PSY

Ktoś wie kto w PL mógłby zrobić mi taką bramkę do auta?
Bramka.png Bramka.png
Kojce.info powinni, kiedyś widziałam ich produkcji coś z takiej siatki.
epk, dziękuję
madmaddie   Życie to jednak strata jest
13 maja 2024 15:46
Barti safe and strong dog
madmaddie, ale widziałaś taką realizację, bo na stronie nie było nic takiego
madmaddie   Życie to jednak strata jest
16 maja 2024 15:26
Perlica, wydaje mi się że widziałam, ale nie mam czasu poszukać
madmaddie, ja szukałam i nie było.
https://www.facebook.com/share/v/Q3zuuhLHHJ22zxgd/
Taki tam filmik, GB a w tle język polski. Ehh.
shewolf, a co jest takiego na tym filmiku ? Bo oglądnęłam kawałek, ale nic się nie działo dalej.
Glupi pies to i pewnie głupi właściciel albo na odwrót albo obydwoje.
Na psy tego typu powinny być pozwolenia po testach psychicznych dla właścicieli, a potem testy psychiczne dla dorosłych psów.
Nie znam rasy innej, która bez powodu będzie gryźć i atakować krowę czy konia, a już widzę któryś film na necie z udziałem tego typu rasy gdzie właściciel nie jest w stanie psa przywołać.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
20 maja 2024 18:38
Niech się cieszą że rolnik/właściciel tego stada nie widział bo ma pełne prawo psa odstrzelić.

Niestety bardzo popularna sytuacja w UK bo wiele ścieżek prowadzi przez pastwiska zwierząt. Tyle że zawsze są ostrzeżenia (też kluczowe dla spacerujących, bo czasem byk stoi na pastwisku np). I wiele niepozornych piesków potrafi się "uruchomić" widząc zwierzęta gospodarskie. I niestety tacy właściciele też często uciekają. Ale jak rolnik odstrzeli psa to są nagłówki w gazetach i "my nie wiedzieli".
donkeyboy, tyle,że jak niepozorny piesek się uruchomi to w najgorszym razie sam zginie lub poszczeka i ucieknie do właściciela, a taki pies odporny na ból to może bardzo poranić taką krowę, złapać byka za jajka i nawet zabić itp.
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
20 maja 2024 21:24
Tyle że zawsze są ostrzeżenia (też kluczowe dla spacerujących, bo czasem byk stoi na pastwisku np).

donkeyboy, absolutnie nieprawda, ostrzezenia są właśnie dosyć nieczęsto używane i nie ma żadnego legalnego wymogu do ich używania.

Głównym problemem w UK jest to, że przez zupelny brak dzikich drapieżników, zwierzęta gospodarskie są kompletnie nie zabezpieczone, trzymane na ogromnych terenach z bardzo slabym/nie adekwatnym ogrodzeniem i farmer y bardzo rzadko monitorują stan i zwierząt, i ogrodzenia.

Tak też zresztą wiele lat temu moja SP suka zaatakowała owce - przez wiele lat jedna konkretna łączka na naszej stałej trasie stała pusta rok w rok, a pewnego dnia pojawiły się tam owieczki bez żadnego ostrzeżenia ani znaku. Laczka nie miała public footpath, ale z takim footpath graniczyła - z tym że za "ogrodzenie" robił lichy żywopłot z dziurami na szerokość metra, także człowiek spokojnie przejdzie, a co dopiero pies. Ale to nic, na owieczki dali jeden paseczek pastucha elektrycznego na poziomie może metra.
Suka owce wyczuła na długo zanim ja miałam szanse je zobaczyc i poleciała.

Na tej trasie na innych łąkach owce były regularnie (bez znaków dalej), ale przynajmniej wiedziałam gdzie są i takich wypadków nie miałyśmy w tych miejscach.

Innym razem moja obecna ruda i ja natknelysmy się na owce na szlaku w dół z lokalnych wzgórz, gdzie w ogóle nie powinno ich być - ale owce sobie jakoś wygiely do samej ziemi liche "ogrodzenie" z drutu kolczastego i przelały na szlak. Na szczescie ruda woli piłeczkę od owiec (taki krwiozerczy TTB) I się odwołała.

