Od stajni do stajni, czyli przemyślenia i rozterki pensjonariusza-tułacza

Osobiście nie należę do grona tułaczy, ale czytając ten wątek przekonałam się że wiele osób spotkało się z podobnymi problemami, z którymi mi było dane się spotkać... Wiadomo, że wiele pensjonariuszy marudzi i często szuka dziury w całym, ale dość często wina leży też po stronie właścicieli stajni. Nie można wrzucać wszystkich do jednego worka...
Jeżeli właściciel stajni nie jest w stanie zagwarantować koniom stojącym na hotelu: czystych boksów, odpowiedniej dawki paszy (zadawanej o regularnych porach) oraz wielkim problemem dla niego jest wypuszczanie koni hotelowych na padok (pomimo, że chwali się wielkimi pastwiskami i w ten sposób ściąga sobie klientów- tak było w przypadku stajni, w której trzymałam konia) to wg mnie powinien sobie dać spokój z "zabawą" jaką jest pensjonat...bo przecież jeżeli nie jesteśmy w stanie spełnić tego minimum to po co brać na siebie taki obowiązek.
No chyba, że jak napisała koniczka ktoś wstawia konia na hotel i ma gdzieś w jakich warunkach ten koń musi egzystować...

Ja nie mówię, że u mnie jest ideał. Złotych klamek nie ma. Nie mam poideł, ale wieczorem każdy koń mial wiadro z wodą wstawiane. Ok 22-23 i tak chodziłam do stajni na kontrolę, jeżeli woda wypita, dolewałam. Najpóźniej o 8 były na dworze. Siana do woli, z boksów do zera czyszczone raz w tyg, ale na co dzień dościelane i sucho. Pastwiska ponad 12 ha. Stajnia to obora przerobiona, wymurowane boksy, z drewnianymi drzwiami. Bez możliwości wsadzenia gdzieś nogi przez konia i kontuzji. No chyba, że wali nogami w ścianę i się podbija - to już nie moja wina. Wiadomo przy mrozie -20 konie krócej na dworze, ale nie wyobrażam sobie nie wypuścić na kilka godzin na dwór. Mam folblutkę i ona w boksie spala się niesamowicie. Na padoku siana do woli i w kupkach i w siatkach. Ale jak usłyszałam, że chciałam z kogoś zedrzeć jak pobierałam 300 zł za mc i chciałam, żeby ten ktoś powtórzył odrobaczenie to przepraszam, ale nerwy puszczają. Facet kupił kobyłę, nic o niej nie wiedział, odrobaczył, zaproponowałam powtórzenie odrobaczania, bo nie wiadomo kiedy była ostatnio odrobaczana. Było kategoryczne nie, a kobyła potem prawie się przekręciła na kolkę, a kupska waliła z robalami zwiniętymi w kulki! 3 dni mojego chodzenia, sprawdzania, oprowadzania, asysty przy wecie. Podsumowanie 1700 zł za leczenie, a mnie nawet dziękuje się nie dostało tylko hasło, że trzeba było jej pół litra wódki wlać do pyska! Wet pukał się tylko w głowę mówiąc, że oszczędność 50 zł skutkowała tym że prawie się kobyła przekręciła, a można było tego oszczędzić.
Teraz jestem w kropce i myślę, żeby wrócić do hotelowania, ale żebyy trafić na normalnych ludzi.
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
10 marca 2013 19:05
Czasem jak tu sobie poczytam to mi się odechciewa gościć prywatne konie na własnym podwórku ...
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
10 marca 2013 19:15
Czasem jak tu sobie poczytam to mi się odechciewa gościć prywatne konie na własnym podwórku ...


