Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
20 lutego 2016 10:19
Naturalnie, to X procent kobiet i dzieci powinno umierać przy porodzie. Bo natura tak to wymyśliła. Naturalnie powinno się nie ratować chorych dzieci- przecież w naturze by umarły. Naturalnie to rodzą kobiety w Afryce- i 1/3 umiera przy porodzie.
Zasłanianie się "naturą" to bajka.
Nic nie jest czarno-białe.  I nie wszystko, co "naturalne" jest zajebiste.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
20 lutego 2016 11:12
Ta bojowosc jest troche komiczna, a nienawisc do dziecka w brzuchu, bo (...) NO COMMENTS  🙄


Hm, też się trochę zszokowałam  🙄

Gienia, żyjecie?  :kwiatek:
[quote author=aszhar link=topic=74.msg2499646#msg2499646 date=1455962009]
Szczesliwa matka równa sie szczesliwe dziecko.

A ja nie cierpie tego stwierdzenia bo jest falszywe. Nieszczesliwa matka = nieszczesliwe dziecko, to jest prawda. 😉
[/quote]
Dla mnie to to samo.
Ja nie mowie tu o matce ktora swoje szczescie przedklada na szczescie dziecka ( nie wiem pije przy dziecku bo wtedy jest szczesliwa itd. )
Ja mowie o matkach ktore  potrafia sie realizowac a dopelnieniem jest macierzynstwo i wychowanie dziecka ( pomijam typ matki ktora jest szczesliwa bo oddaje sie w 100% dziecku).


No wiesz, odzywiac sie mozna tez np dozylnie, ale jednak robi sie to w wyjatkowych okolicznosciach. Droga wyjsciowa jest juz jednak jedna jedyna, tutaj natury juz nie oszukasz i nawet przy bolesnych hemoroidach nic nie zrobisz 😉

Nie chodzi o zaslanianie sie natura - bedac fizyczna istota przechodzimy przez procesy, ktore sa po prostu fizjologiczne i juz. Przechodzenie dziecka przez kanal rodny ma dla niego ogromne znaczenie, gdyby tak nie bylo to miednica i inne narzady bylyby tak elastyczne, ze nie byloby problemu.
Chodzi o uciekanie przed wlasna cielesnoscia i fizjologia - nie uniknie sie wszelkich niewygod i bolu, jasne, mozna je ograniczyc, ale wyeliminowac calkowicie sie nie da. Tego sie "czepiam".

I zgadzam sie, ze to jednak temat bardzo pominiety a powinien miec wysoka wage. Powinnysmy byc do tego duzo lepiej przygotowywane, miec wsparcie mentalne. Choc i tak mamy duzo lepiej, bo dostep do wiedzy jest, ale kazda kobieta powinna miec grupe wsparcia i to by bylo swietne, gdyby szkola rodzenia byla wlasnie takim "kregiem kobiet". A troche jest tak ze operuja sucho wykladanymi faktami i czesto strasza a nie uspokajaja przyszle matki (np w mojej szkole "karmienie piersia tak boli, ze az rozrywa w mozgu"  🙄 niezle zachecanie do kp 🙂 )
Nerechta, bardzo fajnie to ujelas.

Co do postu Isabell, ból pooperacyjny to podobno jeden z najgorszych rodzajów bólu i ból porodowy to przy tym pikus 😉 wiec wicie-rozumicie wiemy o sobie tyle ile nas sprawdzono. Jak człowiek cierpi, ale tak niezmiernie, to rożne moze mieć myśli i ja tego nie oceniam. Nie lubię tylko czegoś takiego, ze jak juz stwierdzamy ze macierzyństwo to nie tylko lukier, to juz trzeba od razu w druga stronę, lejmy dzieci, folgujmy sobie i w ogole i tak jesteśmy fajne babki. To my jesteśmy dorosłe, a dzieci to tylko dzieci i trzeba sie jakos starac byc lepszym rodzicem niż sie jest. Chyba ze złe zrozumiałam wymowę tego posta.

Aszhar, no ja sie domyślam ze większość osób tak to rozumie ale mimo wszystko denerwuje mnie ten brak precyzji. Tak samo wkurza mnie "prawda lezy pośrodku" co tez jest bzdura bo prawda lezy tam gdzie lezy 😉
Myślę, że ta dyskusja cc vs. pn. niewiele wnosi i nie wniesie bo każdy poród jest inny, do tego dochodzą zmienne w postaci personelu medycznego i regulaminów w konkretnym szpitalu i cała masa innych uwarunkowań, że jednoznaczne opowiedzenie się za jednym lub drugim byłoby totalnym wariactwem.

