monik

Wichor - najpiękniejszy rudasek.

Konto zarejstrowane: 16 grudnia 2009

Najnowsze posty użytkownika:

Pomoc dla Fuksa - uratowanego konia
autor: monik dnia 16 stycznia 2010 o 23:07
kolorwiatru, a możesz zrobić zdjęcia, czy my mamy zrobić i dostarczyć?
Pomoc dla Fuksa - uratowanego konia
autor: monik dnia 13 stycznia 2010 o 23:22
katija, co by nie było na miniaturce, to przyciągnie wzrok i zachęci do przeczytania o celu aukcji. Sio, wielkie brawa dla Ciebie! Ile już podbić 🙂
Pomoc dla Fuksa - uratowanego konia
autor: monik dnia 12 stycznia 2010 o 21:49
Sio, Twój wełniany Fuks jest prześliczny 😀
Pomoc dla Fuksa - uratowanego konia
autor: monik dnia 06 stycznia 2010 o 21:19
Wielkie dzięki dziewczyny 🙂 Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
Pomoc dla Fuksa - uratowanego konia
autor: monik dnia 06 stycznia 2010 o 00:18
Najnowsze wiadomości na temat Fuksa.

Przede wszystkim widziałam go dzisiaj na własne oczy i jest prześliczny 🙂 Ugryzł mnie w palec jak dawałam mu jabłko, ale stało się tak właśnie dlatego, że nie widzi. Palec ma się dobrze, a jabłko smakowało 🙂 Fuks robi się coraz bardziej śmiały. Przestał chować się w kąt boksu i bać ludzi. Nabiera zaufania. Dziewczyny, a w szczególności oczywiście Agnieszka, oddają mu całe serce i myślę, że to działa jak najlepsze lekarstwo.

Ciągle zbieramy pieniążki na operację oka Fuksa. Do tej pory uzbieraliśmy 610 złotych... Brakuje nam 2890 złotych. Walczymy dalej.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: monik dnia 04 stycznia 2010 o 19:30
Bez komentarza.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: monik dnia 04 stycznia 2010 o 18:29
Cieszę się, że nie jestem odosobniona w opinii, że prywatnych koni bez zgody i wiedzy właściciela się nie rusza. Wbrew temu co próbowała udowodnić Sawa, jeszcze raz powtórzę, że nie wyrażałam zgody na wykorzystywanie mojego konia do jazd/treningów pod obcymi osobami.  Jak tylko się o tym dowiedziałam, natychmiast zabrałam go ze stajni w Jaktorowie.

Odchodząc nie miałam wiedzy, że córka Sawy jeździła na Wichorze. Dowiedziałam o 2 innych osobach, które jeździły regularnie i kilku przyjezdnych, którzy pojawiali się na przypadkowe lekcje. O jazdach Karoliny powiedział mi sam Pan Biereżnow podczas konfrontacji, do której oczywiście doszło i szczerze wątpię, żeby chciał ją powtórzyć.

Chciałabym, abyśmy już zakończyli ten wątek, który notabene rozwinęła Sawa.  Nie miałam bowiem najmniejszej ochoty informować na forum, że Wichor był wykorzystywany przez człowieka, któremu ufałam, którego lubiłam i któremu wielokrotnie pomagałam. Jestem w nowym miejscu, w którym Wichor ma doskonałą opiekę, mam pewność, że jeżdżę na nim tylko ja, on a nie inne konie dostaje paszę którą kupuję, mamy nowego Trenera i jesteśmy oboje bardzo zadowoleni. To jest w tej chwili najważniejsze.

Nie zapomniałam o tym, że spędziłam w stajni wiele miłych chwil, sporo się nauczyłam i przede wszystkim mam Wichora. Wspaniałego konia o cudownym charakterze i umiejętnościach. Za to mogę być wdzięczna i jestem. Nie zmienia to jednak faktu, że Pan Biereżnow posunął się za daleko i mocno nadużył mojego zaufania jako człowiek i trener oraz naruszył etykę biznesową i jeździecką.

Podkreślam, że nie zamierzam mówić źle o tym Panu jako trenerze. Wypowiadam się tylko i wyłącznie w kwestii naruszenia mojej własności.

Jedno jest pewne. Nie chcę mieć z Panem Biereżnowem, ani z jego klakierami nigdy więcej nic wspólnego. Proszę trzymać się z daleka od mojego konia. Dla mnie każdy zwierzak jest członkiem rodziny i to co się stało jest niedopuszczalne i niewybaczalne.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: monik dnia 04 stycznia 2010 o 11:16
Ma Pani ogromny tupet zwracając się do mnie na tym forum. Jak widać miała Pani świadomość, że jest to mój koń i jeszcze próbuje Pani wybronić nieuczciwe zachowania Pana Biereżnowa.

