własna przydomowa stajnia

Ja miałam mieć góra 2, a mam 3.
I więcej nie chcę mieć, chyba że pójdę za myślą przewodnią i za parę lat siwa będzie kryta. Mogłabym i arabkę pokryć, ale ona źrebaka już miała, a jednak to Młoda jest moim oczkiem w głowie i chciałabym mieć coś po niej jeszcze.

Mam czasem dni, że po robocie u koni, nie mam czasu wsiąść. I są to dni, kiedy naprawdę tempo jest diabelnie szybki i muszę wręcz biegać. Również wtedy jak zrobię im kopyta, 1h na jednego konia. Kolana bolą, plecy, ręce i nie wsiadam. A jak już chce wsiąść to... Pada.  🤔 I tak jest zawsze...
Ja mam konie już 14 lat u siebie, sa plusy i minusy, u mnie nawet jeden wielki. Im dłużej mam konie tym rzadziej na nich jeżdżę, poprostu, nie chce mi się, jak posprzątam w stajni, wleje wodę, przyniosę siana to juz nie chce mi się na nie wsiadać. Jeżdżę teraz naprawdę okazjonalnie  😵

Ehh...mam podobnie, z tym że zawsze coś jest do zrobienia przy domu....mąż drzewo na zimę przygotowuje i  trzeba zwieźć pod daszek,a to dzisiaj to,a to sro,a to sianokosy,jagody w lesie,przetwory do zrobienia,wywiadówka,wizyta znajomych -a jak rzeczywiście nie ma nic pilnego do roboty to pada 🤔wirek:
ojo... nie straszcie ❗ obecnie mam cięższy okres jeśli chodzi o jazdy, bo zakończenie sezonu, to nawał hipoterapii i spacerków do poprowadzenia a dzień krótki, no i każdy chce na 16.00 się umawiać 😵 Jak tylko spadnie śnieg ruszymy z nocnymi terenami i nadrobimy zaległości 🏇
Z tego co czytam raczej niewiele tutaj "końskich par"? Ja jestem w tej dobrej sytuacji, że mój chłopak też jest koniarzem, więc mobilizujemy się wzajemnie  😉
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
09 października 2012 06:53
Z tego co czytam raczej niewiele tutaj "końskich par"? Ja jestem w tej dobrej sytuacji, że mój chłopak też jest koniarzem, więc mobilizujemy się wzajemnie  😉

Moja połówka woli konie mechaniczne, ale czasem uda mi się go wyciągnąc na wspólną przejażdzkę. Co ciekawe nigdy wczesniej nie jeździł konno a ruchy bioderkami jakby w siodle urodzony hihi
Para za mnie żadna, tzn. sama się "bujam" ze swoimi sprawami.  🤣
Trzyma ktoś z was w przydomowej stajni tylko jednego konia ? Jeśli tak to jak sobie radzi z samotnością ? Konieczny jest dla konia inny towarzysz ? Znajomy kupił dośc narwistego konia, trzyma go samego u siebie i niesamowicie się zmienił na lepsze. Uważacie ,że koń musi miec koniecznie towarzystwo innego konia ?
Każdy koń ma inny charakter 🙂 ale są to zwierzęta żyjące w grupach o ściśle określonej hierarchii i towarzystwo innych koni jest im niezbędne do prawidłowego fizycznego, psychicznego, społecznego funkcjonowania 🙂
arabianka22, a co było powodem narowistości tego konia?
ja uważam, że koń musi mieć towarzystwo innego konia. Szetland albo inny mini-kuc, to też koń.

kot 18? Wow! Wszystkie wasze? 😀

Złota Łoł, a też myślałam, że masz jeszcze z 10 koni  😡

kasik jazdy też prowadzicie?

