Paddock paradise- pomysły, realizacje

[quote author=ansc link=topic=59304.msg1058996#msg1058996 date=1309457106]
świetny pomysł z daszkiem na balot muszę coś wymyślić podobnego, też mam zamiar skarmiać baloty z sianokiszonką na 2 konie i trochę się obawiam że może się zbyt szybko psuć. Sianokiszonka jest bardzo sucha ale mimo wszystko może się psuć :/

czy dawałaś już belę sianokiszonki na dwa konie?  ile czasu ją jadły?
sianokiszonka po otwarciu nadaje się do skarmiania maksymalnie tylko jakieś 5 dni i daszek tu nic nie pomoże bo nie o wodę chodzi a o dostęp powietrza.
[/quote]
Dawałam na 6 koni bez siatki zjadały balot ok 300kg w 3 dni. Teraz będę miała 2 konie i nie wiem czy to dobry pomysł.
dea   primum non nocere
04 lipca 2011 11:18
[quote author=kotbury link=topic=59304.msg1053623#msg1053623 date=1309114124]
Dla mnie ścieżki ważniejsze od trawy - trawa mi konia niszczy.
Chcę by mój koń był zdrowy= w ogóle nie jadł trawy. I w tym zdaniu nie ma sprzeczności.

Czy może ktoś to wyjaśnić?
[/quote]

Są konie "insulinooporne", dla których pasza powodująca gwałtowne skoki glukozy (a zielona niezdrewniała trawa taką jest) jest szkodliwa. Jednym z objawów jest nadmierne tycie "na niczym" lub/i tycie w nietypowych miejscach (grzebień tłuszczowy na szyi, poduchy przy rzepie ogonowym). Następny objaw to sypiące się listewki kopyta (czyli połączenie puszki kopytowej ze szkieletem) a to oznacza ochwat. Zarówno otłuszczenie jak i ochwat wpływają negatywnie na zdrowie konia. Czy jeszcze coś dodać czy tyle wystarczy? 🙂
Jak konie "insulinooporne" dawały sobie rade przez cały czas? Gdyby było im tak faktycznie źle to chyba ta cecha zostałaby jakoś zminimalizowana w drodze ewolucji?
I co u licha taki koń ma jeść przez cały dzień jak nie siano/ trawę?
I czy w ogóle zostały przeprowadzone jakieś badania, że jedzenie przez konie trawy powoduje "sypiące się listewki kopyta", czy jest to takie sobie gdybanie?
dea   primum non nocere
05 lipca 2011 11:06
Zostały przeprowadzone badania, odsyłam do tematu "ochwat" i mojej przemiłej, dwukrotnej dyskusji z obdarzoną słabą pamięcią halo 😉 Czy poszukasz sobie, czy mam podać link do konkretnej strony? EDIT: proszę bardzo, [url=http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,1324.msg669117/topicseen.html#msg669117]link[/url]

Konie insulinooporne dobrze sobie radzą w skrajnie "niekorzystnych" warunkach - na "pustyniach" z niewielką ilością roślinności i dużych przestrzeniach wymagających dużej ilości ruchu. W momecnie kiedy zamykamy je (ograniczamy ruch) na pastwiskach pełnych zieloniutkiej trawy, mamy niestety syndrom amerykańskiego dziecka. Ja tam sobie czasem fryty wciągnę bezproblemowo (nawet na noc), podobnie jak cukierków kilka dziennie i drożdżówkę z rana. Ważę ~50kg, problemów zdrowotnych z tego tytułu nie mam, a jednak amerykańskie dzieci IMHO powinny mieć zakaz słodyczy, słodkich napojów i tłustego, smażonego żarcia - prawda? Nie to żarcie samo w sobie jest złe, ale jego ilość plus niewielka ilość pracy zużywającej dostarczane kalorie prowadzi do chorobliwych stanów (otyłość, cukrzyca insulinooporna). Jesli jeszcze zwierzak jest genetycznie przystosowany do doskonałego wykorzystania trzech suchych badyli, to na hektarze łąki będzie pękał w szwach, niestety...

