Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Nie zadręczam się tym jakoś, ale jednak chciałabym świadomie niektóre rzeczy robić - tam gdzie się da, bo wiadomo, że spora część zależy od dziecka/warunków zewnętrznych/kasy i tak dalej 🙂
To trochę jak z posiadaniem psa czy konia - można zdecydować o niektórych sprawach, a inne wyłażą "same" 🙂 Ale będzie przygoda, o rany. A im dalej w las tym gorzej 😀

Julie, no właśnie to jest Twoja opinia, Twoja decyzja - że na żądanie i że nie wyjdziesz 🙂 Na pewno któraś inna re-voltwiczka by napisała, że oczywiście, że wyjść (bo zostaje z tatą, nic mu się złego nie dzieje) i że nie na żądanie, tylko uspokajać czym innym. Jest mnóstwo takich kwestii, gdzie robimy jak czujemy albo jak nam rozum podpowiada.
dea   primum non nocere
13 listopada 2015 22:08
To nawet nie chodzi o planowanie tylko o podejmowanie już decyzji. Dziecko wyje godzinę po karmieniu i teraz moja decyzja - dać cyca jako uspokajacza czy nie dać się doić i do końca nie dać? Wiecie, chciałabym być jakoś ogarnięta w swoich decyzjach. Albo chcę wyjść i zostawić dziecko z mężem, a ono wyje jak opętane. I teraz decyzja - nie wychodzę czy wychodzę.

Ja tylko dodam, że po godzinie może już być zwyczajnie głodne (malutki żołądek), więc niekoniecznie "uspokajacz". Jak jest kryzys laktacyjny i podkręca sobie produkcję, bo potrzeby wzrosły, to czasem może być przez dwa-trzy dni dosłownie "z cycka na cycek". Czasem ciężko na siku się wyrwać.

Teraz trochę subiektywnego widzenia 😉 Ja sobie zrobiłam ambitne założenie, że przez pierwsze pół roku nie ma mnie dla świata zewnętrznego - i każda minuta wolnego po takim założeniu była czystym zyskiem 😉 Za to jeśli założysz, że będziesz żyć jak dotąd, a dzieć będzie mieć inne plany, to albo się sfrustrujesz, albo jeśliś twarda, to zostawisz wyjca. Ja nie potrafiłam... i nie żałuję. Zresztą nawet mnie nie ciągnęło do wychodzenia wtedy, teraz sobie wychodzę (i nikt nie wył i nie wyje, a ja nie mam poczucia, že coś przez ten rok straciłam, przeciwnie). Ale to wybór każdej matki 🙂