Moja najdłuższa nieobecność spowodowana chorobą trwała 2 tygodnie. Codziennie dzwoniłam do trenera i pytałam o mojego konia. Słyszałam zapewnienia, że koń jest lonżowany 6 razy w tygodniu lub puszczany na padok. Co Pani próbuje udowodnić? Mam dziękować Pani córce, że jeździła na moim koniu? Niech się Pani już bardziej nie ośmiesza. Nie życzę sobie, żeby zwracała się Pani do mnie nigdy więcej. To co Pani robi w tej chwili jest kompletnie nie do przyjęcia. Gardzę ludźmi, którzy kradną, a potem mówią: przecież teraz Ci bez tego lepiej. Skończyłam dyskusję z Panią.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: monik dnia 04 stycznia 2010 o 10:57
Dziękuję foka. W końcu ktoś nazwał tę sytuację po imieniu.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: monik dnia 04 stycznia 2010 o 10:47
Brawo. SAWA właśnie potwierdziła, że jej córka Karolina jeździła na moim prywatnym koniu Wichorze.

Czy za moją zgodą lub wiedzą Pani córka trenowała na moim koniu???!!! Oczywiście, że nie.

W kwestii tego jak często spotykałyśmy się w stajni, to chyba Pani nie sądzi, że układałam plan treningów tak, aby spotykać się z Panią? Dla Pani informacji przed zawodami konie jeżdżą pod zawodnikami lub są trenowane na lonży. Takie zapewnienia składał mi trener, ale jak sama Pani pisze i udowadnia było inaczej. Proszę sobie darować dyskusję na temat mojej opieki nad koniem i zainteresowania nim, bo nie ma Pani o tym pojęcia. Cieszę się, ze potwierdziła Pani publicznie, że w stajni U Wasyla wykorzystuje się konie prywatne do treningów pod innymi jeźdźcami. Teraz wszyscy mają czarno na białym.
Pomoc dla Fuksa - uratowanego konia
autor: monik dnia 30 grudnia 2009 o 20:28
Kolejna dobra nowina. Przedstawiciele firmy Dodson & Horrell ( mój Wichor robi u nich zakupy 🙂 ) będą zaopatrywali Fuksa w paszę, suplementy i inne dodatki. Serdeczne podziękowania!
Pomoc dla Fuksa - uratowanego konia
autor: monik dnia 30 grudnia 2009 o 10:30
Na dzień dzisiejszy uzbieraliśmy 430 złotych. Serdecznie dziękuję darczyńcom i cichutko liczę, że uda nam się jeszcze więcej uzbierać.
Pomoc dla Fuksa - uratowanego konia
autor: monik dnia 29 grudnia 2009 o 23:42
Ginadoszka, świetny pomysł. Dotrzemy dzięki temu do większej liczby osób, które być może zechcą pomóc Fuksowi. A podasz nam adres swojego bloga? 😉
Pomoc dla Fuksa - uratowanego konia
autor: monik dnia 29 grudnia 2009 o 23:36
Faza - wielkie dzięki! Jesteś nieoceniona 🙂 Na Służewiec to mogłybyśmy razem pojeździć go odwiedzać, ale wszystko wskazuje jednak na Nowy Dwór. Zobaczymy jak to będzie. Gratulacje z okazji zdjęcia gipsu. Wyobrażam sobie, że to dla Ciebie piękny dzień 🙂
Pomoc dla Fuksa - uratowanego konia
autor: monik dnia 29 grudnia 2009 o 22:02
Najnowsze wiadomości:

Dzisiaj Fuks miał robione kopytka przez ponad 2 godziny. Nie było łatwo, bo było to pierwsze w życiu kucie Fuksika, ale kowal wykazał się przeogromną cierpliwością. Więcej szczegółów podadzą dziewczyny z Grzmiącej. Będą też zdjęcia! 🙂

Jeśli chodzi o koszt operacji to nie wydaje mi się, aby to była przesadzona cena. Sam implant na jedno oko kosztuje 400 dolarów.
Jutro postaram się też podać info na temat zgromadzonych do tej pory środków finansowych.

Sama czekam z niecierpliwością na te zdjęcia 🙂
Zdjęcia Naszych Koni II (rok 2009)
autor: monik dnia 28 grudnia 2009 o 23:09
Edytka, piękne zdjęcie z padającym śniegiem.
Pomoc dla Fuksa - uratowanego konia
autor: monik dnia 28 grudnia 2009 o 19:43
Najnowsze wiadomości. Fuksa odwiedziła dzisiaj dr Marta Warzęcha i jest bardzo zadowolona z reakcji na leki podawane na oczy Fuksa. Nie miałam pojęcia, że jego to boli... Jest propozycja, aby założyć mu implant na oba oczka, aby nie odczuwał bólu również w całkiem ślepym oku. Być może uda się to zrobić w cenie za jedno + sam koszt drugiego implantu.

