PSY

Zora90, nie, nie pracujemy z behawiorystą.
Primo - w Lublinie posucha, wiem o dwóch osobach i obie mają sporo niepochlebnych opinii.
Secudno - to kosztuje. 😉
Tertio - przyznaję się, że chyba jestem nieco zarozumiała w tym temacie i wydaje mi się, że dam radę.

A, że piszę. Taki mam styl, wiadomo nie od dzisiaj. Piszę dużo, jest to moja forma "myślenia na głos". Jak rozmawiam z kimś o temacie to go lepiej przetwarzam. Co nie znaczy, że nie mam sama w głowie już gotowych odpowiedzi. Można powiedzieć, że "sprawdzam się" o słowa innych.

Inna sprawa, że jak rozmawiałam z jedną czy drugą właścicielką hoteliku dla psów (obie to też hodowczyni i szkoleniowcy) to padło, że Werna po prostu zawsze już będzie psem lękliwym. Czy ma tak "z natury", czy tak ją ograniczono w bodźcach czy ją skrzywdzono. No takiego po prostu mam psa.

PS. Jakie "tyle rzeczy, z którymi sobie nie radzisz"? Tak z ciekawości? 😉
De facto z jedną rzeczą sobie rzeczywiście nie radzę - Werna się boi.




Ja jestem z Lublina i ćwiczę z psem, ze szkoleniowcem bardzo regularnie i nie rozumiem w czym problem? Najtańsza opcja to uczeń Pana Andrzeja D. - Marcin, prowadzi zajęcia na terenie LKJ bierze z tego co pamiętam 500 zł za 20 lub 25 lekcji, tyle, że lekcje w grupach, ale ja byłam u niego na PT i jestem mega zadowolona, bo dzięki niemu mój ONek jest dokładnie taki jak chciałam żeby był. Droższa opcja to Pan Sławek z Grupy Szkoleniowej Psów, ale u niego można ćwiczyć IPO i ślady.  Jeszcze droższa opcja, jeśli chodzi o ślad to miejscowość przed Rykami, ja lubię tam jeździć, ale oprócz ćwiczeń dochodzi też dojazd - prawie godzina. Pani Ewa z PsiegoHoteliku też bardzo pozytywnie, do niej chodzimy na agility. Do tego dość regularnie są w Lublinie szkolenia z różnymi szkoleniowcami, nawet frisbee, dogoterapię, rally-o i inne można znaleźć. Weterynarzy zajmujących się behawiorystką znam dwóch, nie korzystałam nigdy z pełnych usług, ale zdarzało mi się pytać o rady i odczucia mam raczej pozytywne. Także dla chcącego nic trudnego, nawet w Lublinie 😉
Kurczak mozesz poczytac w necie: Dirofilaria repens i dirofilaria immitis.
Najgorsze jest to ze do niedawna tego dziadostwa nawet nie bylo w Polsce a zdarzaja sie coraz czesciej.
Mnie pytaja czy to husky i co sie stalo z ogonem  (roboczo zwany kabankiem) 😁
Srednio widac bo jest zawsze w ruchu i rozmazany.
kurczak_wtw, a jak pracowałaś nad olewaniem rowerzystów, biegaczy itp.? No mój szczenior kocha ludzi. Kocha ich tak, że będąc na smyczy to się powiesi i będzie charczał ale do ludzi pójdzie 😉. Mam wrażenie, że z okolicznych bloków widać młynek z psa majtającego się na smyczy. Psy inne mniej go podniecają niż ludzie - a dzieci to już w ogóle kosmos. On ich wszystkich chce kooooochać już natychmiast... Wolałabym jednak aby mniej wyrażał swoją miłość 😉
kajpo, fajny haski 😀
kolebka, a to ja się pogubiłam chyba, bo już nie wiem o czym mowa :P
kurczak_wtw, no wiesz, mój pies też dla mnie jest idealny i to w posiadaniu psa chodzi, nie? Tylko większość ludzi po spędzeniu kilku dni w towarzystwie mojej suki błogosławiłoby, że jest cudza 😉 edit: tak sobie teraz myślę, że jeden dzień by wystarczył...
Właśnie obejrzałam film, po którym zabrakło mi słów na komentarz...
Jeśli ktoś chce sobie podnieść ciśnienie to może obejrzeć.  😵
https://www.facebook.com/briana.aguon/videos/10205458692848705/

Bardziej wyraźnych komunikatów niż daje ten pies już dawać się nie da. Chyba tylko kartka na czole z napisem ''Błagam, odpier... się ode mnie'' byłaby równie zrozumiała. 🙇

A potem rasa ma opinię morderców, a pies idzie schroniska lub do uśpienia, bo nie wytrzyma i pogryzie, ale przecież dla ludzi zawsze to będzie wina psa.
Nieważne, ile musiał mieć wcześniej cierpliwości przez właścicieli-debili.
Ej, serio to jakaś ukryta kamera, nie?

honey,
Olałam jakąś radę w temacie szczekania? Napisałam "boże jak głupio piszesz, nie masz racji, nie odzywaj się"?
Owszem, dalej analizuję, dalej rozmawiam, to takie dziwne? Po pierwsze Bozia dała mózg to go używam i myślę. Po drugie to ja mam psa "pod ręką" i mogę wam powiedzieć jak reaguje na takie czy inne sposoby działania.
Czego oczekujesz/ oczekujecie? Przyjąć radę to znaczy napisać "o bosze, bosze, jakaś Ty mądra, jaka to wspaniała rada, już lecę stosować"? O to chodzi? Komentarze analizujące i dalsza rozmowa na temat surowo wzbronione?

