naturalna pielęgnacja kopyt

Wczoraj byłam u mojej - wszystkie strzałki gnijące, szczególnie prawa tylna, na tyle gnijąca, że muszę maść upychać  😵
w pozostałych kopytach zgniliznę wycięłam na tyle ile się dało, umyłam manusanem i tyle. Konie rzadko wychodzą z boksów bo ciągle leje i wieje, Heroina dodatkowo jest taka brudaska, że wali gdzie popadnie i włazi nogami, robi witki słomy wokół nóg, moczy siano, wylewa wodę z poidła  😵 Po prostu walka z wiatrakami. Owsa dostaje po pół miarki rano i pół wieczorem. Linia biała się poprawiła ale strzałki to nasza pięta achillesowa. Najgorsze jest to, że nie mogę codziennie dojechać do stajni. Chcę wiosnę!
Co znaczy określenie " równomiernie rozciągnięta "?

Np. to:


mniej więcej to:



Zwłaszcza, że wcześniej pisałaś o pilnowaniu grubości - no właśnie czego?

Kiedy wcześniej pisałam o pilnowaniu grubości?

Wszak linii białej nie obrabiasz tarnikiem , raczej może chodzić o grubość ścian kopyta.

Oczywiście, że obrabiam jeśli zachodzi taka potrzeba.

I jak zrozumiałam należałoby pilnować jednakowej grubości ścian , czyli odległości linii do krawędzi, na całym obwodzie kopyta.

Tak się składa, że robienie na grubość było tu już wałkowane nie raz i nie dwa i nawet nie trzy. W teorii grubość ściany mierzymy od krawędzi podeszwy lub jak wolisz od wewnętrznej krawędzi linii białej.
Na pokazanych zdjęciach, zwłaszcza drugim , linia jest rozciągnięta, ale jednakowej szerokości na całym obwodzie  kopyta.
Przynajmniej na moje oko.
Na moje oko na pazurze jest najszersza.
guli, no to w takim razie zgadzasz się z tym, co pisałam. U tunridy biała linia jest za szeroka - rozciągnięta. Rozciągnięta - rozciągnięte, poluzowane listewki - sytuacja patologiczna - trzeba z tym walczyć.

tajnaa, masz rację, ale nie miałam lepszych zdjęć 😉.
Wcale nie zgadzam się 🙂
Może to sprawa precyzyjnego wyrażania swoich myśli, ale z zacytowanego przez mnie zdania i Twoich następnych postów wynika, że tarnikujesz linię białą , żeby ją wyrównać, a właściwie zmniejszyć szerokosć.
To co- władasz tarnik do środka kopyta i piłujesz? 😉

Tak na marginesie - przy równej linii , nie falistej - a różnej grubości ścian wcale nie powstają flary.
U nas niestety też w PP siadły listewki i LB się rozlazła na całym obwodzie, głównie na pazurze. Kopyto jak kapeć ale najlepiej chodzący od piętki  🤣
A było nieźle w lipcu:


październik  :/


😵

EDIT: Myślicie, że mogła mieć na to wpływ sianokiszonka, które wcześniej nigdy nie dostawała?  🤔
Nic ze sposobów werkowania ani pożywienia poza sianokiszonką się nie zmieniło.

Jedne raz wjechałam pilnikiem w linię białą obrabiając na grubość i się fajnie zwęziła ale koniowi to bardzo przeszkadzało, utykała.
guli, nie wkładam tarnika, zwariowałaś?
Mam inne urządzenie, ale nie mogę powiedzieć jakie, którym właśnie omijając ścianę, zmniejszam szerokość linii białej.

EOT.
Myślicie, że mogła mieć na to wpływ sianokiszonka, które wcześniej nigdy nie dostawała?  🤔
Nic ze sposobów werkowania ani pożywienia poza sianokiszonką się nie zmieniło.



Pewnie znowu będę odmieńcem, ale wg mnie to kopyto jest nieprawidłowo werkowane, czy strugane.
I nie jest to sprawa sianokiszonki, czy innego pożywienia- to moje zdanie.


Tak na marginesie.
Kuba ma grubsze zewnętrzne ściany w przednich kopytach w okolicy pazura.
Nie ma flar, żadnych  niepokojących objawów, linia biała ładna, równa na całym obwodzie.
I nie jestem pewna, czy powinnam  ściany tych  kopyt piłować na równą grubość.
guli, o to chodzi, że NIC nie zmieniłam w werkowaniu od września zeszłego roku. Ciągle robię to samo, więc to odpada.
Głównie winię żarcie /sianokiszonkę/ bo przecież to było nagłe zejście z trawy i nagła zmiana pokarmu, którego wcześniej w pysku nie miała.  🤔
To tak samo jakby człowiek jadł przez pół roku śledzie i nagle zmienił pokarm na np pomidory. Nie obeszło by się bez rewolucji. To samo dzieje się w każdym organizmie.