4 stycznia odwiedzi nas również Radio Zet, które chce zrobić reportaż o Fuksie. Mamy nadzieję, że to pomoże zgromadzić niezbędne fundusze.

Strasznie miło, że tylu ludzi ma chęć pomóc i faktycznie pomaga. Jestem dość nowa w środowisku koniarzy i muszę powiedzieć, że jesteście naprawdę wspaniali i kochani 🙂
Pomoc dla Fuksa - uratowanego konia
autor: monik dnia 28 grudnia 2009 o 12:05
Oba konie pochodziły prawdopodobnie z jednej stajni, być może stąd ta pomyłka w transporcie. Grzmiąca współpracuje z Pegasusem. Jeśli chodzi o uraz czaszki to nie był on wynikiem transportu. Ze stajni, z której przywieziono Fuksa w Grzmiącej są już 2 inne konie i one również przyjechały w bardzo złym stanie zdrowia, z urazami "ciężkiej ręki" właściciela.

Sprostowanie: Klinika Olgi Kalisiak, a nie Kalisz.
Pomoc dla Fuksa - uratowanego konia
autor: monik dnia 28 grudnia 2009 o 10:28
Znam już więcej szczegółów. Historia dokładnie wyglądała tak, że do Grzmiącej przywieziono Fuksa, która miał być koniem przekazanym do stajni przez Fundację. Fuks miał strzaskaną czaszkę nad okiem, rany i blizny na łuku brwiowym, a z oczu sączyła mu się ropa.  Natychmiast wezwano weterynarza i stwierdzono pourazową ślepotę miesięczną. Koń nie był leczony i w jednym oku stwierdzono kompletną ślepotę nieodwracalną, a w drugim 75% ślepoty.

W międzyczasie okazało się jednak, że Panowie transportujący pomylili konie. W ciągu kilku godzin dowieźli właściwego konia, a Fuksa chcieli zabrać. Opiekunowie z Grzmiącej zaczęli im jednak zadawać sporo pytań m.in. gdzie zabierają Fuksa i co się z nim stanie. Fuks miał trafić na rzeź. Agnieszka Kostrzewa nie chciała za nic im go oddać i dogadała się, że zakupi konia. Wszyscy w stajni zrzuciliśmy się na niego i wspólnymi siłami będziemy go utrzymywać.

Obecnie Fuks ma podawane leki. Dzisiaj ponownie widział go weterynarz. Kowal zaoferował się go podkuć. Wszyscy starają się pomóc w miarę możliwości. Fuks jest bardzo nieufny wobec ludzi. Boi się wyjść z boksu. Jest gniadym ogierem o wyglądzie anglo-araba. Zdjęcia w tym tygodniu.

Operację oka miałaby przeprowadzić Marta Warzęcha w Klinice Olgi Kalisz w Nowym Dworze Mazowieckim. Operacja polegała będzie na założeniu implantu z cyklosporyny, który spowoduje zatrzymanie postępującej ślepoty i poprawi widoczność w oku. Taki implant wystarczy na 5 lat i faktycznie mogą być nawroty choroby. Nie chcemy jednak dopuścić, aby Fuks oślepł kompletnie. Dlatego potrzebna jest szybka reakcja.
Pomoc dla Fuksa - uratowanego konia
autor: monik dnia 27 grudnia 2009 o 23:14
Fuks stoi w stajni Grzmiąca pod Warszawą. Od strony weterynaryjnej opiekuje się nim dr Michał Kaczorowski. On też stara się pomóc - zaoferował się, że wyczyści mu ząbki gratis 🙂 Szczegóły medyczne schorzenia podam jutro w ciągu dnia. Wiem na razie tylko, że ma to związek z tzw. ślepotą miesięczną u koni.
Powinnam mieć szybciej zdjęcia Fuksa. Może w okolicach środy, ale nie obiecuję.

O wszystkim będę na bieżąco informowała.
Pomoc dla Fuksa - uratowanego konia
autor: monik dnia 27 grudnia 2009 o 23:03
Słuchajcie, niepotrzebnie próbuję na swoje konto zbierać. Podaję numer konta stajni, w której stoi Fuks i która go przygarnęła i będzie się nim opiekować. Przepraszam za zamieszanie, ale pierwszy raz organizuję taką akcję i myślałam, że tak będzie lepiej.

Stajnia Grzmiąca
numer konta: 10 1240 3350 1111 0010 1509 3629
z dopiskiem: dla Fuksa
Pomoc dla Fuksa - uratowanego konia
autor: monik dnia 27 grudnia 2009 o 22:34
Stajnia Grzmiąca
numer konta: 10 1240 3350 1111 0010 1509 3629
z dopiskiem: dla Fuksa
Pomoc dla Fuksa - uratowanego konia
autor: monik dnia 27 grudnia 2009 o 22:11
Fuks to 2,5-letni koń, który trafił do naszej stajni w Wigilię... przez pomyłkę. Powinien był trafić, prosto na rzeź...