dokladnie tak jest. Ew. umiejetnie dobierac pensjonariuszy
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
10 marca 2013 19:54
ElaPe - To prawda.
Czytam wątek choć po to by się ewentualnie zorientować z czym się mogę spotkać jeśli pojawi się u nas ktoś zupełnie obcy. Koniarze, którzy znają nas i których ja znam od lat rzadko kiedy stwarzają problemy, a w zasadzie "problemy" bo normalnie się o rożnych rzeczach rozmawia. Staram się patrzyć na wszystko w sposób obiektywny. Sama kiedyś byłam gościem w czyjejś stajni, w której stały dwa moje konie. Nie było idealnie, ale nie było też bardzo źle. Miałam wtedy kilka zastrzeżeń nie były jednak one powodem mojej przeprowadzki. Staliśmy tam tymczasowo i od początku było wiadomo, że w ciągu góra dwóch lat się wyniesiemy do siebie. Po roku udało się i jesteśmy na swoim. Widzę jednak teraz wszystko od drugiej strony, staram się więc rozumieć czyjeś oczekiwania ( w granicach rozsądku ), znam swoje możliwości i potrafię określić jasno to co mogę zaoferować. Jeśli zdarzy się tak, że komuś nie będzie coś odpowiadać wydaje mi się, że należałoby powiedzieć i spróbować rozwiązać problem z udziałem obydwu stron.

Mieliśmy tu do niedawna emeryta. Koń zmagający się z wieloletnią kontuzją, nie rokującą pozytywnie. Kiedy tu przyjechał było już wiadomo, że moment w którym będzie trzeba pozwolić mu odejść jest bliski. Był z nami 4,5 miesiąca, wymagał bardzo intensywnej opieki z mojej strony, od strony weterynarza i właścicielki, która nie zawsze mogła przy wszystkim być osobiście. Nie stanowiło to dla mnie problemu; wcierki, zmiany opatrunków, podawanie leków, derkowanie, specjalnie ułożona dawka żywieniowa, nieobecność właścicielki i telefony do lekarzy. Nawet ten ostatni moment najbardziej przykry, wzięłam na siebie bo wydawało mi się i nadal tak myślę, że oszczędzę/oszczędziłam dziewczynie dodatkowych przykrości choć i dla mnie było to bardzo trudne. Minęło trochę czasu i to co daliśmy od siebie myślę, że wróciło do nas. Dziewczyna zdecydowała się wrócić z kolejnym koniem. Dla mnie jako osoby oferującej boks dla prywatnego konia we własnej stajni  jest to chyba największa nagroda jeśli mogę to tak nazwać.
Wiecie, co, tak patrzac z innej perspektywy, to tez czlowiekowi rece i wszystko opada.

Mamy stajnie oferujaca pelny hotel i "zrob to sam"
Ceny - bardzo niskie, obsluga bardzo, bardzo profesjonalna, do dyspozycji malutka hala, czworobok, a w lato - kros i duzy parkur na trawie, stajnia bardzo przestronna, czysta, konie sa dogladane codziennie, sprzatane jest codziennie.
Piec osob tygodniowo dzwoni, czy moga wstawic swojego konia, po otrzymaniu cennika szefowa slyszy "coooo taaaak duzoooo?" i bach sluchawka 🤔

Rotacja klientow jest u nas bardzo duza. Najlepsze jest to, ze nie z naszej winy - nikt sie nie kloci nikt nie robi afer. Podam przyklad.
Przychodzi w jesien dziewczyna - rozesmiana, gadatliwa, jakze kochajaca konie i w ogole i w szczegole. Chce wstawic 2 konie na zasadzie "zrob to sam".
Wkrotce zauwazam, ze konie od rana do wieczora nie maja ani wody, ani siana. Okazuje sie, ze dziewczyna przychodzi tylko poznym wieczorem, zeby konie oporzadzic.
Zwracamy jej uwage - ona zaczyla plakac, ze nie ma czasu, pracy nie moze znalezc, ze nie ma pieniedzy itp. itd.
Potem okazuje sie, ze rodzice placa za oba konie, dziewczyna nie ma pracy, bo zmienia ja co 2 miesiace, z ostatniej ja wyrzucili, bo przyszla pijana.
Potem zauwazylam, ze konie w ogole sa niejezdzone - przez 6 miesiecy widzialam je pod siodlem az 2 razy (a rodzice placa dalej, myslac, ze corcia ciezko nad konikami pracuje i jezdzi zawody)
Potem dziewczyna przychodzi rozradowana, bo poszla do psychologa i dal jej lekarstwa na depresje, wiec teraz wszystko jest cool.
Ja przez ten caly czas wrzucam koniom siano i wode za darmo, inaczej przez caly dzien stalyby zapomniane
2 tygodnie temu dziewczyna przychodzi, ze zabiera konie, bo prawo jazdy jej zabrali z powodu pijanstwa za kierownica (pila i prowadzila bo ona ma przeciez depresje!!!) i musi je postawic do stajni, do ktorej bedzie mozna jezdzic rowerem.