Guli zdjęcia kopyt Kuby prosimy  😅
dea   primum non nocere
24 listopada 2010 11:12
branka - brzmi jak Migdał, kiedy pierwszy raz go strugałam  😁 masakra, tam były ze 3 warstwy. Cholernie żałuję, ze w afekcie zupełnie zapomniałam o robieniu zdjęć. Na wierzchu ściany wsporowe leżące po całości, potem odchodzaca podeszwa, zespolona ze strzałką. W międzyczasie proszek, brud, krwiaki, wszystko. On ma "tendencję" do takiego wykładania sie ścian wsporowych i ich "rośnięcia jak głupie" - są bardzo grube i mocne. Im więcej strugam, tym bardziej zgadzam się z teorią, że ściany wsporowe "szaleją" (są mocne, grube i ani myślą "same się utrzymywac"😉 w kopycie patologicznym z listewkami zbyt słabymi, żeby utrzymac kość. Ściana puszki nie daje rady, to koń próbuje chodzić na wsporach. Czekam niecierpliwie dnia, kiedy przyjadę do Migdalińskiego, zobaczę że ściany wsporowe same się ukruszyły, a kopyto ma okrągły kształt i nie jest zacieśnione - tyle co skrócić ścianę i zaokraglić, do widzenia... ale na razie to należy mi się  🤬 bo nie byłam u niego od września  😕 jak nie ja chora, to któryś mój zwierzak wymaga intensywnej terapii  😕 już się boję co zobaczę w weekend.

Wracając do strzałek i cięcia - dziewczyny beztrosko radzące wycięcie do czystego ZAWSZE - czy zdajecie sobie sprawę, że czasem proces chorobowy moze dojśc do tworzywa? Poszukać fotek przekrojów kopyta? jestem pewna że takie widziałam. OK, trzeba wyciąc ile się da, ale nie zawsze się da od razu do żywego. Dlatego tniemy ile wydoli, moczymy w środkach opóźniających namnażanie bakterii, smarujemy, żeby dać organizmowi "handicapy" - żeby zdrowy wzrost przegonił postępujace "zjadanie" tkanki przez mikroby. Osobiście jestem przeciwniczką strugania do krwi tylko dlatego, że coś gnije/jest zagrzybiałe. Da się wyleczyć bez krwi. OK, trwa to może nieco dłużej, jets upierdliwe (jedno cyz dwa moczenia na pewno nie wystarczą) ale komfort zwierzaka w trakcie leczenia jest nieporównywalny.
guli, o to chodzi, że NIC nie zmieniłam w werkowaniu od września zeszłego roku.



I o to właśnie chodzi  😉
Co do zdjęć Kuby- musisz niestety uwierzyć w  moje słowa 😀
Albo czekać , aż przyjdzie mróz, śnieg i zniknie błoto.
p.s.
Kuba to okaz zdrowia, w przeciwieństwie do kuca, a może mylisz te dwa osobniki.
Wiem, ze kuc to nie kuba 😉


Wracając do strzałek i cięcia - dziewczyny beztrosko radzące wycięcie do czystego ZAWSZE -


Żeby nie było ja nie proponowałam zawsze, tylko w tym jednym przypadku ( ja sama strzałki prawie nie tykam tylko czyszczę i wkładam maść i mocze ) ale tutaj jest konkretny przypadek który jest już ( tak mi sie wydaje ) od roku taki sam i nie ma poprawy pomimo ciągłego leczenia. Myślę też, że nikt nie proponował cięcia do żywego ( przynajmniej nie ja a jak zostałam tak zrozumiana to gdzieś popełniłam błąd w interpretacji ). Ja bym jeszcze pogmerała w tej dziurce i zobaczyła jak daleko ona sięga ( bo może tam zaraz sie kończy ).

dea   primum non nocere
24 listopada 2010 12:00
Nikt nie proponował cięcia do żywego, ale padały propozycje, ze jesli jest chore, to trzeba wyciąć całe chore - dlatego napisałam (bo ktos moze tego nie wiedziec, nikogo tu nie atakuję i nie oskarżam), że "chore" może zachodzić na "żywe".

