i zarąbista i jej przepisy nie obowiązują. Taka dziunia dochodzi do przejścia z dumnie uniesiona głową i przechodzi nie patrząc, czy coś jedzie i czy to coś nie będzie musiało hamować awaryjnie. Bo ONA idzie. ( coś jak na filmach, że laska przechodzi a samochody się zderzają przez zapatrzonych na nią kierowców)
Kit w oko staruszce. Kit w oko pijakowi. Ale takie dziunie to bym rozjeżdżała.  😤

Obserwuje mężczyzn i wydaje mi się, że oni bardzo chętnie przepuszczają takie dziunie. Miałam ostatnio takie porównanie, wyszła taka z autobusu i zaraz stanęła przy pasach i proszę, rząd samochodów gwałtownie się zatrzymał, a chwilę przedtem inna pani (starsza kobiecina) musiała czekać na swoją szansę...
Wiem. Przejeżdżałam przez Słowację, Węgry. Kierowcy jeździli BARDZO przepisowo. Mało kto przekraczał 50 jadąc przez miasteczka i wioski. Kiedy tak się za nimi jechało, miałam wrażenie, że biegnąc byłabym szybsza. Koszmar kiedy nam się spieszy lub kiedy masz przed sobą wizje 500 km do przejechania.
Powiem tak.... pewno szłoby się do tego przyzwyczaić, gdyby WSZYSCY i u nas tak jeździli. Ale u nas tak nie jeżdżą! Jadąc przez miasto 40/h blokujesz cały sznur samochodów, które gdy tylko nadarzy się okazja z ulgą cię wyprzedzają wyjąc silnikami lub strzelając do ciebie miny i patrząc na ciebie z niesmakiem.

Czemu 30 przy licznych progach? Bo hamując przed wysokimi progami nie przejedziesz szybciej. Albo przelatujesz bardzo szybko, ale przetaczasz się powoli. sznurek się za tobą robi taki, że 4 kierowca z rzędu musi się nawet zatrzymać, mimo tego, że ci przed nim jakoś jeszcze się toczą na jedynce.  🤔
Tak, mam auto i jezdze ok 12 tys km rocznie z czego ok 2 tys po Polsce. I tak, wyobrazam sobie jazde z masa progow zwalniajacych i jazde 30 km/h po miescie 😉
U mnie w miescie jest 30, poza miastem 50-60, a na autostradzie 80. Znam codzienna jazde w korkach do pracy i z powrotem. Nie ma chamstwa, wyprzedzania i awantur. Jak sie spieszysz do pracy wychodzisz 10 minut wczesniej 😉 To jest po prostu kultura, ktorej na polskich drogach brakuje.
Dzieki temu rocznie jest tylko kilka wypadkow smiertelnych......

Druga sprawa jest taka, ze gdyby karac drogowcow slonymi mandatami to szybko nauczyliby sie jezdzic.
I tu jest ta różnica. Masz autostrady przez miasto, masz miejsca gdzie przyciskasz! W moim mieście nie ma miejsca gdzie prawnie możesz przycisnąć. W caluśkim mieście masz te 50. samochodów MASA. Wszędzie pojedyncze pasy ruchu w jedną stronę, wąskie uliczki, praktycznie nie ma gdzie wyprzedzać. Jeśli zawalidrogqa nie zjedzie nigdzie w bok, to toczysz się za takim przez cale miasto, albo wyprzedzasz łamiąc masę przepisów przy okazji.   W godzinach szczytu pół miasta potrafi stać. Masakra.
10 minut wcześniej? Hehehe  😀
Nie mam gdzie przycisnsac, bo 80 to 80, no chyba, ze za Oslo, gdzie jest 100 na autostradzie 😉
Miasto w godzinach szczytu tez jest zakorkowane. Majac 12 km do pracy potrafie jechac godzine i zyje, wszyscy zyja i nie marudza. Przepisy sa przepisami, a ja na drodze czuje sie bezpiecznie.
Być a wiesz, że jest taka absurdalna nieścisłość przepisów i jeśli kierujący zatrzymuje się, aby przepuścić pieszego tzn. wpuścić stojącego przy przejściu i pozwolić mu przekroczyć ulicę, dopuszcza się przestępstwa drogowego? Że przepuszczenie pieszego, jeśli pojazd z drugiego pasa nie wygląda, jakby miał hamować, to zły pomysł - zgoda. Ale jaki miałby być na to paragraf?
konia44, w Norwegii są po prostu bardzo wysokie mandaty, więc umówmy się, Polak tam nagle też potrafi jechać 30 km/h i żyje. Stan dróg jest też zupełnie inny. I bardzo łatwo tam stracić PJ. Tyle ode mnie 😉
Z ta strata PJ to bym nie przesadzala, ale zgadza sie mandaty sa słone i gdyby tak karali w Polsce to nie byłoby cwaniactwa i tylu śmiertelnych wypadków. Ale nawet gdyby mandaty były mniejsze, to Norki i tak jeździliby przepisowo, a mogliby poszaleć, bo radary sa tylko w tunelach, a kontrolujących policjantów widuje raz na dwa miesiące. Wyobraźnia i zdrowy rozsądek
konia44 Zazdroszczę spokoju na drogach w takim razie. Niestety Polska to dziki i nieucywilizowany kraj pod tym względem. 😉 Chociaż nie tak dziki jak Serbia np. Do dziś dreszcz mnie przechodzi jak sobie przypomnę skrzyżowania w Belgradzie.  👀

