naturalna pielęgnacja kopyt

ehh..aż mi się słabo zrobiło... 😲
może jeszcze niech mu krew upuszczą i odtańczą szamański taniec...


branka - nie, to przecież metody "naturalne" 😉
Ale naprawdę straszne. Ciekawe jak często takie radykalne metody są skuteczne...
akurat widziałam to kopyto na fb, pisałam z Panem, mówi, że współpracajest zespołowa, on i wet, a konie oczywiście znieczulają do takich zabiegów, należało by dodać zdjęcia tej klaczy jeszcze po kuracji, bo też ma w galerii, i wygladaja już o niebo lepiej
Ściąganie puszki kopytowej owszem jest praktykowane, ale moim zdaniem jest to okrutne i mało skuteczne w porównaniu do metod jakimi w dzisiejszych czasach dysponujemy.

Ja możesz wrzuć zdjęcie jak to teraz wygląda, jeśli gdzies ono jest.
dodaję, po rehabilitacji, myślę, że za wysokie z tyłu, ale narazie i tak tragicznie nie wygląda i pewnie będzie poprawiane dalej

edit: usunęłam zdjęcie
a nie mozna bylo tego od razu poprawnie strugac, pilujac sciany pionowo do granicy podeszwy, przez białą linie? efekt taki sam, a bez męczenai konia ściągniem puszki
tego nie wiem, może właściciel nie chce kowala co 2 tygodnie do werkowania wołać bo to za duży koszt dla niego 😉 a tak, zrobione, i spokój na jakiś czas
To był ochwat, przyczyna zdjęcia puszki : zatrzymanie infekcji i przerwania odkształcenia się puszki. To że da się inaczej to ja wiem i nadal nie rozumiem po co tak się robi, ale najbardziej mnie nurtuje to, że kowal stwierdził, że to konia nie bolało i robił to bez znieczulenia. Pytam bo może czegoś nie wiem, przecież zwykła flara sprawia dyskomfort w chodzeniu czyli boli tak? Są to tkanki unerwione tak? Po za tym na zdjęciu nie widać dużo krwi. Więc co widać na zdjęciu?
tajna - w jakim celu on wycina pionowo róg w kontach wsporowych (jak widać na 12 zdjęciu "normalnych" przypadków). Może ktoś ma pojęcie? Kompletnie nie rozumiem.


falabana, akurat dzisiaj przegladalam ksiazke o podkuwaniu koni - http://www.empik.com/pielegnacja-i-podkuwanie-kopyt-koni-stachurska-anna-silimanowicz-piotr-kolstrung-ryszard,335803,ksiazka-p i tam byla podana ta metoda jako sposob na rozszerzenie zaciesnionego kopyta, niestety sie nie wczytywalam, wiec nic wiecej nie jestem w stanie wyjasnic.
stillgrey- kiedyś chyba przeglądałam tą książkę. Czyli coś typu cięcia otwierające Strasser? Tylko by były skuteczne to dużo warunków musi być spełnione: ruch, ruch, ruch, ruch (od piętki - a przy takim cięciu uważam, że tył kopyta może boleć i taki ruch ograniczać) po stosunkowo twardym podłożu. Nie wiem, czy podkucie nie hm.. ograniczałoby rozszerzenia. Wiem, niby podkowiaki tylko w przedniej części ale mimo wszystko.
Tak, w też jest o tym mowa w książce " Horseowner's guide to lameness" by Ted S. Stashak i też w "Praktyce klinicznej:konie". Pokazali tam kilka (6?) "wzorów" do wycięcia w ścianie kopyta.
falabana, nie to nie są cięcia otwierające
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
04 lutego 2012 19:47

falabana, akurat dzisiaj przegladalam ksiazke o podkuwaniu koni - http://www.empik.com/pielegnacja-i-podkuwanie-kopyt-koni-stachurska-anna-silimanowicz-piotr-kolstrung-ryszard,335803,ksiazka-p i tam byla podana ta metoda jako sposob na rozszerzenie zaciesnionego kopyta, niestety sie nie wczytywalam, wiec nic wiecej nie jestem w stanie wyjasnic.


Idę szukać ksiażki .. aż mi się wierzyć nie chce... 😲
Edit: o k..jest str.  253.. 🤔
Ansc, wrzucenie tego zdjęcia tutaj, właściwie bez komentarza jest troche nie fair. Czy właściciel zdjęcia zgodził się na to? Podaj link do dyskusji na ten temat, to może rozjasni niektórym motywy takiego postępowania.

