Wkurzają mnie dzieci i presja macierzyństwa -wydzielony z "kto/co mnie wkurza.."

heheh Cedryk no łatwo mówić jak się już ma za sobą... czytałam o tym znieczuleniu, ale podobno wszystko zależy od tego jak długo trwa poród, bo znieczulenie trwa tylko określoną ilość czasu,a drugiego już nie mogą podać  🤔
Sama ciąża też budzi jakieś tam obawy, ale na pewno nie takie jak poród, myślę sobie, że adopcja przecież nie jest zła i jeśli przyjdzie odpowiedni moment, mogłaby to być najlepsza decyzja.

Znieczulenie podane w odpowiednim momencie działa a jak potrzeba to anastazjolog przychodzi i podaje kolejną dawkę, przynajmniej tak było w moim przypadku, co do szwów i rany, wiesz naprawdę gorszy ból miałam przy wieloodłamowym, otwartym złamaniu kości piszczelowej i strzałkowej, chociaż już jakiś czas minął i też zaczynam o tym zapominać.
Nie myśl o porodzie dopóki nie będziesz w ciąży bo to bezsensu, po co się stresować na zapas. Ja będąc już w ciąży, przejmowałam się wysłuchując opowiadań innych kobiet, bez sensu poród był łatwy, krótki , lekki i przyjmeny. 😉. A o bólu w ogóle już nie pamiętam, zresztą pierwsze dni po porodzie miałam takie zakręcone wokół dziecka, że nie miałam czasu rozczulać się nad sobą.
Także korzystaj ze słońca za oknem i ładnej pogody a sprawy porodu i ciąży zostaw sobie na potem.  😀
efemeeryda - godzinę po porodzie krew? gdzie?? nie sądzę naprawdę, ze godzinę po porodzie w szpitalu wala sie krew i jest brudno...
prawda taka, przy prawidłowym porodzie krwi jest mało - ba, prawie wcale...
a co do znieczulenia - też miałam, 2x mnie dopompowali, urodziłam ponad 4kilowca i cały czas czekałam na BÓL... i czekałam... i NIC... aż urodziłam... i NIC

nie myśl na codzień o takich pierdołach i laniu moczem po ranie - zawsze mozesz kupić sobie urinelle ;-)
a poza tym nie czytałaś, że w hard-warunkach jak nie było czego innego rany moczem sie odkażało?

jak tylko takie rzeczy cie przerażają - to spoko - bo to naprawdę chyba najmniejsze problemy...

efeemeryda   no fate but what we make.
23 kwietnia 2011 17:39
dodofon mam na myśli te krwawe opatrunki co miała bratowa jeszcze, nie chodzi o to, że się walała po korytarzu krew  😉 ale dla mnie to i tak było straszne, wiem, że to się wydaję wam śmieszne, ale mnie naprawdę szpitale napawają niesamowitym lękiem  🙁

Moja mama miała baardzo kiepski poród z moim bratem, dlatego na mnie rodzice zdecydowali się dopiero 12lat później...

Żeby nie odbiegać całkiem od tematu wkurza mnie ta presja, tego, że powinnam mieć własne, że koniecznie urodzić, przeraża mnie sam stan ciąży, potem straszny poród, a na myśl o karmieniu piersią wszystkiego mi się odechciewa  🤔
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
23 kwietnia 2011 17:42
efeemeryda, płacisz tysiaka i masz na zawołanie cesarkę.
efeemeryda   no fate but what we make.
23 kwietnia 2011 17:46
no niby tak, ale cesarka to przecież ogromna ingerencja, jakby nie patrzeć operacja, podobno boli tak samo tylko później  🙁 kiedy cała rana się goi.
Efeemeryda bzdura, placilam 2 tysiaki i nic mnie nie bolalo 🤣
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
23 kwietnia 2011 20:41
ja poród wspominam bardzo miło...serio.ostatnie dwa miesiące ciąży były męczące,ale poród?kilka godzin w sumie całego zamieszania,w szpitalu 3 godzinki...bez znieczulenia,urodziłam ponad 4 kg córkę,siłami natury...bolało?owszem,ale nie na tyle,by tego nie przeżyć,czy by mieć jakąkolwiek traumę...bardziej wspominam to jako ekstremalny dla mnie wysiłek fizyczny,którego nigdy wcześniej-pomimo uprawiania dość wyczynowo sportów i nigdy później jeszcze nie doświadczyłam...nogi trzęsły mi się jeszcze z pół godziny później....godzinę po porodzie siedziałam po turecku i karmiłam Marysię...rano (urodziłam przed 1 w nocy 😉 ) chciałam się wypisać i pójść do domu 🤣 bo tak super się czułam.