to mnie się jeździć udaje. W porywach 5 razy w tygodniu 😁 a zazwyczaj ze 3-4. Zobaczę jak teraz jak się rok akademicki zaczął. Dzisiaj bym wsiadała - pogoda jest, pięknie jest, ale cholera, przeziębiona jestem.  👿
Z tym jeżdzeniem to naprawdę tak jest... kiedyś biegałam na jazdy takim tempem że żaden autobus mi nie uciekł 😉 a od kiedy mam swoje to naprawdę siedziałam tylko kilka razy... ehhh
ale to dzieci -teraz jeszcze wnuczka doszła ,całe gospodarstwo nakarmić i oporządzić i dom trzeba też posprzątać ,obiad ugotować ,w kominku napalić.  Cieszę się że mogę sobie choć na konie popatrzec ,za chrapy wytarmosić i wiadro jabłek dotargać na łakę.
Na początku byłam tylko ja sama -jak to mąż określał -z dosyć drogim hobby .Teraz On sam częściej siada na konia niż ja i jeżdzi sam w tereny.Mi czasem już sił brak aby się jeszcze na konia wgramolić 😉
Każdy Z nas ma swojego pupila do opieki -nawet dziecko
Teraz wprowadziła się do Nas starsza córka z rodzinką dlatego myślimy o jeszcze jednym - oni myślą o koniu dla siebie.
Mam cichą nadzieję że teraz obowiązki podzielimy na wszystkich co już też zaczyna być widoczne bo młodzi nie unikają pracy w stajni i przy koniach więc pewnie i będzie mi lżej.
Do tego więcej rąk na gospodarce do pracy
Chyba zaraziłam pasją resztę rodziny 😉
Myślę,że najlepiej jest zatrudnić kogoś do pracy, inaczej człowiek jest zawsze uwiązany i musi być rano,wieczorem i czasem po południu.  Na szczęście od razu znalazłyśmy pana ,który będzie się wszystkim zajmował- karmienie sprzątanie,doglądanie.

Z jednej strony fakt, szukać kogoś kto się zajmie to jest problem ale z drugiej nie wiem czy bym tak dała obcemu sie zajmować. Jak zrobię sama, doglądnę sama to mam czyste sumienie i wiem że jest tak jak być powinno, właśnie dlatego nie mam już i nie chce mieć koni w pensjonacie.

A w ogóle jak sobie radzicie z ewentualnym zastępstwem podczas wakacji, wyjazdów, chorób?
U nas podobnie. Tyle, że moja praca zabiera mi ok. 7 godz. dziennie. Konie widzę wcześnie rano i potem po 16.00, dopuki jest widno. Poza tym mam też codzienne obowiązki w domu. Czasu ledwo starcza, żeby wszytko oporządzić, nagotować jedzenia i posprzątać. Zwykle po 21.00 padam z nóg. Na szczęście mąż zajmuje się paleniem w piecu, ogrodem i warzywkami. Na siodłanie zostają nam głównie weekendy. Niestety męża to nie kręci, mogę liczyć jedynie na sporadyczne towarzystwo córki, która studiuje. Uwielbiam jeździć konno, więc późną jesienią staram się chociaż raz w tygodniu ruszyć końskie zadki. W zimie mamy spory zastój. Dla mnie najlepszą porą na jazdy jest koniec sierpnia, wrzesień i właśnie październik, gdy nie pada, a potem cała wiosna począwszy od marca, aż do połowy maja. W tym ostatnim okresie sporo zależy od stanu zdrowia moich koni, bo wiosna to również nawroty alergii, a także inwazje meszek i komarów.

Ciągle powtarzam sobie, że jesienią powinnam jak najwięcej jeździć, bo klaczki są w szczycie formy i nie przeszkadza nam robactwo. I co z tego  🤔 kiedy czasu brak  🤔 albo sił i ochoty  🙄 Kiedyś myślałam, że zaczynam się starzeć, ale z waszych wypowiedzi wnioskuję, że w moim przypadku, powodem niejeżdżenia jest natłok zajęć, albo zwykłe wygodnictwo i świadomość, że konie mam na co dzień. Gdyby ktoś osiodłał mi konia, poprowadził nasz trening, to byłabym zachwycona i pewnie odzyskałabym zapał. A tak po pracy, gdy jestem w stajni sama, wolę zwyczajnie poleniuchować u boku swoich koników, które właściwie nie mają nic przeciwko temu  🤣. Cieszę się, że są wśród nas osoby, które podobnie do tego podchodzą i tak jest dobrze  :kwiatek:

Presja bardzo rzadko wyjeżdżam, w tym roku wcale, raczej to ja mam gości  😉 nie ma też mowy o chorowaniu, nawet z gorączką w trzaskający mróz trzeba wstać z łóżka i nakarmić konie. Gorzej jak przy niemowlęciu. Ale nie narzekam  😉
Sankaritarina- pierwszą klacz kupiłam specjalnie do hipoterapii a że stadko się powiększyło, to i możliwości większe 😉 Moje konie nie lubią tuptać w kółko  więc częściej jeżdżę z klientami w teren, ale tak.... jazdy prowadzę (mam nadzieję, że nikt nie uzna tego za reklamę 👀