NIE
Nie podoba mi się sposób w jaki zostało potraktowane to kopyto. Sama zrobiłabym to inaczej...ale nie mnie oceniac.
TAK
Koń mógł nie czuć bólu przy takim oderwaniu. Wątpliwości mam jedynie w miejscu gdzie widać krew.
Spójrzcie z prawej str. na to oderwanie, tam jest czarna dziura. Ściana jest kompletnie oderwana...

Osoba, która to zrobiła napisała, że struga tego konia co 3-4 miesiące i jest to decyzja właściciela.

Może stąd tak radykalne posunięcie...


Edit: PS. Pisząc, że koń mógł nie czuć bólu przy takim oderwaniu, miałam na myśli odczuwanie bólu przy zdejmowaniu puszki.
Nie chodziło mi o krytykowanie tego kowala tylko o sam fakt, że stwierdził, ze to konia nie bolało. Wkleiłam to zdjęcie bo nie chciało mi się szukać w necie podobnego. Nie chcę oczerniać nikogo bo tak się leczy ochwaty tradycyjnie w klinice też to widziałam. Ale nie chce mi się wierzyć że robi się to bez znieczulenia i koń nie czuje bólu. OK wstawię inne zdjęcie jak znajdę.
Czy znacie może kowala Łukasza Walczaka? Możecie podzielić się opinią o nim? Pilnie potrzebuje kowala, a jego numer został mi polecony.  Przyznam szczerze że przez 8 lat jak mam tego konia jego kopyta [SZCZEGÓLNIE to lewe przednie] nigdy nie wyglądały tak makabrycznie ;( Widział ktoś z Was coś takiego? 😵

Lewe przednie





Ansc, a mnie nie chodziło o to, aby wytknąć Ci chęć oczernienia kogoś :kwiatek:, tylko zwrócić uwagę na to, że przedstawienie tutaj "strzępka informacji" (w postaci tego zdjęcia), spowoduje reakcje typu: rzeźnik, morderca, itd.
Jeśli ludzie nawet chcą tak nazwać tego Pana, to niech mają świadomość tego, za co to robią ...

Wracając do tego, czy koń odczuwał ból. Moim zdaniem w miejscu o którym napisałąm powyżej nie. Flara boli, a owszem, ale nie w miejscu gdzie już wogóle nie ma połączenia ściany z kością, a tam gdzie ono jeszcze występuje i jest przeciążane/nadrywane.

Herbatka, ten wątek wiele widział...takie rónież, a o tym Panu jest stronę wcześniej (już od pierwszego postu).
Ok. rozumiem, czyli jeśli puszka jest  już oderwana od kości to można stwierdzić że "obumiera" nie jest ukrwiona, unerwiona itd. rozumiem również stan kiedy dochodzi do zrzucia puszki wtedy można ją bez problemu usunąć ( wyobrażam sobie jednak kliniczne warunki w takich przypadkach)
Również w przypadku kiedy deformacja puszki jest taka jak na rys. który wkleiłam poniżej można ściąć spokojnie przednią ścianę nie sięgając nawet kości kopytowej. ( nie znalazłam niestety innego zdjęcia, więc mam nadzieję, że właściciel tego zdjęcia nie weźmie tego do siebie) Niestety czytuję o przypadkach gdzie zdejmowana jest puszka "żyjąca" dla tzw. obniżenia ciśnienia. W żadnych fachowych publikacjach nie ma nic o wzrastającym ciśnieniu pod puszką kopytową. Co do tego akurat przypadku, pewnie było tak jak piszesz, co nie tłumaczy tego że można było to zrobić inaczej nie narażając na ból. Jak sama zauważyłaś część tej ściany była ukrwiona. Dlatego nie chciało mi się wierzyć że konia to nie bolało. 
Nie napisałam, że część sciany była ukrwiana, ale że jest tam krew. Dla mnie ukrwiona tzn., że krew znajduje się we właściwym dla siebie miejsciu - naczyniach krwionośnych. Zastanawiam się właśnie czy taka ilość krwi i o takim kolorze może pochodzić np. z krwiaka, czyli pozostałość po jakimś wylewie...
O ściąganiu puszki kopytowej w celu obniżenia ciśnienia krwi słyszalam, ale nigdy nie widziałam na własne oczy, więc wole się nie wypowiadać. Zresztą coś takiego, to chyba robi się zaraz po wystąpieniu pierwszych objawów ochwatu (pierwsze godziny, dni?).
Kopyto na zdjęciu nie wyglada jakby było świżo po ochwacie. Ma już całkiem niezły zrost od koronki.
Gillian   four letter word
04 lutego 2012 22:53
I ciągle nie wiem jak daleko moge robić ścianę na grubość zbliżając się do kąta wsporowego.