Przez te lata nie zliczę, ilu owcom życie uratowałam, bo ich tak masakrycznie farmerzy nie dogadają. Były jagniatla, które jakoś utknely po złej stronie ogrodzenia i nie mogły wrócić do mamy. Była dorosła owca, co w środku dnia w środku lata jakims cudem utknęła na plecach do góry brzuchem i nie mogła się od turlać. Inna, co w bloku kompletnie utknęła i by tam zdechła jakbym jej nie wytargala. Inna, co szyję cała sobie oplątala w bramble I by się pewnie w końcu udusila/powiesiła.
Innym razem farmer chamsko nie chciał zabrać chorego jagniatka na skraju śmierci w środku kilkudniowe angielskiej ulewy z cholernym wiatrem, które to jagniatko od kilku dni nie miało siły wstać do mamy napić się mleka.

Farmerzy w UK są bardzo rozpieszczeni, większości w nich bardzo nie w smak że prawnie muszą przepuszczać ludzi przez public footpaths/bridleways przez swoje tereny prywatne i w dupie mają stawianie znaków, jeśli prawnie nie jest to wymagane. Ba, podejrzewam, że tym hardkorowym w smak ataki na ich stada, bo podsyłają argument zniesienia public footpaths.

Do dziś nie zapomnę mojego zdziwienia, kiedy lata temu zrozumiałam/odkryłam, że wszystkie (!) parki narodowe (!) w Anglii i Walii są po brzegi pełne nie dzikich zwierzaków, owiec i bydla prywatnego na nieograniczonym wypasie po tychże parkach.
Przy takiej skali wypasu livestock'u przy tak marnej ochronie tych zwierząt, oczywiście że przypadki ataków będą się zdarzać cześciej.


Perlica - to jest staffik na tym filmie. Poprzednio twierdziłaś że TTB zle ate staffiki w sumie OK?
A PL jelenie i bydło zabijają tylko TTB, a nie tam sobie niepozorne wiejskie kundelki (najczęściej w typie ON) 🤔

Zdziwiłabys się jakie rasy psów w UK zagryzając owce... I to po parę naraz.
Becia23, W PL większą zwierzynę zabijają wilki albo właśnie zdziczałe psy ( zdziczałe psy powinny być odstrzelane w takich sytuacjach , bo stanowią zagrożenie dla ludzi,a nie tylko zwierząt).
Nie wiem co jest na filmie, ale wydaje się całkiem spore. Staffiki mam po sąsiędzku i są jakieś mniejsze całkiem.
Nie ma znaczenia dla mnie, zachowuje się ten pies jak opętany, bo nawet kopniak do niego dociera.

Tu mnie ujął język polski, i malowniczo brzmiąca ku**a po imieniu Kajtek. Taka patriotyczna nuta na obczyźnie. oczywiście, że właściciel debil, no to jaki ma być pies?
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
21 maja 2024 08:48
Becia23, moj blad, okej może nie "zawsze" jest plakietka ale zawsze dla mnie jest oczywistym kiedy wchodzę na teren farmy a kiedy nie. Ja się nie spotkałam jak do tej pory z takim olewactwem - może kwestia terenów na których wyprowadzałam psy czy chodziłam sama na spacery. Zarówno na mojej wsi nr 1 i 2 (i okolicach gdzie pracowałam w stajniach) gdzie mieszkałam wszystko było pięknie oznakowane i zadbane. Jedyne luzem latające zwierzęta to były takie na "publicznych" pastwiskach, nawet nie wiadomo do kogo należące (fly grazing). Częściej mi się zdarzało żeby chamsko zachowal się właściciel psa niż żeby rolnik miał coś w dupie. Częściej widywałam psy latające luzem po polu bez odwołania (i nawet bez innych zwierząt poza innymi psami). Też nie zlicze ile razy na wsi ktoś wrzucał na grupę że znowu pies rozpruł kilka owiec i nikt się nie poczuł do odpowiedzialności. Dla mnie to jest zwykłym ludzkim odruchem wziąć na siebie odpowiedzialność bo mój pies zaatakował inne zwierzę i coś z tym zrobić a nie uciekać a zwierzę zostawić w tragicznym stanie. To mnie mierzi.

