brzask84

Konto zarejstrowane: 27 stycznia 2014

Najnowsze posty użytkownika:

niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 01 lutego 2014 o 22:00
Masc nie jest najwazniejsza ale juz dawno bralam pod uwage ze raczej jej nie pomaga a jedynie moze powodowac problemy w odnalezieniu sie w stadzie gdzie jest jedynym  siwkiem. Mysle ze jak kon ma silny charakter to bez znaczenia jakiej masci a da sobie rade i wywalczy pozycje. Natomiast takie slabeusze jak Mewa raz odtracone nie beda walczyc tylko po kopniaku pojda tkac do kata :-\ poza tym moja kobyla irytuje nawet swoje male stado emerytow. Chwile stoja razem, wszyscy spokojni a ona zaczyna czasami tkac blisko innego konia. Ten stoi chwile dwie po czym ja odgania kladac uszy po sobie. Szczerze troche im sie nie dziwie. Mnie ten jej ciagly niepokoj tez juz wykancza i czasami mam ochote uciec.. Jutro postaram sie cos uchwycic i po weekendzie wrzucic dla zobrazowania. Ps. Nie jest tez tak ze stoi tylko sama. Czasami stoi razem z konmi i wszystko jest ok. Natomiast dolaczenie jej do obcego stada byloby sporym ryzykiem. Na domiar zlego najprawdopodobniej zmiana stajni po 7 latach bedzie nieunikniona w najblizszym czasie wiec bedzie dym :-( na razie jezdze i szukam ale slask jest porazka i nie wiem gdzie sie podziejemy. Prawda jest tez taka ze takiego swira po piersze nie kazdy pensjonat przyjmie, po drugie boje sie jak damy sobie rade. Jesli znacie jakies osrodki w okolicach Sosnowca gdzie warunki bylyby odpowiednie to priv prosze. Ja szukam i na razie nic godnego uwagi..
niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 30 stycznia 2014 o 15:26
"z naszego doświadczenia wynika, że stosunkowo często widuje się konie u których miotanie się w boksie z powodu karmienia albo wyjścia innych koni jest wytworzone przez człowieka, przez nagradzanie
koń grzebie nogą-to trzeba go pogłaskać, wścieka się bo został sam-to trzeba wyprowadzić itd
takie konie stosunkowo łatwo wyleczyć bo to jest narów wg mnie..."
no właśnie z wyplewieniem takiego narowu wcale nie jest tak łatwo...o ile to narów..
stojąc 2 metry od boksu Kobyła wariuje jak dzika ( zdarza sie tez że ma taki wyluzowany dzień, że czeka grzecznie przy żłobie) natomiast wystarczy, że wejdę do niej i czekamy razem to już spokoj bo wie, ze przy mnie jej tkać nie wolno ani rzucac się. Jeśli próbuje się zacząc bujać wystarczy że na nią spojrzę i sie podporzadkowuje wiedząc doskonale, ze robi źle. Ale wystarczy ze wyjdę za drzwiczki i jazda. Więc wracam i spokój. I tak możemy się "gonić". Więc rozwiązaniem byłoby zamieszkanie z nia w boksie : ) wtedy ani by nie atakowała, ani nie tkała, ani sie nie gryzła.
ps. czesto wścieka się jak widzi że wyjeżdżam, jakby pokazywała swoje niezadowolenie. Dlatego tak cały czas sie zastanawiam czy aby faktycznie to wszystko bardziej pod autyzm, esms nie podciagnać niz pod wrzody.
Choć podobno ponad 90% koni po torach jest owrzodzonych... więc jakby nie patrzeć spore prawdopodobieństwo wrzodów jest, jeszcze przy takim temperamencie. Z tym że niekoniecznie ma to w ogole związek z tymi dziwnymi zachowaniami.
niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 30 stycznia 2014 o 15:06
też jestem ciekawa...
niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 30 stycznia 2014 o 14:44
ok tak czy inaczej porozmawiam z Kalinowskim lub Golonką o tym badaniu... dla świętego spokoju. Orientujecie się jaka może być cena?
niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 30 stycznia 2014 o 14:41
właśnie czytam....
i gdzie nie patrzę na objawy to:
Objawy
Objawy kliniczne u źrebiąt:

słaba kondycja - u Mewy kondycja OK
matowy włos - u niej mimo że siwek ale widać wręcz "jabłuszka"
podwyższona temperatura - tego obecnie nie wiem, to pewnie zalezy tez od stanu owrzodzenia, ale zawsze temp. była OK
biegunka - czasami miewa (zawsze zazwyczaj wiazałam to ze stresem...)
częste leżenie na grzbiecie - nigdy nie zaobserwowano
nadmierne ślinienie, zgrzytanie zębami - nigdy nie wystąpiło

U koni dorosłych:
apatia - odpada
utrata masy ciała - jest wręcz przy kości...
słaba kondycja, gorsze osiągnięcia sportowe - świetna kondycja, chęć ruchu, ciężko kobyłę zmęczyć
biegunka lub zaparcia - brak zaparć, czasem biegunki
częste kolki, zwłaszcza po karmieniu - jedyna kolka w klinice podczas leczenia chorego oka, powiązana najprawdopodobniej z podawaniem niesamowitej ilości leków
odbijanie gazów - ?
zmniejszony lub wybredny apetyt - ok, jest wybredna, ale rozpieszczona, obecnie jedzenie zostanie ukrócone więc pewnie się to zmieni
niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 30 stycznia 2014 o 14:29
powiedzcie mi, czy orientujecie się gdzie można najbliżej na śląsku wykonać te badania pod kątem wrzodów? Rozumiem, ze nie ma możliwości wykonania takiej diagnozy na stajni tylko trzeba konia przewozić do kliniki?
niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 30 stycznia 2014 o 13:35
damarina
zrobię obecnie tak: miesiąc z ołówkiem w rece będe pilnowała jej diety, która będzie bardzo uboga w energię. Przyszedł już Relax Me, od dzisiaj będzie go dostawać. Jeśli powoli nie zacznie nic iść ku dobremu zrobię badania w kierunku wrzodów.
Zastanawiam się czy jeszcze sama agresja nie jest mimo wszystko spowodowana tym, ze kiedyś koń przejawiał jedynie objawy lęku przed otoczeniem. Teraz kobyła ma 10 lat, czuje się jakby nie patrzeć pewniej, a ja ciągle pracuję nad tym aby stawała sie odważniejsza w rożnych sytuacjach.  Niestety ona bardzo szybko się uczy. NIe tylko dobrych zachowań ale i złych. Kopać i gryźć siebie zaczyna w 80% przed kolacją jak obserwuje pobudzenie innych koni. Inne sie złoszczą to ona też tylko oczywiscie jak na nia przystalo wszystko musi robić ze swoją ekspresją. Pamietam moment jakieś 2 lata temu jak wjechała kolacja a ona skulila pierwszy raz uszy w zyciu po sobie. I wtedy szczerze to się bardzo ucieszyłam... nie mowię, że dostała pochwałę, ale pamiętam, że pomyślałam o tym pozytywnie,żę wreszcie koń zaczyna sie zachowywać jak koń. A nie że wjeżdża taczka a ona się boi. Wiecie tak jak matka, że wreszcie dziecko tez potrafi tupnąć a nie tylko chować się pod spudnicę. I chyba właśnie od wtedy powoli zaczęła się zmieniać. Coraz odważniej zaczęła pokazywać zniecierpliwienie. Póżniej w innych sytuacjach. Jakis koń kopnął w ściankę, to miała juz odwagę "odkopać". Któryś chwycił za kratę, to ona przeciez też tak potrafi. Tylko że koledzy pokazali jej namiastkę, którą ona zmiksowała i teraz właśnie wybucha wszystkim co potrafi. Ale to tak jak na nia czasami wsiadam kiedy pisałam, że kobyła jakby wyprzedza moje myśli i nim ja o tym pomyślę to już się obniża, już ciągiem by chciała itd. Można siąść zamknąc oczy a ona wykona balet z różnymi figurami nastawiając tylko uszy czy dobrze i kiedy ta pochwała. Staram sie do tego nie dopuszczac wiec od razu muszę myślec szybciej niz ona ale ciężko czasami : )  Takie teraz moje luźne spostrzezenie ...
niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 30 stycznia 2014 o 12:43
damarina dlatego gdzieś wyżej napisałam, że pewne nauki bardziej zmieniły w pewnym momencie mnie samą niż konia. Przez te lata stałam się zupełnie innym człowiekiem, co przekłada się na codzienne czynności czy to w domu czy w pracy. Kiedyś wybuchowa, dziś nie wiem co mogłoby mnie wyprowadzić z równowagi. Spokój i opanowanie. To podstawa. Myślenie i skupienie, brak działania pod wpływem impulsu i emocji. Totalna stabilność i wewnętrzne wyciszenie. Zajęcia z Jogi. Tutaj nie wystarczył stick, halterek i lektura Marka Rashida. A praca z trenerem ujeżdżenia była odległym marzeniem. Dzięki temu wiele się udało. Osiągnęłam porozumienie, więź, szacunek i zaufanie. Wreszcie po kilku latach można było pomyśleć o prawdziwym kontakcie, dążeniu do zebrania, warto było zacząć inwestować w treningi pod okiem trenera bo koń był wreszcie gotowy.  Ale nam nigdzie się nie spieszy wiec powoli sobie dłubiemy. Koń zaczyna wreszcie chodzić jak guma, buja się, a nie elektrycznie podskakuje. I mnie to cieszy.
wiecie... niesamowita sprawa jak się tak zastanowić. Koń niestabilny emocjonalnie wyleczył swojego właściciela z jego niestabilności... Szkoda, że ten nie potrafi pomóc zwierzęciu ...
niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 30 stycznia 2014 o 11:29
wendetta jasne 🙂 będziemy razem szukać pomysłów. Tym bardziej, że masz równie beznadziejny przypadek jak ja... wcale nie prostszy 🙁  im więcej tutaj czytam na forum tym bardziej dostrzegam beznadzieje sytuacji, gdyż takie zachowania mogą byc spowodowane faktycznie wieloma czynnikami i ciężko byloby zdiagnozować niejednemu weterynarzowi. O czym przekonałaś się tak jak ja 🙁
W konia również włożyłam już kupę pieniędzy chociaż w moim przypadku było to zazwyczaj leczenie urazów mechanicznych jakich doznawała właśnie dzięki niestabilności, płochliwości. Gdyby nie to mogłabym przeznaczyć te pieniądze na inne ważne badania.  Ale musze też trzeźwo oceniać swoją sytuację, a tutaj możemy jak w lotto... wydasz 5, 10, 15 tys, będziesz jeździc z koniem, a co jeśli nic nie znajdą? albo właśnie wykryją w końcu po miesiącach poszukiwać chorobę, która i tak jest nieuleczalna? U mnie jeszcze problem w transporcie konia. Każda wyprawa wiązalaby sie z dodatkowym niesamowitym stresem.
fragment z finisza:
"...Główną przyczyną wrzodów jest stres...
Stres u koni może wywołać wiele czynników, między innymi intensywny trening, transport, zmiana stajni, ale także wprowadzenie nowego konia do stada lub walka o hierarchię wewnątrz stada oraz niektóre lekarstwa..."

Dlatego też latwo pisać: zmień stajnię, wrzuć do stada, wywieź na badania. Tylko czasami chcac dobrze możemy pogorszyc sytuację. Sama pisałaś o tym, ze wywiozłas konia na łąki i nie pomogło. Tak więc jedna wielka loteria 🙁
niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 30 stycznia 2014 o 11:15
To może mi ktoś wyjaśnić o co właściwie chodzi właścicielce? Co jest najważniejsze?

chyba te ataki autoagresji są najbardziej niepokojące na obecną chwilę


Dokładnie o to... tak jak pisałam na początku. Nie robię na ten moment z tego tragedii tylko tak jak skomentowała wyżej JARA chore zwierzęta najbardziej męczą się same ze sobą. O tym właśnie pisałam, że mnie boli jak patrzę na kobyłę w takich sytuacjach. Pisałam, że nie mam problemów z obsługą, jazdą. Nie widzę sensu snuć domysłów (zupełnie nietrafnych), że koń nie szanuje mojej przestrzeni... 🤔
Pati nie demonizuj aż tak bardzo tego ośrodka... Nigdy w życiu nie trzeba było "przekraczać" autostrady. Przejeżdża się koło fabryki w jej pobliżu, ale nigdy nie przekracza, a to zupełnie co innego.
Majorowa Twoje spostrzeżenia dotyczące ESMS naprowadziły mnie na http://www.terrarium.com.pl/forum/attach/242338859.pdf
i niestety widzę dość spore prawdopodobieństwo. Wiele z tego by się zgadzało.
W przypadku kobyły nie chodzi jedynie o jej złe samopoczucie, ale jak wiadomo stres jest jednym z glównych przyczyn prowadzących choćby do wrzodów, które coraz częściej dotykają nasze konie. To że kobyła potka, że się przyszczypie i walnie z zadu w ścianę to jedno, następstwa przebywania w ciągłym stresie to drugi.
niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 29 stycznia 2014 o 16:21
Dlatego nie mogę Wojtowiczowi zarzucić, że mnie nie uprzedzał....ale coś wtedy musiało być już nie tak
niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 29 stycznia 2014 o 16:00
kiedyś szukałam czegokolwiek co mogłabym znaleźć z jej przeszłości. Natrafiłam na kilka filmikow z gonitw. Na wcześniejszych koń dobrze biegał, raz wygrał, raz był drugi, ale to co znalazlam to był w czołówce i dobrze szedł do przodu.  Tutaj chyba jej ostatnia gonitwa, gdzie w ogole zostala w tyle. Zupełnie inaczej niz w pozostałych gonitwach. W ogóle poszla gdzieś w bok? mniej więcej 4:30
http://video.interia.pl/obejrzyj,film,62501
niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 29 stycznia 2014 o 15:50
A przed torami wiadomo jaka była?


Pisałam już, że sam Wójtowicz odradzał mi jej zakup mówiąc ze to koń nie dla mnie i określił ją jako konia "bardzo wrażliwego".  Nikt mi jej nie wpychal, ona sama też się nie pchała do bukmanki... Ja byłam młoda i głupia. Winić mogę tylko siebie. Chociaż i tak bym cholery nie zamieniła na żadnego innego. Co zrobić. Widziały gały co brały...
Nie siedziałam na  niej przed zakupem, jedynie dwie osoby przytrzymywały ją żeby dzokeja wrzucic i pokazać, że koń chodzi do przodu. Zapłacilam słone pieniądze, na chama wrzucili mi ją do samochodu strasząc różnymi przedmiotami. No a później miałam piekło przez pierwsze 2-3 lata.
Nie trzeba tego komentować, wierzcie mi zdaję sobie sprawę z głupoty tamtego wyczynu. Ale to bez znaczenia.
Jedynie musiało coś być na rzeczy ze nawet Wójtowicz (który ma fatalną opinię wśród koniarzy) szczerze mi ją odradzał. Oczywiście ja wtedy myślałam, ze skoro gość nie chce sprzedać to znaczy że robię interes życia i koń wart jest fortunę 🙂
Zaraz poszukam filmiku, który kiedys gdzieś wyszperalam z jej wyścigu. Juz tam było widać, że z koniem coś nie ten teges...
niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 29 stycznia 2014 o 15:35
z terenu ośrodka. To był jeszcze etap płoszenia i ponoszeń. Więc poniosła, wysadziła z siodła, rozbiła się o ogrodzenie metalowe ( nic sobie nie robiąc) a następnie już przez otwartą bramę na oślep przed siebie. Po powrocie zachowywała się tak samo jak i przed ucieczką. Czyli nerwowo. Nie było jakichś specjalnych bodźców ani otoczenia, ani z mojej strony. Ale to były dawne czasy. Już do tego nie wracam nawet. Teraz czasami dla relaksu jeździmy na sznurkach, czasem na cordeo. Na spacerach z ręki puszczam ją samą. Ona się pasie a ja gdzieś siedzę w trawie. Oczywiście ona zawsze jest czujna i wszystko obserwuje, czasem podskoczy, uskoczy. Ale teraz nie ponosi, nie ucieka na oślep tylko chowa za mnie w najgorszym wypadku.
niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 29 stycznia 2014 o 14:53
Nie. Na autostradzie przebiegła ponad 30 km i nic sobie praktycznie nie zrobiła fizycznie. Mimo szaleńczego tempa po asfalcie nawet się nie podbiła, lekkie zadrapania... gorzej skończyła się druga ucieczka, kiedy znalazłam ją w końcu w lesie. Wtedy leczenie ran trwało ponad pół roku. Dziś zostały jedynie blizny po szyciach. Eh... jak wspomnę te dwie sytuacje... Z autostrady wrociła praktycznie sama. Do dziś nikt nie rozumie jak to wszystko było możliwe. Trasą na Częstochowę, nawrotka gdzieś pod Koziegłowami i już najprawdopodobniej polami do Siewierza wróciła. To był jakiś cud...
Druga ucieczka niby bliżej ale rozerwała całą nogę w okolicach słabizny. Widok makabryczny...
Dlatego też jakiekolwiek zmiany stajni obecnie mnie przerażają choćby z obawy przed takimi sytuacjami.
niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 29 stycznia 2014 o 13:00
Rzekotka masz rację..
to co zrobię na ten moment to zmiana diety. Dzwoniłam do kilku znanych mi wetów i przerzucę ją praktycznie na samo siano, owies zmniejszony do minimum. Zero dokarmiania. Zakupiłam http://www.horsefirst.net/horse-supplements/relax-me-supplement.html. Dzwoniłam i rozmawiałam z Podkową. Skierował mnie do swojego weta i to otrzymałam w odpowiedzi:
"Dzień dobry!
Obawiam się że boryka się Pani z bardzo dużym problemem. Oczywiście można zbadać włosy, zobaczyć czy nie brakuje jakiś minerałów i zastosować mieszankę suplementów i ziół zgodną z otrzymanymi wynikami i sytuacją ale nie jestem w stanie obiecać Pani że to pomoże. Jeśli przyczyna problemów tkwi w niedoborach i niezbalansowaniu organizmu to efekt może być bardzo dobry, jeśli jest inna efektu nie będzie.
Pozdrawiam Dorota Bogusz".
Więc dla świętego spokoju włos wyślę.
Zobaczymy po miesiącu czy zajdą jakiekolwiek zmiany.
Julie, myślę że codzienna porcja ruchu bylaby wskazana. Zarówno tereny do wyszalenia jak i treningi, gdyż zazwyczaj po nich ma dość i przysypia : ) Tereny bardziej ja pobudzają, powodują jej ożywienie, natomiast ujeżdżalnia wycisza ją. Myślę że bardziej wymęcza psychicznie, ale pozytywnie. W terenie ciężko ja zmęczyć, jest jednym z nielicznych koni ktore sie praktycznie nie pocą specjalnie. Jeździmy z innym arabkiem, też w tym wieku. Walaszek ma zapewnione więcej ruchu poniewaz jest dzierżawiony przez 3 osoby. On ciągle zapocony i umęczony, Mewa w swoim żywiole. Kiedyś zastanawiałam sie nad dzierżawą, ale takiego konia nie oddam nikomu w teren. Sama nie jestem znów w stanie zapewnic jej codziennych terenów. O dziwo to czy Mewa będzie stać w boksie miesiąc czy tez bedzie chodzic codziennie nie zmienia jej zachowania ani w terenie ani na ujeżdżalni. Nie jest tak jak z innymi końmi na stajni, które np nie chodziły 3 tygodnie ( nie mamy hali) bo jest ciagła gruda i własciciele mają problem z ponoszeniem, brykaniem wiec najpierw ląża. Ja wsiadam i jedziemy bez najmniejszych problemów. Co oczywiscie nie znaczy że nieregularne jazdy i nazbyt rzadkie nie wpływaja na jej fatalne zachowanie w boksie.
niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 29 stycznia 2014 o 12:00
pati zgadzam sie z większością tego co napisałaś. Gosciniec to dziwne miejsce. Ale uwierz mi szukałam... u nas poprostu nie ma stajni, gdzie oddałabym Mewke i była o nią spokojna. Juz proponowano mi Udórz, który leży ponad 70km ode mnie? po pierwsze nie wyszło, nie było lepiej, była tam jednym koniem z wielu, tutaj jest juz traktowana nieco jak koń specjalnej troski. Stajenni są w miare w porządku. Znają ją, lubią i wiem, ze krzywdy od nich nie zazna. Imprez już tu raczej nie ma. Jedynie sylwestry ale tez  nie na osrodku tylko w pobliskim hotelu ( z reszta 6 ostatnich sylwestrów i tak spedziłam uspokajając konia w boksie.... ). Więc tutaj czujemy sie po prostu obydwie w miarę bezpiecznie. Co do jazd to akurat był filmik sprzed ponad 3 lat jak dopiero zaczęłam na nią wsiadac w gliwicach jak straciła oko... myślałam że po tym nigdy juz na niej nie bedę jeździć, a właśnie od tamtego etapu zaczęła sie nasza praca, ktora trwa do dzis i koń robi coraz szybsze i wieksze postepy.
niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 29 stycznia 2014 o 11:43
dziękuję Dave, Rybce i całej reszcie forumowiczów : ) dziewczyny nie jest jeszcze tak źle. Gryzie się po nogach i brzuchu w różnych sytuacjach i wkłada w to niesamowicie dużo ekspresji ale nie klasyfikowałabym tego jeszcze do samookaleczania ( na razie kończy się na kąsaniu i przyszczypywaniu samej siebie zębami). Natomiast ponieważ z konia schowanego w kącie boksu, płochliwego zaczęła się przeradzać momentami w konia agresywnego, czego wcześniej u niej nie można było zaobserwować obawiam się żeby i ten narów się nie pogłębił prowadząc właśnie do samookaleczania. Czytałam już o przypadkach koni, które gryzły się do krwi.