Pomyłka kierowcy transportującego konia, uratowała mu życie. Kiedy właściciel dowiedział się, że koń nie dojechał na miejsce, przyjechał go odebrać. Na szczęście nikt nie chciał mu już go oddać. Zobowiązaliśmy się, że zapłacimy za konia i tak też się stanie. Będziemy go również utrzymywać. Potrzebna jest jednak pomoc związana z przyczyną, dla której właściciel chciał oddać konia na rzeź. Otóż Fuks od pewnego czasu nie widzi... Jest kompletnie niewidomy i według weterynarza jest to pourazowe. Kiedy zaprowadziliśmy go do stajni był przerażony i nieufny. Każdy dołek czy kamień, na który nastąpił wywoływał u niego drżenie nóg. Kiedy poczuł się troszkę bezpieczniej, przez godzinę wciskał pyszczek w ramię Agnieszki, która go uratowała... Jest przesłodki i bardzo chcemy mu pomóc.

Możemy przywrócić mu wzrok w jednym oku. Zwracam się zatem z prośbą o pomoc finansową dla Fuksa. Operacja będzie kosztowała około 3.500 złotych. Każde 10 złotych jest cenne i wierzę, że mamy szansę szybko uzbierać pieniążki. Jeśli możecie pomóc, proszę o info na priv. Po Nowym Roku obiecuję umieścić tu zdjęcia Fuksa i listę darczyńców (tylko za ich zgodą oczywiście).

Z góry dziękuję w imieniu Fuksa i swoim
Monika

Podaję numer konta:

Stajnia Grzmiąca
numer konta: 10 1240 3350 1111 0010 1509 3629
z dopiskiem: dla Fuksa
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: monik dnia 16 grudnia 2009 o 19:11
Mi też wiele tłumaczył i brzmiał bardzo wiarygodnie. Wydawało mi się, że Wichorowi nie może być lepiej nigdzie indziej. Tymczasem nie ma nas tam od ponad miesiąca. W tej chwili Wichorek ma tyle energii, że nie jestem w stanie go utrzymać (teraz faktycznie jeździ godzinę dziennie). Jest niezwykle chętny do pracy w trakcie treningów, nie zgrzyta zębami z nerwów co robił wcześniej. Byliśmy razem w terenie co nigdy nie miało miejsca w Jaktorowie. Wichor był zachwycony. Skakał przez zwalone drzewa jak młodziak. A jak wygląda? Piękne, lśniące futerko (w nowej stajni to on dostaje paszę, którą kupuję, a nie inne konie). Jest zachwycającym koniem i mam nadzieję, że w przyszłym roku pokażemy się na zwodach. Jestem z niego bardzo dumna.

Co do samych treningów to jak wiesz jestem początkującym jeźdźcem i nie miałam wcześniej porównania. Teraz mam. Po 8 treningach z moim nowym Trenerem poprawiłam niezliczoną ilość rzeczy. Robiłam kardynalne błędy, których Pan W. nie poprawiał, bo i po co? Wyobrażasz sobie, że kłusowałam przez cały czas w lewo na złą nogę, a według niego nie miało to większego znaczenia. W ujeżdżeniu? Tych błędów jest cała lista. On nie lubi dzielić się wiedzą. Jak nauczy za szybko, to na tym straci.

Napisałaś, że on miał do Ciebie szacunek i nadal jest miły. To raczej normalne. Jesteś jego bezpośrednią konkurencją. Dba o swój wizerunek. Nie pytaj mnie jednak co mówił o Tobie kiedy Cię nie było. A uwierz mi, on bardzo lubi mówić. Jestem przekonana, że i o mnie usłyszałaś co nieco. Wcale mnie to nie zdziwi.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: monik dnia 16 grudnia 2009 o 18:31
Dimka i Wichor nie wyglądały na zaniedbane. Są to już starsi panowie. W full sezonie pracowały 1 godzinę dziennie i chodziły na trawę, gdyż sama je stamtąd sprowadzałam.


Cześć Kseniu,

A skąd wiesz, że mój koń - Wichor, chodził w full sezonie 1 godzinę dziennie??? Może mnie zapytasz, bo mam na ten temat nieco odmienną wiedzę. Wstyd mi napisać na forum jak dałam się nabrać temu człowiekowi i jak krzywdził i wykorzystywał mojego konia miesiącami.

I nie nazywaj proszę mojego konia "starszym panem", bo się na Ciebie obrazimy. Mogłaby Cię zaskoczyć informacja o jego prawdziwym wieku i obecnym stanie zdrowia i kondycji.