Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Lotnaa, Mi też Gabryś zasypiał i wisiał i (za radą bobek) pomogło rozbieranie do minimum i pilnowanie, żeby w momencie w którym przestaje aktywnie ssać, wyjąć cycek z buzi. (Wiesz jak? Mały palec włożyć w kącik buźki.)
Nie powinno się pozwalać na wiszenie na zasadzie smoczka, bo to może zmasakrować sutki. Tylko aktywne ssanie, w momencie gdy dziecko naprawdę je, jest właściwie.
Ma być karmienie na żądanie, nie wiszenie na żądanie! 😉


galantova, No co za newsy! Gratulacje! 😀 :kwiatek:

Laguna, A Ciebie to sto lat chyba tu nie było. 🙂 Co słychać?

armaquesse, Mam nadzieję, że Ty też się tu w niedalekiej przyszłości zameldujesz. 😉
u nas kilkudniowe cyrki były zawsze spowodowane skokiem lub nadmiarem emocji w dzień.
Starałam się wyciszyć i uśpić zgodnie z "rytmem".
Smoczek używany był na spanie wyłącznie i aktualnie pozbyłam się smoczka zupełnie bez bólu- wyjechaliśmy na ferie i "zapomniałam" smoczka. Nawet nie płakał. Przyjął do wiadomości, zapytał kontrolnie dwa razy i tyle.
Mazia   wolność przede wszystkim
22 stycznia 2016 10:29
dziewczyny z niemowlakami - jak u was wyglada zasypianie i ile trwa? Mi sie dziecko totalnie popsulo, i od paru dobrych dni jest masakra. Rytm codziennie taki sam (o 21 ostatni cycek i zasypiala do max 22), niby juz spi, ale jak probuje ja odlozyc momentalnie sie wybudza, rzuca sie, smieje jak tylko mnie zobaczy i od nowa na rece, bujanie, chodzenie itd... i tak pare razy... Zawsze o tej porze juz spala, zasypiala bez problemow... 🙁 Do tego w dzien dluzej pospi tylko na rekach, a jeszcze niedawno spala 2-3 h przed poludniem i pod wieczor w lozeczku...
Dzisiaj myslalam ze bedzie elegancko, bo nie spala od 17tej (bylismy u znajomych) i byla bardzo zmeczona...
Powiedzcie ze to minie...  🙇


minie. wszystko mija i to co złe i to co dobre niestety też. Nic złego się nie dzieje, dzieci tak mają i już. Czasem śpią jak aniołki a czasem dają popalić i nie wiadomo czemu.... chore nie są, może potrzeba bezpieczeństwa, może skok rozwojowy nie wiadomo.... nie ma innej metody jak dużo cierpliwości i podążanie za potrzebą dziecka, z czasem to zrozumiesz 😉
Cześć wszystkim 🙂 dołączam się po raz pierwszy do tego wątku.
Mam synka o imieniu Dominik, ale mówimy też na niego pieszczotliwie Leluś.
Obecnie ma 4 miesiące i 4 dni 🙂
Mazia Mowisz, ze do takich akcji mozna sie przyzwyczaic?? Jak te gorsze fazy mijaja, to wydaje mi sie, ze jestem super wprawiona matka. Kiedy jednak trafiaja sie znowu (jak teraz), to nie ogarniam samej siebie. Przyznaje bez bicia, ze mam napady wscieklosci, placzu, paniki i bezsilnosci. Pewnie moja mala bobo wcale lepiej nie ma. Szkoda, ze dla mam nie przewidziano jakichs srodkow wspomagajacych na ten trudny czas  🙁

Aktualnie mam faze "czemuz ja sobie to uczynilam". I podobno lzej juz nigdy nie bedzie  🤔
No niestety, ten pierwszy rok jest niemożliwy do przewidzenia. Jak w kalejdoskopie.
Napady wściekłości i płaczu mnie ominęły, pewnie dlatego że jakiekolwiek kolki i bolesne ząbkowanie nas ominęły.
Ale mimo tego bywało i nadal bywa czasem ciężko, zwłaszcza jak jestem sama z Gabrysiem.
Wychwalam przedszkole pod niebiosa. Bardzo nam obojgu służy. Będzie lżej, nie martw się. :kwiatek:
A jak Twój mąż? (W sensie dostępności, zaangażowania i pomocy.)
Ile Paulinka teraz ma dokładnie?


