Transport koni-co i jak. Wszystko na temat :)

Jeśli będziemy czepiać się słówek to da się wozić dwa konie zgodnie z przepisami pod warunkiem, że :
a) mamy do dyspozycji koniowóz na kategorię B (ostatnio coraz bardziej popularne rozwiązanie)
b) mam kategorię E do B lub wyższą...

odpowiesz na którekolwiek z moich pytań, czy nadal będziesz analizował jakieś archiwalne ogłoszenie znalezione przypadkiem w necie? 🤔
a słyszeliście o prawie jzdy kat B96?
http://www.word.waw.pl/index.php?id=162&lng=pl&s=162,75,43
melechow, tia, weszła od tego roku bodajże. Ale tak na serio to niewiele zmienia. Szczególnie, że ma taki sam egzamin jak na B+E tylko kursu nie trzeba.
Gaga już Ci mogę odpowiedzieć , bo wyjaśniłem temat, myliliśmy się i Ty i ja

Pozycja O1 w dowodzie rejestracyjnym przyczepy samochodu , czyli maksymalna masa całkowita - pozycja w homologacji : "technicznie dopuszczalna masa maksymalna" , czyli pozycja F1 przyczepy.

Bez względu na DMC przyczepy( F2)  pozycja F1 nie może przekroczyć O1 samochodu, oczywiście jest wiele przyczep gdzie nie ma wpisanej F1 - ale to oddzielny temat wtedy pozycja O1 nie powinna mieć znaczenia a powinny mieć znaczenie pozostałe przepisy ogólne. Nic więc nie daje zmniejszanie DMC na podstawie przeróbek i dodatkowych badań.
Wszystkie nowe przyczepy muszą mieć homologację - urząd komunikacji bez problemu odnajduje homologacje po numerze VIN.

Trzeba przyznać że jakkolwiek myliliśmy się obydwoje to byłaś bliższa prawdy :-) z uwagi na fakt ze DMC czyli F2 jest wpisywane na podstawie F1 i często jest takie samo.
:kwiatek:


Dzięki tej rozmowie wyjaśniłem też sprawę z producentem przyczep które sprzedaję i mam możliwość zamawiania modeli przyczep homologowanych na odpowiednia dla klienta masę - oczywiście w granicach technicznych możliwości dla danego modelu. Dziękuję zatem za twórczą wymianę zdań. :kwiatek:


ło żesz dziewczęta, twarde jesteście, 2 strony natworzyłyście, ja dałam spokój
Znajomy ma konia ,który ma okropne problemy z wejściem i później z transportem...
Niedawno ładowaliśmy ją 2 godziny, na spokojnie weszła do połowy patentem nóżka , nóżka  😁 ale wleciał stajenny i strzelił z miotły no i koniec! Koń już nawet nie podszed do przyczepy. Kombinacje aż w końcu po trudach wszedł z boksu i na szybko wiązany i zamykany. No i się zaczęło, kopanie szarpanie, kładzenie się ,całą drogę jechaliśmy 20km/h i już myśleliśmy ,że wypadnie bo mało co nie wykopał rampy. Wyszedł mokry jak ściera , wiadra można by pod niego odkładać.
Ostatnio też miał wieżć konia i znowu owiec ,marchewy ale nawet tego nie jadł. Wszedł kawałek na rampe i koniec. Zaczęły się dwie lonże ,ogłowie, miotły,baty i skończyło się na tym ,że w 3 osoby lataliśmy na uwiązie ,koń dębował,kopał uciekł ,porwwał ogłowie ,miotał nami jak szmatami dosłownie. Więc pomyśleliśmy ,że jak osttanim razem podjediemy w korytarz z prawie pod samego boksu konia zapakujemy. Nie dało rady , koń skakał po nas , po metalowej pace ,cały sie poranił i uciekł do boksu gdzie odwracał się cały czas zadem ,a jak udało się konia chwycic za wędzidło w 2 osoby odwracał się zadem i nie szło wyprowadzić go z boksu.
Na sam widok przyczepy furczy ,burczy i cała się spina ,co robić?
wspólna, ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć
Nie tylko w dzień wyjazdu, ale codziennie - zaczynając od podejścia do zamkniętej przyczepy, potem (następnym razem) do rampy, powoli na rampę ze zdjetą przegrodą, kończąc na karmieniu zamkniętej w przyczepie. Codziennie 15 - 20 minut bez pośpiechu a przede wszystkim bez bata, lonż, wganiania z boksu 🤔
Ćwiczyć z koniem, który spokojnie wchodzi - wprowadzić spokojnego i oswajać tego, który jeździć nie chce
Z pewnością pierwszy transport i sposób załadowania plus druga próba to kilka tygodni jeśli nie miesięcy odrabiania.
A baty i lonże dla konia, który się panicznie boi to zdecydowanie najgorszy sposób z możliwych.
wspólna, zmniejszyć ilość presji i agresji, poświęcić czas, uzbroić się w cierpliwość...? po tym opisie wcale się koniowi nie dziwię, że nie chce wchodzić, zwłaszcza z boksu, który ma być jego azylem bezpieczeństwa a Wy tam wpadacie i się z nim szarpiecie. Trauma na resztę życia.
Czy jadąc z koniem własnym  do Niemiec, potrzebuje jakies specjalne pozwolenia , dokumenty? może jakieś opłaty?
powiem tak, dwie lonże to może i działający sposób, dla koni które to akceptują, sam przy pakowaniu konia nigdy tego nie używam, pierwszy koń którego oddano mi do nauki wchodzenie do przyczepy to była klacz pakowana wcześniej na dwie lonże, przy tej operacja i kopnięciu z zadu z zaciągniętymi lonżami tylną nogę miała przecięta do kości. Jeśli ktoś poleca ten sposób to musi "widzieć konia" a jeśli poleca go dla każdego konia to sam jest ślepy.