Tym razem dotknęło mnie Zory "nie radzisz sobie" i Jary tekst o wiązaniu contra odsyłanie na miejsce i też Jary późniejsze "niewróżenie" sukcesów.

Zora90, znowu powtarzasz, że sobie nie radzę. Wyjaśni - proszę po raz drugi - nie radzę sobie czyli co? Co jest oznaką?
Werna wraca na przywołanie, nie zaatakowała ani psa ani człowieka, nie goni rowerzystów/samochodów, nawet osiedlowego lisa nie goni, pięknie aportuje, rozróżnia komendę "oddaj" i "odłóż", pięknie szuka, bawi się z psami, robi drobne sztuczki, zmienia pozycje leżeć/siad/stój, teraz opanowała "do mnie" w formule do nogi i siad, zostaje na komendę, nie niszczy w domu, nie wyje zostając sama, zachowuje czystość, na kanapę i łóżko wskakuje za pozwoleniem... 
W czym sobie kuźwa nie radzę w takim razie? Co ten mój pies robi takiego strasznego?
Jak Tobie na treningu spadnie przeszkoda to znaczy, że sobie nie radzisz z agility?
Jeszcze inaczej - jak napisałabyś, że chcesz poprawić tempo przebiegu (analogicznie do mojej ochoty skrócenia czasu szczekania na gości) to znaczy, że nie radzisz sobie z agility?
Czym uzasadniasz "nie radzisz sobie"?

Owszem nie jest idealnie. Czasem przejście z leżeć do siad nie wyjdzie. Czasem poda obie łapy na raz, bo już chce smaczka. "do mnie" jeszcze nie jest idealnie precyzyjne. Jara się przyczepiła, że chcę psa maszyny, ale okazuje się, ze to chyba wy tego "oczekujecie". Przecież ta suka jest u mnie pół roku, a ile opanowała. Inne psy to tak od razu z dnia na dzień idealnie wykonują komendy i nigdy się nie pomylą już w życiu? Nie rozumiem... za cholerę nie rozumiem...

Jest problem w tym, że jest bardzo lękliwa. I tu powtórzę co napisałam - to stwierdzili też szkoleniowcy, hodowcy, weterynarze... To już chyba im można uwierzyć? Czy mam jakiś skan pisma odręcznego przedstawić? Na jakiej w ogóle podstawie teraz nagle jest opcja "Werna nie ma problemu". Przyjedź i zobacz jak ten pies się trzęsie i jak chce uciekać, kiedy widzi grupę dzieci - pogadamy czy nie ma problemu i czy to powoduje trudności czy nie. Przyjedź i zobacz jak jej zestresowana w windzie, którą jeździ od pół roku kilka razy dziennie - pogadamy czy to nie jest "trudne" kiedy ma dni, że trzeba jej 25kg wpychać do windy siłą. Przyjedź i zobacz jak się kuli kiedy spadnie na nią poduszka... Przyjedź i zobacz jak działa na nią hałas hulajnogi...

Ok, nie pracuję ze szkoleniowcem ani behawiorystą. Napisałam już - nie mam kasy. Bo nie mam!
Byłam na konsultacjach, w tym u wspomnianej przez Arroch Ewy K. Pisałam tutaj o tym spotkaniu. Pisałam co powiedziała - że nie widzi dla nas potrzeby kursu podstawowego, że wygląda to bardzo dobrze. A nie było wtedy grupy na kolejny poziom posłuszeństwa, który dla nas ewentualnie mógłby być właściwy. Poza tym my nie szkolenia z komend potrzebujemy, tylko opanowania lęków.
Arroch "w czym problem"... w 500zł jako najtańsza opcja. Później piszesz już o tylko droższych. A dla nas sens pod kątem lęków to byłby sens tylko indywidualnych lekcji w terenie (to po rozmowie ze szkoleniowcami), co oznacza jeszcze wyższe koszty. W tym problem. 


Ps. Zora i będę pisać dłuuuugie posty jak będę czuła taką ochotę.
Pisz jakie chcesz, tylko nie wymyślaj,  że to my robimy z igły widły. A odpowiedź już masz (o ironio, podobno to inni nie umieją czytać Twoich wiadomości).
Więc się powtórzę- w moich oczach ktoś,  kto wciąż przychodzi na forum z wypracowaniami na temat łatwych problemów i ze stwierdzeniem,  że ma specjalny  przypadek psa- jest kimś,  kto sobie nie radzi. Jeśli to dla kogoś są problemy to potrzebny mu szkoleniowiec.
A Twoje porównanie do naszych treningów jest nieco nietrafione-jak ja chce coś poprawić,  to zamiast pisać o tym eseje na forum biorę się do roboty, zasięgam rad trenerów, analizuje, czytam i oglądam dobrych zawodników na zawodach. Nie piszę na forum,  że spadła mi tyczka albo pies wpadł w slalom prawym barkiem i chciałabym przeczytać 10 opinii na ten temat, tylko poprawiam swój błąd lub- jeśli nie umiem- poprawia mnie trener. I to jest podstawowa różnica w pojęciu "nie radzenia sobie". I pracuje z różnymi trenerami, jeżdżę na seminaria, zawody, oglądam i chłonę ile się da- a nie idę drogą zosi samosi, która sama wszystko wie i skoro jakąś tam metodą coś wyszło i pies się nauczył,  to znaczy, że już osiągnęłam sukces i jestem świetnym szkoleniowcem dla własnego psa 😉
Dajmy spokój z tym tematem, bo i tak zawsze to wszyscy inni źle rozumieją Twoje posty i i tak się nie dogadamy, a teraz ja będę tą złą 😀iabeł:

Edit: Co do kasy- są filmy, książki, darmowe miejsca dla obserwatorów na seminariach. Tylko trzeba chcieć.
A co do "przyjedź- zobacz jak jest strasznie"- nie musze,  nie jedno widziałam, a jeśli od pół roku nie ma efektu to tym bardziej uważam,  że sobie nie radzisz.
Edit2: I z mojej strony koniec ciągnięcia tematu, bo i tak dostanę wypracowanie w odzewie i będzie wałkowanie wciąż tego samego, a  po pierwsze szkoda mi czasu,  po drugie nie lubię się sprzeczać, raczej pokojowo jestem nastawiona do wszystkiego i takie dyskusje to nie w moim stylu.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
09 stycznia 2016 06:22
Ascaia, abstrachujac od ogolnej dyskusji- jesli mlody pies reaguje strachem na gosci i przez to szczeka i warczy, to dorosly moze w to miejsce przyatakowac jesli sytuacja go przerosnie i w swoim mniemaniu 'nie bedzie mial wyjscia'. Od strachu do agresji jest czasem sekunda wystarczy nieswiadomie 'przyprzec do muru'.

Ja przychodze po prosbie- powolutku rozgladam sie za szkoleniowcem, ale wolalabym, zeby to byl ktos kto przyjedzie do mnie regularnie- pokieruje, sprawdzi postepy, zada 'prace domowa'. Nie interesuja mnie psie przedszkola. Okolice Warszawy, Wyszkowa, Minska Mazowieckiego.
szafirowa, jasne. Każdy pies ma w sobie potencjał do agresywnego zachowania. Nawet ten najbardziej miziasty z pozorów. To jednak tylko zwierzęta. A pies lękliwy jest w grupie większego ryzyka. Dlatego, chociaż Werna jeszcze nie wykazała nigdy agresji, to jednak dmucham na zimne. Dlatego sobie rozważam - no ale jak widzisz, myślenie "w przód" to dla innych powód by mi powiedzieć, że sobie nie radzę...

Zasadniczo to statystycznie pewnie 90% psów szczeka na pukających do drzwi. Najnormalniejsza, najbardziej psia sprawa na świecie - stróżowanie, dawanie sygnału, że coś się dzieje. Ale nie oznacza to, że 90% psów zjada ludzi. 😉

Najlepsza rada dla nas teraz? Muszę urządzać dużo imprez. 😉 Żeby sukę przyzwyczajać do wizyt różnych ludzi. Zaczynam od dzisiaj. 🙂



Zora90, rzeczywiście się nie dogadamy skoro masz taki system oceniania i traktowania ludzi piszących na forum. Boli Cię, że piszę długie posty? Ty lubisz wstawiać słiiitaśne filmiki. Ja tego nie robię, nie mam takiej potrzeby, ale co mi przeszkadza obejrzeć, co pokazujesz? Nic. Po prostu jakaś kolejna forma komunikacji, bytności na forum. Dla mnie forum dyskusyjne jest od dyskusji, od rozmowy, od pogadania sobie. Jeśli nie wiesz co oznaczają te pojęcia to trudno, Twoja strata.

Oskarżasz mnie, że nie poprawiam błędów, no nie wiem... siedzę tylko przed kompem a pies sam po osiedlu lata? Tiaaaa... A wszystkie komendy, które umie Werna to się z powietrza wzięły.
Skąd pogląd, że pytania - te banalne czy bardziej skomplikowane - zadawane na forum to moja jedyna forma kontaktu ze światem? Skąd pogląd, że to oznacza kompletny brak wiedzy w temacie? Chcę znać wasze zdanie, chcę sobie pogadać, ale dlaczego to ma mieć jakiś ograniczający wpływ na codzienność życia? Kompletnie nie rozumiem skąd Ci się biorą takie pomysły...

Czytasz pobieżnie, bo już kilka razy pisałam, że Werna była pokazywana szkoleniowcom i jak ocenili psa, mnie i moje umiejętności.
Poza tym czym jest w takim razie sukces dla Ciebie skoro nie osiągnięciem zamierzonego efektu? Bo nie zrobiłam czegoś tak JAK TY BYŚ to zrobiła?

To jest ciekawe - jak piszę co widzę do poprawy to najazd na mnie... Jak piszę, że udało się coś wypracować - to najazd na mnie i "to nie sukces"... No tak...

Skąd masz wiadomości jakie książki czytam, jakie filmy oglądam?
Tak, masz rację, nie jeżdżę na seminaria - pracuję, nie mam czasu. To nie jest kwestia chcenia i nie-chcenia, to po prostu dorosłe życie, gdzie pies nie jest jednak jego centrum.