EDIT jeszcze: wyjec, dać się doić... Ty myślisz, że urodzisz wroga? 😉 Jest duża szansa, że to będzie stworzenie, które będzie Cię kochać jak nikt inny, i to wzajemnie... więc się nie nastawiaj jak na wojnę :p będzie dobrze.
Julie, no właśnie to jest Twoja opinia, Twoja decyzja - że na żądanie i że nie wyjdziesz 🙂 Na pewno któraś inna re-voltwiczka by napisała, że oczywiście, że wyjść (bo zostaje z tatą, nic mu się złego nie dzieje) i że nie na żądanie, tylko uspokajać czym innym. Jest mnóstwo takich kwestii, gdzie robimy jak czujemy albo jak nam rozum podpowiada.
Tak, oczywiście, to jest moje skromne zdanie.
Ale pisałaś, że filozofia tak zwanego "attachment parenting" tudzież "rodzicielstwa bliskości" wydaje Ci się być, tak wstępnie, bliska.
Dlatego, ponieważ jestem wyznawczynią tego nurtu, polecam Ci właśnie tą książkę i właśnie takie podejście.
Oczywiście nie można do tego podchodzić bezkrytycznie!
Przeczytać, przemyśleć i wyrobić sobie własne zdanie.
A i tak jak już moje przedmówczynie napisały - dziecko i życie zweryfikują wszystko. 😁
Powiem Ci, że te kwestie, które wydawały mi się potencjalnie problematyczne, okazały się wręcz przeciwnie, bułką z masłem, a te których kompletnie nie rozważałam w kategoriach problemu, właśnie na złość się nim okazały.
Moje odczucia i doświadczenia były takie:
Jak tylko dowiedziałam się, że jestem w ciąży, delikatnie mówiąc średnio chcianej, w ciągu tygodnia przeczytałam cały internet i wiedziałam, że tylko "attachment parenting" mnie ocali, bo ani minuty płaczu dziecka nie zniesę. 😉
Sprawdziło się, więc polecam.
Oczywiście nie da się jednoznacznie stwierdzić, czy udowodnić, że właśnie to, a nie co innego, miało wpływ na to, że Gabik taki był jako noworodek/niemowlę i jaki teraz jest. Bardzo prawdopodobne, że ogólnie miałam/mam wyjątkowego farta i trafił mi się egzemplarz totalnie bezproblemowy.
Ale zupełnie ogólnie rzecz ujmując, ja w to WIERZĘ. I doświadczyłam na przykładzie nie tylko własnym, ale też na innych mniej lub bardziej znajomych dzieciach, że to działa i taka jest właściwa kolej rzeczy.
Wierzę, wyznaję, popieram... że dziecko do co najmniej 1 roku życia powinno mieć niczym nie ograniczoną bliskość mamy, bo nie ma nic tak ważnego jak poczucie bezpieczeństwa. Już mniejsza o karmienie piersią, ale jeśli się uda, to jeszcze lepiej.
😀

dea, Fajnie napisałaś.  :kwiatek:
No właśnie teraz mam takie założenie jak dea. Tyle tylko, że ciekawa jestem czy mnie  ku**ca nie weźmie po dwóch miesiącach z dzieckiem non stop ze mną, bo z natury to ja cierpliwa i poświęcająca się nie jestem 😉 Książkę kupiłam, dzięki Julie za przypomnienie!
Kenna, na szczęście jakoś żyje i rośnie 🙂 Ale widzę, że problem z przełykaniem dalej pozostał. Ciekawe z czego to wynika i kiedy minie.

Ja nie potrafiłam zostawić ryczącego, to znaczy wciąż nie potrafię. Cyc jest dobry na wszystko i mi to specjalnie nie przeszkadza tym bardziej, że Adam dosyć szybko zaczął skracać czas karmienia. Pomijam oczywiście ten czas na początku, kiedy lubił pozwisać i spać przy mnie i często trudno go w ogóle było odłożyć, bo się budził. Spędzałam po prostu większość czasu z nim na kanapie z tabletem w dłoni 🙂
Nie da się tego zaplanować. Dasz radę, szczególnie ze wsparciem męża 🙂

A jeśli chodzi o cierpliwość, to wraz z posiadaniem dziecka jej poziom u mnie zdecydowanie wzrósł. Nawet bym siebie wcześniej o to nie podejrzewała.
dea   primum non nocere
13 listopada 2015 22:44
Dzionka taki maluch rozwija się tak szybko, że jest szansa, że Cię k..wica wziąć nie zdąży, bo się zapatrzysz i zafascynujesz postępami rozwoju. Ja tak właśnie miałam i mam i tego Ci życzę  :kwiatek: A egzemplarz początkowo nienajłatwiejszy, nieodkładalny, kolkujący, do oporu noszony. Teraz mi ucieka z chichotem, jak ją do pracy zabieram (pierwszy raz nowe miejsce i nieznani ludzie), a jej ulubiony tekst to bynajmniej nie wezwanie do noszenia, tylko "ide ide!!!" 😉 Bez problemu i z uśmiechem mi macha jak do pracy idę - a rok siedziała praktycznie tylko ze mną, cycek na żądanie.
Julie - też wierzę - i widzę - że to działa 🙂
A jeśli chodzi o cierpliwość, to wraz z posiadaniem dziecka jej poziom u mnie zdecydowanie wzrósł. Nawet bym siebie wcześniej o to nie podejrzewała.

