Przedsiębiorstwo wodociągowe w mojej gminie uchwaliło sobie taki zapis, że część (sic!) przyłącza wodociągowego, a mianowicie odcinek od rury która idzie pod ulicą do granicy działki wymaga u nich
pozwolenia na budowę! Pozostałą część czyli od granicy do wodomierza łaskawie zgadzają się wykonać na podstawie uzgodnionego w ZUD projektu - czyli tak, jak do tej pory była traktowana całość przyłącza.
Co za idiota wymyślił, żeby kawałek rury wymagał pozwolenia na budowę? Koszty map + oczekiwanie jak wiadomo pół roku!!!!
Komu to ma służyć? Traci obywatel, traci urząd a wodociągi co zyskują? Nic. Doszukuję się w tym śladu lub cienia śladu myśli - i nie znajduję.
Na pytanie o co tu chodzi, wodociągi beztrosko odpowiadają, że tak uzgodnił ich prawnik. I co im można zrobić? Idiotom jednym? Ludzie posłusznie biegają po starostwach i urzędach z plikami papierów, bo tak ma być i już.
Ten co wymyślił/zatwierdził to kretyństwo mógłby być drugim wcieleniem Psunabudesa (był to egipski wielmoża, którego Ozyrys zesłał z powrotem na ziemię, bo Głupota i Niegodziwość nie mogły się dogadać do której z nich należy...).
Ale ja mam zamiar to sprawdzić. Począwszy od faktu, że jest to sprzeczne z
ustawą o prawie budowlanym Najlepiej byłoby zebrać ludzi i zrobić pozew zbiorowy 😀iabeł: