Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

A mnie lekarz przy drugiej ciąży ( po pierwszej zakończonej cc) nawet nie zapytał jak chcę rodzić. Zresztą ja nie chciałam drugiej cesarki. Więc też dziwią mnie te statystyki.
Filip być może urodziłby się sam, mimo "wysokiego prostego stania główki" ( szedł twarzą do przodu i do góry) ale tętno mu tak spadało że było to dla niego zbyt niebezpieczne. Dusił się. Co ciekawe, najparwdopodobniej odwrócił się tak podczas akcji porodowej. Mały szczur był,miał miejsce fikać koziołki.

Dzionka weź no ! Dziś piękny dzień na poród😉 no dobra wieczór 😉
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
19 lutego 2016 17:29
Muffinka ja też twierdzę że Mili od początku, w samym brzuszku, ruchliwy gad była, to też wpakowała się tą swoją ruchliwością w tarapaty babeczka przy porodzie. Teraz w domu nazywamy ją pendolino. Mały nicpoń  😉
dea   primum non nocere
19 lutego 2016 18:39
Różnicy nie ma bo z tego co wiem chodzi o chemię i np reakcję na nagły spadek ciśnienia i tętna.
Jasne, że może się to zdarzyć i przy sn. MOŻE.


Możesz rozwinąć ten nagły spadek ciśnienia i tętna? Z czego miałby wynikać? Chemia w moim przypadku to było znieczulenie podpajęczynówkowe, nie dochodzi do dziecka.
też nie wiem o co chodzi z chemią
.
ale my tu o dzieciach i powikłaniach, a nie o matkach pisałyśmy🙂
.
[quote author=RaDag link=topic=74.msg2499270#msg2499270 date=1455894069]
Różnicy nie ma bo z tego co wiem chodzi o chemię i np reakcję na nagły spadek ciśnienia i tętna.
Jasne, że może się to zdarzyć i przy sn. MOŻE.


Możesz rozwinąć ten nagły spadek ciśnienia i tętna? Z czego miałby wynikać? Chemia w moim przypadku to było znieczulenie podpajęczynówkowe, nie dochodzi do dziecka.

[/quote]

Nie mogę znaleźć tych tekstów.
Podpytam dokładniej.
dea   primum non nocere
19 lutego 2016 20:15
Byłabym wdzięczna  :kwiatek: bo pierwsze słyszę. A nie pamiętasz o co chodziło?
odzywam się ostatnio rzadko. Bo mam zdolne, mądre, rozwinięte ponad wiek, grzeczne i w pełni zdrowe dziecko. Dziecko z cesarki. Dziecko wyrośnięte na mleku z puszki. Dziecko przy którym się bluźni. Dziecko, które dostanie klapsa jak przegina. Dziecko, które jest wychowywane w sposób odbiegający od normalnego teraz pierdzenia na różowo z lukrem. Niepoprawnie politycznie. Więc jako rodzina z innego plakatu - nie mam tu za wiele do roboty. Ale czasem i mnie się przeleje.

Za mało się mówi o możliwych, negatywnych skutkach cesarskiego cięcia- ludzie są wygodni. Po co się męczyć,  jeszcze jak ma boleć...


Rilly? To jest tak nienaturalne, że ludzie NIE chcą cierpieć? NIE chcą się męczyć? NIE chcą, żeby ich bolało?

Co to ja jestem? Maszyna do rodzenia? Jestem CZŁOWIEKIEM. MAM PRAWO do tego, żeby mnie nie bolało. NIE MUSZĘ cierpieć, jeśli NIE CHCĘ. Wybieranie drogi BEZ cierpienia to zachowanie normalne. Czy w życiu też muszę chodzić na boso po szkle zamiast w butach, żeby być uznana za pełnoprawnego człowieka a nie wygodnicką larwę, co to by chciała kapcie?

Ja, z moim silnym charakterem, zaczęłam się łapać na tym, że TŁUMACZĘ się z mojego cc. Że czuję WSTYD. To co mają czuć kobiety słabsze?