Też takie mam poczucie. Że to nie ja uczę Gabrysia, tylko on mnie.
Konie mnie wstępnie przygotowały do macierzyństwa, wiele się od nich nauczyłam w kwestiach pokory, spokoju, zachowania zimnej krwi, gdy się dzieje "coś"... Ale ile się uczę od dziecka... Bezcenne. 😍
Nie wiedziałam wcześniej, że da się utrzymać nerwy na wodzy aż do tego stopnia. Konia można odstawić do boksu jak się nie ma czasu/cierpliwości/ochoty z nim obcować... i iść w pizdu. Dziecka - nie. 😁
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
13 listopada 2015 23:03
Dzionka, Sara najprawdopodobniej stanie się najwazniejszą osobą w Twoim zyciu (tak jest u mnie) i jak gdziesz wyjdziesz, to bedziesz dzwonić do domu co 5 minut, czy wszystko jest ok  😉
Też na początku kojarzyłam macierzynstwo z uwiązaniem, niekoniecznie tak musi byc, mozna sie miło rozczarować.
No ale zalezy jaki model Ci sie trafi, tak jaki pisałam, tu niewiele da sie zaplanować.
Nie przejmuj się tym teraz  :kwiatek:
maleństwo   I'll love you till the end of time...
14 listopada 2015 07:25
Dzionka - dziewczynt rację mają. Słuchaj, bo mądre 😉

Uwierz mi, czasem będzie Cię ta k***ica łapać, ale da się przeżyć, a wiele rzeczy, które dziś wydają Ci się koszmarem, będzie naturalne. Dziecko zmienia mnóstwo, jak nie wszystko i moim zdaniem nie da się ani żyć jak dawniej, ani wszystkiego zaplanować 😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
14 listopada 2015 08:06
Ja myślałam, że i tak jestem cierpliwa- dziecko mi udowodniło, że mam tej cierpliwości jednak o wiele, wieeeeele więcej 😁
Mi bardzo ciężko było się pogodzić z tym, że jestem "uwiązana". Że nie mogę sobie wziąć i wyjść, albo zrobić co chcę. Ale... z czasem nastawienie się zmieniło 😉 Jak mała zrobiła się starsza, bardziej samodzielna, kontaktowa- przestałam to odczuwać. Bo teraz to wolę spędzać czas z nią niż na swoich zajęciach 😉
A przez pierwsze pół roku to było "banalnie proste"- spędziłam je na kanapie z dzieckiem na swoich kolanach 😀 Nie nosiłam, bo nie przepadałam za tym, moje ciało protestowało 😁 Ale na brak bliskości nie narzekałyśmy 😉

[quote author=maleństwo link=topic=74.msg2449632#msg2449632 date=1447485928]
Uwierz mi, czasem będzie Cię ta k***ica łapać, ale da się przeżyć, a wiele rzeczy, które dziś wydają Ci się koszmarem, będzie naturalne. Dziecko zmienia mnóstwo, jak nie wszystko i moim zdaniem nie da się ani żyć jak dawniej, ani wszystkiego zaplanować 😉
[/quote]
Złote słowa! 😀

edit: idealny przykład cierpliwości- gdyby ktoś mi powiedział, że będę przez pół dnia słuchać i śpiewać "To żyrafa fa fa fa" czy Czajkowskiego albo będę zapierdzielać na czworaka i udawać pieska- wyśmiałabym go 😁
podpisuje sie pod dziewczynami! Dodam  jeszcze od siebie na pocieszenie, ze wychodzilam i wychodze z domu bez problemu, ale spelnic trzeba warunki:
1. dziec nakarmiony
2 przewiniety, ogarniety (chociaz tym moze sie zajac tata, acz czystosc pieluchy moze wplywac na kolejny podpunkt 😀 )
3 spokojny
i warunek nie konieczny acz daje mi spokoj wewnetrzny
4 spi