Edit:
(...) Wyobraźnia i zdrowy rozsądek


O TO TO!
No...jeśli mama tak stoi i czeka aż się zatrzymają, to pewno czasami długo się naczeka.  😉 Wchodzisz na jezdnię, kiedy coś jest wystarczająco daleko- pewnym krokiem. I tyle.  🙂


Mamy to szczeście, że w naszym miejscu zamieszkania wszystkie pasy są przy rondach albo ze światłami, więc problem praktycznie znika 😉 Ale mama i tak potrafi mnie zatrzymać jak samochody zwalniają do ronda 😀
Chociaż nie tak dziki jak Serbia np.

Heh, a ja mam KOMPLETNIE odwrotne wrażenie. A przejechaliśmy calutką Serbię własnym autem po najdłużej przekątnej. NIKT tam nie przekraczał nawet o kilometr tych przepisowych 50km/h w terenie zabudowanym, poza terenem zabudowanym też spokojnie, na autostradzie spokojnie. W Belgradzie nie byliśmy, nocowaliśmy za to w Nowym Sadzie. Ja byłam b. zaskoczona tak przepisową jazdą Serbów, bo straszyli nas przed wyjazdem, że to "dziki kraj" i nie wiadomo co jeszcze.
No ale każdy ma swoje doświadczenia  😉

50km/h w mieście to jest jak najbardziej WYSTARCZAJĄCO, wystarczy wcześniej wyjechać, żeby nie musieć zapierdzielać do roboty. Czasem, owszem, są miejsca, gdzie można pojechać 70/80, ale przynajmniej w Rz-wie, są one oznakowane.
Bischa   TAFC Polska :)
04 września 2013 20:09
Ja się ZAWSZE zatrzymuję zanim przejdę przez jezdnię. I cały czas patrzę, czy coś nie pędzi w moim kierunku, nie patrząc na to, czy ktoś nie przechodzi, zwalniam przed każdym pasem jezdni, jeśli jest wielojezdniowa. Raz mi to uratowało prawdopodobnie życie, już tu kiedyś pisałam-wracałam z zajęć, stałam przed przejściem bez świateł, bo widziałam, że auta jadą. Jezdnia 4 pasmowa, dojeżdżający najbliższym mnie pasem kierowca powoli się dotoczył i zatrzymał przed przejście, żeby mnie puścić, więc zaczęłam przechodzić. Moje szczęście, że się zatrzymałam przed drugim pasmem jezdni, widząc szybko nadjeżdżający pojazd, facet gwałtownie hamował, zatrzymał się jakiś metr za pasami. Rozmawiał przez telefon (widziałam to, stojąc między pasami, jak z dużą prędkością dojeżdżał i hamował).

