naturalna pielęgnacja kopyt

dea - właśnie tak , dzięki 🙂 ja nie umiem tak ,,obrazowo,, opisać słowami 🙂
Dea jest w tym mistrzem, zawsze wiesz o co chodzi jak ona tłumaczy 🙂
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
15 grudnia 2010 07:29
Dea, jestes wielka! Dzieki za wskazówki. Teraz pozostaje mi pogadac z kowalem, mam nadzieje, że wexmie je pod uwage. Zastanawiam sie czy jest cos co moge sama porobic przy  kopytach.
dea   primum non nocere
15 grudnia 2010 08:14
Jesli znajdziesz kowala, który będzie umiał wyciągnąć wnioski z tego co napisałam, to gratulacje - jest godnym polecenia fachowcem - niestety szczerze wątpię 🙁
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
15 grudnia 2010 10:53
Własnie obawiam sie tego, czy moich uwag kowal nie odbierze  jako krytyki jego pracy i nie zostane z problemem sama. Chziałabym moc robić kopyta sama, ale mierze siły na zamiary. Duzo czytam, niestety wiele publikacji jest po angielsku i czesto bez słownika ani rusz. Moze na wiosne, jak ogarne się finansowo uda mi sie wybrac na kurs Larsa paolo do Kiekrza koło Poznania (bo to rzut beretem). Narazie musze jakoś obcykac temat z kowalem z nadzieją, ze nie zniechecę go do robienia mojej klaczki. Pozdrawiam
FortunaA Kursów o których piszesz już nie ma.
Co do kowali stosujących się do rad właściciele - dla mnie niemożliwe, mnie wydrwił jak mówiłam o kopytach. 🤔
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
15 grudnia 2010 10:58
Dea, mam jeszcze jedno małe pytanie, czy to co sie dzieje z przodami kopyt mojej klaczki nazwane jest po angielsku jako Navicular syndrome?


Tajnaa, jesteś pewna? Kurcze gdzies w necie znalazłam info, że jeszcze tej wiosny były. Jestem zrospaczona. A orientujesz sie czy gdzieś w północno zachodniej Polsce organizowane są takie kursy?



nie pisz posta pod postem, korzystaj z funkcji "edytuj".
Odpowiem za nią: Tajnaa jest pewna.

Na forum PNH mamy wątek-informator o kursach. Ubogi, bo ubogi, bo taka jest rzeczywistość, ale dokładamy sił, żeby był aktualny.

http://www.parelli-info.waw.pl/forum/viewthread.php?thread_id=1086
Wiwiana   szaman fanatyk
15 grudnia 2010 11:31
Wygrzebane z netu:

Artykuł o opuszczeniu kości kopytowej, zawiera obrazowe fotki 😉
dea   primum non nocere
15 grudnia 2010 12:24
FortunaA - navicular syndrome to syndrom trzeszczkowy. Póki co masz po prostu standardowo prowadzone przez kowala kopyta 😉 i raczej wszystko powinno być do wyprowadzenia. Koń nie kuleje, nie jest bardzo sztywny? Jeśli chcesz coś podpowiedzieć kowalowi, to moze lepiej poproś, żeby po prostu nie ruszał podeszwy (tak wiem, powie Ci ze musi i ze tylko trochę) - jesli uważasz go za otwartego, to możesz podrzucić mu artykuły do czytania:
Zrozumieć podeszwę
Poszukiwanie prawdy na temat syndromu trzeszczkowego
Koniec z chorobą linii białej
Te akurat są mojego ulubionego autora - Pete Rameya, człowiek ma dar gadania o kopytach do ludu w taki sposób, że czytasz to jak powieść - ale w tym dziale znajdziesz również inne ciekawe artykuły. Sama też możesz je poczytać, może Ci się nieco rozjaśni temat. Tylko ostrzegam - kopyta wciągają, od świadomości pewnych spraw nie ma powrotu i potem już tylko będziesz żałować, że się zainteresowałaś, bo będziesz widzieć więcej... a to rzadko przyjemny widok. Liczne koleżanki i nieliczni koledzy zapewne potwierdzą 😉