Co takie konie powinny jeść? Ano siano, ale nie takie robione pod krowy, które przecież produkują masę mleka (laktacja jest solidnie wyczerpująca energetycznie, prawda?). Jeśli damy krowie siano koniowi, który nie produkuje kilkunastu (?) litrów tłustego, słodkiego i pełnego białek mleka dziennie, na dodatek nie zapewniamy mu ruchu non stop albo solidnego treningu codziennie/prawie codziennie + dużej ilości ruchu swobodnego stępem, to co on ma zrobić z tymi kaloriami "siedząc przed telewizorem" na swoim krowim pastwisku? Siano pod konie powinno być zdecydowanie mniej kaloryczne, idealne jest schnące kilka dni (nie w "żarówie" tylko w pochmurne dni - wtedy trawy schnąc jeszcze zużywają wyprodukowane za rośnięcia cukry). Szybko suszone siano (najgorsze jest suszone gorącym powietrzem, bo praktycznie nie ma w nim "strat" cukrów) można "podratować" mocząc je ok. 30-60 minut w sporej ilości wody (wodę po moczeniu się odlewa). Jeśli ktos jest ciekawy jak taki zabieg wpływa na skład siana, mogę wrzucić wyniki badania próbki siana przed i po namoczeniu (i wysuszeniu ponownym).


BTW. u krów też zdarza się ochwat, jak rolnik przegnie z "ładowaniem w produkcję zwierzęcą"...
Dea- dziękuje za wyjaśnienie  :kwiatek:
I jasne, z chęcią poproszę i linka do wątku i do artykułu. Może być jako prywatna wiadomość, bo nie wiem czy nie za daleko odchodzimy od pierwotnego wątku.
dea, a jak się ma temat sianokiszonki zrobionej "pod konie", nie dla krów, dla koni insulinoodpornych? Można tym w ogóle karmić takie konie czy nie da rady, bo i tak to będzie miało za dużo białka? Czy tylko takimi drogawymi gotowcami typu jopack dinner czy inny golden grass?
dea   primum non nocere
06 lipca 2011 11:39
Białko w przypadku ochwatowców nie jest problemem, nie jest też problemem ścięgno zginacza - to są informacje z poprzedniej epoki...
Oczywiście nadmiar białka nie jest zdrowy, obciąża nerki i wątrobę, ale ochwat/insulinooporność powodują CUKRY. Drogawe gotowce to nie jest dobry pomysł, najczęściej aż kapią od cukrów. Może się to zmieni z czasem, ale póki co nie ciągnie mnie do gotowych pasz.
Tę sianokiszonkę trzeba by sprawdzić na zawartość cukrów, tak samo jak siano. Jeśli ma ich odpowiednią ilość, to pewnie można skarmiać. Chociaż u kilku podopiecznych koni podejrzewam sypnięcie się kopyt spowodowane żywieniem kiszonką (ale nie znam jej jakości). Ogólnie dobra kiszonka jest polecana do tuczenia koni, kaloryczna i dobrze strawna, więc dla grubasa na diecie raczej odpada 😉 Najlepsze i polecane wszędzie w środowiskach IR (insulin-resistant = insulinooporny) jest po prostu zwykłe SIANO, które, jeśli zawiera trochę za dużo cukrów, trzeba moczyć. Niektórzy nawet raportowali, że dopiero moczenie gorącą wodą działało (więcej cukrów się rozpuszczało). Sianokiszonki chyba nie można moczyć (w końcu to produkt zawierający kultury bakteryjne, więc podejrzewam, że zmoczenie tego i zostawienie w wodzie dałoby ... niezły ferment - ale nie wiem, to jest czyste gdybanie).
A cukier! Ojej, ciężko u mnie z myśleniem dzisiaj. No fakt, przecież trąbisz/trąbicie o cukrze cały czas! W sumie, skoro większość musli, sieczek itd. jest melasowanych, to te gotowe sianokiszonki pewnie też.
dea   primum non nocere
13 lipca 2011 12:31
Wskazanie do spacerniaka - potwierdzone przez weta. Tomku kochany, tak wygląda "brzuch rozepchany sianem" i koń utrzymywany przez fankę Stevena Drew...