Werna przez pierwszy rok swego życia była gdzieś. Była na pewno zaniedbana - pod względem niedożywienia, pod względem szkolenia. Może była bita. Na pewno była straszona. Może była zamknięta w małym, ciemnym kojcu (to najbardziej prawdopodobna wersja - i żeby nie było, to nie tylko moje zdanie, ale hodowców, weterynarzy i szkoleniowców - bo rozumiem, że to co sama wywnioskuję to w Twoich oczach g... warte, bom debilka w zakresie opieki nad psem). Może była na łańcuchu. W każdym razie pierwszy, najważniejszy dla kształtowania psychiki rok spędziła z pewnością w złych warunkach.
A dla Ciebie potwierdzeniem tego, że "nie radzę sobie" jest to, że przez pół roku kiedy pies jest u mnie, kiedy po drodze była cieczka, nie nastąpiło cudowne ozdrowienie psiej psychiki... To jak to jest z tą Twoją wiedzą behawiorystyczną?

PS. I nadal nie odpowiadasz na pytanie, chociaż już oczami przewracasz - piszesz jakiś ogólnik, a nie konkret.
Primo - Nie uznajesz "specjalności" psa o tak dużej lękliwości? To według Ciebie normalne? Już abstrahując od tego, że to nie ja pisałam o tym, że Werna jakaś specjalna i problematyczna. MA PROBLEMY - jak każdy pies i człowiek, nie ma ideałów. U niej są to problemy wynikające z lękliwości, której po prostu nie możesz zaprzeczyć, bo to fakt.
Secudno - "ciągle wypracowania o łatwych problemach"? Konkret - jakie wypracowania, jakie i ile problemów, z którymi sobie nie poradziłam? Pisałam z trzy, cztery razy o jakiś jednorazowych wydarzeniach, o "kartkach z kalendarza" i to już takie wielkie COŚ? Chciałam skonfrontować swoją wiedzę i umiejętności, pogadać, poanalizować...
Jak zastanowię się głośno jakie są medyczno-biologiczne uzasadnienia mycia rąk po wyjściu z toalety to Ty już uznasz, że nie myję rąk w ogóle?
Pies nikogo nie gryzie, oddaje zabawki, nie sika w domu... z jakim "łatwym" problemem sobie nie poradziłam?


Takich rozmów nie lubię. Nie sprawia mi to żadnej satysfakcji.
Ale nie dam siebie "obrażać". Nie dam sobie wmawiać, że jestem beznadziejna, nie radzę sobie i w ogóle raczej nie powinnam mieć psa.
Nie dam sobie odbierać sukcesów szkoleniowych, które mamy z Werną.
Ja już mówiłam- z mojej strony koniec tematu, powtarzasz ciągle to samo,  a w dodatku nijak ma się to do tematu I są to dla mnie argumenty równe zero.
Połowę sobie dopowiedziałaś i znowu jest robienie czegoś z niczego. Nie jestem jedyną osobą, która tak uważa, bo dość niedawno w innym wątku wielu użytkowników miało do Ciebie to samo 'ale'. Do czasu starałam się nie zwracać na to uwagi, nawet być miła- robiłam dla Ciebie zdjęcia umowy adopcyjnej, o którą tu prosiłaś, za co zresztą nie przeczytałam nawet "dziękuje".
Z moją wiedzą jest o tyle lepiej, że nie pytając o to na forum wyprowadziłam parsona po psychotropach,  który rzucał się na ludzi (nie, nie szczekał, tylko gryzł) i miał przez kilku szkoleniowców stwierdzone poważne problemy w zakresie emocji. Też pierwszy rok życia miał tragiczny,  tylko u niego skończyło się to agresją, a nie lękiem.
I tyle,  dla mnie koniec tematu,  bo przytaczasz coraz słabsze argumenty,  a i tak każda tego typu dyskusja z Tobą kończy się tak samo- nikt nie rozumie Twojego problemu. Będziesz musiała dać radę bez mojej psychoanalizy Twoich postów, bo nie mam na to czasu.
Co do braku czasu na seminaria z powodu pracy- wyobraź sobie,  że ci wszyscy ludzie, którzy w nich uczestniczą, jakoś sobie na to muszą zarobić.
A, i jeśli nagrania z treningów i zawodów są dla Ciebie 'słitaśne', to nie wnikam  🤣
Miłego dnia 😉
łał ale dyskusja. Ja tylko po krótce.

Ascaia Z gym spacers naprawdę baardzo chętnie ale jak już pisałam dopiero po sesji, teraz w ogóle mnie nie było w Lublinie wracam dopiero w poniedziałek na intensywne dwa tygodnie, potem sesja i pewnie dopiero w okolicach połowy lutego będę miała nieco luźniej. Gdybym jeszcze na weekendy była w L to bez problemu a tak to na maksimum wykorzystuję czas żeby nadrobić 'naukowo' a w czwarrtek/piątek już do domu do konia i psa wracam na weekendy.