Kursów SANHCP nie będzie, bo Lars i Zuza Palo rozwiązali firmę. Są kursy w rancho stokrotka, które są chyba najbliższe temu tematowi.
Wciągają, wciągają - jak się człowiek wciągnie to więcje dłubie w kopytach niż jeździ, albo śnią mu się kopyta  🤔wirek:...
Mój nocny koszmar to nie ganiające mnie duchy ale widok puszki kopytowej schodzącej i widok kości pod tym wszystkim  😵
Dziewczyny pamiętacie filmik w zwolnionym tempie ukazujący konia w galopie lądującego od palca ? trwał kilka sekund, ma ktoś może link? nie potrafię znaleźć
Wiwiana   szaman fanatyk
15 grudnia 2010 14:08
Prosz... 😉

cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
15 grudnia 2010 14:22
ach... tak to jest z moim angielskim... zmylił mnie szkic kopyt, który znalazłam, gdzieś w necie - http://barefoothorse.com/barefoot_MoreTopics.html no i wyciagnełam zbyt daleko idące wnioski 😉 No, ale nic doopiero zaczynam w tym temacie więc błądze. Na szczeście sa takie osoby jak Dea, które wyprowadzą na właściwy tor myślowy.

A co do klaczy to faktycznie raczej nie porusza się jakos sztywno, czasem się potyka. Z reszta ostatnio mniej...Na początku, jak ją dostałam miała zaniedbane kopyta,  nie werkowane od prawie roku. Przody - palec za długi, kładące sie piętki i podwinięte ściany. Babka ze stajni, w której stała wyprowadziła  je troche na prostą (ona werkuje wg metody dr. Strasser), ale ze wzgledu na brak czasu nie grzebala w nich zbyt często- nie ma czasu nawet dla swoich koni. Teraz klaczka stoi u mnie i korzystam z usług kowala tradycyjnego. Młody facet, zrobił wrazenie otwartego, no ale metod dr.Strasser nie popierał, więc sie okaze na ile będzie otwarty na moje sugestie.
Tak sobie poczytałam o sztorcowych kopytach i nasunęło mi się parę pytań. Nasuwały mi się wcześniej - i pytania i wątpliwości, ale teraz to już całkiem... Otóż jeden z moich koni ma kopyto sztorcowe. Wykształciło/zrobiło się sztorcowe na skutek urazu tzn. złamania trzeszczek pęcinowych. Złamanie najpierw było zdiagnozowane jako zwichnięcie, na rtg czekałam z 3 miechy (kolejny wet jechał, umawiał się i ciągle coś im wypadało  :icon_mad🙂, trzeszczki zrosły się same - chaotycznie. Ja im nieco pomogłam sama wymyślając sobie, że są jednak złamane (improwizacja w postaci szyny kramera, naświetlań bioptronem i innych cudów-wianków o których nie napiszę, bo posądzicie mnie o czary  😉). Efekt - ruchomość stawu pęcinowego ok 5%, koń chodzi, biega, bryka - kulawizna widoczna - koń w ruchu jakby "na obcasie". Odciąża tą nogę więc kopyto rośnie, dodatkowo obciąża bardziej przód kopyta i jak na złość grzebie tą nogą przy jedzeniu. Kowal zawsze zostawiał mu piętki wg. zaleceń weta, ja je teraz piłuję (bo mi odbiło na dekiel  :cool🙂. Napewno dużą część funkcji przejęła druga noga - jest bardziej umięśniona, kopyto bardziej "rozchodzone". O dziwo w kopycie w chorej nodze mimo jego niesamowitej głębokości (rowków przystrzalkowych) strzałka pracuje, fakt kopyto nie jest idealne, ale też nie tragicznie zawężone. No i teraz tak - obniżam piętki robię dobrze dla kopyta, ale z drugiej strony dociążam staw pęcinowy i trzeszczki pęcinowe, które i tak w sumie nie działają. No i bądź tu mądry? W sumie koń sam sobie "ukształtował" to kopyto takie sztorcowe sposobem chodzenia po urazie, ale koń nie jest taki mądry. No i w sumie mam wątpliwości co dalej...już jestem zakręcona na maksa 🤔wirek:. Mam nadzieję, że nie zakręciłam za mocno i ktoś rozwieje moje wątpliwości - zapali światełko w ciemnych odmętach  🤣
Mogę zdradzić, że będzie organizowany kurs naturalnej pielęgnacji kopyt pod Lublinem, w maleńkiej kameralnej stajni. Wstępny termin to wakacje, więce danych już w krótce 😉

odpowiem na niezadane pytania:
-nie w mojej stajni
-nie ja organizuję
-jeszcze nie wiadomo kto będzie zaproszony, ale nikt od Strasser

wiarygodność informacji = 85%
Wiwiana, dzięki 🙂
Wiwiana   szaman fanatyk
16 grudnia 2010 09:07
Aien, znaczy w której stajni?  😉