Tak sobie myślę, prawdą jest stwierdzenie że "są konie i araby". A jeśli jeszcze natrafimy na jednostkę wyjątkowo wrażliwą to faktycznie praca z takim koniem staje się bardzo ciężka. Te konie reagują doslownie na każdy, najdelikatniejszy bodziec. Tutaj ważny jest nasz oddech, nastroj, wszystko. Jeździłam na wielu koniach, ale ta klacz jest po prostu zupełnie jakby z innego świata. Kiedy ją kupiłam przez pierwsze miesiące mimo uczuć i sympatii gdzieś w głębi ducha myślałam ciągle "boże jaki głupi koń". Bo ile można bać się wiaderka? Rok, dwa... ? W końcu zauważyłam, że można ją przyzwyczaić do danego przedmiotu, ale wystarczy doczepić do wiadra wstążkę lub zamiast okrągłego postawić kwadratowe i oswajanie od nowa. To nie jest koń, który z wiadra postawionego przed nosem zje owies. Musi się najpierw do niego przyzwyczaić i zaakceptować. I tak ze wszystkim. Stąd problematyczne do dnia dzisiejszego są choćby kałuże. I spec od pnh nie pomógł. Bo ile można konia przyzwyczajać do kałuży...? Ok weszła. Sukces...? nie.. bo kałuża obok ma inny kształt, wymiary... po prostu jest inna. Więc po dość długiej współpracy z osobami wierzącymi iż tylko pnh wyzwoli mojego wierzchowca podziękowałam. Oczywiście nie mogę powiedzieć, że "metody naturalne" nie nauczyły mnie wielu ciekawych i istotnych elementów. Ale ostatecznie chyba bardziej zmieniły samą mnie niż mojego konia.  Ale nie o tym, a o wrażliwości czy tez nadwrażliwości, o koniach głupich czy może zbyt inteligentnych? No właśnie... w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, czy aby głównym problemem, na który składa się strach, złość, znudzenie, zniecierpliwienie nie jest wysoka inteligencja oraz wyostrzenie zmysłów? (proszę się tu teraz ze mnie nie śmiać 🙂 ja rozważam po tylu latach wszystko od autyzmu i opoźnienia po własnie wysoki poziom intelektualny 🙂 ) To co większość ludzi powierzchownie odbiera patrząc z boku jako głupotę, że np koń się boi przejść w miejscu gdzie wisi kurtka, a wczoraj jej nie było może należałoby rozpatrywać pod zupełnie innym kątem. Takim dość jasnym przykładem mógłby być nasz ostatni teren. Jedziemy w 4 konie. Musimy przejść koło pewnej fabryki. Przeszedł pierwszy koń, za nim drugi i trzeci, a czwarty czyli mój stanął jak wryty i sapie... Przyczyną była odświeżona linia na drodze przemalowana na nowo biała farbą, gdyż stara była mało widoczna. I uwierzcie mi, że ani czterech jeźdźców ani trzy konie by tego nie zauważyli. Mój koń musiał to zbadać i zastanowić się czy jej to nie zeżre. Kiedyś by nie przeszła, teraz wystarczy poklepanie i idziemy dalej.  Chodzi o fakt jej zwracania uwagi na każdy szczegół. Tak czasami na nią patrzę i się zastanawiam.. Z jednej strony zaczęła się świetnie sprawdzać na ujeżdżalni, stara się i skupia. Ale tutaj też nieraz już zauważyłam, ze jej postępy jakby wynikały z chęci zadowolenia właściciela. Wsiadam a ona już chce ciągi robić, półpasaże, czy piruety. Oczywiście nie jest to dobre bo koń wyprzedza moje myśli i stara się zrobić wszystko naraz, co nieraz zaburza rytm pracy. Tak jakby chciała sprawić mi przyjemność. Ale widać w tym wszystkim dużą chęć przypodobania się.
Jeszcze kwestia ataków w boksie. Czasami tez odnoszę wrażenie, że koń chce na siebie najzwyczajniej zwrócić uwagę. Jak przyjeżdżam rży i zaczyna nerwowo tkać nawołując. Wchodzę, koń zaczyna ciumkać i nadstawiać się do pieszczot, ale po chwili potrafi zacząć się rzucać na konie obok jakby je chciała ode mnie odgonić. Za chwilę znowu chce ciumkać.  Takie oznajmianie że teraz ona ma goscia i wara. Tak jak ktoś wyżej juz napisał: silna potrzeba kontaktu, wręcz paniczna. Moje wyjscie z boksu od razu powoduje jej złość i niepokój. Ogólnie są to meczące sytuacje i czasami mój spokój, który staram sie jej przekazać wisi już na wlosku bo ciagle wprowadza newrową atmosferę. Cieszy się, boi, złości, niecierpliwi... totalne adhd, wszystkie możliwe emocje naraz. Taka emocjonalna niestabilność. Jeszcze wyżej ktos podsunął pomysl iz problemem mogą być hormony. Może tutaj tez powinnam właśnie poszukać.