Sama rodziłam sn, w 7 miesiącu chociaż miałam wskazania do cc. Wszystko potoczyło się tak ekspresowo, że nie pomyślałam o cc. Martwiłam się tylko, że to zdecydowanie za wcześnie. Teraz jestem w ciąży i nie nastawiam się ani na cc ani na poród sn. Chociaż zgadzam się z opinią, że dla dziecka bezpieczniejsza jest cc (ze względu na niedotlenienie itp.).

Co do kp to walczyłam o to jak lwica przez 3 miesiące bo wiedziałam, że to najlepsze lekarstwo dla mojego wcześniaka. Nie wiem czy miałabym tyle sił gdyby dziecko było donoszone.

Podsumowując, myślę, że ciężarne forumowiczki przestały tu chwilowo wchodzić bo jednak lepiej optymistycznie myśleć, niż czytać statystyki i przypadki powikłań. Trzymam mocno kciuki za rodzące (obojętnie w jaki sposób) 🙂
Ja czytam i troche mnie cala dyskusja bawi
nadal  nie wiem o co chodzi z tymi spadkami ciśnienia po podpajęczynówkowym znieczuleniu, czy przy okazji wyciągania dziecka.
A natura, jakby miała to inaczej wymyślić, tak technicznie, to jedyna opcja. Pączkowanie, to byłoby coś, tylko chłop zbędny, ale z drugiej strony mogłaby być równość 🙂

idą piątki, iiiiiddddąąąąąą, iiiiddddddąąąąą i dojść  nie mogą  😵Bazylka jak tam w was w paszczy? 
dea   primum non nocere
20 lutego 2016 17:06
Tu jeszcze trochę naturalnych powikłań sn z Afryki 😉 Wrażliwszym odradzam klikanie.
Natura jest istotna i zawsze powinna być punktem odniesienia, ale trzeba pamiętać, że natura ma w głębokim poważaniu jednostki. Ważny jest efekt dla całej populacji. Dlatego z tysięcy kijanek przeżywa kilka, przy dobrych... deszczach. Mnie zależało na tej konkretnej kijance.
Słuszna obserwacja, że cc kiedyś i dziś to "trochę" inna bajka. Porównując moją ranę z wielkością córki - tak nagle i błyskawicznie to jej nie wyjęli 😉 Choć pewnie szybciej niż przeciętny sn.
Poszukam wieczorem o tych spadkach ciśnienia, bo to ciekawy temat. Na NCBI powinien być jakiś ślad takich badań.
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
20 lutego 2016 17:07
dea ja też nie jestem pewna czy u nas to tez nie była jakaś dziwna grypa. Mała jeszcze kaszle. Zwłaszcza w nocy. Ale od wczoraj nie ma temperatury. Tzn dziwna jest bo wczoraj w nocy zdarzały się i pomiary 35,8, dziś przeważnie 36,3. Osłabienie? W poniedziałek kolejna kontrola. Mam nadzieje że oskrzela już ok.
Jakieś wredne wirusisko. Strasznie długo trzyma. Ja już lepiej. Mój tata nadal biedny. Mili 8smy dzień w sumie. Choć sam kaszel pewnie jeszcze potrwa.

ale wiecie co hipnotyzuję ją bajkami na laptopie podczas podawania leków. Tzn ja hipnotyzuje .) a Tomek pakuje strzykawą leki do paszczy. Jakoś idzie. Co prawda wij wije się po łóżku i protestuje ale są sekundy "hipnozy" .) kiedy połyka lek.
dea   primum non nocere
20 lutego 2016 17:13
leosky u nas dziś minęły dwa tygodnie. 6 dni gorączki, potem kilka dni właśnie chłodniejsza była (36,2). Kataru już prawie nie ma, tylko na początku spaceru lecą gluty. Kilka razy dziennie kaszlnie i osłabiona - potrafiła na spacerze ponad kilometr przebiec, teraz się każe nosić/wozić. Ale po domu już zapinkala jak dawniej 🙂
Zdrówka życzymy!
nika 77- ostatnia wyłazi z takim przytupem że  😵trzymajmy się... w końcu wypijemy to wino  😁
zaczynam wietrzyć teorię spiskową i nie wiem, wyjdą szóstki?! albo te piątki zatrzymają się na czas jakiś.....
Robią taką rewolucję w szczęce, że współczuję Michałowi 🙁 wyraźnie zsunęły się mu zęby, pokazuje nawet, że ma dyskomfort nie tylko w miejscu wyrzynania.
nerechta, jasne, że ciężko Ci zrozumieć. Bo przypadków wstawiania praktycznie całego metalowego stawu u ciężarnej nie ma zbyt wielu. I jeśli nie przeżyłaś praktycznie bez leków czegoś, co inni przechodzą na morfinie - ciężko żebyś pojęła bezradność i ból kości przyrastającej tygodniami do metalu. Może jesteś bohaterem, który bez problemu to przetrwa - gratuluję. Ja bohaterem nie jestem. I jestem z siebie dumna, że nie brałam leków. Bo mogłam mieć w nosie, przyćpać, olać zalecenia, zaryzykować przedwczesny poród i rehabilitować się. A ograniczyłam się do kilkutygodniowej nienawiści (właściwie bardziej żalu i rozgoryczenia).

