KOTY

tunrida, wczoraj byłam u weta z moją dachową, która ma mega puch i miała golony brzuch golarką do usg i nikt jej nie usypiał.
Brzuch do usg tez miała jakiś czas temu golony na żywca, bez najmniejszego problemu. U tej samej wetki. Tylko wetka twierdzi, że co innego machnąć kilka razy po brzuchu, a co innego golić pachy, okolice odbytu itd itp I do tego jeszcze zrobic to estetycznie.
Z MCO byliśmy u fryzjera i bez problemu dał radę wysiedziec bez usypiania 🙂
efeemeryda   no fate but what we make.
21 czerwca 2017 14:49
u którego ? we Wrocławiu ? bo też szukam i nie zgadzam się na sedacje.
Niestety w woj śląskim Rybnik
No cóż..mój na razie i tak obciachany nożyczkami i za 3 dni wyjeżdżamy, więc musi tak zostać. Mogę podzwonić po okolicznych miastach i popytac czy ktoś strzyże koty bez usypiania. Skoro mówicie, że tak robią, to warto poszukac po okolicy.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
21 czerwca 2017 17:13
Tunrida, a w stajni nikt nie ma maszynki do pożyczenia? Ja naszą MCO machnęłam właśnie maszynką psiokońską. Mąż trzymał, ja goliłam.
Zastanawiałam się nad końską. Daje radę? Bo z tego właśnie co mąż wyczytał na forach kocich wynika, że to musi być maszynka dla zwierząt, bo kot ma ten włos taki miękki, że ludzkie maszynki odpadają. W stajni nikt nie ma, ale będę pytać. Roześlę wici i zobaczymy. Z tym sobie jakoś poradzę.
Dałyście mi do myślenia twierdząc, że są miejsca, ludzie, którzy strzygą koty bez usypiania.
Z tego co mąż wyczytał, to właśnie albo ludzie sami tną maszynkami dla zwierząt, oswajają powoli kota z maszynką i kot w warunkach domowych, trzymany przez właścicieli daje radę. Albo właśnie są strzyżone przez wetów w uśpieniu.
I tego sie trzymaliśmy. Ale skoro twierdzicie, że sa ludzie, którzy za kase robią to kotom na żywca, to dobrze o tym wiedzieć. Jeśli sami nei zdobędziemy maszynki, to będe szukac w okolicznych miejscowościach kogoś kto sie podejmie. Już nawet mąż wpadł na pomysł, by wezwac kogoś takiego do domu. Wtedy wiadomo, że kot trzymany przez nas w swoim własnym domu by się tak nie bał.
Pokombinujemy. dzięki za rozwinięcie tematu  :kwiatek:
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
21 czerwca 2017 17:51
Ja mam Ostera A6, to jest psie teoretycznie, ale goli i konie i kota. 🙂 Escada mi poleciła. Z ostrzami Wahl'a (zwykłymi, nie kocimi).
Pociesze Cię, że to nie aż takie rzadkie. My obcinalismy u dwóch fryzjerów. Pytaliśmy się też trzeciego tez bez usypiania, ale nie miał odpowiednich dla nas terminów. Wszytko w okolicy jednego miasta Rybnika
tunrida,
kupiłam na zooplusie maszynkę za 150zl. Ma ten plus, że pasuja do niej ostrza Ostera, wiec w przyszłości wymienie. Ogolilam nia póki co 2x swojego Ragdolla- tez włochacz okropny, do tego jej włos ma taką watowatą strukturę, ciężką do cięcia, a mimo to się udało. Może warto spróbowac 😉
A u mnie na fejsie od kilku dni w kółko u kociarzy krąży ten post:

