Adopcja konia z Fundacji

BASZNIA   mleczna i deserowa
25 stycznia 2014 19:12
W przesądzie chodzi o to, żeby się dobrze chował, sprawował itp 🙂. U mnie akurat się sprawdziło, więc pilnuję tego 🙂. Przy czym ja osobiście nie przechowuję tych kantarów, chodzi tylko o to, żeby w nim przyjechał i nie został zabrany spowrotem 🙂.

Ale to oczywiscie tylko przesąd 🙂 Ale co szkodzi 😉

Jak obwiesilam Basznie czerwonymi wstązkami po kupnie ( od urokow 😉 ) to wet ktory przyjechal, popatrzyl, spytał " Od uroków? " jak potwierdzilam to pomyslal chwile i mowi " Nie zaszkodzi " 🙂 🙂 🙂
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
26 stycznia 2014 09:11
Dawanie, sprzedawanie konia z kantarem to b.stara tradycja, przynajmniej ja ją znam od dzieciństwa a to było baaaardzo dawno temu 😉 Teraz zresztą też praktykowana bo mój obecny koń (zwyczajnie kupiony) przyjechał w swoim starym kantarze i kantar z nim został, uwiąz nie 😀
Coś w rodzaju dobrej wróżby na nową drogę życia? Moim zdaniem fajnie, niekoniecznie do wyśmiewania 😉


Z kolei u nas przesąd mówi, że konia sprzedaje się "gołego" tzn. kupujący musi mieć swój kantar i uwiąz. Ja też jak kupowałam konie to zawsze musiałam mieć swój sprzęt przy odbiorze. Co region to inny zwyczaj. (trochę nie na temat)
Jestem trochę zdziwiona, ponieważ znajoma wzięła konia z fundacji Viva. Na początku powypytywali, na miejscu gdy konia przywieźli, kierowca zobaczyl stajnie powiedział, że ok i pojechał. Lecz teraz od tamtej zero zainteresowania zwierzęciem. Zwierzę ma się dobrze co prawda, ale pytanie moje brzmi czy wasze fundacje kontaktują się z wami ? Czy tak jak w przypadku mojej znajomej maja głęboko w poważaniu? Bo jestem zdziwiona takim zachowaniem, znam tez przypadki, ze konie adoptowane chodziły w rekreacji jak to się ma w stosunku do fundacji, to też im 'zwisa' czy wtedy następuje jakieś - ale ?
Ogólnie Centaurus też za bardzo sie nie przejmuje. No chyba, że nie wyślę im zdjęć to wtedy dostaje maila, ale poza tym to jakoś szczególnie się nie interesują. Jeśli widzą, że koń jest zadbany dobry dom to inaczej do tego podchodzą.
tutaj nie ma nawet odzewu na zdjęcia i maile... 🤔
Ja dostaje.
Met   moje spore
07 lutego 2014 20:51
no ale czego oczekujecie? jedni krzyczą, że fundacja patrzy na ręce, drudzy krzyczą, że nie interesuje się... a sami nie możecie do fundacji napisać? fotki wysłać? będzie bolało?
Met, chyba nie w tym rzecz. Komus, kto ma fundacyjnego konia u siebie, to pewnie ogólnie zwisa czy fundacja się odzywa czy nie. Ale ludziom, którzy kasę na fundacje dają, to może już nie do końca? Mi też się wydawało, że fundacje jakos się tam jednak interesują, co się z ich zwierzakami dzieje. Jak wygląda to tak, jak na powyższych przykładach, to nie dziwota, że tyle zwierząt trafia na debili, którzy za nic mają warunki adopcji danego zwierzaka i np. skaczą na koniu, który nadaje się tylko do towarzystwa/jako kosiarka.
Może to niezbyt na temat, ale... Ja przygarnęłam kundelka ze Straży dla Zwierząt, i w umowie adopcyjnej było wyraźnie zaznaczone, iż mają prawo przyjechać zobaczyć, jak się pies ma. I minął prawie rok, a oni nic. No, ale moja mama ma koleżankę, która ma znajomą, która tam pracuje. Ale czy to ma wpływ...
Met   moje spore
09 lutego 2014 12:00
Dworcika, warunki adopcji są jasne. określone umową. u nas zdarzyły się dwie adopcje, gdzie ktoś zaniedbał i dwie, gdzie adoptujący nie płacił za stajnię pensjonatową (na przeszło 80 koni oddanych w adopcje). podstawą jest wiara w dobre intencje adoptujących. jak mam kontakt tel czy przez neta, jak widzę fotki, a jeszcze np. mamy wspólnych znajomych (bo zazwyczaj tak jest), to co mam więcej robić? wpadać o północy z niezapowiedzianą wizytą?