co do sterylizacji - jak ktoś na prawdę nie chce mieć dzieci,to chyba polskie prawo mu nie przeszkodzi?żyjemy w UE,wystarczy ruszyć tyłek i wyjechać 😉 jak ktoś uprawia seks,musi mieć świadomość tego,że może to się skończyć ciążą.
a ja z racji studiów widuję bardzo dużo porodów, tylko w tym semestrze ok 15 cesarek i ok 12 porodów naturalnych. Mam okazję porozmawiać z kobietami przed i po porodach. Z tego co widzę, to poród siłami naturalnymi jest dużo lepszy. Mniej boli w trakcie, ale po rany goją się dużo dłużej, są bardziej bolesne. Kobieta dluzej wraca do siebie...
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
23 kwietnia 2011 21:11
rtk, 3 tygodnie później siedziałam w siodle...poszłam do ginekologa zapytać,czy już mogę wsiąść...a on do mnie,że skoro pani pyta,to pani może...bo znaczy,że nic nie boli....

poród boli...a zęby nie?a złamania?
a ja z racji studiów widuję bardzo dużo porodów, tylko w tym semestrze ok 15 cesarek i ok 12 porodów naturalnych. Mam okazję porozmawiać z kobietami przed i po porodach. Z tego co widzę, to poród siłami naturalnymi jest dużo lepszy. Mniej boli w trakcie, ale po rany goją się dużo dłużej, są bardziej bolesne. Kobieta dluzej wraca do siebie...

coś pomieszałaś, co goi sie dłużej??? chyba cesarka - bo cięte są skóra i mięśnie i macica... wiec jest kilka warstw niż "flak" w kroczu  😉
efeemeryda   no fate but what we make.
23 kwietnia 2011 22:16
dziękuje za wasze 'wrażenia' dla mnie to naprawdę pomocne, wysłuchać takich opowieści  😉

Ktoś no ale ja się właśnie obawiam, że dla mnie to będzie 'za bardzo', bratowa np. w czasie porodu chciała zrezygnować z dziecka rodzenia i w ogóle wszystkiego siłą ją zatrzymywali żeby nie wybiegła z porodówki... z bólu, a jest raczej wytrzymałą osobą, także zawsze może być inaczej  🤔 

demon ale 2tysiaki, za cesarke czy za znieczulenie? a jeśli to pierwsze to jak wrażenia po ? nie zwijałaś się z bólu przez tydzień ?


jeśli uważacie, że moje pytania są głupie, czy nie na miejscu to ja sobie pójdę  😡 ale mnie to naprawdę dręczy już dziś mimo, że mam te parę ładnych lat jeszcze...

efeemeryda miałam takie same obawy jak ty 🙂 ale przemyślałam wszystko na spokojnie i będę rodzić ze znieczuleniem =)
[quote author=rtk link=topic=35211.msg987600#msg987600 date=1303589331]
a ja z racji studiów widuję bardzo dużo porodów, tylko w tym semestrze ok 15 cesarek i ok 12 porodów naturalnych. Mam okazję porozmawiać z kobietami przed i po porodach. Z tego co widzę, to poród siłami naturalnymi jest dużo lepszy. Mniej boli w trakcie, ale po rany goją się dużo dłużej, są bardziej bolesne. Kobieta dluzej wraca do siebie...