Na poczatku dziecko spi czesto i po 2-3h ciagiem - mozna spokojnie w tych ramach czasowych robic co tylko zamarzysz. Potem spi mniej, ale jak 3 warunki sa spelnione to nie martwiac sie wychodze na joge/spacer/zakupy. Nawet pol czy godzina poza domem bardzo regeneruje. I tak jak dziewczyny mowia - nie wyjdziesz z domu jak Sara bedzie plakac, chyba ze naprawde bedziesz musiala albo wk..w Cie przerosnie. Ale tez uwierz ze szybko Ci przejdzie i bedziesz chciala wrocic i utulic ta swoja placzaca bidulke 🙂

Co do karmienia nie zakladaj i nie traktuj tego jak jakies przeciaganie liny miedzy wami. Dziecko nie ma naszej swiadomosci, jesli chce cyca to tego po prostu potrzebuje (czy by zaspokoic glod czy potrzebe ssania), to najczystsza forma bliskosci z mama.

Wszystko wyjdzie z reszta w praniu. I polecam portal dziecisawazne 🙂
Będzie dobrze 😉 Nie mam już teraz jakiejś wielkiej potrzeby niezależności i właśnie założyłam sobie, że do 6 m-cy spełniam wszystkie artykułowane (na różne sposoby 😉 ) potrzeby dziecka bez większych rozkmin. A potem się już jej lepiej nauczę i pewnie będzie działo się "samo" wszystko.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
14 listopada 2015 13:45
I bardzo dobre założenie. I tak niejedno Cię zaskoczy. Żeby nie było - nie tylko in minus 😉

Aaaaa! Kalinie bezobjawowo wyszły górne czwórki! I znów dłubie w paszczy, dziś zaglądam - a dolne już wystają, już są białe kropy pod dziąsłami. Co śmieszne - nadal nie wyszła druga dolna dwójka... Kurczę, tylko umyć trzonowe to już większa sztuka dla mnie.

leosky - jak Wasze czwórki???
Michał ma gigantyczny katar 🙁. Mnie "bierze". Na wybudzeniowej była pielęgniarka obsmarkana i jojcząca do telefonu jaka to ona chora, bez maseczki. Luz.
Myślę, że to od niej....
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
14 listopada 2015 14:43
maleństwo Jakieś 2 miesiace temu lekarka nam powiedział że wychodzą wszystkie czwórki. A na dziś dzień gady jeszcze nie wylazły. Jeszcze Mili totqalnie nie da sobie zajżeć do paszczy. Jak uda się nam pomacać z poświęceniem (bo gryzie z pasją i satysfakcją zaciskając zębony na naszych palcach jak najmocniej można) to niby czuć pod dziąsłem coś. Ale się nie przebija 🙁
A jeśli chodzi o to czy marudzi z powodu zębów trudno powiedzieć bo ona marudzi non stop praktycznie więc trudno zdiagnozować przyczynę.


ash Dziekujemy i wzajemnie dla Tymeczka!!

ner Oj  nie kazdy noworodek odlozony spi ciagiem 2-3 h  😉 Ciesz sie, ze masz taki egzemplarz!


Dzionka Wyluuuzuj, nie mysl i daj sie poniesc macierzynstwu. Swiat ci stanie na glowie, ale z biegiem czasu bedzie lepiej. Nie zgodze sie, ze trzeba wydzwaniac do domu co 5 min wychodzac i zostawiajac dziecko z kims zaufanym. To chyba zalezy od relacji opiekun-mama-dziecko. Im wczesniej sie dziecko przyzwyczai do znikania na chwile, tym lepiej. Mojej znajomej trzecie juz dziecko (notabene chowane w duchu rodzicielstwa bliskosci) czeka na mame 2 razy w tygodniu z zassaniem cyca, az ta wroci po 3h z jogi. I tak od 3 miesiaca zycia (teraz ma 8). Chlopiec cieszy sie na czas spedzony z tata i rodzenstwem, a mama totalnie odpoczywa.
dea   primum non nocere
14 listopada 2015 19:18

ner Oj  nie kazdy noworodek odlozony spi ciagiem 2-3 h  😉 Ciesz sie, ze masz taki egzemplarz!