Taki mały 🚫 :
Wygrzebane z netu:

Artykuł o opuszczeniu kości kopytowej, zawiera obrazowe fotki 😉


O fuck - widizcie kto (a raczej jaka jednostka) jest autorem:
Professor Christopher C. Pollitt. BVSc, PhD.
Australian Equine Laminitis Research Unit
School of Veterinary Science
Faculty of Natural Resources, Agriculture and Veterinary Science
The University of Queensland


.... oni tam mają Equine Laminitis Research Unit czyli jednostkę do badania kulawizny u koni!!! A w Poznaniu na akademii wiedzę szerzą panowie co są specjalistami od końskich nóg (i mają się za specjalistów min. od syndromu trzeszczkowego) są także specjalistami  od krowich żołądków, bobrzych czaszek i króliczych łapek... 😵 oczywiście wszystko równocześnie!

... a ja przeżywam, że weterynarze u nas w znacznej mierze są w opozycji do naturalnego werkowania. Czas się obudzić 🤦



.... oni tam mają Equine Laminitis Research Unit czyli jednostkę do badania kulawizny u koni!!!

nie kulawizny (lamnes) tylko ochwatu (laminitis)  👿

Żebyś wiedział/wiedziała jakie jeszcze badania finansuje tam Państwo ...

podobno prof.Pollitt ma 'zrobić' szczepionkę na ochwat...  😍
[quote author=A+A link=topic=1384.msg811126#msg811126 date=1292515578]

podobno prof.Pollitt ma 'zrobić' szczepionkę na ochwat...   😍
[/quote]

To ciekawe 🙂
Jeśli szczepionka, to oznacza, ze wyodrębnił czynnik chorobotwórczy - wiesz coś bliżej?
🙂
Nie lamnes tylko lameness  👿

A co do tej "szczepionki" to jestem nastawiona sceptycznie. 🙄 Jest zbyt wiele czynników które mogą prowadzić do wywołania ochwatu - to trochę jak stwierdzenie, że opracuje szczepionkę na raka. Szczepi się przeciw wirusom i bakteriom. Z mojej znikomej wiedzy wynika, że "ochwat" nie należy do chorób zakaźnych wywoływanych przez te czynniki...
[quote author=A+A link=topic=1384.msg811126#msg811126 date=1292515578]
.... oni tam mają Equine Laminitis Research Unit czyli jednostkę do badania kulawizny u koni!!!

nie kulawizny (lamnes) tylko ochwatu (laminitis)  👿

Żebyś wiedział/wiedziała jakie jeszcze badania finansuje tam Państwo ...

podobno prof.Pollitt ma 'zrobić' szczepionkę na ochwat...   😍
[/quote]
ło jezu racja- ale sią nie wczytałam ( WSTYD! :rozga🙂 tylko, że jest specjalna jednostka na uniwerku mnie rozwaliło..

Szczepionka - kto wie, może możliwa- coś jak dla ludzi przeciwko cukrzycy... (tej jeszcze tez nikt nie wymyślił)... może się nie opłaca.

Kiedyś czytałam gdzieś artykuł o tym dlaczego leki dla zwierząt i witaminy i preparaty są zazwyczaj bardziej skuteczne niż te dla ludzi- wniosek (mocno upraszczając) był taki, że na leczenie zwierza nikt nie ma kasy- zwierzę hodowlane, które choruje to w bilansie strata finansowa- a ludzi można tak leczyć latami, aby ich nie wyleczać i będą dalej życ i będą w pracy produktywni( bo muszą do niej chodzić) a i tak się im będzie kasę z portfela na suplementy i inne patenty wyciągać.
Znów off top... coś mnie naszło na jakieś poboczne myśli. Sorry.
dea   primum non nocere
16 grudnia 2010 16:32
Chris Pollitt to dosyć znany gość w naturalnokopytowym światku 😉 Podobnie jak Robert Bowker. Ten drugi sporo o krążeniu w kopycie pisał, bardzo ciekawe opracowania... Szczepionka na ochwat też mnie zaintrygowała - jaki miałby być jej mechanizm?