guli - flary to niekoniecznie wygięta ściana. Ściana moze być prosta, nie odgięta, a przy tym być oderwana. To też będzie flara, choć nie "zobaczysz" jej tak łatwo. Możesz ją zauważyć po:
zdjęciach rtg (większa odległośc wyrostka wyprostnego od koronki niż byc powinna - opadnięcie, większa odległość brzegu ściany od brzegu kości niz być powinna, czy wręcz rotacja, czyli większy od 0 kat między ścianą kości i ścianą puszki - Migdał miał wyraźną rotację widoczną na rtg, chociaż ściana była prosta!), niezgodności kątów (czyli niby ściana przednia ma dobry kąt, a jednak koronka jakby nazbyt poziomo idzie - to sugeruje, że cała ściana jest równomiernie oderwana). Linia biała tez może nam podpowiedzieć. Nie zawsze od razu wdaje się komplikacja bakteryjna ("choroba linii białej", postrzępienie, brązowa, czarna linia, farfocle). Czasem jest po prostu naciągnięta linia biała i nie jest to objaw zdrowia. Jeśli jeszcze jest identyczna na całym obwodzie kopyta to MOŻE to być kwestia osobnicza, ale jeśli tylko na pazurze, to juz zdecydowanie sygnał ostrzegawczy. Ściana na pazurze zestrugana na płasko ma prawo miec większą grubość, bo rośnie pod skosem. To jasne, ze powierzchnia skosu jest większa niż cięcia prostopadłego (któremu bliższa jest ściana przedkątna). Jednak ściana ucięta prostopadle do kierunku rośnięcia bedzie mieć taką samą grubość na całym obwodzie - w zdrowym kopycie.

Dodam jeszcze o Migdałku, zresztą np. o mojej rudej też: oba miały na wstępie ścianę prostą od koronki do ziemi. Siły się jakośtam równoważyły. Zaczęłam strugać, mocniej skracać pazur i wtedy dopiero (u rudej natychmiast i nieznacznie, u Migdała dopiero po kilku miesiącach ale za to jaki!) zaczął jechać słynny "kaczy dziób" - ściana mocniej "złapała się" kości. Zależy nam na tym, żeby to połączenie było jak najściślejsze, linia biała jak najwęższa, bo to zmniejsza odległość od czubka kości do czubka kopyta i przez to dźwignię działającą w momencie odbicia - ta dźwignia to odrywanie ściany, "wciąganie piętek pod kopyto", ale też np. obciążenie aparatu ścięgna i trzeszczek. Czasami zależy nam na dłuższej (np. u Akorda nie piłuję wcale pazura na grubośc, bo musi rozciagać przykurczone ścięgno), ale trzeba mieć świadomość, na co działamy.

Grubość ściany mierzy się razem z linią białą.
Rozmowy o rozciągniętej białej linii przez internet są dla mnie za skomplikowane, wiec się nie wtrące do waszej dyskusji 😉
Wydaje mi się natomiast, że ja robię inaczej na grubość niż większośc tutaj, ale może się mylę. w każdym razie na rozmowę o tym też musze mieć wenę i więcej sił 😉

dea - mam wrażenie jak piszesz o Migdale, że ten koń co wczoraj robiłam to taki sam typ. też w tyłach ściany wsporowe były tak wielkie, że przesłaniały część kopyta.  Ale ogólnie kopyta tak w ogóle poza wielką flarą i nagromadzonym martwym były szerokie i działające. Takiego konia szybko by sie przywróciło do porządku.

kotbury haha, widzisz, struganie wypacza umysł 🤣
dea   primum non nocere
24 listopada 2010 12:38
branka - on i tak szybko wraca do siebie, jak na taki stan. Nie dopisałam jeszcze, ze po drodze były warstwy solidnie przekrwione. No miazga  😀iabeł: Faktem jest, że poza epizodem wiosennej kulawizny natychmiast po pierwszym ostruganiu był "sound" - ruszył z piętki, przestał się potykać, zamulać, stękać i jęczeć. Już o tym pisałam sto tysięcy razy 😉 ale jego kopyto do ideału sporo jeszcze brakuje. Póki co strugam go niecały rok i naprawdę inny koń, chociaż jeszcze nie jest to kopyto, które chciałabym widzieć. Myślę, że po dwóch pełnych latach będzie bliski mojej wizji ideału 😉 Ściany wsporowe nadal ma "solidne".

Czekam niecierpliwie na Twój opis strugania na grubość 🙂 a mnie właśnie dopadają w tym temacie przemyślenia.... .... ... moze coś potestuję, moze się podzielę, kiedyś, o ile to się nie okaże ślepą uliczką 😉
.
Głównie winię żarcie /sianokiszonkę/ bo przecież to było nagłe zejście z trawy i nagła zmiana pokarmu, którego wcześniej w pysku nie miała.  🤔


Jesli chodzi o  stawianie diagnoz typu;  winne tylko jedzenie, to przypomnę Ci sprawę Tolka 🙁
Też pisałas, że pogorszyło się, bo jadł trawę, a potem pisałas coś zupełnie odmiennego.
Myślałam, że wyciągniesz wnioski.