nerechta, To samo pytanie. Ile Twoje dziecię ma?
Sorki ale nie pamiętam, a nie macie suwaczków.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
22 stycznia 2016 13:42
Pandurska przede wszystkim- masz pełne prawo być wściekła, zła, rozgoryczona, spanikowana, bezsilna i co tylko Tobą miota :przytul: Po prostu masz prawo. To bardzo trudny okres, bo tak naprawdę często spotykają nas problemy, z którymi po prostu nie jesteśmy w stanie sobie poradzić, o nigdy wcześniej nas nie dotyczyły. I żaden poradnik, pomoc czy sugestie innych nie są w stanie sprawić, żeby czuć się w 110% idealnym rodzicem 😉
I wiesz co? Moim zdaniem będzie lżej 😀 Bo taki problem 4, 10 czy 15 latka jest już bliższy osobie dorosłej- bo to zazwyczaj nie jest już problem na zasadzie "boli mnie zrób coś z tym! Chcę jeść JUŻ! Chcę tej rzeczy NATYCHMIAST! Nie chcę spać i nie obchodzi mnie, że TY CHCESZ!" tylko już rzeczy, z którymi mniej lub bardziej logicznie jesteśmy w stanie sobie poradzić 😉 Problemy maluszka są problemami naturalnymi i jak najbardziej normalnymi, ale to nie znaczy że nie budzą silnych emocji 😉
Jakbyś miała potrzebę wygadania się to pisz śmiało :kwiatek:
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
22 stycznia 2016 14:00
Pandurska, bo to jest jedna wielka sciema. To, czym nas karmia media, internet, poradniki i nawet kolezanki w wiekszosci. I potem nam sie wydaje, ze z nami jest cos nie tak, no bo kurka- JAK ZYC? albo lepiej jak zyc i NIE ZWARIOWAC? A to jest wszystko gucio prawda, tylko malo kto ma na tyle odwagi, by glosno powiedziec, ze w pierwszym roku zycia dziecka o malo nie zwariowal, nie popelnil czynu karalnego i/lub nie rozwiodl sie z mezem. No bo jak to brzmi? No i zawsze mozesz uslyszec 'sama chcialas/chcialas dziecko to masz' ... i juz jestes o krok od kolejnego czynu zabronionego 😉

Prawda jest taka, ze to trzeba po prostu przetrwac, minimalizujac straty i szukajac rozwiazan tymczasowych na poprawienie jakosci zycia wszystkich obecnych.
IMO- potem jest latwiej, bo w wiekszosci delikwent/-ka mowi, co chce, o co sie wscieka, mozna cos ustalic, wytlumaczyc, na cos sie umowic, mozna tez uzyc szantazu ( 😁 ). Nie umierasz tez ze strachu i wyrzutow sumienia, ze wsciekasz sie o ten nieznosny ryk, a moze akurat dziecko naprawde cierpi i cos go boli...

Hehe dlatego ja się cieszę, że w sumie jedyna mama, którą znam dobrze, powiedziała mi to wszystko, co napisała szafirowa - że miała kilka miesięcy depresję, chciała uciec, prawie zwariowała i nieomal się nie rozwiedli 😁 Gorzej chyba nie będzie, a nawet jeśli tak samo źle, to zawsze ktoś mnie będzie rozumiał 😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
22 stycznia 2016 14:18
"Bądź mądry.
Bądź jak mama Dzią." 😁
Haha to akurat moja bratowa 😀 Ale dobre dobre, przekażę jej 🙂
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
22 stycznia 2016 14:34
Aa to źle przeczytałam 😁
Julie P. konczy 13-go roczek, ale korygowany wiek, to 10,5 miesiaca na dzien dzisiejszy. Jest masakra nie ma co. Od samiutkiego poczatku byla mega wymagajacym dzieckiem i do tej pory sie to nie zmienilo. Nie wiem, co to siedzenie i picie kawy/herbaty, a dziecko bawi sie przez dluzej nic 2 minuty samo czymkolwiek.

Moj maz jest cudowny! Sprawdzil sie jako tato w 100%, jako partner dla mnie w mega trudnym czasie tez. Jest totalnie zaangazowany i mnie odciaza, jak tylko moze. Od poczatku zostawialam mu mala i szlam do pracy wieczorem (raz, dwa w tygodniu), zeby nie zwariowac. Lada dzien idzie na 2 miechy tacierzynskiego (tutaj tyle sie nalezy), wiec bedzie luksusowo.

