naturalna pielęgnacja kopyt

Słuchajcie muszę się tu wywnętrznić na temat roli strzałek w naturalnej pielęgnacji kopyt po moim ostatnim "wypadku".

Otóż ostatnio, jak już zapewne zauważyłyście, strasznie jęczę że nam się kopyta posypały przez nierobienie.
Ano okazało się, że prawda leży pośrodku. byłam ostatnio kontuzjowana i nie mogłam przyjechać do konia, tak więc poprosiłam koleżankę aby pod moją nieobecność zrobiła kopyta mojemu koniowi (po tym samym kursie jesteśmy, te same publikacje maglujemy itd.). Ona mi się nieststy "wykręciła brakiem czasu" tak więc myślę sobie- trudno, kowala przecież nie zawołam, koń raz w życiu (tym nowym, z naturalnymi kopytami) nie zdechnie jak przerośnie.
No i jak w końcu przyturlałam się do stajni to zastałam obraz nędzy i rozpaczy. Regres trzy letni - nie przesadzam. Kopyta zawężone katastroficznie, i zaskakująca, wręcz patologiczna artrofia strzałek. Jak to zobaczyłam - w strzałkach na piętce aż mi się drugie rowki przystrzałkowe pojawiły - to normalnie siadłam i się pobeczałam...
a tu po paru dniach spotykam znajomą i się dzielę swoją rozpaczą nad tymi dodatkowymi rowami a ona do mnie: ej no musiłam mu powycinać bo mokro było i mu to pogniło i nie miałam czasu an 4 nogi to tylko przody mu zrobiłam!
No i jak to usłyszałam to padłąm!!!!

Znajoma nie chciała źle - zrobiłą wsyztsko "zgodnie ze sztuką"... tyle tylko, że jak widać w przypadku kopyt z patologiami (zacieśnienie lub samoistna tendencja do niego to też patologia) zgodnie ze sztuką nie zawsze znaczy właściwie.

I dało mi to mocno do myśłenia na temat roli strzałki. Wszystkie wiemy, że strzałka ma być zdrowa ale przez to, że u nas w kraju ogólnie przyjęta za normę jest patologia (zacieśnione, gnijące strzałki, padoki nie jako "biegalnie" ale "wypasarnie", system boksowy z przewagą stania we własnym gównie) to nie myślimy o jej roli.
Owszem warto usuwać patologicznie gnijące zmiany ale:
a) zanim się to zrobi należy się zastanowić czy nie wytnie się przypadkiem aż tyle, że nagle tył kopyta nie ma jak funkcjonować. I aż tyle to wcale nie musi być pół strzałki. W naszym wypadku, wycięcie chorej tkanki w środku strzałki (rowka) nie skutkuje zacieśnieniem kopyta tak jak gmeranie w "piętkach" .
b) czasem chora strzałka leczy się lepiej sama bo "niewycięta" jest stymulowana a wycięta nie działa bo jej po prostu nie ma
c) twardość podłoża po jakim porusza się koń ma kolosalne znaczenie - miękkie w takich przypadkach nie pomaga
d) leczenie i stymulację strzałek dobrze zaplanować w zgodzie z pogodą - ja już nie ruszam nic jak jest mokro.

Ogólnie to co stało się u nas w kopytach unaoczniło mi jak plastycznym i wrażliwym jest mechanizm kopyta, i że strzałka jest jego kluczowym elementem - taki "sercem zewnętrznym".

Moje dalsze przemyślenia - w robieniu kopyt wiedza "zgodna ze sztuką" to jedno - doświadczenie to drugie. Nie podjełabym się dziś robić cudzego konia. To, jak dobrze znam swojego konia i jego kopyta daje mi możliwość podejmowania trafnych względem jego kopyt decyzji. Owszem, to doświadczenie na jego temat też było okupione błędami, ale jak nagle przez cudzą "nagdorliwość" trzy lata ciężkiej walki idą "pod nóż" to naprawdę się chce płakać i daje do myślenia.

Czyli znów wraca idea- mniej znaczy lepiej i w chwilach zastanawiania się stojąc z nożem nad kopytem warto o tym pamiętać.