A teraz napiszę dlaczego uważam, że pokazane kopyta są źle werkowane.

Jakis czas temu zapuściłam w podobny sposób tylne kopyta kucowe.
Miał je zawsze w miarę poprawne  , wymiseczkowane , więc skoncentrowałam sie tylko na przodach.
Gdy pewnego czystego dnia przyjrzałam się tylnym kopytom od spodu, to aż włos zjeżył mi się 😉
Podeszwa spłaszczyła się, wzdłuż rowka przystrzałkowego  wyrosła taka krawędź jak na zdjęciu.
Kopystką kruszyło się wkoło, na pazurze, w kątach, a ta twarda krawędź- ani rusz.
Wzięłam więc nóz i ruszyłam ją- pięknie wszystko odeszło  płatami -  podeszwa natychmiast wróciła do wcześniejszego miseczkowatego wyglądu.
Została wystająca strzałka - okazało się, że już odrywał się grot.
Po ścięciu nadmiaru - naprawde ładna, sprężysta.

Grzech zaniedbania i mogłam doprowadzic do gorszych zmian.
Chyba zresztą Branka opisywała podobne doświadczenia.
dea   primum non nocere
24 listopada 2010 12:44
Przywracanie nożem miseczkowatego wyglądu to akurat nic trudnego  😁 tylko nie wiem czego to dowodzi i co, oprócz ładnego wyglądu, w ten sposób uzyskujemy.
Tolek jadł trawę, witaminki /za pewne z dodatkiem owsa/ i biotynkę.
Mój koń ma miseczki, tyły nie są zapuszczone, tylko podłoże się zmieniło gdy przeszłysmy do innej stajni i stąd taka wybujała podeszwa -  w tyłach. Teraz zaczynają się kruszyć. Nic się nie dzieje złego poza tym JEDNYM PP kopytem, z którym zawsze był problem i widocznie potrzebuje więcej czasu. Skoro ganiamy po kamieniach, gruzie, żwirze i nic się nie dzieje, a koń smiga od piętki? to serio myślisz, że pogorszyłam się w werkowaniu?  🙄
Szczerze nie sądzę.
Nie wiem, czy pogorszyłaś się w werkowaniu, czy robisz jak umiesz 😉

Jeszcze jedna uwaga.
Gdy wykruszyłam już całą podeszwę, to wkoło strzałki było już czarno i ślisko.
Gdybym nie ruszała tego obszaru, to pewnie strzałki zaczęłyby gnić na potęgę, bo narosła twarda krawędź uniemożliwiała  dostęp powietrza i upośledzała jej pracę.

Dea- Ty naprawdę masz obsesję 🤔wirek:

Nigdy nikt nie wycinał kucowi miseczki 😲
W tylnych miał zawsze miskę, a przody płaskie.
Gdyby miał wycinaną podeszwę, to nie byłyby płaskie  😉

Ale od pewnego czasu nawet w przodach podeszwa kruszy się już na całości , rozwarstwienie znika , przetoka z ropnia nie utworzyła się.
I co najważniejsze- w tak dobrej kondycji kuc nie był od trzech lat .
Galop szetlanda z ogonem zadartym jak u araba- bezcenne 😀
I to z taką szybkościa, że na krótkim odcinku Kuba został w tyle 🤣
Chodzi pewnie po twardym , nawet szutrowego nie bardzo unika.

Oczywiście to stan  od pewnego czasu- jak będzie dalej- zobaczy się.
guli a i owszem, miałam moment kiedy się popsuło co nieco właśnie w tyłach, jak mój koń był długo nie robiony. Miałam też tak, że przez jakiś czas robiłam źle ściany wsporowe w przodach i mi się zaczęły mocno kłaść. Błędy niestety robię, jak pewnie każdy(i to w każdej dziedzinie, nie tylko kopytach). Grunt to szybko się zorientować, że robimy coś źle i to skorygować, zanim coś się konkretnie popsuje. I trzeba się umieć do błędów przyznać - inaczej nigdy w niczym nie będziemy dobrzy...