Moja rada jest taka , jeśli chcesz uczyć konia wchodzenia do przyczepy pogoń wszystkich pomagierów z miotłami , parasolkami, dobrymi radami w stylu "a może by tak....," " a podobno u sąsiada to koniowi to i to "  itp. "wszystkich wujków dobra rada" od szmaty na głowie i gorącego ziemniaka w .....



kiedyś miałem zabawna sytuację z pakowaniem do przyczepy, jechałem poproszony o pomoc w pakowaniu a jak dojechałem na miejsce to koń już był na takich prochach że trzeba go było po prostu wnieść  🤣
Re-voltowicze :kwiatek:

Mój koń (obecnie 7-latek) przez długi czas bez żadnych problemów wchodził do przyczepy. Do jedynki, dwójki, koniowozu, ze stajni, z pola - pakowanie trwało max 5 minut.
2 lata temu wyjechał do kliniki do Olsztyna na rezonans magnetyczny, w której to klinice spędził 2 dni. I tak jak bez problemu wszedł na kantarku do "jedynki" w drodze do Olsztyna, tak w powrotną stronę do Warszawy się zaciął. Pakowanie trwało 5-6h, przy udziale kilku mężczyzn, w sumie bez przemocy, ale też nie jakoś łągodnie. W klinice nikt mi nie wierzył, że koń wcześniej nie wykazywał ŻADNYCH problemów (nigdy się nie wahał, nie odwracał, słowem wchodził "jak złoto"😉.

Po feralnej wycieczce daliśmy mu spokój, licząc, że zapomni. Następny transport był dopiero pół roku później. I okazało się, że koń jak najbardziej traumę pamięta. Ponieważ wyjazd był nie do przełożenia, "biliśmy" się z koniem kolejnych kilka godzin i ostatecznie przegraliśmy. Próbowaliśmy załadować go do niedużej przyczepki. Następnego dnia zamówiłam koniowóz i po jakichś 40 minutach koń wlazł. Od tej pory transportów było co najmniej kilka, zawsze z profesjonalnym przewoźnikiem. Za każdym razem czas ładowania jest krótszy, ostatnio koń wszedł w minutę.

Jestem z niego bardzo dumna, bo wszystko odbywa się na spokojnie, bez lonż, bicia, itd.
Niemniej jednak chciałabym, żeby zaczął wchodzić też do przyczepy. O ile jestem gotowa zrezygnować na zawsze z przewożenia go "jedynką" to mimo wszystko chciałabym żeby nie sprawiał problemów przy wsiadaniu do "dwójki". Nigdy nie wiadomo kiedy trzeba będzie wieźć konia na CITO i np. nie będzie koniowozu.
Dodam tylko, że zwierzak jak już wsiądzie to zachowuje się WZOROWO. Przewoźnicy czasem żartują, że jest tak cicho, że chyba wysiada czasem na stacji benzynowej 😉

Jak więc ugryźć temat? Czy można założyć, że jeśli 2 ostatnie ładowania do koniowozu były szybkie i bezproblemowe to koń jest gotowy na następny level?
Jakie założenia przyjąć? Drogą małych kroczków? Na zasadzie najpierw podejść do trapu, potem łapy na trap, etc.?
Może jednak zostawić tę robotę profesjonaliście, żeby nie zepsuć tego, co wypracowaliśmy? Jeśli tak to czy są przewoźnicy, którzy świadczą usługi "szkolenia"?