Jeszcze rok temu bym tego nie powiedziała. Ale teraz mogę. Bo zwyczajnie przestałam się przejmować tym, jak mnie inni ocenią. I widzę jak bardzo skrzywdzone są przez ocenianie moje koleżanki, jak próbują sprostać, jak udają, że wszystko jest super, jak nie mają odwagi powiedzieć, że coś jest nie tak. Może dlatego podchodzę do tematu mocno emocjonalnie, bo nienawidzę krzywdy ludzkiej, dzieci broni każdy, matek bronią nieliczni. Każdy wie co matka powinna, czego nie powinna. "Be good machine".

Zgoda na ciążę, poród i macierzyństwo nie ma nic wspólnego ze zgodą na cierpienie. U dentysty biorę znieczulenie zamiast czuć ból. Zgoda na zajście w ciążę nie jest jednoznaczna ze zgodą na poród naturalny.  I argument "nie każdy musi mieć dzieci", czy "jak nie chcesz rodzić to nie zachodź w ciążę" jest argumentem błędnym, bo wybór jest.
generalnie są jakieś dziwne tendencje do zupełnego braku poszanowania uczuć matki.
Matka ma realizować plan- donosić, urodzić sn, wykarmić piersią z rok, a potem...."Michałkowi przydałoby się rodzeństwo" i jazda, NIKT nie pyta, czy ta matka chce, czuje się na siłach, czy zdrowie jej pozwala ma jakiekolwiek wsparcie- w partnerze, w rodzinie itp. ....dziecku potrzebne jest rodzeństwo! i jazda, każda rozmowa z tymi niby najbliższymi tej matki, to pytanie czy już i atak - czemu jeszcze nie.
Gillian   four letter word
20 lutego 2016 19:38
Trochę mnie bawi to, że SN boli a CC już nie... 😀 ludzie, to jest operacja, brzuch cięty przez kilka warstw 😀 z tym, że po SN się wstaje i idzie a po cc... No też się idzie ale jakim kosztem 🙂
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
20 lutego 2016 19:40
Zależy od ciala- ja po 3h usiadłam, po 4 poszłam pod prysznic i wieczorem śmigałam z dzieckiem. Zero komplikacji.
ash   Sukces jest koloru blond....
20 lutego 2016 20:01
Zależy od ciala- ja po 3h usiadłam, po 4 poszłam pod prysznic i wieczorem śmiałam z dzieckiem. Zero komplikacji.

Ja wstałam po 8h, poszłam pod prysznic i zajęłam się dzieckiem 🙂
Przyjmowałam gości w odwiedziny i jeszcze fotografa przyjęłam na pierwszą sesje 🙂
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
20 lutego 2016 20:11
CC nie boli, bo jest w znieczuleniu  🤣 , a potem trochę szwy ciągną i może szczypać jak się człowiek zbyt szybko wyprostuje.
Kichanie po CC boli 😉

Znam dziewczyny po sn, które tak popękały, że goiły się 3 razy dłużej niż ja po cc, a poruszanie się było dla nich nie lada wyczynem (nie wspominając o czynnościach fizjologicznych), ale znam i takie, co śmigały po prawie tak jak przed i żądały obiadu. Nigdy nie wiesz, co się trafi w pakiecie, bo to ruletka.

W dzisiejszych czasach powikłania po planowanej cc można liczyć w promilach. Powikłania po nieplanowanych, ale wykonanych w odpowiednim czasie, to też niewielki odsetek. No ale jak personel czeka z cięciem 20 godzin i więcej w myśl zasady "ródź kobieto i niech się dzieje wola boża", to trudno się dziwić powikłaniom u dziecka i matki po takim hardkorowym maratonie.

