wilczyk dobrze, że nic poważnego, a co zrobił? 😉
ekuss kucynka jest szałowa! 😍
A ja przeżyłam najbardziej stresujący dzień życia... Miałam zdawać na Siwej srebrną odznakę (konkretnie ujeżdżenie, a skoki na arabku) wszystko było dopięte na ostatni guzik. Byłam tak zestresowana, że już dwa dni z rzędu nie mogłam spać, a wczoraj to już wgl spałam tylko 3 godziny, o 5.40 się obudziłam i poczytałam trochę pytań i stwierdziłam, że konie wyszykuję sobie już, bo potem w stajni będzie tłum ludzi i się do myjki wgl nie dopcham. I tak zrobiłam o 9 konie były gotowe, a egzamin miał rozpocząć się o 11. Było bardzo dużo osób, więc teoria skończyła się dopiero koło 14, ja wchodzę do stajni i patrzę a Siwa leży, no to się trochę powściekałam, że będę musiała ją czyścić drugi raz, ale coś zaczęło mi to nie wyraźnie wyglądać, bo wstała, ale potem zaraz znów się położyła i była taka apatyczna, potem znów to samo, i od razu mi w głowie zaświtało kolka! Ona niestety ma tendencje do kolkowania, ale ostatnią miała 1,5 roku temu... Byłam przerażona, bo kompletnie nie wiedziałam jak postępuje się z kolkującą klaczą ze źrebakiem, ale poszła na lonżę i dostała zastrzyk i tak bardzo się o nią martwiłam i nagle przychodzi trenerka i szef, że mam zdawać na innym koniu. Nie chciałam, bo wiedziałam, jak ten koń chodzi i byłam pewna, że sobie nie poradzę, bo Ruda jest niestety bardzo nie wygodna i ja z moimi problemami, żeby usiąść na prawie nie wybijającej Siwej byłam już pogodzona z porażką, a poza tym, jak kiedyś dawno jeździłam na niej ten układ to notorycznie zmieniała mi nogi w kontrgalopach, niestety to się potwierdziło i na rozprężalni na 6 kontrgalopów wyszło mi dwa. No i wjechałam na czworobok prawie płacząca, bo ciągle martwiłam się o Siwą, którą zajmował się dzielnie mój tato. No i cudem zdałam! Kontrgalopy wyszły, kłusy dodane i skrócone wyszły i zatrzymania też w miarę, najgorzej było z galopem w którym nie mogłam wgl usiąść, ale żucie z ręki było kapitalne, więc zdałam! No i wjeżdżając na czworobok tylko usłyszałam, od taty, że coś u Siwej ruszyło, więc jak sędzia powiedział, że zdałam to nie wytrzymałam napięcia i normalnie się na tym czworoboku rozryczałam (a że ja płaczliwa jestem bardzo, no to tak wyszło). Był to dla mnie chyba najcięższy dzień. Do Siwej przyjechał doktor, przestawiona została do boksu obok małego i Escado chodzi do niej co 2-3 godzinki na mleczko, czuje się już lepiej, załatwiła się, ale ile nerwów przy tym było to nasze... Skoki zdane, w tempie światła jak zwykle, ale zdane, także mimo tego wszystkiego co się zdarzyło, mimo stresu związanego z Siwą, mimo tego że jechałam na kobyłce która jest świetnie wyszkolona ujeżdżeniowo, ale swoje za uszami też ma, to udało się i Magia uratowała mój egzamin, a pan doktor Eneidzię. Teraz całą noc trzebabyło do niej chodzić i zabierać na lonżę i przyprowadzać małego. Czuje się lepiej, załatwiła się i mam nadzieję, że będzie już tylko lepiej.
Najbardziej żałuję tego, że gdy Eneida zaczęła być moja to obiecałam jej, że to na niej pojadę srebro, a niestety się nie udało, ale najważniejsze, że odkryłam kolkę szybko i reakcja była natychmiastowa. Chciałabym się dowiedzieć tylko na ile byśmy pojechały razem ten układ, bo bardzo mi na tym zależało.
Przepraszam, ale musiałam się gdzieś wyżalić i już znikam...
Proszę tylko o kciuki za Siwą!
I dwa zdjęcia tylko i znikam (jakoś halowa ;/ ) :
Ruda z początków żucia chyba:
Haron z 5:
Generalnie nikomu nie życzę jechania czworoboku w takim stresie i nerwach.