z resztą mnie już temat tylko pośrednio dotyczy. nie oddajemy już koni, zostały tylko "stare adopcje", które też po woli się wykruszają
Co do kontrolowania domów adopcyjnych, to podejrzewam, że problem z brakiem kontroli wynika z braku czasu i ludzi do tego. Podejrzewam, że nie ma mnóstwa chętnych ku temu wolontariuszy, więc kto niby miałby jeździć po Polsce i sprawdzać domy adopcyjne?
Met   moje spore
09 lutego 2014 12:17
pamirowa, jest jeszcze kwestia uprawnienia tych ludzi do kontroli i przeszkolenia ich. nawet koniarze mają różne standardy, jeśli chodzi o to, jak koń ma wyglądać i w jakich ma stać warunkach. to co dopiero jakiś "człowiek dobrej woli" z ulicy. ostatnio pewien pan domagał się ode mnie interwencji w miejscu, w którym konie zimą wychodzą na wybiegi. z resztą kiedyś do mnie z tego powodu też policja przyjechała. a dla mnie z kolei znęcaniem się jest zamknięcie konia na zimę w stajni. no i klops 🙂
jak mam kontakt tel czy przez neta, jak widzę fotki, a jeszcze np. mamy wspólnych znajomych (bo zazwyczaj tak jest)


I super! Myslę, że w zupelnosci wystarczająco. Ale jesli umowa jest, że co miesiąc fundacja ma dostawać zdjęcia i nie reaguje, jesli tych zdjęć nie ma ciurkiem przez 2-3 miesiące, to... słabo. Przez tyle czasu z koniem może się strasznie dużo wydarzyć. Wiadomo, że nie da się sprawować pełnej kontroli nad zwierzakiem, który wyjechał do innej stajni, zwłaszcza daleko i tu wiara w ludzi jest podstawą. Ale często wiara nie wystarcza, a jesli dom adopcyjny nie jest w stanie (bądź nie ma ochoty, sprawdza reakcję, cokolwiek) raz na miesiąc wysłać zdjęć i jakiejs krótkiej notki w ramach "co słychać", a fundacja nie reaguje na brak czegos takiego przez tyle czasu, to dla mnie jest to ciut dziwne.
Met   moje spore
09 lutego 2014 12:56
Dworcika, świat jest mały - jak widzę na fb co drugi dzień foty konia, to serio muszę się jeszcze o maile dopominać? z resztą nasza umowa różni się od Centaurusowej, o której tutaj dyskutujemy, i nie zakłada przesyłania fotek raz w miesiącu. jak ktoś bierze ode mnie konia, to zazwyczaj też dodaje mnie do znajomych, ale nie z przymusu, tylko bo tak łatwiej się porozumieć, pokazać zwierza właśnie. zakładam, że inne fundacje też mają z adoptującymi kontakt na różnych płaszczyznach. nie jest tak, że tylko kuńtroll daje możliwość kontaktu. chyba?

uważam, że jak ktoś bierze czy dziecko, czy zwierzę, czy nawet dom w dzierżawę, to robi to po to, żeby dbać jak o własne. a jak ktoś ma nieuczciwe zamiary, to i codzienne kontrole nie pomogą.
Dziewczyny wspomniały o Vivie i Centaurusie. Z tego, co napisały rozumiem, że osoby o których mowa nie mają takiego kontaktu (choćby via fb).
W tej chwili nie ma mowy o tym, że ogólnie fundacje mają w duszy, bo choćby na Twoim przykładzie widać, że kontakt z domami adopcyjnymi masz i zdjęć dodatkowych nie potrzebujesz. Ale przyznasz chyba, że całkowite "mamtowdupiejstwo" jakie wychyla się z tamtych postów jest przynajmniej nieco niepokojące.
Met   moje spore
09 lutego 2014 13:17
też mam domki, od których muszę wyjęczeć foty. bo ludzie różne podejście i priorytety mają. i rozumiem, a nawet cieszę się, jak uważają te konie za SWOJE
Witam,
pamirowa, jest jeszcze kwestia uprawnienia tych ludzi do kontroli i przeszkolenia ich.

Ciekawy temat (siedze troszke w adopcjach psow - Dogi Niemieckie i CAO).
Nie mowiac o tym ze Tara jest niedaleko (jakies 40-50 km), nawet kiedys cos poslac mialem i nie zaluje ze poszlo na CAO 🙂
Wyglad konia - opinia weta, warunki  - jakies podstawowe. Powinno sie pocwiczyc przynajmniei w wolontariacie ze zwierzakiem. Trzeba wiedziec pewne rzeczy, jak podejsc, typowe choroby widoczne od razu, kondycja, kontuzje itp.
Az tak trudne to nie jest (zakladajac ze kontrolujacy ma jakies zwierze towarzyszace czy uzytkowe).
Te adopcyjne koniska to chyba jakies furiaty nie sa?
ostatnio pewien pan domagał się ode mnie interwencji w miejscu, w którym konie zimą wychodzą na wybiegi. z resztą kiedyś do mnie z tego powodu też policja przyjechała. a dla mnie z kolei znęcaniem się jest zamknięcie konia na zimę w stajni. no i klops 🙂

Ale te Twoje konie maja chyba jakies schronienie jakby co, przynajmniej naturalne?
Zreszta to chyba troche od rasy, kondycji tez zalezy, tak?