Owszem zdarzają się przypadki że ktoś nie chce puszczać kogoś przez swój teren. Ja tam nie dyskutuje że to jest sprawiedliwe, bo łamanie prawa to łamanie prawa. Ale też z perspektywy stajni czy rolników których znałam ludzie też nie potrafią uszanować terenu na który się ich wpuszcza. Nietrzymanie się ścieżek, włażenie w uprawy bo fajna fotka na insta, nieogarnianie śmieci za sobą czy chociażby nie zamykanie głupich furtek. Albo karmienie koni spleśniałym chlebem (chociaż to już bardziej Polska, ale też się zdarzylo tu i tam). I szczerze mówiąc? Sama bym nie chciała żeby mi się ktoś kręcił. Ale jak prawo tego wymaga to wymaga i trzeba respektować.
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
21 maja 2024 11:26
Becia23, W PL większą zwierzynę zabijają wilki albo właśnie zdziczałe psy ( zdziczałe psy powinny być odstrzelane w takich sytuacjach , bo stanowią zagrożenie dla ludzi,a nie tylko zwierząt).
Nie wiem co jest na filmie, ale wydaje się całkiem spore. Staffiki mam po sąsiędzku i są jakieś mniejsze całkiem.
Nie ma znaczenia dla mnie, zachowuje się ten pies jak opętany, bo nawet kopniak do niego dociera.

Perlica, no mówimy o psach, nie wilkach 😉 i wcale takie zdziczałe nie są, to są zwykłe wiejskie psy, które są puszczane samopas.
Either way - jakich ras są te "zdziczałe psy"? Bo twierdziłaś, że żadna inna rasa nie będzie gryźć i atakować krowę czy konia.

To jest na 100% staffik (nieco otyły na dodatek) - przy krowach wygląda na dużego, bo to krowy są małe (rasa Jersey chyba) - ale już popatrz na wielkość psa w porównaniu do właściciela na końcu.

To co widzisz, to nie żadne magiczne opętanie ani mityczna krwiożerczość wymagająca testów psychicznych właścicieli, tylko gameness, o którym Ci już wspominałam w którejś poprzedniej dyskusji - takie "zacietrzewienie", na które selekcjonowane były i staffiki i wiele innych terrierów (wcale nie TTB, zwykłych terrierów jak np. JRT) przez parę setek lat hodowli.

To zwykła cecha terrierów, i gwarantuję Ci, że wiele innych ras terrierów zachowuje się dokładnie tak samo, z takim samym "opętaniem" i odpornością na ból, i wielu innych ras terrierów kopniak też nie opamięta. Po to były hodowane, żeby nie dawały łatwo za wygraną i zabijały np. szczury (bo nawet szczur może się nieźle bronić i pogryźć psa).
Tą samą cechę ma każdy skuteczny drapieżnik - wilki czy lwy z głodu by umarły, jakby przy byle kopniaku dawały się odgonić ofierze. Terriery były hodowane jako drapieżniki.

Po raz kolejny zachęcam Cię do zapoznania się z oryginalnym przeznaczeniem różnych typów/ras psów, w jakim celu były hodowane i w kierunku jakich cechy charakteru się je selekcjonowało.
Każdy pies to drapieżnik, każdy ma zęby, każdy wywodzi się od przodków wilków - tylko że w wielu rasach była bardzo ostra i konkretna selekcja na wyciszenie pewnych cech drapieżnictwa. U innych właśnie te cechy były pożądane.

Tu mnie ujął język polski, i malowniczo brzmiąca ku**a po imieniu Kajtek. Taka patriotyczna nuta na obczyźnie. oczywiście, że właściciel debil, no to jaki ma być pies?
shewolf, tak jak tłumaczyłam, w UK to się zdarza często i nie tylko Polakom.
Parę tygodni temu byłam na grupowym psim spacerze z ludźmi z pracy z moją najmłodszą stafficzką - i to nie moja (Polki) stafficzka pogoniła krowy, tylko krzyżówka saluki kolegi Anglika.