Popręg o 30cm dłuższy niż tu:

Szyja konia zimnokrwistego na krzyżówce walijczyka z arabem...


Tak wyglądała jak była normalna i też myślałam tylko o tym, żeby trawkę zieloną jadła... a ją ta trawka powolutku (choć ostatnio coraz szybciej) zabija.


Jeszcze taka będzie kiedyś... przecież ma dopiero osiem lat. I zrobię dla niej wszystko. Nawet cholerny piaszczysty spacerniak do głodowania.
Piękna ta Twoja bestia!!!  😍 nawet otyła.
Swoją drogą jak czytam wasze posty i oglądam projekty padoków to szlag mnie trafia, że nie mogę czegoś takiego zaplanować u siebie, bo stoimy w pensjonacie, a właściciel nie myśli nic przerabiać. Trawa po pas, systematycznie nawożona, wszystkie konie z brzuchami i karkami jak u Rudej, siana w boksie po sufit i konie żrą pełnymi paszczami aż później stękają...
Moja na szczęście pracuje obecnie codziennie po 1-1,5h ostro, ale jak pomyślę o zimie, gdzie z ze stajni będą wychodziły na godzinę na wybetonowany placyk to zaczyna mnie nosić.
Zostały przeprowadzone badania, odsyłam do tematu "ochwat" i mojej przemiłej, dwukrotnej dyskusji z obdarzoną słabą pamięcią halo 😉

Nie mam słabej pamięci, ale nie jestem jasnowidzem i nie wiem z góry, co zechcesz edytować i dopisać.
,


Mam teoretycznie dostępny kawałek (ok 2h) małoużywanego sado-pola i coraz bardziej myślę, czy Rudej nie byłoby tam na prowizorycznym nawet spacerniaku lepiej, niż w tuczniku, w którym stoi obecnie... Przynajmniej w okresie letnim?
Parcela jest nieogrodzona, podzielona rowem melioracyjnym - w tylnej części można się gdzieś wcisnąć.
Teren nie jest mój, więc nie chciałbym wiele inwestować, zwłaszcza w rzeczy, które później ciężko byłoby przenieść gdzie indziej.

Z czego (z)robić(ie) ogrodzenia padoku? Z podziałem na ogrodzenie posesji (zewnętrzne) i wytyczanie ścieżek?

Pastuch będzie pewnie najtańszy i na wewnętrzne ścianki ścieżek najlepszy, ale czy sprawdzi się też jako ogrodzenie zewnętrzne?

Czy lepiej po zewnątrz zrobić ogrodzenie stałe?

Dea jakie słupki chcesz wykorzystać? Masz już coś na oku - może jeszcze ktoś się dołoży i zrobimy spółdzielnię zakupową...?
dea   primum non nocere
14 lipca 2011 11:44
japasja - u nas na zewnątrz jest ogrodzenie stałe, bałabym się pastucha wyłącznie po doświadczeniach z poprzednich pensjonatów z łowieniem konina drogach i okolicznych łąkach. Na działce trzymałam konie w pastuchu, ale były 4 nitki i elektryzator na byki 😉 no i nie zostawiałam ich ani na chwilę bez nadzoru. W pensjonacie stoją bez nadzoru całymi dniami, więc ogrodzenie stałe na zewnątrz musowo. W środku chcę użyć zwykłych plastikowych słupków i łamię się między taśmą a plecionką (na działce używałam plecionki i zdecydowanie bardziej mi się podobała użytkowo). Słupki zamierzam "nosić ze sobą", ogrodzenie będzie w 100% demontowalne. Prawdopodobnie jutro pojadę kupić (raczej dokupić, bo część mam z działki do przywiezienia).