Angela- tylko pogratulować :kwiatek:
Presja- na wakacje zabieramy całą stajnię 😂 nasza piątka zaliczyła w tym roku 700km trasy- Bieszczady- Brenna 💃 W weekendy zastępuje nas rodzina. Jak będzie u mnie koń znajomego, mam nadzieję, że on czasem zaopiekuje się całym stadem 😉
Trzyma ktoś z was w przydomowej stajni tylko jednego konia ? Jeśli tak to jak sobie radzi z samotnością ? Konieczny jest dla konia inny towarzysz ? Znajomy kupił dośc narwistego konia, trzyma go samego u siebie i niesamowicie się zmienił na lepsze. Uważacie ,że koń musi miec koniecznie towarzystwo innego konia ?

Niekoniecznie, to zalezy od konia. Moja klacz (wcześniej zawsze z końmi), bardzo mocno emocjonalnie ze mna związana, przez rok stała sama gdy remontowaliśmy dom i stajnię i kompletnie jej to nie przeszkadzało. Kiedy są konie, dobrze funkcjonuje w stadzie, ale oddzielenie od niego nie robi na niej wrażenia, potrafi zostawić konie na łace i sama wrócić do stajni, bo akurat ma ochotę. Ale niedawno przyjechała pensjonatowa klacz która stała sama chyba 5 lat i jest jak przyczepiona na gumce do innego konia,chodzi "krok w krok". Zostawiona sama w stajni czy na pastwisku wpada w taki amok, że jak nic jest w stanie zrobić sobie krzywdę. Ale tak jak mówiłam, to zależy od konia. Jak najbardziej jestem w stanie uwierzyć, że problematyczny koń po jakimś czasie przebywania tylko z właścicielem zmienił się na lepsze.
Znacie moze jakis patent na wykonanie poidla zimowego z termoizolacja i byc moze ogrzewaniem?

Ja mysle nad zrobieniem czegos takiego:

kastra budowlana albo jakis pojemnik z przykryciem
kabel grzewczy 80W - 8m (45zl)
folia aluminiowa
styropian
obudowa drewniana

od gory zaizolowana pokrywa z wycieciem umozliwiajacym koniom picie, w otworze jakas unoszaca sie po wodzie kula albo cos w tym stylu, tak zeby cieplo mniej uciekalo.
Niestety nie mam w stajni podlaczonej wody, wiec wode bede lala wezem albo z wiadra.
Myslalam tez nad umieszczeniem w kastrze grzalki do oczek wodnych i zabezpieczenia jej tak zeby konie nie mialy dostepu, ale to jest 300W i co kiedy konie wypija wode...
Mam watpliwosci czy przy - 20 taki kabel grzewczy zdola ogrzac wode do przynajmniej tego +1, oraz czy kastra sie nie stopi. W takim wypadku zamiast kastry moznaby uzyc wanny czy jakiejs metalowej miski.
Co o tym myslicie? Licze na wasze przemyslenia i patenty🙂
ja wrzucam do wody kawałek styriopianiu
z reguły w ciągu całego dnia nie zamarza do ziemi, wieczorem wylewam i tyle...
bałabym się z elektycznością "włazić" do wody mimo wszystko... :-/
Takie kable grzejne sa bezpieczne i moga pracowac w wilgotnych warunkach, poza tym beda na zewnatrz pojemnika z woda, obudowane, konie nie beda mialy do nich dostepu, a pojemnik bedzie mocowany do sciany tak, ze konie go nie rusza.
Tych kabli uzywa sie w terrarystyce, do ogrzewania pojemnikow na wode w wolierach dla ptakow czy do ogrzewania rur z woda.
Kawalek styropianu/drewna u mnie nie zdal egzaminu. Z tym, ze uzywalam go w wannie na zewnatrz.
Ja też w wannie na zewnątrz uzywam styropianiu, ale u nas zimy najmniej w sumie
są też gotowe niezamarzajace poidła, ale drogie okrutnie :-(


Angela- tylko pogratulować :kwiatek:


Narazie to ja całymi dniami robie dookoła domu i stajni bo cała rodzinka pracuje po za domem.Jestem całymi dniami sama + 2 maluchów
Młodzi remontują sobie stary dom ale wszelkie weekendy jakie tu bywali - robili z Nami
więc mam cichą nadzieję że wszyscy się zaangażują jeszcze bardziej
Ja po pracy w pensjonacie na 10 koni 24 na dobę się oduczyłam planowania własnej stajni,a nawet kilku koni. Mam 1 w pensjonacie i święty spokój.
Mając przydomową 1 stale trzeba być na miejscu,chyba że mamy kogoś kto nas zastąpi.
2.Trzeba zadbać o paszę,ściółkę,leki i x innych istotnych rzeczy.
3. Zwykle po zajęciu się stajnią człowiek nie ma już ani sił ani chęci wsiadać
4.o sylwestrze,świętach itp można zapomnieć bo wiadomo nikogo na zastępstwo się raczej nie znajdzie.
byłam pełna zapału i entuzjazmu do własnej stajni dlatego postanowiłam podjąć prace w pensjonacie gdzie musiałam być cały czas i mogłam sprawdzić jak to jest mieć swoje stado 1 miesiąc entuzjazm kipiał, zero wtrącania się właścicieli,wszystko po mojemu stajnia jak moja super,2 miesiąc entuzjazm padł ale uznałam że w sumie mam co chciałam efekt finalny po pół roku byłam tak zmęczona że szkoda gadać,na konia nawet nie mialam siły ani chęci wsiąść i zrezygnowałam,była to świetna próba i teraz mogę w pełni świadomie uznać,że własna stajnia to nie dla mnie.
Ircia   Olsztyn Różnowo
09 października 2012 14:18
Sankaritarina  niestety nie mam żadnej odskoczni od koni czy domu, no może tylko to że wyskoczę sobie na grzyby czy na ryby, ale to raczej rzadko, bo przed zimą za dużo roboty przy stajni i domu, a wyskoki to mogę tylko robić jak mąż jest w domu i zajmie sie dzieckiem.
U mnie z wodą też problem w zimę, ale noszę z domu ciepłą do stajni i na pastwisko. Na noc  w duże mrozy wiaderka z wodą stoją w skrzyni styropianowej przykryte jeszcze kocem wełnianym i jakoś nawet przy -30 do rana nigdy mi nie zamarzła woda, oczywiście w  stajni. Na pastwisku leję po prostu ciepłą i zawsze na noc wylewam wodę co została żeby nie męczyć się rano z lodem w kaście.
Ale u mnie są tylko trzy konie więc nanosić wody to nie problem, bo gdyby było np. 5 to bym się załamała  😵
andegavenka, ale jest roznica czy ma sie w stajni tych koni 10, 5 czy 2. Mialam 5 i przyznam, ze bylam zmeczona i powoli lapala mnie deprecha, teraz mam 2 i odpoczywam, z radoscia ide do koni 🙂
Z tym, ze ja mam stajnie wolnowybiegowa i w awaryjnej sytuacji wystarczy, ze ktos da koniom siano i wleje wode, czesto nawet tego nie trzeba bo maja otwarte caly czas pastwisko, a woda w wannie starcza na 2 dni spokojnie. Mam tez kogo poprosic o pomoc w razie czego.
Dbanie o zaopatrzenie itp. pewnie, ale z tym sie trzeba liczyc i nie jest to wcale jakis straszny problem, zwlaszcza jesli robi sie zapasy raz na rok, czy pol roku. Ja akurat dokupuje co miesiac od okolicznych rolnikow.
stillgrey może po prostu te 10 koni mnie przerosło,ale patrząc na to doświadczenie jednak się ciesze że się nie zdecydowałam. Przykładowo ostatnio od 8 rano do 22 miałam kurs przodownicki a akurat gdybym miała swoje to nawet przy 2 kto by zrobić nie miał,także musiałabym o 6 lecieć do koni o 23 lecieć do koni a tak spokojnie mogłam się skupić na kursie. Jak to mówią coś za coś,ale chyba jednak wolałam sobie darować tym bardziej że jakbym miała 2 to na 2 by się nie skończyło. Bo temu pomóc,tamtemu pomóc i tak po pewnym czasie miałabym pewnie 2 swoje do jazdy i x emerytów,biedaczków ze złych warunków itp które by stały i jadły a ja bym padała pyskiem na twarz,żeby ich doglądać i dodatkowo gdzieś na nie zarobić. Niestety moja dobroduszność nie idzie w parze z własną stajnią bo skończyłoby się to kiepsko( dla mnie nie dla koni).
A ja właśnie wróciłam. Wyczyściłam boksy jak co dzień, zebrałam jabłka <8skrzynek dla koni i jeszcze zostało ;/> jutro za to się wezmę. Wieje jak cholera. Ja w tym roku muszę jeszcze się męczyć z dużym korytem,które ładnie wygląda nie powiem,ale na wiosnę będzie likwidowane, automatyczne poidła i wyjścia z korytarza będą . Całe szczęście. Dzisiaj moja młoda chciała mnie zadem potraktować jak chciałam zdjąć derkę, straszie niegrzeczna się robi. Zamiast klacz to ogier normalnie !!! Musiałam jej dzisiaj zdzielić, niestety zasłużyła.
Trzyma ktoś z was w przydomowej stajni tylko jednego konia ? Jeśli tak to jak sobie radzi z samotnością ? Konieczny jest dla konia inny towarzysz ? Znajomy kupił dośc narwistego konia, trzyma go samego u siebie i niesamowicie się zmienił na lepsze. Uważacie ,że koń musi miec koniecznie towarzystwo innego konia ?