Becia23, moj blad, okej może nie "zawsze" jest plakietka ale zawsze dla mnie jest oczywistym kiedy wchodzę na teren farmy a kiedy nie. Ja się nie spotkałam jak do tej pory z takim olewactwem - może kwestia terenów na których wyprowadzałam psy czy chodziłam sama na spacery. Zarówno na mojej wsi nr 1 i 2 (i okolicach gdzie pracowałam w stajniach) gdzie mieszkałam wszystko było pięknie oznakowane i zadbane. Jedyne luzem latające zwierzęta to były takie na "publicznych" pastwiskach, nawet nie wiadomo do kogo należące (fly grazing). Częściej mi się zdarzało żeby chamsko zachowal się właściciel psa niż żeby rolnik miał coś w dupie. Częściej widywałam psy latające luzem po polu bez odwołania (i nawet bez innych zwierząt poza innymi psami). Też nie zlicze ile razy na wsi ktoś wrzucał na grupę że znowu pies rozpruł kilka owiec i nikt się nie poczuł do odpowiedzialności. Dla mnie to jest zwykłym ludzkim odruchem wziąć na siebie odpowiedzialność bo mój pies zaatakował inne zwierzę i coś z tym zrobić a nie uciekać a zwierzę zostawić w tragicznym stanie. To mnie mierzi.

Owszem zdarzają się przypadki że ktoś nie chce puszczać kogoś przez swój teren. Ja tam nie dyskutuje że to jest sprawiedliwe, bo łamanie prawa to łamanie prawa. Ale też z perspektywy stajni czy rolników których znałam ludzie też nie potrafią uszanować terenu na który się ich wpuszcza. Nietrzymanie się ścieżek, włażenie w uprawy bo fajna fotka na insta, nieogarnianie śmieci za sobą czy chociażby nie zamykanie głupich furtek. Albo karmienie koni spleśniałym chlebem (chociaż to już bardziej Polska, ale też się zdarzylo tu i tam). I szczerze mówiąc? Sama bym nie chciała żeby mi się ktoś kręcił. Ale jak prawo tego wymaga to wymaga i trzeba respektować.

donkeyboy, ja też o stokroć bym wolała, żeby wszystkie public footpaths były solidnie odgrodzone od pastwisk. No ale nie są, i prawnie właściciele ziemi muszą przepuszczać publiczność przez te ścieżki. Więc chyba w ich interesie powinno być jakoś ostrzegać ludzi, że na pastwisku o 100 metrów dalej są owce na przykład.

Ja mieszkam na skraju parku narodowego i wszystkie tereny, o jakich mówiłam, wcale nie są terenami farm, tylko po prostu rozległymi otwartymi polami i łąkami - właśnie takimi, co to nie wiadomo do kogo w ogóle należą. I dlatego tak trudno zgadnąć, czy na tamtym tam pastwisku są czy nie ma owiec. A owce raz będą, raz nie.

No niestety, starć z chamskimi rolnikami miałam już kilka jak na przykład z tym biednym jagnięciem. Moje osobiste doświadczenie jest takie, że większość z nich nie ma żadnego szacunku dla własnych zwierząt i traktują je jak towar, nie jak żywą istotę, która może fizycznie cierpieć.

Ten jeden raz, kiedy moja SP zaatakowała owcę (swoją drogą, tylko ją za nos złapała i trzymała), akurat był tam wtedy farmer. Ja oczywiście jak tylko się zorientowałam, że ona leci do owiec, lecę za nią. Jak tylko ją złapałam, zorientowałam się, że stoi nade mną farmer i drze japę. Ja miałam wtedy chyba 20 lat, ale wyglądałam na nastolatkę - to był facet w średnim wieku. Zaczął się na mnie paskudnie wydzierać, nazwał mnie foreign bitch, i kilkukrotnie próbował my wyrwać z ręki smycz z moim psem (dzięki Bogu, że suka nie zareagowała, by myślę, że wiele psów w takiej sytuacji spróbowałoby go użreć). W ogóle nie był zainteresowany sprawdzeniem swojej owcy (nie sprawdził jej wtedy w ogóle) tylko na mnie japę wydzierał jak to on powinien był mojego psa zastrzelić (a to też urban legend, że oni mogą sobie tak każdego psa zastrzelić - muszą pod uwagę wziąć czy to w ogóle bezpieczne, tj. nie narazi żadnego człowieka, i mogą to robić tylko jako kompletną ostateczność).
Okazało się ostatecznie, że owca miała drobne puncture wounds tam, gdzie suka złapała owcę za nos, i vet bill wyniósł szalone £20 za antybiotyki "na wszelki wypadek" (co oczywiście w całości pokryłam).
Nie dało się spokojniej?