Tak odnośnie tej dyskusji i odnośnie sformułowania pies problemowy to moim zdaniem są tu mieszane dwa aspekty. Jedno to pies umiejący jakieś komendy, sztuczki wycwiczone na placu treningowym a drugie to tak zwane ogarniecie psa w cywilizowanym świecie. Moim zdaniem pies problematyczny to taki, z którym nie da się bez stresu spokojnie iść przez miasto, na spacer, do kawiarni, taki, który ma problemy w pewnych miejscach. Mój na pewno jest problematyczny i moim zdaniem Werna też, ale to tytlko nazewnictwo i do nikogo nic nie mam🙂
Odnośnie jeszcze tego wyszkolenia a 'ogarnięcia; to mamy dwa forumowe przykłady, przepraszam, że personalnie ale naprawdę to dobrze pasuje do tego co cchę powiedzieć. kolebka Jak sama pisze nie robi z suką komend, typowego szkolenia ale z tego co widzą żyją sobie  w zgodzie bez większych prolemów czyli pies jest wychowany i w miarę bezproblemowy (oczywiście wiem, że też miałyście nad czym pracować i nie zawsze było łatwo), Ascaia zaś ma Wernę,która duzo umie, pracuje z człowiekiem ale ma problem z lękiem przez co w pewnych sytaucjach reaguje jak reaguje i to jest na pewno problem ale do dopracowania.
Ideał pas to pies wychowany i ogarnięty a druga sprawa umiejący pewne podstawowe chociaż komendy. A tak abstrachująć od tematu to ja bym nie umiała nic z psem nie robić i nawet nie chodzi mi o to że pies musi coś umieć ja bardziej pracuję dla zbudowania relacji, więzi. Mój pies nie lubi z reguły przytulania czy głaskania, na spacerach bywa zestresowany więc sdzięki sesjom szkoleniowym mam okazję po prostu z nim być, w pozytywnej atmosferze, mam szansę go pochwalic i nagrodzic, mam szansę na małe sukcesy bo do takich w życiu codziennym nam daleko, ale moim zdaniem - przynajmniej na to liczę to wlasnie te małę sukcesy podczas szkolenia są kroczkami do ogarnięcia w życiu codziennym. Też go widział szkoleniowiec (tet :kwiatek🙂 i też wnioski były podobne do moich. Choć powiem Wam, że czasem zastanawiam się jaki by był gdyby był u kogoś skrajnie innego niż ja u kogoś kto by nic z nim nie robił - tu się łatwo domyslic pewnie byłaby to jeszcze większa kulka strachu, nerwów i emocji choc ciekawa jestem czy inne podejście by jakoś nie pomogło. Ja dużo analizujkę, staram sie rozpracować każdy problem, a moze po prostu trzeba to 'olać' i ułoży się samo, choć ja tak nie umiem.

Wczoraj mieliśmy fajny dzień, jakby odrobinę apetyt już lepszy, po spacerze na ogrodzie chwilę udało się go skupić na mnie, na spacerze się bawił. Odkryliśmy piszczącą piłkę, jest rewelacyjna tzn do odwróćenia uwagi! Nawet gdy zaczyna się kręcić i traci mózg jak odbiegam i nacisnę piłkę to on się wyrywa z tego transu i leci do mnie;d Niby nic ale możnaby to jakos wykorzystać bo głos lub inne dźwięki (klaskanie, odbieganie) nie działa w takich momentach. Myślę, ze tez brak postępów przy lękliwym psie przez długi czas nie moze byc wyznacznikiem, u nas jest sinusoida pewne rzeczy były lepsze, pewne gorsze ale ndal pies jest dość specyficzny jednak śmiem twierdzić, że nie dałob się go poprowadzic inaczej czy pewnych rzeczy przysieszyc. Choc zastanawia mnie co by było gdyb asoptował go ktoś mieszkający w centrum miasta w bloku czy taki skok na wielką wode by mu pomógł czy wręcz preciwnie.


Zora Zmieniając temat bo to ciekawe - orientujesz się czy parson na psychotropach był lepszy tzn czy zachowanie zostało wytłumione tymczasowo na czas przyjmowania leków? Oczywiście nie umniejszam Twojej wiedzy i temu co z nim wyprwacowałaś, ale pytam bo sporo na ten temat ostatnio czytam i własnie sa pewne dane, że w wielu (ponad 90% nawet niektórzy twierdzą) przypadkach gdy psy dostawały leki i zachowanie zostało wytłumione to potem po przestaniu ich zażywania już zachowanie nie wraca przy odpowiedniej pracy, możliwe, że to też pomogło i nie byłabym tak sceptyczna do tego bo często nie da się inaczej🙁 Wiesz moze co mały dostawał?
Ukryta kamera, ciąg dalszy...

Zora dziewczyno o co Ci chodzi? O czym Ty piszesz?
Kto jakiego problemu nie rozumie według mnie? Ja nie widzę PROBLEMU.
To TY uparcie twierdzisz, że ja mam problemy z psem i sobie z nimi nie radzę. Ale nie piszesz o co konkretnie Ci chodzi i jakie masz na to dowody. Więc? ...

Stwierdzenie, że moje argumenty są równe zeru... no cóż, to już świadczy tylko o Tobie... 
A rozliczanie kogoś z możliwości finansowych czy zawodowo-czasowych to już naprawdę...
Ascaia Jeszcze mi się jedno przypomniało odnośnie finansów, nie chce się wtrącać, ale Wam nie potrzebne moim zdaniem szkolenie za 500zł tylko wlasnie (jesli byś oczywiscie chciała i uznała to za potrzebne) jedna, dwie konsultacje a one s adużo tansze. Myślę, że 50-70 zł to max za spotkanie w terenie i zobaczenie na czym polega problem. Tak tylko piszę🙂
Cariotka   płomienna pasja
09 stycznia 2016 10:02
500 zł za 20 lekcji to dużo? Hahaha sorry  😁
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
09 stycznia 2016 10:06
Moment, jak to szło?
Jeżeli jedna osoba Ci mówi, ze jesteś koniem, nie przejmuj się tym. Ale jeżeli ktoś drugi Ci mówi, że jesteś koniem to się nad tym zastanów. A jak ktoś trzeci mówi Ci, że jesteś koniem to idź kupić sobie siodło.