Boli mnie każdy krok. Każde postawienie stopy na ziemii. Każde obciążenie stopy. Każdego dnia. Każdej godziny. BARDZO chciałabym się tak nie męczyć. BARDZO chciałabym, żeby mnie nie bolało. BARDZO chciałabym się nie męczyć. I z głębi mojej grubej dupy pier*olę ten "heroizm". Nienawidzę być traktowana jak niepełnosprawna, więc panuję nawet nad grymasami twarzy. Jeśli bym nie musiała tego znosić- OCZYWIŚCIE, że wybrałabym prostszą drogę. Bo ból zmienia człowieka. I wiem, że jeśli ktoś zmusiłby mnie do rodzenia naturalnie - nienawidziłabym mojego dziecka za to. Gdy waliłam pięścią w ścianę z bólu tak mocno, że krew spływała do łokcia a nie mogłam nic wziąć przez dziecko w brzuchu - nienawidziłam mojego dziecka za to. Nienawidziłam jej, gdy brzuch przeszkadzał mi w czołganiu się do kibla. Nienawidziłam, gdy zabroniono mi używać kul, bo upadek mógłby jej zrobić krzywdę. Nienawidziłam, gdy przestałam być czującym człowiekiem a poniżonym, zepsutym inkubatorem.

Nie miałam prawa tak czuć? Czy tylko nie mam prawa mówić o tym głośno? Ile kobiet decyduje się na cesarkę, bo nie chce cierpienia a potem musi się tłumaczyć? Nacierpiałam się w życiu, więcej nie muszę, a jeśli ktoś dałby mi wybór - wolałabym nie cierpieć wcale. Gdzie jest to "większe dobro", skoro dziecko zdrowe ale kobieta złamana?

W procesie zwanym "porodem" wbrew pozorom liczy się również matka.



No 😉 jestem człowiekiem opływającym miłością do świata, ale widzę co podobne "luźne refleksje o wygodnictwie" robią z moimi znajomymi kobietami i jak wielką krzywdę im robią. I ja się na to nie godzę.

dea   primum non nocere
19 lutego 2016 20:28
U mnie to nie było wygodnictwo, tylko obawa o dziecko. Mimo wszystko wierzę w to, że cesarki (poprawnie przeprowadzone, nie przez konowałów nożem kuchennym) są dla dzieci bezpieczniejsze. Dla matki - jedno i drugie to trochę loteria, a trochę kwestia tego jak się jej pomaga lub nie... Wiedząc jak wyglądają SN w "moim" szpitalu (z dupą do góry obligatoryjnie, bez znieczulenia) a jak CC (duże doświadczenie, bo sporo tną w tym szpitalu), jednak stwierdziłam, że CC jest dla nas obu bezpieczniejszą opcją.
Zero problemów dla mojego dziecka, żadnych oddechowych/krążeniowych historii. Nie skrzywdziłam jej cesarką.
Gdyby to była tylko kwestia bólu i ostrego wymęczenia się, to (ja akurat) nie miałabym wątpliwości i byłby SN. Niestety za dużo komplikacji po SN widziałam w życiu. Po CC - żadnej...

EDIT: nie pomogło mi, że masa ludzi usiłowała mi wmówić, że moje wątpliwości to bullshit i ZMUSIĆ do rodzenia SN. Stanęłam na głowie, żeby mieć wskazanie. Potwornie się bałam, że go nie uznają. Gdyby cesarka na życzenie była normą, być może urodziłabym SN - bo czułabym się bezpieczna, mając tę opcję. A tak, im bardziej mnie próbowano zmuszać, tym bardziej się panicznie bałam i wiedziałam, że tego nie chcę.
dea- to były amerykańskie opracowania na szerokiej grupie badanych jak magły spadek ciśnienia matki wpływa na dziecko w czasie porodu.
Widzisz- ja akurat mam i takie, i takie doświadczenia (opinie ludzi) i tym bardziej bezradna jestem wobec całkiem niedalekiej przyszłości i własnego zdania na ten temat 😉
dea   primum non nocere
19 lutego 2016 20:34
Nagły spadek ciśnienia matki - nacięcie i krwawienie?
Dzięki za te informacje, poszukam sobie, może coś wykopię. Raczej to już będzie teoria dla mnie tylko, ale może jeszcze kiedyś się przyda 😉
Isabelle, po raz nie wiem który z dużą przyjemnością czytam Twoje wpisy w tym wątku. Odnośnie wychowania dziecka i odnośnie szanowania samej siebie i swoich potrzeb. Współczuję Ci tylko tych wszystkich przejść.
dea, A o którym szpitalu mówisz? (I czy idziesz jutro na spacer? Jestem w Sopocie. 🙂 )
Ja się zdecydowałam na sn dopiero jak miałam pewność, że dostanę znieczulenie zzo (oczywiście jeśli nie było by za późno, za wcześnie, czy coś tam). Gdyby nie to, bardzo możliwe, że jednak bym się nie podjęła.
ash   Sukces jest koloru blond....
19 lutego 2016 20:58
Znowu ten sam temat wałkowany. Wyższość SN nad cc. 
Ile osób tyle opinii, dajmy spokój.