I to nie jedyny przypadek.
Przychodza do nas dziewczyny z rozowymi wlosami, ktore chca wstawic swojego appaloosa, mowiac ze co prawda ma dopiero 4 lata, ale one chca za rok jechac Olimpie
Albo "nimfy", ktore kupily konia 185 w klebie, same sie go boja i zostaly wyrzucone z poprzedniej stajni, bo kon zdemolowal wszystko dokola

i tak dalej i tak dalej...
Oj, ciezko nam 🤔
Aleks takich pensjonariuszy to tylko pozazdrościć. Co innego jak ktoś potrafi powiedzieć dziękuję, a co innego hasło "Myślałem, że chce pani na mnie zarobić". 2 lata temu 300 zł za boks, padoki, czyszczenie konia (siwek), lonżowanie (bo rzadko przyjeżdżał, a jak przyjeżdżał to ostry min 2 godz teren bryczką, więc dbałam, żeby trochę ruchu koń miał poza padokiem). Ale ja wszystkie jak swoje traktuję bo zwierze niczemu winne, że takiego a nie innego właściciela ma.
Stoję w stajni koleżanki, i mimo, że jest parę niedociągnięć, to jakoś nikt nie ucieka ze stajni. Ogrodzenie może kiepsko wygląda, ale konie nie uciekają z padoków. Brak pastwisk, ale siana do woli. Konie cały dzień na dworze, cały czas poprawa standardu stajni choćby wizualnie. To jest zauważane i doceniane. A co najważniejsze to i konie i my super się tam czujemy.
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
10 marca 2013 20:07
ikarina  😵

Jak jeszcze poczytam to tylko znajomych zapraszać będę ... idę do wanny, żeby nie wpaść w depresję ... 😉

agulaj79 - tak, i ja doceniam takich ludzi. Reszta jak wyżej ... ech
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
10 marca 2013 20:12
Ikarina:  to co tam u was się wyprawia powoli i u nas się zaczyna.
Aleks, nie wpadaj w depresje, bo co prawda fajnych osob w naszej stajni jest niewiele, ale tworzymy na prawde fajny team. Pierwszy raz jestem w pracy, a czuje sie, jakbym byla non stop na wakacjach. Tylko wlasnie chodzi o to, ze my robimy "przesiew" - po prostu, jak widzimy, ze osoba, lub kon jest "nie teges", to dziekujemy, dajemy namiary do innych stajni. Wpadki niestety sie jednak zdarzaja 😉 Czasami dobrze miec dobre uklady z innymi stajniami, zadzwonic i sie zapytac, jaki byl powod, ze dana osoba opuszcza osrodek 😉

