mam pod opieką dwa konie okrecające zadnie nogi, jeden obie, drugi tylko jedna po dawnym urazie, ścieralność zewnętrznej ściany wzmożona u tego z obiema, wewnętrzna pikuje, w skrajnych momentach(lato) odbudowę ratuje kucie, niestety od 3 lat nie jest lepiej i nie bedzie gdyż koń ma już swoje lata i poprawy nie uzyskujemy, okręca kopyto do środka przy prawidłowej postawie. wydaje mi się że na taki stan rzeczy ma wpływ przeszłość konia i jego praca w zaprzęgu, gdzie nie był oszczędzany(sp-w typie półkrewki pracował min w lesie) i mocno dostało się jego nogom
co do tych nacięć, stosuję je by sprawdzić bardziej jak głeboko sięga rysa i są one płytkie nie takie wielkie jak na ww fotce. spotkałam sie też wieki temu z wypalaniem łuku nad pęknięciem, łuk w kształcie prawie podkowy, może półtora cm średnicy ramionami w dół... ale też i nawiercaniem małym otworkiem
różne rzeczy się widzi...
ale czy do końca jest tak że mają one tak drastyczny wpływ na kopyto i jego osłabienie czy inne zmiany? jakoś tego nie zauważyłam
wybieranie pęknięć, robienie racicy, też wydaje się być drastyczne ale czasami jedyna możliwością poprawy stanu pęknięcia w rezultacie doprowadzenie do zagojenia, zalania szczeliny czy wyłamania
taki przykład zalanych już pęknięć, przody, pęknięcie do koronki jakie zastałam pół roku temu-kopyto podzielone i pracujące zupełnie osobno, konia robiłam całkiem przypadkiem, nie pomyślałam by się bawić w dokumentacje foto, bo jest mi to zbędne, i ostatnia wizyta 2 tyd temu
każdy poprzedni kowal ręce rozkładał i tylko kucie zalecał, koń sobie radził sam nie mam pojęcia jak bowiem stale pracował pod siodłem
jeszcze długa droga przed kobyłą, poprawa stanu strzałek ogromna, ruchowo też lepsza i mam nadzieje że zapomni o tym pęknięciu całkowicie...