Natomiast dieta tez jest ważna i też może byc przyczyną pogorszenia(przez dietę rozumiem wszystko - czyli ile białek, ile cukrów, jakie mikroelementy koń je, zmiany paszy itp). Tak samo jak stres, jak brak ruchu, lub ruch po podłożu do którego koń nie jest przystosowany, choroba konia, leczenie go itd.
dea   primum non nocere
24 listopada 2010 13:06
guli, wrzuć proszę jakieś fotki porównawcze swoich koni, to może skorzystamy. Zupełnie serio mówię. Jeśli masz dużo błota, to zrób fotki tylko "z powietrza", zawsze coś widać 🙂
U mnie to jedno kopyto /słabsze/ najbardziej ucierpiało po zmianie diety.
Może w piątek czy jutro porobię fotki. Wrzucę i porównam. Strzałki na pewno gorsze.  🙁
Aha, tak w ogóle są kolejne terminy warsztatów w Stokrotce, jeden w styczniu, drugi w lutym.
To jak już się przyznajemy do błędów, to się przyznam do mojego.  😉
Nie mam sumienia obrabiać mu ścian na grubość bardziej niż obrabiam, bo:

- zmniejszyły mu się kopyta baardzo od czasu jak go robię. Każdy kto weźmie to kopyto w rękę mówi "Ojej...jakie małe kopyto". I mam jakiś taki wewnętrzny głupi opór, żeby zmniejszyć mu je jeszcze bardziej. Wiem, że powinnam, ale ...nie mogę się zmusić. Wiem, że to byłoby zdrowsze dla kopyta, gdybym pozwoliła linii białej być bardziej wąskiej (WIEM- i proszę mi tego nie tłumaczyć  😉), ale to jest takie trudne. Psychicznie trudne.

-Jest trudne, zwłaszcza gdy widzę, że kopyto działa. Kiedy strzałki są lepsze, zasuwa od piętki, łazi po kamiuchach i jakoś tak.....nie mam motywacji? Ma najlepsze kopyta ze wszystkich koni jakie znam. I jakoś tak....

Obrabiam na grubość tak, że NIE dochodzę do linii białej. Zostawiam wąski pasek ściany i robię na nim mustang rolla. I mam tę flarę w okolicach przedkątnych, tak bliżej pazura niż tyłu. A i tak ścinam tu duużo ściany na grubość, bo ściana w tym miejscu jest duużo grubsza niż w innych miejscach. Tam gdzie mam flary i szeroką linię białą, mam bardzo grube ściany. Zaś na samym pazurze linia biała nie jest za szeroka.

O ! I to jest mój błąd który robię w swoich kopytach i do którego przyznaję się bez bicia, jak na spowiedzi.  😉

Witam!
Poprzeglądałam sobie trochę fotek
w galerii Tajnej i jedyne co mi się rzuca w oczy
, to w każdym kopycie wyrośnięte ściany wsporowe.
W prawym przodzie rosną prosto w górę, nie ma szans, żeby,
przy takich ścianach strzałka mogła pracować, dlatego gnije.
W lewym przodzie leżą na podeszwie. Mogą zacząć ją ugniatać.
Miałam w stajni jednego konia z takimi ścianami i w pewnym momencie zaczął od nich kuleć.

tunrida  No i z tą flarą na przedkątnych musisz uważać, żeby ci się piętki nie położyły.
Co do oporów w robieniu mocniej pazura - kopyto będzie krótsze, ale jak ci się poszerzy, to trudno je będzie nazwać mniejszym 😉
Ja zaniedbuję kopyta Kuby, zwłaszcza tylne 🤔
I to głównie przez błoto i krótki dzień.
Ciągle po powodzi sierpniowej mam mokre łąki , pokryte w niektórych miejscach mazią , a wypasy u sąsiadów już zlikwidowałam.
A jeszcze gorzej wkoło stajni, pomijając betonowy krótki chodnik, na którym tylko kuc mieści się w całości.
Miałam  piękne trawniki , ale odkąd konie łażą swobodnie w nocy , to po trawie nie ma śladu, a wymieszały glinę kopytami równo 🙄
Kuba wyciąga kopyta ze plaskaniem, mnie czasem buty w nim zostają.
Kucowi to wsadzam kopytka do wiaderka z wodą, pomerdam nimi wodę - i czyste w miarę.
Gdybym to spróbowała z Kubą, to pewnie wiaderko wylądowałoby mi na głowie , a Kuba wskoczyłby na dach stajni 🤣
Nawet na wybiegu nie mogę nic robić, bo po nawet niewielkich opadach stoi woda na glinie.

Niedobry okres.
Dorcysia może to kwestia zdjęć, ściany poleciały nam - owszem ale nie są przerośnięte, skrupulatnie je wycinam dość głęboko. Strzałka mi rośnie jak na drożdżach ma oparcie do ziemi, czasem nawet za bardzo.  😉

EDIT:
Kwestia zdjęcia 🙂

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się