Rownież jestem za tym i bardzo bym chciała żeby kobieta miała wybór jak chce rodzic.
Moj prowadzący, ordynator powiedział ze jednak cc jest bezpieczniejsze dla dziecka, ale bez wskazań medycznych nie robi. Moja przyjaciółka bardzo go prosiła o cc bo sie zwyczajnie bała SN, odmówił. Poszła do Medicoveru na cc.
Ja przeszłam cały poród do rozwarcia 9cm bez znieczulenia. Nic miłego. Modliłam sie, żeby czas szybciej leciał i żeby mnie w końcu pokroili.
dea   primum non nocere
19 lutego 2016 21:02
Julie - Zaspa. Gdybym znalazła miejsce o takim stopniu referencyjności i podejściu do sn jak w Pucku albo Kartuzach (albo Swissmedzie), to też bym się wahała. A tak - cykor o dziecko, musiała być Zaspa... A Ty gdzie?
Jutro się jeszcze na dłuższy spacer nie nadajemy, malucha miała poważną grypę (mamy w okolicy AH1N1, prawdopodobnie to złapała) i jeszcze pokasłuje - a ja ją szanuję. To jej pierwsza infekcja, nie licząc jednego trzydniowego kataru z jedno-wieczorną gorączką 😉. Żałuję, ale może nastęnym razem się uda - daj znać 🙂 Ciekawa jestem jak by się forma biegająco-gadająca Grzdylli dogadała z przedszkolnym Gabrysiem 😀
No to następnym. Ja w Warszawie, w Bielańskim, który będę przeklinać do końca żywota mego. 🙂

ash, Temat wraca i będzie wracał  (tak jak temat karmienia piersią), bo o tym jest ten wątek. O ciąży, porodzie i niemowlętach głównie. 🙂
Myślę, że znaczna większość z nas się w 100% zgadza z tym, że kobieta powinna mieć wybór.
A o tym jakie są potencjalne wady i zalety różnych opcji porodu wręcz powinno się rozmawiać,  tylko bez ocen i osądów. Temat delikatny, więc trzeba rozmawiać delikatnie.
Zamelduję się tylko, że byliśmy w szpitalu na kontroli i mała nigdzie się nie wybiera - czekamy do poniedziałku co najmniej z wywoływaniem, bo wtedy będzie 8 dni po terminie. KTG, przepływy, wody, ruchy - wszystko perfect. Waży niecałe 3200 wg dzisiejszych pomiarów.
Wrócę jak urodzę, bo czytanie forów źle mi robi na dekiel - żałujcie, że nie widziałyście mojej dzisiejszej huśtawki 😁 Mam świętego i kochanego męża, który specjalnie dla mnie wziął na żądanie w nowej pracy tylko po to, żebyśmy spędzili miło dzień. Znosi moje humory, robi pyszne jedzonko, proponuje "rozrywki" i w ogóle kocham nad życie i podziwiam, bo sama ze sobą dziś nie mogłam wytrzymać 😉
Dobranoc, zamelduję jak mnie położą na wywoływanie!
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
19 lutego 2016 22:03
Dzionka relaksuj się i tyle.  Ja czekam z niecierpliwością na młodą  🏇
RaDag ale od czego ten spadek ciśnienia? Nie podali mi niczego prócz oksytocyny i znieczulenia w kręgosłup. Może to chodziło o cc w narkozie? Bardzo ciekawe.

a tak odnośnie komplikacji:
Matka:
CC- jedyne przypadki komplikacji po cc o jakich słyszałam ( nie badania, a zasłyszane) dla matki to przypadek Laguny (nieudolność lekarzy) oraz mój (kwestia sporna czy nieudolność lekarza czy zwyczajnie pech).
SN- slyszałam o dużo większej ilości komplikacji. Krwotoki, rozerwania, pęknięcia... szkoda by wymieniać, sporo tego.