Żeby nie było, mam jakieś wyobrażenie czy pomysły, jak spróbować takich zabaw. Mam w głowie tylko jedną obawę, że on zobaczy przyczepę i będzie mogiła, szał itd. I boję się tego, że się boję. Ze on to wyczuje. A jednocześnie zdaję sobie sprawę, że on powinien umieć wchodzić za mną, a nie tylko za przewoźnikiem. Tzn wydaje mi się to o tyle potrzebne, że gdy będzie sytuacja podbramkowa, awaryjna to będę liczyć tylko na siebie. I chcę siebie i konia do tego przygotować.

Duszek to koń charakterny, ale nie mamy problemu z szacunkiem (choć daaawno temu mieliśmy 😉)
Może zostaw przyczepę na padoku, do środka włóż kostkę siana, może jakieś jabłka i wpuść tam konia. Niech pokręci się obok kilka dni, może się przekona. Skusi się na smakołyki, wejdzie sam i później się przyzwyczai.
Przy okazji, właśnie czytam sobie Paalmana i tam jest napisane, że często konie sprawiające problem z transportem jadą spokojnie tyłem do kierunku jazdy.

To akurat nie do Ciebie amnestria, bo twój ma problem z wejściem jak rozumiem.
elwarka   . . . . . . SDG . . . . . .
16 października 2014 07:47

Zastanawiam się jak się wozi źrebaka z matką w dwukonnej przyczepie. Źrebak ok 4 miesiące - powinien stać luzem czy lepiej go uwiązać ?
Macie jakieś doświadczenia ?
My naszą 5-miesięczną wiązaliśmy (jechała ok 2 h), do 2-3 miesiąca jeździła "luzem", bez przegrody.
Poradzi ktoś - w co lepiej na transport zapakować konia, który na codzień chodzi w derce 100/150g? Polar, który ma przybliżoną grubość do derki 100g (jarpolowy) czy może po prostu plandeke z wypełnieniem? Ostatnio jak jechaliśmy (ta sama trasa - jakieś 3h), bardzo się spocił w plandece 100g, z tym że to był listopad... I teraz nie wiem, wydaje mi się że polar bardziej oddychający mimo wszystko.
Olson, ja bbym zakładała polar
_Gaga, dzięki, pakuję go w takim razie w polar 🙂
polećcie mi jakieś dobre ochraniacze roz. M  i derkę transportową 155?  😉
polećcie mi jakieś dobre ochraniacze roz. M  i derkę transportową 155?  😉


ja mam Jarpole i Schockemohle i Jarpole są zdecydowanie przecudowne.  😍 nie zsuwają się wcale w trakcie transportu, nie przemieszczają się. derki też mają fajne 🙂