Z drugiej strony nie mamy tutaj absolutnie zadnej pomocy. Nikogo do zajecia sie dzieckiem w awaryjnych sytuacjach, nie mowiac o przyjemnosciach. Rodzina odwiedza nas b. rzadko i my tez dosc rzadko jezdzimy do PL.

szafirowa Powiedzmy, ze sie nastawialam na hardcore, ale wyobrazenia, a praktyka to dwie rozne sprawy. Mama mi nie oszczedzila w opowiesciach, jak jest trudno. Zreszta pamietam, jaki upierdliwy byl moj mlodszy brat. To chyba przez niego mialam dluuuuugo uraz do dzieci i mysli o ich posiadaniu.

Czarownica Wiem, ze mam prawo do tego wszystkiego! Z drugiej strony moja cholernie wycwiczona empatia i generalnie swiadomosc konsekwencji dla tej malej istotki sprawia, ze bardzo duzo w sobie tlumie dla jej dobra. Moje emocje w koncu ja trafiaja i to bardzo! Czasem jednak sie przelewa i w kwestii cierpliwosci, no i robi sie burza.

Kolezanka- bardzo fajna, rozgarnieta matka 3-ki dzieci (6,4 i 1) i pedagog specjalny z zawodu powiedziala mi ostatnio, ze dzieciaki pomiedzy pierwszym a drugim rokiem zycia dadza sie lubic tylko dlatego, ze tak slodko wygladaja. Ja pierdziele jeszcze jeden rok kieratu  😵 Moja corka to totalny slodziak, ale mega hiper upierdliwy.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
22 stycznia 2016 19:25
Dzizus, cały dzień piszę tego posta, może w końcu uda mi się skończyć.

pani myk, jak się czujecie?

Gienia, co tak cisza? Coś się dzieje?

RatiNa, słodziak!

Z drugiej strony nie mamy tutaj absolutnie zadnej pomocy. Nikogo do zajecia sie dzieckiem w awaryjnych sytuacjach, nie mowiac o przyjemnosciach. Rodzina odwiedza nas b. rzadko i my tez dosc rzadko jezdzimy do PL.


Pandurska,  :przytul: U mnie będzie podobnie. Do moich rodziców mamy 9h, oni sami jeszcze nas nie odwiedzili, i razem autem pewnie nigdy nie przyjadą, próbuję teraz mamę sciągnąć na kilka dni przez bla bla car. Zazdroszczę mojej siostrze - teściowa plus mega zaangażowani moi rodzice na zawołanie, odaleni raptem o 2h drogi, moja mama często u nich wręcz pomieszkuje, kiedy jest taka potrzeba. My jesteśmy samiutcy tutaj, szału nie będzie pod względem kontaktów z rodziną 🙁

Dzięki wszytskim za info smoczkowo/karmieniowe  :kwiatek: :kwiatek: Chyba zaczynamy ogarniać, przestałam się już panicznie bać, że ona nic nie je. W szpitalu tylko raz widziałam, jak Hania zrobiła siusiu, przy piciu tylko memłała, i strasznie się bałam, że nie je totalnie nic. Wkręciłam sobie, że na pewno się odwodni i takie tam 🤔wirek: Teraz już wiem, że te pierwsze 2-3 doby dzieci piją raptem po kilkanaście mililitrów, ale co sobie nawkręcałam, to moje.

Brodawki już się zmasakrowały. Raz się przeraziłam, bo zobaczyłam świeżą krew na ustach Hanii, kiedy jej się ulało. Położna kazała pokazać brodawki - i cóż, po prosty mały wampirek mnie pogryzł  🤣

Musimy się teraz siebie nauczyć, zresztą podczas tych najbliższych tygodni to i tak będzie się zmieniać jak w kalejdoskopie. Co do smoczka, to czytałam, że to może upośledzać w jakiś sposób technikę ssania, ale przeciez tyle osób ich używa i jest ok...