Dla mnie pocięty brzuch jest naprawdę małą ceną za oszczędzenie sobie grzebania między nogami i wystawiania podwozia, no ale ja do badań ginekologicznych podchodzę, tak jak inni do wizyt u dentysty. Co kto lubi.
natknęłam się na fejsie na pytanie o plener po Komunii św., to coś na kształt zdjęć po ślubie?! o jaaa
.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
20 lutego 2016 20:38
Dla mnie z kolei cc to kilka dni bolu, ale takiego, ze chyba w 2 dobie w nocy wylam jak glupia, bo dziecko plakalo, a ja nie moglam sie ruszyc na milimetr. Jak mnie pionizowali to bylam pewna, ze mi flaki wypadna. Dopiero w 5 dobie zaczelam bardzo jako tako funkcjonowac, a tak prawie normalnie po 2 tygodniach.
Powiem Wam, ze jak pomysle o powtorce niebawem, to mnie blady strach ogarnia...
Mazia   wolność przede wszystkim
20 lutego 2016 20:43
[quote author=vill_18 link=topic=74.msg2499814#msg2499814 date=1455987142]
Ja czytam i troche mnie cala dyskusja bawi
[/quote]

a mnie nie bawi tylko martwi, szczególnie brak wiedzy w temacie
Jak w dzisiejszych czasach z wiedzą którą posiadamy można pisać że CC jest lepsza dla dziecka???
Gillian   four letter word
20 lutego 2016 20:45
ElMadziarra, nie rób ze mnie debila, ok?

nie miałam cc, miałam inną operację na jamie brzusznej i wstawanie to był jakiś horror. Miałam kołek w zębach i prawie go przegyzłam. Nie wiem jak w takim stanie zajmować się noworodkiem, pewnie jak hormony walną po łbie to sprawa wygląda inaczej.
Gillian, z opinii osoby operowanej na macicy i potem mającej dwukrotnie cesarkę wynika, że po CC goi się szybciej i mniej boleśnie niż po samej operacji.
Gilian spokojnie, każdy inaczej to znosi. Ja miałam o 12 w południe, wieczorem i w nocy miałam morfinę dzięki czemu zregenerowałam się śpiąc spokojnie, o 6 rano byłam pod prysznicem, szału nie było, ale bardziej dlatego, że miałam dla wygody cewnik, wenflony w obu rękach, ogromne osłabienie i zadanie umyć się nie mocząc opatrunku. O 10 rano zdjęto mi na własne moje życzenie wszelkie ustrojstwa i dostawałam po 2 apapy na 6 godzin i połowy nie zażyłam. Dzieckiem opiekowałam się sama, chodziłam bez jakiegoś bólu wielkiego, dyskomfortem były ciągnące szwy. Zniosłabym to lepiej gdybym nie miała nocy bóli krzyżowych przy których miałam ochotę gryźć flizy pod prysznicem. Zakładanie cewnika bolało mnie także dużo bardziej.

USG miałam bardzo dokładne, nie mam niczego z niczym zszytego, blizny prawie nie widać.
Brzydką mam za to zewnętrzną, bo mi się rozeszła, bo prowadziłam mało oszczędny tryb życia.

Znam za to, dziewczynę zszytą na dziesiątą stronę po sn, taką co miała rekonstrukcje odbytu po sn itp. Nie ma się co licytować
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
20 lutego 2016 20:58
figura, ale przecież po cc chodzi się na kontrolę i lekarz sprawdza jak się wszystko goi zewnątrz i wewnątrz. Mnie mój gin uświadomił, że po 2 cc mam masakrę w brzuchu i przy kolejnej ciąży mogłoby być nieciekawie. Choć nie odczuwam żadnego bólu, żadnego dyskomfortu.

Gillian, a zauważyłaś to:  🤣
Nie robiłam z Ciebie debila, tylko żartowałam. Taki joke.

Dla mnie cc to był zabieżek i tyle. Ból? Jaki kurna ból? Żeby nie napisać "co wy wiecie o bólu" 😉 (znów joke)
Trochę ciągnie, trochę szczypi, ale żeby twierdzić, że boli?

Ale nie ukrywam, że ja jestem hardkorem, bo mnie ostatnio kość skrobali bez znieczulenia i też nie mogę powiedzieć, żeby to było bolesne.

A może ja czucia nie mam?
Lotnaa   I'm lovin it! :)
20 lutego 2016 21:06
O fu*k! Mnie wlasnie lapie przeziebienie, i co za tym idzie pierwsze po porodzie kichanie. I wlasnie przydarzylo mi sie to, co - jak myslalam - zdarza sie pania na starosc  😲  😡  🙁 Załamka, czy cwiczenia moga tu jeszcze pomoc, czy juz pozamiatane?  😕

Edit. Czytam, że mogą pomóc. Oby  🙄
Lotnaa, cwiczenia dadza rade. Wzmacniaj miesnie Kegla.
Na razie jestes swiezo po porodzie wiec ta przypadlosc nie jest niczym dziwnym ( zdaza sie czesciej niz myslisz )
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
20 lutego 2016 21:17
Ćwiczenia dadzą radę. Nie martw się, bo to naprawdę nie jest rzadka przypadłość po porodzie,  tak jak aszhar napisała, tylko o tym się nie gada.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się