Dziecko:
CC- szczerze mówiąc nie spotkałam się na żywo/internetowo z żadnym przypadkiem gdzie akurat ta metoda porodu zaszkodziła dziecku.
SN- no wszelakie podduszenia, połamania, zablokowania... analogicznie - potencjalnych komplikacji jest dużo w moim otoczeniu.

i należy mocno tu zaznaczyć, że jak poród trwa 20 godzin i kobieta ląduje awaryjnie na cc - to wszelkie problemy nie są winą cc a komplikacją sn, bo wynikły z tych 20 godzin a nie z samego faktu cc. Więc dla mnie to nic dziwnego, że kobiety wybierają CC. Zagrożeń związanych z cc jest zwyczajnie mniej w moim odczuciu. Mniej też jest korzyści. I to zależy tylko i wyłącznie od kobiety, czy chce podjąć ryzyko i rzucić monetą "bardzo dobrze-bardzo źle", czy woli wybrać rozwiązanie stabilniejsze, ale już bez drastycznych opcji w każdą stronę.

Kahlan, Jak mnie znasz to wiesz, że raczej nie jestem osobą wymagającą współczucia 😉 Natomiast znam matki, nawet z naszego forum, które przez takie gadanie... są bardzo skrzywdzone. Już sama kwestia porodu mocno podburzyła ich pewność siebie i wiarę we własne możliwości jako matki. "Jak mogę być dobrą matką, skoro jestem wygodnicką larwą, która tak się bała bólu przy sn, że wybrała cc? zawiodłam moje dziecko. Jestem beznadziejnym rodzicem". Kobietami targają emocje, które są bardzo mocne, i nie zawsze różowe. Ja mam odwagę powiedzieć "moje dziecko mnie wkurwia", bo wiem, że mam do tego prawo, natomiast kupa kobiet wstydzi się i boi takich emocji i odczuć, czują się winne, bo wmówiono im, że mają prawo czuć tylko opływanie w błogosławieństwo i radość.
Nasturcja-Renata   Moi trzej mężczyźni :)
20 lutego 2016 08:23
Isabelle cała prawda. Matki boja się głośno mówić, że jej dziecko ja denerwuje, że sobie nie radzi, że miała cc a potem karmiła mlekiem z puchy. Przecież to takie niepopularne  🙄
Ja miałam cc (jak już pisałam ze względu na ułożenie dziecka), potem po 2,5 miesiąca prób karmienia cyckiem poddałam się i przeszliśmy całkowicie na mm. Stwierdziłam, że skoro on się męczy (bo mało leci) a ja się frustruje, bo mało leci, to to nie ma najmniejszego sensu. I tez nie czuje się gorszą matką  😉

CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
20 lutego 2016 09:15
Podoba mi się stwierdzenie "pierdzenie lukrem na różowo" 😀
Może mam mylne wrażenie, ale wydaje mi się, że teraz panuje pogląd, że matka powinna poświęcić WSZYSTKO dla dziecka, myśleć tylko i wyłącznie o jego dobrze i robić wszystko, żeby dziecko było otoczone niesamowitym pokładem miłości, czułości, zrozumienia, psychoanalizy i konsekwencji(ale dalej z wieeeeeelką miłością!!!). Nie można na dziecko krzyknąć, nie można ukarać, w sumie nagrodzić też nie bardzo, trzeba czytać, kształcić się i kierować rozwojem dziecka. Wbrew pozorom wiele matek pisze, że jest zmęczonych, że ma dosyć, że je to dręczy- ALE MUSZĄ!!! Bo dobro dziecka!
Muszą? Chyba nasze matki nie poświęcały się aż tak, nie kierowały każdą płaszczyzną naszego rozwoju, nie widziały w każdym najmniejszym krzyku czy docince traumy z dzieciństwa- a czy my wyrosłyśmy na jakieś dziwne jednostki społeczne? Jest z nami coś nie tak? Jesteśmy nienormalne? Nie radzimy sobie? Chyba nie, a przynajmniej ja tego nie widzę. Mamy na forum masę świetnych, fajnych i konkretnych babeczek.
Dałam się w to wplątać. W tę magielnię, że MUSZĘ być perfekcyjną matką, muszę się skupiać tylko na dobrze dziecka, nie na sobie, a jeśli już na sobie- to z myślą o dziecku. Że powinnam kontrolować każdy, najmniejszy aspekt życia mojego dziecka- od zabawy, przez jedzenie aż do rozwoju, kontroli zachowania i ciągłego zwracania uwagi na jej odczucia, jej emocje i jej myśli.
Gdzieś tam prześwitują czasem głosy, że szczęśliwa matka to szczęśliwe dziecko. Że matka to też kobieta. I powinna myśleć o sobie. ALE DLA DOBRA DZIECKA!
I wariowałam. Po prostu wariowałam. Bo ja nie dałam rady. Pokonało mnie to. Nie umiem, no po prostu nie umiem poświęcić się dziecku w takim stopniu, w jakim oczekuje tego ode mnie świat i otoczenie. Bo to też moje życie. Nie tylko dziecka. Wraz z urodzeniem(nie, nie miałam operacji- ja URODZIŁAM przez cc) dziecka nie stałam się tylko i wyłącznie matką- ale dalej byłam i jestem człowiekiem. Więc w postawieniu wyboru "matka cierpiętnica = 100% zadowolenia dziecka" wybrałam jednak inne wyjście- moje dziecko jest trochę mniej zadowolone, trochę mniej liczę się z jego emocjami, mam mniej cierpliwości do jej wybryków i nie waham się zastosować kary i wygonić jej z pokoju jak urządza histerię bo nie dostała tego, co chciała. Ale za to ja pooowolutku odzyskuję(a przynajmniej próbuję) zdrowy rozsądek i siebie. A przynajmniej niektórzy z mojego otoczenia mnie ku temu namawiają.
Na obecną chwilę uważam, że ten cały pęd i oczekiwania całego świata na to, jaką matką kobieta powinna być- wpędziły mnie po prostu w stany depresyjne. Bo ja długo próbowałam temu sprostać.
Miejcie na uwadze, że to dopiero od jakiegoś czasu cc tak sie dobrze kończą. Kiedyś cc miało 100% śmiertelność matek. I chyba dzieci. Nie pamiętam, kiedyś o tym czytałam. A teraz leżę chora więc nawet niebardzo mi się chce szukać.
Tak przerzucać się argumentami można w nieskończoność. Zacytuję dr Raczyńskiego bo uważam, że ujął to w punkt "  Porodu naturalnego nie można gloryfikować ani stawiać w opozycji do cesarskiego cięcia – dodaje dr Raczyński. – Jest to sposób wymyślony przez naturę, bezpieczny, ale niedoskonały. Jest to po prostu kompromis pomiędzy bezpieczeństwem i zdrowiem matki i jej dziecka. Podobnie jak bezpieczna, ale niedoskonała jest cesarka, podczas której w niewielkim stopniu zwiększamy ryzyko dla matki, jednocześnie zmniejszając ryzyko dla płodu."

A wszystkim pierworódkom, które już łapią się za głowę i w porodzie SN widzą jedynie poważne powikłania lub śmierć proponuję poczytać też argumenty z drugiego punktu widzenia 🙂

http://www.rodzicpoludzku.pl/Wiedza-o-porodzie/Jak-najbezpieczniej-urodzic-dziecko-spojrzenie-na-wyniki-badan-naukowych.html
http://www.forumginekologiczne.pl/artykul/mozliwe-powiklania-po-cieciu-cesarskim-informacje-dla-pacjentek/4617.html
http://www.medonet.pl/magazyny/zdrowa-i-bezpieczna-ciaza---/porod-naturalny-czy-cesarka-,artykul,1590728.html
http://www.rodzicpoludzku.pl/Pozaszpitalne-miejsca-do-porodu/Porod-w-domu-jest-bezpieczny-wyniki-badania-kohortowego-obejmujacego-529-688-porody-kobiet-niskiego-ryzyka.html
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1027139,title,Dr-Grzegorz-Poludniewski-za-sto-lat-wszystkie-dzieci-beda-sie-rodzic-przez-cesarskie-ciecie,wid,16464468,wiadomosc.html?ticaid=11683b

Czytać można w nieskończoność. Według mnie największym problemem kobiet jest to, że są fizycznie i emocjonalnie nie przygotowane do porodów SN. Boją się panicznie bólu i fizjologii bo nie mają o nim pojęcia. Jedynie strasznie czarnymi historiami. Gdyby postawić na większą edukację w tym temacie, zapewnić bezproblemowy dostęp do ZZO na pewno sytuacja wyglądała by lepiej.
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
20 lutego 2016 09:52
No ja jestem wyrodna matka  😁

No niestety panuje taki pogląd,  że trzeba wszystko inne porzucić dla dobra dziecka.  Ale to i w mojej rodzinie ( na szczęście dalszej ) sa takie teorie. ..matka jest gdzieś tam na końcu bo tak było,  jest I być musi.  Ja się z tym nie zgadzam. .po przecież zadowolona matka = zadowolone dziecko  🙂

A co do cc cxy sn - tutaj nie ma o czym dyskutować. Zawsze był podział.  Tak samo ze szczepieniem. ..w tych sprawach powinien być wybór i tyle. 