edit. pytanie mam jeszcze jedno 🙂 czy ktoś przypomni jak włącza się (przyczepa o DMC 2 tony) ten cud techniki pod tytułem viaTOLL?
Przepraszam, że wtrące ale mam pytanie. Niedługo przyjdzie jeden z gorszych momentów w życiu mojego konia, tzn podróż :P. Pogoda ma być w okolicach 0 i zastanawiam się czy ją ubierać i w co. Daśka jedzie na domosedanie, bo mamy ogromny problem z wsiadaniem i ostatnio wyszła dosłownie mokra. To działanie albo własnie leku albo stresu albo jednego i drugiego. Teraz (nauczona poprzednimi porażkami) tranosport będzie przebiegał na pewno mniej stresowo niż ostatnio ale zastanawiam się czy zakładać jej coś na samą podróż, bo po podróży wsadzę ją w polarówkę. Czy ewentualnie derka 250g to za dużo?
Edit: koń nieogolony dobrze obrośnięty
heroinx Polarówka i nic więcej. Przy zerze, to i to może być za dużo. Zostaw mały przewiew w przyczepie, uchylone okienko dachowe, lub boczne. Kiedyś w zimie wieźliśmy naszą kobyłę. Jako ze było zimno (około -15stopni) założyliśmy jej derkę zimową. Najpierw nie chciała wejść do przyczepy, walczyliśmy z nią pół godziny. Koń się zgrzał, jednak już nie było jak zmienić jej derki. Dodatkowo zamknąłem jej wszystkie okienka i tylną roletę, bojąc się żeby nie zmarzła. Po 15 km s usłyszałem jak koń kopie w przyczepę, czego nigdy nie robił. Stanęliśmy na przystanku i poszedłem zobaczyć co się dzieje. Po otwarciu drzwiczek nie zobaczyłem konia!!! Było tak strasznie dużo pary. Nie za bardzo wiedziałem co mam zrobić, odsłoniłem tylną roletę, ale żeby nie było przeciągów, nie otwierałem okienek. Po przyjeździe na miejsce (150km) okazało się że koń mimo derki jest przemarznięty. Wchodząc do przyczepy spociła się z nerwów, potem zamknięta buda skumulowała parę i pomimo derki zimno dało jej się strasznie we znaki. Na szczęście duża dawka rutinoscorbinu zapobiegła przeziębieniu. Od tej pory jednak konie do transportu ubieram lekko i zostawiam możliwość cyrkulacji powietrza,
Myślę, że najlepiej pozostawić konia "gołego" a pozamykać wszelkie możliwe źródła przeciągu.
Wiozłam tak dwa dni temu konia, koń spokojny i suchy a i tak pary było sporo. W drodze powrotnej, trochę spoconego konia w derce polarowej spakowałam, też był pozamykany i suchy dojechał. Było z -5.
Averis   Czarny charakter
10 lutego 2015 21:04
Mam pytanie odnośnie do Sedalinu - po jakim czasie koń będzie mógł dostać siani? Czekać po pristu aż będzie rześki, czy są jakieś restrykcje? I kiedy po transporcie będę mogła go odrobaczyć? Czy doba wystarczy?
Proszę o porady, ale nie odnośnie pakowania, tylko kierowania 🙂
W lipcu pierwszy raz samodzielnie wieziemy konia, przyczepą na B kategorie, ciut powyżej 200 km(większość autostradą), koń raczej bezproblemowy.
Na co zwracać uwagę, o czym pamiętać kiedy jedzie się z koniem?
Prowadzić będzie mama, dostanie szybki kurs wożenia koni od trenerki i kilka jazd próbnych żeby się oswoiła, ale może jakieś porady od dłuższych stażem przewoźników? 🙂
Hellgirl, mieć z sobą ostry nóż, np. taki do tapet. I telefon 🙂. Jechać bardzo płynnie, przewidywać drogę hamowania. Zajeżdżać tylko tam, gdzie jest miejsce, wygodny wjazd i wyjazd i nie trzeba uprawiać manewrów. Nie wyprowadzać konia jeśli nie ma takiej konieczności. Można w połowie stanąć i odpocząć (koń też), przyczepa w cieniu. Pełna siatka siana. Przy 200 obejdzie się bez pojenia, chyba, że będzie sakramencki upał. Leciutka derka, choćby przeciw muchom (może być bez, ale w derce zawsze ciut bezpieczniej). Obejrzeć drogę w googlach, dobrze mieć wydrukowaną mapkę, GPS lubi robić numery. Z przyczepą trzeba się trzymać prawego pasa.
Koniecznie zachowuj duże odstępy od jadących z przodu aut. Osobówki potrafią depnąć hamulcem do dechy i stanąć z piskiem opon w miejscu na spalonych gumach. Z koniem w przyczepie tak się nie da.
Nawet jeśli będzie nieco chłodniej nie ubieraj konia w derkę, w przyczepie zawsze sobie nagrzeje, chyba, ze jest sroga zima.

Poza tym standardowo łagodne zakręty i warto poćwiczyć szersze luki, łagodne ruszanie i hamowanie, nawyk kontrolowania, czy nie parkujesz się w niski przejazd czy bramę. Poza tym to nic strasznego - od wczoraj jestem wlasnie w trasie i w dwa dni tym razem wyrobilismy jakieś 1900 km.
Z derką nie chodzi o grzanie. Chodzi o minimalną, ale zawsze ochronę mechaniczną w razie w. A latem o wkurzające muchy, które w przyczepie potrafią być szczególnie nie si. Much nie będzie, jeśli nie będzie postoju/ładowania w miejscu gdzie akurat są, a w lipcu potrafią być wszędzie, gdzie zboże, las.
Od 5 lat kiedy mam moją klacz przy transporcie zachowywała się jak anioł, sama ją ładowałam, jeździłam na treningi.
Problem zaczął się od ostatnich zawodów (22.03), w połowie drogi zaczęła kopać w tylną belkę i klapę, na szczęście się nie poraniła.
Następny wyjazd na trening był spokojny, myślałam że już jest po sprawie, do dzisiaj  🙁
Już na początku krzywo patrzyła na belkę, a po 2 km się zaczęło- kopała, kwiczała, sikała. W jedną stronę jeszcze znośnie, po treningu myślałam że będzie zmęczona i odpuści.
Zrobiła powtórkę ale już przyczepa tego nie wytrzymała i nogi też ucierpiały  🙁 Na szczęście dzisiaj nie byłam sama i 40 km wracałam z nią w przyczepie, na dudce, chwilami nadal próbowała.
Nie mam pomysłu jak temu zapobiec, od zeszłego roku zaczęłyśmy regularne treningi i starty, a teraz taki cyrk  😤
Proszę kompetentne osoby o radę! 
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się