Kiedyś, wiele lat temu stałam na przystanku tramwajowym, samochody miały czerwone światło. Światło się jeszcze nie zaczęło zmieniać, piesi (szczęście w nieszczęściu, przejście było puste) mieli zielone światło i jakiś kierowca, ni z gruchy ni z pietruchy ruszył z piskiem opon, podbiło go na krawężniku i przekoziołkował pare razy przez torowisko na drugą stronę-szczęście, że z tamtej strony nic nie jechało i że tramwaj nie jechał. Kierowca o dziwo na pierwszy rzut oka wyszedł z wypadku bez szwanku-samodzielnie wysiadł z auta.
Ja dzisiaj prawie rozjechałam dziadka. Baaa! Nawet go dotknęłam! Jadę sobie 40km/h bo takie było ograniczenie. Nagle z chodnika wchodzi mi prosto przed samochód stary dziadziuś. Głowa spuszczona, nawet nie spojrzał na drogę (a nie przechodził na przejściu). Wydaje mi się, że miał jakąś demencję, bo na leciutkie dotknięcie + klakson w ogóle nie zareagował...


I jeszcze jedna rzecz, którą zauważyłam ostatnio. Gdy jedzie pojazd na sygnale to samochód, mimo że ma zielone ustąpi. Natomiast piesi jak mają zielone to "karetka musi poczekać"...
W kodeksie (http://www.rcre.nazwa.pl/pliki/kodeks.pdf) jest tylko o pieszym na przejściu (Art. 26.), na kursie uczą o zamiarze wejścia na pasy czyli pieszym czekającym na chodniku lub zbliżającym się do przejścia zdecydowanym krokiem. Po obserwacjach w innych krajach, gdzie poruszałam się jako pieszy podoba mi się takie rozwiązanie.
Ale do furii doprowadzają mnie ludzie stojący przy pasach i nie wchodzący na nie gdy się zatrzymam - bo oni tak sobie stoją i czekają na nie wiadomo co. Więc sobie stoimy i machamy przepuszczając się nawzajem, a za mną kolejka wkurzonych kierowców. Ja się na następnych pasach zatrzymam ale obawiam się za każdym razem, że kilku z tych stojących za mną skutecznie tego oduczyłam.
Znowu rowerzyści. Kraków ul Opolska= ruchliwa dwupasmówka. Pan na rowerze, oczywiście na jezdni, chociaż równolegle szeroki chodnik. TIR go omijają, smrodzą, stękają. Ruch uliczny w konwulsjach. Niebezpiecznie. Omijamy i my. Syn otwiera szybę:
- A ty, czemu bez ka ka kasku jedziesz?
😂
(by kabaret)
Pan : nic, pojechał.
emptyline   Big Milk Straciatella
05 września 2013 13:34
Tania, bo o ile to nie była trasa szybkiego ruchu, nie musi jechać po chodniku ani w kasku. Zresztą, po chodniku rower może jechać tylko jeśli chodnik ma przynajmniej 2m, nie ma ograniczenia prędkości do co najmniej 50km/h lub warunki pogodowe są be.
Tania, bo o ile to nie była trasa szybkiego ruchu, nie musi jechać po chodniku ani w kasku. Zresztą, po chodniku rower może jechać tylko jeśli chodnik ma przynajmniej 2m, nie ma ograniczenia prędkości do co najmniej 50km/h lub warunki pogodowe są be.

To wielka dwupasmówka(po 3-4 pasy ruchu w każdą stronę - to się dwupasmówka mówi?) z Katowic do Krk. Do 70 km/h. A równolegle chodnik z 2,5 m. Może nawet ścieżka.
Nie trzeba ka ka kasku?  👀
emptyline   Big Milk Straciatella
05 września 2013 13:43
Jeśli była ścieżka, to miał obowiązek po niej jechać. Jeśli nie było, mógł jechać po ulicy. Bez ka ka kasku można.
Jeśli była ścieżka, to miał obowiązek po niej jechać. Jeśli nie było, mógł jechać po ulicy. Bez ka ka kasku można.

A wiiidziisz. To ja myślałam, że po zmianie przepisów ka ka kask jest obowiązkowy. Dzięki za info.  :kwiatek: Powiem synowi.
Bischa   TAFC Polska :)
05 września 2013 16:36
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się