Idrilla i jeszcze bym dodała o należytym wsparciu ze strony personelu. Jakby każda kobieta w trakcie porodu i po nim  była odpowiednio wspierana,  traktowana nie było by tez tych wszystkich historii o znieczulicy i tzw tasmowce. ...

Mojej siostry pasierbica  ( córka przyrodnia ) rodziła sn ale w USA,  mam pełną relacje z przebiegu,  łącznie z fotami i filmami z sali. Poród przebiegał książkowo,  lekarz i położna uśmiechnięci,  w tle relaksująca muzyka.  Moja siostra tylko w kącie płakała ze stresu hehe ale u niej to akurat normalne.  Dziewczyna miała znieczulenie bo chciała,  rodziła z uśmiechem na ustach.  Wszystko przebiegło szybko i sprawnie.  Nie ma żadnej traumy a wręcz wspomina poród bardzo miło. ...więc można. ... aha i nie było to prywatnie tylko w ramach ich ubezpieczenia.
CzarownicaSa, jest takie fajne stwierdzenie.
Szczesliwa matka równa sie szczesliwe dziecko.
I ja tego sie trzymam.
Realizuje sie jako czlowiek ( tak tak mam swoje zajecia swoje zainteresowania swoje zycie ) i realizuje sie jako matka ( nie, nie poświęcam dziecku 100% swojej uwagi)
Czy mam gorsze dni? O tak.
Wtedy dziecko zajmuje sie soba a na obiad serwuje mu frytki
spadek cisnienia - wydaje mi sie, ze raz poprzez leki dla matki, a dwa, ze dziecko przez cc wyciagane jest nagle i tez w pewnym sensie przechodzi do miejsca o innym cisnieniu wokol siebie, cialo nie jest jak przy sn stymulowane odpowiednimi naciskami (co jest BARDZO wazne, a pomijane totalnie!) i nie wychodzi stopniowo a nagle. Jest to dla niego wiekszy szok i nie ukrywajmy nie jest to naturalna droga rodzenia. Gdyby to bylo dla noworodkow, kazdego gatunku zreszta, obojetne to natura wymyslilaby latwiejszy sposob na "wydalenie" malucha.

We mnie kloci sie troche jednak ten wolny wybor z dobrem dziecka (pomijam sytuacje trudne czy patologiczne gdzie cc jest konieczne). I mozecie mnie zlinczowac, ale to co napisala Isabelle jest... nawet nie wiem, no nie potrafie tego opisac zeby bylo adekwatnie. "Co to ja jestem? Maszyna do rodzenia?" hmmm... nikt nikogo do ciazy nie zmusza, a jednak konsekwencja tej ciazy jest porod i juz. No nie da sie inaczej. I boli, jak wiele rzeczy w zyciu - mamy unerwione fizyczne cialo i nie zgadzac sie na to czy odbierac mu prawa dzialania jest po prostu naiwne. Porod nie trwa miesiacami, z reguly to bolesny jeden dzien i do tego mozna wesprzec sie lekami. Ta bojowosc jest troche komiczna, a nienawisc do dziecka w brzuchu, bo (...) NO COMMENTS  🙄

I zeby nie bylo, jestem za wolnym wyborem (popartym wiedza i SWIADOMA decyzja), mowieniem otwarcie, ze macierzystwo to nie jednorozce i rzyganie tecza i uwazam ze jako autonomiczne jednostki mamy prawo do wlasnego zycia poza dzieckiem i pozwolenia sobie na bycie nieidealna. Moze w podstawach sie z Isabelle zgadzamy, ale jednak calym tym postem (czy tez jego wydzwiekiem) jestem zniesmaczona.


edit:zeby nie bylo, moje dziecko tez czasem mnie wk..rwia 🙂

Dzią  :kwiatek:
Szczesliwa matka równa sie szczesliwe dziecko.

A ja nie cierpie tego stwierdzenia bo jest falszywe. Nieszczesliwa matka = nieszczesliwe dziecko, to jest prawda. 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się