Co mnie wkurza w jeździectwie?

[quote author=Ktoś link=topic=885.msg980564#msg980564 date=1303109120]
wkurzają mnie ludzie,którzy jeżdżą na kulawych koniach i udają,że tego nie widzą/nie czują,bo przecież tak rzadko mają czas dla konia,że skoro już przyjechali,to muszą pojeździć 🙁
i moje ulubione "koń kuleje od ręki","rozejdzie się"...grrr.
[/quote]
dookładnie!

mnie wkurza dyskryminacja osób w jeździectwie nie posiadających własnego konia. Wcześniej tego tak nie czułam, wydawało mi się normalne, ale odkąd mam swojego ludzie w stajnii są milsi, mówią  dzień dobry, pytają się mnie o rady, słuchają ich. Generalnie istnieje taki stereotyp że kto nie ma własnego konia gorzej jeździ i gorzej się zna...
ktosia zgadzam się  🤔 bez swojego konia nie rzadko człowiek jest traktowany jak plebs, a w połączeniu z brakiem kasy juz zupełnie jest ciężko. wkurza mnie, że osoby bez konia muszą "wyszarpywać" sobie uznanie u ludzi
A mnie wkurza to,ze mój koń co chwilę jest kulawy i prawie nie jeżdże a jak wczoraj wsiadłam na konia kolegi , który jest taki trochę bardziej  ruchawy to dzisiaj ledwo zyje, takie mam zakwasy  🤔
a mnie wkurza ignorancja i arogancja wszystkowiedzących gówniar, które sadzają swoje wszystkowiedzące tyłki na świetne konie, głównie po to, żeby to potem były tylko konie, już nie świetne
a mnie wkurza ignorancja i arogancja wszystkowiedzących gówniar, które sadzają swoje wszystkowiedzące tyłki na świetne konie, głównie po to, żeby to potem były tylko konie, już nie świetne

haha  😀 mnie też, ale przygnębiający jest fakt że kiedyś taka byłam. Normalnie uważałam że miszczem świata jestem i nikt poza mną i moją trenerką się nie zna  😵
ja chyba nie aż tak, zawsze ceniłam sobie mądrą krytykę w moim kierunku i wyciągałam wnioski, chociaż czasem przyjmowałam to ze łzami w oczach i wściekła na cały świat
Jak to leciało? "Nie wiem, że nie wiem". "Wiem, że nie wiem". "Wiem, że wiem". "Nie wiem, że wiem" 🙂
ja chyba nie aż tak, zawsze ceniłam sobie mądrą krytykę w moim kierunku i wyciągałam wnioski, chociaż czasem przyjmowałam to ze łzami w oczach i wściekła na cały świat

ależ ja też przyjmowałam krytykę! co nie zmieniało mojego podejścia że jeżdzę najlepiej ze wszystkich znajomych
żeby nie było off-topu wkurzają mnie na maxa niektórzy młodzi, polscy jeźdźcy jeżdżący na patentach, bez stylu, obijając koniowi grzbiet. Mnie tam zawsze uczono że na początku  uczy się poprawnie prowadzić konia, dochodzi się do jakiegoś poziomu ujeżdzenia a potem się skacze... ale oglądając np.olimpiadę młodzieży dochodzę do wniosku że chyba czasy sie zmieniły
Oj tak - im mniej sie wie, tym bardziej sie mysli, ze sie duzo wie.  🙁
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
18 kwietnia 2011 18:16
mnie wkurza dyskryminacja osób w jeździectwie nie posiadających własnego konia. Wcześniej tego tak nie czułam, wydawało mi się normalne, ale odkąd mam swojego ludzie w stajnii są milsi, mówią  dzień dobry, pytają się mnie o rady, słuchają ich. Generalnie istnieje taki stereotyp że kto nie ma własnego konia gorzej jeździ i gorzej się zna...


Niestety masz rację. Jak to przeczytałam od razu przypomniała mi się sytuacja z zawodów. Jechałam na młodym koniu czworobok klasy L (koń nie był mój, ja go tylko jeździłam) i wygrałam. W tym konkursie startowała też dziewczynka, która lato spędziła pod okiem pana Sałackiego (startowała na swoim koniu). Jak obserwowałam ją na rozprężalni była moją faworytką. Niestety na czworoboku koń brykał na łydkę a w końcu wyskoczył poza szranki. Ze złości zaczęła gadać, że ja to nic nie umiem, że wygrałam tylko dlatego iż mój koń ładnie wyglądał. Niewiele się zastanawiając po zawodach wsadziłam dziewczynkę na mojego wierzchowca i okazało się, że dziewczynka miała ogromne problemy z jazdą na nim. Okazało się, że jazda na młodym koniu to zupełnie coś innego niż na własnym juz doświadczonym.  😉