coś pomieszałaś, co goi sie dłużej??? chyba cesarka - bo cięte są skóra i mięśnie i macica... wiec jest kilka warstw niż "flak" w kroczu  😉
[/quote]
Ja myślę, że ritce wcięło, że jest dużo lepszy niż cesarka. Nie miałam porodu naturalnego, więc nie porównam, ale jeżeli (odpukać) przytrafi mi się druga ciąża, to będe chciała rodzić naturalnie.
Jak czytam o porodach, to mi się zbiera na wymioty  😀
W sumie fajny sposób na trzymanie się diety. Gdy mam ochotę coś podżerać, wystarczy że tu zajrzę i już.
Dziękuję Wam!  :kwiatek:
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
24 kwietnia 2011 09:20
Boicie się/brzydzicie ciąży,porodu,połogu-mnóstwo dzieci czeka w domach dziecka na rodzinę 😉
efeemeryda   no fate but what we make.
24 kwietnia 2011 11:19
incognito
i właśnie o tym myślę coraz częściej w kontekście planów na przyszłość własnej rodziny itp.
i wkurza mnie to, że praktycznie zawsze spotykam się z niezrozumieniem, bo KONIECZNIE trzeba mieć własne  👿
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
24 kwietnia 2011 11:46
Uwierz mi niekoniecznie 😉 nie będziesz musiała ryć sobie bani,że tak powiem,dziecko bedziesz mogła wychować i dobry uczynek spełnisz 😀 a to,że nie Ty je urodzisz itd to znaczy,że co źle?
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
24 kwietnia 2011 11:50
incognito, No a jak, bardzo źle! Nie przedłużysz genetycznie swojego rodu. 😉
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
24 kwietnia 2011 11:52
Wydaje mi się,że bardziej  faceci mają parcie na coś takiego,uważam to za śmieszne po prostu,ale to każdego sprawa indywidualna. 🙂
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
24 kwietnia 2011 11:54
Czasami patrząc na niektórych z rodziny to aż się nie ma ochoty 'przedłużać' tego kodu genetycznego 😁
efeemeryda   no fate but what we make.
24 kwietnia 2011 12:47
ja też uważam, że to nic złego, ale mówię o tym z jaką opiną się spotykam, zwłaszcza od strony rodziny  🤔
Jeśli wolno spytać: efeemeryda ile liczysz sobie lat?
Boicie się/brzydzicie ciąży,porodu,połogu-mnóstwo dzieci czeka w domach dziecka na rodzinę 😉
domy dziecka są pełne dzieci z nieuregulowaną sytuacją prawną, więc nie ma co też mówić jak wiele biednych sierot czeka na dom;]

Tania ja też mam wrażenie że mało,
btw efemeeryda nie podejrzewam że w kontekście takich motywacji że się brzydzisz porodu ktokolwiek powierzył by ci dziecko...
Dla mnie ten wątek jest najlepszym na forum. Bardzo szczery. Czasem aż do bólu.
Pokazuje, że dyskutanci mają do siebie ogromne zaufanie. Dzielą się bardzo osobistymi
przemyśleniami. Idę o zakład, że nieraz nawet ich bliscy nie mają pojęcia, że to wszystko jest tak trudne
i budzi tyle emocji.
Wątek obrazuje też współczesny świat - bardzo to ciekawe.
I pokazuje społeczność tego forum. W przeciwieństwie do wielu innych wątków -tu temat traktuje się serio.
Stąd było moje pytanie o wiek efeemerydy. Mam wrażenie, że jeszcze trochę za wcześnie dla niej na taką dyskusję.
Piszę to z całym szacunkiem , bez cienia złośliwości.
Taniu 😉

dlatego jestem zdecydowanie na nie, mam dopiero 22lata i wciąż słyszę, że mi się odmieni, ale to nie w tym rzecz, że ja nie chcę rodziny, prędzej myślę o adopcji i to całkiem poważnie  😉
Dla mnie ten wątek jest najlepszym na forum. Bardzo szczery. Czasem aż do bólu.
[...]


Szczerze? Ja nie do końca jestem szczera. Gdybym tak w 100% miała wyrazić swoje odczucia dotyczące ciąży, macieżyństwa, poródów i małych dzieci, to zostałabym zlinczowana.
Ale ponieważ zdaję sobie sprawę z tego, że odbiegam od normy i że to ja jestem dziwna, a nie zdecydowana większość kobiet, to wolę się do końca nie ujawniać. Staram się szanować nawet to, czego osobiście nie odczuwam i nie rozumiem.
Ale także cieszę się, że ten wątek jest, bo wiem, że nie jestem zupełnym odludkiem 🙂
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
24 kwietnia 2011 17:25
Tylko zanim się dostanie dziecko z adopcji to nie takie hop siup jak się każdemu wydaje. Wezmę dziecko i nie będę musiała rodzić. Łatwo to się tylko mówi.

