Kącik niepasujących do tego świata

problem zaczyna się gdy człowiek obraca się w jednym, dwóch środowiskach i do żadnego nie pasuje, nie potrafi się wgryźć mimo, że chce. Można przestać się starać i nie uczestniczyć i skazać się na wieczne ,,nie pasowanie"
Myślę, że nie ma ludzi którzy znakomicie czują się w każdej sytuacji i w każdej grupie społecznej 😉

Ja uwielbiam swój dom, nie lubię imprez w klubach i wszelkich grupowych wyjazdów.  Nie robię nic wbrew sobie, nie chodzę do klubów na piwo (bo go nie pijam), nie lubię bawić się w gronie osób, których nie znam za dobrze. Ale nie czuję się z tym źle, bo moi przyjaciele mają podobne poglądy - a to z nimi spędzam czas 🙂

A jestem 'under 30', więc ponoć powinnam szaleć 😀

Każdy na swój sposób do czegoś nie pasuje i tak musi być. Ważne żeby człowiekowi ze sobą było dobrze i się akceptował, ja siebie lubię a że nie wszędzie pasuję, wisi mi to mam swoja niszę jak chyba wszyscy wszyscy i do niej pasuję, w swoim mniemaniu zwłaszcza 😀
a jak akceptować siebie kiedy non stop się prowadzi wewnętrzną walkę. Bo się trzeba zmusić chociażby żeby wykonać głupi telefon. Czasem nawet zmusić, żeby go odebrać. Ale to już bardziej rozważania do wątku nie ogarniam (siebie).
Rul, powiem ci tak: masz jakiś głęboki wewnętrzny konflikt. Coś (układ jakiś?) co cię udupia a jednocześnie nie potrafisz się od tego odciąć. Polecałabym odcięcie i jakąś kompletną zmianę (przeprowadzka na antypody?). Ot, taka "wróżba" 🙂 Co z tego, że nie z kart?
Rul, Ogłosić zawieszenie broni? :kwiatek: Serio, Ty sama jesteś ostatnią osobą, z którą powinnaś toczyć walki.
Zwołalam wczoraj zbiórkę jednej z moich "siatek". Było hunanistycznie/wspomnieniowo/bardzo ciepło/ ę i ą. I wszyscy w towarzystwie byli lepiej wykształceni niż ja. Mogłam "żerować" intelektualnie. Jednak po trzech godzinach pomyślałam, że taka dawka wystarczy mi na pół roku. Trzeba bywać w wielu rożnych światach, bo to człowieka rozwija. I nie należy martwić się, że niekiedy pasujemy mniej. Kiedy ktoś pasuje w 100% to albo się nie zmienia albo jest martwy.
Rul- na spory wewnętrzne to w ogóle szkoda czasu. I źle się kończy (np. Hamlet)  😉
Podobno jeśli znajdujemy się w pokoju, gdzie jesteśmy najmądrzejszą osobą w towarzystwie to należy zmienić pokój 😉 .

walczę o zmianę pewnych swoich cech i zachowań, co może nie jest dobre, ale jeśli przestanę nic się nie ruszy do przodu. Przykład z lata: dostałam propozycję wycieczki na inny kontynent, super sprawa. Postanowiłam zupełnie bez powodu, że nie jadę. Normalnie bym próbowała zrobić na przekór i zmusić się do wyjazdu, przecież nie było ani jednego argumentu przeciw. Ale odpuściłam walkę, nie pojechałam i dalej mnie to gryzie. Wycieczka była jak można się domyślać wspaniała, było wiele interesujących mnie atrakcji. No po prostu bez komentarza.

Może taki zabieg by ci pomógł?
http://www.floatspa.pl/kabina_relaksacyjna.html
Ja pasuję 🙂 Samej sobie pasuję. 
Świat (ten najbliższy) się do mnie dostosował chociaż im nie pasowało  😁
Averis   Czarny charakter
25 stycznia 2015 22:53
Znamienne jest to, że ludzie tęskniąc za dawnymi czasami prawie zawsze myślą o nich z perspektywy wyższych warstw społecznych i właściwym im obyczajom. Mało kto zapewne śni o dwudziestoleciu widząc siebie w roli biedoty z Powiśla. Ja na przykład przypuszczam, że gdybym urodziła się w międzywojniu, to pewnie pracowałabym na polu na Kresach przez całe życie i skończyła 3 klasy podstawówki, jak moja prababcia. A dawne czasy to mie tylko oficerowie, damy i nienaganne maniery. To też nędza, brud i klasowość. Tak jak wszędzie i zawsze 😉
To prawda, idealizujemy dwudziestolecie i trzymamy się wersji z filmów. A było "międzywojenne" czyli nawet pomijając różnice społeczne, musiało obejmować dwie paskudne wojny.
A ja lubię ten cytat:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się