ElaPe - zanim wyjechalam za granice, w Polsce tez bylam swiadkiem tego typu sytuacji 😉
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
10 marca 2013 20:56
ikarina - wyszłam z wanny i mi przeszło 😉. Ano właśnie, chciałam też napisać o tym o czym i Ty wspomniałaś, a mianowicie możliwości skontaktowania się z inną stajnią i zrobienie wywiadu o co poszło ... jesteśmy w tej dobrej sytuacji, że okoliczne stajnie są stajniami zaprzyjaźnionymi, a i te dalsze z okolic Trójmiasta nie są nam obce. Światek koński jest mały i już nie raz miałam okazje się przekonać o UWAGA życzliwości w środowisku. Wiem mniej więcej zatem co się dzieje "za ścianą" i jakie są powody, że jedni ludzie odchodzą, a inni przychodzą. Rzadko kiedy, przynajmniej tu w najbliższej okolicy powód odejścia ze stajni leży po stronie stajni. Zazwyczaj właściciele koni zalegają z opłatami lub mają oczekiwania wykraczające po za zdrowy rozsądek przy danej stawce za boks ...
Farifelia   Farys 21.05.2008
10 marca 2013 22:17
Ja też rozumiem oczywiście właścicieli stajni. Nie umniejszam ich w żaden sposób. Też spotkałam się z osobami wędrującymi od stajni do stajni bo w każdej zalegały z zapłaceniem za boks przy czym na nowe czapraczki, siodła a nawet konie, pieniądze miały... Lub też miały wygórowane żądania... Słyszałam też o przypadkach w których właściciele stajni pozbywali się osób robiących w stajni rewolucje, nastawiając pensjonariuszy przeciwko sobie i opowiadając nie stworzone historie na temat właścicieli stajni. Każda ze stron boryka się z problemami. Właściciele stajni biorą do siebie kota w worku, bo nie wiedzą jaki charakterek ma właściciel konia. Zaś pensjonariusze nie wiedzą czy warunki przedstawione w umowie, będą faktycznie spełniane. Dlatego ja osobiście życzę uczciwym właścicielom stajni, jak najlepszych pensjonariuszy a właścicielom koni, uczciwych pensjonatów 🙂 Cóż więcej mówić. Uczciwość i rozsądek obu stron to podstawa. Bez tego niestety robi się bałagan.
2 lata temu 300 zł za boks

dość szybko się nauczyłam, że za taką stawkę, to nie dość, że do cudzego konia się prędzej czy później będzie dokładać z własnej kieszeni, to można sobie ściągnąć na głowę tylko kłopoty, jak się ma miękkie serce to trzeba potem mieć twardą dup@...

jeśli myślisz o pensjonacie - to musisz na tym choć trochę zarabiać, inaczej to może być jedynie sympatyczne hobby, to nie bardzo niska cena powinna przyciągać klientów (chyba że na zasadzie kumpla do wspólnych terenów), masz możłiwości o jakich niektóre stajnie mogą tylko pomarzyć

jak ktoś szuka TAK taniej miejscówki - to albo na konia go nie stać wcale (i problem pojawia się choćby przy leczeniu konia, szczepieniach, kowalu)  albo po prostu jest cwaniakiem i będzie chciał mieć tanio - ale standard jak u Schockemohlego  😎 (jak to może być błoto na padoku po wiosennych roztopach?? )

nawet nie myślę o robieniu kolejnego w okolicy pensjonatu, stoi u mnie parę zaprzyjaźnionych koni (w boksach przeznaczonych pod własną małą hodowlę), koniom niczego nie brakuje, nikt się nigdzie nie wybiera, natomiast trzeba się liczyć z tym, że warunków do pracy z koniem nie ma od października do kwietnia, za ośrodki z halą w mojej okolicy trzeba zapłacić 650-1000zł, i uważam, że to jest uczciwa cena za oferowane tam warunki
Ja myślę bardziej w kwestii towarzystwa dla mojej kobyły, a może z czasem i więcej tych towarzyszy. Chyba będę zmuszona zrezygnować z pensjonatowania się u koleżanki po prostu. Miejsca mam, ponad 12ha samych łąk to wyżywi się parę koni. Miejsca w stajni na min 6, tyle, że trzeb by boksy dobudować. Zobaczymy.
dość szybko się nauczyłam, że za taką stawkę, to nie dość, że do cudzego konia się prędzej czy później będzie dokładać z własnej kieszeni, to można sobie ściągnąć na głowę tylko kłopoty, jak się ma miękkie serce to trzeba potem mieć twardą dup@...
Święte słowa.
Jak czytam to co piszecie to dochodzę do wniosku , że mam wielkie szczęście ponieważ , nie mam takich "problemów" z właścicielami koni które stoją u mnie na pensjonacie. Co prawda czasami ktoś mnie o coś prosi lub zwraca uwagę ,że lepiej było by coś inaczej robić , co zawsze sobie biorę do serca i staram się w miarę możliwości to poprawić. Niestety niektórych rzeczy czasami nie można poprawić lub zmienić choć bym chciała ponieważ przeszkodą jest bariera finansowa.
Niestety konkurencja jest duża i trzeba się bardzo starać aby mieć klientów, więc dziwie się ,że zdarzają się takie sytuacje o których tu piszą właściciele koni.
Cieszy mnie fakt ,że mam pełną stajnie i nawet jak jakiś boks się zwolni to szybko pojawia się nowy lokator ,a właściciele koni które kiedyś u mnie stały wracają po jakimś czasie ze swoimi pupilami. To jest chyba najlepszy wyznacznik tego ,że właściciele są zadowolenie.
frania335   Kocham Cię :*
12 marca 2013 09:26
wątek w sam raz dla mnie 🙂
ja ze swoim koniem przeprowadzałam się chyba z 10 razy w przeciągu13 lat jak jesteśmy razem. porobiło się różnie w życiu i niestety musieliśmy własną stajenkę zamienic na stajnie uczelnianą, w której była masakra. potem z tej gównianej stajni przenieśliśmy się do wypasionej stajni z halą,dużymi boksami i w ogóle z full wypasem i co z tego jak wszystko się popsuło. w końcu przeprowadziłam się do stajni, którą miałam prawie pod domem (10min). wszystko było great do momentu aż....
Od stycznia moje ogony mieszkają w nowej stajni. mają super. ścielone grubo słomą co drugi dzień dościelane, jedzenia tyle, że nigdy tyle jedzenia na raz nie widziały, od rana do wieczora na zewnątrz.stoją w przydomowej stajni z dużymi boksami. możliwośc treningów mamy ponieważ ujeżdżalnia  schnie w ekspresowym tempie, do dyspozycji mamy tez ujeżdżalnie piachową.

