kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

Ja wpycham, to co mam zadać, do pyska na chama i podnoszę łeb na maksa do góry. Tak trzymam, aż przeżuje i połknie. Wbrew pozorom, nie potrzeba dużej siły. Nasze konie w miarę spokojne i  ta metoda skutkuje. Żeby z łbem nie uciekał na boki to można, ewentualnie, na 2 uwiązach.
A z ta łyżka cukru/ 500 kg konia to nie ma żadnego znaczenia. Bo przez takie "problemy" to ześwirujecie i popadniecie w paranoję
Ostatecznie podałam strzykawką bezpośrednio do pyska i tak jak pisze LSW, podniosłam głowę do góry, żeby nie wypluła. Niestety przebiegła z niej bestia i mimo różnych kombinacji wyczuwa cały czas lekarstwo. Tak czy inaczej dziękuje wszystkim za porady, na pewno się przydadzą w kwestii mniej wybrednych stworzeń 😉
Hej. Mam taką małą zagwozdkę. Otóż w kłusie koń ma isć tempem "energicznym" czy może być to kłus "powolny" ale luźny? Mój koń jak kłusuje w miarę powoli to jest nad nim kontrola, nie denerwuje się, wolty, wszystko ładnie. Jak zaczynam wymagać szybszego tempa to mu odpiernicza. Zaczyna kłaść uszy, od razu jest cały spięty. Nie wiem czy mam go zmuszać do tego szybszego chodu i żeby leciał spięty i jakoś go próbować rozluźnić, czy na razie wystarczy jak będę miała kontrolę w wolniejszym kłusie? Wiem że wolniejszy chód to również oznaka buntu, ale tak naprawdę to dopiero zaczynam trening z tym koniem, który jest starszy, ma różne szkółkowe przeżycia, generalnie jest mocno spięty i widać że jazda powoduje w nim stres. Przez wolniejszy chód chciałam mu pokazać że może chodzić w rozluźnieniu i że to moze być przyjemne, "bez ciągnięcia za ryj". robimy same podstawy, przejścia, wolty, zmiany kierunków.
wilann, masz jakiś filmik tego jak to wygląda? Bo jeśli koń się snuje, zad ma w innym miescie to taka "praca" pracą nie jest. Co na to twój trener/instruktor?
Moon   #kulistyzajebisty
13 kwietnia 2017 08:52
wilann, oznaką buntu to jest właśnie kulenie uszu i spinanie się, na Twoją chęć obudzenia śpiącego królewicza 😉
xxagaxx nie mam niestety, ale może uda mi się nagrać coś z lonży, ma wtedy takie samo tempo. Trenerka mówi że chodzi dobrze, właśnie że ma iść taki rozluźniony w tempie spacerowym, nie nakręcać się. Przynosi to poprawę, bo łatwiej mu się "wygiąć", nie idzie spięty jakby mu kija w tyłek ktoś wsadził, ale zastanowiły mnie sprzeczne opinie - to że jedna osoba mówi, że koń ma iść szybciej (też trener, wcześniejszy) a druga że ma chodzić wolniej.
Moon włanie takie mam poczucie, że on się buntuje na jakiekolwiek wymagania, ale przez to znów mam dylemat, czy poruszając się wolniej nie pozwalam jemu na dominację i na robienie tego co mu się podoba? 
wilann ale idzie wolno czy za wolno? Musisz wymuszać to tempo i trzymać, bo gaśnie, czy sam je sobie wybrał i potrafi je utrzymać bez wysiłku? Bo każdy koń ma swoje własne tempo, w którym jest mu wygodnie i w którym potrafi poprawnie pracować własnym ciałem - dla jednych koni szybsze, dla innych wolniejsze. Do tego naturalnego tempa będzie dążył, bo jest dla niego najwygodniejsze. Więc pytanie, czy idzie wolno, ale w rytmie i aktywnie, czy wlecze się rozwleczony jak lokomotywa z zadem w stajni.
Bunt na polecenie szybszego ruchu to inna sprawa. Tak samo buntuje się też pod innym jeźdźcem czy tylko tobie?
wilann pomijając powód wolniejszego tempa to i tak musisz być świadoma, że powinnaś mieć kontrolę nad chodami konia zatem tak czy inaczej, w kwestii szkoleniowej, warto to z koniem wypracować.
Murat-Gazon idzie równo, na woltach nawet ciasnych nie zwalnia. Natomiast jak go popędzam to wtedy nie może utrzymać rytmu i jest raz szybciej, raz wolniej, na wolcie miałby ochotę przejść do stępa, na jednej prostej pędzi jak szalony. Tak samo buntuje się pod innymi - tylko większe wymagania w kwestii tempa a już uszy w dół, prawie "warczy", ma tak widocznego "wku!@#" że aż mi go szkoda.
maluda czyli jeśli dobrze rozumiem jesteś jednak za tym żeby walczyć z tymi jego oporami?
willann to jak dla mnie on po prostu nie ma równowagi i jest mu niewygodnie. Kwestia do wypracowania, ale nic dziwnego, że broni się przed niewygodą. Zapewne łatwiej będzie popracować nad tym najpierw na lonży, skoro pod jeźdźcem mu trudno. Nie trzeba walczyć, tylko zachęcać do ruchu.
Przy czym zakładam, że jest zdrowy, ma dopasowany sprzęt, nie boli go grzbiet, ma prawidłowe kopyta i sprawdzone zęby, czyli problem wynika tylko z braku równowagi, a nie kwestii zdrowotnych.
Jeśli koń odmawia przyjęcia tempa proponowanego przez jeźdźca (w rozsądnym zakresie, rzecz jasna) to oznacza że może odmówić wszystkiego. Bycie koniem wierzchowym nie polega na tym, że koń robi co lubi a jeździec non stop "idzie na kopytko". Bycie koniem wierzchowym polega na otwartości na komunikację, w tym na język pomocy jeździeckich. Wierzchowiec Ma odpowiadać na pomoce. Lepiej, gorzej - ale ma odpowiadać. Inaczej to nie jest wierzchowiec, tylko koń, któremu człowiek siadł na grzbiecie.
Jednak wyprowadzenie ze stanu olewania pomocy i upartej odmowy żądanego ruchu nie jest łatwym zadaniem.