Ascaia, my też na spacerach z psami jesteśmy często komplementowani - a w zasadzie to komplementowany jest patyczak: "jak on się ogarnął!", "jaki jest teraz ułożony!" itp. Przez grzeczność nie parskam śmiechem.
Jak niewiele problemów widać z zewnątrz  🙄
Ze szkoleniowcem typu komendy to tak 50-70zł. Z behawiorystą z tego, co się orientowałam to już stawki są wyższe 🙁
Poza tym, szczerze?, boję się, że to będzie trochę tak - wydam np. dwie stówy i dowiem się tego, co powiedzieli mi dotychczasowi specjaliści - ten pies tak ma, coś w jego życiu wywołało, że jest lękliwy, można ją wziąć na leki lub po prostu normalnie żyć, robić swoje i obserwować jak to będzie się normować w czasie, a Werna może potrzebować "trochę" czasu...
Mówi się, że często odrabianie... boshhh, teraz się boję użyć słowa problemów czy trudności, bo zaraz będzie larum 😉 ... odrabianie "spraw" to okres dwukrotnie dłuższy niż trwanie... sprawy...

Czy jak teraz zapytam o szczepienia to znowu będzie, że jestem głupia i trzeba mi odebrać psa?

Hiacynta - miałaś rację, strach cokolwiek napisać nie w tonie "jestem zaje..., wszystko wiem i wszystko nam wychodzi"
Ale w d... to mam. Będę mieć wątpliwości, będę analizować i myśleć. Jak się komuś nie widzi to jest magiczny przycisk pod moim avatarem.

Według waszej wiedzy i doświadczenia jakie szczepienia dla dorosłego psa z niewiadomą przyszłością?
Tak wyszło, że przez szczepienie na wściekliznę, zarobaczenie, cieczkę, chorowanie, kaleczenie się, itd ciągle z Wetami przesuwamy temat szczepienia na inne choroby. Jeden weterynarz mówi, że musi być cała bazówka i w ogóle szczepień od cholery i ciut-ciut, drugi, że tylko jedno podstawowe, tak "w razie W", bo Wer przecież już dorosły pies i z niejednym wirusem miała z pewnością kontakt...
Ascaia a byłaś kiedyś na szkoleniu, żeby stwierdzić, że szkolenie to komendy? Bo ja odnoszę jednak trochę inne wrażenie ze szkolenia, chodzę 2 razy w tygodniu po godzinie i to jest raczej szkolenie dla mnie jak prowadzić psa przez pozostałe dni niż nauka komend przez szkoleniowca, ale ok, niech Ci będzie 😉

Edit. Przykładowo mój pies bał się jeździć autem, trzeba go było wkładać a jak wysiadał to się trząsł jeszcze dobrą godzinę. Tutaj mój pies po zgłoszeniu problemu szkoleniowcowi PT https://www.facebook.com/zuza.zakrzewska.5/videos/vb.100001122364569/814897888557616/?type=3&theater 
Alvika, ale jakie my z Werną mamy problemy? Bo ja nie wiem i jakoś się dowiedzieć nie mogę? 😉
A co do "zachwytów" to akurat większość jest zasłużonych, bo Wer w wąwozie jest naprawdę psem prawie-jak-pokazowym 😉 Nie wiem jak mam to udowodnić. No nie mam jak. A teraz jeszcze zostało podważone, że w ogóle coś wiem o psach, więc moja osobista ocena faktów rozumiem jest g... warta... Jakie to przykre po tylu latach pracy ze zwierzętami... Człowiek się z internetu dowiaduje, że jest nic nie wart...

Cariotka, rozumiem, że chcesz moje sprawozdanie roczne i wyliczysz mi czy mnie stać czy nie? To ok, jak będę wysyłać do Urzędu Skarbowego PIT to prześlę Ci kopię... Paranoja!
Twój śmiech jest... nie spodziewałam się po Tobie czegoś takiego... Nie Tobie oceniać czy 500zł to dla mnie mało czy dużo.

Arroch, czytałaś, że byłam na konsultacjach u pani Ewy z Psioteliku? Bo w ciągu ostatniej doby napisałam to trzy razy. Czytałaś, że to ona uznała, że świetnie sobie radzimy, a nie ma dla nas odpowiedniej grupy u niej w tym momencie? Też to pisałam.
Poza tym dla mnie zapisanie się na szkolenie w wyznaczonych godzinach w tygodniu było awykonalne przez ostatnie pół roku. Nie przy moim systemie pracy. A zapłacić i nie docierać na zajęcia to naprawdę nie ma sensu. 
Ascaia ale u niej czy w całym mieście nie ma dla Was odpowiedniej grupy?
Aaaaaa! 😉

Poza tym dla mnie zapisanie się na szkolenie w wyznaczonych godzinach w tygodniu było awykonalne przez ostatnie pół roku. Nie przy moim systemie pracy. A zapłacić i nie docierać na zajęcia to naprawdę nie ma sensu. 


Poza tym jak mówiłam, napisała to też Magdzior, szkoleniowo-komendowo idziemy do przodu. A np. windy ze sobą do kogoś na szkolenie nie zabiorę. Jeśli miałabym wydawać kasę, której nie mam, na konsultacje to sens jest tylko w pracy indywidualnej w terenie cywilizowanym.  


