Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Tu w Irlandii ciezko mi będzie kogoś znaleźć.. Chcę to najpierw zdiagnozować - w Polsce, a potem będę kombinować. Btw bardziej myślałam nad jakimiś ćwiczeniami wzmacniającymi gorset miesniowy trzymający to wszystko w kupie. Muszę jeszcze przemyśleć /rozejrzec sie za tym rehabilitantem..
Osobie zdrowej poleciłabym pilates, ale jak masz poważniejsze problemy z kręgosłupem, to tylko rehabilitacja u kogoś ogarniętego.
Nie utyłam, odrobinę mi waga spadła. Wczoraj wróciłam ze skał, za chwilę wychodzę na autobus w Tatry 😀 żarłam sporo, ale bez syfów. Kolega mi czipsy kupił i zjadłam 1 sztukę. Dzielna ja! Na śniadania szła owsianka z masą pysznych dodatków (pestki, chia, rodzynki, owoce), na obiady 'domowe' dania z knajp. Kondycję mam dobrą, wyprzedzałam wszystkich moich ludków na podejściach  😎 kolega pewnie by miał podobną, ale pali (z czym się kryje nie wiem czemu  😂 ). Wspinaczkowo z sukcesami również 😀 Teraz kilka dni w Tatrach, pogoda ma dopisywać 😀 Tylko wściekła jestem okrutnie na kobiecą naturę bo dostałam okresu tydzień wcześniej niż powinnam  😤 😵 wrócę to idę po tabsy niech mi regulują hormonami te gówno bo nie wytrzymam dłużej tak! Udanej walki wszystkim, wracam za tydzień (o ile przeżyję 😉 ).
Jeśli masz tam sporo zmian, to sama nic nie kombinuj. Ewentualnie znajdź rehabilitanta w Polsce i niech ci wszystko pokaże, powie , wytłumaczy i nauczy.
Diagnozę już masz, skoro masz opis rezonansu. 🙂 Teraz tylko niech ortopeda się wypowie czy to do operacji, czy to robota dla rehabilitanta. I wycisnąć z rehabilitanta w Polsce co się da.
Tunrida, jeszcze potrzebuję summary  bo opis jest obszerny i o każdym z 7 kręgów i przestrzeni między nimi jest powiedziane duzo złego 🤔  no opis brzmi złowieszczo  🙄 tak więc potrzebuję ogarniętego - sama nie wiem- ortopedę? neurologa? który oceni to i wskaże dalszy kierunek. I taki mam plan, nauczyć się i samej z tym "pracować"
Rozumiem. Piszę o tym wszystkim, bo sama mam w odcinku lędźwiowo- krzyżowym takie zmiany. Opisywane na tomografii liczne zwyrodnienia pod postacią: zwężeń szpar, wystających dysków międzykręgowych, niektóre z nich nawet modelują worek oponowy. Dużo tego. Pół kartki A4. Tyle, że nic to nie wnosi. Bo operować takich dysków przecież nie będę. A dobra rehabilitacja i dobrze dobrane ćwiczenia robią CUDA !! No i nauczenie się funkcjonowania z takimi zmianami, czyli w moim przypadku: jak biegać, co robić jak muszę za dużo siedzieć, w jakich pozycjach strugać konie itd itp
Tunrida, czyli taki zlowieszczy opis o niczym jeszcze nie świadczy? Zobaczyłam już nawet nie światełko ale latarnię morską w tunelu  😎 Ja mam te kręgi schechlane od nastu lat i w przerwach gdy kontuzja się nie odnawia żyje "normalnie" z tym że uważniej. Btw Wisienka na torcie jest "mała zmiana na tarczycy"  😵 Ja też znaleźli. Muszę zrobić skan. 2017 jest pod znakiem Eskulapa..
Jeśli nie będzie lało w planach rower, marsz do pracy już zrobiony, po pracy kolejny. Jedzeniowo powinno być dobrze.
Spowiadam się, dzisiaj 3+, wypiłam dużo wody (1,5litry), jadłam owoce, na obiad trochę kaszy z kurczakiem i warzywami.
Ale macie jakiś sposób na urodzinowe cukierki w pracy ?  😵  Mnie to rozwala, chyba ze życzeń nie składać 😀
efeemeryda   no fate but what we make.
29 sierpnia 2017 19:03
Arimona i faktycznie jesteś tam równo co tydzień ? 😀
Zrobiłam swoje 12 km i zbieram się do roboty. Dieta tak sobie.
Ale chyba metabolizm wraca mi do normy przez to niepalenie. Tak coś mi się wydaje...  😅
Co tu tak cicho?  👀
Tunrida, podziwiam za te 12 km biegu, my podczas "urlopu" robiliśmy jakieś 12-15km łazac cały dzień i czułam to w nogach a co dopiero zrobić ten dystans w dużo szybszym tempie w jednym kawałku.
Powoli wracam na trakt, mam nadzieję że pogoda się utrzyma i będę mogła bardziej regularnie jeździć na rowerze.
wszyscy już pewno mają przesyt wątku, odchudzania i całej tej reszty. Bo ileż można? Stąd tak cicho 🙂