Zastanawiam sie jeszcze jak zabezpieczyć elektryzator przed warunkami atmosferycznymi i końmi. Jeśli ogrodzenie będzie w środku i po obu jego stronach będą konie, a takie jest założenie, to trzeba chyba go w jakiejś skrzynce przymocować do słupka bramowego? Ktoś ma jakieś pomysły?
u mnie całość padoku jest ogrodzona stałym ogrodzeniem+pastuch i wewn linia to pastuch.
praktycznie całą wewn. linię mam na słupkach wys. 1m z jedną linią - plecionką pomarańczową puszczoną razem z białym sznurkiem sizalowym. zewnętrzna puszczona po ogrodzeniu z żerdzi i metr przed siatką leśną to sama plecionka.
pastwisko całe ogrodzone mam siatką leśną, metr przed wysokie słupki i dwie linie wąskiej białej taśmy a wewnętrzne metrowe z jedną linią.
moje konie baaardzo szanują pastucha - nie ma żadnego powodu dla którego miałyby się na niego wpychać  🙂

dea, na pastwisku mam elektryzator i akumulator położone na niewysokim słupku ułożonym z cegieł i całość przykryta odwróconym do góry dnem wiadrem (z cegłą na wierzchu). jeśli boisz się że konie mogą trącać to np zrób trójkąt z pastucha i połóż elektryzator w jego środku (lub cztery kijki i sznurek sizalowy - konie nie domyślą się tak od razu że tam nie ma prądu).
to nie robisz pp u siebie tylko w pensjonacie?
dobrze rozumiem że codziennie chcesz stawiać i rozbierać ścieżki?

japasja, jaki to sad? tzn jakie drzewka owocowe tam rosną?
mam mieszane uczucia na temat wpuszczania koni do sadu...

Tak to miej więcej wygląda. Sad to stare śliwy, poza tym jak dobrze pamiętam jest kilka mirabelek, jabłoni, krzaki to w większości porzeczki, agrest.
Ścieżkę robiłbym chyba dookoła młodnika (kilkuletnie 2m sosenki) i wzdłuż/dookoła krzaków.

Zatem na zewnętrzne ogrodzenie najlepiej słupy z żerdziami (2-3) lub słupy + siatka?
Beatra - Ty chyba masz obie wersje, możesz powiedzieć coś o kosztach/zaletach jednego nad drugim?
o kosztach trudno mi coś powiedzieć bo konie mam pod domem kupę lat i ogrodzenia teraz tylko naprawiam i wymieniam partiami.
żerdzie kupuję prosto z lasu od leśniczego - jest najtaniej.
siatkę prosto od producenta ale to było jakieś 6 lat temu, nie pamiętam ceny.
siatka zabezpiecza również przed wałęsającymi się psami, dziką zwierzyną i przed zapędami ludzi żeby pogłaskać/pokarmić konika.