Murat-Gazon, tylko dla wielu koni najwygodniejsze tempo to "stój przy sianie" 🙂, dla wielu innych to "sp* do horyzontu, bo tak" 🙂 Wierzchowiec nie powinien sam sobie wybierać tempa. To człowiek ma zdecydować, wybierając tempo w danych warunkach optymalne. I sądzę, że o to pyta wilann: jakie tempo będzie optymalne w tych okolicznościach?

Tu warto przypomnieć prastarą zasadę: "Konia "ciut do przodu" jeździmy trochę wolniej, niż sam chciałby, a konia opieszałego - trochę szybciej".

edit: to takie tempo ma trzymać koń, to tempo zmodyfikowane przez jeźdźca. Tego ma się nauczyć wierzchowiec, to jest podstawa. Zaledwie A w jeździeckim alfabecie. Nie będzie tego - nic "dalej" nie będzie poprawne.

maluda czyli jeśli dobrze rozumiem jesteś jednak za tym żeby walczyć z tymi jego oporami?

Jeżeli zdrowie mu dopisuje i jego ospałość nie wynika z innych problemów to tak - jestem. Oczywiście na spokojnie bez niepotrzebnych nerwów.
halo oczywiście, ale jak sama napisałaś, "ma się nauczyć" - a ten nie umie i według mnie jego bunt wynika właśnie z tego, że nie umie i dlatego mu niewygodnie, więc się broni 😉
Nie piszę o tym, że tak ma zostać po wiek wieków, tylko o tym, że skoro ma się nauczyć, to trzeba mu dać taką możliwość i podejść do tego jak do nauki, a nie do przewalczenia buntów. Jakby umiał, a nie chciał - to co innego.
Moja też nie umie, tyle że w galopie - ale się uczymy. Powoli, cierpliwie i nie walcząc, tylko pokazując, że to fajne i jak to należy zrobić, żeby faktycznie było fajne.
Dziękuję Wam za rady, jestem trochę uspokojona. Koń zdrowiutki, zęby zrobione w styczniu, z siodłem mamy trochę problem (nie mogę powiedzieć że jest dobrze dopasowane ale i ciężko coś na niego znaleźć) ale jesteśmy pod stałą opieką fizjo, nie ma przeciwwskazań do jazdy (obolałe plecy itp). Bliżej mi do tego stwierdzenia, że nie umie, niż że buntuje się z powodu bólu. Na szczęście wcale mi nie przeszkadza jeżdżenie po woltach, mogę nic innego nie robić (nie zależy mi, żeby się nauczył "nagle", tylko żeby to robił dobrze), będę go trochę namawiała na szybsze tempo jak radzisz halo, ale nie będę teraz panikować że "musi koniecznie już szybciej bo tototototot...." może jak ja się rozluźnię to i jemu będzie łatwiej. 😉
Murat-Gazon, nie umieć to może 3-4 latek. I jest to rzecz tak elementarna, że przy ludzkiej stanowczości nauka trwa maks 3 dni.
Nauka, mówisz. Nauka jednak lepiej idzie w szkole niż na wagarach. A w szkole dzieciak musi usiąść w ławce czy tam w konkretnym kręgu. Usiąść i skupić się na zajęciach. Prosta odpowiedź na pomoce jest czymś takim.
5 lat uczenia siadania w ławce jest mocno nie halo.
Owszem, zaczyna się od łatwego, z galopem później.
Ale Po Pierwsze człowiek musi tego chcieć. Mieć jasność w temacie. Inaczej zaczyna się wieczne bujanie i chaos.