Haha, no właśnie 😉 na to też się lepiej nie nastawiać. Moja nie spała w dzień odłożona. W ogóle. Natychmiast się budziła, często ulewając nawet pół godziny po posiłku. Tylko w chuście na mnie podsypiała, ale w dzień tylko raz dłużej (na spacerze), poza tym pół godziny do godziny i cyca chciała. Miała problemy z brzuszkiem, myślę, że to dlatego. W nocy za to spała ładnie i czasem mi nawet wstać dawała, haha :p
Ale i taki egzemplarz dało się przetrwać bez frustracji. Mój prywatny sposób na brak frustracji to było przewiezienie konia pod dom i spacery z dzieckiem i koniem. Chodzić lubię, za rudzielcem mi tęskno było (przyjechała kiedy maluch miał 3 m-ce, wcześniej sama z dzieciem lasy zwiedzałam). Dobrze wspominam ten rok, brak mi tego luzu trochę 😉 Praca to dopiero jest "uwiązanie"... ale też fajna i z chęcią tam jeżdżę. Tylko konie na bocznym torze teraz. Trudno, może jeszcze będzie mi dane pojeździć, zanim potruchtają na niebieskie łąki.
ash   Sukces jest koloru blond....
14 listopada 2015 19:57
Dzionka, przede wszystkim luuuzz!
Nie zadręczaj sie teraz, samo wszystko przyjdzie.
Nie ma co planować bo dziecko zmienia wszystko i nikt mi nie powie, ze po pojawieniu sie dziecka na świecie mozna żyć tak jak sie żyło wcześniej!
Ja plany miałam wielkie, wsiadłam na konia 8 tyg po cc, pojeździłam kilka razy i znów nie jeździłam 2 miesiące bo nie miałam jak.
Teraz gdy Timi ma 9 msc wsiadam przy dobrych wiatrach 3x tydz
Czytając wasze wpisy żałuję że ja taka mądra nie byłam. Nie założyłam sobie 6 miesięcy tylko dla dziecka . Myślałam że urodzę, pewnie będę bardziej  zajęta  niż zawsze , ale bez przesady . Sądziłam że znajdę czas na konie szybko ( bo to moja praca również). A tu bach.Kolki,refluks. Dziecko po odłożeniu do łóżeczka w dzień, spało po 20 minut, po czym wstawała z rykiem,marudziła non stop, chciała być tylko na rękach, choć i to  było jej mało.  Ja nie wiedziałam co jej jest, byłam sfrustowana i zagubiona. Teraz z perspektywy czasu widzę, że głowny błąd to moje podejście . Oj ciężki to był czas, ciężki. Teraz Emilka jest coraz fajniejsza. Akurat po pół roku 😉 I choć noce nadal są kiepskie, to dzień jest już  fajny, pełen zabawy  , śmiechu,mamowania, amomowania itp.  😉 a i zostanie z tatą, babcią . Ja nie mam przy tym wyrzutów sumienia, że zostawiam ryczące czy marudne dziecko. Mogę jeździć 4/5 razy w tygodniu, wyjść i odpocząć psychicznie.
ehh musiałam się wygadać. To wasze posty mi na to pozwoliły 😉
O, no i o tym mówiłam - jedna mama wyjdzie, inna nie wyjdzie i tak dalej 🙂 Ciekawa jestem jak to będzie ze mną.