Serio, to się robi sytuacja jak w krzywym zwierciadle.
Co ja komu złego zrobiłam, że jestem pod takim ostrzałem zarzutów?
Suka zdrowa, zadbana, krzywda jej się nie dzieje. To o co chodzi?
\Cariotka, rozumiem, że chcesz moje sprawozdanie roczne i wyliczysz mi czy mnie stać czy nie? To ok, jak będę wysyłać do Urzędu Skarbowego PIT to prześlę Ci kopię... Paranoja!
Twój śmiech jest... nie spodziewałam się po Tobie czegoś takiego... Nie Tobie oceniać czy 500zł to dla mnie mało czy dużo.


Co ty masz w głowie? Serio? Kogo tu obchodzi czy cię na coś stać albo ile zarabiasz? Dziewczyna stwierdziła, że 500 zł za 20 lekcji to mało i ma rację. Ja za swój kurs psie przedszkole (w sumie 25 godzin), z lekcjami indywidualnymi wywalam grubo ponad tysiaka.
Ogarnij się, bo tych pustych, bezsensownych elaboratów nie da się czytać i tylko wątek zaśmiecasz. A jest to jeden z nielicznych wątków, gdzie ktoś bezinteresownie coś w temacie doradzi obcej osobie, np. mnie. A konkretne pytania innych osób giną w tej twojej bezsensownej gadaninie, w której 3/4 rzeczy wyciągasz z czterech liter, bo nikt takiego czegoś nie napisał, np. twój głupawy tekst o picie.
Magdzior brał cytalopram (wskazania dla psów agresywnych). Poprzedni właściciele uważali, że się po nich uspokoił. Brał je trochę ponad miesiąc, czyli akurat tyle, ile potrzebują na zadziałanie, ale za krótko, by dawały efekty na dłużej. W mojej opinii- pies był jakby lekko otumaniony, nie umiał się na niczym skupić, nie pokazywał takich 'faktycznych' psich emocji- leki odstawiliśmy od razu, a dopiero po jakimś czasie pies odkrył, że ma ogon i może go używać, kiedy zdarzy się coś miłego  🤣
Minęło trochę czasu, zanim jego problemy zostały przepracowane i wydaje mi się, że nie miały na to wpływu leki. Nawet po dłuższym czasie wciąż zdarzało mu się warczeć, a mi kiedyś tak się odgryzł, że miałam krwawiącą dziurę w dłoni i siniaka. Teraz to jest niebo a ziemia w porównaniu do pierwszych miesięcy pobytu u nas. On nie umiał ani odczytywać psich sygnałów, ani ludzkich, był sam dla siebie i wszystkich samcem alfa, potrafił się odgryźć, warczeć pilnując kanapy, na widok jakichkolwiek psów lub koni wpadał w emocjonalny- jazgoczący amok... Teraz po tym nie ma śladu, mimo, że wszystko było przepracowane bez psychotropów. Myślę, że w jego przypadku leki były zbędne- nie był to pies, który potrzebował uspokojenia lekami (tak jak przy psach wygryzających sobie ogony itp, gdzie takie leki to konieczność!)- on potrzebował konsekwentnych właścicieli i ruchu, którego nie miał chodząc ciągle na smyczy i w kagańcu między blokami, a jedyną odmianą w jego życiu było jazgotanie na psy i niszczenie mieszkania.
Bo całkowicie się z Tobą zgadzam, że są przypadki, gdzie leki są dużym ułatwieniem i pomocą w szkoleniu, a czasem są wręcz konieczne  😉
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
09 stycznia 2016 10:58
Ascaia, tu nie chodzi o żadną listę problemów posiadanych lub nie. Musisz mieć plan pracy z Werną, jakieś konkretne widoki "do przodu" na wasze wspólne życie i plan ich uzyskania, żeby nie robić żadnych głupich wpadek po drodze. To jak z koniem do zrobienia lub odrobienia: jak wiesz co robić - to robisz. Jak nie wiesz, to nie eksperymentujesz, bo stawka za wysoka, tylko bierzesz trening u kogoś, kto się na tym zna i pomoże taki plan ogarnąć.
A z opisów bije właśnie brak pewności co do tego planu.
Ambicja pomoże ci pójść mocno do przodu po jednym-dwóch szkoleniach z profesjonalistą, ale nigdy nie zastąpi JEGO praktycznego doświadczenia, które mogłabyś wykorzystać. I takie szkolenie nie jest przytykiem do braku własnej wiedzy; wiedza to nie doświadczenie. Ponownie, jak z koniem: głupia nie jestem i na otrzaskaniym koniu ujadę jako-tako przyzwoity pasaż. Ale to absolutnie nie znaczy, że wypracuję ten pasaż u konia z bliżej nie znaną przeszłością i wymagającą głową - no nie ta bajka i nie ta wiedza, chociaż jeżdżę tyle lat na przeróżnych koniach.
I chyba o to w komentarzach na wasz temat chodzi.