Wrócę jeszcze do tego bo aktualnie mam taki właśnie problem u mojego emeryta, kopyto ogólnie jest dobre ale przetrzymałam je za długo i porobiły się duże flary właśnie przy kątach, są naprawdę duże :/ strugałam go co dwa tygodnie, potem była przerwa 4 tyg i przez ten czas kopyta masakrycznie porosły.  I nie bardzo wiem jak to ugryźc...


resekcja ściany z tłumaczeniem dlaczego tak a nie inaczej .

edit:
herbatka ten lewy przód podwija się od dłuższego czasu , zrób zdjęcia rtg żeby zobaczyć co się w stawach dzieje.  Wyprowadzenie tego nie jest łatwe i jest czasochłonne ,będzie wymagać od Ciebie samodzielnej cotygodniowej pracy tarnikiem z nadzorem osoby a nie kowala co 6 tygodni.  Założę się że Twój koń jest też spięty na lewą stronę ciała i mięśniach grzbietu.Na tych zdjęciach mało widać , więc nikt dokładnie nie powie Ci wszystkiego dokładnie . Jesteś z Wrocławia w tamtych okolicach jest kilka osób które mogą Ci pomóc . Na pewno nie jest to łatwy przypadek i wymaga od Ciebie sporo pracy- moja kobyła miała podobne kopyto ,to nie tylko kwestia strugania ,ale i masaży i ruchu i DIETY.
I ciągle nie wiem jak daleko moge robić ścianę na grubość zbliżając się do kąta wsporowego.

Wrócę jeszcze do tego bo aktualnie mam taki właśnie problem u mojego emeryta, kopyto ogólnie jest dobre ale przetrzymałam je za długo i porobiły się duże flary właśnie przy kątach, są naprawdę duże :/ strugałam go co dwa tygodnie, potem była przerwa 4 tyg i przez ten czas kopyta masakrycznie porosły.  I nie bardzo wiem jak to ugryźc...


ja robię tak - jak flara jest gigantyczna czyli praktycznie od koronki to całkowicie odciążam sciany na calej długości poza samymi kątami wsporowymi (czyli na całości piłuję ściany pionowo do podłoża do granicy białej podeszwy z białą linią). Same kąty zostawiam w spokoju. Chyba, że kopyto ma jakiś nietypowy kształt, albo widzę, że koń nie zniesie od razu takiego odciążenia ścian. Zdarzył mi się kiedyś błąd i koń kulał na 4 nogi bo się pospieszyłam. Moim zdaniem nie ma sensu odciążanie ścian na zero bez pewnych warunków - tzn np ochwat i wiemy z czym to się wiąże i załątwiamy koniowi buty, choćby tymczasowe czy coś.

Tak więc obecnie, jeśli koń nie jest ochwatowy/poochwatowy, to flary przed kątami wsporowymi załatwiam częstym struganiem na grubość i pilnowaniem żeby przedkątne nie wystawały ponad podeszwę, albo robię mustang roll do granicy podeszwy o ile kopyto jest szerokie.

w każdym razie - przedkątne trzeba monitorować jak najczęściej. Czasem potrafią po tygodniu juz byc za wysokie, podczas gdy pazur jest ok. Wtedy kosmetyczne podstruganie ich jest wskazane. Zajmie 5 min na 4 kopyta, a zapobiegnie flarom.
BRANKA- zobacz o co mi chodzi. ( fotki kopyt są z mieszanych okresów, nie mam aktualnych od spodu, chcę po prostu pokazać mój problem)

Kopyto ma aż tak poodrywane ściany na przedkątnych. Od góry widać, że zrasta pod dobrym kątem, ( właścicielka na bieżąco podnośi ściany żeby nie wystawały ponad poziom podeszwy z jednej i z drugiej strony pęknięć)



Tak wyglądało kopyto po tym jak je któregoś razu obrobiłam. Jak tylko zobaczyłam na fotce jaki mi wyszedł balans, pojechałam do konia jeszcze raz, żeby to poprawić. Punkt podparcia powinien być mniej więcej tam, gdzie niebieska kropka, nie? To co jest na przedkątnych wydało mi się okropne. Wygląda jakbym zostawiła przedkątne ponad podeszwę? Słabo wydrapała podeszwę w tym miejscu? Nie wiem...ale na fotce wyglądało to tak, że aż prosiło się o podjechanie i skorygowanie tego, bo tak zostać nie może.