zielona_stajnia - w przypadkach wątpliwych pierwszą pomoc daje Ci podeszwa i wzrost/łamanie kopyta. Jeśli zostawiane wysoko piętki łamią się, albo w kątach wsporowych masz tonę proszku, to pewnie są za wysokie. Jesli musisz regularnie wycinać podeszwę w kątach, bo odrastają "w ciągu nocy", to pewnie tniesz za bardzo. Czasami kilka werkowań trzeba się "uprzeć przy swoim", bo można pomylić odrastanie z relaksacją (np. jesli koronka jest podepchnięta do góry w jakims miejscu, to jak je podpiłujemy, puszka się podprostuje i dosłownie po dniu możemy zobaczyć znowu wystającą ścianę w tym miejscu! podobnie moze być ze ścianami wsporowymi), ale jesli np. pół roku ciachamy, a kopyto odrasta jak "dzicz" - to pewnie jednak nie jest to dobry pomysł. Dobrze werkowane, zrównoważone kopyto powinno się "uspokoić". No a ostatecznie wypowiedziec sie powinien koń - ruchem. Jak chodzi? Lepiej mu na wyższych czy niższych piętkach? I w ogóle czemu zakładasz, że trzeszczki są niefunkcjonalne? OK, na RTG pewnie nigdy nie będą podręcznikowo wyglądać, ale organizm sobie potrafi niesamowite rzeczy skompensować i czasem funkcja JEST, chociaż wygląd jest zgoła nienormalny 😉 dlatego "zwyrodnialcy", tak końscy jak i ludzcy, słyszą: ruszać się, ruszać się! Bo ruch odtworzy i utrzyma funkcjonalność, jesli tylko się da, nawet mimo nieidealnej formy...

Na pewno bym kopyta na takiej nodze nie zmuszała na siłę do wyglądania "normalnie" - trzeba tej nogi i konia "posłuchać"... jak u każdego kulawca.
ad szczepionki na ochwat - ja też sądzę, że to nie jest możliwe, ale... może jest - zobaczymy  😜
Patrzę na podeszwę, patrzę dea  🙂. Więc tak - nic się nie proszkuje. Wydaje mi się, że lepiej mu się chodzi na niższych piętkach, ale wydaje mi się, że bardziej obniżać ich nie powinnam. Trzeszczki nie funkcjonują - tj. staw pęcinowy - koń chodzi swobodnie, nie jest to typowa kulawizna, ale staw pęcinowy się nie ugina, nie amortyzuje tzn. jest on jakby unieruchomiony w pozycji "stój" konia, mini -mini jest ruchomość. Żeby zobrazować problem załączam zdjęcia - noga czarna bez odmiany to ta chora. Na rtg widać trzeszczki, które powinny być hmmm jak dwie śliwki a są jak wielki kalafior 😉.
Edit: Jak się kapnę jak wrzucić fotę rtg z płytki na forum do też podrzucę - wiadąc jaki bajzel jest w trzeszczce
Ja sie pochwale moją nowo zbitą skrzyneczką na narzędzia, nareszcie mam wszystko w jednym miejscu i nie musze latać piętnaście razy do samochodu i szukać rzeczy które mi sie zapodziały 🙂 No i teraz mam już wszystko czyli cęgi, nowy tarnik, prawy i lewy nóż ( lewego za żadne pieniądze nie umiem używać  🤔wirek: ale sie nauczę) stojaczek na kopyta, drucianą szczotkę i prosty nóż do strzałek.

Oto dzieło mojego faceta 🙂





[quote author=gacek 🙂 link=topic=1384.msg811838#msg811838 date=1292544526]
Ja sie pochwale moją nowo zbitą skrzyneczką na narzędzia, nareszcie mam wszystko w jednym miejscu i nie musze latać piętnaście razy do samochodu i szukać rzeczy które mi sie zapodziały 🙂 No i teraz mam już wszystko czyli cęgi, nowy tarnik, prawy i lewy nóż ( lewego za żadne pieniądze nie umiem używać  🤔wirek: ale sie nauczę) stojaczek na kopyta, drucianą szczotkę i prosty nóż do strzałek. [/quote]
A gdzie osełka do noży ??? 🤬    I przegródka na maść do strzałek?  😀
Przegródka będzie tylko jeszcze nie wiem gdzie ( w węższej czy szerszej części ) a osełki używam takiej dużej widać ją koło niebieskiego noża, a maści są w stajni 🙂
Bardzo fajny pomysł 🙂 ja swoje narzędzia trzymam w mini skrzynce.. na narzędzia 🙂
Gacek - skarpetki są mistrzem pierwszego planu  😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się