Poza tym domów dziecka pełno, a na te starsze dzieci chętnych brak i się nie dziwię, część nie ma 11 lat a już margines.
efeemeryda   no fate but what we make.
24 kwietnia 2011 19:57
sznurka
a kto Ci powiedział, że ja się brzydzę? Ja się BOJĘ, a to jest różnica, poza tym z całą pewnością nie byłby to jedyny argument, chciałabym kiedyś spełnić się jako matka na pewno. Zdaję sobie również sprawę, że adopcja to nie hop siup, ale również myślę o tym jak bardzo dzieci w domach dziecka cierpią zwłaszcza te starsze.
I bardzo bym prosiła nie traktować mojej chęci adopcji jako " nie chcę rodzić, wezmę se gotowca jak rybki z zoologicznego..."

Tania
Owszem jestem jeszcze bardzo młoda, ale czy to źle, że myślę? Nie da się wyłączyć myślenia i niech się dzieje co chce... Poza tym moi rodzice w tym wieku mieli już mojego brata, zatem nie jest to, aż tak młody wiek, moje koleżanki to coraz częściej mężatki z dziećmi i choć mnie się bron boże nie spieszy, to jednak jakiś tam plan sobie w głowie układam.
Co do adopcji to naprawde nie jest to takie proste nie tylko ze wzgledu na formalnosci.
Dziecko z "wlasnej" gentyki jest do rodzicow podobne. Dziecko adoptowane to "obcy" zestaw cech. Wychowanie takiego dziecka jest trudniejsze, juz tylko ze wzgledu na nietypowe okolicznosci, a co dopiero jak dolozyc odmiennosc od rodzicow. Np dziecko wrazliwa artystyczna dusza, a rodzice logiczni inzynierowie (czytalam kiedys taka historie, nie byla bardzo wesola).
Podobno wiekszosc dzieci adoptowanych cierpi na syndrom odrzucenia i jest niedowartosciowanych (w koncu ktos je kiedys porzucil, a w obecnej rodzinie sa z laski- mimo prawdziwej milosci przybranych rodzicow takie rzeczy tkwia w podswiadomosci). Nawet kiedy rodzice ukrywaja przed nimi prawde i tak czuja, ze sa inne. Zwykle dowiaduja sie prawdy, tak czy inaczej. Nawet dla doroslych osob jest to takie przezycie, ktore przewraca zycie do gory nogami (znam osobiscie taki przypadek). A dzieci przeznaczone do adopcji, jak myslicie, z jakich rodzin pochodza? Glownie patologia, alkohol, narkotyki, ktore pozostawiaja slady i na ciele (np powszechny FAS) i na psychice. Wiele takich "brakow" jest nie do naprawienia, chocby rodzice sobie zyly wypruli. Np znam pare, ktora wychowala stadko dzieci adoptowanych, teraz pomagaja w wychowaniu wnukow tych dzieci. Ale trafilo im sie jedno dziecko 3-latek. Podobno jak przyszli po niego, siedzial schowany pod stolem i jak opiekunowie probowali go wyciagnac to gryzl  😲  Mimo ogromnej pracy i zaangazowania jaka wlozyli w niego zarowno rodzice jak i starsze adoptowane dzieci, nie dali rady wyprowadzic go na ludzi. Chlopak sprawial duze problemy wychowacze, w koncu jako nastolatek zwiazal sie z jakims gangiem, zwial do Niemiec i z stamtad wrocil w trumnie zasztyletowany.

Adopcja to zdecydowanie nie jest rzecz dla ludzi idacych na latwizne.
efeemeryda   no fate but what we make.
24 kwietnia 2011 21:23
Oczywiście, że nie jest i nigdzie tak nie powiedziałam.

To, że jest tak wiele przeciwności, nie znaczy, że te dzieci nie zasługują na normalny dom.


a jakby statystycznie porównać jakie dzieci sprawiają więcej problemów to ciekawe jaki byłyby wyniki? bo wiadomo, że zawsze się 'czarna owca' znajdzie, szkoda tylko, że to ją ludzie zawsze najbardziej zapamiętają bo 'adoptowana', a jak z rodzonym sobie rodzice nie radzą to co ? to o tym się już tak głośno nie mówi. Wydaję mi się, że na każde problemowo dziecko adoptowane spokojnie znajdzie się co najmniej kilkoro dzieci rodzony, a równie problemowych.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się