Wie, że o to jest Strasznie trudno. O taki kilk w głowie: O nie, kochany! To ty masz się zachowywać jak Ja chcę, a nie ja jak Ty sobie życzysz.
Każdy z nas znajduje mnóstwo wyjaśnień, zamiast podjąć trud Ogarnięcia. Szybkiego, bazowego ogarnięcia.
Wiem co mówię bo niejednokrotnie sama się bujałam. I to Nigdy nie przyniosło dobrych rezultatów. A postawienia sprawy jasno - Zawsze. I niemal natychmiast.

Gdy koń Nie Umie - to zdradza objawy dezorientacji, próbuje, myli się itd. Jeśli koń Odmawia i wyraźnie sygnalizuje bunt - to nie jest "nie umie". To jest Nie Chce.
nie umieć to może 3-4 latek.

Z tym się nie zgadzam. Moim zdaniem nie umie ten koń (czegokolwiek), którego tego nie nauczono / nie pokazano mu, jak to zrobić, niezależnie od jego wieku.

Gdy koń Nie Umie - to zdradza objawy dezorientacji, próbuje, myli się itd. Jeśli koń Odmawia i wyraźnie sygnalizuje bunt - to nie jest "nie umie". To jest Nie Chce.

To już dyskusja akademicka 😉 ale sądzę, że istnieje też kolejny etap nieumienia - "próbowałem coś zrobić, nie wyszło mi, było mi niewygodnie, to jest niefajne" ---> koń zapamiętuje niewygodę i odmawia kolejnych prób.
Tak, to jest "nie chce", ale spowodowane obawą przed niewygodą / bólem. A to jest bardzo zapamiętywalne dla koni i dla wielu stanowi powód do niepodejmowania dalszych prób i bronienia się przed nimi.
Oczywiście do przepracowania, ale trzeba brać pod uwagę możliwy taki właśnie powód niechęci.
Hmmm co do syropów to chyba z definicji zawierają cukier. Pamiętam nawet babcine przepisy na syrop określonej gęstości (nitka, piórko itp.). Bez cukru to sok będzie, koncentrat soku, ale nie syrop. Nie ma raczej sensu szukać czegoś takiego (syropu bez cukru), bo frustracja murowana. W aptekach mnostwo cukru sprzedają. Herbapol miał kiedyś syropy o fajnym składzie (cukier i owoc, np. malina), teraz to cukier, barwnik, aromat, aronia i ułamek procenta tego co na obrazku  😵

Fakt:
Syropy są gęstymi napojami, które powstają przez połączenie syropu cukrowego z musem owocowym, sokami owocowymi lub wyciągami roślinnymi.  Nie miałam pojęcia. Myślałam, że są różne metody zagęszczania.  🤬    Ja z domu opartego na kupnych produktach, może dlatego.  🙂



A z ta łyżka cukru/ 500 kg konia to nie ma żadnego znaczenia. Bo przez takie "problemy" to ześwirujecie i popadniecie w paranoję

Ja nie wpadam w paranoję i nie wydaje mi się, żebym miała ześwirować. Po prostu jeśli czegoś mogę unikać, to unikam. Nie jest to lek ratujący życie ani być albo nie być dla konia. Poza tym nikogo nie przekonuję, tylko piszę, co sama robię. I nie mówię, że ten, kto ma inny pogląd, świruje czy wpada w paranoję. 
Murat-Gazon, czy u koni, czy u ludzi Nigdy nie ma innej przyczyny oporu niż dyskomfort, faktyczny bądź spodziewany. Siedzenie w ławce też jest niefajne.