Rozprucia owiec w mojej okolicy zdarzają się najczęściej na terenie tegoż parku narodowego, właśnie dlatego, że tam są całe km kwadratowe wielkich pastwisk z kiepskim ogrodzeniem i bez oznakowania, gdzie owce są, a gdzie ich nie ma. Ja psy tam zawsze mam na smyczy, ale jak przyjeżdża ktoś nieokoliczny i może jak z Twoich okolic, przyzwyczajony do oznakowań, to skąd ma wiedzieć, że za wzgórkiem są nieogrodzone owce?
Oczywiście ucieknięcie z miejsca w takie sytuacji, i nie zgłoszenie się później na policję, jest kompletnie nieakceptowalne.

Nieadekwatne ogrodzenia są problemem również w drugą stronę - co jakiś czas jest problem z bydłem, które uciekło z pastwiska do miasta i robi się z tego wielka, wielogodzinna obława policyjna. W tamtym roku byk uciekł na teren szkoły podstawowej i skończyło się jego zastrzeleniem:
https://www.theguardian.com/uk-news/2023/apr/20/escaped-bull-shot-dead-by-police-in-cheshire

Ale mój główny point jest taki, że farmerzy mogliby zrobić o wiele więcej, aby swój livestock chronić i jakoś "pomóc" właścicielom psów w niedopuszczaniu do sytuacji ataków. Ale póki jest na kogo zwalać tą odpowiedzialność, póki przestępstwem jest livestock worrying, a nie nieadekwantne zabezpieczanie swojego stada...

W PL takiego problemu nie ma, bo rolnicy muszą zwierzynę zabezpieczać przed wilkami.
Becia23, napisałam o wilkach, bo teraz mnóstwo dyskusji na postach w PL po zagryzieniu czy to były wilki, czy hybrydy czy psy półdzikie, a mi się przypomniało że dość blisko nas wilki zjadły konia niedawno.
Jersey ma krótką sierść , inny kolor i inne oczy, ale może są jakieś odmiany których nie widziałam, nie ma to znaczenia w zasadzie.
Skąd mam wiedzieć jakich ras są zdziczałe psy? Są to najczęściej jakieś mixy. Po ataku naukowcy tego nie wiedzą badając rany na padlinie, to skąd ja mam to wiedzieć?
Mix to mix, raczej nie biegają po wsiach psy z rodowodami ZKwP.

Znam przeznaczenie ras przecież i głównie o to się rozchodzi właśnie, a JRT czy Parsony w mieście to też plaga. Drą się, rzucają, zaczepiają, gryzą ( czesto właściciela własnego także, bo widziałam kilkukrotnie jak właściciel próbuje na smyczy odciągnąc, na ręcę bierze a tu zonk, własny pies go użarł). Po co komu w mieście JRT?
Skoro nigdy on nie poluje, nie realizuje swoich potrzeb tylko rzuca się na wszystko, bo wychodzi 3 razy dziennie pod blok na siku. Tego również nie ogarniam i ludzie co biorą takie psy też powinni być kontrolowani do czego im taki pies, bo po co ci polujący pies jak nie byłeś w lesie od 20 lat,a nie w stajni, a w bloku myszy nie masz raczej....
Zresztą pisałam też gdzieś wcześniej o Parsonie sąsiadów, utrapienie dla tych ludzi, dla ich dzieci, bo ich nagminnie gryzie itp.
martva   Już nigdy nic nie będzie takie samo
21 maja 2024 11:50
Perlica, już nie przesadzaj z tym "po co komu w mieście JRT". Przyznam, że to Twoje wieczne generalizowanie tej rasy zaczyna mnie już powoli drażnić. Mam, nie mieszkam na obrzeżach, ale jakoś mój pies realizuje swoje potrzeby. Nie tylko za sprawą długich i przemyślanych spacerów, ale również za sprawą treningów (w tym m.in. tropienia uzytkowego). Naprawdę nie muszę być myśliwym, żeby mieć takiego psa... .0245627520171E+34;
martva, Generalnie to Twój problem, jak coś Cię drażni to idź na terapię, będzie ci lżej. Nie czytaj moich postów czy coś tam.
Tak, usiądę tu teraz i będę rozpatrywać każdy przypadek posiadacza psa z osobno, aby nie robić Ci przykrości 😁
To, że Ty robisz coś z psem i on ma zajęcie z automatu nie oznacza, że 70% innych właścicieli robi to samo.
Nie trzeba być myśliwym, ja nie jestem kłusownikiem , a mam charty, ale jeżdzą 3 razy dziennie na pola i do parków, do stajni i polują za wabikiem na każdych zawodach w PL.
Ale to nie oznacza, że moja sąsiadka , która ma saluki młodą puszcza ją ze smyczy : BO NIE PUSZCZA JEJ NIGDY, bo kupiła sobie psa by ładnie wyglądał i dziwi się, że moje spokojne na smyczy a jej nie. Jest za głupia by to ogarnąć. Jest za głupia by pojechać z psem na wybieg,
90% psów na mojej ulicy nigdy nie opuszcza swojego 400metrowego ogródka, a są to psy różnych ras.
Serio nie chce mi się ciągnąć dyskusji z urażonymi panienkami, bo poczuły się dotknięte, że większość społeczeństwa to idioci. Mało tego badania potwierdzają, że z roku na rok ludzie są coraz głupsi.