A w poniedziałek doradczyni chustowa przyjeżdża, juhuu!
Pandurska Duzo zdrówka dla Paulinki, ash Wam również 🙂

Co do założeń to nie miałam żadnych bo termin porodu zaskoczył mnie totalnie. Po wywalczeniu kp, mimo całkowicie bezproblemowego dziecka nie mogłam sobie za bardzo pozwolić na wyjścia. Powód mega prozaiczny - nie miałam z kim go zostawić. Ojciec Staśka wykańcza nam dom w każdej wolnej chwili, nawet teraz. Wróciłam do pracy na pół etatu korzystając jednocześnie z macierzyńskiego więc na czas pracy mąż zostaje z młodym, wracam z pracy i w progu dostaję Staśka.

Nie jest łatwo bo moja dusza potrzebuje przestrzeni, ruchu, wolności, a jednak dziecko sporo namieszało w tej kwestii. Zaskakujące jest to, że człowiek potrafi się tak szybko dostosować... ale jeśli miałabym być szczera to z dziką chęcią wyszłabym z domu na kilka ładnych godzin. Mam jednak niemal pewność, że dziecko nie będzie płakać, ani domagać się cyca itp. Stasiek to cygańskie stworzenie, nowe miejsca, ludzie wywołują tylko więcej uśmiechu na jego buźce.

Wczoraj oglądała Staśka pediatra i wypatrzyła dwie przebite jedynki na dole. Czy jesteśmy wyrodnymi rodzicami? hehehe Cieszę się, że sławetne ząbkowanie objawiało się lekkim szaleństwem, ale tylko przez 3 dni i obyło się bez innych objawów. Ciekawe jak będzie z resztą. W związku z zębiszczami pytanko - masujecie/myjecie je nakładką na palec od początku? Używacie czegoś więcej niż wody? Zastanawiam się jak mojego diablika złapać na to masowanie, on sekundy nie usiedzi w spokoju.
nada, a  w którym ciąży tygodniu urodziłaś?
Dzionka Patrz, musiałabym zerknąć w książeczkę bo o dziwo nie pamiętam....32 lub 34 tydzień. Stwierdziłam, że czas powoli zacząć ogarniać sprawy związane z porodem, dzieckiem, zakupami itp., poszłam na L4 i 2 dni później urodziłam. Ciąża bezproblemowa, niemal bezobjawowa, brzuszek niewielki, a tu taka niespodzianka. Nie miałam zupełnie nic, ani dla siebie, ani dla dziecka. Sama pojechałam na szpital o północy, myślałam, że sprawdzą co i jak i wypuszczą.  😎
nada, oż cholera! A wiadomo dlaczego akcja tak szybko Ci się rozpoczęła? Jakąś infekcja czy co? Nie zazdroszczę. Ja to chociaż już prawie wszystko mam 😀 A młody w jakim był stanie po urodzeniu? Bo to jednak wcześniak, czy 32 czy 34 tc...
Agata-Kubuś   co może przynieść nowy dzień...
14 listopada 2015 21:55
nada, sprawdziłam w wiadomościach, bo taką piękną wiadomość mi wysłałaś jak myśleli wszyscy, że urodze wczesniaka 🙂 urodzilas w 34tygodniu z OM, w książeczce wpisali 34/35 a Ty i usg uwazaliscie że urodzilas w 36 tygodniu. Jeszcze raz dzięki za słowa otuchy wtedy  :kwiatek: znów się wzruszyłam  🙄
No i rozwiały się wątpliwości 🙂 Rzeczywiście, w książeczce mam wpisane, że ur. w 34 t.c. Maluch ważył 2200, dostał 10 pkt., w inkubatorze na "wygrzewaniu" spędził kilka dni, a ogólnie w szpitalu 2 tyg. Te 2 tygodnie pozwoliły nam ogarnąć dom i kupić najpotrzebniejsze rzeczy. W szpitalu w którym rodziłam przeżyłam najgorszy moment w życiu, kiedy to wypisano mnie po 3 dniach bez możliwości przebywania z dzieckiem 24 na dobę.

Dzionka Nie doszli dlaczego urodziłam tak wcześnie. Kłuli mi dziecko średnio raz na dobę w pięty w celu wykonywania różnych badań i żaden wniosek z nich nie płynął. :/

Agata Kubuś  :kwiatek: Cieszę się, że u Was wszystko dobrze.