Z innej beczki:
Czy ktoś z was używa zimowych butów Polar Trex i mógłby podać mi długość cholewki w rozmiarze S?
Gruda uziemiła mi psa, niskie Bark'n Boots zabezpieczają spód łapy - ale nie sródstopie. Pies wygląda jak ofiara ataku kosiarką do trawy. Do biegania została nam tylko plaża, ale tam teraz tyle ptactwa, że szkoda nerwów moich i patyczaka (niewychowany  😂 i nie próbuję nawet testowania odwołania stojąc w środku stada łabędzi i mew).
Akleshia wiesz co to jest kontekst wypowiedzi i podtekst? 
Jeżeli nie rozumiesz, no to cóż...
A pisać będę gdzie chcę i jak chcę. Nie chcesz - nie czytaj.
epk opiszę ci pokrótce moje działania, ale może to być jak kulą w płot, bo w przypadku mojego szczeniora to nie była miłość do ludzi tylko chęć pogoni za szybko poruszającym się obiektem.
po 1 super wypracowanie reakcji na imię (jak z każdą komendą najpierw w spokojnym miejscu potem dopiero na dworze)
po 2 na spacerze nagradzanie każdego spojrzenia na mnie, nawet przypadkowego (przydatny kliker, ale niekonieczny)
jeśli widzę, że zaraz się skupi na rowerze/biegaczu/aucie wołam imię i jak tylko na mnie spojrzy mega entuzjastycznym głosem nagradzam, po czym nagradzam smaczkiem albo zabawą.
jeśli przegapię moment i już mi się uwiesi na smyczy- lekka korekta (szarpnięcie) połączona z ostrym "fe" żeby wytrącić z zachowania po czym gdy spojrzy na mnie mega entuzjastyczny głos i nagroda. generalnie dobrze jest popracować nad swoją pracą głosem bo to dużo daje.
tak to mniej więcej wyglądało u nas 😉.
Cariotka   płomienna pasja
09 stycznia 2016 11:09
Ascaia miałam na myśli to co napisała  za mnie Akleshia nie interesuje mnie czy Ciebie na to stać. W porównaniu do innych cen kursów napisałam że to bardzo mało. Np 2 zł za chleb to mało...ale kogoś na to nie stać. Trudno żeby chleb rozdawali za darmo.
Książek z Tego co pisałaś nie czytasz tzn tych o szkoleniu.  To skąd czerpiesz wiedzę?

A i proszę to że Ty zrozumialas moja wypowiedź złośliwie to nie znaczy że tak jest.

Kolebka  z końmi też niektórzy pracują a inni nie 🙂

Alvika, mam plan, mam ustalone założenia co i jak chciałabym osiągnąć. Np. napisałam o tym, że chciałabym skrócić czas "oszczekiwania" wchodzących ludzi (bo jest dobrze, a chciałabym lepiej) - z tego się zrobiła gigant afera.
Bije z tego co piszę niepewność... Jejciu, to że się konsultujesz to jeszcze nie jest oznaka strachliwej niepewności. To jest po prostu wymiana myśli, rozmowa... Mamuńciu, nooo... Ludzie ze sobą rozmawiają, tak po prostu... No jak mam to inaczej wytłumaczyć? 🙁
Ponoć "warto rozmawiać" i "nie ma głupich pytań" - chyba to przeterminowane hasła. 🙁
Nie umiem i nie lubię pisać w tonie "samo-wszech-zajeb... tości". Taki mam styl życiowy.

Porównałaś do pasażu, bardzo adekwatnie. I zgadzam się z Tobą, że potrzebny jest trener z dołu. Ale co gdybyś dostała konia, którego masz zrobić do trzech podstawowych chodów?
Szkoleniowo-komendy to my właściwie mamy to, co chciałam. Może jeszcze dodam jakieś sztuczki, tak dla zabawy.
A behawioralnie... no to już napisałam. Nie zarzekam się przecież, że nie skorzystam. Ale do tej pory i na ten moment nie miałam takich możliwości, a że nie jestem w pełni przekonana to nie jest to priorytetowy punkt w postanowieniach noworocznych.

Wiesz, "lista problemów" to temat poruszony przez Jarę i Zorę. Ja tego serio nie rozumiem. Ale w związku tą domniemaną listą usłyszałam, że sobie nie radzę, że nie mam sukcesów i sugestię, że gdyby-to-by w ogóle uśpienie psa...
Rozumiesz jak to boli? Jakby Tobie ktoś napisał, że nie radzisz sobie z końmi, nic nie osiągasz i w ogóle lepiej się odsuń i nie dotykaj...
🙁


Cariotka, może to miałaś na myśli, ale napisałaś w takiej, a nie innej formie i w takim, a nie innym momencie. Rozmowa toczyła się w kontekście dlaczego nie byłam na szkoleniu... Jeśli robi się wtrącenia to warto to zaznaczyć stylistyką wypowiedzi, wtedy inni rozmówcy nie mają wątpliwości. Na forum nie widać mimiki, nie słuchać tonu, więc zostaje tylko interpretacja słów.
Cariotka   płomienna pasja
09 stycznia 2016 11:17
Taaaa odrazu JARA i Zora90 napisały Ci ,,do piachu z Nią"...poza forum też się tak użalasz 🙂
Masz dużo szczęście, że trafiłaś na takiego owczarka, bo w innych przypadkach byś został wprowadzony terror kończący się uśpieniem psa.
Cariotka   płomienna pasja
09 stycznia 2016 11:25
Innego psa 🙂 jakbym trafiła na psa agresywnego, naprawdę problematycznego to bym go uśpiła, ponieważ byłoby to bezpieczne chociażby dla dzieci.
Jara nie miała na myśli Twojego psa.
Ascaia nie wiem czemu...pewnie błędnie ale mam wrażenie ze już nie jesteś małą dziewczynką..może w wielkim świecie ale nie małą 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się