szukając stajni w mojej okolicy doszłam do wniosku, że takiej jakbym chciała to niestety nie ma. albo cena pensjonatu taka, że z wypłaty nie zostało by mi nic, albo warunki masakryczne i właściciele stawiające jakieś chore warunki. co po niektórym ciężko zrozumiec, że moje konie nie muszą miec marmurów na ścianach tylko, żeby miały ciepło sucho i siedziały cały dzień na polku nie ważne jaka pogoda.
Bronze   "Born to chase and flee.."
12 marca 2013 12:24
Frania - jesli mogę zapytac to gdzie tak dobrze, bo aż mnie to intryguje  ❓  :kwiatek:
Aktualnie, po sąsiedzku z Franią oblegamy Pszczynę  🤣

Jest świetnie. U nas siana opór - wreszcie, owies wg potrzeb konia - decyduje właściciel konia a nie stajni. Czysto i dobrej jakości słoma w ilościach odpowiednich - sama sobie ścielę 🙂
Konie cały dziń się wietrzą i tereny do jazdy cudne
A jaka cena tego super pensjonatu?
Aktualnie, po sąsiedzku z Franią oblegamy Pszczynę  🤣

Jest świetnie. U nas siana opór - wreszcie, owies wg potrzeb konia - decyduje właściciel konia a nie stajni. Czysto i dobrej jakości słoma w ilościach odpowiednich - sama sobie ścielę 🙂
Konie cały dziń się wietrzą i tereny do jazdy cudne

A gdzie to dokladnie jest, jesli mozna zapytac?
Tam gdzie ja jestem to 550 Stajnia Schott  🤣 Tam gdzie Frania 500
U nas jest full i nie zanosi się żeby miało się coś zwolnić. U Frani nie wiem
Da się konia za 500 pln u kogoś trzymać i mieć full opcję żywieniową? Przecież sam owies jest strasznie drogi no i siano..
Tak z ciekawości w takim razie:
- ile owsa je Twój koń dziennie (kg)
- ile kg siana dostaje

u mnie kosta siana (ok 10kg)= 3,5zł
kostka słomy 4zł
owsa nie daje , karmię paszą granulatem - worek 60zł

a gdzie prąd, woda??? sr czystosci i praca ?
Wiec da się jak się okazuje

Owies z własnego siewu - jeden dostaje 3L gniecionego dziennie a drugi 5L
Siano - mam podstawiony balot i popołudniu daję sama, rano właściciel stajni. Dziennie dostają ok 25 kg na konia. Na początku wieczorem Krzysiek dorzucał - teraz nie przejadają już. Siano z własnych łąk.
Jest też sianokiszonka na zmianę z sianem.
Słoma własna.
Do tego konie dostają codziennie ok 4 kg marchwi i dodatki typu pietruszka, seler - w cenie pensjonatu  🤣