Masz wymagającą rasę i spełniasz jej potrzeby , to świetnie i chwała ci za to. Jednak DUŻA większość ludzi tego nie robi, bo nie chciało im się ani poszukać dobrej hodowli, ani przeczytać do czego służy dana rasa, nie chce im się nawet w necie poczytać o składzie karmy, a na grupie wetowej wstawiają zdjęcia psa z kleszczami i pytają co to jest ....
martva   Już nigdy nic nie będzie takie samo
21 maja 2024 12:10
Nie da się Ciebie nie czytać, bo jesteś obecna a większości wątków n tym forum. Niemniej wysyłanie mnie na terapię jako Twój argument w dyskusji jest tak żenujący, że szkoda słów. Podobnie jak określenia typu "urażone panienki", "ludzie są coraz głupsi" itd. Widocznie nie umiesz bez personalnych wycieczek.
Natomiast mówienie o tym, że sąsiadka jest za głupia by pojechać z psem na wybieg.. Cóż, może właśnie nie ona, bo wystarczy minimum wiedzy by ogarniać, że wybiegi wcale nie są takim doskonałym rozwiązaniem 🙂
Przy każdej jednej dyskusji w tym temacie, że psy coś tam zrobiły czepiasz się jrt/prt.

Ale mój główny point jest taki, że farmerzy mogliby zrobić o wiele więcej, aby swój livestock chronić i jakoś "pomóc" właścicielom psów w niedopuszczaniu do sytuacji ataków. Ale póki jest na kogo zwalać tą odpowiedzialność, póki przestępstwem jest livestock worrying, a nie nieadekwantne zabezpieczanie swojego stada...

Becia23, Ja to jednak jestem dziwna chyba, ale jak jestem na cudzym terenie (i nie ważne - cudzym prywatnym, publicznym, cudzym - "niewiadomoczyim" ) to nie oczekuję, że ktoś mi pomoże żeby mój pies nie straszył zwierzyny, nie ważne czy domowej czy dzikiej. Trzymam sukę na smyczy i już. Nie zastanawiam się czy na tej łące to owce były czy nie były, a może sarenki albo zajączki.
I uważam, że dobrze, że livestock worrying jest karany, bo jak czyiś pies atakuje zwierzę, to to jest wina wyłącznie właściciela psa, ani trochę farmera, nawet jeśli owieczka wylazła przez pastuch.
martva, wybieg wybiegowi nie równy to po pierwsze. Po drugie polecam puścić nie nauczonego przywołania charta, który luzem nie biegał przez całe swoje 2 letnie życie na nieogrodzonym terenie. Ta biedna psina chodzi właśnie tylko na wybieg w parku obok, taki 10 m na 20m, na połamanie łap.
Rób sobie na co masz ochotę.
Wogóle mnie nie obchodzą personalne wycieczki, skoro tak piszesz to nic nie zrozumiałaś z mojego postu. A skoro bierzesz do siebie to co pisze randomowa jakaś osoba po drugiej stronie komputera na forum to ...sama sobie dopowiedz.
I będę sobie pisać o ludziach nieodpowiedzialnych i ich psach , bo mogę to sobie piszę.