ależ ja też przyjmowałam krytykę! co nie zmieniało mojego podejścia że jeżdzę najlepiej ze wszystkich znajomych
żeby nie było off-topu wkurzają mnie na maxa niektórzy młodzi, polscy jeźdźcy jeżdżący na patentach, bez stylu, obijając koniowi grzbiet. Mnie tam zawsze uczono że na początku  uczy się poprawnie prowadzić konia, dochodzi się do jakiegoś poziomu ujeżdzenia a potem się skacze... ale oglądając np.olimpiadę młodzieży dochodzę do wniosku że chyba czasy sie zmieniły


Ujeżdżenie? Wielu Ci niestety powie, że do skoków nie jest potrzebne, oni nie są pingwinami.

[quote author=ktosia link=topic=885.msg981199#msg981199 date=1303146635]
ależ ja też przyjmowałam krytykę! co nie zmieniało mojego podejścia że jeżdzę najlepiej ze wszystkich znajomych
żeby nie było off-topu wkurzają mnie na maxa niektórzy młodzi, polscy jeźdźcy jeżdżący na patentach, bez stylu, obijając koniowi grzbiet. Mnie tam zawsze uczono że na początku  uczy się poprawnie prowadzić konia, dochodzi się do jakiegoś poziomu ujeżdzenia a potem się skacze... ale oglądając np.olimpiadę młodzieży dochodzę do wniosku że chyba czasy sie zmieniły


Ujeżdżenie? Wielu Ci niestety powie, że do skoków nie jest potrzebne, oni nie są pingwinami.
[/quote]
a ja uważam że się przydaje. Na dobrze ujezdżonym koniu nie trzeba jeździć  z patentami bo się nie rwie, lepiej trzyma się rytm itd.
A mnie wkurza to, że skoro nie mam swojego własnego konia, to jestem wiecznie od kogoś zależna.


Popieram !
mnie wkurza chyba najbardziej, gdy jedni śmieją się z ludzi, którzy mają konie NN.. dwa razy byłam wyśmiana. spotkałam się raz z taką niemiłą reakcją, i było to jakiś czas temu, ale jako 17 latka płakałam jak małe dziecko chyba przez miesiąc. to było wg mnie naprawdę nieodpowiednie, zwłaszcza, że druga sytuacja była całkiem niedawno, i to były przykre słowa wypowiedziane przez jedną z naszych lubelskich sław. skoro oni (w sensie zawodnicy. instruktorzy etc) traktują coś nierasowego jako gorszego to dają ekstra przykład młodym adeptom jeździectwa.
a mnie wkurza to, ze jak bylam na studiach wkurzal mnie brak kasy na konie i jazdy z kims fajnym na dole, i modlilam sie o robote... a jak juz do roboty doroslam, i studia zostaly za mna, to tylko czasu mniej, a kasy ani troche wiecej🙂
aien , witaj w klubie, czasem człowiekowi przykro się robi, kiedy przez stajnię pełną rodowodowych konia przetacza się masa tych większych i mniejszych znawców oglądających najpierw tabliczkę danego konia, później odpowiednio długo do pochodzenia konia mrucząc z uznaniem pod nosem, po czym mierząc tabliczkę mojego NNa pogardliwym wzrokiem przechodzą dalej nie zwalniając...
a z drugiej strony czasem śmiejemy się ze znajomymi, że wszędzie wypasione tabliczki, rodowody itd, a u Bazyla tabliczka "BAZYL ur. 2006, właściciel, mój nr kom" i nic więcej 😉
ale i tak nie zamieniłabym konia na żadnego innego 🙂
u mnie na tabliczce są tylko imiona koni 🙂
Aien , masz pięknego konia, co z tego ,ze NN.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
19 kwietnia 2011 10:30
U nas w stajni mimo, że wszystkie konie z papierem, to na tabliczkach też są jedynie imiona i data urodzenia 🙂
a mnie wkurza to, ze jak bylam na studiach wkurzal mnie brak kasy na konie i jazdy z kims fajnym na dole, i modlilam sie o robote... a jak juz do roboty doroslam, i studia zostaly za mna, to tylko czasu mniej, a kasy ani troche wiecej🙂