Po podjechaniu i odwróceniu kopyta okazuje się, że kąt da radę obniżyć o 2-3 mm, ale problemem jest flara na przedkątnej. Żeby kopyto lepiej wyglądało, trzeba by obrobić na grubość ścianę aż do samego kąta. Zdjąć ją po prostu. Linia biała jest tam szeroka, ściana oderwana od kości. Trzymanie jej na wysokości podeszwy to chyba za mało. Zaznaczyłam zieloną przerywaną co mam ochotę zrobić na tej przedkątnej. I tak ścianę w tych miejscach ( na ostatnim zdjęciu) obrobiłam na grubość, bo ona wyjściowo jest jeszcze grubsza. Ale czuję, że to za mało.
Pytanie- mogę tak pojechać na grubość jak zaznaczyłam na zielono?
( ps- tak wiem-pazur na tej focie do mocniejszego zebrania- i tak go potem zebrałam- teraz go piłuję ewidentnie do białej na pazurze-fotki są z różnych okresów- będę miała nowe to wstawię)


Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
05 lutego 2012 08:26
Aleks -zawsze, gdy robi się na kopytach z rzeźni cena skacze -bo dochodzą koszty utylizacji, itd...A na tym kursie mają być zajęcia z takimi kopytami 😉


Domyśliłam się 😉 , akurat znane mi są koszty zakupu i utylizacji kopyt i zdaję sobie sprawę z tego, że to podbija koszt kursu. Była z resztą na takim, na którym pracowaliśmy na martwych kopytach i koszt był podobny.
Może do marca uda mi się odłożyć trochę kasy i może jeszcze będą miejsca. Szkoda, że wcześniej się nie doszukałam, że planują organizować taki kurs. Sprzedałam jakiś czas temu siodło i mogłabym inaczej zaplanować wydatki.

ps. Jest gdzieś już jakaś rozpiska co się będzie tam działo ? Czy mam dzwonić ?
Aleks, masz PW. Jeśli ktoś chce dostać dodatkowe informacje nt. tego kursu, dajcie znać.
A ja załączam nasze kopyta. Może ktoś coś od siebie w wolnej chwili napisze. https://plus.google.com/u/1/photos/113100479343890318868/albums/5704611285242891041?hl=pl
Piętki. Dla mnie za duże, już bym je... Mhuhh...  😎
Tunrida, ja bym te flary przy kątach tez potraktowała mocniej na grubość. Tak, jak zaznaczyłaś na zielono. Tylko może nie od razu, a często, po trochu. Nie sądzę, zeby kopyto zawęziło się od takiego cięcia -bo strzałka dość szeroka, a znowu tak błyskawicznie kopyto nie zawęża się od ruszania kątów na grubość.
Zresztą -zobaczysz, co sie będzie działo. Najlepiej  jest robić zdjęcia kolejne po struganiu -wtedy wszystko widać  dokładniej, niż na żywo ( tzn bardziej widać błędy! :lol🙂
Nie wiem, czy to zdjęcie nie przekłamuje -ale wygląda tak, jakbyś tyły kątów zaokrąglała "w górę", w stronę piętek.
Jeżeli będziesz tak mocno ciąć okolice kątów na grubość -to wtedy kąty powinny być robione całkiem na płasko, żeby koń miał na czym stać (bo ścian nie będzie). Przynajmniej tak mnie się wydaje 😉
nie, nie- na pewno nie zaokrąglam tyłów katów w stronę piętek!
Dzięki za sugestie.  :kwiatek:  Ja tak właśnie po trochu podpiłowywuję tak jak zaznaczyłam na zielono, ale ciągle nie mam odwagi zrobić tego porządnie. A też czuję, że by się przydało. Mam po prostu małe doświadczenie, nie musiałam do tej pory nigdy robić takich kopyt.
To ja Ci mówię ODWAGI . Wczoraj strugałam jednego konia , a że było nieco po terminie (z różnych powodów) , to kopyta zwł. tylnie nie wyglądały ciekawie. Koń ma z tyłu postawę beczkowatą i obciąża nadmiernie zewn. ściany , a wew. kąty szybciej rosną. No i w lewym tyle urwała się cała przedkątna zewn., totalnie do podeszwy , jakby kto siekierą urąbał .Mamy największy łuczek w historii ! Wyglądało to koszmarnie . W drugim tyle szykowało się to samo , ale sądzę , że struganiem to powstrzymałam.  Myślę jednak , że nie ma co się martwić , bo kopyto samo sobie poradziło . I mimo , że koń ten ma mega twarde ściany , to nie pękają , tylko się fajnie odłamują .  Bałam się jak koń dziś po tej grudzie będzie chodził , ale niepotrzebnie . Wyczyniała takie harce , że oczy same się śmiały  😅
.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się