Becia23   Permanent verbal diarrhoea
21 maja 2024 12:45

Becia23, Ja to jednak jestem dziwna chyba, ale jak jestem na cudzym terenie (i nie ważne - cudzym prywatnym, publicznym, cudzym - "niewiadomoczyim" ) to nie oczekuję, że ktoś mi pomoże żeby mój pies nie straszył zwierzyny, nie ważne czy domowej czy dzikiej. Trzymam sukę na smyczy i już. Nie zastanawiam się czy na tej łące to owce były czy nie były, a może sarenki albo zajączki.
I uważam, że dobrze, że livestock worrying jest karany, bo jak czyiś pies atakuje zwierzę, to to jest wina wyłącznie właściciela psa, ani trochę farmera, nawet jeśli owieczka wylazła przez pastuch.

randia, - byłaś kiedyś w Anglii? Tu nie ma terenów niczyich albo panstwowych - każdy skrawek ziemi jest czyjś. Ciężko to wytłumaczyć na polskie realia - w PL jedziesz sobie za miasto i masz odlogi ziemi nie użytkowej, niczyjej, albo państwowej na której sobie możesz psa spuścić i się nie martwić, czy za rogiem masz owce.

W Anglii tak nie ma - jak już mówiłam, nawet parki narodowe są całościowo wielkimi pastwiskami.
Jakbym miała zawsze mieć psa na smyczy, bo może owce, to po prostu nie mogłabym go nigdy nigdzie spuszczać. Nigdzie.

Oczywiscie zgadzam się z tym, że livestock worrying jest karalny, ale farmerzy powinni mieć równiez jakiś obowiązek ostrzegania właścicieli psów. Tak jak w moim przypadku lata temu - nie mam kryształowej kuli, żeby wiedzieć, że po latach kompletnego nie użytku jednej łąki (przez którą nawet public footpath nie szedł, ale szedł wzdloz jej, ekhem, "ogrodzenia") ktoś nagle da owce na wypas. Nie miałam szansy zobaczyć tych owiec przed psem że względu na gorzystosc terenu i żywopłot.

Jeśli nie byłaś właścicielem psa w UK i nie znasz jak szalenie trudno czasem przewidzieć, czy na danym terenie sa/nie ma owiec, to się nie dogadamy.
Chyba że Twoim jedynym solution jest, żeby psy nigdy przenigdy nie były spuszczane ze smyczy - ale to prowadzi tylko do długoterminowego build up frustracji u psów i nie zaspokajania ich potrzeb - i kończy się gryzieniem ludzi.


Perclia - sorry, to są krowy rasy highland
martva   Już nigdy nic nie będzie takie samo
21 maja 2024 13:17
Perlica, jasne, odwracaj teraz kota ogonem, że w Twojej chamskiej wypowiedzi wcale nie było ataku personalnego, tylko ja to źle zrozumiałam. Może i Cię nie obchodzą, ale jesteś ich mistrzynią jak tylko ktoś ośmieli się z Tobą niezgodzić. Przecież Ty masz monopol na wiedzę, generalizowanie i wszystkie rozumy tego świata. 🙂
martva, babo jak nie kumasz. Nie chce mi się, serio, bo nie ma sensu.
Każdy może mieć swoją opinię i się ze mną nie zgadzać, co nie oznacza, że ja się do tej opinii przychylę, jeśli ktoś nie przedstawi konkretnych argumentów.
Nie wszyscy muszą się ze sobą zgadzać i tyle.
martva   Już nigdy nic nie będzie takie samo
21 maja 2024 13:38
Dobrze, ze Ty zawsze wiesz wszystko najlepiej i nie jesteś "urażoną panienką", którą trzeba wysłać na terapię! Wspaniale, że Cię tu mamy, świat od razu jest lepszy 🙂
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
21 maja 2024 14:08
Becia23, ja mam inne doświadczenia, być może jest to personalny "bias" całej sytuacji ale ja gdzie się nie ruszyłam to przynajmniej tabliczka "dogs on lead" była jak ktoś tego wymaga. Byłam w wielu parkach na poludniu/płd Walii i z tym się spotkałam tam również gdzie "nie wiadomo czyj on jest". W Brecon Beacons byłam w zeszłym roku to aż ekstremalnie - na każdusieńkiej furtce jest długie ostrzeżenie żeby psy mieć pod kontrolą bo rolnik wiadomo co. W obu wsiach w których mieszkałam były mniejsze lub większe ostrzeżenia na bramkach, być może właśnie dlatego ile takich sytuacji się działo (jedna z tych wsi to bardzo popularna wśród turystów w popularnym parku narodowym, druga commuter village na obrzeżach Londynu więc dużo ludzi).