A z innych dylematów:
co zrobić z wiecznie pokładającą się, betonującą się ścianą wsporową. W każdym kopycie z jednej str. mogę zrobić "zjeżdzalnię dla samochodzika", choć zawsze sporo mam wyłożonej ściany do wycięcia i wycinając odkrywam pozostałości po mikro krwiaczkach, a z drugiej "betonowa płaszczyna" równa z wysokością kąta wsporowego.
Zapewne ma to swoje źródło w tej ciągłej walce o strzałki i w fakcie, że koń co rusz to palcuje again... ale co z tym robić?
Kotbury- ja tylko cywilizuję gnijącą strzałkę, nigdy nie wycinam wszystkiego jeśli ma to oznaczać brak kontaktu z podłożem- to Strasserowe podejście 😉 Tomasz woli na gnijącym strzępie postawić niż wyciąć i stracić stymulację.
Co do pokładających się ścian z jednej i betonu z drugiej- wycinam po obu stronach, staram się uzyskać symetrię, dokładnie czyszczę rowki przystrzałkowe ❗ Czasem podcinam lekko podeszwę dla uzyskania miski (tylko nie bijcie, bo piszę co u mnie działa). Zrobię zdjęcia moich najbardziej krzywych i niesymetrycznych pacjentów 😉 Bo jak patrzę na moje maleństwo to aż mi się gęba śmieje 🏇
Jest tylko jeden problem, jak postawisz konia na gnijącej strzałce przestanie się ruszać  🙁 mam teraz takiego delikwenta  🤔
Kotbury, właśnie dałaś mi odpowiedź na trapiące mnie wątpliwości  :kwiatek:

Odkąd konie przestały wychodzić na w miarę twarde pastwisko i taplają się w grząskim błocie padoku, u Drinka pojawił się drugi rowek centralny w jednym tylnym kopycie. Dość głębokie to cholerstwo i zaczęłam się zastanawiać, czy by tego przypadkiem nie otworzyć, żeby się dobrać do dna dziury i wreszcie ją wyleczyć. Ale jakoś serce mi mówiło, że jak mu wytnę pół strzałki, to może nie być dobrze...
Wobec tego co powiedziałaś Ty i kasik, dam sobie spokój z wycinaniem i cierpliwie zajmę się wpychaniem watki z propolisem w dziurę  😀
ansc- zawsze może powstać problem, że jak postawisz na strzałce może przestać chodzić. Tak samo może przestać chodzić jeśli zdejmiesz flary czy skrócisz pazur jak należy 😉 Rosyjska ruletka- jeśli grzebiesz w obcych odnóżach jesteś narażona na ryzyko krytyki 😜
ten koń ma chrząstki kopytowe w kosmosie wielkie jak kurze jaja(jemu ta połowę  strzałki "zjadło", nie wycinałam jej) a mimo to ryzykowałam i starałam się podcinać  tylkoto, co jest mokre oto efekt: wiosna i obecnie: (a tu po 2 lub 3 struganiu od rozkucia http://re-volta.pl/galeria/foto/43873)
  wiosna, obecnie , koń mimo 3ochwatów chodzi, działa i się regeneruje. Przyrost rogu obecnie jest równomierny.
Cień na śniegu- czym różni się to problematyczne zadnie kopyto od pozostałych 3 ❓ Nie masz tam przez przypadek wyższych kątów wsporowych albo wyższych lub/i dłuższych ścian wsporowych ❓
edit- jedno słowo zjadłam
[quote author=Cień na śniegu link=topic=1384.msg1596774#msg1596774 date=1353964668]
Kotbury, właśnie dałaś mi odpowiedź na trapiące mnie wątpliwości  :kwiatek:

Odkąd konie przestały wychodzić na w miarę twarde pastwisko i taplają się w grząskim błocie padoku, u Drinka pojawił się drugi rowek centralny w jednym tylnym kopycie. Dość głębokie to cholerstwo i zaczęłam się zastanawiać, czy by tego przypadkiem nie otworzyć, żeby się dobrać do dna dziury i wreszcie ją wyleczyć. Ale jakoś serce mi mówiło, że jak mu wytnę pół strzałki, to może nie być dobrze...
Wobec tego co powiedziałaś Ty i kasik, dam sobie spokój z wycinaniem i cierpliwie zajmę się wpychaniem watki z propolisem w dziurę  😀
[/quote]

Nie zrozum mnie źle - nie chodzi mi o to aby kompletnie nie wycinać, ale trzeba wiedzieć u jakiego konia, która cześć strzałki jak się ruszy to kopyto się posypie.
U nas gmeranie w rowku (środkowym) nie czyni szkody, wręcz przeciwnie. Gdy kopyto działa to otwarcie rowka daje możliwość szybszego leczenia zgnilizny (dostęp powietrza, lepsze czyszczenie, molżliwość lepszej aplikacji leku itd.). Natomiast nam zaserwowano wycięcie dziurek w obrębie piętek (bo nagle jak zrobiło się mokro a kopyta przerosły to tam zaczęło gnić) i to się okazął ruch katastrofalny w skutkach - w ciągu 3 tygodni:
- zmieniło nam się ukątowanie całego kopyta - pazur wyjechał do przodu a flary nie ma
- katy wsporowe (ściany tyłu) podwinęły się pod kopyto prawie do kąta rónoległego z podłożem
- zgnilizna nie została zlikwidowana ale przez to, że strzałka przestała pracować kopyto się mega zacieśniło i to co było wyciętą małą dziurką przekształciło się w drugie rowy ( w pietkach) - tak się kopyto ścisnęło.

Przy aktualnej ilości ruchu jaką ten koń ma na takim a nie innym podłożu (plus pogoda) to mam równię pochyła i nie wiem ile lat (tak lat) będę go znów wyprowadzać na prostą. Dodam, że oczywiśice to co teraz mamy cofnęło nas także jeździecko- koń sztywny, palcujący, drobiący, na samym początku nie chciał nawet zakłusować na "wolności" bez jeźdźca (a odkarmiony i wypoczęty)

Tak, ale to intuicja mi mówi, żeby tego jednak nie ruszać  😀 Jak mu zdejmę płatek strzałki z wierzchu, to niewiele zostanie. Wylezie na wierzch dziura i raczej nie będzie miał na czym chodzić.

kasik, na oko wydaje się, że nie. Staram się robić wszystko równo. Ale on ma problem z tą nogą w całości, że tak powiem. Nie dość, że w obu tylnych ma strasznie sztywne stawy skokowe, tak, że powłóczy nogami, to jeszcze na skutek "jakiejś" kontuzji ma rozwalone kolano. Nie znam jego historii, więc nic nie wiem o tych kontuzjach, mogę sie tylko domyślać. W każdym razie, tę nogę stawia bardzo krzywo i kopyto też nie ma symetrii. Może stąd biorą się kłopoty ze strzałką?
Jutro mam w planie go postrugać, więc przyjrzę się dokładniej.