nie bardzo łapię Twój rysunek - fioletowe to będzie powierzchnia padoku?
możesz wyrysować jak chcesz puścić ścieżki? a najlepiej na mapce z googla 😉
dea   primum non nocere
14 lipca 2011 14:05
BeAtra - tak, pensjonat, do siebie póki co za daleko i jeszcze zaplecze nie do końca gotowe, a pozwolenie od gospodarza mamy na razie. Nie, codziennie nie będę stawiać i rozbierać, bo bym się skichała 😉 ale chcę żeby dało się zatrzeć ślady na wypadek gdyby gospodarz zmienił zdanie, co nie jest takie znów niemożliwe, i chcę mieć możliwośc zabrania tej inwestycji gdybym się z końmi gdziekolwiek czasowo lub na stałe przenosiła. Obsługiwać będziemy oczywiście same, jak wszystko, więc prawie jak u siebie, przynajmniej jesli chodzi o poświęcony czas i kasę (to taki czarny humor trochę). No i różnica jeszcze taka, ze np. kamieni nie wysypię raczej nigdzie ani nic stałego nie zbuduję. Dzięki za podpowiedź z trójkątem. Nasze pastucha NIE szanują, bo mają śmiesznego pensjonatowego. Ostatnio np. pod prądem zwinęłam konkretny kawał druta, trzymając go solidnie oburącz, nic nie czułam. Taśma leciutko czasem łaskocze. NASZ pastuch ma DZIAŁAĆ i pewnie zaczną go szanować, ale najpierw muszą się nauczyć. Ten który w pensjonacie "działa" to jest jakaś pomyłka.
dea - na pastucha zdecydowanie polecam drut bo trzepie znacznie mocniej niż wszystkie taśmy i plecionki razem wzięte.

Przy dwóch poziomach na górze puszczasz najtańszą taśmę, żeby konie dobrze widziały ogrodzenie. Rozwiązanie jak dla mnie najlepsze i dodatkowo najtańsze. Przy dobrym elektryzatorze można sobie spokojnie odpuścić zewnętrzne stałe ogrodzenie.
Wiwiana   szaman fanatyk
14 lipca 2011 14:20
Drut + taśmę mam u siebie. Bdb rozwiązanie - taśma z czasem się psuje, druciki urywają (niezależnie od opinii producenta o niezniszczalności tychże). Drutu pies nie urwie, sarna nie urwie. Poprzednio plecionkę notorycznie mi urywały, teraz tylko wybieram luzy na drucie jak się które zapomni i wlezie. 😀iabeł:
nie mam u siebie drutu bo wydaje mi się że plecionka i taśma jest chyba łatwiejsza w obsludze. a to ważne w momencie kiedy ogrodzenie ma być łatwo rozbieralne - np na pastwisku mam  tymczasowe i jakoś tak łatwiej mi zwijać i nosić taśmę i plecionkę niż drut.
ale oczywiście może się mylę - nie miałam drutu tylko tak mi się wydaje 😉
bo cenowo drut jest zdecydowanie najtańszy.
dempsey   fiat voluntas Tua
14 lipca 2011 14:32
pocieszę Cię dea, że jak zapodasz im konkretne trzepnięcie to szybko się nauczą. zapewne istnieją gdzieś egzemplarze kompletnie prądoodporne 😉 ale ja jak na razie miałam do czynienia z takimi, które po prostu nie spotkały się z odpowiednią mocą  😀iabeł:. zwłaszcza jeden, który nawet zyskał przydomek "elektryczny" przed swym imieniem (widziano go jak wziął pastuch pod ogon. i stał) - wystarczyło drania w nowej stajni skonfrontować z porządnym pastuchem, co człowiekowi rękę w łokciu prostuje. I teraz Mr. Elektryczny stał się najbardziej pilnym i karnym użytkownikiem pastucha, nawet wyłączonego.
dea   primum non nocere
14 lipca 2011 15:05
Tak, nie wątpię, że się nauczą - na działce stały "w prądzie" i było OK, ale bezprądowy kawałek sznurka w tej chwili, kiedy opcja domyślna jest "wleźć w sam środek tych jasnych sznurków" to nie jest dobry pomysł...
Drutu nie chcę z powodu takiego, że mogą się wplatać, a drut nie puści. Nie mam ochoty na kolejną końską awarię. Drugi powód to wspomniana rozbieralność. Ostatnio drut zdejmowałam i został z niego bezkształtny i bezużyteczny kłąb. Plecionkę elegancko zwinęłam. poza tym łączy się łatwiej - związana na supeł plecionka idealnie przewodzi. Związana taśma to pomyłka, drut skręcony... mówiłam, że zwijałam go gołą łapą, mimo że taśma obok śladowo kopała, prawda?
BeAtra

Fioletowe to jest powierzchnia całej działki - wykorzystywana głównie w przedniej części (od ulicy do rowu melioracyjnego). To z tyłu można w części przejąć.
Parcele obok (w stronę rowu) są nieużytkami z samosiejkami i trawą po pachy, więc pewnie można byłoby się dogadać, żeby tam ścieżkę też czasami rozwijać.