Trochę się rozwleklam, wiem i przepraszam .... : ) pozdarwiam
niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 28 stycznia 2014 o 23:11
Nim pamietam chcialam odpisac jeszcze zielonejrozy odnosnie polaczenia kobyly ze zrebakami. Mielismy taka mozliwosc wlasnie w udorzu kiedy chcialam spedzic tam sezon zimowy i poswiecic go ma treningi. Poniewaz kon rozbijal sie w boksie trenerzy wymyslili dolaczenie kobyly do biegalni wsrod podrosnietych zrebiat. Byli prwni ze kobyla bedzie dominowac jako 9latka. Cieszylam sie bo widzialam w tym sens. Poszedl siwy dym, od razu atak. Moze trzeba bylo pojedynczo dokladac zrebole a nie wpuscic w stado ok. 20. Ale zdalam sie na profeslonalizm. W koncu stajnia hodowlana. Trenerzy szybko konia wyciagmeli. A ja dziekowalam bogu ze kon nie ma nic polamanego. Uciekajac i nie widzac na prawe oko kilka razy wpadla na innego konia. Nawet nie chce myslec jak bardzo musiala przezyc takie odrzucenie. Ja tylko widzialam kolejny blad i jej kolejne zle doswiadczenie. Nastepnego dnia kon po spedzeniu nocy szalejac w boksie wrocil ze mna na stare smieci jak juz wyzej pisalam o tej trzydniowej "wycieczce"
niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 28 stycznia 2014 o 22:46
Poza tym gdybym miala nadmiar pieniedzy kon mialby juz pewnie wszelakie badania i przeswietlenia, ja mialabym domek i stajnie przydomowa. Obok kobyly stalby spokojny kon towarzysz... Realia sa inne. Na slasku nie ma zbyt wielu osrodkow, brakuje trawy i pastwisk. Czemu nie zrobilam wczesniej badan chocby podstawowych? Bo do tej pory bylam raczej zdania ze to trauma po wyscigach, po jakichs zlych przezyciach, odrzucenie przez matke czy zbyt wczesne odciagniecie od niej. Ze wlasnie potrzebny jest czaas. Ale minelo wiele czasu, a kon sie meczy. Oczywiscie to nie jest ciagle ale sa napady. Wiec szukam..
niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 28 stycznia 2014 o 22:31
:-) skomentuje wszystko jutro bo z tel ciezko pisac. Ale zazrebiac nie bedziemy.. Wszystko ma swoje granice. Poza tym konsultowalam juz to i zbyt wiele ryzyka. Dziekuje za tyle przemyslen i pomyslow. Dostalam kilka cennych namiarow, poza tym czasami takie 'wyzalenie' pomaga rozladowac frustracje ktorych nie moge przelewac na kobyle :-) i motywuje do roxwiazania problemu
niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 28 stycznia 2014 o 14:44
Orzeszkowa niestety nie. I na naszej stajni jest to średnio możliwe do zorganizowania. Chciałam dopłacać jakiś czas temu żeby stajenny dawał na padok. Skończyło się tym, że ja płaciłam, obce konie jadły a mój stał z boku i tylko sie denerwował bo był odganiany. Poźniej rozrzucano na kilka kupek ale większego sensu nie było bo i tak więcej miałam konia obdartego niż pojedzonego...
niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 28 stycznia 2014 o 14:17
z tego co pamiętam to chyba tak, ale może się mylę, to było dawno temu : ) musiałabym przeszperać tamte rozmowy, a szkoda na to czasu. Teraz to i tak bez znaczenia
niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 28 stycznia 2014 o 13:46
chyba już coś mi świta.... ale kurcze... ja nigdy nie brałam lekcji maneżowych od kiedy pojawiłam się w tamtej stajni. Chyba że oceniałaś nasze umiejętności przed wyjazdem w teren : ) (na pierwsze jazdy przyjechałam ze znajomymi i pojechaliśmy w czwórkę w teren, ja wtedy dostalam Elatera oo. To z Tobą? 🙂 
Ogolnie konno jeździłam mając już jakies 6 lat. Obozy w Zbrosławicach, poźniej już bujałam się po stajniach gdzie można było jeździć w tereny i rajdy ( Małobądz pod Sławkowem). Jak miałam jakieś 20 lat pojawilam się właśnie na Gościńcu. Na początku ujeżdżenie kompletnie mnie nie interesowało. Zawsze nie potrafiłam zrozumiec ludzi jeżdżących w kółko w kuwecie🙂 ... ale życie bardzo zmienia 🙂  z wiekiem człowiek dopiero dostrzega swoje blędy i widzi, że mozna było zupełnie inaczej i w odwrotnej kolejności.
Kiedyś pisałam właśnie w pierwszym poście, że kupiłam Araba i porwałam się nieco z motyką na słońce. Tak, było to durne i nie lubię do tego wracać.