ja się zastanawiam czy nie poprowadzic od jutra, od 1 września znów tabelki tutaj, na starych zasadach, I TYLKO przez 2 tygodnie. Tak, żeby zmobilizować do zaskoczenia na diecie. Ale widząc zaangażowanie w wątku, wydaje się, że wszyscy mają już dość  😀 I raczej nie będzie chętnych.

sanna- nie ma czego podziwiać. Kwestia przyzwyczajenia się i tyle. Ja autentycznie podziwiam tych, którzy umieją trzymać czystą michę!
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
31 sierpnia 2017 07:55
Ja jestem, czytam, nadal się dietuję, ale nie piszę, bo nie mam kiedy. 😉
efeemeryda   no fate but what we make.
31 sierpnia 2017 07:59
ja czytam codziennie  😀
dziś mam znowu wizytę w natur house i powiem Wam, że wydane pieniądze motywuja mnie fest  😂
Tunrida, niektórzy to już będą na diecie, w treningu i we wątku do końca życia  😎  🤣
Widzisz, nie jest tak źle, dziewczyny po cichu robią swoje, watek spełnia swoją rolę  😎
Ja cały czas walczę. Gdy tylko zbliżam się do magicznej granicy kilogramowej dla mojego ciała to zaraz dzieje się coś, że odbijam ze dwa kilogramy w górę.

Hormonalnie zawierucha, więc muszę sobie jakoś radzić. Zaczęłam biegać od tygodnia. Normalne, że najpierw spuchłam? Chciałam schudnąć na wesele w sobotę, a tu jak zwykle nie po mojej myśli.

Najczęściej chudnę gdy mi nie zależy i już trochę odpuszczę. Bardziej naturalnie, a nie na siłę wejdę w dietę i treningi. Ale to niełatwe.

Śledzę Was cały czas po cichu, bo mi głupio z tymi wahaniami.
Tak, po bieganiu, takim uczciwym, z wysiłkiem, zwłaszcza w realu, się puchnie. Ja puchłam mocno.
Wiesz kiedy nie puchłam? Kiedy biegałam na bieżni i miałam rozbiegane, przyzwyczajone do tego ciało. Jeśli ci zależy na dobrym wyglądzie na weselu, to ja bym chyba nie ćwiczyła niczego zbyt intensywnie. 🙂

I nie ty jedna masz wahania. 🙁  ja ciągle zawalam z dietą!! Ciągle!! I tez mi głupio o tym pisać, no bo ile można?  😵
tunrida Odkryte ramiona na weselach to moja zmora  😁 Na moich łapach nie dosyć, że lubi się odkładać tłuszczyk to jeszcze mam umięśnione, a w tym duecie akurat jest to słabe. A ty - wyglądasz świetnie  😜 I wielkie gratulacje za rzucenie palenia i pozostanie fit! Czad!