PS. martynka  Byłam w stajni w której teraz jesteś. Niby ok ale teraz jestem zachwycona

Faza - stoimy u rolnika, wszystko ma własne - maszyny też, ma też dopłaty. Nie wierzyłam ale on twierdzi, że mu się opłaca i nie narzeka

PS. dopisek
3 litry owsa, czyli 3 miarki gniecionego? Jak to jest z tymi litrami? miarka (taka z Pavo) gniecionego owsa to ok 500-600 gramów, trzy miarki to 1800 gramów, to bardzo mało jak na pracującego konia- jeśli Twoje pracują, natomiast 25 kg siana dziennie to jakaś ogromna dawka..tak samo 4 kg marchwi na konia dziennie..

edit. A to do mnie było- mówisz o Stajni na Górce? Bo aktualnie tam stoję i jest ok.
anetakajper   Dolata i spółka
12 marca 2013 13:10
Da się konia za 500 pln u kogoś trzymać i mieć full opcję żywieniową? Przecież sam owies jest strasznie drogi no i siano..
Tak z ciekawości w takim razie:
- ile owsa je Twój koń dziennie (kg)
- ile kg siana dostaje




Moje konie nie jedzą owsa, ale jak kto chce to  mogę podawać nawet wiadro + śruta jęczmienna wiadro 😉
My mamy owies z własnych upraw 🙂
Siano to gorsza bajka, ale też mamy ze swoich łąk. Słoma - matko mój pensjonariusz często narzeka że konia szuka w słomie 😉
A też jesteś z tej stajni z Pszczyny, czy tylko tak po prostu piszesz ile czego.
Gillian   four letter word
12 marca 2013 13:35
a mnie znowu czeka przeprowadzka i już mi się słabo robi na samą myśl :/ ale niestety - nie potwierdziło się moje gadanie, że najważniejsze są warunki dla konia a ja sobie poradzę. Może jakbym nie chciała już wracać do treningów, do zawodów to wtedy tak, kameralna stajenka bez placu jest ok. A tak to lipa...  Teraz muszę stanąć na głowie i zrobić tak, żeby mi się polepszyło a koniowi nie pogorszyło,co jest dość karkołomnym przedsięwzięciem. Uchh.
hmm a co to jest "pełna opcja żyweniowa"??? Czego innego potrzebuje koń pracujący, rosnący, startujący, łążący po pastwisku czy klacz źrebna/karmiąca, a oprócz tego indywidualne wykorzystanie paszy. Mam w stajni wlkp 170 cm, pracującego 3-4 razy w tygodniu rekreacyjnie - tłusty jak świnia na samym objetościowym (latem pastwisko, zimą sianokiszonka i siano), a obok kobyłę 150 cm, drobną, która owszem nie zje tyle objętościówki co duży, ale 2 razy dziennie po pół wiadra wysłodków z otrębami i łuską słonecznika wciągnie żeby wyglądać.
Mało dużo - widzę, że w większości pensjonatów mało daje się siana - to co moje konie dostają na jeden posiłek to gdzie indziej idzie na dzień. To i wtedy trzeba doładować sieczki, trawokulki, granulaty. U nas konie bez owsa mimo, że mamy swój a w okolicy po 600/t, za to na wysłodkach i otrębach - zdrowiej i taniej, siano i sianokiszonka oporowo w zimie (2xdziennie 5 kg plus na noc ok 10 kg - czasem więcej wychodzi), latem pastwisko - wszytsko własne. Koszt takiego żywienia w granicach 100 pln/m-c.  No i mi nikt nie wierzy, że pensjonat  się opłaca - cóż, koleżanka pensjonatem spłaca kilka kredytów i też zadowolona 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się