Jasne, ciężko zobaczyć za górkę czy wiedziec co tu się za krzakami kryje. Jak się nie zna terenu rowniez. Wychodzę z założenia że to ja jako właściciel czy osoba odpowiedzialna za psa mam psa pod kontrolą utrzymać. Jak nie jestem pewna to zostaje na smyczy. Np. pies mojej koleżanki był niemożliwy do odwołania - schodził ze smyczy tylko jak widziałam całe ogrodzenie i nie mi nie wyjdzie z pola widzenia (+nie ma nikogo dookola). Jak ktoś się pojawiał, wracał na smycz. Okej może nie idealne ale wolę to niż ryzyko że coś się stanie bo czyiś pies jest nerwowy (a pies koleżanki z typu "on tylko chce się przywitać" tylko co z tego). No i może być i tak że zwierząt gospodarskich nie ma, ale jedzie ktoś np. konno szlakiem i wyskoczy na ciebie pies, bo przecież nie zostawiasz tabliczek przed i za sobą jak jedziesz w teren. Ja miałam wypadek konno w tej sposób gdzie właśnie stajnia miała footpath w miejscu mieliśmy ujeżdżalnię na trawie kawałek od stajni. Z każdej strony tabliczki dogs on lead - gdzie tam, pies wyskoczył, właściciel se spacerował 50m dalej (i w polu widzenia, wiec na pewno widział), koń w swoją, ja się wyje*ałam, koń potem też. A właściciel z psem jak szybko się pojawił tak szybko zniknął. Dobrze że mnie nie zamroczyło bo byłam sama, do tamtej pory - na bomboodpornym koniu. Potem bomboodporny już nie był.

A kulturę niektórych ludzi to wiesz... Rozumiem totalnie bo sama też swoje odsłyszałam w różnych sytuacjach i przykro mi że cię to spotkało. Ale debili to na świecie jest dużo i ich wspólnym mianownikiem nie jest bycie rolnikiem, przynajmniej w moim doświadczeniu.
(...) nie realizuje swoich potrzeb tylko rzuca się na wszystko, bo wychodzi 3 razy dziennie pod blok na siku.
Perlica, sory, ale rasa nie ma tu nic do rzeczy, bo ludzie z takim podejściem do opieki nad psem, to nie powinni mieć żadnego - nieważne czy to jrt, bc, chart czy kundel...
maiiaF, masz rację.
Bardziej chodzi o to, że np. taki mops zaakceptuje tą smutną rzeczywistość łatwiej niż rasa wymagająca więcej ilości ruchu.
Uwielbiam ten profil, naprawdę niewielu ludzi z głową, którzy tak ogarniają psy z problemami.
Wiekszość to jednak bambiniści.
Mega mądry tekst:
https://www.facebook.com/reel/725731623091648

Dodatkowo bardzo polecam nerkę od Karolina Audycka. Rozwaliła mi się kolejna z Psyjaciół ( uwielbiam te nerki za kształt, ale są tak shitowe zamki,że masakra).
Zakupiłam taką, niedawno przyszła i jest super wykonana, przeczucie mam, że będzie długo działać. Cena w promoce była świetna, a materiał wododporny, gruby, mieści mega sporo, ale ładnie przylega do ciała. Można wybrać długość paska, co jest wspaniałe, bo wreszcie ktoś pomyślał o tym, że ludzie są chudzi i grubi.
[[a]]https://karolinaaudycka.pl/pl/p/Nerka-z-wodoodpornego%2C-drukowanego-poliestru%2C-kwiaty-na-granacie-/1246[[a]]
[[a]]https://karolinaaudycka.pl/pl/p/Nerka-z-wodoodpornego%2C-drukowanego-poliestru%2C-kwiaty-na-granacie-/1246[[a]]
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się