Dzionku, z tą butlą to było tak. Mała zasypiała przy karmieniu, nawet na początku coś tam ruszała buńką, mogłam ją wybudzić merdająć palcem pod brodą, później to przestało działać. Więc pomyślałam, że odciągnę pokarm, i będę w stanie zobaczyć, czy cokolwiek tam jest. I było tyle co nic. Z 15 ml raptem. To tyle co na łyżce stołowej. Piłam herbatki laktacyjne na umór i przez pierwsze 2 dni leciało tyle co nic. Oczywiście czytałam, że na początku dzieci niewiele potrzebują, ale wciąż miałam wrażenie, że ona jest słaba i głodna, i ciągle śpi. A chłopczyk z mojego pokoju, który urodził się kilka godzin po niej, ciągle pił i pił i płakał. Więc najgorzej to zacząć porównywać dzidziusia do innych dzieci. Wszystki są super indywidualnościami. Fakt jest też taki, że poród miałam chyba ciężkawy, dostałam masę różnych kroplówek plus sporo antybiotyku, więc małą pewnie też to jakoś dotknęło i musiała odespać.
Sztucznego mleka nie dostała nigdy. Po 3 dniach laktacja zaczęła się ruszać, a dzień 4-6 (i obecnie) to już mega nawał, czuję się jak mleczna krówka na dojarce.  W ogóle to szokujące dla mnie są takie piersi. W ciągu kilku dni urosły ze trzy rozmiary, kosmos jakiś, do czego zdolny jest nasz organizm. 

Jeszcze dwa tematy.
Czy jest tu ktoś dobrze zorientowany w chustach? Chciałabym coś kupić, bo mnie już plecki bolą, zresztą fajnie by było móc uwolnić ręce. I marzy mi się też spacer po lesie z Hanią pod kurtką puchówką. Chętnie podesłałabym komuś kilka linków z tych propozycji, które znalazłam.

I druga rzecz, macie może jakiś sposób na sen? Nie chodzi mi o sen maluszka, tylko o mój  😕
Równo tydzień temu w piątek zaczynała się moja akcja porodowa. W następną noc udało mi się przekimać łącznie z 4-5h, w kolejną pewnie ze 3 plus ciut w dzień. Później było już  tylko gorzej, ostatnie kilka dni to było max 2-3h, łącznie, licząc jakieś kimki. W ostatnią noc nie zmrużyłam już oka. I nie chodzi o małą, bo póki co jest aniołkiem i zdarzają się jej odcinki po 3-4h snu non stop. Czyli nawet wisząc na dojarce mogłabym pospać ładnych parę godzin. I nie mogę  🤦 Leżę, super zmęczona, wiem, że mogę i muszę spać, i nie potrafię zasnąć. Podziwiam mojego męża - mogę go obudzić, poprosić o herbarę, a on ją przyniesie, przyłoży głowę do poduszki i po 15 sekundach chrapie. Ja leże godzinami, próbuję jakiś technik oddechowych i nic  😕
Robi się już ze mną kiepsko, apetyt zerowy, potrafię siedzieć zwinięta w kłębek i sobie płakać. Albo się bujać. Plus gigantyczny ból mięśniowy. I nie chodzi chyba o jakąś mega hiper depresję, tylko o gigantyczne zmęczenie. Ale przestaję już siebie kontrolować. Nie wiem, jak wyjść z tego błędnego koła.
Wszystkie środki nasenne oczywiście odpadaję, chcieliśy kupić melatoninę, ale jak na złość z jakiś powodów jest obecnie niedostępna. T. kupił mi jakąś herbatkę nasenną, może to pomoże. Macie jeszcze jakieś pomysły?  😕 😵


Lotnaa Wspieram cie. Tez pamietam pierwszy czas jako totalna bezsennosc, mimo ze dziecko mialam w inkubatorze. Mozg chyba przechodzi w inny modus. Mozesz mi chetnie podeslac linki do chust. Mam nawet fajnego Didka z lnem na sprzedaz, jakbys chciala.
Co do zmeczenia, to szczerze? Odespalam je chyb dopiero po 4-5 miesiacach. Masakra jakas byla. Pij jakies swieze soki, jesli mozesz i doladuj sie jakas ciepla zupa nawet, jak ci sie nie chce jesc. To wszystko tez hormony- pamietaj!
ash   Sukces jest koloru blond....
22 stycznia 2016 20:25
Lotnaa, ja pierwsze kilka dni zamiast spać to gapiłam sie na małego mimo ze oczy same sie zamykaly. Hormony walą ostro w dekiel, wiec spokojnie. Przejdzie.