Z tą dietą to jest jakaś masakra. Czasem się zastanawiam jak to jest możliwe, żeby dorosły, rozsądny zdaje się człowiek nie potrafił sam siebie przekonać do optymalnej ilości i jakości jedzenia. No przeż po prostu nie żryj tego, i już. Zawsze jednak znajdzie się dobry powód na grzeszek  👀

A wracając do biegania: czyli jak ciało się przyzwyczai do tego wysiłku to powoli zrzucę tę wodę? Lubię biegać, nie chciałabym przestawać, zwłaszcza, że znalazłam, o dziwo czas. Do wesela trochę przystopuję, a potem stopniowo się rozbiegam.
Po sobie widzę to tak:
- kiedy biegam na bieżni, czyli wygodnie na maksa i nie ścigam się, nie przeciążam, tylko biegam lekko i przyjemnie- nie gromadzę wody. A jeśli już to przez pół dnia, potem schodzi i jestem suchar.
- kiedy biegam w realu po asfalcie i biegam nie dłużej niż 10 km i powoli i nie częściej niż 3 razy w tygodniu- nie gromadzę wody. Kiedy jednak zacznę biegać co dzień, a do tego jak idiotka po 12 km, na zakwasach, to moocno zatrzymuję wodę i wyglądam po prostu grubo.
- kiedy idę biegać do lasu, gdzie mam żwir, podbiegi, krzywizny, to nogi chcąc nie chcąc pracują bardziej. I nawet jeśli robię tylko te 10 km i tylko ze 4 razy w tygodniu- to puchnę.
Podsumowując- moim zdaniem, to czy będziesz puchła po bieganiu, czy nie, to zależy od tego ile i jak często będziesz biegać. Sama musisz się poobserwować i znaleźć u siebie złoty środek.

A co do jedzenia- rozumiem wszystko co napisałaś. Niestety świetnie to rozumiem  🤔
a ja na wakacje odpuściłam treningi na siłowni... tzn tylko te konne miałam.. wczoraj byłam na siłowni pierwszy raz od 10 lipca i dziś z krzesła wstać nie mogę🙁
Oj tak...  😀  Zakwasy masakryczne, siła mięśniowa słabiutka. Pierwszy trening zwykle idzie zrobić normalnym obciążeniem, ale kolejne 3 masakra.
Ja właśnie kończę swój trening. To będzie po wakacyjnej przerwie mój 5-ty. I dopiero teraz jest mi już łatwiej.
Scottie   Cicha obserwatorka
01 września 2017 10:29
Kto dziś startuje? 🙂 Ja właśnie się pomierzyłam i zważyłam- podsumowując jednym słowem- masakra. Ostatni raz ważyłam tyle ze 2 lata temu, od czerwca waga skoczyła mi o 6 kg!!

Mój cel to 60 kg (czyli -8kg), jędrne ciało i lepsza kondycja.

Co z tabelką tunrida, ?
Ja mogę prowadzić! Mi publiczne zeznawanie tutaj pomagało. Kto chce, niech mi na priva co dzień wali ocenę podsumowującą dzień. Jestem ja i sanna. I jak rozumiem Scottie. Kto chce, to dołącza.
efeemeryda   no fate but what we make.
01 września 2017 11:10
ja chcę ! im wiecej batów nade mną tym lepiej  😁
byłam wczoraj na kolejnej wizycie w naturhouse i spadek znowu jest, szkoda, że aż tak się zapusciłam, naprawdę sama sie sobie dziwie jak mogłam się tak upaś... tym sposobem może i z nimi schudne, ale wcześniej zbankrutuje  😵
efeemeryda,
chodzę co tydzień! 🙂 ale strasznie walczę ostatnio. w ogolę słabo mi idzie.
Scottie   Cicha obserwatorka
01 września 2017 13:38
Która z Was czytała książkę 2xME ta wie, że w dni nietreningowe powinno się spacerować rano na czczo około godziny (a jak się nie da rano na czczo, to około 3h po posiłku). U mnie ten spacer wygląda raczej jak marsz i odbywa się w czasie robienia zakupów żywnościowych na najbliższe dwa dni/dany dzień. Przeszłam dziś około 2km, przy czym zasapałam się i spociłam jak świnia, a po wejściu do mieszkania na 3 piętro myślałam, że padnę.
Nie wyobrażam sobie jutrzejszego treningu...
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
01 września 2017 13:58
Ja dołączam.
Przez te przeboje z nogą - 4 lata - tak się zapuściłam, że wstyd. Jestem gruba, wyglądam fatalnie, nie mam kondycji, chodzę bardzo źle, kołysze mnie na boki jak kaczkę, a raczej tłustą gęś, rozklekotałam sobie cały układ szkieletowy, zero stabilizacji, jednym słowem ma-sa-kra. Do tego odpuściłam dietę tarczycową (hashimoto) i żrę gluten, nabiał, fast-foody, ciasta bez opamiętania, do tego nieregularnie, najczęściej 1/góra 2 razy dziennie, przez co mój układ pokarmowy szaleje i daje różne dziwne objawy. Nie mam prawie żadnej aktywności fizycznej. Miałam ćwiczyć, żeby ustabilizować kręgosłup - nie ćwiczę, czasem tylko jeżdżę konno, żeby zapewnić dziadkowi-ogrowi ruch, choć ostatnio bardzo rzadko, bo upały mu nie służą. Jestem całkiem zdziadziała, sflaczała i nic mi się nie chce.