Dziwne, że dopiero z biegiem czasu czlowiek nabiera pokory. Kiedy już przegryzł masę literatury i doświadczył na własnej skórze wielu porażek i sukcesów.
niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 28 stycznia 2014 o 12:29
Dementek zacytowałaś teraz jakieś 20 osób z mojej stajni które uważają, że kobyla wygrała ze mną szóstke w totka : )
wrzucę filmik kobyły ze mną, gdzie widać choćby na samym początku jak potrafi być spokojna ( mimo że film jest już dość stary, kiedy dopiero zaczynałyśmy pracować konkretniej pod siodłem, wcześniej więcej czasu poświęcałam jej na wyciszenie i ogólna akceptację mnie i siodła, jest też tu pierwsze wejście do wody które zajęło nam naprawde 3 sezony...). Postaram sie też przez weekend nakręcic jej furie żebyście mogli zobaczyc dwa zupełnie różne obrazki...


niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 28 stycznia 2014 o 12:12
zduśka ja jestem niestety ze śląskiego 🙁
niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 28 stycznia 2014 o 12:04
Dementek tez właśnie momentami tak myślę... ale to jej nie skreśla z mojego życia. Przyjaciół się nie sprzedaje. Chciałabym jedynie pomóc jej na tyle ile potrafię i stac mnie finansowo. Dajemy sobie obustronną radość tym, że siebie mamy..
niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 28 stycznia 2014 o 11:43
najpierw dla sprostowania..
ElaPe tak, dobrze kojarzysz... kiedyś trochę darłyśmy koty : ) Nie mam  nic do ukrycia, po krótce dla chronologii i ogólnego obrazu:
Klacz zakupiłam końcem 2007 roku pod Lublinem z Bełżyc od Wójtowicza. Ten sam odradzał mi jej zakup pokazując inne konie. Skreślał ją nazywając koniem "bardzo wrażliwym". Oczywiście wtedy nie posłuchałam, nie wiedziałam jak bardzo trafnie Wojtowicz podsumowal mojego wierzchowca. Może powinnam była jeszcze wtedy na początku szarpać się, że koń ma wady ukryte, że tka. Nie ważne. Stalo się tak, a nie inaczej. Koń został ze mną, a ja oddałam mu serce.
Przez te siedem lat wiele się działo, zmieniało. Była historia jej ucieczki, kiedy to biegała po autostradzie między tirami, była histora kiedy straciła wzrok w prawym oku. Wyjazd na leczenie, próby ratowania oka co trwało jakies 7 miesięcy. Wróciłam z koniem ślepym na jedno oko, ale nie miało to wpływu na jej dziwne zachowania. Bałam się, ze już nigdy nie będę na niej jeździć, natomiast koń wręcz jakby nieco odpuścił po tej tragedii. Oczywiście początkowo trzeba było jej pomagać odnaleźć się w pewnych sytuacjach, pilnować. Ale tak jak pisalam, okaleczenie i utrata wzroku nie miała najmniejszego wpływu na problem z którym się borykamy.
Nie można powiedzieć, że mam konia 7 lat i praca nic nie dała. To nie tak. Obecnie to zupełnie inny koń, z którym kiedyś pracować się po prostu nie dało ani z ziemi, ani z siodła natomiast dziś praca stała się czystą przyjemnością. Nie ponosi w terenie, skupia się na treningach ujeżdżeniowych. Pod siodłem jest już na tyle wyciszona, że spokojnie jeździmy na samotne tereny na sznurkach. Jej zachowania znam już jak własną kieszeń. Ale watek nie o tym jak dobrze nam się pracuje... jedynie chce aby zrozumiano, że zaszły ogromne zmiany i nieprawdą jest brak postępów. Sa one na ogromna skalę, jednak niektóre zachowania są przerażające.

Wyżej pisano, że być może koń ma dość kontaktu z człowiekiem, należałoby go puścić do stada i dać czas. Z tym się nie zgodzę. Faktycznie na początku koń bał się człowieka, uciekał, nie dawał się złapać. Wspólne lata sprawiły, że kobyła właśnie wycisza się najbardziej przy mnie, z padoku przybiega rżąc, zawsze wybiera człowieka, nie stado. Drepta za mną krok w krok, pilnuje się, w razie strachu chowa za mną. Natomiast na pastwisku zawsze stoi gdzieś z boku. Czasami bardziej przyrównałabym jej zachowania do psiego niż końskiego. Nadstawia sie do głaskania, opuszcza leb i zamyka wtedy oczy. Jej agresja dotyczy ataku na boksy obok, człowieka szanuje i pragnie kontaktu (chociaż boi się mężczyzn co ewidentnie można zaobserwować).
Nie umiem zrozumieć tego, że atakuje boksy obok, gryzie kraty, na padoku ucieka od koni, ale przeżywa traume jak ktoś je wyprowadza. W terenie woli się odłączyc od koni i iść ze mną sama. Po prostu nie ogarniam tego. Tak jakby wszędzie jej było źle i nie umiała sobie odnaleźć miejsca.
Jest w małym stadzie ponieważ zawsze była odganiana, konie ją gryzły, kopały (nawet przed utrata wzroku, więc nie jest to odgonnienie słabszego). Przez to uciekała w kąt i tkała. Jakiś czas temu trener postanowił przenieść nas do stajni w Udorzu sugerując, ze może tam koń się wyciszy, gdyż będzie miała większy spokój niż w stajni jakby nie patrzeć rekreacyjnej. Po trzech dniach musieliśmy podjąc decyzję o powrocie, gdyż nie widziano dotąd takiego przypadku i bali się że koń padnie z nerwów. Więc wróciłyśmy, dopasowałam jej stado kilku "emerytów" i jest w miare spokojnie. Poza momentami nudy kiedy znowu tka. Osobiście nie wyobrażam sobie kolejnych zmian otoczenia i stajni w przypadku tego konia.