Zależy.
Siwa stała na początku z psami, z tzw. braku laku.
Teraz psów się nie boi. Nawiązaliśmy super więź, która po przybyciu drugiego konia, nie osłabiła się.
Ale stwierdziłam, że drugi koń to mus, długo samej jej nie trzymałam.
Mam konia od 15 lat. Przez pierwsze 5 lat był pod domem. Nigdy nie czułam, że jest dla mnie ciężarem. Był radością i powiernikiem moich smutków. Fakt, że kiedy byłam chora mogłam liczyć na mamę, że nakarmi i wypuści. Tak samo jak zajmowała się nim dzielnie kiedy ja byłam w szkole. Czasem  rano oporządzałam go "na lunatyka", bo ja śpioch jestem.
Później lata tułaczki po pensjonatach lepszych i gorszych. Ciągły stres czy z koniem ok. A to złość na siebie, że nie mam czasu konia zobaczyć, a jak znalazłam czas podjechać to nie było sensu wsiadać i pojeździć porządnie, bo koń za rzadko chodził i groziło kontuzją.
Teraz nawet jeśli koń nie chodzi dużo pod siodłem to przynajmniej mam wgląd codzienny w jego samopoczucie. Wieczorem lubię po kolacji przejść ze szczotkami po boksach i wydrapać je trochę. Gdybym była mniej leniwa spokojnie mogłabym jeździć 3-4 razy w tygodniu. A tak wsiadam góra 2 razy, bo zawsze znajdzie się inne zajęcie, albo zwyczajnie czasem wolę poleniuchować.
Mimo, że czasem nie chce mi się wsiadać to nigdy nie odczuwam że nie chce mi się sprzątać, karmić itp. Prace wokół koni nigdy mnie nie męczyły, nawet jeśli miałam pod opieką 24 konie.
San   wszystkie,wszystkie  🙂
No ja sie dziś doczekałam zastępstwa. Nim wstałam konie wypuszczone i do stajni mnie nie puścili i poszli posprzatać .. wiecie jak się czuję  🤔
Jak by mi czegoś bardzo brakowało.
Od kilkunastu miesięcy mam wolne!
agull   Dążąc do celu
10 października 2012 09:10
Ponieważ nie udało się jednak zreanimować starego elektryzatora, kupiłam nowy (mam nadzieję, że już dziś przyjdzie, bo kobyła zaczyna zakwitać w boksie powoli  :hihi🙂. Wybrałam ten elektryzator http://e-horse.pl/pl/p/Elektryzator-pastuch-AGRI-3500-35J-mocny-12V/213 i mam nadzieję, że skutecznie podziała również na dowcipnisiów, którzy co jakiś czas sprawdzają czy taśma "kopie" telepiąc mi ją na wszystkie strony, przy okazji strasząc kobyłę  😵
agull, jesli jeszcze mozesz wycofac zamowienie to dam Ci namiar na tanszy i mocniejszy🙂

Link:
http://allegro.pl/pastuch-elektryzator-corral-5-5j-3-lata-gwarancji-i2687769093.html
ja wlasnie taki zamawiam🙂 Z tego co pamietam Isabelle tez taki kupila.
Ja od półtora roku używam ściennego pastucha zrobionego przez Pana, który wyrabia takie cuda dla nadleśnictwa. Kosztował chyba 150zł, jest  bardzo mocny i to jedyny pastuch, który respektują moje hucuły. Do tej pory kupowałam przenośne z horizonta ale zimą były problemy z akumulatorami (kupowałam takie do motorów). Zeszłej zimy ani jednej ucieczki 🏇 Horizont pozostał na wyjazdy 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się