Zawsze też chodzi o to, że trzeba ze stanu x przejść w stan y. Trzeba albo... nie trzeba 🙂
Jak nie trzeba to spoko. Po co siedzieć w ławce?
Jak trzeba to metody prowadzące do transformacji mogą być różne, ale bez decydowanej woli takiej transformacji nic się nie uda.
I o tym piszę. Gdy jest taka wola - sposób się znajdzie.

Wszędzie, na okrągło (u siebie też, siebie też) widzę ludzi, którzy użerają się latami bo gdzieś tam zabrakło... determinacji. Nie desperackiej, ale zwyczajnej, konsekwentnej.

Trener czasem mawia: "Co to znaczy "nie da się"? Ugryź w ucho - a Wykonaj". I- just magic - nagle Się Da.

My tu nie mówimy o skomplikowanych, technicznych rzeczach, ani o niczym co wymaga dłuższego czasu adaptacji. Mówimy o podstawie podstaw: elementarnej reakcji na pomoce i trzymaniu tempa/rytmu. O jeździeckim A, nawet nie B czy C.

Dla każdego kto dłużej bawi się w te klocki to jest oczywiste, że to od nastawienia jeźdźca mocno zależy "performance" konia. Ten sam koń, nawet pod jeźdźcem mniej umiejętnym, ale bardziej zdecydowanym - będzie chodził lepiej.

Taka świadomość jest szczególnie ważna dla osób, które są "miękkie" z natury. Tych, które bardzo by chciały, żeby cały opór świata znikał na jeden uśmiech. Byłoby fajnie, ale ta planeta nie jest w ten sposób skonstruowana. Mamy do wyboru: albo będzie Komfortowo, albo Skutecznie. W tych biegunach optymalizuje się działania. Wyłączny komfort jest kontra-produktywny. A po "wydębieniu" czegoś - wkrótce ta rzecz (o ile dobra i rozsądna) staje się nowym komfortem. To jak zacząć biegać, czy coś. Jasne, że nie od razu maraton. Ale ruszyć d* trzeba.
W sumie nie wiem w jakim wątku spytać, więc daję tutaj.
Co zrobić z koniem, który dostaje siano z siatki, zawieszonej na wysokości jego barków, je z niej cały czas i mocno ją szarpie co powoduje, że jego mięsień oporu jest w przeokrutnym treningu? Dawałabym mu z ziemi siano, ale rozkopuje a potem stoi głodny, bo nie tknie tego co rozkopał... Siatka niżej? Tylko to zdolny egzemplarz i nie chciałabym kusić losu, żeby się w nią nie zaplątał..
Fokusowa, - jak siatka ma małe oczka, to nie powinien się zaplątać. Widziałam też torby na siano, może to byłaby bezpieczniejsza opcja do wieszania niżej? 🙂
Fokusowa, a slowfeeder? Coś jak na tym zdjęciu:

[img]http://www.paardenboxverhuur.nl/666_500_csupload_66681953.jpg?u=1167533259[/img]

Tylko w rozmiarze pasującym do boksu rzecz jasna. Można zrobić samemu, wystarczy odpowiedniej wielkości solidny pojemnik, krata bez ostrych krawędzi i sznurki z karabińczykami, żeby koń sprytnie kraty nie wyjął 😉

O tu widać o co chodzi:

[img]https://lh5.googleusercontent.com/-baDtgf8g1i8/UClAbs0NazI/AAAAAAAAD0g/ms9uAKtVyi4/s699/2012-08-13+19.51.15.jpg[/img]