https://www.facebook.com/educateurcomportementalistemoisanm/posts/1678578672170561😲
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
21 czerwca 2017 19:52
Nasza kocica ewidentnie odżyła po goleniu.
efeemeryda   no fate but what we make.
21 czerwca 2017 20:59
wistra
Racja, ale mówimy o kotach niewychodzacych, których nie strzyżemy żeby im było chłodniej tylko, żeby się nie zatykały kłakami  😉
Gillian   four letter word
22 czerwca 2017 09:20
Jestem rozdarta. Przymusowo moje dziewczyny pojechały w kwietniu do mojej mamy na wieś. Miały nie wychodzić ale wyszły. Podwórko mam w miarę bezpieczne, koty całe dnie hasają i są w siódmym niebie. Zabrałam je na tydzień do mieszkania, nie mam jeszcze siatki na balkonie więc były zamknięte. Grażyna ewidentnie oklapła, była smutna i słabo jadła. Mała spoko, ale jej wszędzie dobrze. Mi było fajnie bo przytulały się, mogłam z nimi spędzić czas, pomiąchać... potem zawiozłam je znowu bo miałam mały remont. Wczoraj pojechałam po kotki i nie przywiozłam 🙁 były takie radosne, szczęśliwe, biegały za muchami po łące... szkoda mi się zrobiło 🙁 i teraz smutno mi bardzo 🙁
Gillian, oj nie zazdroszczę decyzji.Ja dlatego nie zdecydowałam się na konta w mieszkaniu. Wszystkie ogony zostawiłam u rodziców, bo nie byłabym w stanie ich zamknąć na stałe w 4 ścianach. Chyba jest łatwiej jak nigdy nie wychodzą, nie ma wtedy człowiek porównania 😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
22 czerwca 2017 10:58
u którego ? we Wrocławiu ? bo też szukam i nie zgadzam się na sedacje.



Uderz do Szymona Karnasia strzyże też koty 😉
Albo Rosek Ci "ofryga" kota  😂

Dałyście mi do myślenia twierdząc, że są miejsca, ludzie, którzy strzygą koty bez usypiania.

Generalnie to nie spotkałam się z usypianiem zwierząt do strzyżenia, poza jakimiś zwierzakami z interwencji czy jakimiś pojedynczymi przypadkami nieobsługiwalności.

Wtedy wiadomo, że kot trzymany przez nas w swoim własnym domu by się tak nie bał.

Niby się nie będzie bał, ale np w salonie właścicieli być nie powinno przy strzyżeniu, bo np takie psy gorzej się zachowują 😉
nie wyobrażam sobie strzyżenia kota w domu i potem sprzątania tego wszystkiego.  😲 to naprawdę kupa sierści.... jednak potrafię zrozumieć, że czasem kota nie da się nigdzie indziej wyprowadzić, bo stres sięga zenitu.
Zależy od kota, mu czasem strzyżemy w znieczuleniu, jak groomer odeśle i powie, że zwierze bez sedacji jest nieobsługiwalne  🤣
efeemeryda   no fate but what we make.
22 czerwca 2017 11:47
JARA
dzięki już zadzwoniłam 😀
No właśnie..tyle, że mój bez sedacji, moim zdaniem, jest obsługiwalny. Będę szukać kogoś kto się podejmie.
Gillian Ja bym zostawiła koty na wsi, jeśli okolica jest w miarę bezpieczna to nie ma nic lepszego dla kota niż wolność i możliwość ciągłego stymulowania mózgu, polowań itp. Ja już nie mogę się doczekać kiedy wyjadę z Wrocka i wrócę do 3City i zobaczę jak moje koty będą szaleć w ogródku. Kiedyś miałam w planie kupić im szelki i wyprowadzać je na dwór, ale mama pośpieszyła z dobrą rada i powiedziała , że tylko zrobie im krzywdę pokazując im coś za czym będą musiały tęsknić przez większość dnia.
Tymczasem pozdrawiamy z Zuri 🙂
Alexa:P, już przy poprzednim zdjęciu myślałam, że mi zwinęłaś kota, teraz też sprawdzałam czy śpi obok... Dopiero potem zobaczyłam, że ma kawałek noska różowy a moja cały czarny... Poza to jak klony  😂
Gillian jak ja Ciebie rozumiem. Ja założyłam moim kotkom szelki pokazałam ogród, nawet był incydent z bieganiem luzem (wypadek z moskitierą i samowolka męża), a potem zamknęłam je w domu. Płacz tragiczny był, zwłaszcza u Miśki, ona chyba u kogoś wcześniej wychodziła. Mój mąż jest za wypuszczaniem po działce, ja jestem przeciwna no i tak się spieramy. Gdyby jeszcze ogrodzenie było szczelne ... Co weekend biorę je ze sobą na działkę, zaraz urlop no i stoją te bidy za moskitierą i płaczą. Weź tu człowieku bądź mądry 🙁 Zaszczepiłam je przeciw wściekliźnie, zakropiłam preparat na pchły i kleszcze, czyli niby o coś tam zadbałam, ale przeciw ucieczce, wypadkowi szczepionki nie ma.
Ja bym przywiozła, bo wolę nieszczęśliwe koty w domu, ale żywe, niż szczęśliwe zmarłe śmiercią tragiczną. Niestety to przeżyłam i błedu takiego nie popełnię drugi raz.
Gillian   four letter word
24 czerwca 2017 23:07
Heeeeelp 🙁 kot mojej mamy osikał mi ochraniacze transportowe, z dużą ilością futerka :/ prałam w 60 stopniach z proszkiem ale dalej cuchną okrutnie. Czym to potraktować?
Są specjalne preparaty w sklepach zoologicznych, ale jeśli kot niewykastrowany, to może niestety smrodek nie zniknąć...