Gojenie nogi już na finiszu, już od dłuższego czasu bez stanu zapalnego, bez antybiotyków, więc najwyższy czas wziąć się za siebie. Postanawiam:
-Będę trzymać dietę i jeść regularnie.
-Pójdę na specjalistyczną rehabilitację.
-Codziennie będę ćwiczyć w domu, przynajmniej pół godziny, żeby wzmocnić gorset mięśniowy kręgosłupa.
-Będę regularnie jeździć ogra, bez opierdalania i kombinowania, tym bardziej, że czas upałów już się kończy.
-Raz w tygodniu będę chodzić do koleżanki na jazdę, żeby mnie skorygowała i dała wycisk.
-Jak się noga całkiem wygoi zacznę chodzić na basen.
-Schudnę. Co najmniej 10 kg - dla zdrowia, dla odciążenia nóg i kręgosłupa, dla wyglądu.
ElMadziarra, A ile wazysz i jakiego wzrostu jestes? Bo to brzmi dosc mocno (10kg).

Ja ciagle sie zarzekam, ze schudne, ale przynajmniej wychodzi mi z tego tyle,że nie tyję.
W wakacje jezdzilam sporo na rowerze, konno i od kilku tygodni cwicze miesnie brzucha, bo brzuch to moja słaba strona.
No...można sobie teoretycznie gadać, że "brzuch rzeźbi się w kuchni", ale ja ta po sobie widzę, że jak nie ćwiczę go systematycznie, to mam go wywalonego na zewnątrz.  A jak ćwiczę, to jakoś flaki siedzą w środku i nie wywala mi go jak w ciąży.  Wiadomo, że dieta jest niezbędna, ale u mnie te ćwiczeni są równie niezbędne! Tak jakby dieta zmniejszała poziom tłuszczu na brzuchu, a ćwiczenia trzymały wewnętrzne flaki w ryzach
Dokładnie. Już po krótkim czasie widac sporą różnicę ćwicząc. Teraz mam spory problem, bo mam miesniaka i on mi uciska narządy, myślę, że to też ma wpływ na ogólny wygląd tej części ciala, bo nieraz czuję, ze puchne od niczego. Ale chyba do zimy sie musze wstrzymac z operacją.
Scottie   Cicha obserwatorka
01 września 2017 17:28
Odebrałam wyniki badań krwi. Po chwilowym "zawale" 😉 jeszcze bardziej nakręciłam się na zdrowe odżywianie. Mam przekroczone normy żelaza (norma do 145, ja mam 217), cholesterolu (ale tego się spodziewałam przy mojej diecie, norma do 200 ja mam 220) i trójglicerydów, trzyma się mnie niedobór witaminy B12 (norma od 197, ja mam 187), ale największym zaskoczeniem był u mnie podwyższony kortyzol! Ja, najspokojniejszy człowiek na świecie, mam dwukrotnie przekroczoną normę... To właśnie kortyzol spowodował u mnie zawał, biorąc pod uwagę choroby, jakie mogą mieć wpływ na taki wynik.
Nie nakręcam się, tylko idę do lekarza rodzinnego. Niech myśli, co dalej.

edit: edytowałam, zeby nie było niedomówień 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się