dokładnie! a jak nie miałam konia swojego to nigdy nie brakowało kilku do jazdy, a teraz mój kulawy i trzeba jeździć do stajni stępować w ręce, więc ani kasy, ani normalniej jazdy, ani czasu, ani siły na nic  😵 kryzys mam chyba
Gillian   four letter word
19 kwietnia 2011 11:45
wkurza mnie zmienność... to, że ciągle trzeba nad wszystkim pracować, poprawiać, ćwiczyć. Że nie mogę powiedzieć - codziennie jest super, tylko dziś jest fajnie a jutro fatalnie, nigdy nie wiem jak będzie. Nie wiem, może tylko ja tak mam?
Wkurza mnie także to, że przestałam czerpać radość z jazdy bo ciągle odczuwam jakąś presję, że muszę jeździć lepiej, muszę to, muszę tamto. Nie umiem odpuścić. W konsekwencji lepiej mi się jeździ na każdym innym koniu tylko nie na swoim. Potrzebuję znaleźć w mózgu cyngielek, gdzie się przykręca ciśnienie :/ i nie znajduję :/
Gillian
Mam to samo. Ostatnio nawet zastanawiam się powaznie nad tym żeby Pinia już puścic na emeryture i przestac jeździc. Przestało mnie to jakoś szczegolnie bawić. Wiecej stresu nerwów, starania sie i marnych efektów niz to jest warte. I też zaczyna mnie bardziej fascynowac posadzenie dupy na 5 minut na innego konia niż codzienne jeżdżenie na własnym.
A ciśnienie krwi sobie regularnie sprawdzacie? 😁
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
19 kwietnia 2011 15:21
ja dziś byłam na okresowych badaniach z pracy..i m.in. badałam krew na poziom glukozy...zapomniałam o tym,i rano zjadłam i śniadanie i wypiłam kawkę 🙂 wynik jednak był w górnych granicach normy...ale to już gruby OT...

w jeździectwie wkurza mnie pozerstwo...tylko tyle i aż tyle.
Ktoś, kontynuując OT - zjadłam sobie kiedyś w nocy kogiel - mogiel i poranne wyniki glukozy wyszły przerażająco! (a niby na czczo). Na szczęście sobie przypomniałam.
A ty też masz takie "ciśnienie na osiągnięcia" jak dziewczyny? 🙂
Bo to czasem z ciśnienia krwi wynika (a to znów - z odczuwania presji - i bujamy się)
Pytanie laika: jak to z ciśnienia krwi wynika? 🙂
Człowiek z wysokim ciśnieniem krwi najczęściej wykazuje specyficzne "objawy" psychiczne.
ash   Sukces jest koloru blond....
19 kwietnia 2011 15:55
dobrze, że ja mam zawsze bardzo niskie 🤣 90/60  🏇
rudazaraza   Bo rude jest piękne.
19 kwietnia 2011 16:26
a mnie ostatnio wkurza to, że jak już koń super chodzi, wszystko jest fajnie to znowu coś się do niego przypałęta, ostatnio nagminnie coś z kopytami  😵
Jak to leciało? "Nie wiem, że nie wiem". "Wiem, że nie wiem". "Wiem, że wiem". "Nie wiem, że wiem" 🙂


Czyli kolejne etapy wtajemniczenia w jeździectwo?  😀 (W sumie w jakąkolwiek inną dyscyplinę sportu)

1. Nie wiem, że nie wiem - to takie właśnie kuniarki, między zerowym a średniozaawansowanym poziomem jazdy. Też taka byłam mając 14-15 lat, ale wtedy jeszcze nie było internetu i forów (for? forumów?) dyskusyjnych.
2. Wiem, że nie wiem - zorientowałam się tak na poważnie dopiero w drugiej pracy po kursie instuktorskim, mając 27 lat!  😂
3. Wiem, że wiem - z niektórymi zagadnieniami dotyczącymi jeździectwa - tak bym się określiła. Ale chyba ogólnie nadal jestem gdzieś pomiędzy pomiędzy punktem 2 a 3.
4. Nie wiem, że wiem - myślę, że czasem mi się zdarzy taki moment, gdy robię coś instynktownie i robię to dobrze, mimo że nie do końca wiem dlaczego.
Ale taki stan jest bardziej moim marzeniem niż stanem obecnym.

A jak Wy się określacie?

(To chyba na temat, że wkurza nas, iż osoby reprezentujące punkt 1 mają najwięcej do powiedzenia 😉 )
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
19 kwietnia 2011 18:48

A ty też masz takie "ciśnienie na osiągnięcia" jak dziewczyny? 🙂

nie,żadnego...jeżdżę,bo lubię...jak nie lubię,to ma mnie kto wyręczyć 😉 a cisnienie zawsze miałam niskie,dziś mierzone to 92/58 🤣
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się