Teraz patrzę na moje 8,5 kg cudo i już niemal nie pamiętam o tym co złe.
Teraz patrzę na moje 8,5 kg cudo i już niemal nie pamiętam o tym co złe.


I całe szczęście 🙂 Najważniejsze, że finalnie wyszliście z tego obronną ręką i te złe wspomnienia mogą się spokojnie pozacierać.
Kasia Konikowa   "Konie mówią...po prostu słuchaj..." Monty Roberts
15 listopada 2015 09:36
Dzionka, nie nastawiaj się że będzie tak czy inaczej, pewnych rzeczy nie przewidzisz, wszystko wychodzi w praniu i w trakcie. Jak zobaczysz pierwszy raz córeczkę to się zakochasz i będzie dla Ciebie najważniejsza, a Ty dla niej. Słuchaj dziewczyn tutaj bo mądrze mówią. Nastaw się przede wszystkim pozytywnie, że to najlepsza i największa przygoda w Twoim życiu, cierpliwość sama przyjdzie, nauczysz się. A jak będziesz miała dość, masz prawo wyjść na chwilę i odetchnąć. I się nie bój (choć boi się każda, ja też się bałam). I pamiętaj, że nic już nie będzie takie samo 😉 Ja poświęciłam pierwszy rok życia Misia tylko dla niego (może ze dwa razy musiałam odpocząć i wyjść sama, ale to raczej z innego powodu, a nie z powodu dziecka) i nie żałuję bo wiem że to dla niego. Ale każda mama wie sama czy zrobić tak czy inaczej, to sprawa indywidualna, tak samo co dziecku kupić, co się przyda itd. I nie rozmyślaj za dużo, nie analizuj, nie czytaj, nie słuchaj, serce i intuicja podpowie najlepiej. Życzę Ci żebyś poczuła to "coś" i była mega szczęśliwa, kiedy Sara będzie już na świecie  😀 Będą lepsze i gorsze chwile, ale wszystko jest do przeżycia, naprawdę. A dziecięcy uśmiech, pierwsze "mama" wynagrodzą wszelkie trudy.
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
15 listopada 2015 10:01
Dzionka, ja już na prawdę żadko tu bywam,ale przez Ciebie zaglądam częściej 😉
my praktycznie całą ciążę chcieliśmy tylko, żeby była zdrowa i wesoła. żadnych innych założeń 😉
I jest - zdrowa i wesoła. 🤣

btw - kibiców mojej córki bardzo proszę o mocne ściskanie kciuków w najbliższą sobotę -przed nami pierwsze"poważne" zawody - Drużynowy Puchar Polski w Nysie - a kciuki nie o wynik, a dobrą zabawę i entuzjazm, bo tym razem na pewno nie wygrają, w starciu z bardziej doświadczonymi koleżankami 😉
Kasia Konikowa Nie kazda kobieta zakochuje sie w swoim dziecku od razu po porodzie! Warto o tym wspomniec, bo wiele kobiet, na ktore nie splywa fala uwielbienia, czuje wyrzuty sumienia. Niektorym milosc przychodzi z czasem, ale instynkt i poczucie obowiazku aktywuja sie najczesciej odrazu. Sa tez przypadki depresji poporodowej (np. patrz moj przypadek) i tez nie nalezy sobie robic z tego powodu wyrzutow. Macierzynstwo to ogromna zmiana i ile kobiet i dzieci, tyle roznych interpretacji tego wydarzenia.

nadaOj pamietam ta twoja akcje. U mnie juz bylo "goraco" przez zatrzymanie wzrostu dziecka, a ty mi napisalas wiadomosc, ze Stasiek juz jest. I prawda, ze teraz juz nic nie wazne! Paulince ida dwie dolne i dwie gorne jedynki jednoczesnie  😵 Nie jest zle, tylko nocki troche niespokojne.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się