Myślałem o wyznaczeniu ścieżki dookoła tego młodnika i/lub krzaków, rogiem trzeba zbliżyć się do kładki, żeby łatwiej transportować wodę (po drugiej stronie rowu nie ma prądu, ani wody).


W moim przypadku siatka ze względu na ew. przenośność chyba byłaby lepsza niż żerdzie (choć nie wiem, czy też tańsza?). Jaką masz wysokość siatki / rozstaw słupów?
Choć na początek może spróbuję z 2 poziomowym pastuchem..?


Dea, myślisz o zwykłych plastikowych słupkach, czy takich heavy duty, jak np. opisywane tu: http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,5973.msg567079.html#msg567079
dea   primum non nocere
14 lipca 2011 15:11
"heavy duty" mam zamontowane na działce na stałe 🙂 i faktycznie są fajne, a w pensjonacie do wytyczania ścieżki mają być łatwo ustawialne i przenośne - czyli te zwykłe białe. Powód jeszcze jeden - są tańsze, a nie potrzebuję ogrodzenia trzymającego na 110%, wystarczy 99,9% (czyli białe słupki plus działający porządny elektryzator).
A jakie masz słupkoparametry (wysokość, przekrój i rozstaw)?
Tych na działce.
przenośna siatka leśna ? to raczej technicznie niemożliwe  🙄
żerdzie zdecydowanie łatwiej odbić i przenieść. moja siatka jest przybita skoblami po 10-12 skobli na słupek - nie wyobrażam sobie jej odbijania a zwijania tak żeby potem rozwinąć to już w ogóle  😉

mamy siatkę 1.50m z najszerszymi oczkami, chyba 30cm i malejącymi z jednej strony tzn na dole są gęściejsze na wysokość niż u góry.
na pastwisku gdzie są tylko słupki i siatka daliśmy rozstaw co 5m. na padoku mam szerzej ale górą idzie żerdź pozioma.

słupki pastucha mam co 10 metrów, chyba że ukształtowanie terenu wymaga gęściej.
używam plastikowych słupków klasy ekonomic - najtańszych i jestem z nich zadowolona  🙂
zresztą taśmy i plecionki również i też jestem z nich zadowolona ale moje konie respektują pastucha i nic się z nim nie dzieje  😎
przenośna siatka leśna ? to raczej technicznie niemożliwe  🙄
żerdzie zdecydowanie łatwiej odbić i przenieść. moja siatka jest przybita skoblami po 10-12 skobli na słupek - nie wyobrażam sobie jej odbijania a zwijania tak żeby potem rozwinąć to już w ogóle   😉


Chodziło mi o ewentualną przenośność tak raz na 2 lata, np. jak udałoby się powiększyć albo zmienić areał. 🙂


Czy trzeba golić trawę dookoła ścieżki, żeby konie nie chciały się przenieść na lepsze tereny / podgryzały pod pastuchem?
Dea-drut ten koński (nie tani wiązałkowy),puszcza szybciej niz ta gruba tasma.
Wiem bo mam to i to.
drut do pastucha zdecydowanie puszcza, raczej nie ma szansy się zaplatać. Przerwany wystarczy skręcić ze sobą i będzie nadal bardzo dobrze przewodził - obstawiam, że ten co dea zwijała ręką to słabo podpięty lub uziemiony był.

co do zwijania, to potencjalny minus - nie da się do reki i w kłębek - trzeba nawijać na bęben, bo inaczej zrobi się nierozplątywalne kłębowisko.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się