---
Mam dwa psy, kota i inwazje myszy. Test przy koncie samodzielnie trudno ale google przyjacielem.
Bardzo podobaja mi sie konie zimnokrwiste, kontakt pare razy w zyciu mialem,
jeden pociagowy cyrkowiec mi sie strasznie spodobal - wyglad i psychika. Zeby nie bylo 🙂
Ale te Twoje konie maja chyba jakies schronienie jakby co, przynajmniej naturalne?
Zreszta to chyba troche od rasy, kondycji tez zalezy, tak?


Jarku zdaje się, że masz słabe pojęcie o koniach  🙁
Takie wypuszczane tylko na dzień zimą - jeśli zdrowe - nie potrzebują schronienia.
co potrzeba i gdzie trzeba zgłosić swoją stajnie tymczasową ?
Posiadam stajnie wraz z dużymi pastwiskami dla swoich koni .
Hej. Zastanawiam się nad adoptowaniem konia. Którą fundacje polecacie? Stoje przed dylematem kupić konia czy dać jakiemuś kochający dom.
Przeczytałam umowy z wszystkich znanych mi fundacji gdzie można adoptować konia i wychodzi, że nikt oprócz mnie nie może go użytkować. A co gdyby mój narzeczony (bardzo sporadycznie jeździ teraz) chciał raz na jakiś czas wsiąść na konia którego adoptowałam? Również słyszałam negatywne opinie o adopcjach realnych. No i czy można wybrać mniej wiecej konia którego by się chciało adoptować? Ponieważ jestem wysoka (180) szukam konia ok 170 cm.
Co do warunków to pewnie wszystko jest do dogadania, ale na pewno możesz wybrać konia, bez przesady. Może napisz do Met, to chyba jedyna fundacja, którą można polecić, o ile wydają jeszcze konie do adopcji, bo różnie to z tymi adopcjami bywa.
Met   moje spore
21 maja 2014 08:46
Miszka, my się już z adopcji wycofaliśmy - za dużo kłopotów z nimi związanych
megruda, proponuję adopcję z fundacji PE o ile jeszcze istnieje. Bierzesz konia i do domu, nikt się nim później nie interesuje.......
A ja osobiście polecam fundacje Pegasus. Pani Prezes jest bardzo sympatyczna, da się z nią dogadać w wielu sprawach. Zdjęcia dostarczam średnio co 2mc, potem widzę je na fb czy ich stronce. Czasami też coś odpiszą. Nawet zawody możemy pojechać, byle by koń nie został typowym sportowcem 😀 ale nam to nie grozi  🙂
Viva też nie interesuje się swoimi końmi wydanymi w adopcję.... przykre.
O mnie a za mnie ja mogę przedstawicieli fundacji gościć na stajni cały czas. Zależy mi na dobru konia i obdarzyć go swoją miłością. Miałam pecha z końmi które dzierżawiłam lub nimi się opiekowałamm (bardziej z ich właścicielami był problem) i chciałabym kopyciaka adoptować.
Karmelek1700   Go Go Power Rangers!
22 maja 2014 00:59
Ja też zdecydowałam się na adopcję z fundacji - Lubelska Straż Ochrony Zwierząt. Póki co bezproblemowo, świetny kontakt. Działają w sprawie paszportu konia, obecnie czekamy na boks w naszej stajni. Widać, że interesują się losem zwierząt nie tylko leczonych i ratowanych obecnie. Mój konik stał u nich 3 lata, ponieważ kategorycznie odmawiali gdy okazywało się, że są plany na użytkowanie w rekreacji.
Jak będzie później? Zobaczymy. Póki co odwiedzam rumka w domu tymczasowym, który prowadzą naprawdę bardzo oddani tym zwierzętom ludzie. Fundacja ma dużo na głowie, działają aktywnie (głównie to sprawy dot psów i kotów), dołącza więc do "zaufanych" i będę ich na pewno wspierać 😉
Karmelek możesz mi dać namiary na PV do nich?
Mają jeszcze jakieś konie?
Karmelek1700   Go Go Power Rangers!
22 maja 2014 21:39
Najlepiej napisać do nich na facebooku [klik]
Czy mają jeszcze jakieś konie? Nie wiem. W domu tymczasowym w którym stoi jeszcze mój niunio reszta koni jest chyba własnością prowadzących. Też większość odratowane. Trzeba pytać i dzwonić, telefon jest tam podany, na wiadomości także odpowiadają.
Dzięki wielkie w pon. dzwonie ze stosem pytań :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się