Ja nie mogłam spać przez 2 tygodnie. Musiałam się gapić na  Gabrysia i budził mnie każdy szmer (to drugie zostało do dziś). W zasadzie nic nie pamiętam z tych pierwszych tygodni, byłam żywym trupem. 😁
RatiNa Witaj! Śliczny synek, duży, prawda? Mam lekkie zboczenie jesli chodzi o wagę (mam wcześniaka u którego każdy gram był na wagę złota) 😉

Lotnaa Początki naszego kp też nie były różowe, ale jak poukładałam sobie w głowie i się uspokoiłam, zaufałam sobie to było duuużo lepiej. Co do smoczka to mój synek pewnego dni, mając 10 miesięcy stwierdził, że go wkurza, grzmotnął nim o ziemię kilkukrotnie i spakowałam go. Fakt, że używaliśmy może przez 15 min dziennie w podbramkowych sytuacjach. Co do snu to początkowo czułam się jak na haju przez hormony... nie spałam dużo, a funkcjonowałam. Odespałam jak emocje opadły ok. 3-4 miesiąca 😉

Pandurska Uwierz mi, że też różne myśli chodzą mi po głowie bo do tej pory byłam wolna jak ptak, szalona, spontaniczna, a teraz czuję czasami, że mam podcięte skrzydła i trzymana jestem w klatce. Też nie wypiłam jeszcze na spokojnie herbaty - no chyba, że śpi, ale wtedy zaczynam pracować, sprzątać, gotować itp. Gdy jest obudzony potrzebuje non stop uwagi...cały czas się po mnie wspina, przykleja, lub rozkazująco mówi i pokazuje "tam" 😉 i trzeba się z nim bawić. Nie mogę minuty siąść przy książce, laptopie, telefonie bo zaraz chce też. Oszaleć można 😉

W chwilach kryzysu przyglądam się na tego szkraba i zaczynam kląć na siebie w duszy bo przecież nie choruje, cudownie się rozwija, nie płacze, nie złości się bez powodu. On po prostu chce się ze mną bawić 😉 to nie zbrodnia, ale gdy jest się z dzieckiem samemu 24 na dobę to można mieć wszystkiego dosyć. Rozumiem. Myślę jednak, może naiwnie, że kolejny rok musi być lepszy bo taki kumaty trzpiot się robi z niego, rozumie niemal wszystko, śmieje się, reaguje na zaczepki, sam zaczepia, pokazuje już czego chce więc o niebo jest lepiej niż było.

adriena, nika77, dziękuję za pomoc w wyborze nawilżacza, wybrałam Eldom NU6.
Szafirowa złote słowa., chociaż z własnego doświadczernia powiem tak...po trudnym pierwszym roku życia dziecka, dalej też może być źle. Albo gorzej. Ja czekałam na różne momenty...na koniec kolek, na koniec ząbkowania, na to aż Adaś zacznie raczkować, potem chodzić, potem mówić. Za każdym razem wydawało mi się...BA, miałam NADZIEJE że będzie lepiej. A nie było.  Chyba jeszcze nigdy nie byłam tak blisko strzelenia sobie w głowę jak teraz.
Moim zdaniem macierzyństwo to najtrudniejsza rzecz jaka mnie w życiu spotkała.
dziewczyny, ciesze sie, ze sie tak otworzylyscie. Jednak taka wspolnota przezyc przynosi jakas ulge i poczucie, ze nie jest sie z takimi emocjami samemu. I ze to tez jest ok, jednoczesnie stajac sie bodzcem do pracy nad soba, zeby tej naszej malej istoty nie skrzywdzic.

Julie Iga ma 4,5 mca, zaraz wrzuce jakis suwaczek.
Juz jest troche lepiej z zasypianiem.
nerka może Cię pociesze😉 my nie mamy problemów z zasypianiem - jest rytuał i wszyscy się go trzymamy, ale za to budzimy sie w nocy (pi razy drzwi od 12) od 4 do 8 razy🙂😉)
Kiedyś minie😉
Moim zdaniem macierzyństwo to najtrudniejsza rzecz jaka mnie w życiu spotkała.