Analizując „mapowanie” kopyt na podstawie tylnego kopyta mojej Wandalki –zaczynam mieć pewne wątpliwości. Dziunia ma tendencję do wydłużania się kopyta –cały czas muszę ciąć pazur aż do granicy podeszwy. I jak to wychodzi z „mapowania”?  Licząc od końca strzałki (zielona kropa) ¾ cala czyli ok., 1,9 cm dochodzimy do miejsca faktycznego odcisku kości kopytowej (widać nawet ślad na 1 fotce). Czyli –kość kopytowa  kończy się tam, gdzie zielona linia. Dalej ok. 0,6 cm –tu, gdzie czerwona linia –powinno już się zakończyć kopyto. Wszystko to z przodu, przed czerwoną linią (kreski) –nie powinno istnieć i z czasem, przy regularnym werkowaniu kopyto powinno się bardziej zaokrąglić. I tu pierwsza wątpliwość –tył jest zawsze mniej okrągły, niż przód. Czy ”mapowanie” to uwzględnia? I czy w ogóle dotyczy bez zmain też tylnych kopyt? Następna sprawa: obecnie mam na pazurze „fałszywy callus” (bo przecież tam nie ma kości kopytowej i pogrubienie podeszwy nie jest potrzebne) –to żółty półksiężyc na fotce 2.Prawdziwy callus powinien być tuz przed zielona linią, czyli przed kością kopytową. To w takim razie –ten „fałszywy” można ciąć bez obawy…? Na razie zauważyłam, że im bardziej skracam pazur tym jest lepiej. Ale on cały czas i tak „wyjeżdża” do przodu 🙁
rzepka- ja w zadach czasem obniżam pazur (wsumie callus trzeba wtedy przyciąć), robię to jednak w przypadku koni, u których obawiam się odwrotnej rotacji 😉 Co do mapowania, to niestety opuściłam tą lekcję 😁 "na moje oko" kopyto powinno się kończyć w okolicy callusa, czyli za czerwona kreską. ale to tak na wyczucie....A kopyta tak rosną, bo te doskonałe są rzadkością  tak samo jak rzadkością sa idealne, naturalne warunki utrzymania i idealnie proste konie o idealnym ruchu 😜
Ja ostatnio trafiam na same odwrotne rotacje, jakaś plaga. Czasem właśnie zbieram z callusa tak jak kasik.

u ciebie rzepka podeszwa jest 'naciągnięta' do przodu, skróciłabym ten pazur jeszcze mocniej. Ewentualnie spróbowała toe rocker.
Mam w tyłach dokładnie taką samą sytuację jak na fotach Rzepki.

U nie to nawet widać po przedniej ścianie jak to kopyta wyjeżdża do przodu i jak się "rozciąga".
Myślałam o tym czy nie podebrać tego "od dołu" ale wtedy stanie się to co też niwelujemy - jak "zabierzemy" przodu od dołu to katy wsporowe staną się wyższe (bo przód niższy), a że są podwinięte wciąż to znów się pojawi dźwignia i dalej się będą podwijać... a pazur je będzie gonił. czyli ta strategia nie dla nas... tylko, że poza jechaniem od przodu pazura przez linię białą i obniżaniu katów nie mam innej..


Ach no i jeszcze miałam się tu pytać. Chyba dojrzałam do nabycia szlifierki kątowej bo już przy tym mega niedoczasie swoim ostatnim to potrzebuję czegoś co mi robienie naszych kopyt ułatwi i przyspieszy. W szczególności robienie na grubość.

Ktoś ma jakieś doświadczenie i może coś konkretnego polecić?
a nie bezpieczniej o cęgach pomyśleć?? Jak doszłam do wprawy, to tarnika używam tylko do zaokrąglenia i wyrównania 😉
No sama nie wiem, cęgi też rozważałam ale czy cęgami obrobię na grubość łatwo?
ja robię na grubość 😉 Najlepiej jakbyś miała możliwość pożyczyć i wypróbować ;a
Ja też robię sporo cęgami chyba że strugam coś co 2 tyg i nie ma co cęgami ciąć 😉 Szczególnie że mam tarnik Beast i robi się nim łatwo i szybko.
Ale ponoć szlifierką jest i  tak sporo łatwiej...
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
29 listopada 2012 13:03
Ach no i jeszcze miałam się tu pytać. Chyba dojrzałam do nabycia szlifierki kątowej bo już przy tym mega niedoczasie swoim ostatnim to potrzebuję czegoś co mi robienie naszych kopyt ułatwi i przyspieszy. W szczególności robienie na grubość.

Ktoś ma jakieś doświadczenie i może coś konkretnego polecić?