Koń w to nogi nie wsadzi i nie będzie zadzierał głowy.  U nas w stajni większość koni ma DIY slowfeedery, są bezpiecznie i siano się tak nie marnuje 🙂
Pomysł kokosnuss jest dobry, ale trzeba mieć na uwadze, żeby częściej zwracać uwagę na zęby konia. Gdzieś mi mignął w Internetach egzemplarz, który był tak łakomy (w sensie "taki jestem biedny, nie karmią mnie" - przy masie ziemniaka, pomimo, że ziemniakiem nie był), że starł sobie zęby dość mocno o tą metalową kratkę slowfeedera. Wyglądał, jakby miał przerwę między "jedynkami", i na pewno nie było to dla niego ani przyjemne, ani dobre pod względem zdrowotnym i pobierania paszy. Też mam w planach zrobienie slowfeederów, aktualnie też z siatek karmię i mam to samo z mięśniami oporu u obu koni. :/
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
14 kwietnia 2017 13:31
U mnie siatki wiszą tak, że dolna krawędź jest tuż nad ziemią (jak jest pełna to wyzej wypada). Jeśli siatka jest cała, bez dziur i koń nadmiernie nie grzebie nogami przy jedzeniu, a sznurek do ściągania siatki jest zabezpieczony u góry, to bez przesady, nie ma w co się zaplątać.
Zembria właśnie zacznę chyba niżej wieszać, ale na maksa podciągniętą, żeby sznurek był w całości na kracie, w nie luźno powiewał. Mój to zdolniacha, nie grzebie nogami po siatce, ale potrafi naprawdę przyprawić człowieka o zamrożenie krwi w żyłach swoimi pomysłami..
Kokosnuss niestety ta opcja odpada, bo mój się kładzie co noc do spania, a boks mimo dużych rozmiarów to leżącego na płasko konia i takiego ogromnego pasnika nie pomieści 🙁
keirashara no tylko torba wytrzyma jakieś kilka godzin, no i nie jest tak pojemna jak siatka, oczka mam chyba 3.5x3.5 o ile dobrze pamiętam, bardziej się boję, że siatka duża i jak reszta siana jest to ona się robi dłuuuga i w to może się poplątać łapa.
taggi   łajza się ujeżdża w końcu
14 kwietnia 2017 16:04
Focusowa - a najprostsze rozwiązanie? Czyli zwyczajna krata/kosz na siano? Taki mocowany do ściany? Wygodny do pakowania, siano się nie pałęta pod nogami, koń sobie je i wszystko gra
taggi no ale na ziemi to pewnie noga w tym będzie, a wyżej to znowu to samo co jest aktualnie, czyli ćwiczenie nie tych mięśni..
Ja wiem, że ciężko w to uwierzyć, ale ten koń jest wyjątkowo zdolny, pod koniec zeszłego roku rozpruł mi się 3 cm od tętnicy szyjnej na długość dłoni (i dłoń również można było do rany wsadzić prawie całą) i na 3 warstwy szwów, łącznie 60... więc wolę nie prosić się o kłopoty  🙁
Ja widziałam kilka koni zaplatanych w siatki nisko powieszone. Trochę lepszym rozwiązaniem są siatki prostokątne, można je powiesić dużo niżej bez obawy ze kon wsadzi noge. Oczka tez są dużo mniejsze.
Potwierdzam, ja używam prostokątnych dla swoich dwóch hucułów. Jest więcej możliwości przymocowania, i mniej możliwości zaplątania się. Mam oczka 2,5X 2,5 z tego co pamiętam, siatka ma 90x60 cm chyba (tzn tyle miała jako nowa, już się zdążyła nieco rozciągnąć i popruć w paru miejscach). Wieszam tak, że napakowana jest tuż nad ziemią, jak wyjedzą, to prawie dołem leży na podłodze w boksie. Zaplątań nie było, a mam dwa egzemplarze, które nie przepuszczą okazji, żeby zrobić coś głupiego.  🙄
Mam taką busse siatkę oczka 3,5/3,5 i jak powiesiłam nisko to po 10 min koń zaczepił podkową o tą siatkę.
Też myślę jak rozwiązać ten problem, bo siano mam teraz moczone a w boksie trociny - a koń rozwleka na dzień dobry siano po boksie.
A kaszlak powinien jeść z poziomu ziemi najlepiej i nie wiem jak to rozwiązać 🙁
Wykorzystam zdjęcie z internetu, bo nie dorobiłam się własnego, ale mam taką siatkę i zawieszoną w podobny sposób (może nieco niżej):
[img]https://scontent.fwaw3-1.fna.fbcdn.net/v/t1.0-9/17309645_1743367129325786_4671847196801714_n.jpg?oh=4d65438d4bfee9a88005e9c7da4b417e&oe=59853392[/img]

Koń ani razu się nie zaplątał, nie ma w sumie o co.
Oczka są małe, kopyta na pewno nie włoży.

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się