Też tak uważam 🙂 A ja mam "tylko" jedno 🙂
DoSia osz kurde - no to rzeczywiscie wole 2godzinne usypianie  🤣
ps pamietasz o pampkach w netto? 🙂
Ja juz kupilam a na pudle co? 1 paczka = 1 szczepionka, az mam teraz wyrzuty sumienia  🤣

jak tam Twoje dziecie ogolnie? Jakies nowe umiejetnosci? 🙂

Poki demotywujesz mnie do drugiego...  😁
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
23 stycznia 2016 09:57
Zdecydowanie najtrudniejsza! A jak ktoś bezdzietny wywala mi z tekstem "jak ja Ci zazdroszczę, przecież siedzisz sobie z dzieckiem i NIC nie robisz całymi dniami!" to mam ochotę zostawić mu rzeczone dziecko na dwa dni i wyjechać w Bieszczady 😍 😁
Na dwie godziny... Najlepiej takie nielonżowane od dwóch dni.
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
23 stycznia 2016 10:20
Szafirowa, CzarownicaSa, Muffinka nawet nie wiecie jak ja się cieszę że to piszecie. Naprawdę to podnosi na duchu. Głównie dlatego że wiem że nie jestem sama. Stany totalnej depresji, chęci rozpoczęcia biegu przed siebie z dzikim krzykiem są mi tak dobrze znane. Ja cały czas mam nadzieję że to się zmieni, że się zmienię, że dam żyć ludziom w koło, że przestane swoim załamaniem obarczać innych. Tak strasznie mi momentami ciężko. To wszystko co nam sie do tej pory przytrafiło tak mnie osłabiło. A najgorsze jest to ciągłe poczucie winy. Że sobie krzywduje. Że powinnam się cieszyć bo mam dziecko. Tak strasznie by chciała wyjść z tego dla mojej córeczki. Fakt że konie (które posiadam) przestały dla mnie istnieć praktycznie nie pomaga. Poza struganiem (co muszę zrobić bez ociągania i koniec) końmi zajmuje się mój mąż. Tragiczne jest to że nawet mnie do nich nie ciągnie. Konie stoją i marnują się. Zdecydowaliśmy sprzedać kucynkę. Szukam dla niej kochającego domu. Zostawić dwa większe konie. Z nadzieją że w końcu do tego wrócę.

cieszę się że mogę to tu napisać. Wiem że wielu będzie to oceniać, ale i tak cieszę się że jest ktoś tutaj kto mnie zrozumie.
A ja napiszę coś przeciwnego od tego co tu już napisano. Pierwszy rok dziecka to był najcudowniejszy, najfajniejszy i najbardziej niesamowity rok w moim życiu i tylko żal mi że to se ne wrati.. Miało być tragicznie, ciężko, masakrycznie bo wszyscy wokół tak twierdzili. Depresja, czarna dziura, ryk, płacz, kupy, kolki, koklusz i gradobicie jeszcze 😉 a było tak zajebiście że mi teraz strasznie żal że moje dziecko takie duże..
Gdyby można było wejść w pętlę czasową, to mogłabym ten rok przeżywać jeszcze z kilkanaście razy. Wyzwaniem będą kolejne lata..
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
23 stycznia 2016 10:28
Moje nawet lonżowane zapierdziela jak ruski wentylator.
Chłop mi ostatnio próbował wmówić, że dziecko biega po całym domu bo ma za mało ruchu.
Wzięłam ją na spacer. Po górach. Na 3h. Zapierdzielałyśmy równo. Biegałyśmy, skakałyśmy, właziłyśmy na skały. Po powrocie dziecko w locie zrzuciło kurtkę i zaczęło biegać od okna do drzwi. To była godzina 15.
Gdy ojciec wrócił o 18-tej dalej biegała.
"Znowu nie byłaś z dzieckiem na spacerze?"
💃

Leosky musisz mieć dużo cierpliwości- do przekonania, że to minie :przytul: Dla mnie moment, w którym zostawiłam dziecko z ojcem i poszłam do pracy był zbawienny, bo gdybym tego nie zrobiła i została z nią w domu... to bym chyba oszalała. Serio.
I kompletnie nic nie ma tu do rzeczy to, że kocham ją całym sercem i skoczyłabym dla niej w ogień bez wahania. Dla mnie zabijająca psychicznie była ciągła, niekończąca się odpowiedzialność. I ten strach nie mija- ale z biegiem lat uczymy się z nim żyć na co dzień 😉
Niech oceniają 😉 Każdy zawsze i wszędzie będzie oceniał. Mi 2 lata zajęło zrozumienie, że od tego nie ucieknę i jedynym wyjściem jest olanie- bądź mądrzejsza i zrozum to szybciej 😁
nada jak się urodził miał 60 cm długości i 4230g 😉
teraz po 4 m-cach ma 73 cm długości o waży 8300g
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się