Na forum Hipologii  jedna z forumowiczek polecała szlifierki dremel
Robiłam raz szlifierką przód Wandalki. Byla zdziwiona, ale stała grzecznie. Natomiast gdy zabrałam sie za tył -po raz pierwszy w życiu dostaliśmy (ja i szlifierka) takiego strzała, że  polecieliśmy (ja, szlifierka, kabel i kontakt z kawałkiem ściany) kilka metrów  w przeciwnym kierunku, niz chciałabym 😜
Młodego nawet nie próbowałam. Cały problem w hałasie, jaki robi szlifierka. Poza tym jest super -szybko zbiera i trzeba uważać, żeby nie przedobrzyć.
Ale tego by koń stał przy szlifierce można naprawdę łatwo nauczyć 😉

Ja myślałam o tym by chociaż 4 konie które mam u siebie w stajni łącznie z Branką robić szlifierką. Ale jakoś wciąż się nei zdecydowałam na zakup :P
rzepka, a jakich tarcz używałaś?
Do odkurzania tyłka z brudu odkurzaczem (takim zwykłym) w zeszłym roku dość szybko się go udało przyzwyczaić więc chyba w moim wypadku warto spróbować.

Piszcie jaki sprzęt, jakie tarcze, na co uwagę zwrócić.
Kuba na kursie mówił o jakimś takim pstryczku co prąd odcina i się to pod noga ma, ktoś pamięta.

Rozważam szlifierkę bo nowy dobry tarnik i noże to już porównywalny wydatek. O cęgach też myślałam tylko się boję, że nie będę miała siły w ręku (uszkodzony nerw promieniowy w prawej ręce) żeby nimi operować.
Tarcza jest karbowana, taka "plisowana" -nie gładka.
Myślę, że u mojej Wandalki doszedł jeszcze  problem drgań szlifierki -a ona jest bardzo wrażliwa  z tyłami. Stąd bunt. Ale faktycznie - nauczyć stania przy szlifierce nie jest dużym wyzwaniem -jak koń w miarę poukładany intelektualnie 🤣
A szlifierkę kupiłam na stoisku w "Leclercu" -chyba za 25 zł. Szkoda szarpać sie na drogi zakup -najpierw trzeba sprawdzić, czy będzie pomocna 😉
Co!!! 25 zł!!!
No to już na 100% kupuję szlifierkę a nie nowy tarnik!

I swoją drogą  - ludzie co to się na tym świecie porobiło, że kawałek metalu (tarnik) droższy  i to ile od kawałka technologii i metalu (szlifierki).
To tak jakby taczka była droższa od samochodu...
rzepka, mówisz o takiej?
[img]http://img03.allegroimg.pl/photos/oryginal/27/62/32/43/2762324334[/img]
Ja miałam z dwa podejścia i niestety tarcza mi się nie sprawdziła, bo te kryształki odpadały od niej przy szlifowaniu i albo ja albo koń nimi obrywał - nie było to przyjemne.
Znajomy jakąś inną szlifował ale cena była tez dużo wyższa niż za taką listewkową tarczę.
blucha a ty robisz szlifierką?
nie , tarnik jest bardziej precyzyjny 🙂
Ro chyba kwestia wprawy. Na pewno przy bardzo przerośniętych kopytach wygodnie jest z grubsza zrobić szlifierką, a potem doprecyzować tarnikiem 🤣
za to długie pazury łatwiej jest obcęgami, bo tarnikiem można się zdrowo namachać 😉
za to długie pazury łatwiej jest obcęgami, bo tarnikiem można się zdrowo namachać 😉


Chyba, że się robi ślązaka z kopytami jak talerze i narastającym rogiem co miesiąc o grubości 2,5cm  😵 za diabła nie umiem ścisnąć cęgów.  W ogóle to dziwny przypadek, pazur gruby i mocno rozciągnięty ale nie toleruje skracania, po struganiu kulawy :/ 
Ja tak miałam z jednym fryzem i teraz mam z drugim - kopyta jak talerze, mega twardy róg i ogromny przyrost 😀 Ale na szczęście pomimo flar obydwa nigdy nie miały problemów z chodzeniem, nawet jak sie mocno ściany obrobiło.
ansc-  bo robiąc takie kopyta czyli szerokie talerze , z flarami ,  rozciągniętym pazurem i jeszcze na dodatek zamiast lini białej widzimy czarne rowy-rozpadliny , bardzo łatwo , niechcący zejść z wysokością ścian ponizej wysokości podeszwy ,
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się