Kurcze nie da sie zobrazowac tych sytuacji pisząc na forum. Po prostu trzeba to zobaczyć.

Często też mam takie przemyślenia, że poprostu jest to tak delikatny charakter, iż nie uda mi się jej pomóc. Koń jest nad wyraz spostrzegawczy. A to niestety nieraz bardzo utrudnia sprawę. Każda najmniejsza zmiana powoduje nerwy.
niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 27 stycznia 2014 o 15:54
Fokusowa dziękuję... Z racji niesamowitego chamstwa  na re-volcie od wielu lat tu nie wchodziłam bo szkoda było mi się denerwować, ale ponoć tonący i brzytwy się chwyci.. Jeździectwo, sport który od zawsze kojarzyłam z elegancją, szacunkiem nie tylko dla zwierzęcia ale przede wszystkim ogromną kulturą osobistą człowieka... No cóż...dalej już nie będę komentowała bo nie po to założyłam wątek i nie chcę się wkręcać w kretyńską nagonkę.
Lossuperktos niestety kiedys i to przeszlo mi przez myśl... :/ moze powinnam zrobic takie badania... 🙁
Ikarina no właśnie to raczej nie zdałoby egzaminu ponieważ ona tka tak samo na pastwisku. Rano tka i się wścieka bo nie może doczekać się śniadania (którego z nerwów często nawet nie dojada bo już się wścieka i denerwuje, że zaraz będzie wyprowadzanie na pastwisko). Z racji iz "sterroryzowala" już swoimi histeriami wszystkich stajennych jest wypuszczana jako pierwsza z towarzystwem bo wariuje jak koni ze stajni ubywa. A póżniej idzie tkać z nerwów na padoku jakby tam też było jej źle.
Chciałabym naprawdę znaleźć tego przyczynę.
niestabilność psychiczna u konia
autor: brzask84 dnia 27 stycznia 2014 o 14:34
Po krótce opisze w czym problem. Konia zakupiłam siedem lat temu. Była to trzyletnia nadpobudliwa bardzo płochliwa klacz arabska, która startowała na Służewcu. Pierwsze wspólne trzy lata z tym koniem to było dosłowne piekło. Szukałam pomocy u wielu "specjalistów". Wprowadziłam pnh. Uspokajałam, wyciszałam. Dałam sporo czasu. Przez te siedem lat wiele się zmieniło. Niestety jedne problemy zostały rozwiązane inne pogłębiły się. Kobyła od zawsze tkała. Obecnie nauczyła się wykorzystywać sytuacje i tka w każdej "niedogodnej" dla siebie sytuacji. Wszystko ją stresuje, denerwuje. Nie można jej zostawić w boksie bez konia obok. Musi być to też odpowiedni koń, którego lubi. Jeśli nie, zaczyna tak szaleć, że zagraża samej sobie (w nerwach potrafi się przewrócić na słomie). Zwykłe tkanie przerodziło się w szaleństwo. Do tego w furiach złości atakuje samą siebie. Gryzie się po nogach i brzuchu, rzuca na kraty i kopie w boksy koni obok (czego kiedyś nie robiła). Oczywiście jeśli koni obok nie ma wtedy wpada w histerie i tka, a raczej rozbija się pocąc z nerwów z powodu braku towarzystwa.. Tka tez na padokach nawet jak jest z innymi końmi. Woli iść na bok i tam drepta. Jej agresja  przeplata się z płochliwością. Zawsze był to koń strachliwy i niepewny siebie.  Dużo by pisać co z nią przeszłam, ale włożyłam w nasze relacje wiele czasu i serca. Kiedyś miałam z nią spore problemy gdyż ponosiła, bała się ludzi i siodła. Obecnie jest koniem idealnym w jeździe, chętnym do współpracy.  Niestety męczy się sama ze sobą, a ja nie mogę już czasami na to patrzeć.
Tak więc nie chodzi tu o problem mój z koniem, ani o konia z jeźdźcem. Szukam pomocy, gdyż mój koń nie radzi sobie sam ze sobą, a ja nie mogę być na stajni 24 godziny na dobę aby jej pilnować i wyciszać.
Zmiana diety na mniej energetyczna nic nie zdziałała. Więcej ruchu też raczej odpada, gdyż koń jak ma się stresować, to robi to bez znaczenia na ilość treningów. Koza w boksie również odpada.. Zmiana stajni i otoczenia nie działa, jest znacznie gorzej. ( chcąc wywieźć kobyłę na 3 miesiące do stajni sportowej z halą musiałam z nią wrócić po 3 dniach, gdyż praktycznie zostałyśmy wyproszone. Ponoć bano się, że ze stresu serce jej nie wytrzyma). Butelki, zabawki odpadają, gdyż problemem nie jest raczej nuda. Zastanawiam się nad jakąś poważną chorobą psychiczną, rodzajem "końskiego autyzmu"? lub głęboką nerwicą. Jeśli ktoś spotkał się z podobnym przypadkiem, gdyż wszyscy rozłożyli do tej pory ręce prosiłabym o pomoc. Może jakies konkretne badania, konkretny lekarz czy behawiorysta. Ja już nie mam siły czasami a szkoda mi patrzeć jak koń, którego kocham ewidentnie się męczy.