Co do wypuszczania - zawsze jest ryzyko, ale ja moje wypuszczam od małego. Ale dość kontrolowanie, tzn tylko jak jestem w domu i ogólnie odwołuje je często, żeby się 'zameldowały', że sa blisko... I nie wychodzą na długo, bo wtedy siedzą w ogrodzie  a jak je zostawie na kilka godzin to wędrują dalej (wole je puścić kilka razy po pół godz, niż raz na kilka - bo wtedy siedzą blisko domu czyli z dala od ulic). Boje się o nie jak są na dworze, ale nie mogę znieść ich płaczu za dworem jak są w domu...szkoda mi ich wtedy.  Poza tym jak siedzą dużo w domu to zaczynają wariować i tyc. jakby nie znały wychodzenia to inaczej, ale jeden wzięty z ulicy drugi ze wsi i kochają być na dworze... wiem, że wypuszczanie wiaże się z ryzykiem, ale na szczęście okolice mam bardzo spokojną.
Gillian, spróbuj do pralki na płukanie ciepnąć szklankę octu, może coś da. Tylko dla pewności pogooglaj czy nic z futrem nie zrobią.
Ja bym przywiozła, bo wolę nieszczęśliwe koty w domu, ale żywe, niż szczęśliwe zmarłe śmiercią tragiczną. Niestety to przeżyłam i błedu takiego nie popełnię drugi raz.


to jest naprawdę bardzo smutne... Ja dalej uważam ze ludziom niektórym za bardzo odbija, czy to na punkcie psów, kotów, koni czy dzieci. Gdzieś trzeba zostawić miejsce zwierzętom na bycie zwierzętami czy dzieciom na bycie dziećmi. Po to człowiek ma swój rozum, że jak nie ma warunków to kota nie wypuszcza żeby raz w tygodniu brać sobie nowego bo poprzedni został rozjechany.  Ale nie każdy mieszka przy autostradzie. Naprawdę. Są domu stojące w cichych miejscach, bez wałęsających się psich stad gdzie kot może być kotem na dworze. Jakby moje koty ktoś teraz zamknął w 4 ścianach to by chyba w depresję popadły.
Gillian   four letter word
25 czerwca 2017 11:17
Rozwiązałam to tak, że przywożę je na tydzień kiedy mam wolniejszy grafik w pracy i mogę z nimi pobyć w domu. Natulam się, nacieszę i odwożę. Mam nadzieję, że to się sprawdzi choć nie ukrywam boję się o nie bardzo 🙁 byłoby łatwiej gdyby nie posmakowały wolności. Trzymają się podwórka. Przychodzą na zawołanie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się